Skocz do zawartości
Nerwica.com

przestałam kochać? mam iść do zakonu?


kotulek

Rekomendowane odpowiedzi

Hej :) Napisze prosto z mostu bez jakiś wstępów. Niecały rok temu mój chłopak musiał wyjechac do USA, przeżyłam to okropnie, ale gdy został miesiąc do jego powrotu zaczął się koszmar. Pewnego dnia wstałam i stwierdziłam, że chyba nic do niego nie czuje. Wpadłam w szał, kompletnie nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Rano budziłam się z walącym sercem i bólem brzucha. Czułam się jak w klatce, z której nie ma wyjścia. Nic nie miało dla mnie sensu. Ciągłe rozmyślania czy go kocham czy nie czy co się stało. :bezradny: Po tygodniu wszystko przeszło. Wróciłam do normalnego życia. To co się ze mną przed tygodniem działo traktowałam jak zły sen. Niestety po tygodniu wszystko wróciło. Wtedy stwierdziłam, że pójde do psychiatry. Pani stwierdziła depresje, ale też zachowania psychotyczne. Dostałam Zotral i Abilify. Psychicznie zaczeło wszystko wracac do normy, gorzej fizycznie. Zmęczenie, niskie ciśnienie i co najgorsze drgawki, trzęsienie rąk. Nie mogłam mówić, pisać bo nie dałam rady utrzymac długopisu w ręce. Odstawiłam na własną ręke, bo pani doktor nie odbierała telefonu. Wszystko ustało, przez chwile było ok, no ale jazdy z "nie czuje nic do mojego chłopaka" wróciły. Znowu rozmyślania, brak chęci do zycia, strach itp. Pojechałam znow do lekarza i dostałam Nexpram i tak egzystuje raz lepiej raz gorzej do teraz, a właściwie do niedzieli wieczorem. W zeszłym tygodniu pojechałam na rekolekcje prowadzone przez siostry zakonne. przez cały czas czułam tam, że coś próbuje odciągnąc mnie od Boga. Ciągle myśli, że jeśli zaufam Bogu to on zrobi po swojemu i odbierze mi uczucia do mojego chłopaka. No i w niedziele wieczór patrząc na jedną z sióstr zakonnych naszła mnie głupia myśl i uczucie, że moze ja powinnam isc do zakonu. No i tak jak poprzednio strach, płacz, dramat. Nie chce iśc do zakonu, :why: a mimo to boje sie ze juz zawsze będe to miała z tyłu głowy, że może powinnam. Teraz czuje jak mój chłopak jest dla mnie ważny i chce z nim być a nie iść do zakonu. Do tego wszystkiego te myśli odciągają mnie do Boga. W kościele nie mogłam wytrzymac, chciałam wyjsć w połowie mszy. Miałam iśc do mojego proboszcza i zapytać czy nie zaprosić by tych sióstr, żeby one opowiedziały o Rycerstwie Niepokalanej, do któego wstąpiłam na rekolekcjach i jak o tym myślałam planowałam to wtedy myśli o zakonie i oczywiście nigdzie nie poszłam, nic nie załatwiłam. Moge dodać, że od dawna mam tak, że coś sobie wmówie i potem się tym dręcze. Leci samolot - będzie wojna. Boli mnie głowa - mam raka mózgu. Gdy miałam 10 lat potrafiłam sobie wmowić, że jestem w ciąży. Już nie wspomne o problemach ze spowiedzią, komunią. Wiecznym zastanawianiem się czy to grzech lekki czy cięzki czy komunia świetokradzka. Nie wiem już co z tym zrobić, już wole się zabić niż iść do zakonu. Pomóżcie :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem już co z tym zrobić, już wole się zabić niż iść do zakonu. Pomóżcie :why:

A kto Ci każe iść do zakonu? Na siłę to tam jeszcze nikogo chyba nie zamykają. Nie rozumiem tego problemu...

