Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ciągle myślę o nauce


martingarrix

Rekomendowane odpowiedzi

Mam problem, nie wiem do którego działu pasuje, ale wydaję mi się że tu.

Mam natrętne, nieustające myśli o tym, że muszę się uczyć. Studiuję medycynę, nauki jest naprawdę dużo i moje życie jest jej całkowicie podporządkowane. Ostatnio zauważyłem, że ciągle myślę o tym, że powinienem się uczyć, nie potrafię cieszyć się niczym - spotkaniem z dziewczyną, imprezą, nawet szkoda mi czasu na robienie sobie jedzenia, bo myślę, że to marnowanie czasu który powinienem poświęcić na naukę... I doszło do tego, że patrząc obiektywnie tego czasu mam naprawdę dużo... i co się okazuję? I tak go marnuję! Siadam do książek, po 10 minutach czytania tracę koncentrację, co chwilę sprawdzam coś na komputerze, przechadzam się po pokoju, chodzę do łazienki umyć ręce, wracam do książek, czytam, wpadam w złość i frustrację bo często czytam nierozumnie, bez skupienia , bardzo ciężko mi cokolwiek zapamiętać, znowu wstaję, tracę koncetrację i tak potrafię cały dzień. Pod koniec myślę, jak bardzo zmarnowałem dzień i obiecuję sobie że następnego poświęcę nauce więcej czasu... Potem dziewczyna chce się spotkać, a ja jej odmawiam, bo stwierdzam że muszę się uczyć, że nie mam czasu. Zdaję sobie sprawę z tego że to nienormalne, ale nie potrafię tego przemóc. W liceum jakoś potrafiłem się skupić i po prostu nauczyć czego trzeba, ale ogrom materiału na studiach za każdym razem tak mnie przeraża, że niczego nie nauczyłem się porządnie (a jestem już na 3 roku), zdaję wszystko fuksem, lub dzięki temu że powtarzają się pytania z poprzednich lat, czuję , że tak naprawdę niczego nie potrafię z medycyny i wprowadza mnie to w coraz większą panikę, że nie dam rady jako lekarz, nie dam rady z tą pracą mając taką wiedzę i tak upośledzoną umiejętność jej trzeźwego przyswajania i wizja tego że całe życie lekarza to nauka i wielka odpowiedzialność wpadam w jeszczcze większą panikę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

martingarrix, doskonale Cię rozumiem, bo przerabiałam to przez całą szkołę ( nic się nie liczyło, nie byłam na ani jednej imprezie, nie spotykałam się z nikim, nawet na studniówkę nie poszłam czy na wyjazd do Częstochowy, bo ten czas wolałam poświęcić na naukę ). Uczyłam się od rana do wieczora, przepisywałam wszystkie lekcje, lektury czytałam po 2 razy ( te grubsze w wakacje, żeby potem się wyrobić z innymi rzeczami ), sprawdzałam każde pojęcie, którego nie znałam lub nie rozumiałam w słownikach, leksykonach ( wtedy jeszcze nie miałam neta ), powtarzałam materiał przez cały tydz. zgłaszałam się do odp. żeby mieć na jakiś czas spokój i w tym czasie móc uczyć się czegoś innego, obiad najczęściej jadłam przy biurku, a nawet po zgaszeniu światła zdarzało mi się coś jeszcze powtarzać z latarką pod kocem ( żeby rodzice się nie wkurzali ). Wszyscy mi mówili, że to jest chore, ale to było ( i ciągle w jakimś stopniu jest ) silniejsze ode mnie, napędzało mnie, cały czas planowałam, co mam jeszcze zrobić, żeby było idealnie ... starałam się rozwiązywać zadania na co najmniej 2 sposoby ( bo to dawało mi satysfakcję ), potrafiłam siedzieć nad jednym zadaniem pół dnia, dopóki mi wynikł nie wyszedł taki, jaki powinien. I co ? ... wysypałam się na pierwszym roku studiów, na II semestrze i tak zaczęła się moja depresja, która trwa do dziś :bezradny:

 

Jedno wiem, naukoholizm to jest takie samo uzależnienie jak każde inne, człowiek zatraca się w tym bez reszty, nie widzi w tym nic złego, no bo to w końcu zdobywanie i pogłębianie wiedzy, a nie marnowanie czasu na bzdety :? Czy gdybym mogła cofnąć czas, coś bym zmieniła ? Pewnie nie, bo to jest jakoś wbudowane w moją psychikę, swoiste perpetum mobile ... może jedynie wybrałabym za pierwszym razem inny kierunek studiów ;)

 

Z jednej strony jest to jakaś pasja, coś co człowieka napędza do życia, z drugiej świadomość, że wciąż nie jest wystarczająco doskonałym, może to być także swego rodzaju ucieczka przed jakimiś problemami, przed czymś, czego nie chcemy doświadczać i odwracamy od tego uwagę, skupiając się na nauce. Hipotezy i powody mogą być różne, ale na pewno jest to swego rodzaju szaleństwo w czystej postaci :D Może czasami warto, ale czy zawsze ... nie jestem przekonana :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

martingarrix, to zmęczenie prawdopodobnie wynika z ciągłego napięcia - ono może być bardziej wyczerpujące niż cały dzień pracy. Źródłem tego napięcia może wcale nie być natłok nauki, ale problemy z emocjami i wewnętrzne konflikty, którym dobrze byłoby się przyjrzeć u psychologa.

