Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dziwaczne i nasilone potrzeby płciowe, osobliwe zboczenia


take

Rekomendowane odpowiedzi

Moja mentalność nie chciałaby mieć innych dzieci, niż poczęte w ciele Aspijki i urodzone przez Aspijkę. Ten fakt uczyniłby potomstwo interesującym dla mnie. Niejedna Aspijka rodziła dzieci. Chciałaby tak mocno pokochać Aspijkę, żeby poczęła dziecko?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ewolucja nie jest sterowana tylko zadana,narzucona ,człowiek moze jej w okreslonych proporcjach dac odwet,zwierzęta juz nie.Nie mniej jednak podswiadomie często jej ulegamy,swoisty automatyzm .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mógłbym mieć neurotypowe dziecko spłodzone dzięki współżyciu z żoną będącą Aspijką i urodzone przez Aspijkę. Ale aspijskiego dziecka spłodzonego przez współżycie z żoną-Enteczką i urodzonego przez Enteczkę nie chciałbym mieć. Wniosek dla mnie taki: Nie chcę żony nie-Aspijki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest chyba starsza ode mnie. Tata począł mnie z o ponad rok starszą kobietą. Posiadanie starszej od siebie żony może źle wpływać na mężczyznę. Może to także przyczynia się do problemów w mojej rodzinie?

 

Nigdy nie miałem sympatii, nie byłem na randce. "Nie mam pojęcia" o tym. Nie wiem zbytnio, co pisać. Fascynuje mnie seksualność. Nie obchodzi mnie karierowictwo. Mogę być niezdolny do pracy zawodowej.

 

Bardzo chce mi się "kochać". Nie chodzi mi o samą seksualność. Czystość małżonków i ich dopasowanie są bardzo ważne.

 

Nie mam ochoty na płodzenie potomstwa, współżycie z nie-Aspijką. Nudne to jest, dziecko byłoby nieciekawe, bo matka nieciekawa.

 

Ciekawić mnie może, jak to jest być urodzonym przez Aspijkę. Niektórzy ludzie byli poczęci w ciele Aspijki. Dla mnie takie potomstwo byłoby ciekawe z tego względu. Do potomstwa poczętego i urodzonego przez nie-Aspijkę mnie nie ciągnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to, że kobieta jest o rok starsza od mężczyzny niewiele zmienia...ktoś się urodził w grudniu, ktoś w styczniu i jest różnica "roku".

charakter człowieka powoduje, że związek jest taki a nie inny i to może już mieć ewentualny wpływ na dziecko.

take, w jaki sposób starsza od mężczyzny kobieta może mieć na niego zły wpływ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

take, skupiasz sie na zakladaniu aspijskiej rodziny i to w duzych detalach gdzie rok robi roznice, a chyba zdajesz sobie sprawe, ze przede wszystkim musisz zadbac o swoje dobro, ewentualna niezdolnosc do pracy zawodowej to prawdziwy problem, jak tego nie rozwiazesz to zapomnij o zakladaniu rodziny, no chyba ze znajdziesz bogata aspijke ktora Cie utrzyma. taka rzeczywistosc :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z reguły mężczyzna jest młodszy od żony. Na mnie starsza żona mogłaby źle wpływać. I nie chciałbym starszej, byłby to dyskomfort.

 

Na chwilę obecną nie nadaję się do małżeństwa. Z pracą to nie wiem, jak będzie. Z projektami na studiach idzie mi słabo.

 

Ten mój fetysz to dla mnie schizolski po prostu jest. Jakby miałem urojenia, że atrakcyjne osoby płci żeńskiej nie wydalają kału i gazów jelitowych. Urojenia trzeba leczyć. Napisałem dzisiaj w pewnym zeszycie takie zdania: "Aspijki też wydalają kał, słoneczko", "Kał Aspijek także cuchnie porządnie", "Aspijki też mogą puszczać głośne bąki", "Nie ma w tym nic podniecającego", "To samo tyczy się innych osób płci żeńskiej", "Imię nie ma wpływu na to, czy ktoś defekuje, czy nie", "Aspijki także mają jelita i żołądki". Mam dość tego seksualnego schizolstwa!

 

Mogę mieć marzenia o tym, aby po ślubie zobaczyć całkowicie nagą żonę-Aspijkę. Przed ślubem chciałbym słyszeć, jak z toalety dochodzi odgłos jej defekacji (której może towarzyszyć flatulencja) i nie mieć z tego żadnej przyjemności (w pokoju, w którym obecnie przebywam, słychać, jak ktoś defekuje). Nie wiem, co moja "chora" mentalność widzi takiego magicznego w defekacji. A małżonkowie obserwujący własną defekację wyglądaliby bardzo głupio.

