Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Natręctw - Moja historia, objawy, co zrobić...


madeline20

Rekomendowane odpowiedzi

Od: 27 gru 2014, 18:34

Posty: 4

 

Witam. Mam 29 lat. Opisze po krótce moją historię. Od dzieciństwa byłem osobą melancholijną bardzo wrażliwą ,wstydliwą i mało wieżaca w siebie . Koledzy tez to zauwazyli i strasznie dokuczali mi ze jestem wstydliwy. W wieku około 15 lat wszedłem w narkotyki dużo paliłem marihuany i czasami brałem amfetaminę. Gdy miałem 18 lat spróbowałem tzw piguły pierwszy raz. Dwa dni po tym dostałem strasznego doła który wywołał u mnie straszny stres mysli natretne samobójecze. Byłem nawet u neurologa lecz brałem leki pare dni i zrezygnowałem poniewaz bałem sie iz zwariuje od nich. Bałem sie ze zostane wariatem. Przez te wszystkie lata

jakoś sobie radziłem zimą było gorzej latem lepiej lecz swiat juz nigdy nie był taki jak był wzesniej tzn nie budził we mnie tak pozytywnych emocji i wyglądał jak sztuczny . Jedynie co to z dniem tego doła praktycznie całkowicie odstawiłem narkotyki. Rok temu na jesien urodziła sie mi córka zamiast sie cieszyc (ciężko mi sie z czego kolwiek cieszyc) to nachodziły mnie mysli ze ja upuszze ze ja uderze i wiele innych naprawde gorszacych mysli nie wiem skad to sie brało kocham ją ale czasami miałem takie jakies impulsy ze wydawało mi sie ze jej coś zrobie przeyszła wiosna ,lato i jakos sie uspokoiło lecz teraz znowu nachodzą mnie róznego typu mysli ze moge ją skrzywdzic jak widze nóz to sie boje. Zreszta nie tylko do córki lecz do partnetki ze ja pobije ze bede sie wstydził ze kazdy uzna mnie za zwyrodnialca. Towarzyszy mi przy tym straszna depresja. Mecze sie strasznie. Nie moge myslec praowac nie moge sie skupic. Potrafie isc i np połozyc brudny talerz do szafki. Swiat jest dla mnie tak nierealny ....

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hardi, a szukałeś pomocy u psychoterapeuty? Tego typu myśli moga mieć podłoże np. w relacjach z rodzicami, pierwszym partnerem, miłością. Z tego co napisałeś wynika, że masz problemy z instynktem samozachowawczym i sam sobie nie ufasz, tego typu lęki często towarzyszą rodzicom, bardzo często kobietom w ciąży.A co na to Twoje otoczenie czy oni też to zauważyli? I dlaczego miałbyś krzywdzić swoją partnerkę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Niewiem co zrobic jak sobie poradzic z Natrectwami Moje objawy są takie mam narzeczonego Bardzo go kocham w życiu nie zamienilabym jego na innego nigdy ,ale mój problem tkwi w tym ze ja mu opowiadam o moich bylych facetach np: o ich znamiach,co lubili jesc,i o intymnych rzeczach rowniez wiem ze robie zle mowiac mu o tym ale nie moge sie powstrzymac.Tak jak kiedys bylam z takim gosciem spotykalismy sie ale jego szef nie zgodzil sie na nasza znajomosc wiec nie spotykalismy sie i ja sie przestalam spotykac z nim nie dlatego ze szef sie nie zgodzil tylko ze juz nie chcialam sie z nim spotykac z innych powodow a moj narzeczony zadal pytanie czy tylko z tego powodu czy szef sie nie zgodzi ja mu na to ze agdyby bylo ze tylko z tego powodu a on nic a prawda jest taka ze poprostu juz nie chcialam ja mam takie natrectwa ze walkuje ciagle te same zdania przez caly lub dwa dni gadam co maqm robic? Pomoze mi ktos? to jest silniejsze odemnie bardzo kocham swojego Narzeczonego.

 

1

 

Twoja odpowiedź

 

-- 22 sty 2015, 15:28 --

 

