Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie wytrzymam już dłużej. Nic mi nie wychodzi!!


yaakov89

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich! Właściwie nie wiem od czego mam zacząć. Pięć lat nie było mnie na tym forum. Mam 26 lat i mieszkam już parę lat za granicą. Jakoś w miarę tam egzystuję, choć dla większości forumowiczów byłoby to niezrozumiałe, że przez ten czas niczego się nie dorobiłem. Dużo osób, które przesiedziały za granicą chociaż parę lat dorobiło się i zapewniło sobie jakiś start życiowy w Polsce (dom, dobry samochód, własna firma etc.). Ja wyjechałem z myślą zostania tam na stałe. Na początku studiowałem tam, jednak z powodów finansowych (problemy z pracą, brak stypendium i wsparcia rodziny) musiałem studia przerwać.

 

Obecnie mam swoją działalność, jednak nie jestem z niej zadowolony. W zasadzie żyję jak prekariusz bez pewności jutra. W Polsce dużo osób ma wsparcie rodziny, nie musi płacić drogiego czynszu za mieszkanie i niebotycznych rachunków (kto płaci w PL 400 PLN miesięcznie za prąd??!!). Ponadto przez wspólnika jestem traktowany jak pracownik (określone godziny pracy, kiedy muszę być w biurze, kontrolne telefony itd.). Ostatnio np były pretensje, że zliczając mój czas pracy na dzień nie wychodzę na 8 godzin. Jednakże ta branża nie jest jak fabryka i czas pracy średnio przekłada się na zarobki. Dużo jest zależne od szczęscia i kontaktów.

 

Pewnie dużo z Was pomyśli, że w życiu nic nie robiłem i powinienem się dostosować do tego stanu rzeczy. Nic bardziej mylnego!! Zrezygnowałem ze swojej całej młodości, żeby coś zbudować i sobie zapewnić! Przez parę lat pracowałem po 12 godzin dziennie włącznie z weekendami, działając w branży, która jest bardzo niepewna!! Nie byłem w tym czasie nigdzie na wakacjach, prawie nie miałem znajomych, nie byłem w żadnym związku.

 

Obecnie jestem w związku (mój pierwszy związek), przez co również wynająłem mieszkanie, bo wcześniej wystarczał mi tylko pokój. Jednak nie tak to sobie wyobrażałem. Przed tą osobą nie szpanowałem samochodem, chatą ani kasą jak wielu synków nowobogackich Polaków. Nie mam samochodu i wtedy też nie miałem. Mimo to mam wrażanie, że to jest układ wyłącznie materialny, co wychodzi w kłótniach, kiedy słyszałem teksty w stylu: "Skoro mam się z Tobą męczyć, to przynajmniej chcę pojechać na dobry urlop!!" , "Patrz, ile chłopak Anki zarabia!!! Ma firmę, jeździ dobrym samochodem, lecą teraz na fajny urlop!! On właśnie kupuje sobie mieszkanie. A ty co?? Jesteś dziadem i dziadem będziesz!!!" , "Haha, i co ty możesz robić??!! Sprzątać ulicę!! Ja przynajmniej mam zawód (czyt. zasadnicza szkoła zawodowa), a ty tylko maturę, którą możesz sobie najwyżej d*** podetrzeć!!!".

 

Wiem, że jestem głupi, że nadal jestem z tą osobą. Po tych kłótniach były przeprosiny, że to wszystko było w nerwach. Jak pewnie się spodziewacie, po paru dniach było znowu to samo :cry: .

 

Chcę to wszystko zakończyć. Codziennie jestem zmęczony i smutny. Nawet nie mam energii, jak mówię. Denerwuję się, że muszę wracać do toksycznego mieszkania, a rano iść do toksycznej pracy. Jestem coraz bardziej znerwicowany, często rzucam przedmiotami, krzyczę :( . Nie zasłużylem sobie na taki los!! Szukałem wartościowej osoby, a trafiłem na kloakę :/ . W pracy też mi nie wychodzi!!

 

Moi znajomi z LO w większości mają fajne życie (nawet w Polsce). Dużo ma już swoje mieszkania własnościowe i samochody (obie rzeczy kupione oczywiście przez zaradnych i dobrych rodziców), fajne związki. Pokończyli dobre studia.

