Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy miłość/zakochanie pomaga w depresji?


arminn

Rekomendowane odpowiedzi

tomasz_xyz, no widzę po podpisie.

 

Chore osoby też są w związkach więc uważam, że trzeba szukać mimo wszystko. Osoby z najróżniejszymi problemami też więc nie ma no co czekać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak dla mnie w momencie kiedy moje zycie jest niepewne, pelne strachu emocjonalnych zamieci itp to najgorszy moment zeby jeszcze przyjmowac tak potezne niekontrolowane dawki hormonow i wyobrazen.

samo zakochanie rzeczywiscie podnosi niesamowicie. ale w depresji czy tym podobnych gorszych stanach o ile są dlugotrwale czuje sie zbyt delikatnym organizmem na to rzeby zapanowac nad rzeczywistoscia a wiec cos sensownego z tym zakochaniem zrobic i byc gotowa na to ze nie wyjdzie. bo jak nie wyjdzie w stanie dola to to co moze zabolec zabolo potrojnie. amen. pozdrawiam

 

ale byc moze dobry zwiazek potrafi pomoc . ale to jest troche loteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tomasz_xyz, no widzę po podpisie.

 

Chore osoby też są w związkach więc uważam, że trzeba szukać mimo wszystko. Osoby z najróżniejszymi problemami też więc nie ma no co czekać

Oczywiście, ale nie można liczyć na to, że sam związek będzie lekiem.

 

Ja teraz nikogo nie szukam i myślę sobie, że dzięki terapii, poprawieniu relacji z samą sobą i światem będę na pewno mogła być szczęśliwa bez względu na to, jak życie się dalej potoczy. Okej, niektórych uczuć i emocji nie będzie, jeśli nie założę rodziny, ale nie uzależniam od tego swojego szczęścia czy też braku depresji w przyszłości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko zależy od bardzo wielu czynników ,ale moim zdaniem nie pomaga.

Albo inaczej - są dwie strony medalu:z jednej strony bardzo budującym jest fakt, że ktoś potrafi Cię kochać,pragnąć czy pożądać.

Pojawia się jednak aspekt pewnego rodzaju uzależnienia- czujesz się z Tą osobą tak dobrze,że zaczynasz przeżywać frustracje gdy widzicie się zbyt rzadko,lub gdy ten ktoś wybiera znajomych a Ty siedzisz w domu.Owszem jest to pewnego rodzaju zazdrość.

Czujesz że możesz na tej osobie polegać i nie zostawi Cię,jednak widzisz jak ona dobrze sobie radzi a Ty leżysz na podłodze.

Zbyt mocno dostrzega się rozbieżności między stanem psychicznym Twoim a partnera - to dołuje i przyprawia o mdłości.

 

Nie szukałabym w miłości lekarstwa na depresję, to trudny kawał chleba nawet dla osoby bardzo stabilnej psychicznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zauroczenie/zakochanie, daję siłe i powera, hormony buzują a człowiek czuje się jak naćpany, oczywiście to mija, ale jeżeli ktoś jest

w depresji od kilku lat i czuje się pusty i bez energii, to jak najbardziej opłaca się szukać drugiej połowy, bo może się okazać, złotym lekarstwem, nie warto też martwić się na zapas, być tu i teraz, jasne trzeba planować, mieć jakiś cel i starać się go realizować,

poza tym we dwójke razniej, widze po sobie jestem sam i też nie mam nikogo, depresja mówi, żebym nikogo nie szukał bo i tak dzisiaj

zdechne, ewentulanie jutro, ale ja wiem że to jest zły obraz i moje wyobrażenie to tak naprawdę choroba - Depresja i ja muszę

robić wszystko to, co depresja mówi mi w głowie, żeby tego nie robić, to jest chyba klucz do pokonania tej choroby, jasne, że jest

to kurewsko trudne, ale sądze, że jest możliwe, leki nas nie wyleczą nigdy, trzeba będzie je brać do usranej śmierci. :pirate::time:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zauroczenie/zakochanie, daję siłe i powera, hormony buzują a człowiek czuje się jak naćpany

wkłada sukienkę tył do przodu i zapomina o wizycie u psychiatry :hide:

 

Dla mnie jest bardzo ważne, żeby sobie najpierw wszystko uporządkować w sobie, żeby nikogo nie skrzywdzić, no i nie dać się skrzywdzić.

I też zrozumieć, żeby nie uzależniać całego swojego szczęścia od jednej rzeczy :mhm:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem miłość w depresji nie pomaga. Jak miałem depresję w chadzie, zaraz po manii (w wyniku głupiego odstawienia leków), to nadal kochałem dziewczynę z którą byłem od 8 miesięcy. Cały szkopuł polegał jednak na tym, że jak mi odpierdoliło i trafiłem do psychiatryka, to ona mnie wtedy drogą telefoniczną rzuciła( już jej nigdy więcej nie zobaczyłem).