Chyba nikt mi nie pomoze :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziubasek89, nie wiem, czy trafnie określiłaś, nazwałaś swój problem. Nie wiem, czy to, czego doświadczasz, to natręctwa. Natręctwa (natrętne myśli, natrętne wykonywanie czynności = kompulsje) mają charakter lękowy i występują zwykle w przebiegu zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych. Czy Twoim myślom towarzyszy lęk? Mówienie o swoich przeszłych przeżyciach w byłych związkach nie określiłabym jako natręctwa. Czy czujesz jakiś wewnętrzny przymus, by o tym mówić swojemu aktualnemu partnerowi? Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uwazam ze te moje mysli sa niebezpieczne dla nas niechce mowic pewnych sytuacji przejsciowych nie mam zadnego przymusu tylko mysle jak mu czegos nie powiem on sie dowie to sie wkurzy na mnie a tego bym nie chciala boje sie ze wszystkiego mu nie mowie a chcialabym aby wszystko wiedzial niewiem jak to nazwac?I jak sobie pomoc z tym prosze o pomóc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie do was. Opiszę wam moja historie. Z narzeczonym jestem od4 lat.bardzo go kocham i nie wyobrażam sobie bez niego życia. Jednak gdy zaczęliśmy chodzić bałam się czy będziemy razem chciałam żeby był ten jeden na zawsze i tak o to się martwię ze pewnego razu widząc kolegę który mi się podobał tak się wystraszyłam ze od tamtej pory mam myśli nakrętki ze kocham tamtego chłopaka a nie marzeczonego ze nie ciesze się gdy widze mojego. Ale tak nie. Jest bo za narzeczonego oddalonym życie. Jednak te myśli są cały dzień a im bardziej walczę tym bardziej się nasilają i się tylko wkręcić. Kiedyś nie wiedziałam co mi jest i wierzyłam ze te myśli to prawda i rozchodZimy się z narzeczonym ale wtedy za nim tęsknię i nie mogłam żyć bez niego. Bolą mnie te myśli bo ich nie chce nie chce żeby były prawda. Mam nerwice naprzeciw biorę leki ale mam wrażenie ze mi niepomagaja. Bierzemy ślub w tym roku. Chce być dobra żona i dać narzeczonego wszystko co najlepsze. Kiedyś miałam nakrętki myśli o wierze ze jestem przekleta opętany. Czy ktos ma podobnie?

 

-- 30 sty 2015, 01:19 --

 

Mam chwile paniki i myśli powróciły.Chce troche to wyrzucić z siebie i ulge mieć choć na chwile bo wiem że to zaraz wróci. męczą mnie jakieś myśli i w kółko to samo. Teraz zaczeło mnie dręczyć że we wrześniu pokłociłam się z narzeczonym o te myśli wcześniej nic o nich nie wiedział bo bałam się ze mnie zostawi przez to bo pomysli ze go nie kocham. Jak wcześniej pisałam mam natrętne myśli ze nie kocham narzeczonego ze wole chłopaka co kiedyś mi sie podobał. jak kiedyś go widziałam zaczeła sie analiza ze powinnam zostawić narzeczonego dla tego chłopaka że nie kocham nazeczonego. zaczynałam się bać i szukałam argumentów że te myśli to nieprawda że kocham mjego narzeczonego i to w kółko było tak samo. we wrześniu pokłociliśmy się o to i mieliśmy przerwe, ja byłam bardzo załamana bo nie wiedziałam już co jest prawda nie mogłam jesc nic robić cały dzień mnie to męczyło i dręczyło. chciałam po raz kolejny się upewnić ( to był czyn niekontrolowany w panice) napisałam na fejsie do tego kolegi i w rozmowie wyszło ze napisałam mu z=czy nigdy bysmy razem nie byli on odpisał ze nie. Od tamtej pory miałam straszne wyrzuty sumienia ze to zrobiłąm wymiotowałam nie mogłam sobie darować. gdy byłam spokojna bardzo załowałam nie chciałam tego, miałam natrętne myśli ze jakby ten chłopak zalatywał do mnie to bym zostawiła narzeczonego. itp. dużo tych mysli któryh nie chciałam. przez całe liceum płakałam choodziłam tego do szkolnego pedagoga ale myślałą ze ja jakaś głupia mama mnie nie rozumiała. załuje tego co zrobiłam we wrześniu. z narzeczonym wróciliśmy do siebie na początku się bał i ja też ale zaczelismy walczyć dowiedziałam się ze jednak to choroba. ale długo się bałam ze te myśli to prawda. boli to jak te myśli wracaja. nie chce ich po ślubie... ale wiem ze narzeczony to ten jedyny i dla niego warto walczyć. męczą mnie te myśli bo kocham narzeczonego a pokazują one coś innego niż ja czuje. też tak macie. napisałam dużo dlatego ze chce to z siebie wyrzucić. też tak macie? :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mów raczej więcej narzeczonemu o tych myślach, on nie wie jak działa ta choroba, a nawet jak będzie się starał zrozumieć, to będzie mu ciężko. Może go to ranić. Mów może ogólnie, że męczą Cię natrętne myśli i że jest Ci trudno.

 

To ewidentne natręctwo, może nie zdarza się tak często, ale były już podobne osoby tu na forum.

Też miałam natręctwo że kocham kogoś, kogo nie kochałam, że chcę/powinnam z nim być. Napsuło mi to krwi, a było absurdalne.

Myślałaś, że jak ulegniesz natrętnym myślom i "sprawdzisz", to lęk minie, ale niestety tak nie jest.

U mnie ta myśl to był początek choroby, nie rozumiałam tego i też robiłam różne rzeczy, żeby się pozbyć lęku - na przykład niszczyłam wszystkie zapiski, gdzie miałam numer i adres do tego chłopaka, myślałam, że jak stracę możliwość jakiegokolwiek kontaktu, to mi przejdzie. Ale nic z tego.

