Skocz do zawartości
Nerwica.com

"Z głębin Atlantydy." Tomik poezji.


dany

Rekomendowane odpowiedzi

Wstęp

 

Ja…

Dziewiętnaście lat niespełna.

Ja…

We wspomnieniach

Ja…

W - „Marzeniach”

Ja -

„Z głębin Atlantydy”

Ja -

Pośród fal.

Czy to sen?

Ja - prawdziwy czy nie…

 

21.03.2004

 

Pierwszy dzień wiosny

 

Wstęp w dorosłe życie.

Nieodgadniona przyszłość...

Jakie cele widzę?

Co będzie jutro?

Co za chwilę?

(...)Patrzę w niebo.

Piękne dzisiejszego wieczoru.

Tyle gwiazd.

Tyle istnień na nie patrzyło.

Trzykropek(Łabędź).

Wielka niedźwiedzica.

(...)Inspiracje do pisania...

książki

pamiętniki

osób,

Które tak samo jak

Ja

Szukają siebie

Błąkają się po

nieprawdziwym

lub

zbyt prawdziwym świecie

(...)

Co z jutrzejszym świtem?

Czy taki sam jak ten dzisiejszy będzie? Ja

W objęciach morfeusza, który

Nie chcę opuścić jego krainy...

(...)Wspomnienia...

Byłem dzisiaj na Placu

Powróciły choć na moment

szczęśliwe chwile.

Coś w nim jest

Czy to magia?

Nie wiem

Ale często tam powracam

(...)Ja i Bóg

Bóg i Ja

Widziałem dzisiaj umierającego

na krzyżu Chrystusa

Jego słowa w martwym aramejskim języku

Bierzcie i jedzcie...

Bierzcie i pijcie...

Czy ja biorę od Niego?

Czy zabieram Go do swego serca ?

Czy mam Go w sercu?

Nie

Mam Go w umyśle

Wiem, że istniał, lecz

Z mojej wiary nic nie wynika

Nie staram się kroczyć Jego drogą

Drogą do nieba

Drogą , w której znakami są

przykazania

(...)Szarość dnia dzisiejszego...

Pustka i obietnice

Postanowienie

Odroczone

Zapomniane

Nałóg, którego nie umiem pokonać

nie chcę się od niego uwolnić

Przeczytałem dzisiaj

"Pamiętnik narkomanki"

Cała prawda o nałogach

Kolejny raz...

Czy będzie ona motywacją

do zerwania?

Czy zamknę oczy i odwrócę głowę

udając, że nic nie widziałem

(...)Czekam

Czekam

Czekam...

Lecz czekanie w niczym nie pomoże

(...)Marzenia...

w moim sercu drzemiące

są tylko moje

i nikt mi ich nie odbierze

(...)Błędy...

dużo ich w życiu popełniłem

Nadal je popełniam

i będę je popełniał

Jestem za słaby by ich nie robić

Cóż poradzę...Moje

Słowa, które ranią mych bliskich

Sytuacje niezrozumiałe

w których nie potrafię się zachować

Nieporozumienia

Sumienia, które dręczy na kartkach

(...)Słyszę dzwony kościoła

Jest dziewiąta po południu...

Na sekundy przed pierwszym uderzeniem

Pomyślałem ,że może powinienem

Go odwiedzić

Czy to znak?

(...)Czy gdybym urodził się kimś innym

czy byłbym szczęśliwszy?

czy byłbym sobą?

Czy byłbym lepszym człowiekiem?

Dzwony ucichły.

 

 

21.03.2004

Insp. I – szy dzień wiosny

i "Pamiętnik narkomanki" -

Barbary Rosiek

 

Samotność

 

Poczucie bezsensownej pustki...

Nicość, obojętność, marazm...

Brak uczucia miłości...

Brak poczucia bezpieczeństwa...

Brak celu w życiu...

Poczucie niepotrzebności...

Uczucie rozdzierające serce...

Beznadziejna.

Niewierna.

Niemiłosierna.

Po prostu samotność.

 

Karmię się każdym szarym dniem,

każdą chwilą, którą życiu uda mi się ukraść-

jak cukierka z ulicznego straganu.

I uciekam czym prędzej, jak najdalej od miejsca przestępstwa.

Po czym już w bezpiecznej odległości spożywam go, konsumuję.

Rozmyślam nad chwilą triumfu, pyrrusowego zwycięstwa,

i nad tym ile jeszcze takich "cukierków" będę musiał ukraść...

i czy kiedyś już nie będę musiał ich zabierać...

...by być przez moment szczęśliwy

 

 

01.04.2004

 

W hołdzie mej ojczyźnie

 

Ojczyzno Polsko -

Moja Matko.

Oddaje Tobie wszystko

co mam,

co jestem w stanie Ci dać.

Oddaje hołd Twojej historii,

ludziom którzy Ciebie kształtowali

i którzy za Ciebie umarli...

 

Polsko! Słowa hymnu na moich ustach:

"Jeszcze Polska nie zginęła"... -

Mazurek Dąbrowskiego.

 

Jestem Polakiem i dumny z tego jestem.

Dumny jestem z Ciebie - Moja Ojczyzno.

Urodziłem sie Polakiem i umrę jako Polak,

nic tego nie zmieni...

 

Jeśli za Ciebie walczyć będzie trzeba,

oddam za Ciebie życie,

zapłaty mi nie trzeba.

Tylko Twoje dobre słowo,

błogosławieństwo twoje:

"To co oddajesz mi ja oddaje tobie".

 

Ojczyzno moja, Polsko!

Jestem twój i Twoje imię sławić całe życie będę.

Nieważne ile w życiu zdobędę

i gdzie mi będzie na stałe zagrzać miejsce -

na Twoim łonie czy za głębokim oceanem...

 

Zawsze kochać cie będę,

bo Ty jesteś moja

i ja jestem twój, na zawsze...

 

Gdy nostalgia za Toba płakać będzie we mnie,

spojrzę na orla, na biel i czerwień,

w ręce Twoje się oddam i mój hołd i poświecenie,

Słowa Bóg Honor Ojczyzna

...i ten wiersz, co dziełom wieszczy nigdy nie dorówna.

 

01.04.2004

 

Nad morzem

 

Stojąc nad brzegiem morza,

słuchając powiewu wiatru i śpiewu mew,

czując ciepły piasek pod stopami,

widząc przed sobą zlane niebieskie horyzonty,

a ponad sobą gorące słonce...

 

Czegoś pragnę,

Czegoś chcę.

Pragnę abyś była obok mnie.

I żeby ciepło - gorące słonce

w naszych sercach biło.

Żeby wszystko co teraz piszę,

prawdą ,a nie snem było.

 

 

06.04.2004

 

Setny wiersz

 

A co to za różnica,

Który?

P - szy...

D - gi...

Dz - ty...

Setny...

Czy ma to jakieś znaczenie?

Dla mnie? Dla ciebie?

Co za różnica jaka liczba obok słowa wiersz stoi?

Czy jest w tym jakiś głębszy sens?

Jak filiżanka kawy z fusami?

Symbol, alegoria, wskazówka do celu?

Liczba sto...

Każda inna...

Zbędna, bo o dziewięćdziesiąt siedem za dużo.

Ta liczba wszystkiemu winna!

Liczebnik niepotrzebny, jak jego opis.

Bo po co? Sam sie domyśl

Co? Jak? I o.c.b?

O co chodzi tak naprawdę ?

Czyżby ten wiersz został napisany na marne?...

 

Nie dla mnie!

A jak dla ciebie?

Sam oceń.

Setny wiersz nie zginie

Bedzie tlił się dla siebie, dla mnie,

Jeśli go nie zrozumiesz...

A może odnajdziesz ukryty gdzieś sens,

Zawsze możesz nadać mu nowy, swój własny.

 

 

Kształt mojego serca

 

Moje serce nie jest bryłą foremną.

Nie jest okrągłe ani kwadratowe ani trójkątne.

Nie jest także innym kształtem geometrycznym.

Nie jest też kamieniem górskim, grafitem ani diamentem.

 

Nie dopływa do niego czerwona...ani czarna krew,

tylko opary myśli i słów, które płyną do mózgu -

organu, który przewodzi, brnie i nie czuje.

Tylko myśli, że czuje, lecz nie wie, co to tak naprawdę znaczy

 

Moje serce nie bije, nie uderza.

Nie jest dowodem na to że żyję

Kształtu mojego serca nie ma...

Ponieważ i serca nie ma.

 

-Nie ma?!

-Nie, tylko puste miejsce -

Czarna dziura wśród szarej przestrzeni...

-A gdzie ono jest?

-Nie wiem...

-Może serce we mnie nie urosło

A może umarło wczoraj...

 

 

07.04.2004

Insp. Shape of my heart Sting

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pisałem, teraz rzadko sięgam po pióro, a dlaczego? No cóż to była dla mnie naturalna kolej rzeczy. Ze względu na to że jestem dobrym słuchaczem, obserwatorem, potrafię zauważyć też więcej niż przeciętny człowiek. Ze względu na to że niestety jestem też DDA, trudno mi było wyrażać uczucia, z resztą dzisiaj tez nie jest łatwo. Co chciałem powiedzieć? Chciałem opisać świat swoimi oczami, opisać coś co zauważyłem, coś pięknego, wyjątkowego, niepowtarzalnego. Wyrazić siebie. Odnaleźć siebie na kartkach poezji. Spisać by wspominać, by nie zapomnieć i z wielu innych powodów.

 

-- 28 lut 2015, 17:03 --

 

Stop

 

Stój!

To idę.

Idź!

To stoję.

Stój!

To siadam.

Usiądź!

Postoję.

Leż!

Ja wstanę.

Wstań!

Kładę się.

Mów!

Pomilczę.

Milcz!

Coś powiem.

Patrz!

Nie chcę widzieć.

Nie patrz!

Widziałem.

Słuchaj!

Nie chcę słuchać.

Nie słuchaj!

Słyszałem.

Dotknij!

Nie chcę dotykać.

Nie dotykaj!

Dotknąłem.

Poczuj!

Nie potrafię.

Nie czuj!

Nie wiem co mam powiedzieć.

 

 

06.04.2004

 

Zamknij moje oczy

 

Daj mi się dotknąć, poczuć, posmakować

Daj mi usłyszeć twój głos, mów do mnie.

Pozwól mi nie patrzeć, zamknąć oczy szeroko...

 

Pragnę zauważyć inne odczucia,

pragnę poczuć twoją bliskość

za pomocą innych zmysłów.

Oczy nie są mi potrzebne...

 

Pragnę cię bardzo, dotknij mnie,

Masz takie ciepłe dłonie.

Chcę poczuć ich dotyk na moim ciele.

Rozpal mnie za ich pomocą…

 

Twój zapach, jak kwiat z rajskiego ogrodu

zakazany, nęci mnie.

Twój smak słodko – gorzki…

 

Pragnę zasmakować twojego ciała -

jego wszystkich zakamarków.

Pragnę usłyszeć trzy słowa od ciebie:

"-Zamknij moje oczy"

 

07.04.2004

Insp: It must be love

 

To ty?

 

To ty?

Czy to nie ty?

To ty?

Ta sama?

To ty?

- Podobna jak z lustra

wyjęta podobizna.

To ty wróciłaś?

To nie ty, dopiero mnie poznałaś.

To ty taka sama jak w moich wspomnieniach?

To nie ty, dopiero będziesz źródłem mojego zauroczenia.

To nie ty, one mówią coś innego niż tamte.

To ty, takie same włosy, usta?

To nie ty, to moja wyobraźnia mnie oszukuje…

Inaczej pachniesz, inaczej smakujesz od niej.

 

To ty?

Odpowiedz sama.

-Tak

 

Pragnę Cię.

 

P jak Pożądanie

R jak twoje Ręce, dłonie

A jak Anioł z nieba

G jak Godzina naszego połączenia

N jak w wyrazie kochaNie

Ę jak w wyrazie nĘcisz mnie lub opĘtanie

 

 

C jak Całuję

I jak w wyrazie dotknIj mnie

Ę jak cztery kreski z ogonkiem

 

 

07.04.2004

 

Białe kartki w podróż płyną

 

Po białym morzu, na białym statku,

o białych masztach, o białych żaglach

w białych kajutach, na białych łóżkach,

leżą i białe myśli snują...

Biel w sercach maja i biel czują.

 

Piją białe mleko, w białych po whiskey szklankach,

grają w białe karty, paląc bez filtra białe papierosy,

wdychając biały gęsty dym do białych jak mąka płuc.

Patrzą na białe zegarki, o białych wskazówkach

o białych liczbach i białym datowniku.

 

Zachwycają się białym dniem, białą nocą

Zachwycają się sobą nawzajem.

Prawią sobie komplementy i kokietują.

-Jaka piękna biała pani - biała jak śnieg

-Jaki piękny biały pan - biały jak u fotografa papier.

 

Zakochują się w bieli, kochają się,

i za tę biel się nienawidzą.

Tyle bieli to grzech!

 

Nagle tę cała masę bieli,

rozerwała inna biel,

inny jej odcień -

To białopodobna szarość zabiła je.

I statek i kajuty i łóżka

i wreszcie białe kartki.

Ogarnął biały sen.

 

 

07.04.2004

 

Moja dłoń.

 

Pisząca ten wiersz, pisząca wiele innych,

rysująca mój świat - "Wielkie marzenia",

oraz "Z głębin Atlantydy".

Malująca moją szarą, a jednak kolorową duszę.

Kreśląca rysunki, ale do tego jednak nie stworzona.

Jeden rysunek jak sto wierszy...

Moja dłoń szorstka, lecz delikatna,

dająca przyjacielski uścisk, ciepły dotyk.

Choć dłonie mam zwykle zimne, czasami sine,

nie tylko od niskiej temperatury...

 

Moja dłoń czuła, penetrująca twoje ciało.

Głaszcząca, miła, pieszcząca:

Twoje włosy, powieki, nosek i twe usta.

Twoją szyję, tors, twoje piersi oraz

bramę rozkoszy - jaspisowy kielich.

 

Moja dłoń pragnąca twojego dotyku,

pragnąca odwzajemnienia.

 

 

07.04.2004

Insp. Ksero dłoni

 

Trzy słowa

 

Wierna wiara

Nadzieja nadziei pełna

Miłościwa miłość

Wierna miłość

Wierna nadzieja

Miłość nadziei pełna

Wiara nadziei pełna

Miłościwa wiara

Miłościwa nadzieja

 

Niewierna wiara

Nadzieja beznadziejna

Niemiłościwa miłość

Niewierna miłość

Niewierna nadzieja

Miłość beznadziejna

Wiara beznadziejna

Wiara niemiłościwa

Niemiłościwa nadzieja

 

07.04.2004

 

 

Halloween

 

W ręku nóż,

a w oczach błysk.

To czyste zło,

nieskażone niczym.

To on nadchodzi,

to jego święto.

On sie nie przebiera,

nie musi...

 

W ciemną noc dzieci

chodzą od domu do domu

i mówią: "Cukierek albo psikus".

Zabierają daninę albo straszą,

a on bawi się zabijając,

zbiera ofiary jak słodycze:

Pozbawia je oddechu, dusi, łamie kark,

przeszywa nożem, innym ostrym narzędziem

albo morduje bardziej zręcznie i wyszukanie,

z właściwym dla siebie wyrachowaniem.

Jego ręka jest ręka zła,

to siła pochodząca z głębin piekła .

Czy ktoś go zatrzyma?

 

 

Napisany 2004.03.07

 

Czekam

 

Czekam na ciebie na przystanku.

Czy przyjdziesz?

Czekam na spotkanie.

Czy przyjdziesz?

Czekam na przywitanie .

Czy przyjdziesz?

Czekam na uśmiech.

Czy przyjdziesz?

Czekam na pocałunek.

Czy przyjdziesz?

Czekam myśląc o tobie.

Czy przyjdziesz?

Czekam ja i moje serce czeka na ciebie.

Czy przyjdziesz?

Czekam i moknę.

Czy przyjdziesz?

Czekam i patrzę w czarne niebo.

Czy przyjdziesz?

Czekam na ciebie na przystanku.

Czy przyjdziesz?

Czekam tu na cie...

