Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to już zaburzenia odżywiania?


Ryuuk

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć!

Piszę ten post częściowo, żeby się wyżalić... a może ktoś ma podobnie?

W dużym skrócie: od zawsze byłam za chuda, aktualnie przy wzroście 170cm ważę ok. 52kg. Do studiów nie robiłam tego specjalnie, po prostu nigdy nie udawało mi się przytyć. Zawsze postrzegałam siebie za szczupłą, do liceum - wtedy pojawiły się pierwsze myśli pt "chyba mam nogi nieproporcjonalne do reszty ciała". Nie wiem, skąd ta myśl, nikt nigdy nie dał mi do zrozumienia, żebym wyglądała niewymiarowo. Ale wtedy to pozostało tylko myślą. Do czasu.

 

Z racji porzucenia pierwszego kierunku studiów miałam dość dużo czasu dla siebie, postanowiłam coś ze sobą zrobić. Coś, czyli dieta, ćwiczenia, cotygodniowe mierzenie, obserwowanie zmian, poszukiwanie sposobów na jeszcze bardziej efektywne zrzucanie centymetrów.... Nie zauważyłam momentu, w którym to wymknęło się spod kontroli. Obsesyjne liczenie kalorii, redukcja, głodówki.

 

Jednak jest w tym coś dziwnego. Potrafię funkcjonować jak anorektyczka przez kilka tygodni, a potem zaczynam z tym walczyć, najczęściej po wielu rozmowach z moim chłopakiem (spędzamy ze sobą dość dużo czasu, przed nim jedynym nie jestem w stanie ukryć, że jem mało lub że w ogóle tego nie robię). Potem mam kilka tygodni/miesięcy spokoju (np. ostatni mój "epizod" był na przełomie grudnia i stycznia), racjonalnych ćwiczeń i diety, żeby znowu stracić kontrolę.

 

Nie chcę skorzystać z pomocy specjalisty, bo, po pierwsze, boję się, że nikt nie potraktuje mnie poważnie ("anorektyczka", która schudła najwięcej do 46 kilogramów... to nie brzmi poważnie), a po drugie, nie wiem tak naprawdę, czy to wymaga leczenia. Bo skoro za każdym razem jakoś z tego wychodzę, to czy to naprawdę są zaburzenia?

 

Z góry dzięki za każdą odpowiedź

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ryuuk, ja przy 173 tylko chciałam ważyć poniżej 50, najlepiej czterdzieści parę i już specjaliści próbowali coś z tym robić. Ważyłam dużo, dużo więcej, ale zaburzenia odżywiania mogą dotknąć każdego. Poza tym, na pewno potraktują Cię poważnie - wierz mi, nie trzeba czekać do bardzo złego stanu, żeby poprosić o pomoc i próbować coś zmienić. Tak naprawdę im szybciej skorzystasz z pomocy, tym lepiej. Nie warto czekać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ryuuk, ja przy 173 tylko chciałam ważyć poniżej 50, najlepiej czterdzieści parę i już specjaliści próbowali coś z tym robić. Ważyłam dużo, dużo więcej, ale zaburzenia odżywiania mogą dotknąć każdego. Poza tym, na pewno potraktują Cię poważnie - wierz mi, nie trzeba czekać do bardzo złego stanu, żeby poprosić o pomoc i próbować coś zmienić. Tak naprawdę im szybciej skorzystasz z pomocy, tym lepiej. Nie warto czekać.

 

 

 

 

 

Niosąca radość - za sam nick Cie ściskam, a do tego to co napisałaś jest bardzo pozytywne, motywujące.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wera888, dziękuję.

A co do tego, o czym pisałam, to szczera prawda. Naprawdę nie warto czekać zbyt długo, bo potem dużo trudniej jest z tego wyjść. Kosztuje to bardzo wiele pracy i wysiłku. A po co do tego dopuścić, jeśli można szybciej coś z tym zrobić. Sama popełniłam ten błąd, dlatego mówię, że nie warto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Również uważam, że czym szybciej, tym lepiej skorzystać z pomocy. Z każdej formy, jaką można otrzymać. Najgorzej zostać samej i nie móc nikomu powiedzieć, jak się czuje. Człowiek uczy się na błędach, ale... lepiej na czyichś (np. moich). Trzymaj się ciepło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jejku, dzięki za wszystkie odpowiedzi :)

Niestety, jeszcze nie zdecydowałam się na wizytę, aczkolwiek znalazłam już przychodnię - nie zachęca mnie tylko fakt, że w grę wchodzą tylko wizyty na nfz, boję się, że terminy będą co kilka tygodni, a to trochę mało.