Ostatecznie przeszło od leków, terapii i wglądu - zbliżyłam się do myśli, uczuć, które budziły mój paniczny lęk, prześwietliłam je i zobaczyłam, że to fikcja.

Ale nie wiem czy polecam to rozwiązanie, myślę, że psycholog na początek, a jak nie pomoże, to leki mogą pomóc. Myślę, że gdybym szybko dostała odpowiednie leki, to wszystko by się potoczyło inaczej.

 

-- 30 sty 2015, 09:26 --

 

Od tamtej pory miałam straszne wyrzuty sumienia ze to zrobiłąm wymiotowałam nie mogłam sobie darować. gdy byłam spokojna bardzo załowałam nie chciałam tego, miałam natrętne myśli ze jakby ten chłopak zalatywał do mnie to bym zostawiła narzeczonego.

 

Nie chciałaś tego, tylko silny lęk Cię do tego skłonił, szukałaś ulgi. Gdybyś faktycznie próbowała się spotykać z tym chłopakiem, to umęczyłabyś się jeszcze bardziej (i jego też). Nie można podejmować decyzji pod wpływem przymusowych, obsesyjnych myśli.

 

-- 30 sty 2015, 09:29 --

 

Tu podobny problem, zajrzyj:

 

droga-do-wolno-ci-przez-mier-t54153.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ekspert_abcZdrowie i Ty siebie nazywasz ekspertem? Piszesz takie bzdury, po których człowiek chory ma jeszcze więcej dylematów i jeszcze bardziej się boi swoich myśli, a co za tym idzie wszystko zagęszcza się w jego głowie jeszcze bardziej i zamiast mu pomóc, to go wpędzasz w mocniejsze sidła nerwicy natręctw.

 

BO TO JEST NERWICA NATRĘCTW.

 

dziubasek89, mam dokładnie to samo. Wiem jakie to strasznie trudne i też z tym walczę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokladnie zgadzam sie z ostatnia odpowiedzia nawet ostatnio zaczelam wiecej pic alkoholu przez to wszystko i niewiem jak przestac mysle jak pojsc do sklepu nie kupic sobie wina czy piwa a powiem ze to sie robi coraz trudniejsze wiem ze musze to wszystko przezwyciezyc ale ciezko jest miec nerwice natrectw wpada sie w depresje a z depresji mozna wejsc w nalug alkoholowy. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam mam 17 lat

Jak już wspomniałem mam problem z nerwica natręctw w klasie 4 podst. zaczęło mi się wszystko od lekkich tików na twarzy i bardzo szybko pogłębiało , miałem takie lęki w wieku 11 lat ok. że jak jechałem autem i widziałem wiaderko na dworze to bałem się ze ja tylko je widzę , albo jak kąpałem się i zagrzmiało to wyskakiwałem z wanny, i cały czas miałem coś takiego że musiałem liczyć cofać się chodzić po kratkach , do łóżka np to musiałem stać i liczyć w jakiś tam sposób żeby pójść spać , nie raz zajmowało mi nawet 20 min stanie przed łóżkiem Często musiałem liczyć np bo mi cos mówło wewnątrz że jeżeli tego nie zrobię to stanie się coś mojej rodzinie i dlatego to robiłem i jeszcze bardziej się denerwowałem. Od małego mam też klaustrofobie nwm czy to od tego sie zaczelo ale juz tak mam.

napączątek chodziłem do pani która puszczała mi muzykę itp , ale to nie pomogło a więc udałem się do pani psycholog która przepisała mi leki rano setaloft 50g chyba po południu i wieczorem anafranil po pewnym czasie juz nie miałem tików tylko lekkie natręctwa potem zmniejszaliśmy cały czas aż zeszliśmy do tego stopnia że rano brałem 50g setaloft i 10g anafranil po czym dziwnie się czułem i tak lekko oczami mrużyłem teraz zeszliśmy tylko na 50g setaloftu rano i czuje że dzieje sie zemna cos dziwnego , poniewaz jeszcze bardziej mrugam oczami tak jak bym musiał nie jest to takie tragiczne ale się chyba pogłebia mam tez takie mroczki przed oczami i boje sie ze w nocy jak zasne i zamkne oczy to nie bede widział potem i takie lęki dziwne mam a poza tym chodzę niewyspany i otumaniony a przecież odłożyłem lek który mnie otłumaniał ale czy możliwe jest cos takiego ze jak bralem go codziennie z 6 lat i nagle odstawiam to są takie skutki ? Bo nie wiem czy mam wrucić do poprzedniej dawki czy nie wracać , wolał bym nie wracać , ale w dzień jestem oszołomiony i ciężko jest mi z tym dodam jeszcze że np jak chodzę spać o 1;00 i wstaje o 12;00 to spie 11 godzin i czy sen ma coś do mojej nerwicy , czy powinienem moze chodzic wczesniej spac ? bo teraz jest szkoła i wstaje o 7;30 a chodzę o 12 w nocy dodam to że chodzę na siłownię i po jakimś ćwiczeniu jak wstaje to świat mi się kręci.