Poza tym zakon nie jest lekarstwem na miłość, to bzdura.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kotulek, też mi to wygląda na natręctwa, co nie wyklucza jakichś zaburzeń psychotycznych, ale mniejsza o diagnozę. Dużo tu już było osób z tematem "nie kocham mojego chłopaka" i "mam powołanie do zakonu", które pisały podobnie jak Ty. Z pewnością ta chęć nie jest u Ciebie autentyczna, ani myśl, że nie kochasz chłopaka. Gdybyś go nie kochała, to taka możliwość nie budziłaby w Tobie buntu i rozpaczy. Miłość to nie są tylko uczucie i emocje, uczucia w związku są zmienne, nie utrzymują się cały czas na tym samym poziomie, mogą falować, raz być na niższym poziomie, raz na wyższym (liczy się ogólna tendencja do pozytywnych), a sytuacja związku na odległość jest trudna. Kiedy ma się drugą osobę blisko, to łatwiej o uczucia, a na odległość druga osoba staje się nieco abstrakcyjna, stąd może rozdźwięk, bo w głowie masz, że to ktoś ważny, a w uczuciach że trochę odległy. Ale to co masz w głowie to też Ty, a nie tylko uczucia. Jak chłopak wróci, powinno się to ustabilizować.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za dużo czytasz na ten temat i usiłujesz się nakręcać. Zresztą ja tam nie wiem. Za bardzo wierzący nie jestem, nie mam doświadczenia w tej kwestii. Tylko wydaje mi się dziwne - to wygląda jakbyś się bała, że ktoś cię zmusi do pójścia do zakonu. a tak w ogóle to ile masz lat?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wiem, że to nie wygląda jak powołanie, ale czytałam, że tak sie niektóre powołania zaczynają: od niechęci i odrzucania tego od siebie.

 

Nie sądzę, żeby to była aż taka niechęć, natomiast przy natręctwach nieraz dochodzi do stanu, w którym się deklaruje "już wolałabym umrzeć niż (zrobić to, co "nakazuje" natręctwo). Sama tak miałam i nieraz już tutaj czytałam takie teksty.

A natręctwa tak działają, że na każdy argument rozsądku znajduje się przeciwstawny i tak bez końca, trzeba to jakoś przerwać.

Jeśli chodzi o powołanie, to myślę że Bóg działa i ma plany uwzględniające to, kim jesteśmy i jacy jesteśmy, mamy działać na bazie tego, co mamy, a nie się gwałcić i nagle stawać zupełnie kimś innym. Nawet autorzy Biblii, którzy według wiary byli natchnieni, pisali zgodnie z mentalnością swojej epoki i realiami, a nie coś czego nie czuli i nie znali. A jeśli ktoś nawet początkowo odsuwa od siebie powołanie, to myślę że nie ma jednocześnie poczucia przymusu i nie jest tak, że nie może normalnie funkcjonować, jak jest u Ciebie. To poczucie psychicznej pułapki, z której się nie można się wydostać, jest jak dla mnie typowo natręctwowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Staraj się olewać te natręctwa, przepuszczać przez siebie, wiem że jest ciężko jak dochodzą do tego objawy somatyczne takie jak ból brzucha czy serca, (nie pisze tego z opowiesci czy czytanek z googli tylko niestety z własnego bolesnego doświadczenia). Ja walczyłem ze sobą przez 9 miesięcy a potem okazało się że bte natręctwa to była racja( oczywiscie nie generalizuje, w Twoim przypadku to nie musi być racja) , ale przy okazji posypała mi się cała psychika.. Czy warto walczyć z tymi myślami - myśle że nie. Do teraz mam problemy z tą fabryka idiotycznych myśli, ale naszczęscie fluoksetyna mi pomaga. To się da nagiąć silną wolą, ale każda myśl musi zostać przepracowana i trwa to bardzo długo.

 

Masz 19 lat nie marnuj sobie życia na pierdoły. W mysl tego, ze myśl jest tylko myślą i nie trzeba bić przed nią pokłonów :)

 

A skoro czegoś nie chcesz świadomie, to przy odrobinie wysiłku ( czasem całkiem spory) podświadomosc Ci odpusci, ale nie wiem czy obędzie się bez farmakologii. Ja mam problem już 16 miesięcy :) tez głównie nerwica natrectw myslowych z bolami zoładka i serca, do tego lęki, i lekka depresja mi została, ale funkcjonuje całkiem normalnie tylko szkoda, ze sam jak palec.