 

Ja niestety nie mam alternatywy. W Polsce żadnej rodziny nie mam, tzn. mam, ale nie utrzymuję z nią kontaktu. Moi rodzice rozwiedli się jak byłem mały i mieszkałem z matką kątem u jej rodziców. Jak dorastałem nie miałem nawet swojego pokoju, o jakichś spotkaniach ze znajomymi, imprezach, nie było mowy. Moja matka piła i wpadła w długi, przez co musiała sprzedać nasze mieszkanie, odziedziczone po jej ciotce. Brat mojej matki mnie nie lubi a nawet nienawidzi, uważając mnie za przemądrzałego gnojka (oczywiście nie jestem taki!!!). Kilka razy podczas "rodzinnych" uroczystości zwyzywał mnie przy wszystkich i chciał mnie pobić, bo odpyskowałem mu za jego docinki. Oczywiście nikt się za mną nie wstawił. Nawet dziadek stwierdził, że "wujek miał prawo mnie wyprosić i załatwić sprawę na zewnątrz (tzn. dając mi po pysku, 19letniemu chłopakowi, który nic nie zrobił)". Mój ojciec ma mnie też zupełnie gdzieś. Mieszka za granicą ale w innym kraju i nie mam z nim kontaktu (prawie 7 lat). Z jego rodziną, tzn. ciotką i kuzynostwem, nie mam kontaktu, bo dla nich jestem za biedny. Jak próbowałem kiedyś dzwonić do kuzyna, nawet nie raczył odebrać komórki i oczywiście nie oddzwonił.

 

Jest mi smutno, jak widzę, jakie życie mają moi równieśnicy. Są szczęsliwi, mają dobry życiowy start. A ja w moim życiu miałem i mam tylko szambo!! Jako żyd wierzę w Boga, ale czasem myślę, że mam złą karmę :( . Widzę po prostu jak zaczyna powtarzać się scenariusz z życia moich rodziców: toksyczny związek, sięganie po alkohol i papierosy, brak stabilności życiowej, zero dorobku. Moj ojciec skonczyl studia, a matka ma wyksztalcenie srednie, wiec nie byli osobami skazanymi z gory na patologie i pomoc z MOPSu.

 

W pracy też nie mam żadnej alternatywy. Nie mam wykształcenia, żeby załapać jakąś dobrą pracę. Poza tym jestem w rasistowskim kraju, gdzie na dobre stanowiska zatrudniają tylko swoich mimo oficjalnie otwartego rynku pracy. A gastarbeiterzy mają tylko wypełniać lukę i wykonywać drecksarbeit, której żaden Niemiec się nie podejmie. Na otworzenie czegoś zupełnie własnego mnie nie stać, a bardzo o tym marzę, żeby być niezależnym i to nie tylko teoretycznie, jak teraz.

 

Swój związek chciałbym zakończyć i też rozpocząć coś nowego, żeby mieć chociaż tą namiastkę rodziny. Ja nigdy się na taki układ (sponsoring) nie godziłem i zostałem oszukany!!!

 

Proszę, poradźcie mi coś, bo sam nie wiem co robić. Mam tylko teoretyczne rozwiązania, które w praktyce nie mają miejsca. Gdybym miał alternatywy, np. kapitał i własną firmę, dobrą pracę, rodzinę w Polsce, rzuciłbym to wszystko w cholerę! Tutaj niestety z najprostszych prac wyżyć się nie da. Może to są duże pieniądze na Polskę, ale tutaj to nic, bo masz drogi czynsz, opłaty, koszty życia. Jakbym podjął taką pracę, musiałbym iść do urzędu pracy po zasiłek uzupełniający. Wszystko starcza tylko na styk i na przeżycie.

 

Z góry dziękuję za Waszą pomoc!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W zasadzie żyję jak prekariusz bez pewności jutra.

 

Czyli jak jakies 75% ludzi w PL

 

W Polsce dużo osób ma wsparcie rodziny, nie musi płacić drogiego czynszu za mieszkanie

 

jak nie musi płacić...? Wiesz ile w PL kosztują mieszkania? Btw... nie można porównywac zrobków w euro... i cen obowiązujących w danym kraju... do zarobków i cen w PL.

 

i niebotycznych rachunków (kto płaci w PL 400 PLN miesięcznie za prąd??!!).

 

moja mama :mrgreen:

I ja kiedyś tez tyle płaciłam 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, ale w PL masz rodzinę etc. . Masz na kogo liczyć. A ja jeszcze będę musiał płacić na rodziców alimenty. I tak mi to życie przeleci pomiędzy palcami :( .

 

W Niemczech ludzie nie są bogaci; sprzątaczka czy pan z McDonaldu nie mają nowiuśkiego golfa i swojego ładnego mieszkania na własność, jak ludzie myślą w Polsce, co byli najdalej pksem w sąsiedniej gminie. Zarabiasz w euro ale rachunki też w euro płacisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poza tym nie wyjechałem za granicę, żeby żyć jak w Polsce. Ludzie na głupich saksach się dorabiają (tak przynajmniej kiedyś było).

