Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobliwe "ŚWIRY"


take

Czy wydaję się być chory umysłowo?  

49 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy wydaję się być chory umysłowo?

    • Raczej nie
      13
    • Raczej tak
      9
    • Zdecydowanie tak
      22
    • Zdecydowanie nie
      11


Rekomendowane odpowiedzi

Nie pamiętam może szczegółowo, co dokładnie budziło moje wątpliwości co do spowiedzi generalnych, ale wśród nich była sytuacja z psem, który chodził po kościele, bo go wcześniej nie wygnałem stamtąd (może się bałem go, że coś mi zrobi lub bałem się dotknięcia psa).

 

Przez długi czas mogłem nie zdawać sobie sprawy z tego, że nie robię rachunku sumienia, jednego z warunków sakramentu pokuty (chociaż wiedziałem o pięciu warunkach sakramentu pokuty). Dopiero niedawno poważniej myślę o rachunku sumienia, wcześniej mogłem po prostu nie zdawać sobie z tego sprawy.

 

"Przeraża" mnie kwestia rachunku sumienia. Zwłaszcza z dłuższego okresu czasu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dość niedawno pojawiły mi się wątpliwości co do dawnych spowiedzi generalnych. Przez kilka lat nie odbywałem spowiedzi generalnych i przystępowałem do Komunii.

 

Mam nadzieję, że przynajmniej od czasu spowiedzi generalnych nie popełniłem świętokradztwa. Nie chcę go popełniać.

 

Mam diagnozy psychiatryczne, kiedy spytałem pewnego kapłana w rozmowie poza konfesjonałem, to powiedział, że bardzo możliwe, że do końca życia nie będę zdolny do małżeństwa (czy coś podobnego) i że bardzo możliwe, że osoby takie jak ja nie mają materii do tego, żeby popełnić świętokradztwo (coś w tym rodzaju, nie pamiętam dokładnie tego, co było powiedziane?).

 

Rachunek sumienia z całego życia - przy mojej skłonności do skrupułów(?) i problemach "z określeniem, co jest grzechem" takie zadanie mnie "przeraża".

 

Wierzę w to, że Pan odpuszcza grzechy. Problem mam z rachunkiem sumienia, z ogarnięciem swoich grzechów.

 

Podłamuje mnie myśl o tym, że moje spowiedzi mogą nie być ważne (przez brak rachunku sumienia lub niedobry rachunek sumienia).

 

Pamiętam, że chyba dwa razy spowiednik zabrał mi kartkę z wcześniej przygotowanym rachunkiem sumienia (w tym mogły być wyolbrzymienia, skrupuły).

 

Mam myśli, że dłuższy rachunek sumienia, dłuższa spowiedź to coś, co nie powinno być nakazywane osobom takim jak ja (bo to zbytnie obciążenie).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie pamiętam dokładnie swoich spowiedzi generalnych.

 

W ostatnim czasie mam dużo skrupułów. Zdarzają się pokusy. Kwestia możliwych nieważnych czy może i świętokradzkich spowiedzi podłamuje mnie, zniechęca(?)

 

Nie czytałem o innym niż mój przypadku tego, aby ktoś tak często przystępował do spowiedzi generalnej. Dawniej nie miałem skrupułów związanych z rachunkiem sumienia. Pewien spowiednik powiedział, że moje spowiedzi były dobre. To straszne uczucie mieć takie problemy jak ja mam. To takie "beznadziejne" uczucie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie pamiętam szczegółów spowiedzi generalnych. Dlaczego nie powiedziałem tego, co było napisane na kartce? Może zobaczyłem, że nie ma tam czegoś poważnego, może chciałem najpierw wyznać coś, co uznawałem za bardziej problematyczne, a nie to, co akurat było napisane na kartce.

