Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dziwny Ja


MrFrodo

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich. Postanowiłem napisać na tym forum ponieważ nie wiem co się zemną dzieje. Mam 29 lat. Odkąd pamiętam zawsze się czegoś bałem chodzić do szkoły, być aktywnym na lekcjach tzn. wiedziałem dużo, ale nigdy się nie zgłaszałem. Nie miałem nigdy zbyt wielu znajomych (obecnie w ogóle ich nie mam, no może poza jedną przyjaciółka z którą zawsze mi się dobrze rozmawiało, ale o tym później). Mój ojciec od jakichś 14 lat dokuczał mi itd. To taki typ człowieka - sezonowy alkoholik jak pije to pije, a jak przestanie to nie jest lepiej cały czas chodzi, klnie, wyzywa - miał w 2002 roku niedotlenienie mózgu, ale to tylko wydobyło z niego jego prawdziwą osobowość. Dlaczego piszę o nim ponieważ uważam, że przez niego czuję się obecnie jak się czuję fizycznie i psychicznie tzn. źle. Od wielu lat wysłuchuję jaki to jestem najgorszy, nieudacznik, że buntuję siostrę, matkę. Chodząc do liceum nie mogłem chorować bo miałem awantury że pieniądze na bilet miesięczny są marnowane... Wiele razy "po pijaku" sypał głupie teksty, że ja molestuję swoją siostrę co mnie bardzo zabolało i to tak , że obecnie nie uważam go za ojca. Zrozumiałem jakiś czas temu, że wszelkie próby kontaktu z mojej strony były naiwne, gdyż ten człowiek mnie nienawidzi. Od dzieciaka brałem wszystko do siebie i to bardzo głęboko - nie miałem nikogo bliskiego by móc porozmawiać. Tak mijały lata, żyłem nadal w strachu, Wyjść do ludzi to ciężar... Każdy kolejny sezon jesienno zimowy był gorszy aż do jesień/zima 2014/2015 od tego czasu zaczęło się źle dziać z moim zdrowiem. Ostatnia depresja spowodowała to że nic już mnie nie cieszy może jedynie to że czuję że czas szybciej płynie - jak jest dzień to chcę by był wieczór żeby iść spać. Od lutego chodziłem do lekarza rodzinnego. Zaczęło mnie boleć ramię i okolice pod pachą lewą, 3-4 tygodnie pieczenie w pachwinie - naczytałem w internecie różnych for i oczywiście auto diagnoza, że koniec mój bliski. Poszedłem więc do lekarza nie zbadał mnie (a z racji iż rok wcześniej miałem atak kolki nerkowej i bóle pęcherza dostałem antybiotyk cipronex 500mg). Zrobiłem badanie moczu wyszły pasma śluzu więc lekarz dał jeszcze jedno opakowanie cipronexu wybrałem - poszedłem z ramieniem, ale chciałem zakończyć sprawę z pęcherzem (kolka nerkowa ból był taki że wyłem więc nie chciałem powtórki). Nadal bolało mnie pod pachą więc poszedłem do lekarza, ale tym razem do starszego, zbadał mi węzły chłonne dał skierowanie na morfologię, mocz i cholesterol i rtg płuc - wystraszyłem się myśląc, że szuka chłoniaka. Wyniki okazały się ok: morfologia ok, cholesterol ok, rtg nic nie wykazało. Ramię i obszar pod pachą nadal mnie bolały. Nie czekają na skierowanie wybrałem się prywatnie do lekarza na usg - oczywiście ludzi było bardzo dużo, a czas badania jednej osoby ok 30 minut, strasznie się zdenerwowałem i wróciłem do domu niespokojny, zaniepokojony, A w domu ojciec pijany i awanturujący się , nie wytrzymałem i wykrzyczałem do niego wiedząc że to i tak nic nie da. Zrobiło mi się gorąco, nie dość że stres o zdrowie to znowu w domu awantura... Wróciłem drugiego dnia na badanie usg po 30 minutowej wizycie pani doktor powiedziała, że węzły chłonne są odczynowe bez zmian patologicznych, odetchnąłem z ulgą, nawet się śmiałem jak głupi. Ale... nadal miałem te stany podgorączkowe do 37,5 C. Wróciłem do rodzinnego, ramię nadal bolało i ból w pachwinie pozostał. Lekarz wypisał zlecenie na zrobienie testu RZS (reumatoidalne zapalenie stawów), wynik negatywny, zapisał mi 2 opakowania Augumentinu, pytał czy nie maiłem do czynienia z kleszczem (ale nigdy nie miałem incydentu bym znalazł kleszcza na swojej skórze). Antybiotyk brałem. Nadal mam stany podgorączkowe 37.5. Czasami mi się zdaje że od emocji, ale nie wiem na pewno. Do lekarza wybieram się teraz w maju. Psychicznie jest tak: nic mnie nie cieszy, kontakt z przyjaciółką prawie już stopniał nie wiem czy to ma coś na rzeczy, ale jedyną osobą która mnie bardzo dobrze rozumiała była moja przyjaciółka z USA, amerykanka - czułem z nią mega więź, zawsze pisała "I am here for you, always". Wiem ,że ma swoją rodzinę, ale jakoś relacja... chyba się skończyła. Nie mam żalu, Moje pasje i zainteresowania zniknęły. Nigdy nie poszedłem do lekarza psychiatry czy psychologa, bałem się że ojciec powie że jestem "głupi", dokuczałby mi strasznie. Na obecną chwilę nie wiem czy jestem poważnie chory (ta temperatura podwyższona) czy to wynikło z lat stresu i emocji tak negatywnych. Nie wiem czy to zmęczenie/wypalenie nadnerczy czy tarczyca czy... jakaś inna choroba. Sam nie wiem czy jakbym był chory to walczyłbym o zdrowie z jednej strony mam dość ( o samobójstwie nie myślę) a drugiej strony szkoda mi by było zostawić siostrę i matkę z tym człowiekiem. Mam 29 lat i czuję się, że część życia przypadającą na mnie już przeżyłem. Nie wiem dziwnie jest tak jak teraz nigdy się nie czułem plus ta temperatura, ból ramienia i pod pachą czasami bolą mnie nogi łokcie... Przepraszam za chaotyczny opis, ale nie mogę zebrać myśli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MrFrodo, Witaj na forum.