 

Nawet ostatnio słyszałem od rodziny, że wszystko poszło na marne, bo niczego się nie dorobiłem :( .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

yaakov89, Ku Twojemu zaskoczeniu wiem jak wygląda zycie w DE ;)

 

Tak, mam rodzinę 800 km od mojego miejsca zamieszkania... i tak mogę na nia liczyc :)

Tylko zalezy w jakim sensie rozpatrujemy "ze moge liczyć" ;)

 

Nie wiem ile zarabiasz... ale normalnie pracując w DE jestes w stanie się utrzymac, wynając mieszkanie... i coś odłożyc ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

yaakov89, uno . w Polsce 500 zl miesiecznie wypierdalam na stancje.

dwa na miejscu Twojej kobiety zrobilabym tak samo, poniewaz chojność nie zalezy od stanu materialnego.nie ma nic gorszego niz skąpy facet.

trzy. nie rozumiem-jak mozna nie chciec sie rozwijac i oczekiwac ze cala reszta bedzie sie rozwijac samoistnie.

cztery nie wyciagasz wniosków z porazek.

pięć- za mało kratywności. jestes Polakiem wiec chyba umisz kombinowac.

chces byc niemcem- poslub jakąs niemkę, wez jej nazwisko i bedziesz swój.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zima, całkiem Polakiem nie jestem i Niemcem nie chcę być.

 

Jeśli mówisz o chojności, to zażądaj od swojego faceta, żeby kupił fajną beemkę, żeby mógł Cię wozić, no i żeby Ci fundnął 2 tygodnie na kanarach, bo o takich wydatkach tu mówimy. Nie jestem skąpy, ale wszystko ma swoje granicę i nie chcę żyć ponad stan.

 

Rozwijam się, na pewno lepiej niż ci, co rozwijają się na szparagach u bauera.

 

Jestem kreatywny. Jednak jeśli cotygodniowe wyprawy do biedronki w polsce albo picie kranówy nazywasz kreatywnością to gratuluję. Zapomniałbym, że kreatywna też jest kradzież materiałów z budowy, czym trudnią się nasi "fachowcy" za granicą, bo w końcu Niemcy, Szwajcarzy i Norwegowie to lemmingi i się nie skapną. Nie myl kreatywności z polskim cwaniactwem i złodziejstwem.

 

A co powiesz o kreatywności polskich elyt po okrągłym stole?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

yaakov89, jak ci tak mieszkanie za granicą przeszkadza to wróć do Polski, zatrudnij się z zakładzie za 1200 zł miesięcznie i żyj jak przeciętny polak. Wszyscy, których znam co wyjechali za granice czy to do Niemiec cz do UK dorobili się czegoś i to wcale nie na jakiś wysokich stanowiskach więc moim zdaniem może za bardzo przesadzasz albo nie umiesz zabrać się za robotę i porównujesz sie do innych. To z tym czynszem za mieszkanie mnie rozwaliło totalnie...już nie mówiąc ile się płaci za wynajem dwu pokojowego mieszkania. Nie wiesz to się nie wypowiadaj, albo wróć i zobacz jak się żyje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakoś w miarę tam egzystuję, choć dla większości forumowiczów byłoby to niezrozumiałe, że przez ten czas niczego się nie dorobiłem. Dużo osób, które przesiedziały za granicą chociaż parę lat dorobiło się i zapewniło sobie jakiś start życiowy w Polsce (dom, dobry samochód, własna firma etc.).
Ja byłem 4 i pół roku za granicą i się niczego nie dorobiłem chyba tylko choroby psychicznej. W Polsce po półtorej roku pracy za 8 zł na godz więcej odłożyłem, no ale mieszkam u rodziny a za granica wynajmowałem pokój lub miejsce w pokoju bo na mieszkanie to nawet bym nie zarobił, ot takie realia 8 milionowego miasta. Nieudacznik bez charyzmy i umiejętności się nigdzie nie dorobi czy to w Polsce czy za granicą( mówię o sobie nie Tobie) nawet jak za granica będzie cie na więcej stać to w oczach innych i tak będziesz biedakiem lub zagranicznym plebsem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Argish,... może rzeczywiście się dorobili, ale parę lat temu w UK było o wiele lepiej. Większe pensje etc. Poza tym jak ściągnęły ich tam rodziny, to nie płacąc za czynsz i rachunki, mogli się dorobić i poszpanować w Polsce fajną bryczką i postawić domek na wsi na działce odziedziczonej po dziadkach.

