Skocz do zawartości
Nerwica.com

PSYCHIATRZY I TERAPEUCI - smieszne lub tragiczne przezycia


groskova

Rekomendowane odpowiedzi

Zakladam ten temat jako ze mysle ze wszyscy z nas w poszukiwaniu dobrego terapeuty trafili na jakies lepsze lub gorsze osoby i czasem dosc smieszne sesje.

Ja opowiem o swoich dwoch:

Poszlam tu w irlandii do psychiatry (byl hindusem z pochodzenia). Najpierw wypytywal mnie o polske i slowa podobne w polskim i jego (!) jezyku. Potem zadawal mnostwo bez sensownych pytan. W pewnym momencie zaczelam po prostu mu opowiadac co bylo wazne dla mnie, on robil jakies notatki. Po dobrych kilku minutach poderwal glowe i wypalil pytaniem (kompletnie nie na temat) "to kiedy zerwalas z ostatnim facetem?". Zamurowalo mnie. Po dluzszej chwili zaczelam opowiadac znow i znow przerwal mi pytaniem "a kiedy mowilas ze ostatni raz uprawialas sex?". :lol:

Potem powiedzial ze siedze tu i uzalam sie nad zyciem jak 80letnia staruszka a powinnam byc szczesliwa i zadowolona z zycia 22latka. I stwierdzil ze mam wierzyc w boga i pomagac innym i wszystko bdzie ok.

Jakas groteska, prawda?

 

Druga sesja, ten sam lekarz. Wtedy przyjmowal mnie do szpitala na terapie. Zszokowal sie ze od poprzedniego spotkania zdazylam miec kolejne dwie proby samobojcze i powiedzial ze nie spodziewal sie tgo po mnie wcale a wcale (buahahah, a sluchales mnie w ogole??). Potem walnal mi 45minutowa (z zegarkiem w reku) gadke na temat tego ze prawdziwe zycie zaczyna sie po smierci i ze 60-70 lat na ziemi to tylko okres przejsciowy. I mowil to do mnie, pacjenta po probach samobojczych z wiecznym pragnieniem smierci.

 

Nie do wiary jacy glupi potrafia byc "lekarze". Prawda?

 

:lol::lol::lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no to niezly ten lekarz , to jak twierdzi ze zycie tam jest o wiele szczesliwsze to niech on sie tam wybiera a nie ty!!

 

ja mialam pewne przejscie raczej dramatyczne bo dopiero teraz wiem jak powinna wygladac wizyta u psychiatry!! otoz moj pierwszy lekarz o nic mnie nie pytal doslownie o nic powiedzial tylko tyle ze mam depresje i nerwice , przepisal leki ktore bralam prawie 3 miesiace no i byla poprawa , depresja przechodzila , wiec poszlam do niego na wizyte ale o dziwo mimo ze moj stan byl lepszy to kazal mi zwiekszyc dawke i zwiekszylam , powiem tyle ze cud ze zyje!!! poszlam resztkami sil do innego psychiatry u ktorego wizyta trwala godzine a nie 20 min tak jak u poprzedniego oraz obecny lekarz wypytal mnie o wszystko o cale dziecinstwo i to dokladnie no i stwierdzil ze leki to tymczasowa pomoc ze jesli cos tkwi to nie ma bata leki nie zdzialaja cudow !!! no i powoli wracam do siebie choc jeszcze nie mam sil na normalne zycie!! a problem po prostu tkwil we mnie , otoz nie moge zaakceptowac siebie!!! no i wybieram sie na psychoterapie grupowa ora na terapie wyrzucania z siebie emocjii!! mam nadzieje ze wroce do siebie chociaz tak jak bylo wczesniej , chce miec tylko dola a nie taka gigantyczna depresje!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jejkus ten gościu był pogrzany...

no ja narazie zaliczyłam pedagoga w szkole bo jestem zbyt strachliwa (czegoś się boje) żeby pójsć do kogoś innego ale oóglnie rzecz biorąc moja pani pedagog zaproponowała mi że powiem jej wsyztsko a ja ona coś tam spróbuje no i psróbowąłam powiedziałam ze moim problem (i powodem dla którego sie cięłam ) była mama to ona zaproponowała że zawoła mame do skzoły... NIE DZIĘKI

za to mojej koleżance która miała problem z ojcem zaproponowała żeby przyszedł jej ojcec...

 

NO COMENTS...

zwalczanie problemu problemem...

 

moze to i było dobre ale nie dla mnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heh

Moje wizyty wyglądają tak, jak opisała Jovita.

Pierwsza natomiast może przejść do annałów anegdot.

Zaczynam mówić o swoich problemach, dochodzę do zawalonych studiów (kobieta ziewa...), nagle pada pytanie:

L(ekarka)-A co pani studiuje?

J(a)-Archeologię...

Tu będzie dłuższy wywód na temat fascynacji pani doktor i jej przygody z archeo. Na koniec opowiada mi taką historyjkę.

L(uśmiechając cały czas szeroko, w taki sztuczny, chory sposób)-Na wykopaliska, na których byłam, jeździłam razem z koleżanką, studiującą filologię polską. Byłyśmy na 3 roku, gdy prowadzący wykopaliska zaproponował nam, że nam załatwi przyjęcie na archeologię, ja zrezygnowałam, ale koleżanka się zdecydowała ciągnąć dwa kierunki...