-Już jestem

 

07.04.2004

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miło że Cię zainteresowałem, to nie jest mój pierwszy tomik poezji, mam na koncie dwa. Ten pierwszy jest bardziej osobisty. Jeśli chcesz to mogę Ci osobno jakiś przepisać tylko powiedz mi na jaki temat byś chciała. Co do opinii, mój psycholog była pod wrażeniem mojej twórczości, na pewno nie była dla niej to grafomania. Nie mówię że to mistrzostwo świata, ale jakiś poziom trzyma. Ja nie rymuję, moje wiersze są raczej białe. Emocje widzisz, a postrzegałaś kiedyś świat który cię uwięził w klatce i wszystko co się działo z tobą działo się jakby poza tobą, nie jest wtedy łatwo, życie bez uczuć nie jest łatwe kiedy jesteś duszą samotności i jesteś zamknięta na innych. Tematy moich wierszy są różne, jedne są żywsze, drugie bardziej poważne, niektóre banalne, są na pewno prawdziwe. Wklejam chronologicznie, nie tematycznie.

 

Nasza piosenka

 

To mogła być nasza piosenka...

To mogła być nasza chwila zapomnienia.

Magiczna, niepowtarzalna.

Chciałem aby mogła wiecznie trwać

Chciałem ją jak najdłużej w pamięci swej zatrzymać.

Tylko ty i ja, a w tle nasza piosenka...

 

Jej łagodne dźwięki mogły sprawić,

że otworzylibyśmy się przed sobą,

a przynajmniej ja przed tobą.

Chciałem to zrobić... dałbym ci serce na dłoni

Piękny anielski śpiew mógł być tłem:

do naszej rozmowy, do przytulenia, do pocałunku.

 

Ta piosenka mogła być moim wyznaniem dla ciebie.

Mogła być piękna i tak jak ty być dla mnie inspiracją.

Mogła łaskotać nasze zmysły, przeszywać nas dreszczem lekkim,

zniewolić nasze umysły i serca i dusze.

Być czułą melodią twego ciała na prześcieradle miękkim.

Być zaczątkiem czułości wstępem do prawdziwej rozkoszy.

 

Być symbolem tamtej chwili, być naszym śmiechem, płaczem,

wszystkim co mogło nas łączyć w tamtym momencie

Mogła głaskać nasze ciała tak jak ja czule poświeciłbym ci swój dotyk.

Ta piosenka jest tobą, ciebie mi w pamięci przypomina,

niestety tylko moje sny, a nie z tobą związane wspomnienia

Tak, to były marzenia, nie dałaś im szansy spełnienia.

 

 

Wybacz mi

 

Przepraszam cię za moje słowa,

w złości i gniewie wypowiedziane.

Za słowa, które zraniły twe serce

i duszę twą zdławiły pożarem.

 

Za słowa przykre tak od środka cię bolące,

tak nieprzemyślane, tak w tej chwili mnie dławiące.

Za czyny moje, tak głupie, twoją duszę od środka tnące,

tak szczeniackie, na twojej twarzy grymas malujące.

 

Że były one przyczyną płaczu, twych łez strapionych,

że owiały smutkiem całe twe piękno, duszy twej toni,

że były przyczyną chwil samotnie przy kominku spędzonych,

tych chwil do których tęsknie, tych których mam teraz w dłoni.

 

Przepraszam cię, to moja wina, nie mam usprawiedliwienia żadnego.

Przepraszam że zniszczyłem twoje marzenia. Powiedz mi dlaczego

Nie chcesz mi dać szansy na poprawę tego, co zepsułem kiedyś,

Lecz naprawić mogę… powiedz mi dlaczego zachowujesz się jakby między

Nami były aż tak wielkie różnice, uda nam się. Zrozum mnie i daj mi siebie zrozumieć…

 

Że twoje pragnienia przekreśliłem, że obróciłem w popiół wspomnienia,

że zniszczyłem to miedzy nami było, to co nas łączyło - naszą miłość,

i to wszystko dla czego żyłaś, czemu wszystko poświeciłaś.

Teraz już wiem, że się myliłem, przepraszam Cię.

 

Wiem że trudno mi cię będzie odzyskać do siebie zaufanie,

lecz daj mi jeszcze szanse jedną, na wybaczaniu polega miłowanie.

Nic nie stanie na drodze do szczęścia naszego, ta sytuacja się więcej nie powtórzy.

Już nic nie będzie w stanie naszego uczucia zburzyć więc proszę wybacz mi.

Pozwól mi do twego serca wrócić, pozwól mi usłyszeć od ciebie -

trzy słowa które brzmią: „wybaczam ci kochanie.

 

10.04.2004

 

 

Potrzebuje cię

 

Potrzebuję cię -

By sie zmienić

Potrzebuję cię -

By dalej żyć

Potrzebuję cię -

By naprawdę poczuć życie

Potrzebuję cię -

By być prawdziwy

Potrzebuję cię -

By uczucia zaznać prawdziwego

Potrzebuję cię -

By już więcej nie marzyć

Potrzebuję cię -

By już więcej nie śnić

Potrzebuję cię -

By żyć

Potrzebuję cię -

By oddychać

Potrzebuję cię -

Całym sercem

Potrzebuję cię -

Całą duszą

Potrzebuję cię -

By nauczyć sie płakać

Potrzebuję cię -

By nauczyć sie śmiać

Potrzebuję cię -

By nauczyć sie miłować

Potrzebuję cię -

By nauczyć sie kochać

 

13.04.2004

 

 

Cała ty

 

Twój urok.

Twój czar.

Twój widok.

Twój blask.

Twój zapach.

Twój smak.

Twój głos.

Twój powab.

Tchu brak…

 

 

13.04.2004

Insp. Sen nocy letniej

W. Szekspir

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do opinii, mój psycholog była pod wrażeniem mojej twórczości, na pewno nie była dla niej to grafomania.

 

Rozumiem, a próbowałeś pokazywać swoje wiersze komuś, kto się tym profesjonalnie zajmuje, kto zajmuje się poezją, literaturą, może na jakichś konkursach poetyckich? Taki ktoś potrafi coś fajnie doradzić.

 

Emocje widzisz, a postrzegałaś kiedyś świat który cię uwięził w klatce i wszystko co się działo z tobą działo się jakby poza tobą, nie jest wtedy łatwo, życie bez uczuć nie jest łatwe kiedy jesteś duszą samotności i jesteś zamknięta na innych.

Masz rację. Znam to. I też jestem DDA, wiem jak trudno jest rozpoznawać i wyrażać emocje. Chciałabym przeczytać jakiś twój wiersz właśnie o tym, o stłamszonych emocjach, tym byciu w klatce.

 

Ja nie rymuję, moje wiersze są raczej białe.

I bardzo dobrze. Rymy są ryzykowne, dziś chyba mało kto tak pisze.

 

A kto Cię inspiruje? jakich poetów cenisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Byłem na jednym konkursie, na którym przedstawiałem swój jeden wiersz, ale nie wybrałem odpowiedniego, poziom konkursu nie był jakiś szczególnie wysoki, a nagrodą był puchar wina.

 

Urodziłem się dzieckiem...

 

Urodziłem się dzieckiem

Z marzeniami, miłością

Z wiarą...

Z wiekiem obojętniałem

Stałem się trupem

Żywy i martwy

Jestem tylko cieniem człowieka

którym byłem kiedyś

Z każdym dniem umieram coraz bardziej

Coraz szybciej

Nie mając celu, odrzucając miłość innych

Dawno bez ojca, od niedawna bez matki

Z siostrą której nie potrafię zrozumieć

Nie chcę zrozumieć.

Nie potrafię kochać

Nie chcę kochać

Żyję...

Z przyjaciółmi, którzy nie są

moimi przyjaciółmi

Ze sobą -

Z kimś obcym, którego też,

A może przede wszystkim

Nie rozumiem

Błądząc każdego ranka i szukając

Miejsca w życiu

Z nadzieją że coś się wreszcie zmieni

Użalając się nad sobą

Ale nie płacząc

Gdyż byłoby to sztuczne.

 

Kto mnie inspiruję? Szczerze jestem raczej samoukiem, ale cenię Szymborską. Życie mnie inspiruje.

 

-- 28 lut 2015, 20:47 --

 

Sam już nie wiem

 

Nie wierzę w to co widzę

Nie wierzę w to co słyszę

Nie wierzę w to co we mnie jest

Nie wierzę w to co wokół mnie dzieje się

 

Siedzę I myślę, że nie ma już nic

że nie ma już przyszłości

nie ma zasad uczuć

wszystkiego co ważne jest w życiu

Nie ma nic I już nie będzie

Bo po co?

Bo kto?

Bo jak?

 

Nie uda się już

Nie uda się już nic zmienić

 

Jestem sam I nikt mi nie pomoże

Nie wiem co będzie jutro

Jeśli jutro w ogóle nadejdzie

Czy będzie lepiej?

-Oczywiście przecież nie może być inaczej

ale to tylko słowa

 

jestem choć mnie nie ma

żyję choć wegetuję

nic nie mówię

bo nie mam do kogo mówić

nikt mnie nie wysłucha

nikt mnie nie usłyszy

 

czas nie istnieje

bo jutro będzie tak samo

- kolejne déja vu

 

Boję się czy uda mi się wyjść z tego

Zaklętego kręgu czterech nieszczęść

Przepalona dziura w obrusie nadziei nie daje

Nieodkurzony dywan zaniedbane ściany

Brudne okna przez które wspomnianej nadziei nie widać

Można by wymieniać

 

Dziecka płacz piętro wyżej

Dlaczego płacze?

Nie wiem

nie wnikam

 

Zamrożony jestem

I zamroziłem swe uczucia

Siedzę jak posąg

W dziwnej nieruchomej postawie

Opierając policzek o stół

Poruszam tylko dłonią malująca

Moje żale

 

Szczęśliwa moneta?

Niemożliwe

Teraz już w nią nie wierzę

Ma tylko postać materialną -

1 grosz

 

Oddech ulgi

Wolności?

Niestety nie to oddech bezsilności

Łyk obojętnego tlenu

Dźwięk obojętnego telewizora

Dźwięk melodia obojętnej piosenki

Nie maja one wpływu na mnie

I moje życie

Niestety

Jestem sam I nikogo przy mnie nie ma

 

Bo jak?

Bo kto?

Bo po co?

 

Dopiero kilka razy pisałem

wiersze ołówkiem

mógłbym wymazać kilka zdań

 

lecz nie wiem po co

nie miało by to żadnego znaczenia

nic by to nie zmieniło.

 

17.04.2004

Insp. Dołek, pisane przy piosence WWO

"Nie bój się zmiany na lepsze"

 

 

 

Proste słowa (Czy na pewno?)

 

Powiedzieć kocham jest łatwo -

Jeśli się kocha szczerze i prawdziwie -

wtedy słowa same z serca płyną

i są miłości odzwierciedleniem.

 

Powiedzieć kocham, nie jest łatwo,

jeśli się udaje miłość -

wtedy słowa z umysłu płyną

i wydają się nieszczere…

 

Czy aby na pewno?

 

13 I 17. 04.2004

 

List

 

Jestem poeta prostego słowa,

zjawą z szarego ekranu,

dziennikarzem, który przedstawia suche fakty.

 

Maluje świat, siebie , innych , moje i ich uczucia,

takimi jakie są, takimi jak je widzę -

czarno - białe, a nie kolorowe jak tęcza.

 

Nie potrafię utkać wiersza składającego się

z wielu pięknych metafor, wyszukanych epitetów,

czy wielkich porównań.

 

Nie czuję wonnego zapachu,

słodkiego jak kobiece usta smaku,

i delikatnego dotyku liryki.

 

Nie jestem poetą, który bawi się jednym słowem

i wyplata z niego cały wiersz pięknem przepełniony.

Ma liryka ma swoją codzienność, jak lektura gazety porannej.

 

Nie jestem cieniem nocy, który czerpie z pełni księżyca,

nie szukam inspiracji w krwawych sercach,

z których jednak krew nie wypływa.

(nie wierzę w dymiące wdziękiem papierosy...)

 

Tylko czasami zamykam powieki...

by poczuć zapach palonego papieru, by przelać kolorowe myśli,

i poczuć się jak liryczna strzała, która trafi w wasze serca.

 

 

18.04.2004

Insp."Senne podróże"

Nieistniejąca audycja w Radiu Łódź

 

Dzwonię do ciebie.

 

Dzwonię do ciebie bo chciałbym z kimś porozmawiać,

z kimś kto jest mi obcy, kto mnie i mej historii nie zna.

Nie chciałem rozmawiać z przyjacielem...

Nie chciałem rozmawiać ze znajomym...

Nie chciałem rozmawiać ze sobą...

Dzwonię do ciebie nie z jakiegoś konkretnego powodu,

chciałbym po prostu z kimś porozmawiać.

Chcę żeby jakaś osoba z oceanu ludzi poznała mnie,

aby mnie wysłuchała i poznała mój głos.

Wysłuchała historii mojego życia,

o mojej przeszłości, teraźniejszości, przyszłości.

Aby wysłuchała moich radości i żalów,

poradziła mi, powiedziała kilka słów otuchy,

pośmiała się razem ze mną...

Spróbowała ocenić mnie i moje postępowanie,

oceniła jakiś mój wiersz - bezstronnie i obiektywnie

Przecież mnie nie znasz...

Twoje zdanie będzie się liczyć dla mnie

Chciałbym pokazać ci moje marzenia...

 

Chciałbym abyś powiedziała coś o sobie,

jak masz na imię? Skąd pochodzisz i w jakim jesteś wieku?

Chciałbym wiedzieć coś o osobie, z która rozmawiam,

pozwolę ci skłamać jeśli nie chcesz się zdradzać...

Lecz nie na jeden temat - chciałbym poznać twoje największe marzenia

To jedno ma dla mnie znaczenie.

Chciałbym cię posłuchać, twojego głosu,

wyobrażać cię sobie nie będę,

nie widzę sensu...

Przecież i tak się nie spotkamy...

Wystarczy mi twój głos.

Chciałbym żeby był czuły i delikatny, wesoły i roześmiany

oraz pełny życia, radości i wdzięku

Dzwonię do ciebie bo chciałem się na chwilę zapomnieć...

Pożegnamy się mówiąc sobie - "do usłyszenia",

choć wiem że to już nigdy nie nastąpi

 

 

17.04.200

 

Platoniczna miłość

 

Moja platoniczna miłość to z lat dawnych historia,

która odżyła z chwilą, gdy poznałem ciebie.

Tak samo na imię miałaś jak ona,

takie samo jego było dla mnie znaczenie.

 

Tak samo byłaś w moich oczach piękna,

tak samo pociągająca, czarująca, szalona.

Dawno już pożegnana...teraz zawrócona w innym wcieleniu.

Powoli odnajdywałem w nim pewne twą osobą zauroczenie.

 

Cały czas żyła gdzieś we mnie pewna część ciebie -

Gdzieś na dnie mojego serca, w jego odmętach,

pewna jego część nie potrafiła o tobie zapomnieć.

I odzywała się we mnie w czasami przykrych momentach.

 

Moja miłość chciała wynagrodzić sobie stracone chwile,

do których nie mogłem wrócić, które i tak nie były moje...

Chciała poczuć uczucie miłości...nieznanej, niezapomnianej,

Chciała ukraść czas, zabrać go trochę dla siebie,

 

Niestety nie pytając ciebie i twego serca o zdanie.

Nie było to przemyślane z mojej strony zagranie.

Cóż stało się najgorsze i powiedziałem o parę słów za dużo.

Nie na temat z resztą, a w efekcie stałaś się dla mnie z kolcami różą.

 

 

19.04.2004

Insp. Elektroniczny pamiętnik

 

 

To co zostanie.

 

Ta kartka zostanie po mnie.

Te słowa i ten wiersz.

Chociaż ja będę gdzieś tam...

Będę jak wiatr.

Będę śnił gdzieś tam.

 

Moje marzenia już będą spełnione.

Moje marzenia będą w Was.

I pozostaną na zawsze tam.

Będą wieczne jak wieczny będzie czas.

A ja będę jak niebieski ptak.

Już gdzieś tam...

 

Pozostaną moje myśli.

W waszych sercach,

w waszych duszach,

na kartkach papieru -

na zżółkniętych rękopisach

i na kartkach białych jak śnieg -

wydanych tomików.

Pozostanie moja wiara,

moja nadzieja i moja miłość.

 

"Nie wszystek umrę" -

Już jakiś poeta przede mną

wypowiedział te słowa.

Jego myśl moją inspiracją,

lecz uważam, że każdy ma do niej prawo.

