Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie wiem co mam zrobić z własnym życiem


Hobbit

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, na początku zastanawiałem się w jakim dziale napisać ten temat gdyż mój problem jest tak rozległy że nadaje się praktycznie do każdego działu.

 

Zacznę może od tego że od małego mam problemy z nawiązywaniem kontaktów z innymi, gdy byłem mały porzuciła mnie mama i zostałem sam z ojcem i siostrą. Z siostrą nigdy nie miałem dobrych stosunków, zawsze się kłóciliśmy, a tata cały czas pracował aby nas utrzymać, ma własne problemy więc nigdy mu nie zawracałem dupy swoimi. Wiec mam taką tendencje że nigdy nikomu nie zwierzałem się(zresztą i tak nie umiałbym tego zrobić) ze swoich problemów, zawsze trzymam wszystko w sobie.

 

Obecnie mam 21lat mieszkam z tatą i nie widzę żadnych perspektyw na życie. Cudem skończyłem technikum nie zdając matury, obecnie pracuje u ojca ale nie powiedział bym żeby to bym szczyt marzeń mojej kariery zawodowej, wręcz przeciwnie pracując u ojca mam wrażenie jakbym stał w miejscu, w ogóle się nie rozwijał. Obecnie moje życie wygląda tak że dzień w dzień palę trawę i zaczyna mnie to już strasznie męczyć, nie da się ukryć że jestem mocno uzależniony, rzucenie tego nie wchodzi w grę gdyż jedyne towarzystwo z jakim się spotykam również spożywa strasznie duże ilości tego gówna, wiec rzucenie palenie wykluczyło by mnie z jakichkolwiek stosunków społecznych. W sumie dziwie się że jeszcze nie sięgnąłem po nic mocniejszego, cały czas walczę aby tego nie robić. Tak jak wspomniałem wcześniej mam 21lat i nigdy nie miałem dziewczyny, ba nawet nigdy nie całowałem się z dziewczyną co mnie również strasznie boli i dołuje, nie wiem czemu ale nie jestem strasznie brzydki, posturę też mam w miarę ok, ale jednak mam coś w sobie co uniemożliwia mi znalezienie jakiejkolwiek dziewczyny i co najgorsze sam nie mam pojęcia co to jest. Jestem od małego samotny, siostra kilka lat temu się wyprowadziła, tata spędza noce w swojej kobiety więc w domu praktycznie jestem cały czas sam i co gorsza jestem już przyzwyczajony do samotności, z jednej strony chciałbym mieć dziewczynę(co i tak dla mnie jest nieosiągalne) a z drugiej strony nie wyobrażam sobie żyć z kimś innym.

 

Z rodziną kontaktów nie utrzymuje a jak już jest jakieś spotkanie to przeważnie posiedzę chwile, zjem co tam dadzą i wychodzę. Nie czuje się dobrze w rodzinnym gronie, zresztą i tak nie mam o czym z nimi gadać, przeważnie siedzę cicho i nic nie mówię. Ogólnie mam strasznie duży problem z kontaktami, z trudem przychodzi mi poznawanie nowych ludzi.

 

Przez mój stan nabawiłem się wrzodów żołądka, mam nerwice(ostatnio oduczyłem się obrzynania paznokci ale cały czas obgryzam wnętrze jamy ustnej) oraz mam też niekontrolowane drżenie rąk które nasila się w stresowych sytuacjach.

 

Myślałem aby udać się do psychologa ale mnie na to nie stać, z lekarzami na NFZ mam dużo złych wspomnień i nie widzi mi się zwierzanie się jakiemuś cymbałowi co ma wszystko w dupie. Zresztą ciężko mi sobie wyobrazić w jaki sposób ktoś niby jest mi w stanie pomóc.

 

Pisze na tym forum bo nie wiem co mam zrobić ze swoim życiem, czuje się tak jakby nie było miejsca dla mnie na tym świecie, nie widzę żadnych perspektywy dla siebie. Jestem bez matury, prace mam tylko dzięki tacie, jedyne towarzystwo jakie mam to towarzystwo ćpunów, 0 relacji z rodziną czy plucia przeciwną oraz cały czas palę.

 

Nie mam myśli samobójczych a wręcz przeciwnie, nieraz mam myśli że z chęcią bym kogoś zabił sobie dla zabawy, żeby sprawdzić czy bym miał z tego powodu jakiekolwiek wyrzuty sumienie(bo obecnie wydaje mi się że nie miał bym żadnych) i to jest trochę dziwne.