Co do samej nauki, to przede wszystkim potrzebujesz odpoczynku, choćby nie wiadomo ci Ci się nie wydawało, przynajmniej półtorej godziny dziennie (nawet jeśli zabierałeś się przez 2 godziny do pracy - to też był wysiłek). Dobrze byłoby jednak postanowić sobie minimalny czas na naukę, bo prawdopodobnie jak zaczniesz odpoczywać (przede wszystkim od zamartwiania się) to poczujesz że jesteś właściwie ciągle zmęczony (chyba że jeszcze nie doszło do takiego stanu).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo podobny problem jest obecnie u mnie. Mam pracę do wykonania w określonym terminie i wszystko kręci się w okół tego, podobnie jak piszesz tez nie umiem rozgraniczyć kiedy mam odpoczywać a kiedy robić dalej, kiedy myślę, że musze np. pozmywać, ugotować czy zrobić coś to mam poczucie, że strace przez to czas i, że to niepotrzebne. Dodatkowo pojawia sie własnie to o czym pisze koleżanka , że mam wrażenie, że jestem ciągle zmęczony i mógłbym i powinienem odpoczywać cały czas. W zasadzie tylko po przebudzeniu jest najbardziej wszystko uporządkowane bo wtedy zabieram się do pracy ale później w ciągu dnia pojawia się uczucie, że powinienem więcej więc stresuje się tym, że odrywam się od pracy i idę np. zrobić sobie jedzenie choć wiem, że to oczywiście trzeba zrobić (tak samo jak sprzątać itp. i miec czas dla siebie). No coż, wynika to pewnie z presji, u mnie że musze się wywiązać ze zlecenia w czasie u Ciebie, że masz dużo materiał u trudne studia. Dodam, że mam swoją działnośc więc sam muszę sie mobilizować lub odpuszczać kiedy trzeba co jest skomplikowane czasem. Po prostu mam presję, że nie utrzymam się finansowo, że coś zawale. Czasem przychodzi moment przemęczenia kiedy łatwo jest mi odłożyć to czym się zajmuję bo po prostu nie jestem w stanie takim zmęczonym nic robić, wtedy to jest jasne, że trzeba odpocząć lub zając się czym innym ale z reguły mam te poczucie presji jednak i myślenia o tym i to jest to czego bardzo nie lubię.

 