Także wy czytający moje wiersze.

 

Do lepszego świata odejdzie tylko moja dusza,

ciało tu zostanie w postaci prochów rozsypane...

Lecz jednocześnie i dusza pozostanie.

Moje wiersze na kartkach w was.

Moje wiersze w waszych sercach będą marzyć i śnić,

razem z wami...

Będą was przerażać i wzruszać,

bo takie ich zadanie.

Taka ich droga i sens,

a takie me wołanie.

 

Dla was będę żył wiecznie...

Bo wieczny los moich wierszy

dla was będzie.

Będą jak modlitwa -

co jej się nigdy nie zapomina.

Będą jak prośba.

Będą jak wskazówka.

Będą jak rada.

Będą jak piękna chwila co się ją wspomina

 

 

Będą symboliczne i proste -

jak prosto mnie się teraz linijki układa.

Bo z serca płyną me słowa...

Będą magiczne -

jak księżyc za dnia,

jak gwiazdy nocą,

jak rysunek mej duszy przepełniony mocą.

Tęsknotą radością żalem...

Wszystkim co prawdziwe i nieprawdziwe zarazem.

Bo kto oceni co tak naprawdę prawdziwe jest?

To co się widzi czy czuje serca obrazem?

 

Pozostanie po mnie pamięć bliskich oraz tych,

którzy poznali mnie przez kartki papieru zapisane.

To co może wydać się wam obce

jest przeze mnie ukochane.

Daję wam część siebie i chciałbym abyście także wy

oddali mi siebie część.

Przez chwilowe zastanowienie.

Przez pół sen co snem nie jest.

Przez spróbowanie,

poznanie,

zasmakowanie.

Przez rozumienie mnie i mnie ocenianie.

Chciałbym choć na chwile być waszemu sercu natchnieniem.

Przewodnikiem po zatopionej Atlantydzie.

Kustoszem w Muzeum Poezji.

Chciałbym abyście mogli mnie poznać,

bym mógł uwierzyć,

że to co pozostanie po mnie będzie docenione,

a robie to dla was,

ale także dla siebie.

Chciałbym abyście przez moje wiersze

kawałek nieba spadł wam na ziemię...

 

 

23.04.2004

Insp. Myśl Horacego: "Non omnis moriar"

 

Rozpalasz mnie

 

Kiedy jesteś blisko przy mnie

i moje oczy mogą cię podziwiać

a moje usta mogą cię całować

Każdy twój gest, każdy twój ruch

Każde twe spojrzenie i twój uśmiech

Rozpala mnie i całe me ciało

Czuję wtedy jakbym był w niebie

Czekam na moment gdy oddasz mi siebie.

 

22 i 23 04 2004

 

Nieznajomi

 

Mijam was codziennie na ulicy,

spotykam w tramwaju, autobusie,

na poczcie czy w supermarkecie.

Na ulicy...

 

Mijam was a wy mijacie mnie.

Zauważam was, patrzę wam przez chwilę w oczy,

a wy spoglądacie w moje.

(Co widzicie?!)

 

Nie znamy się, jesteśmy nieznajomymi.

Ja dla was, a wy dla mnie.

Nic nie mamy ze sobą wspólnego.

A jednak tak wiele...

Mamy swoje cele, swe drogi, sens, swoje życia.

Przez tą krótką chwilę łączą się one ze sobą.

Jak zdjęcie…a

wystarczy jedno spojrzenie...

 

13.05.2004

 

-- 01 mar 2015, 18:17 --

 

Kiedy

 

Kiedy mam chwilę zapomnienia, załamania, zwątpienia.

Kiedy myślę że jutra nie będzie - sięgam po marzenia.

Po marzenia wielkie - bo moje własne.

Po to co jest w duszy mej moim światem.

 

W nich odnajduję ukojenie, w nich się pogrążam.

W nich szukam szczęścia, w nich daleko odpływam.

W tę chwilę która może trwać wiecznie...paradoksalnie,

bo mogłaby taka być naprawdę…

(Taka nie jest, ale czasami chciałbym aby taka była)

 

Kiedy mam takie chwile, sięgam po długopis i kartkę

ponieważ tylko moja dłoń potrafi wyrazić to co czuję.

Tylko ona potrafi przelać moje prawdziwe myśli

(Bo uczucia akurat niekoniecznie...)

ponieważ me usta nie opanowały tej prostej zdolności…

 

Dopiero gdy nauczę się mówić swoimi prawdziwymi uczuciami,

wtedy może już nie będę miał czasu zajmować się marzeniami.

Świat wierszy zamieni się w czas wspomnień umysłowi bliskich tylko

ponieważ świat uczuć miłości i nienawiści dogoni mnie zbyt szybko.

 

 

13.05.2004

 

 

Rękopisy II

 

Ta zapisana Kartka Papieru, na brudno zapisana kartka

jest tak samo piękna i ważna, jak ta w arkuszu przepisana,

i nie musi zamieniać się w popiół, w szary dym i zapach siarki

bym na chwilę zapomniał o świecie i poczuł wolność i na ciele ciarki…

 

 

Zapisane Kartki Papieru

 

Na nich ślady - atramentu, tuszu, grafitu.

Ślady czarne, niebieskie, szare.

Każda litera, każde słowo, każde zdanie -

ich sens jest wieczny…

 

Wieczny dla mnie, nie tylko w mej pamięci.

Nie tylko wspomnieniem i nie tylko jedną magiczną,

ciepłą na sercu chwilą palenia rękopisów,

napiętnowanych moim odciskiem pióra i serca.

 

 

Przestała być dla mnie ważna chwila swoistego oczyszczenia,

kiedy płonie ognisko i unosi się siarka.

Kiedy słowa zapisane na stertach papieru i kartkach różnego rodzaju,

...ich dusza nieodwołalnie odchodzi do nieba.

 

 

09.05.2004

 

 

Ucieczka

 

Uciekam stąd uciekam...

Nie zastanawiam się i na nic nie czekam.

 

Uciekam tam gdzie mogę być z tobą.

Wiesz, że jesteś dla mnie najważniejszą osobą.

 

Uciekam w stronę twojego serca twych ust i duszy.

Naszego szczęścia nic nie jest w stanie zburzyć.

 

Uciekam by wtopić sie w twe ramiona miłości.

Uciekam do ciebie bo jest silniejsza od szarości.

 

Uciekam bo wiem, że mnie przed wszystkim ochronisz.

Uciekam by zanurzyć się w twojego serca toni.

 

Uciekam żeby się do ciebie przytulić.

Uciekam bo uwielbiam jak do mnie mówisz.

 

Uciekam bo chcę twój zapach poczuć.

Tylko ty byłaś w stanie tak mnie zauroczyć.

 

Uciekam bo chcę twój smak poczuć.

Uciekam bo nie mogę zapomnieć twoich oczu.

 

Biegnę i nie oglądam się za siebie.

Uciekam stąd jak najdalej bo chcę być jak najbliżej ciebie.

 

13.05.2004

 

Rzut monetą

 

Rzut monetą to oddanie swojego losu w ręce bogini Fortuny.

Rzut monetą to zdanie się na jej łaskę, na ślepy los jej wróżby

Rzut monetą to niekiedy pójście najprostszą drogą.

To chwila kiedy zapominamy co może być dla nas przestrogą.

 

To obojętność na to co się stanie.

To bojaźń przed pojęciem decyzji.

Dobrej lub złej...Właściwej lub nie...

To zapomnienie o swojej wolnej woli.

 

Decyzji zgodnej z własnym sercem, lecz

czasami niestety wręcz odwrotnie.

Dlatego często sięgamy po ową monetę,

po jej dwie strony medalu i czekamy co ona nam przyniesie.

 

To szybka decyzja, w sam raz kiedy na czasie zależy nam.

Bez plusów i minusów każdej z nich, taka jej nagroda…

Lecz także i wymówka, i ułuda na drodze przeszkoda

Czy wiara w przeznaczenie - szczęście albo pech nam doda?

 

 

Orzeł – reszka, Reszka - orzeł

Rzut monetą jak sekunda na zegarku...

Jakie jego prawdopodobieństwo?

1,2,3 Rzucam...

 

- Ślepy los pół na pół

 

07. i 04. 05. 2004

 

 

Kiedy marzenia się spełniły.

 

 

Gdy moje wiersze wypłynęły

na głębokie wody poezji

 

i zaczęły znaczyć coś dla świata –

byłem szczęśliwy.

 

Mogliście poznać mnie,

moją twórczość, serce i moją duszę.

 

Czułem się jednak paradoksalnie szczęśliwy,

bo poczułem też smutek.

 

Byłem smutny w swoim szczęściu

ponieważ czułem jakby ktoś mnie okradł...

 

Okradł z prywatności i prawa do niej pozbawił.

Czułem się jak otwarta książka,

 

którą każdy może przeczytać.

Jak naga kobieta,

 

która odsłania swoje sekrety

przed obiektywem fotografa,

 

i której zdjęcia już później można oglądać w gazetach.

 

17 i 20 05. 2004

Insp. Audycja w radiu z moimi wierszami

 

-- 10 mar 2015, 18:22 --

 

Śmierć

 

I

 

Lecę na skrzydłach na polepionych woskiem piórach ptaków,

do obłoków, do chmur, do nieba - do niebieskiej poświaty.

Do niebiańskiej? – Nie, przecież jej nie ma…

 

II

 

Zapłakałem na widok twoich mokrych oczu.

Zapłakałem razem z tobą i podzieliłem twój smutek

smutek i żal nas razem złączył.

Mokre policzki i ciężkie powieki,

żar w sercu i gorycz, oraz

czarne i gorące ciepło - jak węgiel z ogniska

Bezsilność - bo nie będzie łez pocieszenia.

Twoim smutkiem jestem ja a ty stałaś się moim…

 

III

 

Ty, która czekasz na mnie.

Ty, doskonała pewna jak 100% w matematyce.

Ty, po tobie światło w tunelu.

Ty, nie dasz odpowiedzi na moje pytanie.

- Dlaczego?

Ty, zatańczysz ze mną ostatnie tango.

Poprosisz, a ja nie odmówię.

Ty, ostatni raz pocałujesz mnie czule.

Tego pocałunku nie zapomnę:

Pocałunek w czółko,

w nosek, w policzek i w usta…

Pocałunek Twój będzie wyjątkowy.

Ty, która zostaniesz w moim sercu,

w sercu którego już nie będzie.

Już nie…

Ty, która znasz adres każdej duszy.

Ty, która nie uznajesz anonimów.

Ty, od której nie ma odwrotu.

Ty, pani ciemności.

Ty, poprosisz bym zamknął oczy,

i nie patrzył na ciebie.

Ty, która przychodzisz w ciszy nocy,

i zabierasz na zawsze.

Ty, która nie czekasz na nasze,

z bliskimi pożegnania.

Ty, nieodwracalna.

Ty, nieubłagana.

Ty, która próśb nie uznajesz.

Ty, która niejednemu dajesz szansę.

Ty, której sens zapisany jest w życie.

Ty, która przychodzisz jak zimny deszcz.

Ty, która wzbudzasz strach, przerażenie, lęk.

Ty, na która nie ma parasolu ani lekarstwa.

Ty, która jesteś jak ostatnie słowo w sztuce -

Koniec.

Ty, jak opadająca kurtyna w teatrze.

Ty, która nie znasz marzeń.

Ty, która je kradniesz.

Ty, jak cień nocy przy blasku księżyca przychodzisz.

Ty, która mnie uwolnisz.

Ty, w której obliczu do modlitwy mnie skłonisz.

Ty, której słyszę wołanie.

Ty, która przychodzisz w samotności.

Ty, która zabijasz powoli szybko.

Bezboleśnie lub nie.

Lecz nie robisz tego obojętnie.

Ty, ostatnim gościem w moim sercu.

Ty, obiektem mojego pożądania.

Ty, dzięki, której poznam wszystkie sekrety.

Odwiedzę miejsca niepoznane.

Ty, dzięki której poznam siebie naprawdę.

Ty, która stoisz na przystanku z tytułem otchłań.

Ty, tajemnicza i prosta zarazem.

Ty, jako spełnienie wszystkiego.

Ty, która nakarmisz nas wszystkich.

Ty, jak kromka chleba.

Ty, która kiedyś zapłaczesz.

Ty, artystka malująca kolejne dzieło.

Ciemność czy światło?

Ty, która poznasz moje wspomnienia.

Ty, która je posiądziesz.

Ty, która zabrałaś Ikara.

(lecz gdyby nie Ty, nie byłby on

przewodnikiem po magicznej krainie,

jakim jest świat marzeń)

Ty, która nigdy nie będziesz bez pracy.

Ty, która smakujesz.

Ty, słodka jak gorycz.

Ty, której powierzę ostatnie wyznanie.

Ty, która nie dajesz nadziei.

Ty, która zabijasz miłość.

Ty, bez wiary.

Ty, jak róża czerwona.

Ty, która zadajesz ból cierpienie.

Ty, która dajesz spokój ukojenie.

Ty, od której oczu nie będę potrafił oderwać.

Ty, która sprawiasz, że serce bić przestaje.

Ty, wiem przed tobą nie ma ukrycia.

Ty, która masz swój honor, zasady.

Ty, jak nieuniknione zmiany.

Ty, która stoisz na skraju przepaści.

Ty, po której się nie obudzę.

Ty, grająca główną rolę w filmie pt: „Życie”.

Ty, jak chwila nie poznana do końca.

Ty, która nie nosisz maski.

(bo ci niepotrzebna).

Ty, nie masz drugiego oblicza.

Ty, bez twarzy.

Ty, jak ostatni znak na szosie.

Ty, tu i po tamtej stronie.

Ty, dzięki której powstaje nowe życie.

Ty, która nie jesteś przypadkiem.

Ty, która jesteś przeznaczeniem.

Ty która ostatni raz mnie przytulisz.

Ty, w której ramionach się pogrążę.

Ty, która zabierzesz moją duszę.

Ty, która pogardzisz moim ciałem.

Ty, która od urodzenia zapuszczasz we mnie korzenie.

Ty, moim natchnieniem.

Ty, która przychodzisz o każdej porze roku.

Ty która pukasz do ludzkich serc,

każdego dnia tygodnia.

Ty, która sprawiasz, że smutny dzień jutro będzie.

Ty, której miecz każdego dosięgnie.

Ty, która na wszystkie pytania odpowiesz.

Ty, która tak niewiele kosztujesz.

Ty, bezimienna.

Ty, której oczy nie mają blasku słońca.

Ty, jak gasnąca zapałka.

Ty, to przeżycie życia.

Ty, która trzymasz w ręku złoty klucz i bramę złotą otwierasz.

- Do nieba czy do piekła - pytamy?

Jeżeli w ogóle istnieją?

Ty, której nie można powiedzieć nigdy więcej.

Ty, która nigdy nie usłyszysz: - „nie ma takiego numeru”.

Ty, jak proza o śmierci.

Ty, której pełno na cmentarzu.

(gdzie czuć twa obecność i woń).

Ty, modnie ubrana na czarno.

Ty, nie masz serca.

Ty, która pracujesz według schematów.

Ty, która nie dasz się przekupić.

Ty, która odsłaniasz najprawdziwszą prawdę.

Ty, kiedy moje marzenia ostatni raz zapłoną.

Ty, kiedy wydam ostatnie tchnienie.

Ty, złym snem, rzeczywistością, pragnieniem.

Ty, ostatecznym paradoksem.

Ty, która swoje żniwa zbierasz na wojnie.

Ty, przyczyna rozstania.

Ty czaisz się na jedenastym.

Ty, moim sekundantem.

Ty, zabijająca ostatnią iskierkę życia.

Ty, jak głucha i martwa cisza.

Ty pomimo której nie wszystek umrę.

(zostaną wiersze i pamięć bliskich,

których też później zabierzesz).

Ty, idealna bez skazy.

Ty, która zaśpiewasz mi ostatnią piosenkę.

Tu empares me ame.

Pour toujours.

Ty, na która nie ma rady.

Ty, która zakochałaś się we mnie -

Od pierwszego wejrzenia.

Ty, ostatnia dziewczyna.

Ty, ta jedyna.

Ty, moim cieniem.

Ty, bez pośpiechu.

Ty, bez planowania dnia i nocy.

Ty, napiszesz ostatni rozdział.

Ty, to każdy czas.

(Może za dziesięć za dwadzieścia lat).