 

Zdaje sobie sprawę że i tak nikt nie będzie w stanie mi tu pomoc, ale liczę że być może ktoś będzie mnie s stanie naprowadzić na jakiś tor, bo na razie czuje się jakbym nie był w stanie nic w życiu osiągnąć i wszystko ku temu zmierza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hobbit, jakbys u ojca nie pracowal to bez matury bys harował. Masz dwa wyjscia:a)skoncz z paleniem, zrob mature, wyjedz poza Pl i urzadz sobie zycie, b) pal dalej, siedz u ojca i tkwij w marazmie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hobbit, jakbys u ojca nie pracowal to bez matury bys harował. Masz dwa wyjscia:a)skoncz z paleniem, zrob mature, wyjedz poza Pl i urzadz sobie zycie, b) pal dalej, siedz u ojca i tkwij w marazmie.

 

Bardzo dobrze trafiłeś, ogólnie juz nie raz rozmyślałem nad wyjazdem, tylko cały problem jest w tym że maturę uwaliłem właśnie na języku angielskim, nauka języków obcych przychodzi mi z wielkim trudem, obecnie uczę się angielskiego ale ta cała nauka idzie jak krew z nosa, a jakby nie patrzeć jak mam zamiar wyjechać za granice wypadało by ten angielski umieć na przyzwoitym poziomie. Do tego dochodzi taka kwestia że pojadę tam sam nie znając nikogo i nie mając niczego co przy moich trudnościach z poznawaniem nowych osób trochę komplikuje sprawa. Wyjazd za granice jest ciekawą opcją jak ma się chociażby jakiegoś znajomego za granicą albo znają dobrze język.

 

Cały czas uczę się tego angielskiego, ale cieżko powiedzieć co z tego wyjdzie. Rzucenie palenia też jest słabą opcją bo tak jak pisałem wcześniej, gdybym rzucił palenie całe moje życie towarzyskie by się skończyło, jedyne grono moich znajomych albo pali albo chleje.

 

To że gdyby nie praca u ojca bym harował to jest oczywiste, ale bym się jakoś rozwijał, zmieniał prace, poznawał ludzi może zdobył jakieś kontakty albo możliwości na lepszy zarobek, a siedzę od roku w tej samej pracy, zmienianie jest jest idiotyczne bo lepszej nigdzie nie dostane.

 

Nie rozumiem też czemu się skupiacie tak na tej maturze. Z maturą czy bez byłbym teraz dokładnie na tej samej pozycji co jestem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli nie chcesz iść na studia to nie zdawaj matury, ale jednak zalecałbym Ci ją zdać (przynajmniej dla siebie). Z innych perspektyw rozwoju to możesz się zapisać do szkoły policealnej i kolejny tytuł technika mieć. Jak nie to coś bardziej praktycznego jakieś kursy (spawacz, elektryk, wózki widłowe), bardziej przydatne jak chcesz wyjechać.

Musisz w jakiś sposób zaryzykować i coś zmienić jak nie chcesz dalej tak żyć. Zacząłbym do rzucenia albo nawet ograniczenia palenia. Jak nie jesteś w stanie sam tego zrobić udaj się po pomoc do lekarza/psychologa. Jak wyjedziesz to na początku trudno będzie znaleźć palenie więc lepiej tutaj się z tym uporać niż sam na wyjeździe, obciążony dodatkowymi stresami.

 

Tak czy siak musisz coś zmienić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli nie chcesz iść na studia to nie zdawaj matury, ale jednak zalecałbym Ci ją zdać (przynajmniej dla siebie). Z innych perspektyw rozwoju to możesz się zapisać do szkoły policealnej i kolejny tytuł technika mieć. Jak nie to coś bardziej praktycznego jakieś kursy (spawacz, elektryk, wózki widłowe), bardziej przydatne jak chcesz wyjechać.

Musisz w jakiś sposób zaryzykować i coś zmienić jak nie chcesz dalej tak żyć. Zacząłbym do rzucenia albo nawet ograniczenia palenia. Jak nie jesteś w stanie sam tego zrobić udaj się po pomoc do lekarza/psychologa. Jak wyjedziesz to na początku trudno będzie znaleźć palenie więc lepiej tutaj się z tym uporać niż sam na wyjeździe, obciążony dodatkowymi stresami.

 

Tak czy siak musisz coś zmienić.

