Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czuję się samotna


Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

Jestem w związku małżeńskim od sześciu lat, ale od dziesięciu lat razem. Mamy dwójkę dzieci.

Od początku związku (wtedy jeszcze mój partner - nie mąż ) oszukiwał mnie w różny sposób. Okłamywał, znikał na kilka dni - nie dając znaku życia - kiedyś nawet mnie zdradził - później twierdząc, że sobie to wymyśliłam. Nigdy od 10lat nie dostałam od niego prezentu na urodziny. Na święta dwa razy. Kiedy zwrócę mu na to uwagę - złości się na mnie i tłumaczy, że nie miał czasu kupić... Z pracy wraca do domu jakby za karę... Jest niemiły i gburowaty - ostatnio nawet dla dzieci....

Nie interesuje się tym co robiliśmy cały dzień - tylko ciągle opowiada o pracy... Nie interesują go dzieci, żona, opłaty, zakupy, dosłownie nic.

Jest niemiły i opryskliwy- ciągle podważa mój autorytet przy dzieciach...

Moja samoocena juz nie istnieje, nie mam siły na nic, już nawet nie mam siły płakać.

Na wakacjach nie byliśmy nigdy, bo ciągle mamy dług po tym jak przez niego komornik zabrał nam pieniądze. Na nic nas nie stać - bo przez 1,5 roku mój mąż nie zrobił nic żeby znaleźć lepszą pracę, po tym jak pracodawca zaczął mu płacić gołe minimum.

Nie mam już na to siły, żeby ciągle prosić, naprawiać... Juz po prostu nienawidzę siebie i jego.

Doprowadził nie do takiego stanu, że nie mogę na niego patrzeć. W przeciągu dwóch lat kochaliśmy się może z 4 razy. Ale po prostu nie chcę. Nie mam ochoty - przez to w jaki sposób mnie traktuje. Wyśmiewa mnie przy dzieciach, przy mojej rodzinie, przy jego rodzinie - ciągle mnie krytykuje.

Potrafi być miły - kiedy się do mnie dobiera... I tylko wtedy - to jak mam się czuć?

Nie obchodzi go mój stan zdrowia, kondycja psychiczna, zmęczenie, niewyspanie- Nic!

A ja jestem po dwóch CC i czuję się źle...

Jestem ciągle niewyspana...zmęczona i zdołowana - gdyby nie dzieci - zabiłabym się....

Juz nie mam siły...

 

-- 10 mar 2015, 23:03 --

 

To pewnie wszystko moja wina...

Nie zasługuję na lepsze traktowanie - wyglądam jak kupa przeciśnięta przez praskę do ziemniaków... I mam wagę słonia... Więc jak można kochać i dbać o takie monstrum? ;-(

 

Juz mi wszystko jedno - niech tylko będzie milszy dla dzieci - bo one na to bardzo zasługują. Dla nich zrobiłabym wszystko - poświęciłam karierę zawodową - teraz jestem nikim. Staram się poświęcać im max czasu, żeby były mądre, zadbane i nigdy nie chodziły głodne.

I przynosi to efekty. Córeczka mając dwa lata już mówiła wierszyki na pamięć i śpiewała piosenki. Jest super mądra.

Syn dopiero zaczyna - bo jest jeszcze malutki. Ale są kochane i nie robią nikomu krzywdy - wręcz przeciwnie - wnoszą wiele światła do naszego domu.

Mąż sam wielokrotnie mówił, że nie wyobraża sobie życia bez nich.

To więc skąd to zachowanie?

Powiedział, że rozwodu mi nie da... ale ja nie chcę czuć się w ten sposób...

On odbiera mi radość ze wszystkiego... Wszystko co mnie cieszy - krytykuje...

Czuję się jak... sama nie wiem jak... jakby ktoś próbował wyssać ze mnie całe szczęście...

Od małego dziecka mam niskie poczucie wartości - dzieci się ze mnie śmiały, bo miałam okulary - a wtedy to było coś strasznego, mama zawsze wolała moją starszą siostrę, tata miał wszystko gdzieś...

Mój chłopak/ mąż - tak jak napisałam.

Więc dopiero teraz kiedy mam dzieci czuję, że mnie ktoś kocha i ze mam dla kogoś żyć...