Tu pani doktor przerwała, poprawiła siwy koczek na czubku głowy, uśmiechnęła się jeszcze szerzej, na co ja odpowiedziałam uśmiechem.

L-Pojechała do Torunia zaliczyć egzaminy, mające pozwolić przyjąć ją na 3 rok archeologii (bardzo szeroki, sztuczny uśmiech-ja też się uśmiecham)... I wtedy w Toruniu była awaria gazu, otruła się i umarła...

Uśmiech zamiera mi na ustach. Nie wiem, gdzie podziać wzrok...

Po tym przeżyciu doszłam do wniosku, że ona też potrzebuje pomocy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

goplaneczko przepraszam, ale popłakałam się ze śmiechu :mrgreen:

moja przygoda z jedną pania psycholog zakończyła się na tym, że opowiedziała mi jak sama poradziła sobie ze swoim strachem, otóż owa pani bardzo się bała chodzić do lasu jak jest ciemno ( swoją drogą po cholerę łazić do lasu po ciemku ;) ) no i ona postanowiła sikać w lesie :shock: tak moi drodzy dobrze czytacie :D i tak pozbyła się lęku przed ciemnym lasem, sikając w nim nocą, na początku sikała na brzegu lasu z każdą nocą wchodziła głębiej :mrgreen: i to miało mnie przekonać do jej metod zwalczania nerwicy lękowej po prostu genialne :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja niestety nie potrafię się z tych historii śmiać - mnie to przeraża!!!

Brak wyobraźni, rozsądku, choć na chwilę skupienia na istocie problemu...

Ja wizytę u psychiatry mam cały czas przed sobą i od samego początku, jak tylko stwierdziłam, że jednak sama nie daję sobie rady z nerwicą i powracającą depresją - obawiam się właśnie takiego potraktowania, tego że będę lepszym lekarzem dla siebie samej niż specjalista do którego się udam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja niestety nie potrafię się z tych historii śmiać - mnie to przeraża!!!

One są śmieszne dopiero z dystansu właśnie... Mnie też do śmiechu nie było na początek, dopiero, jak opowiadałam tojomym-dotarł do mnie komizm sytuacji. Moim zdaniem takie historie trzeba traktować jak ostrzeżenie-jeśli spotyka Cię coś podobnego-zmieniaj lekarza :mrgreen: .

I też jako policzek dla lekarzy... Żeby wiedzieli, że nie zawsze są nieomylni, że mogą szkodzić zamiast pomagać, że są tylko ludźmi, że niektórych rzeczy mówić i robić nie wypada ;) .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mój psychiatra jest niesamowicie przystojny i seksowny... :mrgreen::twisted::oops:8):D

 

na piewszej wizycie zwalił mnie z nóg. jeszcze dostałam od niego taką dawkę zrozumienia i akceptacji, jakiej nie dał mi chyba nikt nigdy. No i oczywiście od razu, daleko posunięta idealizacja, że aż niemalże zadłużenie po uszy :mrgreen:

 

ale tak wogóle to jest irytujący :?

 

ale tak wogóle to może być :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mój psychiatra jest niesamowicie przystojny i seksowny... Mr. Green Twisted Evil Embarassed Cool Very Happy

od razu przypomina mi się pewien ginekolog do którego kiedyś trafiłam jak go zobaczyłam to padłam z wrażenia ;) był takim towarem, że przeprosiłam go iż muszę na chwileczkę wyjść i zwiałam :mrgreen: za Chiny bym się nie rozebrała u niego ;) no chyba, ze w innych okolicznościach 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mi sie jeszcze przypomnialo ze jeden z psychiatrow, kiedy go blagalam zeby mnie przyjal do szpitala na pare dni, powiedzial mi ze ja raczej to powinnam isc do centrum uzaleznien dla narkomanow bo sie mu przyznalam ze pale trawe i ze pare razy zdarzylo mi sie wziac ekstazy...To sie nazywa pomoc...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz racje Dzejem, mam dosc slaby charakter i chetnie wspomagam sie uzywkami. Ale dalej twierdze ze problemu z narkotykami nie mam. Poza tym z lekarzem rozmawialam po 4 probie samobojczej i prosilam zeby mnie przyjal na oddzial bo balam sie ze zrobnie to znow przy kolejnym ataku paniki. Na proby samobojcze centrum uzaleznien nie pomaga...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moze ja opisze swoja wizyte u psychiatry. Swoją w zyciu drugą, aczkolwiek pierwszą u psychiatry z NFZ.

Czekałam na swoją kolejkę, byłam umówiona na konkretna godzine, ale poprzednie wizyty sie przedłużały. Siedziałam cierpliwie. Pacjenci sie zmieniali w gabinecie, ale za kazdym razem nie mozna było wchodzic samemu, tylko lekarz po chwili prosił do siebie. Przyszła moja kolej a doktorek ubrał kurtke i ... wyszedł. Zaskoczona i roztrzesiona ( naprawde potrzebowałam pomocy) zatrzymałam go w drzwiach. Zastanawaiłam sie czy psychiatra sie mnie przestraszył? Myslałam sobie: pierwsza wizyta a lekarz ucieka :(.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×