Skocz do zawartości
Nerwica.com

O co może chodzić, jak pomóc?


sheikra

Rekomendowane odpowiedzi

hej, śledzę to forum już od dłuższego czasu...

Przeczytałam masę wątków i wiem, że na siłę nikomu nie da się pomóc itd itp.

Zastanawia mnie jednak parę rzeczy, może ktoś będzie potrafił mi odpowiedzieć? :) Tyczą się mojej koleżanki, już chyba nie przyjaciółki jak kiedyś bo takie huśtawki mnie męczą...

- jak traktować osobę, która jednego dnia zabiega o kontakt ze mną, rozmawiamy na różne tematy, zarówno te

lekkie" jak i bardzo osobiste, zwierza mi się, mam wrażenie że wtedy mi ufa i naprawdę jest spoko a kolejnego dnia zachowuje się, jakby nie chciała podejmować ze mną żadnych dyskusji, zbywa mnie, kłamie i unika... Nie widze tutaj racjonalnego wytłumaczenia i nie ukrywam, ze jest to bolesne, bo dla przykładu jednego dnia żegnamy się i wszystko jest w porządku, a następnego dnia jest diametralna zmiana... Jak próbuję się dowiedzieć o co chodzi, to sie nie dowiem, tylko usłysze, ze nic sie nie dzieje, a dobrze wiem ze tak nie jest. Pozniej potrafi byc z tydzien ciszy, ale żeby ta cisza przeszła to ja musze podjac inicjatywe.

 

Myślałam o tym duzo, w zasadzie to ona nie ma przyjaciół i z nikim(oprócz rodziny, dzieci z koniecznosci) nie utrzymuje bliskich kontaktow, z jednej strony mi jej szkoda, bo kiedys tak nie było, zdążyłam ją poznać, ale później się zmieniła. Chciałabym jej jakoś pomóc, zeby wiedziała, że może mieć we mnie wsparcie, ale musi zacząć zachowywać się fair wobec mnie, rozumiem, ze kazdy ma gorsze dni czy nie ma ochoty na kontakty z ludźmi, ale czy nie prosciej powiedziec to niz zbywac, kłamać i się nie odzywać? :cry: Wspominałam jej o psychoterapii i były momenty, że stwierdziła, że to byłaby dobra opcja, bo sama widzi, że coś jest nie tak, ale co z tego skoro zaraz zmienia zdanie, przestaje sie do mnie odzywac i traktuje jak powietrze, a kurcze widzimy się codziennie w pracy, więc jeszcze się to przekłada na moje samopoczucie przez większość dnia...

 