A on nawet to mi zabiera....

Już mi zabrał wszystko....

Naprawdę mnie już nic prócz dzieci nie cieszy...

Kochałam go - walczyłam o ten związek 10lat... Juz nie mam siły....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może czas zadbać o swoją psychikę??

Myślałaś o terapii?

 

Dzieci mogą iść do przedszkola, żłobka i można zająć się swoim życiem, pracą zawodową. Być niezależną finansowo.

Mąż nie jest od dawania Ci lub nie rozwodu, o tym decyduje sąd.

Kwestia tego, że cieżko Ci się na to zdobyć bo całkowicie się mężowi podporządkowałaś..

Czas to zmienić i zacząć walczyć o siebie... chociażby idąć na terapię by te uczucia sobie uporządkować.

Zdajesz sobie sprawę z tego, że to bez sensu ale z jakiegoś powodu tkwisz w tej relacji.

Nawet jeśli się z nim nie rozwiedziesz możesz być szczęśliwa - to zależy tylko do Ciebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zarabiam - jestem na urlopie macierzyńskim i zresztą bardzo długo zarabiałam więcej niż on.

Boje się rozwodu, ponieważ boje się, że mi zabierze dzieci... I tak wegetuję bez sensu w tym "związku ".

Chciałabym znać odpowiedzi - dlaczego on mnie tak traktuje....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Itan83, yyyyyyyyyyyyy, jaja sobie robisz?!

10 lat z kimś takim wytrzymałas? Mąż traktuje Cię jak kupę g*wna i mięso na bzykanie, a Ty użalasz się nad sobą i zamartwiasz, że to Twoja wina???! Związałaś się z chamem i prostakiem, całkiem możliwe, że z czasem będzie Cię i dzieci traktował jeszcze gorzej, nie wróżę poprawy. On się nie zmieni, za to Ty możesz zmienić swoją i dzieci sytuację/

Myślę, że jesteś w naprawdę fatalnym stanie, nie odejdziesz od niego ze względu na bardzo niską samoocenę, jednak sama wiesz,że tak się nie da żyć. Zgłoś się do centrum praw kobiet, dostaniesz tam darmowe wsparcie prawne, psychologiczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem z nim nie ze względu na niską samoocenę. Tylko ze względu na dzieci. One - zwłaszcza córeczka go bardzo kocha i czeka na niego zawsze gdy go nie ma. Pyta co chwilę o niego itd.

Ze względu na niską samoocenę bym go właśnie zostawiłam, bo mam naprawdę serdecznie dość. Mam wrażenie, że wysycham, jak niepodlewane kwiaty.

W sumie nie pamiętam już, czy kiedykolwiek byłam z nim szczęśliwa...

Pamiętam same rozczarowania... Nawet oświadczył mi się nie tak jak powinien, a przecież miało być tak pięknie...

Nawet pierścionka mi nie kupił - tylko dal mi jakiś stary, ruski, który dostał od babci... Zapytał po angielsku, prześmiewczo- cytując scenę z filmu "totalna magia "(na leżąco, w moim szlafroku z satyny- myślałam, że sobie robi jaja)....

Kochałam go... Zawsze... Pomimo tych upokorzeń, pomimo tego ciągłego stresu, pomimo tych licznych razy- kiedy mnie zostawiał....

Kochałam za każdym razem, kiedy ośmieszał mnie przy rodzinie mojej i jego

Kochałam za każdym razem, kiedy brał mnie za mocno i potem sapał nade mną ze zmęczenia... I mówił - mogłaś powiedzieć, że boli....

Kochałam nawet wtedy, kiedy krwawiąc w szpitalu po stracie pierwszego dziecka - on się świetnie bawił u kolegi w domu...

Za te rzeczy go nienawidzę, a mimo wszystko, gdzieś go chyba jeszcze kocham...

Jestem wrakiem człowieka... Nic mi się nie chce... Jestem zrezygnowana... Ciągle zmęczona... Jedyne co sprawia mi radość to moje dzieci....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Itan83, a myślisz, że twoje dzieci nie widzą lub za chwilę nie będą widzieć jakie relacje cię z mężem łączą? Kłótnie, ciche dni itp. Pomyśl też o sobie swoim szczęściu robisz to też dla dzieci, a na nich się ta sytuacja też odbija. Dziecko odczuwa i widzi jak jest coś nie tak między rodzicami. Wy się możecie rozejść, ale to nie świadczy o tym, że dzieci nie będą mieć kontaktu z ojcem kwestia tylko wytłumaczenia im tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po co matki mówią córką, że powinny wyjść za mąż??? przecież to bez sensu.... Jak dużo jest przypadków, gdzie to była ich najgorsza decyzja w życiu...