 

Jeżeli miałbym mieć żonę, współżyć, to nigdy nie chciałbym współżyć nie po ciemku. Chciałbym zdrabniać imię żony (niektóre się lepiej zdrabniają, inne gorzej).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś oglądałem film o kotach defekujących do toalety. Mimowolnie miałem erekcję. Zrobiłem też coś dziwacznego (to sami było w poniedziałek) - w łazience defekowałem na posadzkę, nie do toalety. Widziałem swoje nagie pośladki i obserwowałem nieco swojej defekacji. Potem zabrałem kał z podłogi, wrzuciłem do toalety i umyłem okolice, gdzie leżał kał. Nie było to podniecające seksualnie. Czy od bezżenności jeszcze bardziej mi się "przewraca we łbie"? Oglądanie własnej defekacji czy defekujących kotów może być dla mojej psychiki bardziej atrakcyjne niż małżeństwo. Skąd wziął się taki obrzydliwy fetysz, który był na długo przed okresem dojrzewania?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś oglądałem film o kotach defekujących do toalety. Mimowolnie miałem erekcję. Zrobiłem też coś dziwacznego (to sami było w poniedziałek) - w łazience defekowałem na posadzkę, nie do toalety. Widziałem swoje nagie pośladki i obserwowałem nieco swojej defekacji. Potem zabrałem kał z podłogi, wrzuciłem do toalety i umyłem okolice, gdzie leżał kał. Nie było to podniecające seksualnie. Czy od bezżenności jeszcze bardziej mi się "przewraca we łbie"? Oglądanie własnej defekacji czy defekujących kotów może być dla mojej psychiki bardziej atrakcyjne niż małżeństwo. Skąd wziął się taki obrzydliwy fetysz, który był na długo przed okresem dojrzewania?

 