 

Obawa może dotyczyć rachunku sumienia. Nie wiem, jak było dokładnie z dawnymi spowiedziami. Zapomniałem, jak to było, nie jestem już w stanie tego ustalić. Może to, co miało być zatajone, nie było niepowiedziane z jakiejś złej woli, która udaremniłaby spowiedź, lecz ma związek z moimi zaburzeniami, problemami, trudnością ogarnięcia tak wielu rzeczy.

 

Niepokoi mnie to, że "mam w sobie niechęć do wykonywania rachunku sumienia i spowiadania się". Jestem "nieudacznikiem życiowym", nie mam pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od wątpliwości związanych z ważnością poprzednich spowiedzi nie chce mi się działać, mam taki "depresyjny" nastrój. Jakby "rozpacz". Trudniej się skupić na modlitwie czy w ogóle na zadaniach do wykonania.

 

Pewnego razu chyba usłyszałem, że nie powinienem spisywać kartek z grzechami czy coś podobnego.

 

Nie chcę popełnić świętokradztwa. Dla mnie rachunek sumienia jest "czymś bardzo trudnym". Mam sporo pokus, złych myśli. Nie wiem dokładnie, kiedy dochodzi do grzechu, kiedy nie.

 

Spowiednicy dawniej raczej nie wiedzieli, która z kolei to była moja spowiedź generalna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy dzisiaj mogę iść do Komunii. Sporo wątpliwości miałem w ostatnim czasie. Chodzi nie tylko o problemy związane ze spowiedziami generalnymi, ale i o to, czy w ostatnim czasie nie popełniłem grzechu śmiertelnego.

 

Już w dzieciństwie byłem "nienormalny". Zdarzały mi się głupie zachowania, nieczyste także jako dziecko.

 

Moje doświadczenia związane ze spowiedziami są "straszne". Tyle niepokoju.

 

Obecnie jestem na oddziale dziennym, więc mam opiekę psychiatry.

 

Mam takie myśli, że od takich jak ja nie można wymagać dłuższych spowiedzi, bo to zbyt obciążające dla tych osób i na dodatek naraża na skrupuły.

 

Nie chcę mieć intencji popełnienia świętokradztwa. I nie chcę go popełniać!

 

Może to, że spowiednik powiedział o moich spowiedziach (generalnych?), że były dobre, to jakaś łaska, jakiś znak Opatrzności (chociaż pamiętam, że do części spowiedzi generalnych nie przygotowywałem się zbytnio (np. nie pisałem kartek z grzechami))? Przez kilka lat nie przystępowałem do spowiedzi generalnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...moim zdaniem z tymi spowiedziami generalnymi przesadzasz. Taka spowiedź jest z całego życia. Bóg Ci przebacza i nie wracasz do tego. A mam wrażenie, że ty wciąż spowiadasz się z tego co już dawno powiedziałeś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ostatnich dniach doświadczałem koszmarnego uczucia. Byłem kilka razy u spowiedzi generalnej. "Strasznie boję się", że spowiedzi nie były ważne przez zatajenie chociażby jednego grzechu ciężkiego. Na jednej ze spowiedzi czytałem z liczącego ok. 26 stron A5 rachunku sumienia z ponad 180 pozycjami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czułem się bardzo źle. Jakby głęboka depresja. Zniechęcenie(?), spowolnienie. Tylko bym leżał? Dziś bardzo długo leżałem. Takie "beznadziejne" uczucie.

 

Na spowiedziach zdarzało się, że coś pojawiło mi się na myśli, a nie powiedziałem tego. Wolałbym, żeby to nie było zatajenie unieważniające spowiedź. Nie były to najtrudniejsze (budzące najwięcej lęku czy wstydu) grzechy do wyznania, po spowiedzi przez krótszy lub dłuższy czas nie miałem świadomości, że mogłem je zataić i zdarzało mi się po spowiedziach przyjmować Komunię duchową (raz nawet sakramentalną). Mam nadzieję, że nie było świętokradztwa.

 

Na jednej ze spowiedzi spowiednik przerwał mi po odczytaniu około 30 grzechów z kartek i powiedział chyba coś, z czego wynika, że nie trzeba wyznawać reszty, co była zapisana.

