Skocz do zawartości
Nerwica.com

Niestety wróciłem :(


piti_88

Rekomendowane odpowiedzi

Po pół roku niestety wracam na forum :(

Wszystko było już dobrze, znalazłem pracę i zacząłem się stabilizować - tak przynajmniej myślałem. Prawda była jednak z goła inna.

Po pewnym czasie bez konsultacji z lekarzem leki odstawiłem bo uważałem, że jestem już wyleczony chemicznie a reszta jest w psychice i dam sobie z tym radę. Od 6 miesięcy ich nie biorę i nie konsultuje się z lekarzem. Podjąłem pracę zawodową, szybko awansowałem. Jednak to, co tam robiłem w tej chwili mnie szokuje. W zaledwie tydzień straciłem zapał. Nie widziałem sensu pracy. Unikałem jej i robiłem wszystko, aby nie wykonywać obowiązków. Grałem na dwa fronty. Z jednej strony mówiłem pracownikom, że praca jest beznadziejna i trzeba szukać innej, zaraz wymagając aby wykonywali założone cele. Po niespełna trzech miesiącach ani ja, ani pracodawca nie chcieliśmy tak dalej współpracować. Umowa została rozwiązana. W związku identycznie - raz chce z nią być, a raz ryczę ja dziecko, że to wszystko nie ma sensu i muszę się wyprowadzić.

Ostatnio wszystko na raz uderzyło - brak pracy, musiałem zamknąć firmę, zarejestrować się jako bezrobotny, związek rozpadł się całkiem - tylko mieszkamy razem. Moje samochody stoją z usterkami bez opłat pod domem.

W piątek dostałem pierwszego od pół roku bardzo silnego ataku lękowego. Lęk przed śmiercią, drętwienie kończyn, zawroty głowy, światłowstręt i problemy z regulacją oddechu - wszystko nagle wróciło.

 

W tej chwili znowu zacząłem szukać zrozumienia i rozmowy. Znowu chce się pozbierać :(

 

Tak więc witajcie drodzy. Znowu troszkę z wami tu posiedzę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za szybko leki odstawiles. Nie rozumiem tej euforii o rany jestem zdrowy a ludzie leki odstawiaja. Co z tego ze chemia? A myslisz ze czlowiek z czego sie składa? Z chemii...Leki rownaja poziom chemii, wiec naprawde to nie jest tak ze biorac leki czlowiek jest chemiczny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A myslisz ze czlowiek z czego sie składa? Z chemii...Leki rownaja poziom chemii, wiec naprawde to nie jest tak ze biorac leki czlowiek jest chemiczny.

Nie rozumiem... mogłabyś rozwinąć zacytowany przeze mnie fragment? Bo jak dla mnie sformułowane przez Ciebie zdania wykluczają się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Leki rownaja poziom chemii, wiec naprawde to nie jest tak ze biorac leki czlowiek jest chemiczny.

pokaż jakieś badanie które potwierdza to stwierdzenie że leki równają poziom chemii, żeby coś wyrównać najpierw by trzeba określić jakieś normy i zbadać czy pacjent się w takich normach mieści czy nie, z tego co mi wiadomo ani takich norm nie ustalono ani nie ma badań do okreslenia kto ma tej chemii jaki poziom, więc na jakiej podstawie twierdzisz ze te leki wyrównują poziom chemii?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć kolego!