Ja pierd.ole ludzie przerażacie mnie. Czuje, że nie długo przeczytam jak jesz swoje odchody i się przy tym "spuszczasz"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na terapię koprofilii nie chodzę. Ostatnio u psychologa jestem co tydzień. Co około 3 miesiące mam wizytę u psychiatry. Obawiam się, że pożądanie (ang. lust) jest ważnym motywatorem do działania w moim przypadku. Nie czuję się zbytnio na siłach, aby podjąć pracę w zawodzie. Nie obchodzi mnie zarabianie sporej ilości pieniędzy, pracoholizm, wolę wygodny styl życia. Nie przygotowywałem się do małżeństwa w praktyce (nie miałem "dziewczyny", nie byłem na "randkach" - nikogo nie zapoznałem w życiu), ostatnio dużo teoretyzuję na ten temat. Inne małżeństwo niż z Aspijką nie jest dla mnie atrakcyjne. Moge czuć dumę z tego, że jakaś Aspijka rodzi dziecko. Teraz mam najlepszy wiek na spłodzenie potomstwa, a na chwilę obecną z pewnością do małżeństwa się nie nadaję. To myślenie o dzieciach kojarzy mi się jakoś z pożądaniem, erekcją. Mam "bałagan" w głowie. Kończę studia powoli, nareszcie. Oby teraz było "z górki". Praca samodzielna (np. robienie projektów) nie jest tym, co lubię. "Mam problemy" ze zrozumieniem tego, dlaczego ludzie myją się codziennie (ja kąpię się osttanio rzadziej niż raz na dwa tygodnie chyba...). Boję się, że to bezżenność tak podcina mi skrzydła i demotywuję. Dlaczego mam tyle potrzeby fizycznej bliskości żony (całowanie, spanie razem, tulenie, współżycie)? Po co mi to biologiczne pragnienie? Mam problemy z religią, boję się, że źle bym zrobił, jeślibym się ożenił. Seksualność to dla mnie zbędne koło u wozu. Panowanie nad lust męczy mnie, nawet koleżanki ze studiów mogą wywoływać u mnie pragnienie płciowe samą obecnością. Mogę się czuć tak, jakby mój organizm "wariował" na punkcie płodzenia potomstwa. Mnóstwo rzeczy niewieścich kojarzy mu się z "seksem". Przeczytałem tekst o dawnych poglądach na płciowość w katolicyzmie (wyraźnie surowszych, niż obecnie) i nie chce mi się żenić już tak bardzo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym pozbyć się fetyszy raz na zawsze. Jak to zrobić? Nie mam praktycznego doświadczenia w dziedzinie przygotowania do życia w rodzinie. Moja psychika chciałaby mieć dziewczynę Aspijkę i przyprowadzać ją do domu od czasu do czasu. Nie po to, żeby spać z nią razem w jednym pomieszczeniu czy mieszkać razem. Brat nieraz przyprowadzał dziewczynę do domu (niestety, kończyło się to spaniem w jednym łóżku, życiem jak mąż z żoną). A on, a tym bardziej dziewczyna, są młodsi ode mnie o kilkadziesiąt miesięcy. Mam zerowe doświadczenie w zakresie związków. Nigdy nie miałem sympatii. Kiedy miałbym dziewczynę, to czasami zachciałoby się jej iść do toalety. Mógłbym słyszeć wydobywające się z toalety odgłosy mikcji, defekacji (której może towarzyszyć flatulencja). Moją chorą mentalność obecnie niestety podnieca to. Co by było, gdyby dziewczyna w moim domu poszła wydalać kał? Jak zareagowałaby moja psychika? Obecnie niestety samo rozważanie o tym wywołało wzwód. Jak oduczyć ciało i psychikę tego typu reakcji? W sympatii chciałbym widzieć osobę, z którą będę mieć biologiczne potomstwo. Nie-Aspijki nie są dla mnie atrakcyjne, mogą być co najwyżej "powierzchnowniej" atrakcyjne dla mojej mentalności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję się jak dziecko i nie wyobrażam sobie raczej, żeby mówiono do mnie "tato". Skąd mam taki silny popęd do kobiet? Bez popędu może bym tak źle nie funkcjonował. Po co mi byłoby się ożenić? Ale chęć posiadania dziewczyny to mogę mieć - nie dla przyjemności seksualnej, lecz dla przyszłej żony. Oczywiście dziewczynę-Aspijkę. Może tak dla zajęcia, żebym miał motywację do życia i ogólnie lepiej funkcjonował? Natura mnie jakby pogania do jak najszybszego płodzenia dzieci. Może stąd to pragnienie seksualne miota się po moim umyśle tak bardzo, bo tracę najlepsze lata na prokreację. Jakby natura liczyła, że coś zrobię w kierunku przedłużenia gatunku (posiadania dzieci).

 

A ja boję się seksualności ze względów religijnych. Bałbym się grzechów nieczystych. Wydaje mi się, że w małżeństwie miałbym o wiele więcej bodźców seksualnych niż teraz. Rezygnacja z przyjemności seksualnych w małżeństwie to dopiero byłoby umartwienie... Takie życie (w małżeństwie bez przyjemności seksualnych) przypomina życie księdza czy zakonnika w pewnym sensie. Tak i tak nie mogę celebrować seksualności, bo nie mam żony. Największą motywacją do małżeństwa jest dla mojego umysłu seksualność, nie ma co ukrywać. MaMoje doświadczenie w związkach wynosi zero. Nigdy nie miałem sympatii. Bycie z kobietą przed ślubem jawi mi się jako przygotowanie do małżeństwa w praktyce, bez całowania, przytulania, mieszkania razem, spania w jednym pomieszczeniu, pieszczenia, nagości i współżycia. Mogę chcieć przyprowadzać Aspijkę do domu. Brat jest młodszy ode mnie i nieraz przyprowadzał dziewczynę do domu. Niech się u nas Aspijeczka naje, może sobie moja mentalność myśleć. Myślę jakby w pewnym sensie "robotycznie", w sposób autystyczny, zasadami, silnymi zainteresowaniami i biologią, bez potrzeby bycia kochanym. Jakby Aspijka była jeszcze niżej funkcjonująca ode mnie czy biedna to by mi nie przeszkadzało - ważne, aby była dziewicą do ślubu (to samo tyczy się mnie), wyznawała tę samą religię, była prawdziwą Aspijką, nie byłoby z nią jakiś ewidentnych zagrożeń dla zdrowia dziecka (np. konfliktu serologicznego), dla mojej mentalności liczy się też to, by była dla mnie atrakcyjna płciowo (nie musi być nie wiadomo jak ładna).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czynności koprofilne takie jak obserwowanie wydalającej kał żony u normalnego człowieka wzbudzają po prostu obrzydzenie. Patrzenie na defekację żony dla zboczonej rozkoszy seksualnej to coś niegrzecznego, poniżającego dla godności kobiety, upokarzającego. Przykro może się zrobić, gdy pomyśli się o tym, że jakiś mężczyzna tak potraktował kobietę. Zrobienie czegoś takiego Aspijce dla mnie wygląda gorzej niż zrobienie czegoś takiego Enteczce. Do Aspijek to czuję pewien szczególniejszy szacunek. Jak wieprz bym się zachował, gdybym realizował na żonie, zwłaszcza Aspijce koprofilię.

