Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wątek dla kobiet w ciąży lub dla planujących ciążę


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Jabulka,

Poproszę ginekologa o skierowanie na bete

 

Ja niestety mam nawrót lęków a jeszcze niepewność ciąży i wszystko wraca :( myślę tylko o powrocie do leków, ale w przypadku ciąży zostaje mi tylko relanium :( i to doraźnie

Zrobię betę po niedzieli jeśli negatywna od razu lecę do psychiatry ....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

warning,

chcesz w ciąży brać antydepresanty?

Ja już prawie wszystkie leki odstawiłam. Został tylko ketrel

Nie chce brać leków w ciąży. Boje sie ze dziecko urodzi sie chore. A tego bym nie udźwigneła.

 

Chce odstawic wszystkie leki przed probami zajscia w ciaze, jednak wole miec na podoredziu namiary na lekarza, ktory prowadzil ciaze z antydepresantami na wszelki wypadek. Nie wiem po prostu, czy wytrwam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podbijam temat. 

W lipcu chcielibyśmy zacząć starać się o dziecko, a ja powoli zaczynam odstawiać leki, zobaczymy co z tego wyjdzie... Zastanawiam się czy powinnam jakiś czas odczekać z planowaniem ciąży po odstawieniu leków? Obstawiając, że w ogóle to mi się uda, ale zakładam pozytywny scenariusz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na pewno warto o planach powiedzieć i ginekologowi i psychiatrze. Oni będą mieli wiedzę, który z leków jakie bierzesz może utrzymywać się w organizmie przez jakiś czas i czy może wpływać niekorzystnie na płodność lub rozwój dziecka. Myślę, że warto również przez całą ciąże być pod opieką również psychiatry gdyż nie jest to najłatwiejszy czas i czasami wymaga wdrożenia bezpiecznych dla matki i dziecka leków psychotropowych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Postanowiłam wrzucić swoje trzy grosze w tę dyskusje, bo temat ciąży ostatnio zaczął być mi bliski... Na nerwicę leczę się chyba już 15 lat (leki z przerwami + terapia). O ile na początku byłam w stanie funkcjonować bez leków np 1.5 roku to ostatnie 3 nawroty następowały po 2-3 miesiącach od odstawienia. Nie cierpię na napady lękowe tylko na GAD czyli tzw. lęk uogólniony, jednym słowem czuje się źle cały czas. Na lekach (SSRI) czuje się zupełnie normalnie i wiodę normalne życie, lęków brak. Ostatni nawrót, który mnie dopadł był właśnie 2 miesiące od odstawienia (nie, to nie były skutki odstawienie, te odczuwam najwyżej tydzień, 2). Mój lekarz uczestniczył wtedy w konferencji Amerykańskiego Stowarzyszenia Psychiatrów gdzie miedzy innymi podano najnowsze wyniki badań, z których wynika, ze wielokrotne nawroty jak u mnie to już niestety leki do końca życia. Z tym się pogodziłam, bo wole żreć prochy niż nie moc funkcjonować. Natomiast tu wchodzi kwestia ciazy. Oczywiście żadne psychotropy nie są wskazane w ciąży, bo istnieje ryzyko różnych powikłań itd. Moje ostatnie dwie próby odstawienia były również związane z chęcią powiększenia rodziny (zaznaczam, ze odstawienie było wtedy kiedy czułam się już dłuższy czas normalnie). Niestety, w moim przypadku to niestety niemożliwe. Przejrzałam pół internetu, znalazłam różne badania, których nie jest dużo i oczywiście SSRI są niezalecane, ale gdy nie ma wyjścia to bierze się w ciąży gdyż nieleczona depresja i nerwica również jest zagrożeniem. Mam kolezanki, które brały leki całą ciąże i po niej i z dziećmi się nic nie działo/nie dzieje nic niepokojącego. Jedynym wyjściem dla mnie jest szukanie psychiatry i gina, który prowadzi takie ciąże.