Umówiłem się z lekarką że jeżeli bedzie mi gorzej to mam wrócić do poprzedniej dawki ale to może byc przez to że zszedłem całkiem z leku i czy potem poczuję poprawe ?

Z góry bardzo dziękuję za pomoc :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

korsarz12, myślę, że dawkowanie leków powinieneś konsultować ze swoją lekarką i trzymać się jej zaleceń. Zawroty głowy i wszelkie inne nieprzyjemne dolegliwości, o jakich wspomniałeś, jak najbardziej mogą być skutkiem schodzenia z leków/zmniejszenia dawki. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć mam na imię Maciek, mam 19 lat i mam HOCD. Szukam pomocy, porady jak z nią walczyć, a teraz moja historia.

(przepraszam za tak długi post)

 

Najpierw opiszę swoje wcześniejsze nerwice które nękają mnie tylko w szczególnych sytuacjach:

- Podczas wizyty u rodziny, gdy niosłem po schodach swojego rocznego kuzyna, w mojej głowie pojawiły się myśli by zrzucić go z tych schodów. Dręczyła mnie ta myśl przez kilka godzin, nie mogłem dać sobie rady z tą myślą nie skłamie jeśli napisze że podczas tych myśli czułem jak by wykręcało mi ciało byłem bliski łez.

- Gdy widzę gumę którą ktoś przykleił do ławki, krzesła, fotela to automatycznie muszę się patrzeć na nią jak najdłużej, natomiast mój mózg każe mi to wylizać, pogryźć oraz pożuć.

- Jak coś prasuje i wyłączę żelazko i gdzieś wychodzę to muszę cofać się kilka razy by sprawdzić czy żelazko zostało wyłączone, a pomimo tego w autobusie, samochodzie czy podczas drogi na przystanek wmawiam sobie że nie wyłączyłem żelazka i spale chatę, tak samo mam z drzwiami czy zostały zamknięte.

 

A teraz moja historia z HOCD.

Wszystko zaczęło się dokładnie na przestrzeni marca, a kwietnia ’14r. Naszła mnie myśl by pocałować kumpla i przez całą godzinę lekcyjną mózg podpowiadał mi żebym go pocałował. Nie pociągało mnie to, wręcz brzydziło, kilka razy nachodziła mnie jeszcze ta myśl nie związana tylko z innymi osobami też z klasy, ale były to kilku sekundowe myśli. Na szczęście ustąpiło i byłem wolny od tych myśli.

Kolejny epizod był jeszcze bardziej dla mnie bolesny, podczas pewnego sobotniego dnia, nachodziły mnie myśli że całuje się z innym kumplem oraz liżę jego klatkę piersiową. Nie mogłem sobie poradzić z samym sobą, zsunąłem się z tapczanu nawet nie mogłem opanować tego i automatycznie zacząłem płakać, nie kontrolowałem śliny która kapała mi z ust niczym wściekłemu psu. Było to najboleśniejsze przeżycie w moim życiu. Kilka razy się dostało w mordę, ale ból fizyczny przy tym to pikuś. Płakałem bodajże z godzinę i prosiłem Boga oraz wszystkich innych bożków by zabrali to ode mnie. Miałem jeszcze myśli, ale kontrolowane w których zastanawiałem się dlaczego dany chłopak podoba się dziewczyną, a dlaczego inny nie, zastanawiałem się w jakich aspektach kobieta określa atrakcyjność faceta i pytałem sam siebie dlaczego koleżanka woli chodzić z kolegą który chcą ją tylko puknąć, a nie ze mną, osobą która ją naprawdę kocha. Te myśli skończyły się tak szybko jak się skończyły, skończyłem szkołę, chodziłem do roboty, siedziałem w domu, w końcu poszedłem na studia .