Ostatnio miałam pogorszenie nastroju, bo trafiłam na Youtube na dokument o anoreksji i jakoś tak emocjonalnie do tego podeszłam, że wygadałam się ze swojego stanu na konwersacji na Facebooku, na której rozmawiam z najbliższymi przyjaciółmi. Na razie tylko jedna przyjaciółka to przeczytała, a ja boję się, co będzie, jak pozostali to zobaczą... Nie chcę wyjść na słabą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ryuuk nic się stanie :twisted: Wiesz, znajomi często widzą więcej niż okazują, może się więc okazać, że już jakiś czas temu zorientowali się, że coś jest nie halo i nie wiedzą, jak zareagować. Słabość? Jaka słabość? Anoreksja to choroba, coś jak nieżyt nosa. Jak wysmarkujesz kolejne pudło chusteczek, nie patrzysz na to w kategoriach słabości, nie? ;)

 

Okej, poważniej. Anoreksja jest często objawem innych problemów, więc jak najbardziej powinnaś z kimś o tym porozmawiać. Z psychologiem na przykład. Wierz mi, ważyłam 45 kilo przy 170 cm i to wystarczyło, żeby się zakwalifikować na oddział dzienny :? To nie tak, że dopiero odpowiednio niska waga robi z Ciebie poważny przypadek. Sio do lekarza. Sio! Najlepiej zanim zaczniesz się bujać ze wszystkimi skutkami ubocznymi niedowagi :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Maladie, nie wydaje mi się, żeby znajomi wiedzieli (wnioskuję po reakcji tej jednej przyjaciółki), ale może masz rację, że nic się nie stanie. Mój chłopak też mnie przekonuje, że to przecież najbliższe mi osoby, więc zrozumieją.

Do lekarza pójdę, na pewno, mam o czym z nim rozmawiać, oj mam....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@appleblossom niby tak, ale nie chcę ich w to wciągać. Wystarczy, że jedna osoba - mój chłopak - wie i cierpi z tego powodu.
A wiesz, że z przyjaciółmi łatwiej takie rzeczy przetrwać? Ja też miałam wątpliwości, ale w efekcie wiem, że bez nich nie dałabym rady. Zastanów się nad tym.

I walcz o siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@appleblossom niby tak, ale nie chcę ich w to wciągać. Wystarczy, że jedna osoba - mój chłopak - wie i cierpi z tego powodu.
A wiesz, że z przyjaciółmi łatwiej takie rzeczy przetrwać? Ja też miałam wątpliwości, ale w efekcie wiem, że bez nich nie dałabym rady. Zastanów się nad tym.

I walcz o siebie.

 

Domyślam się, że byłoby łatwiej. Wezmę to pod uwagę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że w zaburzeniach odżywiania bardzo ważne jest, żeby przestać się wstydzić swoich zaburzeń, żeby przestać się wstydzić samych siebie, a zacząć uczyć się z tym żyć, bo, paradoksalnie, jak się tego nauczymy to łatwiej to zniknie z naszego życia...Ja tak widzę po sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piszesz ze koniec koncow wychodzisz z tego i dajesz sobie rade- no ale potem znowu wpadasz w obsesyjne liczenie kalorii. To super ze podejmujesz walke i udaje Ci sie przez pare tygodni zdrowo odzywiac nie myslec o kalorycznosci. Ale bedziesz zdrowa gdy to bedzie staly stan, nie cos chwilowego, bo chlopak Cie przekonal ze robisz sobie krzywde.

Uwazam ze powinnas udac sie do psychologa, chociazby porozmawiac, powiedziec co czujesz. Moze masz zaburzenia, moze nie. To nie jest wedlug mnie az tak istotne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×