 

Mój długi rachunek sumienia był niestety skażony skrupułami w pewnym stopniu (może nie tak bardzo małym).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam objawień.

 

Mam nadzieję, że będzie dobrze. Ksiądz chyba kazał nie wracać do grzechów z przeszłości i powiedział może, że są one odpuszczone.

 

Na spowiedziach generalnych notorycznie zdarzało mi się mieć coś na myśli i nie powiedzieć tego. Mam nadzieję, że to nie były zatajenia. Może byłem skupiony na wyznawaniu czegoś innego i to, co przeszło mi przez myśl, dłużej tam nie zostało i jeszcze podczas spowiedzi (raczej w miarę szybko) zostało zapomniane. Gdy korzystałem z kartki, to przychodziło mi na myśl i to, czego nie było na kartce i tego zdarzyło mi się nie powiedzieć.

 

Spowiedź generalna ogólnie nie jest wskazana dla skrupulantów.

 

Dzisiaj też towarzyszyła mi ta niemiła "depresja". Chciałbym się jej pozbyć. Jako pokutę dziś dostałem litanię do Imienia Zbawiciela, a w piątek odmówienie po tajemnicy (o ile dobrze pamiętam) różańca przez 14 dni. Ze spowiedzi z 5.1.2017 otrzymałem za pokutę odmówienie koronki do Miłosierdzia Bożego. Ze spowiedzi z 4.1.2015 w ogóle nie dostałem pokuty, a przeczytałem ponad 180 pozycji (ksiądz zwracał uwagi typu "ile jeszcze" czy podobne).

 

W ostatnim czasie raczej dość mało jem i chyba schudłem, może nawet kilka kilogramów. Obecnie z leków mam 40 mg paroksetyny i 1,5 mg rysperydonu. Na oddziale dziennym dwa razy w poprzednim tygodniu dostałem Cloranxen.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie pytam się czy masz objawienia.

sam napisałeś:

Mam nadzieję, że będzie dobrze. Ksiądz chyba kazał nie wracać do grzechów z przeszłości i powiedział może, że są one odpuszczone.

take ty nie słuchasz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Zniechęca" mnie do spowiadania się z całego życia nie ciężar, a RÓŻNORODNOŚĆ, ROZMAITOŚĆ, WIELOŚĆ popełnionych grzechów. To, że to nie jest dziesięć pozycji, a z kilkadziesiąt - np.:

- obmowy i oszczerstwa,

- kłamanie (np. księdzu w prywatnej rozmowie i na kolegów w sądzie czy na policji)

- nieczyste myśli i pragnienia, zwłaszcza wywołujące podniecenie seksualne

- kradzieże (np. z domu zakonnego, rodzinie i domownikom, ze sklepu),

- różne formy masturbacji i wywoływania orgazmów,

- różne zabawy narządami płciowymi i czerpanie z nich przyjemności+

- usiłowanie spowodowania katastrof i masowych morderstw(!),

- próba zamordowania koleżanki w szkole podstawowej(!)

- rzucenie metalowym przedmiotem w głowę dziecka, które się przewróciło i (chyba) płakało, może przez to ma zaburzenia psychiczne (nie miałem wtedy nawet 7 lat ukończonych)

- świętokradztwa bardzo często, tajenie mnóstwa grzechów na spowiedziach, zwłaszcza nieczystych

- granie w złe gry i oglądanie złych gier, zawierających np. bluźnierstwa, okultyzm, satanizm, brutalność, "seks", narkotyki

- obłudne kazanie innym czynienia zła (np. mówienia czy robienia wulgarnych, złych rzeczy),

- oglądanie pornografii i pokazywanie jej rodzeństwu,

- zachowania seksualne wobec innych osób (to akurat raczej zdecydowanie głównie co najmniej kilka lat temu),

- niedotrzymywanie obietnic czy przysiąg bądź przyrzeczeń (to zwłaszcza ostatnio),