 

W idealnym świecie nic bym nie brała, ale niestety, biochemia w mózgu mi na to noe pozwala, a terapie, na które uczęszczałam i uczęszczam nadal, nic nie dają.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mogę potwierdzić, że ciąża bardzo wycisza nerwicę. W obu moich ciążach czułam się świetnie, byłam spokojna i taka jakby lekko „zamulona”. Fajny stan. Po pierwszej ciąży miałam lęki związane z tym że dziecko, zachoruje, coś mu się stanie, ale po 6 miesiącach przeszlo. Aczkolwiek te moje stany nerwicowe nigdy nie wymagały leków, radziłam sobie medytacjami plus przyjmowałam suplementy wit b6 i d.  Lęk jest ze mną od urodzenia, ale na poziomie umożliwiającym względne funkcjonowanie. Aktualnie przy dwójce dzieci nie mam po prostu czasu na jakiekolwiek odloty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.08.2019 o 14:55, inez3 napisał:

Postanowiłam wrzucić swoje trzy grosze w tę dyskusje, bo temat ciąży ostatnio zaczął być mi bliski... Na nerwicę leczę się chyba już 15 lat (leki z przerwami + terapia). O ile na początku byłam w stanie funkcjonować bez leków np 1.5 roku to ostatnie 3 nawroty następowały po 2-3 miesiącach od odstawienia. Nie cierpię na napady lękowe tylko na GAD czyli tzw. lęk uogólniony, jednym słowem czuje się źle cały czas. Na lekach (SSRI) czuje się zupełnie normalnie i wiodę normalne życie, lęków brak. Ostatni nawrót, który mnie dopadł był właśnie 2 miesiące od odstawienia (nie, to nie były skutki odstawienie, te odczuwam najwyżej tydzień, 2). Mój lekarz uczestniczył wtedy w konferencji Amerykańskiego Stowarzyszenia Psychiatrów gdzie miedzy innymi podano najnowsze wyniki badań, z których wynika, ze wielokrotne nawroty jak u mnie to już niestety leki do końca życia. Z tym się pogodziłam, bo wole żreć prochy niż nie moc funkcjonować. Natomiast tu wchodzi kwestia ciazy. Oczywiście żadne psychotropy nie są wskazane w ciąży, bo istnieje ryzyko różnych powikłań itd. Moje ostatnie dwie próby odstawienia były również związane z chęcią powiększenia rodziny (zaznaczam, ze odstawienie było wtedy kiedy czułam się już dłuższy czas normalnie). Niestety, w moim przypadku to niestety niemożliwe. Przejrzałam pół internetu, znalazłam różne badania, których nie jest dużo i oczywiście SSRI są niezalecane, ale gdy nie ma wyjścia to bierze się w ciąży gdyż nieleczona depresja i nerwica również jest zagrożeniem. Mam kolezanki, które brały leki całą ciąże i po niej i z dziećmi się nic nie działo/nie dzieje nic niepokojącego. Jedynym wyjściem dla mnie jest szukanie psychiatry i gina, który prowadzi takie ciąże.

 

W idealnym świecie nic bym nie brała, ale niestety, biochemia w mózgu mi na to noe pozwala, a terapie, na które uczęszczałam i uczęszczam nadal, nic nie dają.  

Mam ten sam problem. Tyle ze ja mam juz 39 lat i nie mam czasu juz. Teraz znowu bede brac leki wiec nie bede mogla starac sie o dziecko bo na lekach nie chce. Bylo ok i juz nie bralam lekow i sie staralam ale ze zgledu na wiek jest trudniej. Pare miesiecy sie nie udawalo i wrocila nerwica i depresja. I znowu lipa. Gdybym byla  mlodsza to bym miala wiecej nadzieji. Teraz tez mam ale o wiele mniej :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.08.2019 o 14:55, inez3 napisał:

Postanowiłam wrzucić swoje trzy grosze w tę dyskusje, bo temat ciąży ostatnio zaczął być mi bliski... Na nerwicę leczę się chyba już 15 lat (leki z przerwami + terapia). O ile na początku byłam w stanie funkcjonować bez leków np 1.5 roku to ostatnie 3 nawroty następowały po 2-3 miesiącach od odstawienia. Nie cierpię na napady lękowe tylko na GAD czyli tzw. lęk uogólniony, jednym słowem czuje się źle cały czas. Na lekach (SSRI) czuje się zupełnie normalnie i wiodę normalne życie, lęków brak. Ostatni nawrót, który mnie dopadł był właśnie 2 miesiące od odstawienia (nie, to nie były skutki odstawienie, te odczuwam najwyżej tydzień, 2). Mój lekarz uczestniczył wtedy w konferencji Amerykańskiego Stowarzyszenia Psychiatrów gdzie miedzy innymi podano najnowsze wyniki badań, z których wynika, ze wielokrotne nawroty jak u mnie to już niestety leki do końca życia. Z tym się pogodziłam, bo wole żreć prochy niż nie moc funkcjonować. Natomiast tu wchodzi kwestia ciazy. Oczywiście żadne psychotropy nie są wskazane w ciąży, bo istnieje ryzyko różnych powikłań itd. Moje ostatnie dwie próby odstawienia były również związane z chęcią powiększenia rodziny (zaznaczam, ze odstawienie było wtedy kiedy czułam się już dłuższy czas normalnie). Niestety, w moim przypadku to niestety niemożliwe. Przejrzałam pół internetu, znalazłam różne badania, których nie jest dużo i oczywiście SSRI są niezalecane, ale gdy nie ma wyjścia to bierze się w ciąży gdyż nieleczona depresja i nerwica również jest zagrożeniem. Mam kolezanki, które brały leki całą ciąże i po niej i z dziećmi się nic nie działo/nie dzieje nic niepokojącego. Jedynym wyjściem dla mnie jest szukanie psychiatry i gina, który prowadzi takie ciąże.

