Skocz do zawartości
Nerwica.com

Cześć


p_inka

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć, jestem Paulina. Postanowiłam dołączyć do Was, bo potrzebuję towarzystwa i wsparcia osób, które zmagają się z podobnymi trudnościami jak ja. Od dziecka mam problemy zdrowotne, także neurologiczne. Od kilku lat cierpię również na nerwicę, IBS i stany lękowe. Doszło do tego, że prawie nie wychodzę z domu, a każde wyjście jest dla mnie przeszkodą wprost nie do pokonania. Straciłam większość przyjaciół, opuszczam zajęcia na uczelni, jestem nieszczęśliwa i stanowię kiepskie towarzystwo nawet dla samej siebie. To tyle, jeśli chodzi o moje niezwykle zachęcające przywitanie. :brawo:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz ja tak myslalam o sobie i troche sie balam zapisac na to forum ale w momencie kiedy to zrobilam i poczytalam co tapi innych i ze wielu z nich ma tak jak ja to poczulam, kurde nie jestem sama a i dobre slowo dostalam od innych na tym forum. Mi to pomaga bo juz nie czyje sie taka sama.

A od wielu lat bylam bardzo sama w swojej duszy.

 

Też się bałam. I w sumie ciągle odczuwam taki niepokój, że ktoś za chwilę napisze mi, że wypisuję na forum pierdoły, które nikogo nie interesują, albo, że użalam się nad sobą, a inni mają gorzej. Tak już mam. Zawsze niepewna. Tak czy owak mam nadzieję, że to forum pomoże mi tak, jak Tobie. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiscie ze sa osoby ktorych drazni nasze wyplakiwanie sie, dolowanie ale wiekszosc przechodzi to samo. Ja tez mam lek ze jak cos napisze o tym co czuje to ktos mnie skrytykuje, nie zrozumie i oczywiscie ma do tego prawo ale wciaz jestesmy miedzy ludzmi ktorzy cierpia jak my a moze i czasej jeszcze bardziej. Dla przykladu ja jutro mam fryzjera i dla normalnej kobiety to bedzie czas relaksu, radosci. A dla mnie to koszmar, lek przed wyjciem z domu, rozmowa z obca kobieta i oczywiscie lek bym nie dostala dysocjacji na fotelu. I juz chyba wypalilam prawie cala paczke papierosow a przeciez ide tylko do fryzjera. Ale cieszy mnie to ze wiem ze jest tutaj tak wiele osob ktore maja to samo i czytajac co ludzie tu pisza dodaje mi sily i moze jutro napisze, udalo sie bylam u fryzjera, nie dysocjowalam, jestem lysa :105:

 

Skąd ja to znam! Ostatnio byłam u fryzjerki, która - swoją drogą - ma salon kilka metrów od mojego domu. Przez bite dwie godziny wierciłam się na fotelu i zamiast cieszyć się chwilą, prowadziłam w głowie kalkulacje, czy jeśli przebiegnę dystans salon fryzjerski - dom z folią aluminiową na głowie, to ktoś uzna mnie za wariatkę. :brawo: Po prostu świadomość, że jestem tam niejako uwięziona, nie dawała mi się uspokoić. Ale dałam radę i Ty też na pewno dasz. Będę mocno trzymać kciuki. :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieki wielkie i wiesz co ja mam doladnie te same mysli, siedze na fotelu i mysle a jak cos mi sie stanie, jak dostane paniki to co z recznikiem na glowie i noga? I tez sobie mysle, jestem w plapce. Trzymaj za mnie kciuki. Dziekuje

 

Daj potem znać, jak poszło :)

 

 

 

 

Witaj :) No to widzę, że nie tylko ja mam takie problemy. Rzadko wychodzę z domu właśnie ze strachu przed rozmową. Zanim cokolwiek powiem albo napisze muszę to przemyśleć tysiąc razy... tak, zanim wysłałem ten krótki tekst przeczytałem go 16526374 razy...

