Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lęk przed śmiercią


Gość Ola 25

Rekomendowane odpowiedzi

Ja jak mam takie straszne mysli i sie czegos okropnie

 

boje.........jak kiedys np. tego, ze cos mi sie stanie podczas ataku, albo ze zemdleje na srodku ulicy i nikt mi nie pomoze.

 

Mówie sobie - a kij niech zemdleje, trudno!...........przechodzi mi natychmiast!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie Olu nerwica nie przychodzi po jednym trudnym wydarzeniu w naszym życiu..Do tego potrzeba wielu "trudnych "wydarzeń i chwil, toksycznych ludzi wokół...U mnie sprawa byla prosta. Bo do nerwicy doprowadziły mnie 3 lata małżeństwa .. u niektórych nerwica zapusciła swoje korzenie juz w dzieciństwie..wtedy jest trudniej :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anoolka,masz najzwyczjniej w swiecie nerwice lekowa-nic dodac ni ujac.Mialam tak jak Ty-noc a ja przeraznona i pewna,ze sie jutro nie obudze.Nieustanny lek,walenie serce,pewnosc ze umre,ze mam scizofrenie.To sie leczy lekami.Wyjdziesz z tego jesli tylko nerwica da Ci wreszcie od siebie odpoczac.Wtedy zrozumiesz,ze te leki byly bezpodstawne ale same objawy nerwicy lekowej sa przerazajace i to jest fakt

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja też się boję śmierci,często o niej myślę.Dzisiajeszą noc mam już z głowy bo pewnie chłopak w moim mieście,właściwie miasteczko zatruł sie wczorajszej nocy alkoholem i już go nie ma.Miał 19 lat.Takie rzeczy najbardziej mnie nakręcają :(

 

[ Dodano: Sro Mar 29, 2006 6:36 pm ]

przepraszam za błędy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja miałam taki czas że ciągle myślałam że umre na zawał serca .samej śmierci się nie boję tylko tego że zostawiłabym mojego jedynego syna ,którego kocham ponad wszystko .i kto by go chował ? kto by go przytulał i całował? robił kanapki do szkoły? ta myśl mnnie paraliżowała.było to jeszcze spotęgowane tym ,że moja mama też wczesnie umarła i zostawiła 12 letniego syna nie chciałabym żeby przechodził to co mój brat. na szczęście już mi minęło.bardzo rzadko o tym myślę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja miewam tez niera mysli natretne ,ale taram sie je z podswiadomosci wypedzac, poniewaz myslac dalej moze przerobic sie w jakis niebezpieczenstwo mnie to przeraza !wiec mysle ze najlepiej pozbycia sie tego wyperswadowania z glowy i myslenia o czyms inym lub zajecie sie czyms innym!pozdrwiam cie goroca!trzymaj sie ! :lol::lol::lol::lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może to wiele nie pomoże, ale mogę wygnać z Was przynajmniej jedną z obaw: osobom cierpiącym na choroby nerwicowe nie zdarza się praktycznie nigdy zapadać na inne choroby psychiczne, jak schizofrenia czy paranoja. Człowiek z nerwicą zawsze ma świadomość swojej dolegliwości - schizofrenik żyje w urojonym świecie wytworzonym przez jego własny umysł. Jakoś tak jest (nie potrafię wyjaśnić dlaczego, ale to potwierdzone medycznie fakty), że ludzki umysł wyklucza możliwość zaistnienia tych dwóch dolegliwości jednocześnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moriel, wątpie abym po jeszcze 10 latach w nerwicy ciągle miał tylko nerwice, raczej napewno, zaczeły by się jakieś jazdy ostrzejsze paranoje schizofrenie... przecież ciągły lęk może zabić.... oglądałęm ostanio oszukać przeznaczenie 3 częśćie kto oglądał ten wie.

 

W sklepie byłem strasznie blady, jakbym był już po tamtej stronie, na ulicy o mało co mnie nie potrącił samochód, a na końcu jak wracałem do domu, w walkmenie zajęczał hansen i zaśpiewał alley of death... musiałem szybko uciekać, na szczęcie dotarłem bezpiecznie... ale lęk przed śmiercią mam od zawsze ;] nie mogę nic zrobić, bo wydaje mi się, że zaraz i tak umrę, nienawidze siebie za to iwogóle wszystkiego wokół