Ty, z głębin Atlantydy.

Ty, która nie musisz nic obiecywać.

Ty, dla ciebie wszystko jest proste.

Ty, do ciebie należy ostatnie słowo.

Ty, dla której trzeba mieć szacunek.

Ty, w kinie pozornej samotności.

Ty, to łzy smutku i żalu.

Ty, skutkiem zniszczenia.

Ty, w której odnajdę część siebie.

Ty, dzięki której płomień życia gaśnie.

Ty, już czas.

Ty, która wiedziesz do beztroskiej trumny.

Ty, tobie należy się cześć.

Ty, lekarstwo na duszę.

Ty, która płyniesz w mojej krwi.

Ty, w moich objęciach.

Ty, papierowym dowodem na twoje istnienie jest akt zgonu.

Ty, zła czy dobra?

Ty, cierpieniem?

Ty, która masz sumienie?

Ty, gdzieś na łące mojej wyobraźni.

Ty, jak zachód słońca.

Ty, będziesz moją siła.

Ty, twoje imię ma wiele znaczeń.

Ty, jesteś obecna w moich niebieskich oczach.

Ty, twoją pieśń z refrenem zaśpiewam.

Ty, przeciwieństwem promyku słońca.

Ty, źrenica pośród pierścienia.

Ty, twym symbolem trumna.

Ty, kiedy ze snu się nie obudzę.

(a po tobie sąd i wyrok, nagroda i kara?).

Ty, która nie jesteś iluzją.

Ty, z którą będę pragnął się obudzić.

Ty, na która patrzę codziennie przez okno.

Ty, nomen omen - śmierć sama w sobie.

Ty, jak amen - koniec modlitwy.

Ty, jaka twoja szata?

Ty, granica do innego świata już otwarta.

Ty, której nie da się zrobić zdjęcia.

Ty, jak C.S.K.

Ty, jak trucizna.

Ty, jak nie warto umierać.

Ty, kiedy w twoje oczy spojrzę.

Ty, wszystko ci oddam.

Ty, jak ostatnie życzenie.

Ty, jak ostatnia papieru zapisana kartka.

Ty, obecna w każdym moim wierszu.

Ty, jak litania.

 

Przedstawienie musi trwać.

 

07.2004

 

 

 

 

 

Prawda...a może kłamstwo?

 

Czysta jak górska woda, jak łza szczera.

Prosto w twarz rzucana.

Pełna uczucia, powalająca na kolana.

Jak odbicie w lustrze jak zwierciadło duszy.

Prawda wszystko pogodzi, prawda wszystko zburzy.

 

Ale prawda nie sprzeda się tak jak kłamstwo -

najłatwiejszy do popełnienia grzech.

A przecież wystarczy tylko powiedzieć nieprawdę

hmmm... jak ładnie brzmi.

Prawie zakrawa na kłamstwo albo chociaż na przekłamanie.

Tak wystarczy tylko skłamać...

Bo "prawda" , po co ona komu?

Z resztą każdy wierzy w swoją...

 

 

01 i.05.06.2004

 

Boję się

 

Zawsze marzyłem, że tam wyjadę tam,

gdzie moja przyszłość na mnie zawsze czekała...

Lecz teraz gdy taka szansa jest bliska,

zaczynam się zastanawiać i czuję zwątpienie.

 

po prostu boję się...

 

Boję się opuścić dom i stąd wyjechać.

Boję się opuścić moją ojczyznę.

Boję się bo nie wiem co będzie mnie tam czekać.

Boję się bo nie wiem kiedy do kraju powrócę.

 

Boję się, że sobie nie poradzę.

Że tamten świat przerazi mnie.

Że nie będę w stanie tam żyć.

W odmiennym świecie poruszać się.

 

Boję się że nauka wszystkiego od nowa.

Będzie dla mnie zbyt oporna i trudna.

Że nie starczy mi sił i za szybko się poddam.

Boję się, że american dream zamieni się w koszmar.

 

Boję się nie dorosłem jeszcze do takiego kroku

Nie chcę do niego z biegiem czasu dorastać

Niegotowy jestem wziąć na swoje barki

takiej odpowiedzialności i tam zostać.

 

 

 

 

Czemu tyle śmierci?

 

Czemu co drugi wiersz opowiada o śmierci?

Czemu co drugi wiersz pani ciemności jest piękny?

Czemu oglądamy się na nią, za co ją podziwiamy?

Czemu czerpiemy pełnymi garściami jakby dawała życie?

 

Czemu zabijamy się na papierze?

Czemu podcinamy sobie papierowe żyły?

Czemu rzucamy się w papierową otchłań?

Czemu płomień śmierci zapala się w nas gdy światło gaśnie?

 

Czemu kochamy cię jakbyś była naszą matką, kochanką, przyjacielem?

Pani wieczności odpowiedz mi: - matko, żono, kochanko…

 

06.06.2004

Insp. Senne podróże

 

 

Wena

 

Weno przyjdź do mnie i nakarm mnie bym nie mógł zasnąć dzisiaj,

bym przy świetle gwiazd i księżyca, słuchał ciebie i twe myśli spisał.

Kochał cię i nienawidził za to...że jednak mnie odwiedziłaś.

 

 

Wena to natchnienie budzące się w nas nagle w chwilach zakochania,

czy innych skrajnych uczuciowych stanach miłowania.

 

Samotności, bólu, zwątpienia, gniewu tęsknoty czy żalu,

pustki w sercu lub zapełnieniu miłością, bijącą od nas pomału.

 

To potrzeba wylania myśli z najgłębszych duszy toni,

najczarniejszych jak kir najjaśniejszych jak ślubny wianek na skroni.

 

Spływająca na nas z księżyca pełni, ze złotych gwiazd w nocy

Z błękitnego nieba, żółtego słońca - pełnego czaru i mocy.

 

Kiedy jest głównym aktorem podczas każdego zachodu i wschodu

Kiedy już kładzie się spać czy dopiero wschodzi za młodu.

 

06.06.2004

 

 

Zacznij od nowa

 

Odrodź sie na nowo - Jak feniks w popiołach

naucz sie znowu oddychać,

od nowa kochać, na nowo śmiać i płakać.

 

Odnajdź w swojej duszy chwile i uczuć daty,

które pomogą ci przetrwać i naucz sie od nowa żyć.

Otwórz nowe konto w banku jego świata.

 

Podążaj nowymi ścieżkami - do tej pory nie przetartymi,

staw czoło wyzwaniu i przyj odważnie do przodu,

z czołem podniesionym wysoko.

 

Każda przeszkoda na twojej drodze będzie wartościową nauką,

a naucz się nie poddawać, myśleć na nowo,

mówić na nowo i pisać na nowo.

 

Naucz się na nowo wszystko rozumieć, mieć w sercu nadzieje i wiarę

i otwórz wreszcie swe serce na światło dnia,

a nie pozwalasz mu wychodzić na spacer po zmroku, w nocy…

 

Naucz sie na nowo chodzić, stawiać pierwsze kroki,

poznawać świat jak małe dziecko, przewracać się i płakać

lecz zawsze się podnosić i z uśmiechem próbować kolejny atak…

 

Naucz sie na nowo, cieszyć się życiem,

na świat patrzeć na uczucia swe i innych.

Dostrzegać dobre i złe i lecz zauważać też szare…

 

Naucz sie decydować mówić śmiało tak lub nie,

a nigdy:” jak chcesz”, „ nie wiem”, „obojętnie”

staraj się myśleć rozumem ale i sercem…

 

Naucz się szanować to co masz

i dbać o to by niepowtarzalnego uroku nie straciło …

i pamięć, i myśl i uczucie, oraz wszystkich ludzi,

których zdjęcie w twe serce się zmieściło

 

07.06.2004

Insp. kapsel tymbarku i

Wyjazd do USA

 

 

Korzystaj

 

Korzystaj z życia póki jeszcze masz szansę się nim delektować.

Chwytaj dzień, bo juz niedługo może przestać ci ono smakować.

A chwile sprzed wyjazdu staną się marzeniami i wspomnieniami,

w umyśle, tętniącym sercu i na ciele zapisanymi bliznami.

 

Korzystaj, żyj szybko, bierz pełnymi garściami póki jeszcze możesz.

Oddychaj pełna piersią, zapamiętaj smak i zapach tego życia.

Patrz na wschód i zachód słońca, jakby były twymi pierwszymi czy ostatnimi,

gdyż na pewno będą one w twoim życiu tymi niepowtarzalnymi.

 

Nie patrz na zegarek, w kalendarz, nie spiesz się

Czasu już nie ma i nie będzie dla ciebie

Nie licz dni tygodnia, godzin, minut ulatujących

Tylko korzystaj pragnij smakuj kosztuj

 

Patrz na znajome twarze Uśmiechaj sie do nich

Niech oni sie tez uśmiechają

Zapamiętaj ich uśmiech

I niech oni twój zapamiętają

 

Pożegnaj sie z tymi których kochasz

Których kochałeś

I miej ich w sercu zawsze

 

07.06.2004

Insp. wyjazd do USA

 

 

Łódź

 

Miasto secesyjnych kamienic, pięknie ozdobionych płaskorzeźbami,

różnobarwnych ornamentów i małych choć zauważalnych z metalu detali.

Wielkich manufaktur (Scheibler, Grohman, Poznański)

pałaców, dawnych prywatnych ulic - pasaży.

 

Łódź to ulica Piotrkowska, jej symbol i także jej serce.

Na niej rzeźby portrety sławnych łodzian:

ławeczka Tuwima, kufer Reymonta czy fortepian Rubensteina,

a także pomnik fabrykantów oraz fotel Jaracza...

 

Łódź to Plac Wolności oraz Plac Niepodległości,

które dzieli cztery i pół kilometra Piotrkowskiej.

Jak w starym łódzkim powiedzeniu...

To także Czarny (Stary) Rynek - najstarszy punkt "Ziemi obiecanej".

 

Łódź to stare kamienice, szare, odrapane, z odpadającym tynkiem,

niektóre jeszcze ze śladami po niemieckich kulach.

A w niej byłe getto żydowskie, z czasów Litzmannstadt, w większości zburzone.

to i stacja Radegast pierwszy przystanek do Auschwitz, do gazu wywiezionych.

(To i obóz dla dzieci, pomnik i muzeum - na Radogoszczu - miejscu pamięci)

 

Łódź to miejsce piękne i jego blask niezwykle uroczy,

tętniące życiem, bardziej za dnia, lecz i także w nocy.

Miasto kulturalne, miejsce festiwalu Camerimage,

z dusza i artyzmem ludzi którzy się tu potrafili się wybić.

 

Łódź to lasy, zieleń miejska - Łagiewniki, na Zdrowiu.

To Stawy Jana, Arturówek - miejsca idealne do wypoczynku,

tak samo jak las położony, przy lotnisku na Lublinku,

Poniatowski i każdy inny park gdy potrzebujesz chwili spokoju.

 

Łódź to fabryki włókiennicze, ich kominy i czarna nad miastem mgła

taka była przed wojną przeszłość mojego pięknego miasta,

w pogoni za pieniądzem, za szczęściem w "Ziemi Obiecanej"

a przyszłość w jej rewitalizacji - dla nas wyzwaniem.

 

Łódź to dzielnice: Bałuty, Widzew, Śródmieście, Polesie i Górna

To śródmieście w kontraście popeerelowskich z betonu osiedli:

Retkini, Karolewa, Teofilowa, Kozin, Dąbrowy, Chojen, Olechowa, Janowa

I wielu innych sypialnianych części miasta.

 

Łódź to przede wszystkim jego mieszkańcy,

Którzy tak naprawdę tworzą to miasto.

To ty i ja: Ja łodzianin i ty łodzianka.

 

 

***Kocham moje miasto nigdzie nie będę czuł sie lepiej niż tu w ukochanej Łodzi***

 

10.06.2004

 

 

 

Pachniesz

 

Pachniesz wyjątkowo jak żadna inna dziewczyna,

twój zapach jak żaden inny budzi mnie do życia.

Wyzwala uśmiech na mojej twarzy

pomaga mi płynąc w obłokach i marzyć…

Twój zapach przyciąga mnie do ciebie,

nęci mnie swym pożądaniem.

Lekki aromat kwiatu róży

jest jak spotkanie z błękitnym oceanem

 

 

 

Przypowieść o ziarnkach

 

Los zawiły miota ziarnkami,

rozrzuca je bez zastanowienia…

Jedno spadnie na łąkę,

drugie pod drzewa cieniem,

a inne znów wpadnie do wody.

Jedno ziarnko wyrośnie od razu,

drugie trochę później,

a inne popłynie z nurtem wody by wreszcie

osiąść na brzegu i zapuścić korzenie.

 

Nie ważne jest to, gdzie ziarnko

wykiełkuje i po jakim czasie dojrzeje

Tylko to ile będzie miało w sobie zieleni -

chlorofilu, eliksiru życia w ich żyłach płynącego.

 

7.07.2004

Insp: Film pt: „Miejsce na ziemi”

 

Recytując

 

Recytując własną historię,

szukam w sercu pytań i odpowiedzi.

Kim jestem? Kim byłem? Kim sie stanę?

Dokąd zmierzam i dokąd mnie ma droga poprowadzi?

Teraz tego nie wiem i żadnej z teorii nie odgadnę.

Ale mam nadzieję, że wzbiję się na najwyższe drzewo

I zaśpiewam to co gra mi w duszy, czego najbardziej pragnę…

I że echo radośnie odpowie mi swoim głosem, jak czy zgadnę…

 

Gdy będę grał w przestworzach i patrzył jej w oczy,

Które będą mówić wiele wystarczająco na tyle,

by ich kolor stracił swe znaczenie…

 

Gdy przestane oglądać sie za siebie

i będę podążał jedynie za tym co w życiu sie liczy,

Płynął za serca głosem, tym co żyje we mnie -

za tym marzeniem, co wiecznie mi ucieka

i które zaciekle gonię…

Wtedy odnajdę swoja Atlantydę - moje miejsce na ziemi.

 

 

07.07.2004

Insp. Wiersz Roberta Frosta zawarty w filmie

„Miejsce na ziemi”

 

 

Chciałbym być z tobą

 

Kradnąc myśli i słowa -

Chciałbym być z tobą

Dotykając dłonią twojej twarzy -

Chciałbym być z tobą

Głaszcząc twoje włosy -

Chciałbym być z tobą

Całując twoje usta -

Chciałbym być z tobą

 

Chciałbym, wreszcie przestać gasnąc

o poranku i gonić za jego cieniem,

a tylko budzić się o świcie - razem z tobą.

Nie w marzeniach, lecz naprawdę.

Nie pośród śpiewu sennych ptaków,

- lecz tych prawdziwych

Z lekkim powiewem wiatru za oknem.

Kto wie czy to nie jest kolejny senl.

 

 

Do Przyjaciół bliskich mojemu sercu

 

Zostawiam Was, lecz jednocześnie w Sercu zabieram.

Moje sny, marzenia z Wami związane wspomnienia.

To co nas łączy, nicią przyjaźni na zawsze jest związane,

Nawet odległość zerwać jej nie będzie w stanie.

 

(Bo prawdziwa przyjaźń nie umiera nigdy…)

 

Ciężko żegnać sie z bliskimi sercu osobami,

lecz kiedy trzeba, oczy same napływają łzami.

Wam pozostawiam część siebie w Was będzie żyła,

juz nie umrze, dawno w Waszych sercach korzenie zapuściła.

 

Budząc sie za oceanem, ze świadomością ze Was nie ujrzę,

będzie ciężko wstawać rano, lecz patrząc nocą na to samo niebo,

ten sam księżyc i gwiazdy, zrobi mi sie cieplej na sercu, Wam też tak radzę

(niebo jest wszędzie takie samo - takie samo kryje oblicze)

 

Tam wleje sie we mnie tęsknota za Wami i waszymi twarzami.

Mój umysł będzie wypełniony z wspomnieniami związanymi z Wami

Serce me ogarnie nostalgia, lecz w pamięci będzie żył Wasz żywy obraz

I w głębi duszy zapamiętane uśmiechy…

 

Na pewno przyjdzie taki dzień, „smutny dzień dzisiaj”

Kiedy na kartek sterty spadnie, niejedna moja łza,

lecz mieć wspomniany wyżej uśmiech na swej twarzy.

