Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ojciec alkoholik i ciężkie dzieciństwo


Happy121

Rekomendowane odpowiedzi

Witam ;) !

 

Zaczynając od początku: przedszkole nie za bardzo pamiętam, ale byłem dzieckiem co się trzymało na uboczu. W podstawówce to już byłem wyraźnie osamotniony nie miałem zbytnio kolegów, a jak już to byli Ci co do towarzyskich nie należeli. Jak już zauważyłem to w klasie zawsze jest jakiś kozioł ofiarny. W podstawówce byłem nim ja, chłopaczkiem bez poczucia własnej wartości, który nikomu o swoich problemach nie mówi i próbujący przypodobać się grupie licząc na to, że go polubią. Wydaje mi się, że nie byłoby to dla mnie takie straszne jakby nie fakt, że zawsze jak wracałem do domu to zamiast porozmawiać o tym z rodzicami, to ryczałem do poduszki i tak ciągle… No i jeszcze mój ojciec zaczął w tedy pić alkohol co mnie chyba jeszcze bardziej dobijało. Czasami pamięta, że po prostu bałem się iść do szkoły, ale jakoś przetrwałem ten okres.

Uważałem, że w gimnazjum będzie lepiej heh :) Noo niestety okazało się być inaczej, a właściwie podobnie jak w podstawówce. Myślałem, że będę tak jak inni miał swoje koleżanki, kolegów będę lubiany… noo, ale wszystkie moje marzenie się posypały.

Wydawało mi się, że wszystko się zmieni w następnej szkole czyli już technikum specjalnie poszedłem do takiej szkoły gdzie nikt mnie nie będzie znał… no, ale jak się znowu okazało mimo, że kompletnie nikt mnie tam nie znał było tak jak wcześniej. Pewnie się już tak bałem tego gorszego traktowania, a oni zauważyli, to że jestem tym słabszym ogniwem…

Po 3 miesiącach się przepisałem do nowej szkoły gdzie obecnie uczęszczam (technikum). Na początku i tu nie było łatwo, ale teraz już uważam, że jest w miarę okey (nie jestem liderem grupy, ale na głowę nikt mi nie wchodzi tak jak kiedyś). Ciężki to był do mnie okres, no ale życie…

 

Uważam, że w szkole jest już całkiem okey, ale teraz dobija mnie trochę sytuacja w domu… Jak zacząłem uczęszczać do podstawówki to ojciec zaczął pić. Przez pierwsze lata nie było to dużo, ale w mojej 3 klasie (podstawówki) to wyglądał jak typowy alkoholik i już cały jego świat aż do teraz kręci się wokół alkoholu… Nie wygląda to tak, że trzeba go szukać gdzieś po barach, ale widok ojca co przez cały dzień pije piwo nie jest najlepszy, co jakieś 2-3 dni jest awantura w domu… Repertuar słownictwa ojca nie należy do najprzyjemniejszych…

Moja mama jest taka co się wszystkim zajmuje i jak drugi nie ma to najpierw mu da, a potem się o siebie martwi… Ojciec natomiast jest strasznie leniwy i skąpy (W sumie rodzice mojego ojca też są strasznie skąpi, a mojej mamy byli bardzo uczynni..). Rodzinka z zewnątrz niby idealna, no ale od kuchni to wygląda już troszkę inaczej.

Noo i jeszcze moja siostra co od 7lat jest w depresji, jak ją widzę to mnie czasem aż szlag trafia. Zamiast się wziąć za siebie schudnąć to ona taka bezradna… Kiedyś szczupła, uśmiechnięta, towarzyska nawet, a teraz zupełne przeciwieństwo.

