Skocz do zawartości
Nerwica.com

3w1


arienka

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie. W temacie napisalam 3w1, zaraz to wyjasnie. Najpierw zdiagnozowano depresje. Pozniej wspolistniejace nerwica i tezyczka, choc ja tam mysle, ze nerwica byla pierwsza, bo raczej wrodzona, a depresja pozniej, bo 20 lat temu i raczej dziedziczna po matce. A tezyczka nie wiem, kiedy sie pojawila. Teraz mam wszystkie trzy i nie widze zadnej nadzieji na wyleczenie choc jednej. Na razie lykam tylko magnez, bo karmie piersia i nic innego nie mozna mi brac, ale jak tylko odtawie dziecko, to wracam na antydepresanty. Boze jest was tutaj tyle, ze ja nie wiem, jak my dajemy rade w tym kraju- raju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja bym mogła mieć np. depresję. Powiedziałabym o tym rodzinie i znajomym i by mi współczuli.

zapomnij, tego się nie współczuje. Tego się w ogóle nie traktuje poważnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja rodzina to pies i dwoje dzieci- jedno 6 lat, drugie dopiero przyszlo na swiat. Zanim dorosna, mam nadzieje, ze nie beda musieli mi wspolczuc. Ale starszy syn wie, ze mam problem, staram sie go uswiadamiac na kazdy temat. Dzieki temu wiem, ze nie jestem sama. Jest bardzo pomocny, czesto mnie przytula i mowi, ze mnie kocha, a ja mu odpowiadam tym samym. Gdy placzę, przynosi mi chusteczke i nie pyta czemu. Teraz, gdy urodzil mu sie braciszek, zachowuje sie, jakby nie byl juz dzieckiem i chce pomagac mi we wszystkim, a braciszka uwielbia. Nie chce go obarczac obowiazkami, ktore do niego nie naleza, ale jesli chce pomagac, to mu nie zabraniam. Staramy sie wszystko robic razem. Zrobie wszystko, zeby moje dzieci nie czuly sie nigdy samotne i niepotrzebna jak ja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aż mnie wcisło w fotel.

 

Znajdź sobie dorosłego, który będzie Ciebie wspierać, którego będziesz wtajemniczać we wsszystko, który będzie Ci husteczki podawać ... a nie wykorzystuj sześciolętniego chłopca !! No litość !

Chcesz, żeby on też zaraz miał depresję ? O ile już mu nie jest qrewsko ciężko ...

 

Bez kontaktu z ojcem, matka która choruje i którą musi się opiekować, a na to wszystko urodziła się kolejna istota którą on będzie musiał (już to robi) - się zajmować !

Za chwilę kolejny szok - pójście do szkoły, zero możliwość zachowania i czucia się jak małe beztroskie dziecko ... Dość powiedzieć, że co poniektórzy dorośli by wymiękli i byłoby to dla nich trudne. A ty to robisz swojemu synowi ....

 

Zacznij - serio i kulturalnie piszę - leczyć się (ALE NIE LEKAMI, a idż do psychoterapeuty !!) - a nie funduj małemu dziecku czegoś takiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sailorka, jedynie co ja slyszalam od rodziny i znajomych a mam stwierdzone zaburzenia depresyjno lękowe plus agorafobia i ataki paniki to to ze mam sie brac w garsc a nie cudowac ;) poza tym nie rozumiem takiej licytacji . Kazda taka choroba jest upierdliwa jak cholera a depresje leczy sie bynajmniej nie latwo....

 

 

arienka, witaj na forum. Mam nadzieje ze znajdziesz tutaj wsparcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

platek rozy, w sumie masz trochę racji. Depresja jest niby trochę "lżejsza", ale za to trudniejsza leczeniu. Jak masz schizo, to bierzesz leki i jest OK praktycznie od razu. A jak masz deprechę, to antydepresanty działają albo nie (bo one już tak mają), a psychoterapia działa dopiero po dłuższym czasie, ergo musisz znaleźć w sobie cierpliwość i wytrwałość, żeby doczekać do tego momentu. To normalnie jest trudne, a co dopiero w depresji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aż mnie wcisło w fotel.

 

Znajdź sobie dorosłego, który będzie Ciebie wspierać, którego będziesz wtajemniczać we wsszystko, który będzie Ci husteczki podawać ... a nie wykorzystuj sześciolętniego chłopca !! No litość !

Chcesz, żeby on też zaraz miał depresję ? O ile już mu nie jest qrewsko ciężko ...