Mając Was w sercu, raźniej mi będzie…- Tam żyć, oddychać, marzyć

 

A i ja w Was będę płakał szczęśliwy.

 

12.07.2004

Insp. wyjazd do USA

 

 

 

Tutaj

 

Błądzę za głębokim oceanem –

za wielką wodą nagiej prawdy o sobie.

Tutaj gdzie jestem teraz, tu gdzie poruszam piórem

i maluję obraz swojej niewyraźnej duszy.

 

Jaki on właściwie teraz jest?

Czy zmienił sie gdy zmieniłem dom i swoje miejsce na ziemi?

Przecież w moim ukochanym mieście ulice też mają kształt kwadratu…

Czy zmieniłem się ja czy to jednak świat się zmienił?

Czy pod wpływem innych ludzi, patrzę na świat jednak inaczej –

Oczy me mają już inny kolor..?

 

Wszystko się odmieniło -

Po chwilowym pobycie w przestworzach, ponad chmurami,

ponad niebiańskim śniegiem, wylądowałem na ziemi,

Razem ze spadającym z wysokości ulewnym,

choć ciepłym deszczem, dającym poczucie, że

 

To nie było miękkie lądowanie…

 

A teraz pozostaje mi tylko oczekiwanie na dalszej sytuacji rozwój.

A że pierwszej chwili toczę ze sobą, w odmętach duszy zacięty bój

Zastanawiam się co ze sobą pocznę? Co się ze mną stanie?

Jak poprowadzę swoje życie dalej? Co się zacznie, a co sie skończy?..

 

Jak tęsknota może być wielka, dopiero się przekonam…

lecz teraz już czuję, że mogę się załamać, i uciec jak najdalej stąd,

lecz dokąd? Kiedy może nie będzie do czego wracać…

 

„Odwaga i serce otwarte” - to najlepsza rada jaką otrzymałem,

lecz pomimo jej to kurtyny ze sceny jego, podnieść nie umiałem…

Odliczam minuty do nowojorskiego „smutnego dnia”

Kiedy to na obcą ziemię spadnie niejedna moja szara łza.

 

25/26.07.2004

Insp.Ja moje ego

I perspektywa zostania

N.Y

 

 

 

Choć raz

 

Choć raz -

Wysłuchaj mnie do końca.

Choć raz -

Przytul mnie I daj przytulic siebie.

Choć raz -

Bo o przyszłość nie dbam.

Choć raz -

O nic innego nie proszę.

Choć raz -

Zapomnij o wszystkim na chwile.

Choć raz -

Daj mi zapach twego ciała poczuć.

Choć raz -

Poczuj sie wolna tej nocy.

Choć raz -

Chce poczuć twa bliskość I twego serca bicie.

Choć raz -

Chce zasmakować ciebie.

Choć raz -

Otwórz dla mnie swoje serce.

Choć raz -

Daj mi to spojrzenie.

Choć raz -

Juz wszystko straciło znaczenie.

Choć raz -

Pocałuj mnie na dobranoc.

 

 

 

Po prostu sto

 

Sto wymyślonych bajek

Sto 40%-owych bredni

Sto prawdziwych kłamstw

Sto szukających matek swoich dzieci

Sto niewesołych historii

Sto pociech na karuzeli

Sto uśmiechów na twarzy

Sto dobrych powodów

Sto niemiłych kłótni

Sto zwariowanych pomysłów

Sto slow uwiezionych w studni

Sto tajemniczych sekretów

Sto kamieni w sercu

Sto tych samych schematów

Sto raz w duszy wnętrzu

Sto melodii zasłyszanych we francuskiej kawiarence

Sto różanych pocałunków z zamkniętymi oczyma

Sto slow wypowiedzianych: kocham cię i nienawidzę

Sto kwiatów przyjętych i podeptanych

Sto lekkich i puszystych łakoci

Sto słodkich snów

Sto lat obchodzi ktoś w tej chwili

Sto bujanych huśtawek i fotelików dla dzieci

Sto tęskniących za domem poetów

Sto w pamięci zapamiętanych zdjęć

Sto pożegnań a każde inne

Sto rysunków niejeden w sercu namalowany

Sto krwawych rys na nadgarstku

Sto uśmiechów i płaczów

Sto pocieszeń

Sto gestów i machnięć ręką

Sto błąkających sie wśród kwadratowych ulic ludzi

Sto razy pierwszy wiersz znany na pamięć

Sto razy w sercu Polska i orzeł biały

Sto harmonijek w ustach

Sto powiedzeń i przysłów

Sto mądrych i głupich

Sto tych co wiedza najlepiej

Sto niezrozumiale i inne

Sto winne czy niewinne

Sto każdy ma inaczej na imię

Sto tyle w karty dzisiaj przegrałem

Sto tyle w prezencie ode mnie dostaniesz

Sto ławek a każda inna

Sto z nimi skojarzeń

Sto snów dzisiaj miałem

Sto marzeń na razie zamrożonych

Sto wolność słowa mowie

Sto nie rozumiesz?

Sto nie musisz żyć moim życiem

Sto pod sad mnie nie postawicie

Sto a niech to do piekła

Sto zaraz wracam, powiem "nieprawda"

Sto to ganek weranda

Sto gryzie Gilberta Grape'a

Sto przejdziesz do samego sedna?

Sto w sam środek serca cię ugodzę

Sto raz, a dobrze tym trzymanym w reku nożem

Sto wyrwę je razem z twym ostatnim oddechem

Sto twoje ostatnie na mnie spojrzenie

Sto zapamiętaj je

Sto strzeż sie

Sto nie wiadomo kiedy stanę na twojej drodze

Sto jak Jezus nie chodzę po wodzie

Sto jak spotkam sie z Bogiem

Sto gości w moim sercu

Sto z nich wyrzuciłem wczoraj

Sto goniących sie teraz z przeznaczeniem

Sto rzeczy przestało mieć teraz znaczenie

Sto o wiele błędów za dużo popełniłem

Sto wie ile ich było?

Sto marzeń które trzeba ręka sięgnąć

Sto która są gdzieś w niebie

Sto panien na wybiegu jak na ołtarzu leżące

Sto bólów głowy i serce bijące

Sto rożnych spojrzeń na rożne sprawy

Sto strachów bolu żałości

Sto uniesień gniewu radości

Sto chwil niezapomnianych

Sto szczęśliwości

Sto uczuć nienawiści miłości

Sto dobra i zła w nas

Sto opętanych

Sto już kończę bo kończyć trzeba

Sto weź ile chcesz bierz ile potrzeba

Sto to za mało lecz i o 99 za dużo

Sto nie myśl bo ci życie przez palce ucieka

Sto nie zrób swemu życiu jak paparazzi zdjęcia

Sto ocen je i zatrzymaj

Sto zrób rzeczy o których zapomniałeś wczoraj

Sto razy kochaj bardziej tych których kochasz

Sto ostatni raz liczę

Sto popraw swoje życie

Sto tysięcy $ warta Corvette

Sto mil na godzinę

Sto stop do skrzyżowania

Sto czerwone światło

Sto nadjeżdżający samochód

Sto zatrzymaj sie to czerwony znak

STOP!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Czas już

 

Zrozumiałem, że dorosnąć czas już dzisiaj…

Wiele spraw niedługo straci swe znaczenie.

Nic nie będzie takie samo jak wczoraj

Droga już nie ta sama i cel już nie ten…

Taniec wspomnień w mojej głowie ...

Czas o nich zapomnieć?!

Nie sadzę!!!

Tylko na chwile przestać o nich myśleć…

 

Dorosłym zostaje sie tylko raz w życiu,

Ja nim nie byłem nigdy i jeszcze nim nie jestem

Nie wierze w nią jeszcze,

Ale widzę że juz puka do bram mojego życia

Wdziera sie powoli

Powoli zdaje sobie sprawę

Co może mnie spotkać

Co za rogiem może na mnie czekać

Czas chwycić dorosłość za włosy

Jak warkocz dziewczęcy...

Jeszcze raz zastanawiam sie co jutro będzie

To pytania odpowiedzi ma wiele

 

 

03.08.2004

Insp. Rozmowa z Robertem i Renatą

N.Y

 

Panna (Virgo)

 

Zbierająca kwiaty na łące, zamyślona,

jej oczy wpatrzone w toni dal.

Jej szal płynie rozwiany powiewem wiosennego wiatru.

Jej włosy, na nich ze słomy upleciony wianek,

a w dłoni amulet – łagodnie ściskany.

 

Spokojna, w rozkosznej chwili zakochana,

ani minuta ani godzina nie znają jej imienia.

Rożne jej tej nocy cienie...

Rożne jej zwiewnej sukienki odcienie,

i oczu blask w świetle księżyca, objawienie.

 

Na niebo, na jego drogowskazy spoglądająca,

a w jej sercu miłość, lecz i ona także w gwiazdach pływająca...

w nich troska o nią, szczególnie jedna...ponad nią się unosząca.

Zachwycająca się nad zapachem kwiatów rosnących na łące

zaspokajająca głodną duszę ich piękną wonią lecz cały czas w trosce…

 

Jej małe, bose gładkie białe stopy dotykają jej matki - ziemi,

piasku, trawy, dających chłód i odprężenie gładkich kamieni.

Bukiet różnobarwnych kwiatów mieni się w jej delikatnych dłoniach

Lecz dlaczego śmiały uśmiech na twarzy jej, nie jest w stanie mnie przekonać...

 

Insp. Kryształ panny(Virgo)

Święcący rożnymi odcieniami

N.Y

04.08.2004

 

 

 

 

Wynuć

 

Wynuć pierwszą literę swojego imienia.

Wynuć pierwsze słowo, które na myśl ci przychodzi.

Wynuć pierwsze zdanie, które od dawna gra ci w sercu.

 

Daj odpłynąć duszy,

Pozwól jej ulecieć w lekkie dźwięki liry,

unieść się zapachowi peonii i dzikiej róży

Odrzuć wszystko...

 

O świecie zapomnij, o jego celu zapomnij,

porzuć wszelkie niepotrzebne sprawy i jeszcze raz zapomnij...

Zgaś na chwilę światła swojej świadomości.

Zamknij oczy, delektuj się smakiem własnej wyobraźni.

Poczuj zapach, orzeźwiającego powietrza

i jego dotyk na skórze - lekki powiew wiatru.

Poczuj rytm swojego serca, napój duszę jego słodkim nektarem.

Znajdź się pośród fal, sam na sam, gdzieś na polanie własnego ja.

 

 

06.08.2004

N.Y

 

 

Kradnę?

 

Ścigam was Cienie nocy,

próbuję ukraść Wam wasze imiona,

Wasze złote środki, wasze księżyce i gwiazdy...

Moje znaki (drogowskazy) nieba są podobne do Waszych,

lecz inaczej brzmiące, inaczej też smakują.

Te same sny, lecz inne ich interpretacje.

Moje myśli Waszymi się być wydają.

Zapamiętanymi wczoraj w nocy

A dzisiaj przelewane na papier...

 

06.08.2004

Insp. Wiersze z sennych podróży

N.Y.

 

 

 

"Dla Ciebie - Szacunek"

 

Podziwiam Cię za walkę o siebie,

za trud w nią włożony, za wielką wolę.

Za walkę z życiem o swoje własne.

Za to że się nie poddałaś,

za to że się przed losem nie ugięłaś.

Za to że nie dałaś za wygraną i walczysz o siebie.

oraz za to, że masz w sercu nadzieję,

wiarę i oczywiście miłość

Wielki dla Ciebie szacunek.

 

Słowa uznania za to, że jesteś samodzielna,

duża buźka za Twoją pomoc,

za Twoje oparcie, za ramię...

Za Twój miły szczęśliwy głos,

ładny uśmiech i powiew włosów...

 

Wielki skok - podróż w przestworzach,

ponad chmurami jest w zasięgu ręki.

To osiągalne marzenie,

Które będzie tu na Ciebie czekać.

 

 

08.08.2004

Insp. Justyna Jarosz

Duzy dla niej szacunek

N.Y.

 

Dziewczyna ze stacji 9 Street

 

Ty nieznana mi

Ja nieznany tobie

Oboje obok siebie

Przemknęlibyśmy

Jakby nigdy nic

Gdybym nie zapytał cie o drogę

Odpowiedziałaś mi językiem Statui Wolności

Wskazałaś mi ja

Wiec poszedłem za tobą

W oddali usłyszałem twój glos

W języku mojego sersa I rozumu

Ty okazałaś sie Polka

Ty jedna wśród tłumu

Wielka radość to spotkanie w moim sercu zrodziło

Stałaś sie moim promykiem słońca

Wlałaś nadzieje w bijąca w moim wnętrzu butelkę

Rozjaśniłaś niebo w ten deszczowy poranek

Ty tajemnicza

Bo imienia twego nie poznałem

Może to moja wina bo się o nie zapytałem

Zapomniałem albo wydało mi się to nieistotne

W tamtej chwili

Pod której byłem wpływem

I pod wrażeniem ze udało mi sie spotkać ciebie

Rozmawialiśmy jak starzy dobrzy znajomi

Nasze drogi sie zbiegły lecz

Najgorsze było to ze nie na długo

Wsiedliśmy do tego samego pociągu

Lecz ja musiałem wysiąść zaraz

Nie mogłem ukraść czasu

 

Gdy patrzyłem w twe niebieskie oczy

Zastanawiałem sie czy jeszcze

Staniesz na mojej drodze

Podziwiałem je oraz twe jasne włosy

W kitkę związane

Choć ładniej wyglądałabyś gdyby

Mogły być przez wiatr rozwiewane

Ty ziarenko piasku na pustyni

Jaką jest to miasto

Ty dziewczyno z 9 Street

 

11.08.2004

N.Y

 

 

Blizna

 

Oparzenie na ręce - czerwony ślad na skórze,

kilkucentymetrowe, widoczne, jeszcze ciepłe

Bolące, szczypiące, klujące mnie od zewnątrz,

lecz także od środka, gdyż rana zadała ból także mojej duszy

Skaziła ją...załamaniem, zwątpieniem, bezsilnością…

Rana bardziej bolała mnie psychicznie -

Sprawiła ze przestałem wierzyć Ze czułem sie źle

Sens jutra mi zamgliła

(Chciałbym bardzo by zniknęła)

Na ciele bolało mniej lecz

Ślad był bardziej widoczny dla oczu

Gdyż bólu duszy nie da sie gołym okiem zobaczyć...

 

Cierpienie fizyczne nasila cierpienie psychiczne

Które potrafi złamać człowieka, jego dusze...

Nie można sie jemu poddać

Trzeba wałczyć o siebie a na ból

Trzeba sie uodpornić tak by

Zostawała po nim tylko blizna na ciele...

 

 

17.08.2004

Insp. Wypadek w pracy z

12.08.2004

N.Y

 

 

Smutno mi

 

Smutno mi

Bo jestem sam

Choć wśród nich

To jednak sam

Smutno mi bo ich zawodzę

Ze spodziewali sie po mnie czegoś innego

Czegoś lepszego

Innego mnie

Smutno mi

Bo sie staram a oni tego nie zauważają

Myślą że jestem idealny

Nie jestem

I nie będę nigdy

Smutno mi

Bo po raz kolejny umarłem dzisiaj

W myślach

Podcinając żyły

Czy skacząc z jedenastego piętra

W sercu

Kolejne kilka zdań do dzienniczka uwag

Smutno mi

W pokoju zrobiło się pusto

Zimno i obojętnie

Tak jak w moim sercu teraz

Smutno mi

Słowa bolą słowa ranią jak zatruta strzała

Ranią mnie...

Przykro mi ze ranie innych moimi czynami

Przepraszam za to kim jestem

Przepraszam za to ze sie urodziłem

Przepraszam za to ze jestem waszym problemem

Jedno słowo i mnie nie ma

Wystarczy jedno wasze słowo...