Ja mam podobnie: Za każdym razem odchodzę i wracam. Jak tylko znikam i przestaję pisać, nawet przez rok, to i tak zaglądam i myślę co ja tu robiłem. Załącza mi się "niesmiertelność" , a kiedy już jest tak dobrze, że prawie niemal całkowicie zapominam o chorobie, to .... ona wraca i uderza jak Mamed Khalidov nokautując mnie totalnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja również wróciłam...Muszę to z siebie wyrzucić.Od 9lat choruję na zaburzenia lękowe.Były okresy lepsze i gorsze.Przez jakiś czas brałam leki.Od stycznia chodzę na psychoterapię,na początku było ok więc lekarz kazał odstawić leki.Teraz czuję się strasznie.Mam non stop niesamowite lęki.Jestem absolutnie zdrowa ale ciągle boję się,że umrę.Wyobrażam sobie idąc ulicą,że zaraz się potknę,uderzę głową o ziemię i umrę.Albo pobolewał mnie ząb i wkręcałam sobie,że mam jakąś bakterię i od tego zęba mogę umrzeć na sepsę.Zawałów,udarów,porażeń słonecznych itp.przechodzę dziennie setki(oczywiście tak się nakręcam)Psychoterapia nie daje już żadnych efektów.Muszę chodzić do pracy,ledwo daję radę.Dziś śniło mi się,że zobaczyłam jakiegoś potwora a osoba,która była obok mnie powiedziała,że nic tam nie ma a ja mam urojenia.Nie śpię już od trzeciej w nocy,boję się,żę w końcu zwariuję.Jak zacząć żyć normalnie?Jak przerwać błędne koło lęku?Czy można umrzeć na nerwicę?Moje lęki w ostatnich tygodniach osiągają swoje apogeum.Dodam,że mam 23lata,nie mam nałogów,nadwagi,nie jestem na nic poważnie chora,w mojej rodzinie też nie było takich chorób.Już powoli nie daję rady,ciągle mam przeczucia,że właśnie dziś coś złego mi się stanie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To poczytajcie, widze sie sie spało na biologii http://pl.wikipedia.org/wiki/Cia%C5%82o_ludzkie

 

Tak chemiczny pod wzgledem składni. Niby mozna zbadac neuroprzekazniki ale to mega droga sprawa, nawet nie wiem czy w Pl w ogole to badaja...i co z tego nawet ze Ci by zbadali? Tak samo jak z cukrem, jednego dnia masz poziom dobry, innego za wysoki, cisnienie to samo, chwila i jestes poddenerwowany i wynik badania jest inny. Leki to tez chemia, wiec jak ktos bierze leki nie oznacza ze jest chemiczny -OD LEKOW bo juz biologicznie jest chemiczny, wiec co za roznica...Zeby nie leki to by nadcisnieniowcy padli, ludzie którzy maja problem z cukrzyca, tarczyca itd. Nie jestem za lekami, sama jak najbardziej ograniczam dawki, ale nie mam pędu, ze leki to zło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sam nawet nie wiem czy bardziej w Ciebie "wali" depresja czy nerwica...

Jakkolwiek by nie było - MUSISZ wiedzieć, że to są raczej choroby dożywotnie (a co najmniej nawracające)...

Nie traktuj tego jak raka, czy grypy..... Przepraszam, że tak to muszę pisać - ale taka jest logika

 

Tutaj niestety nie da się nie zgodzić...

Sama, choć ciągle jestem na lekach, momentami łapię podobne stany jak autor postu; jest fajnie - mam pracę, którą lubię, drugą pracę, którą lubię nie do końca, acz nie jest najgorzej, trafiłam na fajnych współlokatorów, moje życie tak jakby zaczyna się stabilizować i nagle.... nic nie ma sensu. Biorę wolne, przesypiam cały dzień po to, by całą noc tłuc się z boku na bok i rozkminiać nad tym, że mimo dobicia ćwierci wieku nie mam nic i nie mam dla kogo żyć. Powracają myśli samobójcze i strach przed powrotem na odział zamknięty.

Dużo dała mi nabyta stosunkowo niedawno umiejętność przełamywania przemożnej chęci izolacji od wszystkiego i wszystkich; wcześniej popadając w taki depresyjny nastrój zamykałam się w czterech ścianach i "rozkoszowałam" się planowaniem własnej śmierci. Teraz staram się robić cokolwiek innego - zadzwonić do kogoś, popisać z kimś... Bardzo pomaga mi to forum; wiem, że tutaj ludzie mnie zrozumieją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Musisz trafić do dobrego psychologa i dobrego psychiatry+musisz chcieć wyzdrowiec. Mimo że z Twojej perspektywy sytuacja wygląda tragicznie , bo wszystko się zawaliło to pamiętaj z każdej sytuacji można wyjść zwycięsko. Musisz zacząć walczyć o swoje normalne życie. Czujesz się teraz jak 80 latek , który nie ma już po co żyć. Weź 4 litery ... I zacznij walczyć. Poczytaj sobie moja historie na tym forum, może to doda Ci motywacji. Trzymam kciuki i do przodu, krok po kroku aby do przodu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×