 

Bez kontaktu z ojcem, matka która choruje i którą musi się opiekować, a na to wszystko urodziła się kolejna istota którą on będzie musiał (już to robi) - się zajmować !

Za chwilę kolejny szok - pójście do szkoły, zero możliwość zachowania i czucia się jak małe beztroskie dziecko ... Dość powiedzieć, że co poniektórzy dorośli by wymiękli i byłoby to dla nich trudne. A ty to robisz swojemu synowi ....

 

Zacznij - serio i kulturalnie piszę - leczyć się (ALE NIE LEKAMI, a idż do psychoterapeuty !!) - a nie funduj małemu dziecku czegoś takiego.

 

Proponuje przeczytac moj post raz jeszcze. Nigdzie nie napisalm, ze nie ma kontaktu z ojcem. Ma. I widzi, jak ojciec odnosi sie do matki. Niestety jego ojciec sam ma zaburzenia i potrzebuje psychoterapeuty, ale ze to czlowiek z ciemnogrodu, nigdy do siebie nie dopusci mysli, ze tak jest.I faktycznie- dziecko cierpi na tym, bo w szkole (juz chodzi-zapomniales, ze biedne pieciolatki chodza do zerowki, ale to nie moja decyzja , tylko przymus rzadzacych, wiec nie ja mu dziecinstwo zabieram) zachowuje sie w stosunku do pani nauczycielki i dzieci, jak jego ojciec do mnie. I zeby bylo jasne, skoro czytac nie umiesz JA DO NICZEGO GO NIE ZMUSZAM< NICZEGO NIE KAZE< WIDZI< JAKA JEST SYTUACJA. Kiedy chce mi pomoc w czymkolwiek, nigdy go nie wyganiam, mowiac, ze jest za maly, bo to jest wlasnie szybka droga do tego, zeby poczul sie niepotrzebny i wpadl w depresje, jak ja. Ja dla mojej matki bylam popychadlem, a on czuje, ze jest dla mnie wazny i mi potrzebny. Nie ma nic gorszego, niz czuc sie niepotrzebnym nikomu. Poza tym uczy sie wspierac bliskich, a to jest cecha charakteru raczej niespotykana wsrod terazniejszych mezczyzn.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tu nie chodzi o zmuszanie, naturalnie, że syn będzie chciał Ci pomagać, ale to Ty kierujesz jego wychowaniem,a moim zdaniem dziecko w tym wieku nie powinno wszystkiego widzieć i wiedzieć, nawet jeśli chce. Za małe jest zresztą, żeby wiedzieć, czy to, czego chce jest dla niego dobre, Ty to powinnaś wiedzieć. Dzieci mają skłonność do poświęcania się, np. dzieci w rodzinach alkoholickich tzw."bohaterzy", pocieszą rodzica na kacu, przyniosą piwko, poradzą, odetną sznur :P wytrą łzy, załatwią to i owo, zrobią obiad....też im nikt nie każe, ale chyba nie w tym rzecz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

arienka, witaj na forum. Mam nadzieje ze znajdziesz tutaj wsparcie.

 

Tak wlasnie liczylam, ale czytajac ataki na moja osobe, zrozumialam, ze to byl blad. Albo to jest dalszy ciag pecha, albo trafilam na ludzi, ktorzy szukaja osoby do wyladowania swoich frustracji. Przerozne juz osoby tutaj poznalam i sa wsrod nich gorsi, a jakos nikt ich nie atakuje. A jesli chodzi o moje dziecko, to radze sie zajac swoimi rodzinkami i swoimi sprawami, tym bardziej, ze wiekszosc z was pewnie nawet nie ma dzieci, wiec co mozecie w tym temacie napisac. Zazdrosc to moze kierujcie na swoich bliskich, o ile ich macie i nie wyladowujcie sie na tych, ktorzy sobie probuja jakos radzic. Chyba, ze na dowod swojej racji, ktos z tych osob przyzna sie, ze mial takie relacje ze swoja matka, jak moj syn ze mna i dlatego tu jest. To wtedy moze mu uwierze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tu nie chodzi o zmuszanie, naturalnie, że syn będzie chciał Ci pomagać, ale to Ty kierujesz jego wychowaniem,a moim zdaniem dziecko w tym wieku nie powinno wszystkiego widzieć i wiedzieć, nawet jeśli chce. Za małe jest zresztą, żeby wiedzieć, czy to, czego chce jest dla niego dobre, Ty to powinnaś wiedzieć. Dzieci mają skłonność do poświęcania się, np. dzieci w rodzinach alkoholickich tzw."bohaterzy", pocieszą rodzica na kacu, przyniosą piwko, poradzą, odetną sznur :P wytrą łzy, załatwią to i owo, zrobią obiad....też im nikt nie każe, ale chyba nie w tym rzecz...

