Skocz do zawartości
Nerwica.com

To już chyba koniec..


Lugh

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, mam 23 lata cierpię od urodzenia na depresje i nerwice natręctw z zaburzeniami lękowymi. Leczę się dopiero od 2013 bo już nie miałem sił żeby sobie poradzić.. A moje problemy nabrały potężnie na sile.. Teraz po tych 2 latach walki myślałem że już jest dobrze że staje na nogi.. Ale mam zacząć nową pracę i nie wiem dlaczego pogorszyło mi się o 5 razy.. Nasilił mi się lęk oraz depresja.. Nie pierwszy raz zresztą.. Boję się ludzi, boję się kompromitacji, jestem do niczego.. Tak jak mi wszyscy mówili całe życie, mam 2 lewe ręce i do niczego się nie nadaje.. Wraz z pracą zacznie się kompromitacja i wstyd.. Kiedyś jak przychodziły mi do głowy myśli samobójcze to od razu je przeganiałem, teraz zacząłem je akceptować i przyjmować to do siebie że to może być rozwiązanie.. Odejście stąd i zaznanie spokoju bez lęku, depresji, problemów. Już parę razy modliłem się żeby mnie Bóg stąd zabrał. Zdałem sobie sprawę że już nigdy nie będę zdrowy, przez te choroby nie mogę uprawiać boksu ani robić niczego co lubię i chciałbym robić, powinienem umrzeć w 2012.. Odszedłbym szczęśliwy z tego świata, a tak to się muszę męczyć i cierpieć. Nie mam już sił i ochoty na dalszą walkę.. Ja wegetuję i umieram każdego dnia, a inni cieszą się życiem mają dobrą prace, kończą studia, zaczynają normalnie żyć, a ja dalej jestem zerem i już zawsze będę. Nic mi w życiu nie wyszło, zawsze moje plany kończyły się fiaskiem. Co ja sobie myślałem? Nie wiem sam, jestem przecież zwykłym psycholem który nie potrafi funkcjonować w tym świecie. Kiedyś jak choroba nie była tak nasilona, to wychodziłem spokojnie na miasto, nie miałem problemu żeby pójść do fryzjera albo do sklepu.. Teraz nie mogę spokojnie przejść nawet przez ulicę.. Czuję że wyglądam okropnie, że ludzie patrząc na mnie czują niechęć, wrogość. Kiedyś czułem zapach wiosny, lata, zimy... Teraz nic nie czuję tylko lęk, smutek i cierpienie.. A od wszystkich słyszę tylko "Weź się w garść, znajdź sobie dziewczynę to ci wszystko przejdzie"... Po co żyć? Skoro moje życie to cierpienie, ból, strach i depresja... Chyba pora odpuścić.. Z takiego frajera jak ja niczego nie będzie... Nie dość że brzydki to jeszcze głupi i z problemami psychicznymi..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze wiele Cię dobrego może spotkać, nie poddawaj się tak łatwo. To, ze tak było nie znaczy że musi tak być cały czas. Warto pomysleć o specjalistycznej pomocy, jeśli sam sobie nie dajesz z tym radę( ewentualnie zmiana lekarza, terapia?)

Zdałem sobie sprawę że już nigdy nie będę zdrowy, przez te choroby nie mogę uprawiać boksu ani robić niczego co lubię

Są też inne aktywności. Może popróbuj czegoś nowego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Terapia z NFZ wygląda tak że w ciągu 2 miesięcy byłem 3 razy.. W tym raz 8 minut, przyszedłem powiedziałem dzień dobry opowiedziałem co będę dzisiaj robił i dziękuję dowidzenia.. A Farmakologicznie leczę się od 2013 i na początku było momentami bardzo dobrze a potem... Zdałem sobie sprawę że mnie ta nerwica nie opuści... Jeszcze jak czytam że niektórzy się leczą 10-15 lat to już w ogóle :o

 

Co do innych aktywności mi się właśnie sporty walki podobają.. Ale z moją psychiką nie ma opcji żeby na poważnie w to wejść a szkoda.. Przez nerwice i depresje byłem przez pewien okres czasu popychadłem w czasach szkolnych.. I teraz pewnie mi to zostało, że chce umieć się bić i chce pokazać innym że nie jestem do niczego.. Po prostu ten boks wpływał na mnie bardzo dobrze.. Dowartościowywałem się, byłem pewniejszy.. Ale po pewnym czasie psychika mi siadła całkiem i dowidzenia.. Nie radziłem sobie ze stresem przed walkami, i jeszcze nie miałem ochoty żeby wstać z łóżka a co dopiero iść na trening.. Przesrane bo czuję się tak jakbym nie żył, wszystko co najlepsze nie jest dla mnie, szczęście mnie omija... Boję się wszystkiego. Boję się iść do pracy, boję się wyjść na miasto, boję się wszystkiego. Nawet po przeprowadce do innego domu przez tydzień mi się pogorszyło i musiałem się ratować lekami uspokajającymi.. Czy jest sens żyć? Skoro nie jestem w stanie funkcjonować w tym świecie? Mało co dobrego mnie spotkało na tym świecie.. I wątpię żeby mnie coś jeszcze spotkało. Bo od paru lat tylko lęk i cierpienie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lugh,

Możesz spróbować chodzić na siłownię,tam nie musisz się z nikim bić,ale stopniowo możesz

wzmacniać się fizycznie a gdy poczujesz się silniejszy fizycznie,wzrośnie twoja pewność siebie

i psychika też na tym zyska,nie poddawaj się,nie wchodź w złe myśli,życie nie jest proste,ale tez

nie jest tak,że zawsze będzie źle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Śmigam na siłownie z przerwami od 2011. Ale coś mi nie za bardzo idzie.. Ostatnio zrobiłem "świńską masę" w efekcie czego mam rozstępy na całym ciele.. Przez co moja samoocena spadła dodatkowo.. Potem wagę zrzuciłem ale brzuch został i rozstępy też :D Z tego względu nabrałem niechęci do siłowni i zapisałem się na boks.. Teraz sekcja upadła więc wróciłem na siłkę.. Zobaczymy z czasem co z tego wyjdzie.. Ale to prawda siłownia też bardzo dużo daje ;) Żeby jeszcze tylko wszystko szło po myśli heh..

 

Ogólnie teraz po treningu czuję się trochę lepiej, i nie czuję takiego lęku jak wczoraj.. Zobaczymy jak mi pójdzie w pracy :/ Ale czarno to widzę..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam 23lata od 14r.ż czyli już 9lat się leczę na zaburzenia lękowe.Bywają takie okresy,że rok czy nawet 2lata jest spokojnie.W całym swoim życiu brałam regularnie leki 2 razy(w sumie jakieś 9miesięcy) Od stycznia chodzę na terapię początkowo grupową i indywidualną,teraz tylko indywidualna.Najpierw było widać efekty ale teraz stoję w miejscu.Znowu pojawiają się silne lęki(pracuję do końca czerwca i stresuję się,że nie znajdę nowej pracy a muszę bo ciężko w domu z kasą),wspomagam się doraźnie propranololem.Dochodzę do wniosku,że żadne leki ani nawet najlepszy terapeuta nie pomogą mi.To wszystko siedzi tylko i wyłącznie w mojej głowie.W życiu spotkało mnie wiele przykrych rzeczy,których się teraz obawiam..np.boję się nagłej śmierci mimo,że jestem zdrowa.Muszę sama sobie pomóc,choćby ostatkiem sił...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×