Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co straciliście przez zaburzenia/chorobę?


abrakadabra xx

Rekomendowane odpowiedzi

Jeżeli o mnie chodzi to nie skończyłem szkoły, planowałem zostać astrofizykiem, nie założyłem własnej rodziny, straciłem kilka fajnych związków, nie założyłem innych wartościowych, wszystko poniżej moich realnych możliwości, straciłem wartościowych kumpli, nie zwiedzałem świata tak jak chciałem, zostałem sam po porzuceniu znajomych imprezowiczów w nadziei na powrót do zdrowia.

 

A wy co straciliście i moglibyście zyskać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Straciłem 2 fajne związki pewnie nie bym był samotnym jak teraz, niskonczyłem szkoły średniej, dużo fajnych chwil, chciałem zwiedzać świat ,marzenia chciałem zostać kierowcą mpk , meteorologiem w ogóle wszystko co związane z pogodą i geografią,ludzi , wygląd stałem się otyłym człowiekiem ze 120 kg w wieku 23 lat i rotoskoliozą kręgosłupa ,przez wygląd zabrano mi wiele , lubiłem tańczyć ale wstyd mi było chodzić do klubów bo po co taka paskuda? Zabrała mi choroba i zle dobrane leki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja przez chorobę nigdy nie byłem w związku. Kiedyś marzyłem o aktorstwie, ale nie czuję się komfortowo żyjąc, a co dopiero stojąc na scenie. Mam talent wokalny, ale z podobnego powodu nie wykorzystuję go. Teraz straciłem wszystkie pieniądze, bo nie jestem w stanie pracować. Straciłem czasy szkolne i studenckie na tłumienie lęku, podczas gdy inni bawili się i uczyli przebywać z ludźmi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zupapomidorowa, trzeba próbować różnych rzeczy i zobaczyć co Cię porwie. polecam filozofie.

jakie leki? są różne, można podejrzewać że np. mianseryna by się nadała bo jest noradrenalinowa, ale ja nie ordynuje leków, właściwie to brałem ich dużo a z apatii wyciąga mnie dobrze jedynie baklofen i akineton. jednak to u mnie tak jest nie wiadomo wcale że u innych też, więc się nie sugeruj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Straciłem wszystko to co mogłlem zrobić w życiu, a potrafię dużo zrobić, wiem o tym bo kiedyś było inaczej, miałem tyle pracy, planów, wsztstko było dla mnie jasne i nie wymagające większego wysiłku. Kiedy zaczęła się choroba wszystko straciło sens i te wszystkie rzeczy o których mażyłem, które planowałem, stały się nie osiągalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Generalnie to straciłem złudzenia (złudzenia, które pozwalają żyć...), kumpli (co to zresztą za kumple?) i narzeczoną (może i lepiej, bo to zła kobieta była)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Straciłem dzieciństwo,przede wszystkim zdrowie,chęć do życia,podchodziłem 2 razy do zawodówki ale przez chorobę nie skończyłem żadnej(wogóle to ledwo ukończyłem gimnazjum),dla rodziny stałem się ofiarą życiową i pośmiewiskiem,już nigdy nie będę w stanie być w związku nawet boję się o tym wszystkim mysleć,znajomi poza tylko 1 osobą odwrócili się ode mnie no i na koniec nie mam już przyszłości bo pozostały mi długi które pewnie będę spłacał przez całe życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajny wątek ,myślę że każdy z nas stracił coś przez chorobę dzieciństwo,możliwość samorealizacji w wielu dziedzinach w moim przypadku z drugiej zaś strony poprzez chorobę zyskałam większą samoświadomość siebie,siłę,chęć do walki pomimo wszystko,nauczyłam się cierpliwości i pokory.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

z drugiej zaś strony poprzez chorobę zyskałam większą samoświadomość siebie,siłę,chęć do walki pomimo wszystko,nauczyłam się cierpliwości i pokory.