 

Enjoy !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Natręctwa dotyczyły mojej byłej, i przez jej opowiesci w mojej głowie wykreował się pewien "zły" który obiektywnie ją ocenił na podstawie jej słów które tak bardzo mnie zraniły, które pokazały jakim była, i zresztą jest człowiekiem. Na poczatku z tym walczyłem jak głupi nabawiłem sie depresji takiej, że z łozka stanąć nie potrafiłem. A potem przeniosło sie to juz na rózne materie zycia i moja psychika legła w gruzach.

 

Potem z nia zerwałem, i sie okazało, ze wszystko z czym walczyłem było gorzką prawdą ale..

 

Ale oczywiście nie myśl że w Twoim przypadku musi być tak samo, zwłaszcza odnośnie zakonu ;)

 

Morał z tego krótki i bardzo prosty, ze zawsze nalezy palić za sobą mosty.

 

Nie walczyć ze sobą w środku, bo pogarsza się swoją sytuacje, a myśl to jeszcze nie czyn.

 

Ale da się to przemóc. Skonczyłem szkołę z dobrym wynikiem nawet, zdałem maturę, i od razu miałem zapewnioną pracę w swoim zawodzie w której teraz się realizuję ( sam o nnia zawalczyłem już rok temu). Tylko trzeba chcieć. Dalej jest czasem lipnie, ale nauczyłem się z tym żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Don Kamillo, wykończysz dziewczynę.

 

"Natręctwa" na temat wad czy zdrady osoby, w której się jest zakochanym, to inna sprawa, po prostu ktoś zakochany nie chce sobie psuć swojego idealnego obrazu drugiej osoby, nie chce też pozbawiać się przyjemnych uczuć związanych z zakochaniem, jest zaangażowany, zależy mu i nieraz nie dopuszcza do siebie prawdy. Choć zwykle też nie jest tak, że człowiek jest bezwzględnie doby albo bardzo zły, można najwyżej zamienić różowe okulary na czarne i ani jedno spojrzenie ani drugie nie jest prawdziwe.

 

Poza tym błędnie utożsamiasz natręctwa z podświadomością, to nie jest to samo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kotulek, moje pierwsze natręctwo (też wtedy miałam 19 lat) było podobne do Twojego, tylko odwrotny wariant, że "kocham" kogoś, kto mi był obojętny i z kim się nie widziałam kilka lat (nie wiem co mi nagle odstrzeliło). To była zupełna bzdura.

 

Jedna dziewczyna na tym forum, też ma/miała natręctwa, że nie kocha swojego chłopaka i niedługo biorą ślub.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak to już jest ,że jak sie nie wie czego chce to zawsze pozostaje klasztor , oaza spokoju ,,,, ale ze szczota tam trzeba nowicjuszom zasuwać od rana do wieczora , to może i głupoty nie trzymaja się za bardzo chorej łepecyny .

Też chciałem iśc do klasztoru , bo miałem w realu problemy z alkoholem , dziewczyny akurat nie miałem ,etc itd .

Jedna taka dziewczyna to mnie nawet straszyła ,że pójdzie do klasztoru ,,, ha hhaaa idiotka skończona . A ja się wtedy ( 23 lata ) dawałem na to nabrać . Dziś bym ją pogonił i znalazł sobie mądrzejszą :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, nie chcę jej wykańczać a pomóc, bo wiem, jakie to jest dołujące. Może i błędnie to utożsamiam, ale sam miałem poważne problemy z głosami w głowie ( jeśli chodzi o NN). Chciałem tylko dać do zrozumienia że na dłuższą mete nie warto się tym przejmować, chociaż wiem jak cięzko z tym wszystkim żyć. Człowiek się zastanawia, a może jednak, a może jednak coś ze mną nie tak, może to prawda...