 

A co mi z jakiegoś tytuły technika czy innych dupereli? Kursy kosztują, mój kolega zrobił kurs na wózki i bez doświadczenia nigdzie go nie chcą. Według mnie kurs ma sens jeżeli wiemy ze dostaniemy prace po takim kursie, bo te kursy są drogie.

 

Rzucenie palenia w chwili obecnej jest niemożliwe, jeżeli jest coś co sprawia mi jeszcze jakąś radość to własnie jest to możliwość spalenia sobie lola. Ciężko zrezygnować z czegoś co trzyma mnie przy życiu(gdyby nie to, to już pewnie dawno by mi odjebało).

 

Do psychologa nie pójdę bo ceny zaczynają się od 100zł za wizytę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ano po to ci ta szkoła albo kurs zebys mial zawod do startu za granica /tyle co sie orientuje to tacy fachowcy hydraulicy, elektrycy itp sa w cenie/. ja wyjechalam sama za granice nie znajac nikogo i da sie. Zdecydowanie polecam :). Jak sie poduczysz niemeickiego to zapraszam :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hobbit, Nie robiąc nic będziesz tkwić w miejscu. Wiem, że w urzędach pracy od czasu do czasu są organizowane szkolenia/kursy takie jakie wymieniłem ale dostępne są dla bezrobotych.

 

Psychologa możesz załatwić na NFZ. Możesz kupić poradniki/książki na temat rozwoju osobistego/motywujące czy coś podobnego. Może na początek wystarczy i coś się ruszy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hobbit, Nie robiąc nic będziesz tkwić w miejscu. Wiem, że w urzędach pracy od czasu do czasu są organizowane szkolenia/kursy takie jakie wymieniłem ale dostępne są dla bezrobotych.

 

Psychologa możesz załatwić na NFZ. Możesz kupić poradniki/książki na temat rozwoju osobistego/motywujące czy coś podobnego. Może na początek wystarczy i coś się ruszy.

 

Z tym że te kursy darmowe są organizowane przeważnie dla bezrobotnych albo w czasie kiedy ja pracuje. Więc tutaj się na załapie. W żadne książki i tego typu bzdety nie wieże, wydziałem jakieś filmiki i artykuły na ten temat i wszystko to o kant dupy można potłuc.

 

Zdecydowałem że jednak pójdę do lekarza na NFZ. Tylko do kogo mam iść, psychiatry, psychologa? czy do kogoś jeszcze innego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym że te kursy darmowe są organizowane przeważnie dla bezrobotnych albo w czasie kiedy ja pracuje. Więc tutaj się na załapie. W żadne książki i tego typu bzdety nie wieże, wydziałem jakieś filmiki i artykuły na ten temat i wszystko to o kant dupy można potłuc.

 

Zdecydowałem że jednak pójdę do lekarza na NFZ. Tylko do kogo mam iść, psychiatry, psychologa? czy do kogoś jeszcze innego?

 

Książki te nie są złotym środkiem, że przeczytasz i zadziała. Są po to, żeby patrzeć też i z innej perspektywy, zapoznać się z historią i rozwiązaniami innych osób albo porad z zarkesu psychologii czy tam innych nauk społecznych. Samo przeczytanie nic nie zmieni, tak samo jak wizyta u psychologa. Trzeba wyciągnąć wnioski i przetrawić niektóre sprawy.

Idź do psychologa. On podpowie czy warto udać się do psychiatry po leki ale ja nie widzę w twoim przypadku jakieś większej potrzeby brania ich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sama rozmowa z psychologiem,wyrzucenie tego "ciężaru" z siebie komuś kto Cie zrozumie,kto nie będzie oceniał bardzo pomaga..Wiem po sobie.

Mam podobne problemy do Twoich.Dokładnie rozumiem co to znaczy być samym,niezrozumiałym wśród innych.Też jestem młoda i słabo widzę swoją przyszłość.Chyba wogóle jej nie widzę.

I tak jak ty mam takie myśli:z drugiej strony chciałabym kogoś mieć,ale trochę się tego boje.Nie wiem czy potrafiłabym w obecnym stanie z kimś być.

Pozdrawiam i życzę zdrowia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hobbit, Nie robiąc nic będziesz tkwić w miejscu. Wiem, że w urzędach pracy od czasu do czasu są organizowane szkolenia/kursy takie jakie wymieniłem ale dostępne są dla bezrobotych.