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam depresje od dawna, problem w tym, że powróciły mi jakieś chore jazdy zwiżane z nerwicą, fobie itp. no ale chyba nie powisz mi, że po 10 latach w takim stanie będe normalny... bo jakoś sobie nie wyobrażam, zresztą za 10 lat nie będe żył na 1000 %%% więc to mnie nie interesje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, słuchajcie, dzięki wielkie za Wasze słowa wsparcia, tak trudno rozmawiać o tym lęku z "normalnymi", ja wiem, że oni usiłują zrozumieć, ale mam wrażenie że w glebi duszy częśc osob uważa to za "zdziwianie",a ja dałabym wszystko za to,żeby znowu czuć się tak jak kiedyś -beztrosko, bez lęku, po prostu wolna,bo ten lęk mnie zniewala, ogranicza,esh...

Ale staram się z tym walczyć, zaciskam zęby, łykam prochy i udaję dzielną, staram się wynajdowac sobie ochłaniające mnie różne czynności, nawet banalne, typu sprzątanie, ukladanie na półkach, segregowanie itp.

Trochę pomaga, trzeba jak najczęściej "odwracać myśli", myśleć o innych, np. jak komus pomoc.

 

Bylam dziś u lekarza, ekhm, panstwowa służba zdrowia i psychiatra to jest to,Jezuu, ile biednych,sfrustrowanych ludzi w kolejce, ciasno,duszno i moja klaustrofobia od razu sie reaktywowała :(

 

Mam zmienione leki na Coaxil 12,5 mg(2x dziennie) i Zomiren 1mg (2xpół tabl.),nie wiem, co to za diabel ten drugi, nic o nim nie piszecie, o Coaxilu tez coś mało...

Nie sądzicie, że mam za szybko zmienione leki? (ostatnie 2 tyg. zażywalam Xanax 0,25mg 2x i Lexotan 3mg 2x pol tabl., wcześniej nic, oprocz ziolowych dziadostw) Przecież leki potrzebuja czasu żeby zadziałać...chociaż z drugiej strony te właściwie g**** pomogły...

a tak nawiasem mówiac mam wrażenie, że znowu zostałam "zbyta' lekami, nie wiem, czy byłam w gabinecie 10 minut, widocznie działa tam prawo serii, recepta, nastepny proszę, itd. :evil:

 

Niby wyszlo dziś słonko, a ja mam samopoczucie grobowe, wydaje mi się, że dookoła są same psie kupy, szare budynki i zmęczeni, sfrustrowani ludzie...

Boże, pozwól mi (nam wszystkim!) cieszyć się znowu światem...

 

 

Napiszcie coś proszę jak wiecie o tych lekach-bo ulotki stawiają włosy na glowie, wiecie, efekty uboczne itd. :?

 

 

I dzięki za to, że jesteście.

Naprawdę, wielkie dzięki!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Olu!

Ja zmagam sie z nerwica od ponad 10 lat...przeszlam chyba wszystkie mozliwe leki-oczywiscie o zawal, raka, AIDS, guza mozgu,chorobe psychiczna, uduszenie sie i td i tp...mam 24 lata,a wiec jak zaczelam chorowac mialam ok 15...bylam nastolatka,a balam sie jak staruszka i wiesz co mi pomoglo...czas!Teraz wiem,ze skoro zyje nadal i jeszcze nie umarlam,to raczej nie mam raka ani guza mozgu:)Tyle razy juz wydawalo mi sie,ze to zawal,ze to koniec,ze tym razem na pewno umre,ze teraz juz mnie az tak te napady nie przerazaja,bo wiem,ze i tak skoncza sie dobrze:)bo juz tyle razy je mialam,ze naprawde trudno zliczyc:)Poza tym jestem osoba wierzaca i to chyba pomaga mi troche mniej bac sie smierci,bo wierze,ze czeka nas wspaniale zycie:)pozdrawiam i zycze powodzenia w ujarzmianiu lekow:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć kochani! niektórzy juz mnie znają i znają tą sutuację, która mnie spotkała. W ubiegłym roku umierałem kilkanaście razy, pewnego razu jak mnie dopadło na wykładach to wybiegłem przed budynek i podczas hiperwentylacji zacząłem wzywać rk-ę. Wtem nagle przede mna stanęła moja żona , która szła do mnie i zaczęła mnie okładać torebką - krzycząc ja ci zaraz dam pogotowie juz mi na wykłady! Moje dzuszności natychmiast ustapiły, choć w pierwszych kilku minutach czułem się strasznie - żadnej pomocy, a ja umieram. Dodam że moja zona jest wtajemniczona w temat nerwicy lękowej na którą się leczę od jakiegoś czasu. Wiem,że to nieraz nie jest śmieszne, ale my wiemy,ze z tym da sie żyć, a im bardziej zdamy sobie sprawę ,że to nasze emocje tym jest łatwiej. Jesteśmy silniejsi od nerwicy!!! Pozdrawiam! ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Olu bardzo duzo przezylas i sama hydrokszyna nie pomoze ja tez mysle ze powinnas posluchac psychatre. Ja rowniez jestem mama i mam nerwice lekowa uczucie smierci a przede wszystkim lek przed nia nie jest mi obcy rozumiem cie dobrze ty masz ten plus ze twoj partner to rozumie a moj niestety nazywa mnie glupia do tego 11 lat temu stracilam mame wiec niemam juz nikogo oprocz dzieci ktorym nie bede opowiadala przeciez o swoich lekach tak wiec sama musze dawc sobie rade.Pozdrawiam Cie napewno wszystko bedzie dobrze :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja ci powiem nie rób nic wbrew sobie, jezeli czujesz że nie mozesz wziąśc leku to nie bierz, wiem dobrze co znaczy lęk przed lekiem.Myślę że dużo tu pomoże psycholog.Musisz sie wewnętrznie uspokoić, może trochę ziółek melisa jeszcze nikomu nie zaszkodziła.Życzę ci powrotu do zdrowia i dobrego terapeuty. :lol::lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej witam wszystkich!