 

Jedna taka dziewczyna to mnie nawet straszyła ,że pójdzie do klasztoru ,,, ha hhaaa idiotka skończona . A ja się wtedy ( 23 lata ) dawałem na to nabrać . Dziś bym ją pogonił i znalazł sobie mądrzejszą :lol:

 

haha. Słyszałem to samo od swojej byłej. A i jeszcze ze mnie kocha ponad zycie i jak nie ja to klasztor to chyba jakaś utarta śpiewka.. Dziś juz mnie takie teksty nie ruszają. A. Zrobiłbym to samo, ale człowiek na błędach się uczy. Kochała mnie ponad życie, i chciała isc do klasztoru po czym 2tyg po rozstaniu poszła w tango z innym :D:mrgreen::mrgreen::mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kotulek

 

nerwica natręctw rodzi się z reguły z słabego charakteru i kiedy nasze lęki są silniejsze od nas samych. Natrętne myśli to poprostu nasze lęki.

Dlatego żeby pozbyć się natręctw trzeba nabrać silnego charakteru. Trzeba twardo mówić ja decyduje nic mi nic nie wmówi.

 

wątpliwości i lęki przewyższyły twoje ja. Musisz pamiętać że to ty decydujesz bąć twarda! Bardzo kochasz swojego chłopaka to dlatego tak boisz się co by było gdybyś nie mogła tego odczuwać.

 

Zrób tak kiedy pojawi się jakaś natrętna myśl to w myślach z wiarą i przekonaniem zaprzecz jej. Powiedz to sobie z wiarą przekonaniem i siłą.

 

Jak przychodzi myśl która ci wmawia że nie kochasz chłopaka to powiedz sobie z wiarą i siłą że kochasz chłopaka.

Jak przychodzi myśl która cię zmusza iść do zakonu powiedz sobie że nie pójdziesz.

 

Przychodzi natrętna myśl to z siłą i przekonaniem zaprzecz jej.

Bądź twarda, podchodź że to ty decydujesz jaka chcesz być.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Don Kamillo , czyli generalnie rzecz biorąc, Twoja ex była złą osobą? Pozytywnych cech było mniej, niż tych złych?

 

Rikuhod, ale z drugiej strony, taka walka z nerwicą przynosi na początku bardzo złe skutki. Wiem to po sobie. Walczenie na siłę, przekrzykiwanie nerwicy, to często kamień na młyn dla niej. Zawsze będzie odpowiedź, jak echo, że jest na odwrót i wpadasz w błędne koło. Po półtora roku walki - fakt, w takie rzeczy mogę się bawić. Zgodzę się również, że mają niesamowitą siłę, jednakże, rozumiem naturę tej choroby, a zrozumienie jej to ABSOLUTNY KLUCZ do lepszego życia... Kiedyś tam. Nieraz radziłeś ludziom, żeby te myśli po prostu płynęły i dla dziewczyny to chyba najlepsze, co teraz może mieć. Niech te myśli płyną, nie walcz z nimi, po prostu je lekceważ. Na początku to jest chyba najlepsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dawidoff, generalnie chcę już o tym zapomnieć i nie rozdrapywać blizn, już w sumie mi się udało, połozyłem wszystko na szale wtedy i zostałem zniszczony, ale nie pokonany. co najważniejsze dziś podnoszę się z nizin. Życie w ciągłym stresie, napięciu lęku, dało mi ostro wpier..

 

Nie było zbyt wiele pozytywnych cech, niestety. To tak ogólnikowo, bo ta historia miała nawet fajny prolog, ale bardzo smutny epilog.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mój tata kiedyś myślał, że ja idę do zakonu, ale mnie zakon nie interesuje, wolę świeckie życie. Ja zamierzam coś więcej osiągnąć, być niezależna i samowystarczalna, nie cierpię facetów, nienawidzę, mam swoje powody, nie mam zamiaru się tłumaczyć szanownemu tatusiowi z tego co robię, każdy żyje jak chce i sam podejmuje wybory :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alone05, a czemu to tak wszystkich facetów wrzucasz do jednego worka? Cóż takiego ci zawinił cały rodzaj męski, że piszesz "nienawidzę"? Dość kategoryczne bym powiedział. Wojująca feministka na forum?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×