Nie wiem juz co myslec, bo męczą mnie te nagłe zmiany, raz potrzeba kontaktu, po czym nagłe odrzucenie i traktowanie jakby mnie nie było. Współczuje jej, bo duzo przeszła i nie ma łatwo, ale tez wiem ze nie moge pozwolic, zeby to miało az taki wpływ na mnie, bo pozniej przeżywam te jej zmiany nastrojów, szczególnie, ze kiedys byłysmy naprawde blisko(jako przyjaciółki, żeby nie zabrzmiało dwuznacznie :smile: ), a pozniej się posypało i ciągle się sypie :cry::cry: Próbowałam wiele razy z nią szczerze porozmawiać o tym, ale mnie zbywa, albo zupełnie zaprzecza, albo się złości, nie ma szans na normalną rozmowę :cry: Przestała dla mnie robić cokolwiek, a kiedyś robiła dla mnie o wiele więcej niż ja dla niej. Chyba nie potrafie ocenić, czy te ciągłe zmiany wiążą się z tym, ze ona ma problem i w jakis sposób szuka pomocy u mnie czy z tym, że nie chce podtrzymywać znajomości ze mną, juz rozne mysli chodza mi po głowie i nie wiem co mogę w tej sytuacji zrobić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że Twoja przyjaciółka może mieć osobowość bierno-agresywną. Ja też mam bierno-agresywną i czuję się trochę, jakbym o sobie czytała. Okaż jej wyrozumiałość i cierpliwość, bo to być może jest silniejsze od niej, nie oceniaj jej zbyt surowo. Ona zapewne chce z Tobą utrzymywać kontakt, ale nie umie inaczej się zachowywać, tak ją "wyuczono", ukształtowano. Dodatkowo może mieć jakąś depresję lub fobię (tzn. nie wiem tego, to tylko moje przypuszczenia), która jeszcze wzmaga bierną agresję, potrzebne jej wyrozumiałość i wsparcie. Gdy będzie w lepszym nastroju, powiedz jej szczerze, że sprawia Ci przykrość ignorowaniem, a gdy ma gorszy - nie drażnij pogaduszkami, pogaduszki są wtedy denerwujące. Zrób dla niej coś miłego, żeby wiedziała, że ją zauważasz. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieki za odzew. Kurcze, trudne to wszystko jest dla mnie, biore strasznie do siebie takie wahania. Na początku znajomosci się tak nie zachowywała, zastanawiam się ciągle czy nagle coś się wydarzyło czy po prostu się otwarła przede mną i przestała udawać.... Czy jej przestało zależeć na znajomości :( Poczytam coś więcej o osobowości bierno-agresywnej, może to coś mi pomoże... Na dłuższą metę jest to bardzo męczące, ale zależy mi na naszej znajomości, może ciągle zyje wspomnieniami i tworzę sobie jej złudny obraz, że nadal jej zależy i że możemy na sobie polegać... Mam okropny mętlik w głowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Próbowałaś z nią rozmawiać na ten temat kiedy miała tzw lepsze dni?

Może koleżanka ma coś z paranoika? Najpierw ufa i wszystko jest w porządku, po czym zaczyna wszystko analizować i dochodzi do wniosku, że popełniła błąd i zaczyna się wycofywać, w momencie większego osamotnienia dochodzi do wniosku, że się myliła i z powrotem zabiega o przyjaźń z Tobą, i tak w kółko.

To są tylko moje domysły ale to pierwsze co mi przyszło do głowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raczej jej nie przestało zależeć na znajomości, bo gdyby przestało, to by nie stosowała biernej agresji. Jest bardzo możliwe, że stosuje bierną agresję na osobach, z którymi się zżyła. Na początku jej nie stosowała, bo nie byłaś jej przyjaciółką, teraz stosuje najprawdopodobniej po to, żeby bardziej zwrócić na siebie Twoją uwagę i też dlatego, że inaczej nie umie, tak została zaprogramowana. Być może już tak się nauczyła w domu, np. ja też tak się w domu nauczyłam zachowywać i później ciężko to w sobie wyplenić. Miej więc dla niej wyrozumiałość. :) Tu chyba na forum też jest gdzieś wątek o osobowości bierno-agresywnej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, wlasnie znalazlam wątek i linki do artykułów.

https://hipokrates2012.wordpress.com/2014/02/01/pasywna-agresja/ po tym widzę, że ogrom jej zachowań do tego pasuje. Zastanawiam się nad tym głębiej i mozliwe jest, ze uzalezniłam sie w pewien sposób od niej no i ciągle chcę jej pomóc, mimo wszystko. Już nie raz postanawiałam sobie, że skoro ona nagle sie nie odzywa, to poczekam aż to zrobi, że sama nie będę zaczynać na siłę, ale i tak się łamałam. Ona traktuje wiele rzeczy jakby nie było problemu, umawiamy się, że się zdzwonimy nastepnego dnia i dogadamy szczegóły jakiegoś wyjścia(jak jest jakieś wolne w pracy), dzwonię i albo nie odbiera albo wyłączony telefon, po wolnym wracamy do pracy(chociazby sytuacja z tą majówką), zapytałam czy coś się wydarzyło że nie odbierała telefonu ani nie dawała znaku życia, a ona ze wszystko jest OK. Żadnego wyjaśnienia, pomijam juz ze przez to wolne miala mi podrzucić materiały do napisania pracy - temat zamilkł :( Ciezko mi jest to zrozumiec, bo jak umawiam sie na cos z ludzmi to nie wymyslam takich akcji, jak nie chce sie z kims spotkac to mu napiszę/zadzwonię, a nie kilka dni nie odbieram telefonu, nie daję znaku zycia a po powrocie do pracy udaje, że wszystko jest super(albo inna opcja: nieodzywanie się przez kilka dni) :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeśli chodzi o ten link to chyba ja go wkleiłam w wątku dotyczącym osobowości bierno-agresywnej