 

Moja mentalność woli już raczej do końca życia być bezżennym niż ożenić się z nie-Aspijką. A może ożenienie się z Aspijką byłoby czymś złym, głównie ze względu na wyraźne zwiększenie ryzyka poważnych zaburzeń psychicznych u potomstwa? Dla mojej mentalności bardzo fajnie byłoby mieć biologiczne potomstwo poczęte w ciele Aspijki, rozwijające się w ciele Aspijki i urodzone przez Aspijkę. To czyniłoby takie dziecko "cudownym", bez względu na to, jaką "konstrukcję psychiczną" by było. I tak byłoby biologicznym synem Aspijki!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na forum dla osób z ZA narzekano na to, że piszę obleśne rzeczy. Na czym polegają moje zboczone skłonności? Może się wydawać, że na chęci delektowania się smrodem (z) ciała atrakcyjnej osoby. Gdyby nie było smrodu kału czy bąków, to dla mojej zboczonej psychiki nie byłyby one zbyt atrakcyjne. Przyjemność seksualna została jakby od dzieciństwa najmocniej u mnie skojarzona nie z układem rozrodczym, a pokarmowym. Chora mentalność widzi coś słodkiego, "wzruszającego" w tym. Do ok. 13 lat myślałem, że w celu prokreakcji mężczyzna odbywa stosunek analny. Jako dziecko nie interesowały mnie narządy płciowe, wiedziałem za to o odbycie, o pośladkach, o tym, że kał i gazy jelitowe cuchną. Wygląda to obrzydliwie. Skąd wzięła się tak zboczona i nienormalna seksualność? Dla mnie samego te głupoty mogą być "śmieszne". Normalna seksualność nie była dla mnie jakoś atrakcyjna, przed gimnazjum o niej nie myślałem. W domu często słyszałem nieładne słowo na "d" i wiedziałem, co ono oznacza od dzieciństwa. Nie jest tak łatwo czysto patrzeć na atrakcyjne osoby płci żeńskiej, bo szybko pojawiają się zboczone konotacje. Główne bodźce seksualne zdają się dla mnie związane z przewodem pokarmowym, nie układem rozrodczym.

 

Co do związków - moja mentalność woli już nie mieć jakiejkolwiek sympatii (żony tym bardziej), niż być w związku z nie-Aspijką. A mnie Aspijki tak ciekawią. Realizacja koprofilii na Aspijce gorzej mi się kojarzy niż realizacja koprofilii na nie-Aspijce, moja psychika jakby w szczególny sposób szanuje Aspijki. Łatwiej mi sobie wyobrazić, że np. perwersja polegająca na obserwowaniu czyjejś defekacji w celu doświadczenia przyjemności płciowej, zaspokojenia popędu płciowego znieważa godność Aspijki niż innej osoby płci żeńskiej, bo Aspijki są w pewnym sensie jakby "świętością" dla mnie. Inne osoby płci żeńskiej nie należą do tej "szczególnej klasy Aspijek".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

koprofili
Ale te feromony raczej nie mają nieprzyjemnego zapachu (jeżeli w ogóle jakiś mają). Fakt, że kobieta wydala kał, gazy jelitowe zdaje się być dla mnie podniecający. W wieku kilku lat wyobrażałem sobie chyba, że jestem myszką Minnie która połknęła "żak" i to mnie jakoś podniecało. Wyobrażałem też sobie bycie dwunastolatką (miałem ok. 6 lat) i to też mnie podniecało jakoś. Żeński przewód pokarmowy był jakimś "fetyszem" dla mnie. Kiedy miałem kilka lat, dwa razy wąchałem okolice odbytu babci po tym, jak wydaliła gazy jelitowe.
:shock: to miałeś "fajne" dzieciństwo :shock:

Swoją drogą kaprofil to https://pl.wikipedia.org/wiki/Koprofilia nie czytałam całego tematu yyy jakby Ciebie to dotyczy :?::shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

take, skupiasz sie na zakladaniu aspijskiej rodziny i to w duzych detalach gdzie rok robi roznice, a chyba zdajesz sobie sprawe, ze przede wszystkim musisz zadbac o swoje dobro, ewentualna niezdolnosc do pracy zawodowej to prawdziwy problem, jak tego nie rozwiazesz to zapomnij o zakladaniu rodziny, no chyba ze znajdziesz bogata aspijke ktora Cie utrzyma. taka rzeczywistosc :bezradny:

Wiem, ze nie powinnam ale wybuchłam smiechem po przeczytaniu Twojej wypowiedzi 035.gif

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mojej mentalności nieczyste myślenie o Aspijce wygląda jako coś bardzo złego, nieodpowiedniego. Nie chce ona "wierzyć" w to, że Aspijki mają odbyt, wydalają kał i gazy jelitowe, trawią pokarm. Wpada w "urojenia". Może też po to, aby odciągnąć się od nieczystości? Nie chcę przyjąć do wiadomości tego, że Aspijki (czy nawet kobiety w ogóle) robią takie niemiłe "rzeczy". Ślub z nie-Aspijką jawi się mojej mentalności jako coś niemiłego - woli męczyć się w celibacie, niż żenić się z "nudną", "obcą" nie-Aspijką!

 

Przed ślubem chciałbym nawet nie trzymać sympatii za rękę, to nie jest dziwactwo, a godny polecenia sposób na zachowanie czystości przedmałżeńskiej, dla mnie dodaje on charakteru ceremonialnego i wyjątkowości, uroczystości małżeństwu. Znalazłem taki cytat (z http://www.fronda.pl/blogi/miroslaw-salwowski/na-jak-wiele-mozna-sobie-pozwolic-przed-slubem,32152.html):

 

Słuchałem niemało świadectw ludzi, którym w nienaganny sposób udało się zachować cnotę czystości do ślubu i często powtarzał się w nich następujący motyw: „Podczas chodzenia ze sobą zrezygnowaliśmy z wszelkich pocałunków, przytuleń, uścisków, a nawet trzymania się za ręce”. Taka postawa oczywiście wydaje się być zdecydowanie przesadną i surową, ale gdy zważy się na ludzkie doświadczenie i prostą życiową prawdą, która mówi, że „krew nie woda”, właśnie ona wydaje się być najbardziej bezpieczną i godną polecenia.

 

Na szczęście współżycie "dla przyjemności" z Aspijką dla mojej psychiki nie robi się zbyt atrakcyjne. "Aspijka" to jakieś "cudowne słowo" dla mojej psychiki, ma ona jakiś "niezwykły" stosunek do Aspijek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moją mentalność może frustrować to, że nie żyje w małżeństwie. Wczoraj mama odpowiedziała chyba, że jestem młody, gdy powiedziałem, że nie mam żony (nie pamiętam, jak dokładnie było). A wtedy, kiedy moja mama była w moim wieku, byłem już po swoich pierwszych urodzinach... A gdy tata był w moim obecnym wieku, byłem po drugich urodzinach... Na początku trzeciej dekady lipca od psychiatry znów usłyszałem o tym, że nie nadaję się do małżeństwa. A czytałem o mężczyźnie z ZA i zaburzeniem schizoafektywnym, co przed 30 urodzinami miał żonę i córkę...

 

Ktoś kiedyś, pisząc o tym, co robię, użył sformułowania "p*******c seksualno-religijny" (w bierniku). Wulgarnie to nazwała ta osoba. A dla mnie to, co u mnie występuje, może być trudne do opisania. Przez problemy religijne niedawno byłem odwieziony karetką do psychiatry... Bezżenność może być dla mnie dużym wysiłkiem dezorganizującym życie. Mam "rozszczepiony" umysł w pewnym sensie. Niższa warstwa chce małżeństwa, wyższa chce celibatu do końca życia. Jest coś, co mentalność metaforycznie może nazwać "zderzeniem czołowym". Sprzeczne pragnienia (małżeńskie i "bezżennościowe") występują u mnie. Moja mentalność chciałaby ożenić się z młodszą ode mnie, wystarczająco ładną, dziewiczą Aspijką czy nawet mieć z nią potomstwo. A wola mówi, żeby nawet sympatii nie mieć. To pragnienie płciowe jest problematyczne. Bez niego moja kondycja byłaby wyraźnie inna. Miałbym jeden spory problem mniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×