 

W idealnym świecie nic bym nie brała, ale niestety, biochemia w mózgu mi na to noe pozwala, a terapie, na które uczęszczałam i uczęszczam nadal, nic nie dają.  

Aha. I nie zgadzam sie co do tabletek na cale zycie. Nie we wszystkich przypadkach tak jest. Ciagle czytalam, ze jak juz bylo sie 3 razy na lekach to juz na cale zycie. I psychiatra jak slyszy, ze juz sie bralo pare razy leki to tez od razu mowi, ze na cale zycie. Jednak psycholog moja sie nie zgadza. Mowi ze zalezy skad ta nerwica i depresja. Jesli sie nie urodzialas taka i prawdopodobnie twoje dziecinstwo czy w mlodym wieku cos ci wyksztalcilo lęki lub depresje to jest to wskaznik, ze da sie leczyc psychologicznie. Zmieniajac myslenie i zachowania. Co jest bardzo trudne ale nie niemozliwe. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pogadalam wczoraj z psychiatra i powiedzial, ze na sertralinie moge zajsc w ciaze. Przpisal i kazal brac i jakbu sie udalo zajsc w ciaze to bede sie lepiej czuc powiedzial. I ze po porodzie trzeba bedzie podwyzszyc bo po porodzie jest gorzej. 

Powiedzial, ze zadne leki nie sa wskazane i ze nie ma badan antydepresantow w ciazy. Ale ze jest baaardzo duzo raportow od kobietach na sertralinie ktore zaszly w ciaze i mialy zdrowe w pelni dzieci. I ze wychodzi na to ze sertralina jest bezpieczna. 

Czy w ogole jest tu ktos kto bral antydepresnaty w ciazy??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, alone05 napisał:

a jak kobieta nie ma dzieci to jest gorsza?

 

Oczywiscie, ze nie.

 

@Miss Worldwide ja bralam bardzo doraznie relanium przepisane  przez ginekologa, moze kilkanascie razy. Moj syn ma diagnoze ze spektrum autyzmu. Nie wiem, czy to ma jakis zwiazek, w sumie jest to malo prawdopodobne. Ale zawsze jest ta mysl z tylu glowy, ze to przez to. W ciazy z pierwszym dzieckiem nie bralam nic, ale ona tez nie jest psychicznie zdrowa. Ma zdiagnozawana nadwrazliwosc sensoryczna, zaburzenia lekowe i ponadprzecietna inteligencje. Wg lekarza i psychologa kazda z tych rzeczy jest w pewnym stopniu dziedziczna. Decydowanie sie na dzieci w naszej sytuacji jest bardzo trudne. Po pierwsze czasem jest koniecznosc brania lekow w ciazy a nie mamy 100% gwarancji, ze nie zaszkodza. Po drugie choroby psychiczne sa dziedziczne. Moje dzieci maja prawie identyczne zaburzenia, jakie ja mialam, tylko ze jak ja bylam dzieckiem 30 lat temu, takich rzeczy sie nie diagnozowalo, wiec moje dzieci maja duzo lepsza pomoc, niz ja mialam. Po trzecie, jesli nie daj Boze mi by sie pogorszylo, to moje dzieci beda wkraczac w doroslosc z brzemieniem dziecka osoby chorej psychicznie. A zycie dziecka z chorym psychicznie rodzicem nie jest latwe.