Ja tak samo :) Zyskałem też tzw. otwarty umysł, tzn. łatwiej jest mi rozumieć innych ludzi, nie wyśmiewać dziwnych pomysłów itd. To też ma swoje ciemne strony, bo im bardziej się rozwijam, tym trudniej o interesującego rozmówcę, bo ludzie w ogromnej większości posługują się stereotypami, konwenansami itd. i dyskusje z nimi są przez to nudne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co by było gdyby? Życie nie ma wersji alternatywnej. Można obwiniać chorobę/zaburzenia, a przecież są one reakcją na traumatyczne doświadczenia.

Nie było możliwym się nie pochorować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pluszowa, wierzysz w przeznaczenie? Że coś co się stało musiało się stać? Nie wierzysz w przypadek?

 

Jest np. sytuacja kiedy dziewczyna (jeszcze za młodu) idzie sama po ciemku gdzieś przez miasto i napada ją grupka dzieciaków, bije ją a ta w efekcie ma traumę i zmarnowane życie. Jednak jest sytuacja gdzie dziewczyna spotyka jakiegoś kolegę przez przypadek i z nim wraca, i nic się nie dzieje. W efekcie ma wspaniałe życie. ( w skrócie)

Nie wiem jak jest na prawdę, czy istnieje przypadkowość czy wszystko jest już zapisane, tego nie wiem, jednak moim zdaniem rzeczy mogą dziać się przypadkowo. Gdybym nie natrafił na pewnych kolesi w moim życiu, nie był bym w tym stanie.

 

Także to jest raczej narzekanie na los, bo przecież nie musiało tak być (czy musiało??). Wiem co powiesz, że po co roztrząsać przeszłość, trzeba żyć dalej. To fakt, jednak człowiek ma jedno, jedyne życie i ma prawo być zły że akurat to jego jedyne jest schrzanione a mogło być tak jak każdy człowiek na to zasługuje.

 

Ja jestem wściekły że los jest taki pojebany i okrutny dla mnie, wiem że nic nie da narzekanie, że trzeba wszystko zaakceptować i żyć dalej i takie tam bla bla.

Także od czasu do czasu można ponarzekać ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pluszowa, wierzysz w przeznaczenie? Że coś co się stało musiało się stać? Nie wierzysz w przypadek?
To nie ma znaczenia, ponieważ rozmawiamy o zaistniałym fakcie, którego efektem są zaburzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Straciłem też swoją osobowość, jestem innym człowiekiem, cieniem tego prawdziwego albo resztkami cienia. Sam nawet już nie wiem czym ja się stałem, takie nie wiadomo co, ni żywy ni martwy, resztki życia spędzę w coraz większym zeszmaceniu. Podziwiam tych wszystkich optymistów z uśmiechem na twarzy i z pogodą ducha, pomimo że mają najgorsze choroby jakie można sobie wyobrazić. Naprawdę ich podziwiam.

 

-- 17 mar 2015, 19:00 --

 

Zastanawiam się jak pomimo wszystko cieszyć się życiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

z drugiej zaś strony poprzez chorobę zyskałam większą samoświadomość siebie,siłę,chęć do walki pomimo wszystko,nauczyłam się cierpliwości i pokory.

Ja tak samo :) Zyskałem też tzw. otwarty umysł, tzn. łatwiej jest mi rozumieć innych ludzi, nie wyśmiewać dziwnych pomysłów itd. To też ma swoje ciemne strony, bo im bardziej się rozwijam, tym trudniej o interesującego rozmówcę, bo ludzie w ogromnej większości posługują się stereotypami, konwenansami itd. i dyskusje z nimi są przez to nudne.

 

mam to samo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cały czas tracę masę rzeczy przez chorobę, życie przecieka mi przez palce przez tę codzienną bezczynność, ale naprawdę nie potrafię inaczej, puki co nie odczuwam ciągle poprawy, czuję że nadal czekają mnie zmiany leków. Mam pustkę w głowie, żadnej kreatywności, pomysłów na jakieś działanie, czuję się nicością.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×