W połowie października zaczyna się kolejny etap mojej nerwicy, mianowicie bardzo drastyczny. Podczas oglądania jakiegoś filmu na Internecie, naszła mnie myśl jak gość wykorzystuje mnie analnie. Od tego momentu przez około 3-4 tygodnie nękały mnie myśli że każdy spotkany facet, każdy spotkany znak drogowy, obiekt architektoniczny w kształcie prostokąta czy nawet litera L w logo sklepu wykorzystywała mnie analnie. Za każdym razem chciało mi się wymiotować, pluć, płakać, ale trzymałem się twardo by nikt z otoczenia nie widział że mam jakiś problem. Lecz gdy zachodziłem do domu to zamykałem się w pokoju i płakałem, zwijałem się w kłębek owijałem się kocem czy kołdrą i płakałem, z ust ciekła mi ślina, czasem miewałem nawet odruchy wymiotne i uczucie jakbym się krztusił. Kolejny etap, kolejny miesiąc połowa listopada, gdy zobaczyłem jakiegoś faceta od razu głos w głowie mówił mi patrz jaki ładny, ładny, ładny, nawet jak by typ miał wylany kwas na twarzy mój umysł mówiłby mi że jest ładny, myśli z poprzedniego etapu były, ale znacznie słabsze niż wcześniejsze. Kolejny etap gdy siedziałem na uczelni mózg ukazywał mi obrazy jak bym zabawiał się z członkami kolegów którzy siedzieli obok mnie na zajęciach, efekty tych myśli był taki sam jak poprzednich, obrzydzały mnie te myśli, wykręcały moje ciało. Później pojawiły się głosy w głowie że jestem gejem, a jak mówiłem że nie jestem, to mózg cały czas mi powtarzał ze nim jestem, cały czas podniecały mnie tylko kobiety, nigdy nie podniecali mnie faceci. Natomiast mój pojebany mózg podczas zwodu, czy masturbacji czy fantazji na temat kobiet mówił mi ze jesteś gejem wiec czemu myślisz o kobietach? Nakazywał mi wręcz krzyczeć, drzeć mordę w domu, na uczelni na przystanku i mówić każdego że jestem gejem (nikomu o tym nie mówiłem bo nie jestem). Postanowiłem zrobić test wszedłem na tumblr wpisałem Gay gif, Gay nude, boy nude, Kiss Gay i obejrzałem kilka zdjęć z każdym kolejnym czułem coraz większe obrzydzenie do siebie że to oglądam, nie czułem żadnego podniecenia, a gdy odpaliłem zdjęcie nagiej Ava Addams i od razu up, up, up. Lecz myśli mnie nie opuszczały więc w wigilie Bożego Narodzenia postanowiłem że jakoś postaram z tym walczyć, nawróciłem się na wiarę chrześcijańską oraz przeszukałem Internet w celu znalezienia informacji na temat mojej przypadłości, znalazłem coś o hocd. Powiem szczerzę że nawet bałem się szukać informacji na ten temat w Internecie ponieważ balem że ktoś odkryje że szukałem na ten temat informacji. Po przeczytaniu kilku wątków na temat hocd płakałem z 2h, ale poczułem się szczęśliwy gdy po przeczytaniu jednego z postu wiedziałem że jestem 100% hetero i że to co mówi mój umysł to tylko nerwica, więc miałem spokój na kilka dni, a nawet tygodni czasem nachodziła mnie myśl, ale uciekała z mojego umysłu jak bańka na wietrze, nie raz na koniec dnia mówiłem łał Maciek chyba już z Tobą dobrze nie miałeś natrętnych myśli dziś. No i jakoś pod koniec stycznia wróciło, myśli typu że jestem homosiem, gdy zobaczyłem jakiegoś gościa to znów umysł mówił mi że ładny, ładny. Gdy zobaczyłem na Internecie to musiałem się na typa popatrzeć przez kilka minut, a mnie to nie podniecało wgl, zastawiałem się dlaczego muszę się na niego gapić. Automatycznie pokasowałem wszystkie obserwacje znajomych by nie oglądać ich zdj przypadkiem, ale wystarczyło że przeglądałem wp czy TV i automatycznie. Miałem wizje że z każdym się przytulam, a jak widziałem goły tors faceta to musiałem się na niego gapić. Ostatnio miałem natręctwo by gapić się na zdj przytulających się facetów oraz ich napakowanych ciał oraz gołych torsów, postanowiłem więc rozebrać się do naga i odpalić Gay porno, obejrzałem bodajże 2-3 kilku minutowe porno dla Gayów i nic mnie nie podniecało, nic mnie nie ciekawiło, odrzucało mnie to, więc wiedziałem ze nie jestem gejem bo jak bym nim był to bym miał zwód gdy pomyśle o facecie czy zobaczę go nago. Wtedy kładąc się spać pomimo tego że wiedziałem że nie jestem homo, umysł kreślił mi historie jako homoseksualisty, już nawet sam uwierzyłem ze nim jestem, próbowałem nawet masturbować się gdy nachodziły mnie w głowie obrazy gołych torsów, ale to tak jak bym próbował masturbować się nie osiągnąwszy zwodu, szybko się opanowałem I przestałem to robić, dostałem metaforycznie wiadrem zimnej wody. Gdy zamykałem oczy miałem od razu wysportowanego faceta w gaciach przed oczami, ale to już minęło miałem te obrazy bodajże tylko dwa dni gdy zamykałem oczy. Teraz jest nawet dobrze, przeglądałem facebooka i jak pojawił się jakiś gość z gołym torsem to nawet nie zainteresowałem się tym, ale nadal mam myśli w głowie patrz ładny facet.