 

Nie wypowiadaj się jak nie znasz realiów. Znam też jednego co na początku dorobił się dobrego samochodu i mieszkania, ale mieszkał kątem u ojca, nie musiał za nic płacić. Jedzenie było przywożone z Polski. Napojów sie nie piło, tylko wodę z kranu.

 

Ci którzy zyją normalnie w Niemczech i wykonują proste prace, często muszą pobierać zasiłek z Jobcenter. Nawet nie stać ich na normalne zakupy i muszą stać w kolejkach po żywność krótko przed best before, wydawaną przez organizacje charytatywne. Jak znasz niemiecki, zobacz sobie kilka fimów dokumentalnych, jaki to raj. Tutaj nie każdy jeździ mercedesem, jak myślicie. I sprzątaczka nie mieszka w nowym własnościowym mieszkanku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W UK można się dorobić ale jak nie mieszka się w Londynie( lub mieszka się po 4 osoby w pokoju tudzież dostanie mieszkanie socjalne) , no chyba ze zarabia się w stolicy dużo więcej niż minimalna pensja. No ale w porównaniu do Polski to każdy kraj na zachód od Odry wygląda dużo lepiej.

Co do Niemiec to nie wiem pracowałem tam tylko 1 miesiąc ale mój wujek jak dowiedział się ile zarabiam w Polsce to mi powiedział że na zasiłkach w Niemczech zarobiłbym dużo więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno,...... ja w Niemczech nauczyłem się tylko pić i palić. W Polsce byłem "grzecznym chłopcem".

 

Zauwazyłem pewną relację, że jak ktoś miał normalnych rodziców, dobre warunki mieszkaniowe, znajomych, dziewczyny, chodził na imprezy etc. , ma potem fajne i normalne życie. A jak ktoś jest z takiej patologii jak ja, to od początku ma problemy. W dodatku jestem wcześniakiem. W DER SPIEGEL ostatnio wyczytałem, że jak wcześniak wychowuje się w takiej rodzinie, na 90% będzie później zarabiał o wiele mniej niż "normalni" i ogólnie raczej nie będzie biznesmenem albo prawnikiem, tylko raczej beneficjentem opieki społecznej albo pracownikiem niewykwalifikowanym. Budujące, co nie??!!

 

W Niemczech dostajesz 390 EUR zasiłku i do tego płacą ci mieszkanie. Ale to jest nic, biorąc pod uwagę te ceny. Parę lat temu 50 euro było jeszcze coś warte. Dzisiaj zrobisz za to tylko najpotrzebniejsze zakupy na tydzień i to w tanim Lidlu . W dodatku nie mówimy tutaj o markowych produktach, tylko tzw. podróbkach.

 

W moim wieku dużo osób w Polsce ma już jakiś majątek (swój dom albo mieszkanie, samochód). Ja nie mam nic. I jak ja mam mieć normalny związek albo "normalnie" obcować z ludźmi? Jak jestem na poziomie 18latka w wieku kiedy dużo osób zakłada już rodziny.

 

Mam też ten problem, że nie zauważam upływu czasu i cały czas wmawiam sobie, że jestem dopiero po 20stce :/. A życie ucieka!!! :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Argish.... znam takie polskie realia, że dużo rodziców odkładało dzieciom kasę na książeczkę. Po 18stce było za to mieszkanie i jeszcze parę innych fantów. Przynajmniej tak było w moim LO. Jakoś tamte towarzystwo bardziej przypominało M JAK MIŁOŚĆ albo BARWY SZCZĘSCIA a nie CHLOPAKOW DO WZIECIA :) .

 

U mnie było życie z dnia na dzień, marazm, i niedostatek. Moja matka oczekiwała, że bez żadnego wsparcia i jeszcze z jej dlugami pojde na medycyne i potem będę w polsce kroił kase i jej pomagał, hehe. Było to na zasadzie: Wyp***** i radz sobie sam! A jak se poradzisz to mi pomoz.

 

Mój ojciec jak uchylał się od płacenia alimentów (miałem wtedy 16 lat) bezczelnie stwierdził, że wszyscy w moim wieku i studenci na zachodzie pracują i utrzymują się sami i ja też powinienem. Co potwierdził jego szwagier (mąż jego siostry), który sam zapieprzał za granicą a jego córeczka do momentu zajścia w ciążę i wyjazdu na zachód siedziała tylko w domu i oglądała seriale wenezuelskie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zima, całkiem Polakiem nie jestem i Niemcem nie chcę być.