- bluźnienie myślą i słowem czy czynem (ma spory związek z natręctwami, też głównie występuje ostatnio),

- niewierzenie czy wątpienie w prawdy wiary i sprzeciwianie się nim

- dokuczanie rodzeństwu, kolegom, koleżankom

- bicie mamy, babci i innych członków rodziny

- używanie wulgaryzmów, mówienie ich, wymyślanie własnych i propagowanie ich

- niereagowanie, gdy usłyszałem, że dziewczyna chce czy może popełnić aborcję (nie jestem pewny może w 100%, czy była mowa o aborcji)

- bluźnierstwa czynione, mówione w związku z wyborem imienia do bierzmowania

- nieczyste, seksualne żarty

- opuszczanie mnóstwa dni nakazanych w całym życiu (niemal tylko do okresu gimnazjalnego)

- granie z i używanie nielegalnych programów bądź gier

- rywalizacja, sport zawodowy - oglądanie, kibicowanie, cieszenie się lub uczucie porażki z wyników, także oglądanie i kibicowanie związane z olimpiadami

- czytanie niekatolickich treści (heretyckich, schizmatyckich, innych religii, okultystycznych, ateistycznych itp.) - więcej raczej w ostatnim czasie

 

Nie chcę promować tych zachowań! Chcę, żeby ich w ogóle nie było!

 

Ogólnie jeszcze kilka lat temu "pływałem w grzechach" jak nędzny wieprz. Teraz mam ponad 25 lat, nawróciłem się w wieku ok. 15 - 18 lat. W okresie szkoły średniej mogłem ponad 10 razy odbywać spowiedź generalną. Przez ponad 6 lat nie odbywałem spowiedzi generalnych. Pewnego razu na spowiedzi (chyba generalnej), gdy miałem ok. 18 lat, spowiednik powiedział mi, że moje spowiedzi były dobre.

 

Trudno mi ogarnąć to wszystko, zwłaszcza na pojedynczej spowiedzi!! Tyle zadań do wykonania na pojedynczą spowiedź zdaje się mnie zniechęcać i wprowadzać w silny lęk i "depresję".

 

Na orzeczeniu o niepełnosprawności mam napisane, że niepełnosprawność występuje od 17 r. ż. (chociaż "nienormalny) byłem już znacznie wcześniej. Mniej więcej wtedy dostawałem rozpoznania i zacząłem brać leki. Mam umiarkowany stopień niepełnosprawności i przedłużoną rentę socjalną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam problem nie z wiarą w możliwość przebaczenia, ale z tym, czy spowiedzi były ważne. To "traumatyczne" doświadczenie. Nie chcę żyć w rozpaczy. Tak mi "smutno".

 

Nie chcę wracać do grzechów. Nie spotkałem się z takim przypadkiem skrupułów jak mój.

 

Mam za sobą bardzo trudne przeżycie. Ogarnianie tak wielu rzeczy przeraża. Chcę godnie przyjmować Komunię Świętą. Nigdy świętokradzko!

 

Trudno jest nie powiedzieć dwa grzechy, tylko ogarnąć to wszystko. Nie chcę być ukarany za grzechy.

 

Dlaczego ta niemiła depresja nie znika?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fragment z http://www.obory.com.pl/gdylatyaednsdd.html?a=aktualnosc&typ=17&id_item=1029 z wyróżnieniami:

 