Mam nadzieje że sie nie powtarzam :) Przeszukałam temaciki związane ze śmiercią, widzę że lęk z nią związany towarzyszy nam nerwusikom, a zastanawialiście się czym jest powodowany? Każdy nasz atak jest straszny, każdemu z nas wydaję się ze umiera, panikujemy z tego powodu, tak bardzo nie chcemy umierać tak bardzo się boimy. A dlaczego?

Od dawna się zastanawiam kiedy tak naprawdę zaczełam bać się śmierci, doszłam do wniosku, że chyba wtedy kiedy zaczełam mieć wątpliwości dotyczące wiary, życia wiecznego, zbawienia, zmartwychwstania....wiary w Boga. Nie wiem z czego się to wzieło, ale dzisiaj nie wiem czy wierzę w życie po śmierci, i to chyba wzbudziło we mnie największy lęk.Najbardziej przeraża mnie fakt, że kiedyś mnie nie będzie. Zastanawialiście się jak to jest z wiarą? Czy aby tego wszystkiego nie wymyślili kiedyś ludzie by dać innym ludziom sens życia?Jest tyle religii, różnią się od siebie, ale mają na celu jedno, dać człowiekowi sens życia i nadzieję na życie wieczne. Ja widzę po sobie, ze od kiedy żyję "bez Boga" moje życie jest jakies takie dziwne. Wydaje mi się, że cokolwiek robię i tak jest bez sensu, bo w końcu umrę. Kiedyś modliłam się do Boga jak mi było źle, prosiłam o pomoc i czułam się tak, że ktoś tam jest, że czeka na mnie, że jest to ktoś dobry kochający, że będę tam po śmierci razem z nim, to dawało spokój nie bałam się odejść, a teraz jak jest mi źle to czuję się taka sama...i boję się umierać.

Ludzie czy myślicie, że brak wiary jest powodem Strachu przed śmiercią??? Napiszcie jak to jest z wami??? Jak myślicie co czeka na nas po śmierci? Życie wieczne z Bogiem Aniołkami w niebie, piekle czyśćcu czy jakimkolwiek innym stanie? Czy myślicie, że śmierć jest końcem wszystkiego?poprostu robi się ciemno i wszystko znika my znikamy nasza osoba świadomość...nie ma nic??? Chyba że macie jakiś inny pogląd na to, jak myślicie co będzie po śmierci?Gdzie się znajdziemy?Może jak uwierzymy w życie wieczne to śmierć przestanie nas przerażać? to przecież tylko przejście na drugą stronę...jak myślicie wierzycie w to?

 

A jeszcze tak na koniec spytam czy ktoś kiedyś widział ducha? Bo nie spotkałam się z tym.Ani nikt z moich znajomych rodziny.... A przyznam szczerze, że gdybym zobaczyła ducha to pewnie bym ze strachu umarła,a jeśli bym nie umarła to przynajmniej bym wiedziała chociaż jedno, że dusza jednak żyje po śmierci....Co myślicie?pisać pisać ludziki ciekawa jestem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×