 

Psychologa możesz załatwić na NFZ. Możesz kupić poradniki/książki na temat rozwoju osobistego/motywujące czy coś podobnego. Może na początek wystarczy i coś się ruszy.

 

Z tym że te kursy darmowe są organizowane przeważnie dla bezrobotnych albo w czasie kiedy ja pracuje. Więc tutaj się na załapie. W żadne książki i tego typu bzdety nie wieże, wydziałem jakieś filmiki i artykuły na ten temat i wszystko to o kant dupy można potłuc.

 

Zdecydowałem że jednak pójdę do lekarza na NFZ. Tylko do kogo mam iść, psychiatry, psychologa? czy do kogoś jeszcze innego?

moze do psychologa na poczatku. Jak chcesz wyjechac poza Pl to papier potrzebny chyba ze chcesz myc gary.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłem dzisiaj u psychologa i jest dokładnie tak jak sądziłem, takie spotkania gówno dają. Wygadałem się trochę, opowiedziałem o wszystkim ale co z tego, czuje się jeszcze chyba gorzej niż wcześniej bo jestem w coraz większym przekonaniu ze mi się pomóc nie da. Stwierdziłem że pójdę jeszcze na dwa spotkania ale myślę że to wszystko można o kant dupy potłuc.

 

Piszecie mi abym zdał tą maturę ale nie idzie mi nauka angielskiego i nic nie poradzę. Każdy ma jakąś dziedzinę w czym jest zupełnie beznadziejny, u mnie jest to nauka języków obcych. Choćbym nie wiem jak chciał nie nauczę się.

 

Wkurza mnie to beznadziejne życie, ręce mi już opadają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hobbit, Po pierwszej wizycie nie zobaczysz poprawy. To kwestia czasu i chęci zmienienia swojego życia. Małymi kroczkami do celu.

Z angielskiego też jestem noga ale zdałem mature lepiej niż niektóre osoby chwalące się dobrą znajomością tego języka. Fakt faktem przysiadłem trochę ale zdałem. Myśląc w ten sposób niczego nie zmienisz. Chodź do psychologa możesz jeszcze skonsultować się z psychiatrą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A po do psychiatry? Skoro zdałeś maturę lepiej niż inni to chyba wcale taka noga z angola nie byłeś? Ja też byłem noga z matmy, ale się chwile przyłożyłem i matmę zdałem, ale angielski to co innego tu naprawdę 3miesiące nauki i zero efektów, chyba sam przyznasz że ciężko się uczyć skoro po 3 miechach nadal nic nie umiem i zero postępów. A psycholog jak psycholog, niektórzy może po wyżaleniu psychologowi czują się lepiej, ja nie.

 

I co da ten psycholog? Pójde na 1, 2 może nawet 10 wizyt ale co to kurwa zmieni? Zupełnie nic, psycholog w mojej sprawie jak tak samo bezużyteczny jak ja sam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kompletnie nic nie umiem z angielskiego. Musiabym się od nowa uczyć i zacznę jak lepiej się poczuje. No to ucz się więcej i bądź lepszej myśli. Jak będziesz miał takie nastawienie to nigdy rzeczywiście się tego nie nauczysz. Skoro wiesz co chcesz zmienić to osiągniesz to z pomocą terapeuty.

 

I co da ten psycholog? Pójde na 1, 2 może nawet 10 wizyt ale co to /cenzura/ zmieni? Zupełnie nic, psycholog w mojej sprawie jak tak samo bezużyteczny jak ja sam.

 

Chodź na terapię do niego. Jak nie ten to znajdź innego. W końcu trafisz na odpowiadającego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znajdź innego? Myśli że ja kurwa śpię na górze forsy? Same znalezienie na psychologa na nfz to jest kilka godzin bo skurwysyny nigdzie telefonów nie odbierają, jak już się coś znajdzie to po parę miesiącu czekania na wizytę. W takim tempie za 5lat może znajdę dobrego, tylko za 5lat to już będzie trochę ze późno. Do tego czasu se chyba pętle założę albo kogoś zadźgam i wyląduje w pierdlu.