Wielkim doświadczeniem cierpienia stało się dla Adama Chmielowskiego przeżycie, które go spotkało w czasie rekolekcji, gdy rozważał sprawy grzechu i potępienia wiecznego, pojawiły się u niego straszne skrupuły, wyrzuty sumienia i ogromne poczucie winy. Widząc swoje grzechy z przeszłości, czuł się potępionym na wieki. Natrętne myśli były tak ostre, iż skierowano go na leczenie do szpitala psychiatrycznego. Małomówny Brat Albert wyjaśniał lapidarnie to straszne przeżycie: „Byłem przytomny, nie postradałem zmysłów, ale cierpiałem okropne męki i najstraszliwsze katusze; torturowały mię przerażające skrupuły”. Chmielowski po kilku miesiącach pobytu został zwolniony ze szpitala i zamieszkał u swojego brata Stanisława w Kudryńcach na Podolu. Skrupuły i obsesje nie ustąpiły jednak od razu. Zły smutek dręczył jego duszę. Adam Chmielowski nie odzywał się do nikogo, nie wychodził z pokoju, nawet nie miał odwagi pójść do kościoła na Mszę świętą. Katusze potępieńca drążyły jego wnętrze. Przeżywał ataki rozpaczy i trwogi. Chciał kochać Boga porzucając dla niego wszystko, a miał wrażenie, jakby Bóg odrzucił go na wieki. Chciał kochać Boga, a On poddawał go próbom. Im bardziej Bóg odsłaniał mu jego powołanie, tym boleśniej Adam przeżywał swoją nicość. Przypadkowa rozmowa z ks. Pogorzelskim, proboszczem z Szarogrodu przyniosła mu ukojenie. Kapłan ten wyspowiadał Chmielowskiego i polecił mu przyjąć Komunię świętą. Było to najlepsze lekarstwo na jego cierpienia duchowe. Odsłoniło przed nim sens krzyża, ukazując sens działania. Adam Chmielowski zaczął na nowo malować obrazy i odnawiać przydrożne kapliczki na Podolu. U ks. Pogorzelskiego odkrył regułę Trzeciego Zakonu św. Franciszka. Zapoznał się z nią i odkrył, jak ma nieść krzyż swojego życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zrozumiałem w końcu, że w dzieciństwie miałem więcej (pseudo)psychotyczności, niż wcześniej mi się wydawało. Dziwaczne wychowawcze "nakazy", "zakazy", "przekazywane informacje" w dzieciństwie, które wzięły się znikąd, pochodziły od mojej (pseudo)psychotyczności. Ona w pewnym sensie pełniła rolę "trzeciego wychowawcy".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na oddziale był jeden gość, co se uznał mydło zjeść :D Nic mu po nim nie było.

W drugim przypadku, jedzone były listy i wszelka dokumentacja, papierowe rzeczy są nieszkodliwe, można śmiało jeść :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś całowałem ściany albo w czasie lekcji wkładałem do ust róg podręcznika lub zeszytu.

 

Przez pewien czas chodziłem do szkoły, w której jeden z uczniów całe przerwy kręciła się w kółko, czasem wchodził do pokoju nauczycielskiego i miał "propozycje", raczej był niepoczytalny lub miał ograniczoną poczytalność. Inny uczeń całe przerwy śpiewał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że w moim przypadku mogła zajść teoria reinkarnacji. Moje lęki mogą być traumami z poprzedniego życia. PTSD, które miałem, też mogło być spowodowane jakąś większą traumą z poprzedniego życia. Ale że ta trauma była w poprzednim życiu, to wspomnienia jej uległy sporemu zniekształceniu, stąd sny po traumie, które męczyły mnie kilkanaście lat, były z bardzo dziwną akcją.

Dodatkowo część ogólnych stanów psychicznych przeszło z poprzedniego wcielenia plus część skrzywień dokonało się w obecnym wcieleniu i razem to dało mieszankę bycia ekstremalnym odmieńcem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...i tak to sobie tłumaczysz reinkarnacją? jak dla mnie jest to odwarstwienie psychiki: to co jest Tobą i to co jest narzucone z zewnątrz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem chyba jedyną osobą na forum, która ma chorobliwą obsesję posiadania brudnych dłoni. W ogóle wręcz niekomfortowo się czuję  i fizycznie i emocjonalnie, mając czyste dłonie. Gdy mam brudne, czuję się dobrze, nie muszą być brudne w sposób widoczny, wystarczy że czuję, że są na przykład lepkie, albo tłuste i czuję się dobrze. Mam na punkcie dłoni jakieś zaburzenie odwrotne do nerwicy natręctw. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×