Jego rodzina ma mnie za głupią, nieoczytaną, wieśniarę, która nic nie robi....

A on zresztą chyba tez... Tylko, że on chyba jest ze mną ze względu na dzieci i dlatego, żeby rodzinie nie dać satysfakcji, że przecież mu mówili....ze nic nie warta, z biednej rodziny... Gdzie ani mama, ani tata nie są po studiach i nie wkładają na uczelniach...

Dołuje to wszystko... Bo im bardziej się staram,im milsza jestem - tym mają więcej negatywów mi do powiedzenia....

W pracy, były Dyrektor też szydził ze mnie - bo nie mam wyglądu modelki- tak jak jego była asystentka, która zawsze miała fory u niego... zresztą wszystkie dziewczyny w rozm mniejszym niż 40....

Mnie po macierzyńskim degradował ze stanowiska kierownika-po mimo tego, że w trybie zadaniowego czasu pracy - zostałam po 14 godzin codziennie i byłam na jego każde zawołanie - nigdy nie usłyszałam dziękuję.... Wręcz przeciwnie....

Ciekawe co mnie teraz czeka po powrocie.... To wszystko jest bez sensu....

Po co ktoś wysyła na świat taką nic niewartą kreaturę????? Żeby inni mogli się ze mnie śmiać? i pomiatać mną? budować swoje ego moim kosztem? dlaczego przyciągam takich ludzi?????

Moja "przyjaciółka " zawsze kradła mi każdego faceta, który mi wpadł w oko - tylko po to, żeby mi udowodnić, że ja na nikogo nie zasługuje...

Po co taka osoba jak ja żyje?????

Po co ja pytam????

Nie chcę umierać.... Boje się panicznie śmierci....chciałabym przynajmniej dożyć 18 każdego z moich dzieci....

Co mnie może dobrego spotkać po śmierci - skoro moje życie jest jak jeden wielki żart?

Jedyne co mi w życiu wyszło to dzieci - TAK BARDZO JE KOCHAM... tak się boję, że ktoś /coś mi je zabierze....

Chyba bym się zabiła..... Nie wytrzymałabym tego....

 

-- 11 mar 2015, 21:01 --

 

Argish, on twierdzi, że mnie kocha i ze nie chce żyć beze mnie...

Jeżeli się rozstaniemy on zostanie bez domu - bo my mieszkamy w domu moich rodziców (dobudowaliśmy się do nich )- ale to są dwa osobne mieszkania...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Itan83, nie każda kobieta wygląda i musi wyglądać jak modelka z gazet w rozmiarze 36 albo i mniejszym. Dodatkowe kilogramy nie są niczym złym chodź przyprawiają o kompleksy. Widać, że jest to twój słaby punkt i ludzie szydzili z tego lub tak ci się wydaje. Do tego ten "wspaniały" mężuś i jego rodzinka. Olej go i zacznij terapię i pracę nad sobą dla dzieci i dla siebie bo masz dla kogo się starać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Argish, dziękuję za poświęcony czas i miłe słowa... Tak jest to mój słaby punkt... Bo co bym nie zrobiła - nie potrafię schudnąć...

Zawsze byłam większa niż moi rówieśnicy....

Ale to chyba między innymi zasługa mojej mamy, bo mi dawała więcej jedzenia niż powinna - bo nie chciała, żebym była głodna- podobno....

Moja siostra jest i wyższa i szczuplejsza....

Od zawsze jestem na diecie - już w podstawówce byłam.... Przez co zepsułam sobie żołądek...

Odkąd przestałam rosnąć - nigdy nie ważyłam mniej niż 68kg... A wtedy prawie nic nie jadłam.... i miałam mimo wszystko rozmiar 42.....

Ale to nie dział o kompleksach....

On twierdzi, że mu się taka właśnie podobam...