Moje zaburzenia sa relatywnie lekkie i nie odczulam pogorszenia po porodach, w zasadzie wrecz przeciwnie. Nie mialam depresji poporodowej, a raczej mega spokoj i pozytywnego kopa, a nerwica lekowa objawa sie juz tylko czasem pod postacia leku wolnoplynacego, czyli oczywiscie martwie sie, ze np moim dzieciom cos sie stanie itd, ale wg mojej lekarki takie leki w tym natezeniu ciezko diagnozowac jako chorobe, bo wiele matek tak ma, choc nie maja historii psychiatrycznej. Kocham moje dzieci bardziej niz siebie sama (a nie mam problemow z poczuciem wlasnej wartosci), jestem odpowiedzialnym rodzicem, nie mam problemow z ogarnieciem bycia matka, z obowiazkami, z obciazeniem stresem, mam duzo radosci z moich dzieci a psychologowie opiekujacy sie naszymi dziecmi uwazaja, ze jestesmy ponadprzecietnie dobrymi rodzicami. Ale.... do tej pory nie wiem, czy podjelam dobra decyzje decydujac sie na macierzynstwo, czasem naprawde zaluje. Obciazenie psychiczne z tym zwiazane i odpowiedzialnosc, plus poczucie winy, ze moje dzieci odziedziczyly moje problemy, sa bardzo wyczerpujace. Zreszta sporo dzieci z rodziny od strony mojego taty maja takie same problemy, moje kuzynowstwo i ich dzieci. To trudne decyzje, to rosyjska ruletka. Duzo tez zalezy od ojca dzieci. Musisz byc pewna, ze jesli Ty z powdou choroby bedziesz miec gorszy okres, to on przejmie 100% odpowiedzialnosci

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@inez3 moja psychiatra w Polsce powiedziala, ze w przypadku takim jak moj leczenie farmakologiczne bedzie konieczne przynajmniej okresowo do konca zycia, bo mam organiczne zaburzenia biochemii mozgu. Potem wyprowadzilam sie z Polski i moj nowy lekarz byl w niezlym szoku, jak mu o tym powiedzialam. Powiedzial, ze to poglad promowany przez pewne srodowiska, w wiekszosci amerykanskie, ale to poglad dosc przestarzaly i jest wiele badan, ktore temu przecza. Nie ukrywam, ze bylam zla, to przeciez takie wygodne. Zle sie czuje, wiec biore leki, w koncu lekarz uwaza, ze nie ma innych opcji. No ale nie dostalam lekow, dowiedzialam sie, ze nie ma nawet mowy. To bylo jakies 8 lat temu i przez wieksdzosc czasu zyje normalnie, musze. Co do terapii, to sa rozne rodzaje, jak jedna nie dziala, mozna sprobowac innej. Ale wazniejsze jest zrozumienie, ze zdrowie psychiczne jest tez scisle powiazane z fizycznym i majac chorobe psychiczna musisz dosc scisle przestrzegac pewnych zalecen dotyczacych stylu zycia, zupelnie jak cisnieniowcy, cukrzycy itd. Czyli w skrocie dieta, ruch, sen, dbanie o siebie. Oczywiscie to tez zalezy od rodzaju zaburzen, jakie masz, z tego co wiem np schizofrenia czy pewne rodzaje psychoz moga wymagac farmakoterapii cale zycie, ale nie depresja i nie nerwica. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, minou napisał:

 

Oczywiscie, ze nie.

 

@Miss Worldwide ja bralam bardzo doraznie relanium przepisane  przez ginekologa, moze kilkanascie razy. Moj syn ma diagnoze ze spektrum autyzmu. Nie wiem, czy to ma jakis zwiazek, w sumie jest to malo prawdopodobne. Ale zawsze jest ta mysl z tylu glowy, ze to przez to. W ciazy z pierwszym dzieckiem nie bralam nic, ale ona tez nie jest psychicznie zdrowa. Ma zdiagnozawana nadwrazliwosc sensoryczna, zaburzenia lekowe i ponadprzecietna inteligencje. Wg lekarza i psychologa kazda z tych rzeczy jest w pewnym stopniu dziedziczna. Decydowanie sie na dzieci w naszej sytuacji jest bardzo trudne. Po pierwsze czasem jest koniecznosc brania lekow w ciazy a nie mamy 100% gwarancji, ze nie zaszkodza. Po drugie choroby psychiczne sa dziedziczne. Moje dzieci maja prawie identyczne zaburzenia, jakie ja mialam, tylko ze jak ja bylam dzieckiem 30 lat temu, takich rzeczy sie nie diagnozowalo, wiec moje dzieci maja duzo lepsza pomoc, niz ja mialam. Po trzecie, jesli nie daj Boze mi by sie pogorszylo, to moje dzieci beda wkraczac w doroslosc z brzemieniem dziecka osoby chorej psychicznie. A zycie dziecka z chorym psychicznie rodzicem nie jest latwe.