Najgorsze jest to że teraz chyba z powodu częstej masturbacji (masturbowałem się tylko na damskie porno i tylko to mnie podnieca) przestałem mieć wzwód na widok ładnej kobiety, nawet teraz podczas oglądania zdjęć na którym jest dziewczyna i facet, patrze na faceta i mózg mówi ładny ładny ładny, a o kobiecie mój mózg zapomina chociaż gdy widziałem to zdj miesiąc temu gapiłem się na kobiete, a jej nogi, cycki, twarz i czułem popęd, teraz nic nie czuję. Chyba się wypaliłem, mózg mnie oszukuje wmawia mi że gdy widzę faceta mam wzwód, albo zaczynam go mieć a gdy spojrzę w dół wręcz maleje w oczach niż stawał się większy natomiast gdy zobaczę ładną kobietę i mam ten wzwód mózg mówi mi że go nie mam, a widzę to bardzo dobrze że go mam. Nie wiem co się ze mną dzieje, ostatnio umysł zabrał mi nawet fantazje z kobietami, obecnie umysł nie narzuca mi fantazji z facetem, ale gdy już wyobrażam sobie seks z kobietą to gdy ściągam jej majtki widzę shemale, gdy fantazjuje że robie jej min*** mój umysł pokazuje w tej fantazji że babka ma penisa nad cipką. Chore!! To co mnie rozwala to że umysł sam kopie pod sobą dołek, wcześniej gdy widziałem zdj. Koleżanki to czułem podniecenia, za każdym razem nawet gdy dotknęła mojej ręki czułem podniecenie, a teraz nic, a tutaj gdy widzę zdjęcie Domino Presley (shemale) w ubraniu czy z gołymi piersiami mam wzwód, gdy oglądałem porno z shemale to podniecało mnie tylko wtedy jak nie było widać penisa, a i tak patrzyłem się wyłącznie na twarz która musiała wyglądać kobieco, bo tak to ani rusz. Wnioskują skoro mam wzwód gdy widzę tylko twarz i cycki ladyboya, a nie mam gdy widzę zdj ladyboya z penisem to znak że nie jestem gejem. Od kilku dni czytam Wyjść na prostą oraz Podróż ku pełnej męskości , odwiedziłem też czat dla gejów i mnie obrzydziło i utwierdziło mnie w przekonaniu że jestem hetero. A co do książek to czytam je, ale czuje że książka jest nie dla mnie ponieważ nie byłem nigdy wykorzystywany seksualnie przez kogoś, nie czuje urazy do rodziców, ani do nikogo.

Proszę o pomoc, jak pokonać tą nerwice, nie mogę z tym żyć moi mili chce być znów tą osobą którą była rok temu, podniecały mnie kobiety, podniecają mnie i będą mnie podniecać tylko chce się pozbyć tych natręctw. Przez tą nerwice nie mogę oglądać ulubionych seriali bo od razu myśle o każdym gościu z serialu, nie mogę oglądać youtuberów bo mam takie same obiekcje oraz nie mogę oglądać piłki nożne, futbolu, nba, nie mogę ćwiczyć na siłowni, ani oglądać porad treningowych bo od raz obiekcje w głowie mi umysł tworzy. Nie chce już tego nie wytrzymuje psychicznie. Mam dni że jest ok, jestem szczęśliwy chce śpiewać BOŻE KOCHAM CIĘ!!! Dziękuje że mnie stworzyłeś, a na drugi dzień mam depresje, nerwice natręctw, od tych kilku miesięcy schudłem ok. 8kg, czuje się ciągle zmęczony, smutny, pogorszył mi się wzrok, czuje się jak ostatni śmieć, nie chce mi się żyć, mam myśli samobójcze, mam bóle głowy, nabawiłem się żylaków odbytu (ojciec też je miał oraz przez ostatnie 7 miesięcy mam siedzący tryb życia). Jak zjem śniadanie (dwie kanapki ) to przez kolejne 2 dni nic nie muszę jeść bo nie odczuwam głodu, jestem blady, pogorszyło się u mnie z ocenami, odrzucam znajomych, unikam z nimi kontaktu, najlepiej jak zamknę się w pokoju i będę siedział sam w 4 ścianach. Jestem wrakiem człowieka, a najgorsze jest to że od małego chciałem iść do wojska lub policji, interesowałem się bronią, survivalem, historią oraz jestem patriotą, a te natręctwa mi to uniemożliwiają bo boje się że będzie jeszcze gorzej .

Proszę o pomoc, oraz odpowiedz na pytanie, a raczej utwierdzenie jej jestem homo czy to nerwica zwana HOCD?

 

PS. Odkąd pamiętam podnieciły mnie tylko kobiety, chce mieć żonę oraz dzieci, byłem w związku z kobietą, kochałem kilka kobiet, byłem zazdrosny o kobiety, wiec dlaczego to mi się dzieje dlaczego! nie chce mi sie żyć jest ze mną co raz gorzej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MaciejMarkowski, Witaj na forum.