Skoro jesteś na 3 roku to na pewno nie zdajesz wszystkiego fuksem, pewnie masz teraz nieuporządkowana wiedzę a jak przyjdzie praktyka to będzie sie to pomału porządkować, także nie przejmuj się tym, że teraz wydaje się tobie, że mało wiesz i będziesz złym lekarzem. No i zyczę znalezienia sposobu na to by na wszystko było w życiu miejsce, tobie sobie i innym. pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój problem jest trochę inny ale też związany z nauką. Otóż jestem studentem 1 roku geografii i chciałem bardzo dostać się na specjalizacje Hydrometeorologia ( męczyłem się z tym przez cały rok akademicki) a gdy dowiedziałem się ze się dostane wtedy w ogóle się z tego nie cieszyłem , ale wręcz przeciwnie. Gdy widzę wodę , niebo i całą przyrodę to pojawia się u mnie tak silne napięcie ze muszę sobie w głowie powtarzać jak to wszystko powstaje i doszło do tego ze nie mogę o niczym innym myśleć tylko muszę sobie przypominać abym myślał o nauce. Teraz to w ogóle nie mogę się skupić na lekcjach bo mam natłok myśli. Chodzę do psychologa b-p no ale to ciągle wraca , a psycholog co powie to i tak tego nie robię bo napięcie powoduje silny lęk. Ogólnie to się zaczęło , że bardzo mi na tym studiowaniu zależy i nie wyobrażałem sobie robienia czegoś innego . Ale teraz myślę ze ja tego w ogóle nie lubię a wręcz nienawidzę bo muszę sobie w głowie wszystko wyjaśniać , mam taką blokadę umysłową że nie mogę się wyluzować i nie myśleć o niczym lub przynajmniej o czymś innym. Psycholog mówi ze to kocham ale ja coraz bardziej myślę ze będę się strasznie męczył na tych studiach a potem w pracy więc nie wiem co jest lepsze : czy męczyć się i uczyć tego co mi sprawia lęk( przyjemności jest mało bo myśli zamazują mi trzeźwe myślenie) czy rzucić wszystko i robić coś innego , niekoniecznie dającej przyjemności. Myślę ze te myśli nie znikną i nigdy nie będzie tak ze będę się cieszył z tego co robię i z tego co chyba lubię bo nawet pani psycholog powiedziała ze to kocham. Już zupełnie nie wiem co robić? może wy wiecie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tucan, dość chaotycznie opisałeś swoje odczucia :? Uważam, że w tej sytuacji podejmowanie jakichkolwiek pochopnych decyzji mija się z celem. Ani nauka na siłę niewiele da, ani rzucenie studiów w cholerę, bo potem będziesz się non stop zastanawiał, czy podjąłeś właściwą decyzję. Jeżeli ta sytuacja powoduje aż tyle wątpliwości u Ciebie i jest źródłem nieustannego napięcia, to może warto byłoby rozważyć roczny urlop dziekański tzw. okolicznościowy lub zdrowotny, jeżeli miałbyś możliwość ( po zaliczeniu I roku możesz się starać ), żeby dać sobie czas. A w międzyczasie mógłbyś pomyśleć o jakimś innym kierunku, choćby po to, żeby się przekonać, czy naprawdę całe serce chcesz oddać geografii, czy być może okaże się, że są także inne dziedziny wiedzy, które są w stanie sprawić Tobie przyjemność ;) Jak nie spróbujesz, to się nie przekonasz. Z tego, co opisujesz, to mi wygląda u Ciebie na natręctwa myślowe ( znam z autopsji ), kiedy z jednej strony czegoś bardzo chcesz, a z drugiej próbujesz sam podważyć ważność swoich odczuć i znaleźć argumenty przeciw. Dobrze, że chodzisz na psychoterapię, ale musisz wiedzieć, że żaden psycholog ani terapeuta nie powie Ci co masz robić, co jest najlepsze dla Ciebie... bo zwyczajnie nie ma takiej wiedzy ani nawet nie wolno mu tego zrobić. Owszem, może Ci dawać wskazówki, może tak prowadzić rozmowę z Tobą, żebyś to Ty zdał sobie sprawę z tego, co jest dla Ciebie ważne. Ale to też nie jest tak, że już zaraz to będziesz wiedział, czasem potrzeba czasu, odpoczynku, spojrzenia z boku, stąd moja sugestia... W tym momencie widzę, że jesteś tak zakręcony w swoich myślach, że o trzeźwym spojrzeniu nie ma mowy :bezradny: Obsesyjne myśli na jakikolwiek temat utrzymujące się przez dłuższy czas są bardzo męczące i mogą w konsekwencji doprowadzić do rozwoju nerwicy natręctw, z którą ciężko się walczy, bo to praktycznie taka samonakręcająca się machina. Ja Tobie życzę przemyślanych decyzji, żebyś niczego w życiu nie żałował, a jednocześnie wytchnienia i pogody ducha na co dzień ;) Pozdrawiam!

 

Btw Równo 10 lat temu zrezygnowałam z gegry na I roku, dziwny zbieg okoliczności, ale nie sugeruj się mną, bo w moim przypadku to była jedyna dobra decyzja :mhm: Ale jednocześnie jestem w stanie zrozumieć Twój zapał do tego przedmiotu, bo naprawdę jest ciekawy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Arasha , nie wiem czemu Ale jak klikam twój profil to jest napisane ze taki użytkownik już nie istnieje . Albo mam błąd , albo faktycznie usunelas konto . Jeśli jesteś jeszcze aktywna na tym forum to proszę napisz mi wiadomość , bo chciałbym z tobą porozmawiać . Niestety obsesja na punkcie studiów jest już ogromna . Dużo pomaga mi psycholog , lecz teraz ma urlop i widzę się z nim dopiero za 2miesiące . Z nerwica jest tak że osobie chorej trzeba mówić codziennie , co należy robić i jak pokonać myśli. Studiowanie tego czego lubię powinno sprawiać ogromną przyjemność Ale jest odwrotnie , gdyż ciągle o tym myślę , np czy ja to lubię robić i na siłę chce sobie to wmówić. Bardzo mi zależy aby robić coś w życiu co się kocha Ale ja nie jestem w stanie trzeźwo pomyśleć czy to co robię to akurat to. I niestety obawiam się że nie będę w życiu szczęśliwy .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i jak, coś się zmieniło od lipca?

Jest jeszcze gorzej , w ogóle nauka mi nie sprawia przyjemności , tylko ciągle myślenie o hydrometeorologii . I jak zobaczyłem , że są oferty pracy po tym , to zamiast sie cieszyć , próbuje sobie wmawiać i udowadniać czy ja to lubię . Bo potem myślę że będę nieszczęśliwy zawodowo. Doszło już do tego że nie widzę innej płaszczyzny w życiu jak tylko sprawy zawodowe . I dziwię się ze ludzie mogą tak swobodnie działać na różnych polach : zawodowe , mieć partnera i dzieci , pomagać innym . Ciągle czuje napięcie w głowie i te fałszywe myśli wydają mi się w 100%.prawdą . Już nie pamiętam jak to jest nie czuć napięcia , terapia nic nie daje , bo ja potrzebuje codziennych rozmów i wsparcia i dlatego lubię pisać tutaj na forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×