 

Lekarzem nie jestem, ale napiszę Tobie jak odbieram to co napisałeś i spróbuję się odnieść.

Sam fakt, że wychowałeś się w domu, w którym ojciec pił świadczy o dysfunkcji Twojej rodziny. Nie miałeś tak na prawdę zaspokojonej potrzeby bezpieczeństwa i miłości. Całe życie czegoś się bałeś, nawet teraz opisujesz sytuację, w której strach osiąga punkt Zenitu.

Syndrom DDA opisuje wiele zachowań, które pasują do Twoich.

:szukam: wklejam pierwszy lepszy link syndrom-dda-t990.html

Myślę, że sytuacja, którą opisałeś ma wpływ na Twój obecny stan. Dolegliwości, które opisujesz mogą mieć przyczynę w somatyce. W głównej mierze dokucza Tobie lęk, w tym o własne zdrowie. To takie błędne koło... żeby poczuć się lepiej fizycznie, musisz czuć się lepiej psychicznie. Ale jak masz się poczuć lepiej psychicznie, skoro ciągle coś Tobie dolega somatycznie?

Najlepszym rozwiązaniem będzie psychoterapia. Masz 29 lat, a ciągle boisz się opinii ojca. W tym wieku powinieneś sam decydować o swoim życiu, w tym o leczeniu. Kogo to będzie obchodziło w przypadku gdybyś miał pójść do psychiatry? Czasy się zmieniły. Już małe dzieci korzystają z takiej formy pomocy. Psychiatra to lekarz, specjalista. Rozumiesz?

Myślę, że powinieneś odciąć się od toksycznego ojca, toksycznej rodziny. Mama będąc w chorym związku też może być toksyczna. Nie jesteś obiektywny w tej całej sytuacji, ponieważ wychowując się w domu, w którym popełniano błędy wychowawcze nasiąkłeś negatywnymi mechanizmami zachowań, możesz ich nawet nie dostrzegać. Od uświadomienia jest psychoterapia. Idź proszę do psychiatry, poproś o skierowanie na psychoterapię, albo idź prywatnie bez skierowania.

Uczysz się? Pracujesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za odpowiedź. Sytuacja wygląda tak, że kiedy zdawałem maturę moja matka zachorowała - tętniak mózgu, kilka operacji rehabilitacja itd. Nie poszedłem dalej do szkoły. Ta sytuacja była jakby ciosem. Leczenie matki trwało długi czas, w wyniku choroby powstała niepełnosprawność. Ojca to zdarzenie nie zmieniło w sumie uważam, że nic człowieka takiego jak on "nie ruszy". Stwierdził nawet, że on jest bardziej chory niż matka - tylko jemu nikt czaszki nie otwierał. To był ciężki czas patrzeć jak bliska osoba walczy o życie i niknie w oczach, nie poznaje nikogo itd.