Masz obsesje i kompulsje. Powód tego zaburzenia jakiś jest. Ja Tobie nie powiem jaki. Musisz chcieć poddać analizie Twoją historię życia, przemyślenia, relacje z rodzicami, otoczeniem etc. na psychoterapii. Gdy poznasz powód-przyczynę i nauczysz się nowych mechanizmów, zaakceptujesz, albo odrzucisz stare, przepracujesz na psychoterapii parę spraw to zapomnisz, że masz nerwicę natręctw... to tak w skrócie :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje za odpowiedz i utwierdzenie mnie w przekonaniu, nawet nie wiesz jak to podnosi na duchu. Podczas czytania książki pt. "Wyjść na prostą" mój umysł dyktował mi że mam się z tą książka utożsamiać, ale po przeanalizowaniu swojego życia to nigdy nie byłem wykorzystywany, uprawiałem sport nawet jak nie potrafiłem grać w jakąś grę to grałem bo fun z gry. Nigdy nie bawiłem się lalkami, nigdy nawet nie zakładałem damskich ubrań, biłem się z ludźmi ze szkoły, dwóch lewych rąk też nie mam bo potrafię zrobić coś czy naprawić w domu, pracowałem na budowlance tak samo pomagałem ojcu przy wykończeniu domu więc wcale nie uważam że mam jakieś braki. Porównuje to z treścią książki.

Może, to zemsta Boga, za wybór swobodnej myśli, może wystawia mnie na próby jak Hioba? Nie wiem, może to kara za to że odwróciłem się od niego i przez kilka lat czytałem i kilka razy praktykowałem okultyzm, byłem ateistą oraz obrażałem kościół, Boga i wszystko związane z religią.

Jeszcze raz dziękuje za odpowiedź :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O dziwo, ale wyrzucenie tego wszystkiego z siebie, pomogło mi w jakiś sposób. Miałem podczas tego dnia może z 5-6 myśli które trwały z 2 sek i znikały, oglądałem dzisiaj Rocky'ego i zero obiekcji, nawet teraz gdy to piszę mózg żadnych czarnych myśli mi nie narzuca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak się leczyć? Wyjdź z forum, zajmij się pasją, hobby, inne zajęcie. Coś co choć na chwilę odciągnie Cię od tego. Swego czasu ja robiąc cokolwiek innego, myślałem wręcz o tym, że jestem gejem. Robię coś innego, żeby nie myśleć, ze jestem gejem = myślałem, ze jestem itp. Ciągła analiza. Musisz przerwać łańcuch, na początku i tak będziesz myślał, ale jak się czymś zajmiesz to powoli samo odejdzie, aż w pewnym momencie pomyslisz. Kurcze! Już o tym prawie wcale nie myślę itp. Wchodząc tutaj pogarszasz swoją sytuację, bo analizujesz.

 

Pozdrawiam, mnie się udało Ty też dasz radę!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie,

 

mam prawie 20 lat i jestem studentką na wymarzonym kierunku. Mam wspaniałych rodziców i rodzeństwo. Nigdy niczego mi nie brakowało, zawsze ktoś się o mnie troszczył, w szkole nie miałam problemów z nauką. To dlatego nie mogę zrozumieć, skąd u mnie nerwica natręctw myślowych. I to jakich - codziennie męczą mnie myśli o tym, żeby zrobić krzywdę, zabić - trudno było to napisać, bo już przez sam fakt, ze męczą mnie takie myśli czuję się jak morderczyni i osoba, dla której nie ma nadziei. Myśli te odnoszą się w szczególności do mojej rodziny ale również do obcych ludzi. Pojawiają się same lub wywołane irytacją czyimś zachowaniem lub po kłótni z tym człowiekiem. W momencie gdy przychodzi ta myśl czuję taki ból, jakbym dostawała po twarzy - bo przecież tak bardzo chcę się od tego uwolnić a mimo wszystko jest i męczy. Próbowałam już różnych metod - od analizowania i tłumaczenia sobie samej, że to absurd co myślę, przez dyskusje w głowie (już wiem, że od nich Boże uchowaj, nie wolno, to pogarsza sprawę okropnie), rozmowy z rodzicami. Aktualnie jestem na 4 tabletkach dziennie fevarinu, próbowałam psychoterapii, ale nie wiem, jaki to był rodzaj, grunt, że pani absolutnie mi nie pomogła, to była pomyłka. Teraz powoli myślę o terapii poznawczo-behawioralnej, bo słyszałam z różnych źródeł, że to ona jest najlepsza.

Pomaga najczęściej wyjście na zajęcia, rozmowa ze znajomymi, oglądanie filmu, czytanie książki, modlitwa przez wstawiennictwo św. Rity i św. Judy Tadeusza lub do samego Jezusa. To mnie wycisza, tak jakby "utula". Zdecydowałam się już nie dzielić się z rodziną tymi rzeczami - wywołuję tym smutek w domu, wykańczam rodziców zdrowotnie przez ich zamartwianie się. Często kłamię, że czuję się spoko, bez większego poczucia winy, bo wiem, że w końcu nadejdzie czas, gdy właśnie spoko przez kilka dni będzie. O tak, miewam dni spokoju, ostatnie trzy dni były piękne. No, piękne, może nie, bo myśli były ale czułam się na tyle silna by je na bieżąco odpierać.