 

31.08.2004

Insp. kolejna reprymenda od wujka

Andrzeja kolejny mój błąd

 

 

 

Brooklyn bridge

 

Most ten oddycha

Ciepłym i zimnym powietrzem

Pełnym wilgoci

O zapachu słonej wody

Dla mnie jest oddechem

Wolności i zapomnienia

( od jutra od wczoraj)

Jest brama do nieba

Paszportem do wolności

W jedna lub w dwie strony

Miejsce poszukiwań celów

Zmagań ze sobą

Z przeciwieństwami losu

To miejsce wielkie pełne magii

Podziw dla tego cudu oddaje

Składam hołd ludziom którzy

Go zbudowali

Rozciągający sie z niego widok

Na Manhattan sprawia wrażenie

Ze wyspa języków wydaje się

Zbyt mała żeby zmieściła ogrom

Drapaczy chmur

Ze da sie ja ogarnąć wzrokiem dłonią, stopą

O prawdzie przekonać sie można

Po zejściu z niebiańskiego traktu

 

Bloki skalne jeden na drugim ułożony

Stalowe liny podtrzymujące konstrukcje

Wiszący tak blisko a tak daleko nad woda

Ja gdzieś pomiędzy nimi

Dwa kroki od bramy

Luku zwycięstwa

W połowie drogi do szczęścia

W połowie drogi do piekła...

To zabytek żyjący nie własnym życiem

Lecz w którego glebie wlewa sie

Śmiech płacz ludzi przechodzących

Przez niego przekraczającego

Bramy po asfaltowych lub

Drewnianych deskach

 

 

 

 

Miejsce pamięci, tablic węglowych

Ważnych wydarzeń

Dni z kalendarza wyrwanych

Miejsce zapisane szczególnie w pamięci

Poetów, którzy przechodzili przez jego podwoje

Czy widzieli jego poświatę podczas

Zachodu słońca lub o świcie

Często uwieczniane za pomocą

Obiektywu aparatu obrazu rysunku

Lub tylko w pamięci

Także w moim umyśle

I na papierze dzięki któremu

Na dłużej ta chwila zostanie we mnie

 

Teraz południe

Dwunasta na moim zegarku

Siedzę wytężam umysł

Zbieram wolne myśli

Wyłapuję je z powietrza

Niewidzialnymi dłońmi.

Czytam je z białych

Porwanych kartek które

Istnieją tyko dla mnie

(dla innych są niezauważalne)

Zapominam sie na chwile

Jestem wolny tu i teraz

Na Brooklynskim Moście...

 

 

04.09.2004

Insp. Most Brooklynski

Brooklyn Bridge

 

 

 

 

Ty jak każda inna

 

Ty jak każda inna poznana

Przeze mnie tu dziewczyna

Jesteś moja gwiazdka

Na niebie

Tak wysoko

Tak daleko

Ode mnie

Niedostępna

Twe imię nieważne jest

Bo każda może je nosić

Ty która długie czarne włosy masz

Jeszcze w tej chwili czuje ich zapach

Ty która ciemne oczy posiadasz

Jeszcze w tym momencie

Ich obraz do mego umysłu sie wkrada

Ty która masz cos w sobie

Ty która sprawiasz ze

Serce mocniej bije

I przy której inaczej sie czuje

Twój czar jednak

Nie dla mnie jest stworzony

Nie mi podarowany

Nie mi będzie

Oglądać twojego

Serca wnętrze

 

 

18/19.09.2004

Insp. Nicole M i każda inna...

N.Y

 

Dla niej

 

Gość w moim sercu

Tak to ona ta jedyna

Nimfa pływająca w jego wnętrzu

Rozgrzewająca je do czerwoności

Do koloru purpurowej krwi

Dająca rozkosz:

Swym wdziękiem

Swym głosem

Swym dotykiem

Spojrzeniem

Zapachem

Przyśpieszająca puls o kilka

Miłosnych uderzeń...

 

Jej oddam swoje wiersze

Jej powierzę metafory na papierze

Jej oddam wszystko co mam

Jej oddam siebie

 

 

19.09.2004

N.Y.

 

Manhattan - Jak we śnie

 

Idąc ulicami Manhattanu

Jak we śnie

Mijając ludzi którzy nie maja celu

Jak we śnie

Mijając sprzedawców marzeń

Jak we śnie

Mijając sprzedawców niczego

Jak we śnie

Mijając czarna bezdomna kobietę bez twarzy

Jak we śnie

Słuchając nawróconych sekciarzy

Jak we śnie

Czytając ze ścian

Jak we śnie

Oglądając we szkle odbicia budynków z betonu

Jak we śnie

Wdychając niejeden smród tego miasta

Jak we śnie

Spoglądając co chwila na zegarek który kradnie mi minuty

Jak we śnie

(Dając jałmużnę na chwile z letargu przebudzając się)

 

Czuje sie okradany z marzeń

Staje sie kolejna osoba która

Samotność spotyka w tym mieście

Choć tyle ludzi tu żyje

Biorę oddech zakłamanej wolności...

Czuje sie uwieziony jak niejeden ptak w klatce

Bez okna na słonce

Patrzę na niebo nawet ono nie jest prawdziwe to tylko

Jego marna podróbka z ulicznego straganu

Pale papierosa bez filtra lecz nie jest

To "męski", który przypomina mi czasy

Kiedy byłem szczęśliwy

Kiedy nie byłem sam...

 

Pragnę przebudzenia z tego snu

Nieprawdy która zamula moje oczy, mój umysł

Moje serce i duszę

Siedząc na murku w Seaport który

Jest tylko namiastka Piotrkowskiej

Myślę że nie ma tu dla mnie życia

Nie dla mnie jest przeznaczona Ameryka

To tyko sen z którego chciałbym sie nareszcie obudzić

 

26.09.2004

Insp: Manhattan

Seaport N.Y

 

 

 

 

 

Gubię siebie

 

Gubię własna tożsamość

Tutaj wśród wielkich budynków

Które przerażają mnie wysokością

Wśród zabieganych ludzi

Którzy juz dawno zapomnieli

O ideałach i zaprzedali dusze innym bogom

Wśród głośnych klaksonów

I sklepów ze szkła

Gdzie ulice nie maja imion

Tylko nic nieznaczące liczby

Martwe liczby które są grobami

Na cmentarzu jakim jest to miasto

Tu w tej owianej wolnością świątyni

Czuje sie jak w wiezieniu gdzie

Moim klawiszem jest Statua

Uwieziono moje marzenia mnie moje życie

Wszystko co do mnie należało...

Wiec odbieram kradnę każda chwilę

Która może okazać sie nadzieja

 

 

 

26.09.2004

N.Y Seaport

 

 

 

 

Moje urodziny

 

Urodziny moje już dziewiętnaste, to już jutro,

Mojego rodzinnego czasu

prawie dzisiaj...

We wstępie napisałem

dziewiętnaście lat niespełna .

a teraz to już

nieaktualne

właśnie od teraz

od tej chwili...

 

04.09.2004

 

 

 

 

Malarz

 

Dobiera kolory

Czerpie je z tęczowej palety

Miesza, szuka

najlepszego pigmentu

maluje obraz swej kolorowej

duszy, oddaje jej piękno

na bezbarwnych lustrach

które za sprawa jego reki

staja sie wypełnione

W swoje dzieła wlewa część siebie

Farba w jego reku jest środkiem wyrazu

A pędzel to jego długopis

Przez który wyraża on swoje odczucia

Swoje widzenie świata

Malarz posiada gust wie co jest

Piękne szczere i prawdziwe

Jaki kolor pasuje do drugiego

A jakie sie nienawidzą...

Malarstwo to sztuka tworzenie

Tak jak poezja

Każde pociągnięcie wałkiem po ścianie

Jak litera na kartce w zeszycie marzeń

(A każda kolorowa)

Malarz dąży do ideału

Szuka utopii doskonałego koloru

Metoda prób wielu wkładając

Wysiłek i poświecenie

I kiedy wreszcie go znajdzie

Pokazuje swa prawdziwa wartość i nieskazitelność

Malarz to rzetelny dokładny i cierpliwy pracownik

To osoba która ma talent

Zakorzeniony głęboko w duszy

Która inspiruje umysł i nadgarstek

Do swobodnego rymowania

To dobry fachowiec który

Nie raz jest zmęczony lecz

Kocha swoją prace kocha

Ja za ten efekt i za

Słowo oceniającego

Bedzie lub dobra robota

 

 

18.11.2004

Dla Karola G z insp. Marka

 

 

 

 

Sen emigranta

 

Ogarnął mnie dzisiejszej nocy

Sen emigranta

Sen o Polsce o kraju ojczystym

W którym sie urodziłem

I w którym chce umrzeć

Oddać mu dusze i ciało

 

Piękny sen dawno takiego nie miałem

Byłem szczęśliwy wśród rodziny

Najbliższych przyjaciół

Bijące ciepło odczuwałem

A wszystko było takie prawdziwe...

Moj wzrok nie poznał sie

Choć twarz swoja widziałem

Jak z odbicia w lustrze

Moj słuch nie poznał sie

A inne glosy słyszałem

Moj nos nie poznał sie

A zapach był tak silny

Moj dotyk ma dłoń nie czuła różnicy...

Byłem tam choć przez krotka chwile

Swoja ukochana Polskę zobaczyłem

W senne marzenie uwierzyłem

(tak prawdziwe jak ten wiersz

I słowa w nim zawarte)

Sam siebie oszukałem...

Ile bym dal żeby to była prawda

 

A zobaczyłem:

Rodzinne spotkanie

Atmosfera radości

Wróciłem do Polski

Także najlepszy przyjaciel

Z wojska powrócił

Były uściski prezenty uśmiechy

I dziwny symbol

Patyczki malowane

 

I nagle to wszystko znikło

Runęło w przepaść

Opadło jak mgła na ziemie

W oddali usłyszałem dźwięk budzika

Nawet nie zdążyłem na pożegnanie polskiej

Ziemi ucałować

 

01.12.2004

Sen z 30 11 2004

 

 

 

 

 

 

Praca.

 

Dźwięk zegarka - to za trzy minuty czwarta nad ranem.

Czas wstawać, niechętnie z przymusu obowiązku...

ale ze zrozumiałego obowiązku, gdyż od niego zależy -

moja przyszłość, moje życie,

po tej czy po tamtej stronie oceanu.

To nie szkoła...

Machnięciem ręki wyłączam budzik,

przecieram zaspane oczy.

Nie wierzę, że to już następny dzień,

a może to jednak jeszcze sen, może jeszcze śnię...

(nich ktoś mnie obudzi!)

Ubieram się, idę się umyć, ręce, twarz.

Biorę śniadanie, które zrobiłem wieczorem

oraz herbatę i pakuję do plecaka.

Idę na górę, jak zwykle po omacku...

Przysiadam na sofie i zjadam pierwsze śniadanie,

popijając herbatą bez cukru ponieważ nie słodzę...

Po posiłku jeśli mam chwilę,

staram się o niczym nie myśleć...i wyczekuję.

Wreszcie budzę się z chwilowego letargu,

i zanim złapię za klamkę, zanim zamknę drzwi w jedną stronę...

sprawdzam czy mam wszystko co jest mi niezbędne:

mój bilet na metro, drobne na telefon, mapkę...

Już czas, za trzy minuty za dwadzieścia pięć piąta.

Drzwi zatrzaśnięte, nie ma powrotu...

Otwieram bramę, idę przed siebie, i już się nie odwracam.

To już kolejny dzień...

Poniedziałek, wtorek, piątek...naprawdę nie wiem,

już dawno straciłem poczucie czasu.

Co dzień podążam tą sama pięciominutówką,

w sam raz żeby zapalić papierosa.

Już stacja...

Wyciągam kartę przesuwam po czytniku,

(czasami kilka razy zanim załapie)

i przechodzę przez bramkę.

Wbiegam po schodach i po chwili jestem już na platformie,

siadam na ławce jeżeli jest miejsce.

Codziennie spotykam tych samych ludzi, którzy

tak samo jak ja rano wyruszają w podróż,

którym codziennie mówię "Good morning".

Słyszę sygnał...

Nie to nie mój pociąg to ten w przeciwną stronę...

Wreszcie nadjeżdża mój - punktualnie jak zwykle.

Za trzy minuty za piętnaście piąta.

Wsiadam do środkowych wagonów,

szukam najlepszego miejsca - przy oknie.

Kładę plecak i rękę na oparciu.

Pociąg odjeżdża.

Wyjmuję gazetę, książkę lub słucham muzyki

lub po prostu odsypiam...

lecz staram się patrzeć na migające stacje ,

by nie przegapić swojej.

Jest moja stacja - Jay Street, przesiadka, transfer,

podrywam się z siedzenia i wysiadam,

przechodzę na drugą stronę platformy

i kieruję się do ostatnich wagonów.

Jest pociąg, wsiadam powtarzam te same czynności...

Ostatnia stacja 18 Avenue, wysiadka.

Schodzę z platformy, potem wychodzę ze stacji,

siadam i wyjmuję papierosa...

Jestem pierwszy na zbiórce - 20 minut przed innymi

(lepiej być kwadrans za wcześnie niż o pięć minut za późno

Nadchodzi Józek, potem inni...

Wreszcie przyjeżdża Wiesiek, który wyznacza

kto gdzie ma iść na robotę...

i tak codziennie aż do końca tygodnia...

(do piątku)

bo sobotę i niedzielę mam wolne,

które wykorzystuję na odpoczynek od budowy...

 

 

Październik 2004

insp: Construction

NY

 

 

 

Pragnę śnić

 

Chce by Morfeusz zabrał mnie do siebie

I ochronił przed innymi

A przede wszystkim przed samym sobą

Chce śnić piękno i pięknem tym oddychać

Po wieczny czas

Kiedy juz nie będzie nic

Mnie ciebie dobra zła

Chce zasnąć nagle

Zatonąć w głębinach Atlantydy sie ukryć

Schować się przed złem tego świata

I przed dobrem

Którego sie boje

Która moja rękę parzy

Chce stać sie pomnikiem z białego marmuru

Bez uczuć bez serca

Bez duszy

Z twarzą z której nie można nic wyczytać

I która po latach rozsypie sie w pyl...

 

05.12 2004

N.Y

 

 

Dręczące myśli

 

Me myśli dręczą mnie

Nie pozwalają skupić sie

Na tym co ważne naprawdę

Mecz sercu spokojnie bić nie dają

Jedna po drugiej uderzają

Umiaru nie uznają

Płyną w nieznane a ja razem z nimi

Na pokładzie swojego statku

A raczej tratwy nędznej poszarpanej

Która ledwo utrzymuje mnie na lustrze wody

Kolejny ciężar którym sie zadręczam

Który sam sobie sprzedaje...

Jak sie go pozbyć z serca ? Z umysłu?

Jak go z barków zrzucić?

By juz więcej nie patrzeć za siebie

I sie nie smucić

 

Chce być sobą nareszcie

Chce odnaleźć szczęście swoje

Chce odnaleźć swoja dusze i serce

By ktoś mógł je poznać i pokochać wreszcie

 

Miłość to uczucie którego tak naprawdę

Nie rozumiem

Czym jest miłowanie?

Nie wiem choć pisałem z niej maturę

Zdąłem z niej egzamin dojrzałości

Ja poeta który nigdy nie poznał miłości...

 

05 12.2004

N.Y.

 

 

Zło w mym sercu

 

Czuje zło w mym sercu

Które mnie oszukuje opętuje okrada

Zabiera mi pierwiastki dobra

Których I tak w sercu niewiele posiadam

Ciemna dolina mnie prowadzi

Zła drogę mi wskazuje

Podła ponura mroczna

Bym całkowicie uczuć sie pozbawił

Chce dobro we mnie zabić, splugawić, skazić

Serce me zamienia w martwy głaz

Taka jest siła jego, siła zła

Która chce zniewolić mnie na zawsze zgładzić

Czy wyrwę sie wreszcie z jego rak

I pójdę właściwą droga

Z wiara nadzieja i miłością w sercu żywą

 

05.12.2004

N.Y

 

 

"Ona"

 

poświecony Nicole...

 

Byłem tak blisko twojego ciała,

choć tak daleko od twojej duszy i twojego serca.

Nie dostałem sie do jego bram.

Nie otworzyłem ich na oścież,

by poznać ciebie naprawdę.

Czułem tylko twój zapach...

twój smak, dotyk i oddech.

Tylko tyle i aż tyle mi dałaś.

Tylko tyle i aż tyle od ciebie otrzymałem.

Bliskość twych bioder,

piersi, talii, ramion, szyi...

Wszystko to było chwilą zapomnienia,

dla ciebie i dla mnie...

Przez moment byłaś moją muzą,

Na której mogłem zagrać swoje nuty.

Pozwoliłaś mi sie dotknąć.

Pozwoliłaś mi dotrzeć do słodkich zakamarków twojego ciała.

Pozwoliłaś mi płynąc po twoich uroczych pachnących włosach,

krągłych piersiach i wilgotnej bramie rozkoszy...