Dziś obudziłem się z nie uzasadnionym niepokojem, jedyny lek jaki mam od lekarza to Hydroxyzinum 25mg wziąłem 1/4 tabletki bo wiem, że zamula. Po jakimś czasie niepokój zniknął, ale przyszła straszna senność i to "zamulenie". Teraz pisząc ten post jest w miarę nie czuje lęku. Od zawsze czułem lek przed innymi osobami - a czułem się sobą w gronie 2,3 osób które dobrze znałem. Przez wiele lat uciekałem w muzykę gram trochę na instrumentach dętych jestem samoukiem. Ostatnio moja pasja muzyczna nie jest taka sama. Zauważyłem, że jest mnie jakby dwóch, gdy jestem pełny empatii i tej mojej mega głębokiej wrażliwości to odczuwam głęboką empatię, ale gdy zablokuję się jestem obojętny. Nie pracuję, pomagam mamie - ostatnio zdarzył się incydent że odkręciła gaz i nie pamiętała. Nie myślę o posiadaniu własnej rodziny - czuję się trochę jak by lata mojego dzieciństwa zostały wycięte z mojego życiorysu brak mi tych straconych lat, może inaczej jest jakby pustka. Najgorsze jest jak człowiek czuje się zrezygnowany. Nie pragnę być bogaty, czy jeździć po świecie itd jedynie spokój. Zauważyłem, że wiele razy czułem się zazdrosny o życie innych ludzi męczyło mnie to strasznie, teraz jest to epizodyczne, ale wiem że to poniekąd może być mój egoizm. Powinienem coś zrobić żeby odmienić swój los wiem, ale od zawsze jest to paraliżujące uczucie strachu. W sytuacjach gdy ktoś zwraca mi uwagę denerwuję się tak jak bym nie umiał policzyć od 1 do 10 w stresie, brak skupienia, powtarzanie tych samych czynności itd. Gdy coś zrobiłem i ktoś to docenił nigdy nie czułem satysfakcji i zadowolenia z siebie. Pod koniec roku 2014 wyszedłem trochę do ludzi, koleżanka wychodziła za mąż i poprosiła mnie bym zagrał na jej ceremonii ślubnej. Ojciec po moim wyjściu skomentował, że na flecie to grają pasterze na pastwiskach, nie przejąłem się tym byłem zły - że nawet w takim momencie musiał docinać mi. Oczywiście na wesele poszedłem sam bo nie miałem żadnej dziewczyny na oku, po prosiłem kilka kuzynek, ale żadna nie chciała pójść. Całe wesele niemal przesiedziałem no może za dużo powiedziane... filmowałem, potem zmontowałem materiał dla koleżanki.

Na tą chwilę nie oczekuję od życia z byt wiele, chciałbym być zdrowy fizycznie. W wieku 14 lat złamałem nogę, jestem alergikiem (alergia dokucza mi cały rok) oczywiście biorę leki, a rok temu niespodziewanie miałem atak kolki nerkowej. Miałem taki pomysł by wyjechać za granicę do pracy i znaleźć własne miejsce tylko to zawsze jest łatwiej w głowie się rozmarzyć, a gdy by trzeba stawić czoło rzeczywistości - nagle jest tysiąc powodów, że może się nie udać. Znam dobrze język angielski. Umiem gotować itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MrFrodo, Musisz chcieć zawalczyć o siebie. Jeśli niczego nie zrobisz... będziesz tkwił w miejscu. Brak jakiejkolwiek decyzji też jest decyzją, ale czy słuszną w Twoim wypadku?

Masz tyle atutów, a jednak nie wierzysz w siebie. Dlatego wcześniej pisałam o psychoterapii. Masz zaniżoną samoocenę, która z pewnością blokuje przed Tobą nowe możliwości. Przyzwyczaiłeś się do krytyki i funkcjonujesz w jej otoczeniu, wychwytujesz same wady, natomiast do pochwał nie umiesz się odnieść. To przykre. Na pewno też nie myślisz o założeniu rodziny bo nie wierzysz, że może być inna od Twojej. Przez całe życie funkcjonowałeś w "złych" schematach, czas to zmienić.

Powinieneś poszukać sobie pracy, odciąć się od toksycznego domu, zacząć psychoterapię.

Ale... los jest w Twoich rękach. Twój los.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że muszę coś z tym zrobić żeby nie zwariować. Miewam koszmary ostatnio. Czuję niepokój nawet jak jest cicho w domu, czasami rozdrażnienie i obojętność, pustka. Depresja działa wyniszczająco na sferę emocjonalną, to co cieszy przestaje, pojawia się niepokój. Czasami na emocje typu "radość" którą trudno nazwać radością bo sam nie wiem czy to radość czy coś innego dostaję uderzenia gorąca. Wiem, że nie chcę skończyć jako zgorzkniała osoba, a jeśli dane będzie mi w życiu to zrobić coś dobrego dla innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×