 

Jak mogę być dobrej myśli ucząc się angielskiego skoro przez 3 miesiące tylko straciłem czas na tą naukę, skoro tyle czasu się uczyłem i się nie nauczyłem to jak kurwa mogę być dobrej mysli? Mam sam siebie oszukiwać? Mam udawać że jest dobrze jak kurwa nie jest?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz rację. Lepiej siedzieć i urzalać się nad sobą nic nie robiąc. Jak chcesz pomocy to jej szukaj. Nie mówię, że prywatnie masz szukać. Jak na NFZ ten nie pasuję to powiedź mu, że on nie jest w stanie ci pomuc i do innego pójdź. Jak nie odbierają telefonu to pójdź osobiście. Co to za filozofia? Takie trudne? Polecem jeszcze wizytę u psychiatry, może on powie ci coś konretnego w co uwierzysz.

 

Maturę możesz poprawić przez 5 lat. Potem musisz zdawać wszystko od nowa. Chesz maturę to się poucz, a nie użalasz bo nie umiesz nauczyć się języka, a będzie Ci potrzebny jak wyjedziesz za granicę do roboty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No łatwo tak pisać mając wszystko z górki.

 

Oczywiście że lepiej coś robić niż użalać się nad sobą, ale powiedz mi JAK taki psycholog ma mi pomóc? JAK? Bo ja nie jestem sobie tego w stanie wyobrazić? Co ma jakiś nadludzkie zdolności?

 

Biorąc pod uwagę że od 10 do 18 pracuje(plus dolicz jeszcze dojazdy) to trudno mi jest pojechać i szukać psychologa. Zresztą jak tak traktują potencjalnego klienta że mi jebanego telefonu się nie chcę odebrać to ja podziękuje za taką pomoc.

 

A psychiatra po co mi? Żeby mnie lekami nafaszerował, najlepiej jeszcze tak aby potem bez tych leków nie był w ogóle w stanie funkcjonować, wydójmy z frajera ostatniego gorsza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kto ma tutaj z górki? Nie pomoże Ci, jak nie będziesz współpracować. Sądze, że pokaże Ci jak negatywnie na twoje życie odbija się takie myślenie. Nie będę tutaj ustawiać Ci planu zajęć. Czasami terapeuci przyjmują w weekend.

 

Do psychiatry po poradę/diagnozę. Jak stwierdzi konieczność stosowania leków to będzie już twoja decyzja czy będziesz je brać czy nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zajebiście, rozpisałem się tu na pól strony A4 tylko po to aby całość usunęła przy wysyłaniu się bo ktoś dodał nowego posta. Nie będę teraz komentował postu zimy bo nie mam teraz siły ani czasu(bo zaraz muszę wyjść) pisać znów to samo.

 

Co do oskaka, może to że masz z górki to trochę przesadziłem, ale na pewno nie masz i nigdy nie miałeś tak pod górkę jak ja. Gadasz mi że nie chce współpracować? Poszedłem do tego jebana psychologa i czuje się jeszcze gorzej niż wcześniej. Próbuje przyjmować wasze "świetne rady" owiane pastelowymi kolorami, tylko rzeczywistość to nie film i wszystko z mojej perspektywy wygląda nieco inaczej. Wy se siedzicie elegancko przed komputerkiem i myślicie że jest takie proste.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zajebiście, rozpisałem się tu na pól strony A4 tylko po to aby całość usunęła przy wysyłaniu się bo ktoś dodał nowego posta. Nie będę teraz komentował postu zimy bo nie mam teraz siły ani czasu(bo zaraz muszę wyjść) pisać znów to samo.

 

Dlatego przed wysłaniem kopiuje cały tekst bo tez kilka razy na coś podobnego się nadziałem :D

 

Co do oskaka, może to że masz z górki to trochę przesadziłem, ale na pewno nie masz i nigdy nie miałeś tak pod górkę jak ja. Gadasz mi że nie chce współpracować? Poszedłem do tego jebana psychologa i czuje się jeszcze gorzej niż wcześniej. Próbuje przyjmować wasze "świetne rady" owiane pastelowymi kolorami, tylko rzeczywistość to nie film i wszystko z mojej perspektywy wygląda nieco inaczej. Wy se siedzicie elegancko przed komputerkiem i myślicie że jest takie proste.

 

 

Nie znam twojego życia a Ty nie znasz mojego. Gdzie napisałem, że nie współpracujesz? Ale samo chodzenie i wygadanie się nic nie da na dłuższą mete. Na prawde uważasz, że nie mamy nic do roboty tylko siedzimy przed kompem i nie mamy własnych problemów? Niektórzy mają większe problemy niż Ty i dają radę, żyją, funcjonują, idą do przodu przed siebie, powoli ale do przodu. Poczytaj posty na forum a dowiesz się jak dają sobie radę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×