Cały czad ją jednak kochałem, bo to nie sposób się tak odkochać z dnia na dzień, byłem w depresji wówczas jeszcze prawie półtora roku od tego incydentu, byłem warzywem, ale cały czas ją kochałem i cierpiałem. Miłość w depresji przeszkadza, zakochać się można tylko będąc zdrowym i kontynuować kochanie kogoś będąc chorym. W depresji nie można się w nikim zakochać.

Mnie to frustrowało i serce miałem złamane, na dodatek wegetowałem i miałem iq rurkowca.

Reasumując- miłość w depresji wywołuje frustrację, bo nie możemy być dla osoby, którą kochamy równorzędnym partnerem, nie możemy z nim rozmawiać i cieszyć się życiem. Lepiej by nas nie oglądano w takim stanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Związałam się z moim mężczyzną 3 lata temu, czyli w czasie, gdy jeszcze jako tako się trzymałam. Był ze mną w strasznych momentach mojego życia, gdy wylądowałam w szpitalu (po miesiącu związku), gdy dochodziłam długo do siebie, gdy przechodziłam naprawdę ciężkie chwile w rodzinie i innych sferach życia. Jestem mu niesamowicie wdzięczna, bo tylko on trzyma mnie przy życiu. Jednak ciągle mam wyrzuty sumienia, że tak wspaniały facet marnuje się przy kimś takim, jak ja. Że czynię go nieszczęśliwym i że wcale nie musi przechodzić tego wszystkiego. To kiepskie uczucie i wcale nie pomaga mi wyjść z tego stanu, w jakim jestem.

Z drugiej strony, gdyby nie on, to nie wiem w jakim byłabym teraz miejscu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...Jednak ciągle mam wyrzuty sumienia, że tak wspaniały facet marnuje się przy kimś takim, jak ja. Że czynię go nieszczęśliwym i że wcale nie musi przechodzić tego wszystkiego......

Nie musi, ale najwidoczniej chce. Nie sądzę, by dawanie wsparcia kochanej osobie czyniło kogokolwiek nieszczęśliwym. Nie wymyślaj więc...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...Jednak ciągle mam wyrzuty sumienia, że tak wspaniały facet marnuje się przy kimś takim, jak ja. Że czynię go nieszczęśliwym i że wcale nie musi przechodzić tego wszystkiego......

Nie musi, ale najwidoczniej chce. Nie sądzę, by dawanie wsparcia kochanej osobie czyniło kogokolwiek nieszczęśliwym. Nie wymyślaj więc...

 

 

No w sumie racja, ale cały czas jakiś złośliwy głosik podpowiada mi, że powinnam dać mu spokój, zanim on sam zorientuje się, że nie chce ze mną być. Nie jestem z tego dumna, przeciwnie. Ale nic nie poradzę :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jednak ciągle mam wyrzuty sumienia, że tak wspaniały facet marnuje się przy kimś takim, jak ja. Że czynię go nieszczęśliwym i że wcale nie musi przechodzić tego wszystkiego. To kiepskie uczucie i wcale nie pomaga mi wyjść z tego stanu, w jakim jestem.

Z drugiej strony, gdyby nie on, to nie wiem w jakim byłabym teraz miejscu...

captain obvious strikes again.

 

Na terapie uczęszczasz? Bo naprawdę twój masochizm (którego de facto ciężko się pozbyć wraz z rozwojem świrozy) utrudnia żywot wam obu,takie poczucie nie pomoże, tylko pogłębia to co gorsze,sęk w tym by raczej dążyć do tego,by się wyrwać z pętli samojebania się jak stado niewyżytów .

Ale to w praktyce je lvl ultra hard

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jednak ciągle mam wyrzuty sumienia, że tak wspaniały facet marnuje się przy kimś takim, jak ja. Że czynię go nieszczęśliwym i że wcale nie musi przechodzić tego wszystkiego. To kiepskie uczucie i wcale nie pomaga mi wyjść z tego stanu, w jakim jestem.

Z drugiej strony, gdyby nie on, to nie wiem w jakim byłabym teraz miejscu...

captain obvious strikes again.

 

Na terapie uczęszczasz? Bo naprawdę twój masochizm (którego de facto ciężko się pozbyć wraz z rozwojem świrozy) utrudnia żywot wam obu,takie poczucie nie pomoże, tylko pogłębia to co gorsze,sęk w tym by raczej dążyć do tego,by się wyrwać z pętli samojebania się jak stado niewyżytów .

Ale to w praktyce je lvl ultra hard

 

Masz niestety rację. Na terapię wybieram się końcem listopada, mam nadzieję; póki co mnie nie stać :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytam wasze historie i widzę że jest bardzo różnie. Na pewno nie można w 100% stwierdzić, że miłość pomaga/nie pomaga w depresji. Często zależy to od danego przypadku, od samej chęci posiadania bliskiej osoby, od etapu choroby, więzi itd...

Tak, czy inaczej kiedy kochasz możesz odnaleźć w życiu sens (a jak wiadomo znaleźć go, będąc w depresji jest okropnie ciężko).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×