 

To sporo razy :) Ale rozumiem. Mam w głowie ciągły lęk przed ośmieszeniem, boję się, że ktoś mi coś wytknie i wyjdę na kogoś niefajnego. Echh...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc p_inka nie spie juz od 5 rano, oczywiscie Tavor poszedl w ruch bo o walsnych silach nie dalam rady dojechac do fryzjera na 14:30, to chore, przeciez to zwykly fryzjer, a ja jak ta wariatka od rana panika, dysocjacja i na co? Wszystko poszlo ok, sama pojechalam, dalam sobie sciac wlosy i jeszcze pogadalam z fryzjerka. Wyszlam od fryzjera, nie lysa ale na nogach jak z waty, mokra jak mysz z napiecia i udawania ze jest wspaniale z maska osoby zadowolonej z zycia wytrzymalam 3 godziny, wsiadlam do samochodu, zapalilam papierosa i rozryczalam sie jak dziecko, chyba z tego napiecia. I oczywiscie ktos moze powiedziec, no widzisz dalas rade, tak dalam rade ale jakim kosztem, a przeciez powinno to byc automatyczne, tak poprostu fryzjer, zakupy, dom. Ja chyba juz tak nie umiem. Ale fryzura ok.

 

 

Anke, tak czy owak, bardzo się cieszę, że przetrwałaś. Nie uciekłaś z ręcznikiem na głowie, to dużo! Może jeśli będziemy się przełamywać co jakiś czas, to w końcu "przyjemne" czynności naprawdę staną się przyjemne. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko moja glupia glowa chce pamietac te zle momenty. Ale kazdy dzien to wyzwanie i jesli go przeszlam z sukcesem to super. A jak Ty p_inka sie czujesz?

 

 

Moja głowa też tak działa niestety, ale pracuję nad tym. :-) Ja dziś niestety 7 godzin na uczelni, to była męka. Chociaż postanowiłam nieco umilić sobie czas, dlatego wypiłam herbatkę na tarasie budynku i podziwiałam złotą polską jesień. Było miło, dopóki po herbacie (!!!) nie rozbolał mnie brzuch i nie zaczęłam marzyć o powrocie do domu. Teraz boli mnie głowa też. Ale żyję! I wybieram się jutro do neurologa/psychiatry, po zaświadczenie na uczelnię i obawiam się, że jakieś leki też.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest fajna sprawa, bo na chwilkę oderwałam się od rzeczywistości i trochę doświetliłam swoje trupioblade oblicze :) Ale z drugiej strony, chwile posiedziałam, a potem głupie myśli w głowie: a bo ludzie sobie myślą, że jestem życiowym przegrywem, że tak sama siedzę i w tym pełnym słońcu pewnie widać, jaka szpetna jestem :D, albo zaraz będę musiała lecieć, bo boli mnie brzuch, co zrobię z tą herbatą? I tak dalej, i tak dalej...

Ale i tak było dużo lepiej, niż mogło być. Nie rozpłakałam się, nie zaczęłam wrzeszczeć, nie wyskoczyłam przez barierkę (4 piętro)... Mam zamiar praktykować dalej te chwile sam na sam, na spokojnie.

 

Chociaż podobnie jak Ty, najbezpieczniej czuję się w swoim łóżku, z psiakiem na kolanach. Ewentualnie we własnej łazience. I tyle. Każde inne miejsce przyprawia mnie o niepokój; nawet do "teściów" nie jeżdżę, bo się boję. A oni się obrażają i wysyłają mi coraz mniej ciastek.

 

Co do leków, to nie brałam, bo zawsze jakoś myślałam, że moje problemy to nic wielkiego i jakoś dam radę. Ale wczoraj, gdy zwykła mucha sprawiła, że zaczęłam bezgłośnie wrzeszczeć (wiesz o czym mówię?), a potem zgięłam się w pół i zaczęłam wyć - tak, wyć, nawet nie płakać; zrozumiałam, że potrzebuję pomocy. Przy okazji skonsultuję się w sprawie moich problemów natury neurologicznej. A końcem miesiąca marzy mi się wizyta u psychologa.

 

Dziękuję bardzo, na pewno napiszę. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Skąd ja to znam! Ostatnio byłam u fryzjerki, która - swoją drogą - ma salon kilka metrów od mojego domu. Przez bite dwie godziny wierciłam się na fotelu i zamiast cieszyć się chwilą, prowadziłam w głowie kalkulacje, czy jeśli przebiegnę dystans salon fryzjerski - dom z folią aluminiową na głowie, to ktoś uzna mnie za wariatkę. :brawo: Po prostu świadomość, że jestem tam niejako uwięziona, nie dawała mi się uspokoić. Ale dałam radę i Ty też na pewno dasz. Będę mocno trzymać kciuki. :-)

 

mnie nie drazni wypłakiwanie sie, ale wole szukac dobrych stron niz sie zagłebiac w uzalactwo, a tu prosze wytrzymałąs i dałas rade. Mozna mozna :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×