Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ja, nie-ja, czyli jak ulepili mnie rodzice.


Rekomendowane odpowiedzi

Może krótkie wprowadzenie... Mam 25 lat. Żyję pod jednym dachem z rodziną, póki co nie ma szansy się to zmienić.

Szkoły, studia, wszelkie wybory jakich dokonywałam były pod to "co pomyślą rodzice, czy ich to zadowoli, czy będzie ok".

Troszkę ponad rok temu, w trakcie terapii udało mi się odrobinę zmienić to myślenie. Zaczęłam dążyć do tego czego JA chcę.

W tej chwili, mimo depresji, staram się realizować w tym co kocham. Tyle tylko, że jak bumerang wraca stary problem- co RODZICE pomyślą. Cały czas martwię się, że są mną rozczarowani, że jako najstarsza z rodzeństwa po prostu się nie udałam. Ostatnio było już tak dobrze, wystarczyło jedno zdanie mojej mamy, żebym zwątpiłam w wysiłek ostatniego roku.

Nie wiem nawet, czy powinnam o tym z nimi porozmawiać, czy aż tak się "wyflaczac".

Ich wymagania, uświadomione czy nie, cały czas wpływają na każdy aspekt mojego życia. Nie mam pojęcia jak się z tego wreszcie uwolnić, i po prostu żyć po swojemu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już nie kontynuujesz terapii? Piszesz, że nie wiesz, czy z nimi o tym rozmawiać. Rozmawiałaś już wcześniej? Jeśli tak, to jak zareagowali?

 

Gorąco pozdrawiam i trzymam kciuki, żebyś wyrwała się z tego myślenia. Już byłaś na dobrej drodze, ba, jestem pewna, że nadal jesteś, tylko trzeba dalej walczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie kontynuuję terapii. Ze swoim terapeutą doszłam do miejsca w którym poczułam, że więcej mi nie da. Sporo się nauczyłam, ale formuła się wyczerpała.

 

Rozmowa... Nigdy nie odbyła się taka do bólu, ze wszystkimi żalami, niezabliźnionymi zdarzeniami. Nie wiem po prostu czy to by dało cokolwiek, czy też tylko zasiało ferment między mną a rodzicami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość pysiunia

Melanie22, Dużo nauczyła Cię psychoterapia. Warto ją przejść od początku do końca. Poszukaj certyfikowanego psychoterapeuty, weź skierowanie od lekarza na terapię i kontynuuj.

 

Warto nauczyć się żyć dla siebie, a nie po to, by satysfakcjonować innych.

Jeśli się tego nie nauczysz - nigdy nie będziesz szczęśliwa. Warto być na swój sposób egoistą.

 

Droga, którą szłaś była dobra - kontynuuj ją dalej !

 

Rozmowa z rodzicami niewiele da. Rodzice tacy są i ich nie zmienisz. Zmienić możesz tylko siebie, swoje myślenie i postępowanie tak, by - PRZEDE WSZYSTKIM - Tobie było dobrze.

Zaakceptuj siebie taką, jaką jesteś. Akceptacja siebie to początek romansu na całe dorosłe życie :-)

 

-- 19 mar 2015, 06:56 --

 

Ostatnio było już tak dobrze, wystarczyło jedno zdanie mojej mamy, żebym zwątpiłam w wysiłek ostatniego roku.

Idź dalej tą drogą. Nie pozwól nikomu, by Cię z niej "spychał"... To droga do wolności osobistej i Twojego rozwoju ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za dobre słowo :)

Zastanawiam się co jakiś czas nad ponownym podjęciem terapii. Nie mam na to najmniejszej ochoty, myślę, że po prostu chcę zacząć zamykać za sobą pewne rozdziały. Kolejna terapia będzie przyznaniem się do jakiejś... słabości?

Miałam nadzieję, że najlepszą terapią będzie praca. Tyle tylko że cała radość z niej jakoś uleciała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Melanie22, z tego co opisujesz podłączyłas sie symbiotycznie pod rodziców, a własciwie to oni Cie tak wychowali :roll: strasznie trudno to przerwac, za to łatwo zamienic obiekt, z którym następuje stopienie / w ten sposób symbioze z rodzicami mozesz smienić np na symbioze z facetem, co tez na dobre nie wyjdzie/ Moim zdaniem powinnas kontynuowac terapie z terapeuta, który pokaze ze mozesz czuc sie dobrze bez uzalezniania sie od innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No cóż... Nie da się zaprzeczyć, że trzymali mnie pod kloszem. Mając lat naście miałam głównie obowiązki, ponosiłam zawsze bardzo przykre konsekwencje nie spełnienia ich oczekiwań. Byłam trzymana na jak to się mówi krótkiej smyczy. Przez to też nie mam szansy na stworzenie jakiegokolwiek związku, po prostu nie wiem jak.

Terapia... Fakt, to może mi pomóc zbudować poczucie własnej wartości oparte o to co ja myślę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Melanie22, tak z ciekawosci przejrzałam Twoje posty bo mi nie pasuje troche ten obraz. Pisałas we wczesniejszych postach ze sie ciełas, ze bierzesz leki, ze zrezygnowałas z terapii rok temu, tutaj piszesz ze sama doszłas do wniosku ze koniec terapii w innym poscie, ze to rodzice powiedzieli ze jest nieskuteczna. Skoro twierdzisz ze terapia Ci pomogła, to pytanie co zmieniłas w swoim zyciu? Bo piszesz ze nic nie sie zmienia, to po co tkwisz w tym niezmienianiu, terapia polega na tym ze człowiek dokonuje zmian na lepsze. Poza tym co spowodowało ze sie okaleczałas? To ze rodzice zwalali na Ciebie obowiazki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie nie, to wyjęte z kontekstu.

Jedna rzecz, że wg mojej rodziny, rodziców, nic się przez terapię nie zmieniło. Powodów mojej rezygnacji było kilka.

Nie uważam też, że nic się nie zmieniło. Po dwóch latach marazmu rozpoczęłam pracę, stworzyłam własny niewielki biznes.

Jest jednak kilka spraw, które nadal ciągną mnie w dół. Jest mi gorzej dlatego tutaj piszę, chyba nic w tym złego?

Nie tnę się od długiego czasu. Także na to składało się wiele czynników.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość pysiunia
Po dwóch latach marazmu rozpoczęłam pracę, stworzyłam własny niewielki biznes.

 

Melanie22, Widzisz, terapia przyniosła trochę pozytywnych skutków :-)

Psychoterapia pozwoli Ci rozliczyć się z przeszłością, poznać i pozbyć się schematów, które kierują Twoim myśleniem, postępowaniem, stać się człowiekiem wolnym, podejmować takie decyzje, które będą dobre dla Ciebie, spełniać swoje marzenia. Tylko trzeba ją przejść od początku do końca!

 

Tak jak napisała bittersweet - jeśli nie uniezależnisz się od swoich rodziców teraz, w przyszłości będziesz zależna od chłopaka, czy kogoś innego. To nie pozwoli Ci być wolną i szczęśliwą.

 

Walcz o siebie, pracuj nad sobą (najlepiej pod kierunkiem psychoterapeuty). Do tego potrzebny jest czas i cierpliwość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Złoszczę się, bo leki biorę od prawie dwóch lat, próbowałam psychoterapii i chyba oczekiwałam większych efektów czy jakiegoś cudu może.

Cudów nie ma, ale bardzo dziękuję za te słowa. W chwilach kiedy kompletnie wątpię w siebie, bardzo jest mi to potrzebne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×