Nie wiem czy powinnaś zbytnio się nim sugerować, bo tak jak ktoś w tamtym temacie napisał to nie jest to raczej rzetelne źródło

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeczytalam inne artykuły wklejane w tamtym wątku i dużo cech pasuje, ale nie wszystkie - chyba nigdy tak nie jest :) Zastanawiam sie czy wybuchy gniewu w stosunku do bliskich(czasami niszczenie jakis rzeczy) niezwiazane z obowiązkami, tylko innymi normalnymi codziennymi sprawami nie jest czymś, co "skreśla" ją z typowej osoby bierno-agresywnej.

Znamy sie 2 lata, nie jest to bardzo długo, no ale trochę o niej wiem, różnimy sie charakterami, bo np ona potrafi sie poklocic z rodzina i siedziec zamknieta w pokoju caly weekend, nie rozmawiac ani z rodzina ani z innymi, ja z kolei po kłótni mam poczucie winy i zaraz chce przepraszać cały świat, byle tylko było dobrze. Ona nie przeprasza, nie widzi problemu.

Zapewniam ją przy roznych okazjach, ze moze na mnie liczyc, staram sie byc wyrozumiała, ale jednak bolesne jest jak jednego dnia zwierzamy sie sobie, staram sie jej jakos pomóc, otwiera się przede mną, a drugiego dnia traktuje mnie jak wroga, mimo że nic jej złego nie zrobiłam, jak zapytam dlaczego mnie olewa, nie dzwoni, nie oddzwania, nie odpowiada to wymyśla jakieś nielogiczne wymówki albo mowi ze nie miała czasu - kurcze ale jak mozna byc tak zabieganym czlowiekiem, zeby przez kilka dni nie znalezc ani minuty?

Ostatnio nie wywiazuje sie z obietnic, zastanawiam sie, czy jest tak zmęczona wszystim, czy zapomina, czy sprawia jej przyjemnosc to, że jestem w jakiś sposób od niej zależna :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spróbuj z nią porozmawiać. Pytaniem jest, czy ona jest świadoma przyczyn i skutków własnego postępowania. Jeśli tak, najlepiej byłoby, gdyby zdiagnozował ją fachowiec. (do mnie jakośc nie przmawia teoria o pasywnej agresji w odniesieniu do zachowania koleżanki). Jeśli nie, uświadomienie jej problemu może okazać się trudne, a nawet niemożliwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Probowalam juz rozmawiać wiele razy, jednak niewiele to daje :( czasami mam wrazenie, ze sprawia jej przyjemnosc to, co mi robi... Ale mozliwe ze przesadzam, bo sama juz mysle o głupotach przez to wszystko. Moze powinnam ją z tym zostawić skoro sprawia wrazenie, ze nie traktuje mnie poważnie, ale z drugiej strony szkoda mi jej no i dalej będziemy chodzić do jednej pracy, widywać się. Chyba nadal na nią patrze przez pryzmat tego, co było kiedyś jak wszystko się układało. Nie zmuszę jej do podjęcia psychoterapii, już wielokrotnie się przyznawała ze tak, jest jej to potrzebne ale finalnie uznawała ze jednak nie - "nie, bo nie".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może wstydziła się przyznać, że kasy nie ma na psychoterapię, bo to też są drogie rzeczy, wręcz luksusowe. Jedna sesja kosztuje ponad 100 zł, więc to nie są małe kwoty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Można znaleźć psychoterapię tańszą niż ponad 100 zł za sesję, można pójść na umowę NFZ, jeśli ktoś ma chęci to znajdzie rozwiązanie.