Wczoraj, kiedy zapytałam kim dla niego jestem - usłyszałam "żona "

Powiedział, że on mnie nie rozumie, on jest z nami szczęśliwy

Kiedy powiedziałam, że ja nie jestem- on nic nie powiedział.

Kiedy zapytałam, czy wie dlaczego jestem nieszczęśliwa - powiedział, że nie wie. I nawet nie zapytał dlaczego..

Może ja przesadzam? przecież (jak on zauważył) on mnie nie bije, nie zdradza, przychodzi prosto z pracy do domu, nie wychodzi z kolegami....

Może rzeczywiście go nie doceniam? może wymagam cudów?

Może to wszystko moja wina?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Itan83, pytanie po co za takiego wychodziłas? Jezeli dla Ciebie priorytetem jest bycie ponizana to spełnilas te role w 1000% i co z tego ze corka pyta o niego, bedzie miała lat 15 to zacznie Cie ponizac jak i on bo bedzie widziała jak ojciec sie zachowuje i bedzie miała skrzywione pojecie o relacjach damsko-meskich. Tak samo synek. Rozwod sad zasadzi i alimenty. Lepiej idz na swoje poki czas i nastepnych 10 lat nie przepuscisz przez palce bedac z byle jakim facetem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pinda, co masz na myśli?

Argish, nie wiem? może gdzieś w środku go nadal kocham?

agusiaww, to nie takie proste. Dla mnie rozwód nie jest rozwiązaniem - gdybym chciała się tak po prostu rozwieść szukałabym pomocy u adwokata, a nie na forum psychologicznym.

Rozwód to już ostateczność. Przecież przysięga małżeńska to nie jest czyjś wymysł?

Trzeba się starać każdego dnia - ja bym chciała, żeby on też się starał.

 

-- 15 mar 2015, 19:41 --

 

agusiaww, a po co za takiego wychodziłam? hmmm... Był taki czas - jakieś pół roku, gdzie był zupełnie inny... starał się, był miły i uprzejmy - po prostu było widać, że mnie kocha. Było widać we wszystkim co robił, a najbardziej w sposobie w jaki na mnie patrzył - jego oczy aż błyszczały...

Ja go też Kochałam i nadal chyba kocham.

Dlaczego doradzacie mi, że mam się rozwieść? ile z osób tu na forum jest w związku małżeńskim i swoje problemy postanowił zakończyć rozwodem?

Przecież to nie jest rozwiązanie problemu.

To jest rozwiązanie w którym cierpią wszyscy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Itan83, nie uwazam ze sie madrzejsza czy Bog wie jaka, ale sama bylam w zwiazku z kilkoma facetami i ich kochalam ale mimo wszystko bym za nich nie wyszła. Widziałam w trakcie ze sie nie nadawali do zwiazkow. Niemniej wiadomo kazdy w swoim zyciu robi po swojemu. Faktycznie przysiega malzenska zobowiazuje, ale pytanie czy jemu sie w ogole chce starac? Z tego co napisalas to owszem szuaksz na forum rozwiazania, ale nikt takiego rozwiazania Ci nie da, bo mozna sie zapytac czego Ty chcesz, nikt faceta nie zmieni, jezeli on sam nie wykaze inicjatywy, ale w sumie przeczytalam jeszcze raz Twoje posty i Ty tez wykaz troche inicjatywy jezeli chcesz podjac walke.

1) Seks, piszesz ze on nad Tobia sapie, ze Ci to nie sparwialo radosci, a mowilas mu co lubisz co byc chciala zmienic, ubrac sie seksi, pouwodzic meza?

2) Ze nie kupil pierscionka, to MU POWIEDZ, ze ma Ci kupic pierscionek, tak wiem ze to nie jest romantyczne ale nikt sie nie domysli.

3) W pracy niestety tak jest, w wiekszosci, mozna szukac nowej albo zostac w starej.

4) Terapia psychologiczna, na pewno powinnas isc na nia, bo masz niska samoocene. Modelki z gazet? dziewczyno wystarczy sie fajnie ubrac umalowac i juz kobieta wyglada ładnie. :mrgreen:

5) Terapia małzenska dla Was obydwojga...

Jak powyzsze punkty nie zdadza egzaminu to albo rozwod, albo zostajesz w tym zwiazku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×