 

Jeśli mówisz o chojności, to zażądaj od swojego faceta, żeby kupił fajną beemkę, żeby mógł Cię wozić, no i żeby Ci fundnął 2 tygodnie na kanarach, bo o takich wydatkach tu mówimy. Nie jestem skąpy, ale wszystko ma swoje granicę i nie chcę żyć ponad stan.

 

padłam... :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

yaakov89, jak ci tak mieszkanie za granicą przeszkadza to wróć do Polski, zatrudnij się z zakładzie za 1200 zł miesięcznie i żyj jak przeciętny polak.

 

:brawo:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zauwazyłem pewną relację, że jak ktoś miał normalnych rodziców, dobre warunki mieszkaniowe, znajomych, dziewczyny, chodził na imprezy etc. , ma potem fajne i normalne życie.
ja miałem normalną rodzinę, nie pijącą a jakoś wyrosłem na nieudacznika, nawet dziewczyny nigdy nie miałem a pod 40-tke już jestem. Tylko problemem była jej a zwłaszcza matki nadopiekuńczość, wszystko za mnie zawsze robiono i sam nie potrafię się o siebie zatroszczyć.

 

W Niemczech dostajesz 390 EUR zasiłku i do tego płacą ci mieszkanie.
gdyvby było tak w Polsce to mało kto by pracował, ja zarabiam 1200 zł a do niedawna 720 zł i jakoś żyje co prawda u rodziny a jakbym miał 390 Euro i darmowe mieszkanie to byłbym w raju, przecież w Niemczech jest tańsza żywność niż w Polsce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Argish,... może rzeczywiście się dorobili, ale parę lat temu w UK było o wiele lepiej. Większe pensje etc. Poza tym jak ściągnęły ich tam rodziny, to nie płacąc za czynsz i rachunki, mogli się dorobić i poszpanować w Polsce fajną bryczką i postawić domek na wsi na działce odziedziczonej po dziadkach.

 

no jesli to jest wyznacznik radzenia sobie w zyciu... to nic tylko pogratulowac 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tutaj nie każdy jeździ mercedesem, jak myślicie.

 

ale kto tak myśli??? Byc może właśnie do były Twoje wyobrazenia o DE... i sie lekko na nich przejechałeś ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno..... Tak samo jest u mnie. Można się w de dorobić jak mieszkasz gdzieś na prowincji w starych landach (np. NRW lub Bayern). I do tego musisz miec fach w reku, samochod i prawko. Ja niestety tych rzeczy nie posiadam. W Berlinie za to kiepska kasa i drogie czynsze, ktore stale rosną.

 

Albo mieszkasz w tureckim Neukoelln w 10tke w kawalerce. To wtedy stawiasz chate. A tak tylko zycie z miesiaca na miesiac.

 

Jest mi zle, kiedy patrze na meza mojej kuzynki, ktory jest tylko dwa lata starszy, a ma nowa beemke i dom w polsce :(. Jak kuzynka chciala, zebym mu pomogl znalezc prace w Berlinie (mieszkaja na zachodzie niemiec), bo glupia myslala, ze tu sa zajebiste zarobki, bo stolica, nadmienila, ze moge do nich przyjechac, bo na pewno sa jakies polaczenia. Nie musze chyba mowic ja poczulem sie wtedy :( . Poza tym on w niemczech jest tylko 3 lata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno,...... ja w Niemczech nauczyłem się tylko pić i palić. W Polsce byłem "grzecznym chłopcem".

 

i dziwisz sie ze niczego sie nie dorobiles???

 

Zauwazyłem pewną relację, że jak ktoś miał normalnych rodziców, dobre warunki mieszkaniowe, znajomych, dziewczyny, chodził na imprezy etc. , ma potem fajne i normalne życie. A jak ktoś jest z takiej patologii jak ja, to od początku ma problemy. W dodatku jestem wcześniakiem. W DER SPIEGEL ostatnio wyczytałem, że jak wcześniak wychowuje się w takiej rodzinie, na 90% będzie później zarabiał o wiele mniej niż "normalni" i ogólnie raczej nie będzie biznesmenem albo prawnikiem, tylko raczej beneficjentem opieki społecznej albo pracownikiem niewykwalifikowanym. Budujące, co nie??!!

 

to czytaj dalej szpigla wierz w to co pisza... albo inaczej, tłumacz swoja niezaradnosc życiowa takimi artykułami z dupy wziętymi ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

yaakov89, ubolewasz nad brakiem samochodu jeszcze prawaka nie posiadając...ech

 

 

A co do beemek.... widze wylewające się buractwo... ech...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×