Moje zaburzenia sa relatywnie lekkie i nie odczulam pogorszenia po porodach, w zasadzie wrecz przeciwnie. Nie mialam depresji poporodowej, a raczej mega spokoj i pozytywnego kopa, a nerwica lekowa objawa sie juz tylko czasem pod postacia leku wolnoplynacego, czyli oczywiscie martwie sie, ze np moim dzieciom cos sie stanie itd, ale wg mojej lekarki takie leki w tym natezeniu ciezko diagnozowac jako chorobe, bo wiele matek tak ma, choc nie maja historii psychiatrycznej. Kocham moje dzieci bardziej niz siebie sama (a nie mam problemow z poczuciem wlasnej wartosci), jestem odpowiedzialnym rodzicem, nie mam problemow z ogarnieciem bycia matka, z obowiazkami, z obciazeniem stresem, mam duzo radosci z moich dzieci a psychologowie opiekujacy sie naszymi dziecmi uwazaja, ze jestesmy ponadprzecietnie dobrymi rodzicami. Ale.... do tej pory nie wiem, czy podjelam dobra decyzje decydujac sie na macierzynstwo, czasem naprawde zaluje. Obciazenie psychiczne z tym zwiazane i odpowiedzialnosc, plus poczucie winy, ze moje dzieci odziedziczyly moje problemy, sa bardzo wyczerpujace. Zreszta sporo dzieci z rodziny od strony mojego taty maja takie same problemy, moje kuzynowstwo i ich dzieci. To trudne decyzje, to rosyjska ruletka. Duzo tez zalezy od ojca dzieci. Musisz byc pewna, ze jesli Ty z powdou choroby bedziesz miec gorszy okres, to on przejmie 100% odpowiedzialnosci

U mnie w rodzinie nikt nie ma takich problemow a mam duza rodzine. 

Ojciec dziecka na pewno by sie wywiazal.

Kolezanka brala diazepam przez cala ciaze i ma zdrowe dzieci. Takze pewnie to rosyjska ruletka. 

Zreszta jest dowiedzione, ze benzodiazepiny szkodza na ciaze a antydepresanty nie maja jednoznacznych wynikow ( tzn niektore, np sertralina ma nawiecej danych kobiet zachadzacych w ciaze i rodzace zdrowe dzieci)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobry wieczór dziewczyny.

Ja, gapa,założyłam osobny temat z pytaniami o ciążę. Może modernator przeniesie.

Jestem ma forum nowa.

Nazywam się Natalia,kończę w lipcu 31 lat.

Jestem alkoholiczka. Prawie 5 lat trzeźwa. 

Nerwica i lęki przez lata zapijane nie dawały za bardzo o sobie znać. Odkąd jestem trzeźwa jadę na tabletkach. Zapieralam się ze wszystkich sił ,ze ich nie chce,nie potrzebuje. Bałam się po prostu. Ja? Psychotropy? Ja mam coś z głową? Nie dopuszczalam tego do siebie. 

No ale nie dało się żyć samemu nawet ze sobą.

Początkowo jechałam na escitilu 20mg i tritico na noc. 

Co mi się poprawiło to tak męczyłam lekarza ,że ja już nie potrzebuje ,ze trzeba zmniejszyć dawkę ,ze ulegał. Od jakiś 3 lat biorę 10mg escitilu na dobe i całkiem nieźle funkcjonuje. 

Mieszkam za granicą, jakieś 1.5 roku temu zabrakło mi leku. Byłam na tyle pewna siebie , ze będzie ok,ze nie poleciałam do Polski na kontrolę. Odstawiłam powolutku, odpowiedzialnie, tak jak ulotka przekazała. Dumna z siebie ,ze się udało na nawrót czekałam 3 miesiące. Do lekarza,powrót do leków. Znowu jestem całkiem stabilna.

Moja obecna sytuacja życiowa skłania do podjęcia próby powiększenia rodziny. Od dłuższego czasu rozmawiam o tym z psychiatra. Mówi,ze jakbym się dowiedziała ,ze jestem w ciąży to dzielić tabletkę na 4 i malutkie dawki co 6 godzin. 

Tak się naczytalam o ryzyku dla dziecka ,ze nie chce o tym słyszeć. Zaproponował mi,Że jak będę bardzo zdeterminowana na ciążę, to spróbujemy dobrać jakiś nieinwazyjny lek,ale zanim dobierze mi właściwy to może trochę potrwać. Ok,godze się na to. Tak jak już pisałam mieszkam za granicą. Do ginekologa chodzę tutaj. Do polskiego oczywiście. Jeszcze chyba nie trafiłam na właściwego więc dalej będę kogoś szukać. Ostatni u którego byłam kategorycznie kazał odstawić antydepresanty. 

Najlepszym rozwiązaniem wg mnie byłoby odstawienie jakichkolwiek leków. Biorę niestety pod uwagę to, ze w ciąży powrót choroby skończy się na bank poronieniem. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×