 

Oczywiscie. Najlepiej zabronic mu wszystkiego, a za nascie lat miec pretensje, ze nic nie robi i nie umie pomagac. Gratulacje. Wychowasz kolejnego obojetnego obywatela. A ja wyjatkowego. Sorry, zostane przy swoim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba Cię poniosło zanadto.

Dlatego, że Ty wybrałaś sobie taką sztukę na ojca swoich dzieci, nie musisz obrażać wszystkich facetów.

 

Tak. Dokladnie. Czesc facetow ma napisane na czole "nie umiem wspierac bliskich", a czesc ma napisane "wyjatkowo posiadam zdolnosc wspierania bliskich" i patrz- z premedytacja wybieram tych pierwszych i potem mam pretensje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nad tym sześciolatkiem już można postawić krzyżyk... Co z Ciebie za matka. Niedobrze mi.

 

Wstrzymałabym się z tym ocenianiem. Niech pierwszy rzuci kamień ten, który nigdy - nieważne czy chcący czy niechcący - nie skrzywdził nikogo. To po pierwsze. Bo ja wiem, że swoje za uszami mam. I jedyne co mogę robić to tak jak zawsze starać się to naprawiać, być uważniejszą wobec innych. Choć przy chorobie psychicznej, gdzie natłok myśli na swój temat tak przytłacza wcale nie jest to łatwe.

Po drugie - nie wiem czy jest wśród nas ktoś, kto fachowo (o ile można tak nie znając sprawy dogłębnie) stwierdzić jak to wpływa na dziecko. Nie ma szansy wychowania nikogo pod kloszem. Są dzieci chorych, są dzieci biednych, są dzieci duchowo nieobecnych itd. Bo nie każdy z nas jest zdrowy, bogaty i ma tak ogromną wiedzę, żeby nigdy tego dziecka "nie zaburzyć'.

Moja mama miała pierwszą operację guza mózgu, kiedy miałam 6 lat. Nie pamiętam z tego nic. Moi rodzice wysłali mnie do bardzo kochanej cioci nad morze, która organizowała mi czas, jeździła ze mną na wycieczki. Wiem że tęskniłam, wiem, że za pierwszym razem jak przyszłam odwiedzić mamę zapytała: "A co to za dziewczynka?". Pamiętam tylko jak odwiedziłam ją po operacji - kiedy miała wylewy pod oczami i zabandażowaną głowę. Ale kiedy wróciła do domu byłam dalej zupełnie normalnym, szczęśliwym dzieckiem. Więc chyba na bardzo złe mi to nie wyszło. Ale tęsknota była ogromna, może powinnam jednak częściej być wpuszczana do niej do szpitala?

Wiedziałam, że guz odrasta. Mówili mi o tym. Czasem moją mamę bolała głowa. Czasem chyba się bała - nie mam pojęcia. Dopiero jak miałam ok. 10 lat i trochę lepiej pojmowałam o co chodzi mówiła mi, że np. źle się czuje. I prosiła o jedno- czy może mnie przytulić. Tak po prostu, kiedy robiłyśmy razem obiad. I czułam się wtedy wspaniale potrzebna.

Nie wiem jaka jest puenta. Nie wiem jaka byłabym gdyby nie umarła. Chyba większą krzywdę wyrządziła mi niewiedza co się dzieje tuż przed jej śmiercią, kiedy nikt nie naświetlił nam powagi sytuacji, a kiedy ona nie potrafiła już mówić i całego tego swojego lęku przelać na nas, żeby i nam i jej było łatwiej.

 

Więc arienka witaj na forum, chroń swoje dzieci na tyle ile możesz, przytulaj je tyle ile możesz, ale nie przesadzaj z budowaniem klosza. Kiedy Twój synek chce Ci pomóc to dawaj mu małe zadania, takie dziecięce: "Mam dla Ciebie bojowe zadanie - kupić mleko". Ważne, żeby czuł się w domu bezpieczny i kochany. Jak to się mówi: bądź wystarczająco dobrą matką :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×