 

Aktualnie mam 19 lat ostatni rocznik technikum. No i jeśli chodzi o mnie to już od dawna mam taką huśtawkę emocjonalną. Czasem mi się wydaję, że wszystko mogę osiągnąć, że podchodzę bardziej pozytywnie do życia od moich rówieśników ze zwykłych normalnych rodzin. Ale czasami jak siedzę trochę dłużej w domu to wszystko traci sens no i mam różne głupie myśli (chyba nawet włącznie z tymi, żeby zrobić sobie krzywdę) . W życiu z nikim, o swoich problemach ani emocjach nie porozmawiałem otwarcie. Od pon do pt jestem uśmiechnięty, a w weekend mam doła… Najbardziej radosny jestem poza domem, nie umiem tu zbytnio z nikim rozmawiać, chyba najlepiej dogaduję się z bratową (mieszkają oddzielnie w naszym jednym domu), a tak to mi się nawet lepiej rozmawia z kolegami i koleżankami. Cholernie się wstydzę o tym wszystkim rozmawiać, przez to czuję się jakiś cały czas spięty, zestresowany… Napisałem to pewnie troszkę chaotycznie, ale co chwile coś mi się przypomina.

Ogólnie uważam, że świat jest piękny tylko ta sytuacja mnie jakoś dobija. Wydaje mi się, ze jakby się wyprowadzi i prowadził towarzyskie życie to szybko bym się pozbierał, ale teraz to nie możliwe. Jak jestem gdzieś poza domem z wesołym towarzystwem, to ani na chwilę mnie smutek nie nachodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że krzywdząco oceniasz siostrę. Ona dorastała w tym samym domu co Ty, więc wesoło nie miała i branie się w garść to - jak możesz przeczytać na forum - najgorsza rada jaką możesz dać. Co z tego, że była szczupła, czemu tak Cię akurat to boli? Może ona jest dla Ciebie symbolem jakiegoś Twojego wewnętrznego bólu, który tłumisz, wkurzasz się na nią, bo przypomina Ci, że nie jest tak bardzo wesoło? A nawiasem mówiąc leki na depresję potrafią zrobić z człowieka olbrzyma - i co z tego? Myślę, że to co o niej piszesz jest najbardziej symptomatyczne...

A sytuacje po prostu bywają trudne i są sprawy przez które jest się smutnym, bo tak jest, co totalnie nie świadczy o jakimkolwiek problemie psychicznym. Bardziej się zastanawiam o czym NIE PISZESZ wprost.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z jednej strony to jest mi jej szkoda, no ale z drugiej to dziwi mnie jej zachowanie. Ciężko się z nią rozmawia, ale nie umniejszam jej wartości i w żaden sposób jej nie ubliżam. Jako rodzeństwo to patrzymy na siebie raczej obojętnie. Nie mam do nikogo żadnego żalu jedynie może do ojca bo uważam, że on się w pewien sposób do tego przyczynił. (Jak czytam o wcześniej napisałem, to inaczej można to zinterpretować). Co masz na myśli ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po prostu zaskakuje mnie to jaki masz do niej stosunek i czuję, że coś się pod tym kryje. To, że denerwuje Cię jej zachowanie, o czymś świadczy. To co nas wkurza wiele o nas mówi. Bo znaczy, że dotyka czegoś dla nas ważnego. Ale odpowiedzi na to możesz już udzielić tylko Ty sam. Mogę tylko gdybać czy jej postawa Cię drażni, bo sam chcesz się poddać, czy kojarzy Ci się z ciężkimi chwilami, jest chodzącym obrazem tego o czym czasem myślisz, kiedy nie chcesz. Pojęcia nie mam.

Oprócz tego nie wydajesz się kandydatem na terapię tylko osobą po trudnych przejściach, która jest w kiepskiej sytuacji i w związku z tym nie czuje się w niej dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam jak jeszcze byłem w podstawówce to się z nią ciągle bawiłem, chciała chyba być przedszkolanką czy nauczycielką heh Potem się coś porobiło i już ją tylko przez jakiś czas w szpitalu w Rybniku odwiedzałem... a im dalej w las to już nie za ciekawie.. jak wróciła to zachowywała się dosyć dziwnie. Nie rozumiałem tego bo byłem jeszcze dzieckiem z tego co mi mówili to wpadła w tę chorobę bo nie umiała sobie poradzić z presją przy maturze. Jest ode mnie 7/8 lat starsza. Nie chcę skończyć tak jak ona. Pisałem to pod przypływem emocji może dlatego, mam problem sobie z nimi poradzić , bo ciągle je ukrywam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×