Miałam do czynienia kiedyś z podobną osobą, bardzo odchorowałam tą znajomość, ale całe szczęście nie czułam się tak bardzo związana by nie móc się od niej odsunąć.

Być może tak na prawdę nie dostrzega problemu w swoim zachowaniu, nie na tyle by się zmienić. Niektórzy sami siebie skazują na samotność.

To, że poza tobą nikogo nie ma też nie bierze się z powietrza. Nikt nie chce być traktowany niepoważnie. Dlaczego ty chcesz znosić to dla niej ? Życie ją "wyuczyło", że można ludzi traktować w sposób nierówny. A co ciebie życie wyuczyło, że chcesz tkwić w tak toksycznej relacji? Zastanów się czy na prawdę warto. Może sama powinnaś zrobić porządek ze swoim życiem ?

Może wychodzę tu na jakąś niewrażliwą jędzę, ale uważam że chęci do zmiany powinny wychodzić z obydwu stron, tak to sensu ta znajomość nie ma. Zamiast jej pomóc, sama wciągniesz się w niezdrową sytuację. Życie nie zna litości i obydwu wam dokopie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.... Może wychodzę tu na jakąś niewrażliwą jędzę, ale uważam że chęci do zmiany powinny wychodzić z obydwu stron, tak to sensu ta znajomość nie ma. Zamiast jej pomóc, sama wciągniesz się w niezdrową sytuację. ...

Bynajmniej. Jeśli ktoś nie zadba o siebie, to i pomóc nikomu nie będzie w mocy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Katia, wyobraź sobie, że niektórzy mieszkają w małych miastach, gdzie brakuje terapeutów i nie ma takiego wyboru, że tu sobie pójdę do tańszego, tam do droższego, a tam do jeszcze innego. Tym bardziej, że jak terapeuta jest zawalony robotę, to nie przyjmuje nowych pacjentów, bo nie ma kiedy. W dużym mieście masz wybór, w małym już nie bardzo. A w Polsce istnieją też małe miasta i miasteczka na odludziu, gdzie do najbliższego dużego miasta jest ponad 100 km i wtedy po prostu nie ma gdzie iść do terapeuty. Polska to nie tylko warszawy, wrocławy i inne szczeciny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi.

Co do kosztów - o nie nie chodzi, Basia nie ma kłopotów z pieniędzmi, mąż ma dochodową firmę, mieszkają w Katowicach więc jakby chciała, to by nie było problemu, kłopot jest w tym, że nie chce.

Widzę po sobie, ze przeżywam jej zachowania - na pewno ja tez nie zawsze zachowuje sie w porządku, problem jest w tym ze chyba jestem do niej po prostu przywiązana i trudno mi zostawić ją samą sobie, szczegolnie ze widzimy się na co dzien, moze byłoby łatwiej gdybyśmy nie pracowały razem. Piszę chyba na okrągło to samo, bo mam chaos w głowie, ciągle bym jej chciała pomóc na kazdym kroku, a gdy spotykam się z tym, że mnie zaczyna olewać albo wiem, że kłamie w żywe oczy to robi mi się smutno i łapię zaraz jakiegoś doła.

Poznałysmy się w pracy, ona już pracowała kilka lat, no a ja przyszłam jako ta nowa i niemal od początku wpadłyśmy na siebie. Cześć ludzi z pracy, z ktorymi wyskocze czasem na piwo do knajpy ma o niej opinię, że wlasciwie to nie wiadomo czego się po niej mozna spodziewać, że jest niezrównoważona itd. Ona z kolei uważa że wszędzie panuje zawiść, nikt jej nie docenia, szef ją gnębi i takie tam. Pewnie jest w tym trochę prawdy, ale wydaje mi sie, ze dramatyzuje, bo inni między sobą się dogadują w mniejszym czy większym stopniu, a przynajmniej ja nie odczuwam zawistnej atmosfery w pracy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×