Lecz nie dałaś mi spojrzeć w swoje oczy,

z których pewnie i tak bym nic nie wyczytał...

Przecież to nie była miłość,

uczucie którego i tak nie znam...

Którego i tak nie byłbym w stanie ci dać...

Pozwoliłaś mi sie tobą bawić,

lecz i ty zarazem bawiłaś się mną

Sprawdzając mnie i na próbę wystawiając,

i oceniając wreszcie..

Jak? Nie wiem...

Powitałaś i pożegnałaś...

Teraz dedykuję Ci mój wiersz i tylko tyle...

bo nadal nie wiem jak wyglądają twe oczy.

 

Napisany 2004.12.25

 

 

W lesie wyobraźni.

 

Błądzę po tajemniczym lesie wyobraźni,

po polanach nicości - wśród traw, drzew, mchów...

Bez korzeni...

Nie zdążyłem ich tam jeszcze zapuścić,

jestem tam tylko gościem.

Kimś obcym, to nie jest mój dom...

 

Idę przed siebie, bez obranego kierunku.

Mijam wysmukłe sosny, wysokie brzozy,

masywne dęby, kasztanowce i akacje.

Czuję woń lasu, świeżą, prawdziwą i dziką naturę,

pełna siły i mocy.

Słyszę śpiew ptaków, widzę w koronie drzew

ich podniebne gniazda.

Widzę także jamy, kryjówki wiewiórek, lisów zajęcy.

Ich domy rodzinne, pełne ciepła...

 

Mijam leśny potok, przeźroczysty i krystaliczny.

Pełny życia i nim tętniący.

Żyją w niej ryby(niestety nie znam ich gatunku)

oraz cały biosystem wodny...

Nie zakłócam ich spokoju, idę dalej...

Kierunek nie ma znaczenia...

 

Podziwiam piękno przyrody leśnej,

nietkniętej przez człowieka

(ani jego stopa nie stanęła w jego królestwie,

ani ręka, która nie wyrzeźbiła niczego co jest jej częścią,

ani nie zabiła...)

Las rządzi się własnymi prawami - prawami natury.

 

Mijam zawalone drzewo,

jego skóra powoli opada na ziemię.

Dzięki pracy korników i innych małych leśnych organizmów

uwydatnia się ściółka leśna.

Mijam też martwą wiewiórką, rozszarpaną,

w połowie zjedzoną przez jakiegoś leśnego drapieżnika.

Ekosystem leśny jest samowystarczalny,

pracuje niezmiennie od wieków ,

istnieje w niej pełna równowaga.

(Nic w przyrodzie nie ginie)

Coś obumiera, coś się rodzi...

 

Słońce przebija się przez gałęzie drzew

i dopiero po ich pokonaniu dociera do

najniższych partii ekosystemu lasu

(do krzewów i mchów),

które muszą maksymalnie wykorzystać swoje możliwości,

by przeżyć i przetrwać,

by zdobyć trochę życiodajnego światła...

 

Wszystkie gatunki tworzą razem jednolitą całość,

składającą się na ekosystem leśny.

Owe słońce jego promienie docierają także do mnie.

Jego łuna opada na moje oczy, chwilowo mnie oślepiająć

na tyle mocno, że musiałem zasłonić oczy.

Gdy je odkryłem, nie w lesie się obudziłem,

lecz we własnym łóżku...

Las był prawdziwy, lecz tylko w mojej wyobraźni.

 

02.01.2005

Insp. Marek(gajowy)

N.Y

 

 

 

"To co minęło" (Dla Piotra L )

 

Już nic nie będzie takie jak dawniej bywało,

świat teraz wygląda inaczej, niżeli

to się nam za młodości zdawało

Już nie będzie tych samych

dziecięcych uśmiechów i huśtawek na placu

żółtej karuzeli czy wielkiej żyrafy,

ani klocków z stali...

Nic nie wróci tych dni

kiedy byliśmy młodzi,

kiedy nic nie miało znaczenia

nie było jutra

nie było wczoraj

Tylko ten dzisiejszy dzień i obecna chwila

beztroska, szczęśliwa -

Pełna wrażeń

Dziecięcych marzeń...

 

o kolejnej naklejce wklejanej do albumu,

o kolejnym kapslu,

który można wymienić na szklankę

lub zagrać na piasku

o twierdzach otoczonych fosa,

o kolejnym meczu na asfalcie lub na trawiastym boisku

(nieważna jaka pora dnia, roku i pogoda),

o złotym pucharze z papieru,

o łzach szczęścia lub goryczy,

o słowach nic nieznaczących

- lecz w oczach dziecka wiele wartych,

o czynach tak prostych, tak czystych, tak naiwnych -

dziecięcym podaniu dłoni -

tak nieśmiało i nieporadnie,

o pierwszych pocałunkach,

o nauce, szkole, rozwijaniu dziecięcych talentów

dziecięcych radach,

małych, a jednak wielkich,

o wzorach do naśladowania,

tych o minutę starszych tylko,

lecz o autorytetach liderach...

 

Przypomnijcie sobie wasze początki

pierwsze kroki, pierwsze ważne słowa

(np. modlitwę)

pierwsze ważne czyny,

matczyne przytulenie,

Wasze imię wypowiadane z ust kochających rodziców,

braci, sióstr, maleńkich przyjaciół,

cały świat czekający na was za oknem

oraz pierwsza bajkę.

 

To wszystko minęło bezpowrotnie,

nic nie wróci czasów dzieciństwa...

Tylko wasza pamięć i serce

głęboko w was zachowały wspomnienia.

Tylko one mogą je przywołać.

 

Mówią że człowiek rodzi się dzieckiem,

lecz potem z niego wyrasta i staje się dorosły.

Ja uważam że pozostaje nim przez całe życie

i że umiera jako dziecko -

bezbronne, bezradne... i takie nieśmiałe.

 

Napisany 2005.01.10

 

 

"Kim jesteś"?

 

Odnajdę Cię wśród snów

biegającą, twój cichy

szmer, szelest stawianych

przez Ciebie stóp, na

papierze poznam wszędzie.

Twa mglista szata ciągnie

się po kratkowanych ulicach,

opuszki twoich palców

zamoczone w atramencie.

Odnajdę Cię pomiędzy

pierwszym akapitem, a

ostatnim marginesem.

W każdym słowie,

w każdym zdaniu

w cudzysłowu, przecinku

i w kropce postawionej

na końcu wiersza...

Tak domyśliłeś się

-To poezja.

 

Grudzień 2004

10.01.2005

 

 

 

"Moje niebo"

 

Tylko ty istniejesz w miejscu gdzie

wszystko poza miłością nie liczy się.

Tylko ty sprawiasz, że czuję

jakbym dotknął palcami nieba, i to na ziemi.

Jego brama rozpostarta przede mną,

zapraszasz mnie do niego...

Me serce drży i płonie z czułości do ciebie,

zazdrosne o każdy twój ruch,

o każdy pocałunek, spojrzenie,

dotyk twych ciepłych dłoni,

o wnętrze twojego serca,

bo o nie najbardziej mi chodzi.

Na nim mi najbardziej zależy

w nie wierzę, w nie nadzieję pokładam.

Miłuję twój ciepły oddech na moim karku,

gdy się przytulamy.

Twój zapach piękny jak kwiat z rajskiej polany

Twój smak jak pomarańcza słodka

po kolei poznaję wszystkie twoje smaki...

Pozwalasz mi się pieścić

więc czuły dotyk ci ofiaruję

Dałaś mi niebo, więc ja oddaję ci swoje.

 

Grudzień 2004

10.01.2005

 

 

Dobrze jest...

 

smutny jestem...

 

Dobrze jest mieć kogoś bliskiego

Dobrze jest kogoś kochać

Dobrze jest czuć ciepło od kominka

Dobrze jest poznać czułość

Dobrze jest dotknąć czyichś dłoni

Dobrze jest złożyć je w splocie

Dobrze jest patrzeć sobie szczerze w oczy

Dobrze jest mieć je wilgotne

Dobrze jest pocałować serce

Dobrze jest mieć sny prawdziwe

Dobrze jest mieć nadzieje na jutro

Dobrze jest mieć czasami wenę

Dobrze jest mieć czyjeś ramie na którym można sie oprzeć lub sie wypłakać

Dobrze jest pamiętać

Dobrze jest zapominać

Dobrze jest mieć gwiazdy i księżyc i słonce nad głową

Dobrze jest mieć wolny umyśl i serce

Dobrze jest mieć ulubiona piosenkę

Dobrze jest szukać siebie i sie odnaleźć

Dobrze jest mieć niespodzianki od życia i bliskich (szczególnie te dobre)

Dobrze jest dostać kartkę na Walentynki

Dobrze jest być Walentynka

Dobrze jest być patriota i kochać swa ojczyznę

Dobrze jest znać wiersz" Kto ty jesteś..."

Dobrze jest usłyszeć ciebie...

Dobrze jest gdy ktoś na ciebie czeka

Dobrze jest mieć na kogo czekać

Dobrze jest mieć fascynacje hobby

Dobrze jest mieć fotografie i obraz na ścianie

Dobrze jest dostać do łóżka śniadanie

Dobrze jest też pójść do kawiarni

Dobrze jest pójść do kościoła

Dobrze jest rozmawiać z Bogiem

Dobrze jest nie być niczym wrogiem

Dobrze jest mieć wakacje wymarzone

Dobrze jest mieć przygodę życia

Dobrze jest nie zgubić sie po drodze

dobrze jest umieć czytać znaki

Dobrze jest mieć intuicje

Dobrze jest odnaleźć to czego sie szuka

Dobrze jest gdy ktoś do naszego serca puka

Dobrze jest mieć szalik na szyi gdy mroźny wiatr wieje

Dobrze jest go oddać ukochanej osobie

Dobrze jest doceniać ludzi i ich trud

Dobrze jest nauczyć sie jeździć na łyżwach

Dobrze jest mieć historie

Dobrze jest wznieść toast z płonących kieliszków

dobrze jest mieć w pamięci zapamiętane obrazy

Dobrze jest nie narzekać

Dobrze jest komu ponarzekać

Dobrze jest mieć imię z dużej litery pisane

Dobrze jest mieć drogę przetarta

Dobrze jest mieć ulice która ślepym zaułkiem sie nie kończy

Dobrze jest mieć grosika na szczęście

dobrze jest być optymista

Dobrze jest być wesołym egoista

Dobrze jest mówić dzień dobry i do widzenia

Dobrze jest zdrzemnąć sie na hamaku w cieniu drzewa

Dobrze jest mieć dom

Dobrze jest mieć rodzinę

Dobrze jest znaczyć cos dla kogoś

Dobrze jest wiedzieć kim sie jest i znać swa wartość

Dobrze jest mieć psa który na nas czeka

Dobrze jest być bogatym nie tylko na duszy

Dobrze jest umieć opowiadać bajki dla dzieci

Dobrze jest i milo ich słuchać

Dobrze jest rozpoznawać twarze i zapamiętywać imiona

Dobrze jest mieć plac zabaw

Dobrze jest mieć i górkę

Dobrze jest mieć gołębia imieniem Grabek

Dobrze jest mieć sie w co ubrać

Dobrze jest jeść kanapkę

Dobrze jest nie myśleć o jutrze

dobrze jest myśleć o jutrze

Dobrze jest umieć wybrać właściwa odpowiedz

Dobrze jest otworzyć sie nie tyko przed Bogiem

Dobrze jest mieć własny pokój

Dobrze jest mieć czasami święty spokój

Dobrze jest mieć serce szczere

Dobrze jest mieć czasami serce krwawiące

Dobrze jest czuć zapach chwili

Dobrze jest umieć leczyć rany

Dobrze jest umieć czytać z wiatru

Dobrze jest być a dachu świata lecz nie samemu

Dobrze jest mówić nie tylko swoim językiem

dobrze jest nie wiedzieć co będzie jutro

Dobrze jest powiedzieć czasami "gdyby babcia miała wąsy..."

Dobrze jest mieć dziadków

Dobrze jest być dziadkiem i babcia

Dobrze jest umieć sie pożegnać

Dobrze jest kogoś pożegnać

Dobrze jest milo kogoś zapamiętać

Dobrze jest mówić prawdę

Dobrze jest przeczytać gazetę w tramwaju

Dobrze jest mieć trasę rowerowa

Dobrze jest nie być pracoholikiem

Dobrze jest mieć prace

Dobrze jest nie być chorym na życie

Dobrze jest nie dać sie złamać

Dobrze jest grac monetami w hokeja na stole

Dobrze jest mieć na koncie tysiąc oczek

Dobrze jest umieć przegrywać

Dobrze jest umieć wypełniać wnioski

Dobrze jest umieć wyciągać wnioski

Dobrze jest mieć makijaż na twarzy

Dobrze jest czasami pokrzyczeć

Dobrze jest sie zdrzemnąć

Dobrze jest mieć zasady sztywne

Dobrze jest mieć piękna w imieniu

Dobrze jest zrobić komuś masaż

Dobrze jest być mikołajową

Dobrze jest być malutka jak smerfetka

Dobrze jest umieć powiedzieć dobrze jest

Dobrze jest nie umrzeć tej nocy

 

"Bezsenność"

 

Nie mam ochoty zasnąć dzisiaj,

nie chcę śnić, nie chcę marzyć

Chcę wykorzystać tę noc...

Pisząc czytając, jak najwięcej

z serca i duszy dając

Nie pragnę biernie śnić powtórki z Platona

o Atlantydzie - utopii, gdzie wszystko

jest idealne jednak podszyte miłości iluzją

Nie chcę kąpać się w krystalicznym

strumieniu na łące wyobraźni

Nie chcę czuć powiewu wiatru na mej skórze

wiatru którego nie można dotknąć dłonią

i poczuć go w sercu

Nie pragną niczego co nie pachnie

prawdziwym zapachem natury

Czterech żywiołów: powietrza, ziemi, wody i ognia

 

Nie chcę zasypiać dzisiejszej pełni

wolę patrzeć przez me malutkie okienko

na czarne niebo i gwiazdy złote

Pragnę umrzeć z długopisem w ręku

Rozmarzyć się list pożegnalny napisać

testament mój stworzyć

i poezji ukochanej się oddać na wieki

 

 

Czerwień

 

Czerwone światło w tunelu...

Czerwone jak krew - jak z rany łza,

Czerwone jak mokry bagnet co cichutko łka,

Czerwony jak księżyc, gdy zmieni sie jego faza,

Czerwone jak na ścianie w Se7en zapisana fraza,

Czerwone jak zatrute wino które nieświadomie wypijasz,

Czerwone jak jedyna panna w sukni co ją na ulicy mijasz,

Czerwone jak róża co rani i zjada od środka

Czerwone jak twa skora wilgotna,

a może to jedwab,

Czerwone jak rumieniec na twojej

twarzy,

Czerwone jak czerwień twych włosów,

Czerwone jak błysk twych oczu,

Czerwone jak ust twych czerwona pomadka

Czerwony jak ten wiersz co był jak

z czerwienią randka.

 

 

 

 

Z długopisem w ręku...

 

Umrzeć z piórem w ręku pisząc wiersz,

to jak na polu bitwy z mieczem wyzionąć ducha.

Walcząc z wroga armią na słowa,

bić się mężnie, z honorem na piersi

oraz z Bogiem na ustach.

Zadając wrogom śmiertelne rany słowami magii:

wspomnieniami, marzeniami, uczuciami.

Nie poddam się dopóki ich nie pokonam.

Będę walczył do ostatnich kropel atramentu,

o każdy skrawek ojczystej ziemi na kartce papieru...

 

04.i 05.02.2005

 

 

 

"W połowie drogi donikąd"

 

Stoję ponad przepaścią, pośrodku wiszącego mostu,

pomiędzy jednym a drugim brzegiem lądu.

Pomiędzy jedną skarpą , a drugą.

Każda inaczej pachnie, każdej inaczej na imię.

Każda kusi, nęci, przyciąga i jednocześnie odpycha...

Każda mam swoje plusy i minusy.

 

Obie w zasięgu mojej ręki.

Wystarczy tylko podjąć decyzję.

Nie patrząc w dół, nie patrząc w przepaść.

Zrobić pierwszy krok, w którymkolwiek kierunku,

w którąkolwiek stronę...

Na drugą stronę światła, na drugą stronę serca.

Podzielonego teraz na dwie połowy...