Niektórzy radzą, by z myślami nie walczyć, nie zwracać uwagi, myśli mają płynąć. Ale czasem nachodzi mnie zniecierpliwienie "ile można? Chcę mieć wolny umysł". No i czuję też paraliżujący strach przed samą sobą, sama myśl, że mogłabym jakąś myśl zrealizować, jest nie do zniesienia.

Są momenty, że martwię się o moją przyszłość. Mam konkretny plan na życie - skończyć studia, spotkać wybranego mi przez Boga człowieka, który mnie obdarzy miłością i ja jego, wyjść za niego za mąż (wcześniej przecież będę miała przeprawę sama ze sobą żeby mu powiedzieć, że żeni się z chorą dziewczyną), mieć dzieci (podczas ciąży nie można brać fevarinu, nie wiem, co wtedy będzie), starać się być najlepszą żoną i matką na świecie, znaleźć pracę. I wszystko mi sprzyja, tylko nie choroba, bo praktycznie w każdym momencie życia muszę być gotowa na to, że znowu mnie, jak ja to mówię, "ściśnie" i poczuję się znacznie gorzej. A mam przecież silną ambicję bycia dojrzałą i dorosłą osobą...

Dziękuję, jeśli ktoś dotarł do końca i przeczytał moją historię. Będę wdzięczna za każdą poradę, może jakieś spostrzeżenia, co źle robię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nutka19, też walczę z nerwicą, jeszcze sporo drogi przede mną w walce z chorą, tak samo jak w Twoim przypadku. Będzie dobrze uwierz, pomodlę się dzisiaj za Ciebie. Mi najbardziej pomaga modlitwa, wyrzucenie wszystkiego z siebie poprzez napisanie na forum czy na kartce papieru oraz przychylne komentarze innych użytkowników które mocno mnie podbudowały. Niech Bóg ma Cię w opiece. Pozdrawiam :))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

warrior11

 

Bardzo dziękuję za te słowa. Ile razy mi gorzej to sobie je przypominam, że w końcu się to kiedyś skończy...

 

MaciejMarkowski

 

Tobie również dziękuję :) Za wspaniały prezent - modlitwa w intencji obcej osoby to piękny gest, dziękuję raz jeszcze.

 

Jeśli można, chciałabym odnieść się do Twojego problemu - sama przeżywałam kiedyś natręctwa o podobnej tematyce, bo choruję od ładnych paru lat i treść u mnie się zmienia. Więc chciałabym pocieszyć Cię, że jesteś w 100% normalny - miałam te same lęki, a przy tym, ze jeszcze jestem tak jak Ty osobą wierzącą, towarzyszyło mi ogromne poczucie winy i obrzydzenia do samej siebie. Przeszło samo, było więc tylko jednym z wyrazów choroby, lęku, nic więcej nie znaczyło. Mam teraz bliskie koleżanki i absolutnie nic mi nie chodzi już po głowie. Zresztą, jak pisałam wcześniej - mam jak najbardziej zdrowe zainteresowania:)

 

Natomiast te moje własne obecne natręctwa potęguje jeszcze ostatnio ta cecha, o której pisano w innym temacie - egodystoniczność, czy jakoś tak. Chodzi tu mianowicie o sprzeczność myśli z poglądami i systemem wartości chorego, mogące prowadzić do zwątpienia chorego w swoje wartości (przynajmniej ja to tak rozumiem, poprawcie mnie jeśli coś pomieszałam). Ja ciągle czuję potrzebę uzasadniania: te myśli są złe, bo... i tu sama sobie paradoksalnie tłumaczę, choć już to wiem. To powtarzanie kilkadziesiąt razy dziennie prowadzi do tego, że nachodzą mnie myśli zwątpienia w mój system wartości. Tak bardzo tego nie chcę! Wpadam w panikę bo staram się rozumieć, ze mam w głowie chorobę, że kiedyś byłam zdrowa i tak dalej, ale mimo wszystko nie potrafię, nie jestem w stanie złapać dystansu. Czuję się wtedy bezbronna. A to przychodzi dalej i dalej i powoduje jeszcze większą udrękę. Staram się nie dyskutować z myślami jak pisałam wcześniej - ale co z tego jak to przychodzi, wciąż i wciąż. Teraz jeszcze zbliżają się "cudowne dni miesiąca" w kobiecym życiu i jak zwykle, obserwuję u siebie większe nasilenie tych myśli, lęku, poirytowania. Jest mi znowu gorzej i dziś czuję się paskudnie :(

 

-- 05 mar 2015, 21:57 --

 

EDIT: Jak po każdej burzy, znów wyszło dla mnie słońce, pozdrawiam i życzę zdrowia wszystkim! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×