Wcześniej nie odczuwałem takiego stanu serca.

Wcześniej się nad tym nie zastanawiałem...

Teraz muszę wybrać...

Świadomie podjąć decyzję nie tylko sercem ale i umysłem...

 

05.02.2005

 

 

Czy mnie jeszcze pamiętasz..?

 

Zastanawiam się czy Cię jeszcze zobaczę kiedyś

Ciebie, która dałaś mi rysunek twojego ciała poznać

Ciebie, lecz do której serca klucza nie zdołałem ukraść

Ciebie którego nie znasz mojego

Nie jesteś jedyną, którą go nie widziała...

Ciebie twą gładką skórę dotykałem

jej słodki zapach zapamiętałem.

Jeszcze w tym momencie na ustach czuję twój smak.

Ciebie, która nie pożegnałaś się ze mną

bo nie wiedziałaś co mi powiedzieć.

Z resztą ja też nie wiedziałem

Ciebie, która nie potrafiłaś spojrzeć mi w oczy

Z resztą ja tez nie umiałem

Ciebie teraz wspominam

-Czy mnie jeszcze pamiętasz..?

 

Styczeń 2005

06.02.2005

Insp. Nicole

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

W metrze

 

Nie umiem się dostosować

do reguł tym świecie panujących

wiem, że to moja wina

za dużą tęsknotę w sercu noszę

za dużo wspomnień w sobie pielęgnuję...

Tu choć mam dobry start

swej przyszłości nie zbuduję

Tu nad wielką wodą szczęścia nie odnajdę...

 

Płynę pod miastem ciemnymi tunelami

jak i pomiędzy mojej duszy korytarzami

nieustannie dziurawionej przez siebie samego

nieustannie kaleczonej przez świat i otaczającą rzeczywistość

 

Szukam swego miejsca na ziemi, jak archeolog,

grobów egipskich wypatruję, kreuję iluzję

utopię, wreszcie tonę we własnych marzeniach

marzeniach- tych nie do spełnienia.

 

Życie mnie przerasta

nie mam nad nim kontroli

Jestem jak rozbitek na tratwie

bierny poszukiwać lepszej doli

 

Czekam na upragniony ląd, świętej ziemi wypatruję

moje serce przeszyła igła smutku, która ranę moją kłuję

Sam sobie nóż w serce wbijam drążę

Codziennie powoli się zabijam sam życie swe rujnuję

 

Miłość, przyjaźń inne uczucia, ich znaczenia dawno zapomniałem

Wegetuję jak roślinka, bez tlenu, bez słońca

Żyję z dnia na dzień, snuję się w marzeniach w snach,

i co rano budzę się z uczuciem po co wstać

 

Czy zbuduję kiedyś dom

dom dla tej jedynej i dla dzieci moich

które wychowam w miłości na ludzi dobrych

dożyję starości i końca wszystkiego - śmierci

 

Nie wiem czy jestem, w stanie pokochać kogoś

z kamieniem w sercu, z murem który je otacza

z tą barierą, która z każdym dniem się powiększa, a nie burzy

 

Ja kiedyś pąk róż, jako dziecko na świat otwarty

dzisiaj zamknięty szczelnie na kłódkę stalową

boję się pokazać innym siebie

To co jest we mnie ziemi solą

 

Boję się niezrozumienia, odrzucenia

udaję kogoś kim nie jestem,

a kim właściwie jestem - sobą nie sobą

o prawdzie przekonam się gdy padnę na kolana

 

W innym świecie ponad chmur chmurami

w świetle ciemności wśród twarzy pozornie nieznanych

Poznam ten pierwiastek ego który mnie przez życie prowadził

Najwyższy prawdę o mnie mi zdradzi

 

Pokropi mnie wody prawdą i zobaczę wtedy siebie

zło i dobro w mym sercu i na końcu usłyszę wyrok

do zobaczenia w piekle, do zobaczenia w niebie

Jaki? Przekonam się już niedługo...

 

04.02.2005

N.Y w metrze

 

 

 

"Murarz"

 

Jestem murarzem, który

stawia słowo na kartce

- jak cegłę, a mój długopis

jest cementem, który je

łączy, spaja. Dobieram

ich typ, kolor, kształt.

Buduję wiersz od podstaw

na życia fundamentach

Wznoszę ściany, wysokie mury

chcę dotknąć chmur

-Boga Najwyższego

Cel bezbożny, zakazany

świętokradczy i pyszny

 

Wszechmogący widząc mą budowę

języki mi pomieszał

Jego gniew spadł na mnie

i wiesz mój zburzył

 

04.02.2005

N.Y Pociąg metra

 

 

 

"Pożegnanie" (amerykański testament)

 

Bolą myśli i słowa

Boli drżący głos

i zapłakana powieka

 

Chciałbym być z Wami jeszcze przez chwilę

Chciałbym żebyśmy trochę dłużej tworzyli rodzinę,

którą tak bardzo pokochałem i którą za chwilę upuszczę.

Tym bardziej trudno będzie mi się z nią rozstawać.

Bo byliście dla mnie rodziną: ojcem, matką, bratem i siostrą

Nauczycielami i przyjaciółmi zarazem.

 

Daliście m wiele, szansę na wymarzony start,

za wszystko teraz dziękuję wam z serca sałego

smutkiem i goryczą przepełnionego

Dziękuję Wam za opiekę, za dom rodzinny,

za każdą radę i wsparcie, za każde upomnienie,

które miało mnie czegoś nauczyć.

Jednocześnie chciałem Was przeprosić

za wszystkie czyny, które uczyniły Wam przykrość

Sprawiły, że uśmiech z Waszych twarzy zniknął.

Przepraszam jeśli byłem dla Was ciężarem.

 

Kocham Was i będę o Was pamiętał zawsze,

zawsze będziecie w moim sercu

Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy

głęboko w to wierzę, że wrócę tu kiedyś i Was zobaczę

Wiem, że nie na zawsze Was tracę...

Jesteście prawdziwą kochającą się rodziną,

będzie mi Was bardzo brakowało.

Jesteście także patriotami, ze swojego kraju dumnymi,

dumnymi z tego gdzie się urodziliście i wychowaliście.

Podziwiam Was za upór konsekwencję w dążeniu do celu

oraz wielkie poświęcenie.

Za to kim jesteście, za to kim byliście dla mnie...

Za wszystko Wam serdeczne dziękuję.

Kocham Was

 

 

Styczeń 2005

N.Y

 

 

 

 

Wspominam Cię

 

- dla Ciebie Paulinko na urodziny

 

Wspominam Ciebie, która byłaś moją pierwszą,

wspominam Ciebie, która byłaś weną moim wierszom,

której poświeciłem w arkuszu kartek strony,

byłaś moim marzeniem jednak...niespełnionym.

 

Dzięki Tobie pewnego zauroczenia historię napisałem,

uroniłem rąbka tajemnicy, namiastkę miłości poznałem.

Byłaś moją muzą, twój portret ołówkiem malowałem skrycie,

swoją bliskością przyspieszałaś mojego serca bicie.

 

W którym to sercu miejsce na piedestale święte zajmowałaś,

równa z boginią miłości - Afrodytą, gdyż na nią nadzieje mi dawałaś...

każdy twój uśmiech, każde twych pięknych oczu spojrzenie,

wystarczyły bym popadł w chwilowe zmysłów utracenie.

 

Wiecznym piórem przepisywałem stronę pierwszą Tobie poświęconą,

wiersz Nigdy więcej jak credo w blasku ognia uświęconą,

w którym przepraszałem Cię za pewne zdarzenie z przeszłości,

tak teraz przepraszam Cię że nie otrzymała ode mnie miłości.

 

Szczerej rozmowy, delikatnego dotyku, pocałunku, czułości,

przytulenia czy innych pieszczot - ciała bliskości.

Wszystkiego dzięki czemu czułabyś się bezpieczna w moich ramionach,

by nasza miłość po prostu była spełniona.

 

Nie otworzyłem uczuciem bram serca Twojego,

gdyż nie potrafiłem odkryć przed Tobą serca swojego.

Pokazać jego wrażliwości lecz także i martwicę...

Jeden Bóg tylko wie jakie jest jego prawdziwe oblicze.

 

Nie poznałaś duszy mojej historii,

nie umiałem dać Ci jej na dłoni,

ofiarowałem Ci moje wiersze - zapisy jej kronik,

jednak nie zajrzałaś do głębin serca mego toni.

 

Nie z ruchu warg czytałaś moje słowa,

nie była to miedzy nami szczera rozmowa,

tylko wytarte kartki które straciły swą aktualność,

i znaczenie, które mógłbym określić teraz mianem marność.

 

Wszystko i tak w obróci sie popiół,

tak jak kilka wyznań które utonęły w ogniu,

w jego uświęcającym pożarze,

tak jak i ten wiersz co go teraz marze...

 

Tylko raz mogłaś mnie (ma książkę) przeczytać tak naprawdę,

tylko raz dałem Ci taka szansę,

pamiętasz jak "Smutny dzień dzisiaj..."miałaś w dłoni,

tak wtedy, gdy pytałem: co mówią me oczy...

 

Wtedy mogłaś moje serce z piersi wyrwaną w całości,

(pozwoliłbym Ci na to, z miłości)

i już nie oddać na zawsze,

lecz chwila zgasła jak zapałka porażona wiatrem.

 

Cóż nie winię Ciebie za nic, żalu do Ciebie nie mam żadnego,

ten wiersz zabije inne, co nie mówiły tego,

a było ich kilka, w gniewie i rozczarowaniu pisane,

teraz tym wierszem jak na egzekucji zgładzone.

 

Choć serce smutne jest i czasami boli,

to jednak łezka wspomnienia o Tobie je ukoi,

bo wspominam Ciebie z sentymentem i z ciepłym sercem na dłoni...

i z czarno-białym portretem w umyśle, przed którym chciałaś mnie ochronić...

 

 

Napisany 2005.03.17

 

 

 

 

 

Bez znaczenia

 

Nie wiem co mam robić dziś

i jutro i pojutrze,

Czy mam tu zostać, wrócić,

czy o tym w ogóle nie myśleć.

 

W co uwierzyć: w szanse

w start po tej stronie oceanu,

czy zawierzyć Polsce-mojej matce,

mieć nadzieje ze ona lepsze życie da mi.

 

Wybór nie jest prosty, a ja nie znam odpowiedzi dobrej

Nikt jej nie zna,

tylko Ten co na nas patrzy z góry...

Ten co stworzył nas i którego światło oświeca nam drogę przebijając chmury.

 

Zostać tu i żyć nie mając celu,

przez najbliższe kilka lat przynajmniej,

tylko praca, pieniądze, konto w banku,

tak żyje tu wielu...

 

Dopiero później pomyśleć o przyszłości,

która juz coraz głośniej pod moimi drzwiami krzyczy,

klęczy, blaga bym zadecydował wreszcie trafnie,

Wiem ze stojąc w miejscu świata marzeń nie zbawię.

 

Może jednak powinienem do kochanej Polski wrócić,

porzucić ten świat co był marzeniem zatrutym,

odsłużyć wojsko, pójść do szkoły

i haftu komputerowego sie nauczyć.

 

Plusy i minusy są każdej z tych decyzji,

lecz najgorsze jest to ze nie mam celu w życiu

i nie wiem czego chce,

to jest największa tragedia...

 

Napisany 2005.03.13

 

 

 

"Nowina"

 

Smutny jestem jak wtedy co

deszcz na mnie padał na ławce

gdy powieki miałem mokre

gdy moje 62 kilo zmagało się z wiatrem

 

I dłoń moja co pisała ten utwór drżąca była

stawiała pytania o zły los się żaliła...

Czemu nie umiem kochać, odnaleźć siebie?

Czemu smutek nie szczęście mieszka we mnie?

 

Czy dopiero spokój duszy w niebie odnajdę...

 

Czemu moja rodzina, akurat teraz

gdy pozbawiona więzi, boryka się ze złym losem?

Czemu kolejny dzień jest jak nóż w serce ciosem?

Czemu nie mogę powitać dnia z pięknym ptaków głosem?

 

A w sercach naszych tylko choroba i ból

w oczach, w głosie na dłoniach, w sercu, w duszy

Co trzeba zrobić by pokonać je na zawsze

Zabić je do trumny i na wieki zamknąć

 

by już więcej na nie patrzeć...

 

Szukaliśmy dzisiaj lekarza dla mamy

jest z nią coraz gorzej

na czwarty pobyt w szpitalu sie zanosi

Czemu nie chce brać leków, czemu o taki los sie prosi?

 

Czemu gdy z nią rozmawiam, słyszę nie jej głos,

a wołanie schizofrenii

Czemu ona zachorowała na swój własny świat

Dała mu się uwięzić

 

Czemu nie chce pomocy, uważa że jest zdrowa

bez pomocy lekarzy i bliskich choroby ni pokona

Także bez wiary w to że się jej uda

także nadziei i miłości, które czynią cuda

 

Czemu są ojcowie co dziecka wychować nie potrafią?

Czemu wolą zajrzeć do butelki niż na swój skarb patrzeć

Czemu ja i moja siostra jesteśmy obdarzeni tych doświadczeń bagażem?

 

Czemu jesteśmy obciążani trudem dorastania?

Czy tak było zapisane w księdze dziejów i przeznaczenia?

Czy było dziełem przypadku>,

W życie ludzkie wpisanym wypadkiem.

 

Czemu serce boli i z piersi chce wyskoczyć

Czemy nierówny oddech i nogi z waty

Czemu piekąca od środka dusza

Te pytania nie znajdą odpowiedzi dzisiejszej nocy.

 

19.03.2005

N.Y

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Któraś z kolei strona

 

Któraś z kolei strona w zaszycie marzeń stworzona.

Któraś z kolei strona moich snów wyśniona.

Któraś z kolei strona w moim sercu zapisana

Któraś z kolei strona uczuciami pokolorowana

 

Któraś z kolei strona uśmiechu i radości pełna.

Któraś z kolei strona na której marzenia swe spełniam.

Któraś z kolei strona na której wspominam Was, umysłem i duszą.

Któraś z kolei strona na której konwenanse się burzą.

 

Któraś z kolei strona na której kocham Was sercem.

Któraś z kolei strona na której za Wami tęsknię.

Któraś z kolei strona karmiona pióra atramentem.

Któraś z kolei strona właśnie staje się testamentem.

 

Któraś z kolei strona właśnie rodzi się do życia.

Któraś z kolei strona jak szpieg wrogi nie do wykrycia.

Któraś z kolei strona jak zdjęcie do albumu wkładane.

Któraś z kolei strona jak serca twego pożądanie.

 

Któraś z kolei strona tobą przepełniona.

Któraś z kolei strona przez ciebie przeczytana.

Któraś z kolei strona jak martwy żołnierz w okopie przysypana.

Któraś z kolei strona jak białym puchem zasypana polana.

 

Któraś z kolei strona wypełniająca swą misję.

Któraś z kolei strona jak straceniec co wie, że na śmierć idzie.

Któraś z kolei strona spłonie na stosie zapomnienia.

Któraś z kolei strona nie uniknie swego przeznaczenia.

 

Styczeń 2005

13.03.2005

N.Y

 

 

Moja piosenka.

 

Piosenka jak zły sen.

Piosenka jak ukojenie lek.

Piosenka jak, a w niej czerwona krew.

Piosenka jak przed śmiercią lęk.

 

Piosenka jak dziecka płacz.

Piosenka jak pełen grobów cmentarz.

Piosenka jak w umyśle zapamiętana twarz.

Piosenka jak baśń co ją nuci bajarz.

 

Piosenka jak smutkiem deszcz płaczący.

Piosenka jak przerażonej osoby głos drżący.

Piosenka jak wyzwolenie duszy.

Piosenka jak strzała wystrzelona z kuszy.

 

Piosenka jak zakochany co na zabój się zadłużył.

Piosenka jak winny co na karę zasłużył.

Piosenka jak przepowiednia, co nam przyszłość wywróży.

Piosenka jak towarzysz ostatniej podróży.

 

Piosenka wzbudzająca uczucia od współczucia aż po gniew.

Piosenka jak nie do wybaczenia grzech.

Piosenka jak łzy policzkach spływające.

Piosenka paradoksalnie nadziei pełna i ją dająca.

 

Piosenka jak oczyszczenie mego ducha.

Jest jak przyjaciel co mnie zawsze wysłucha.

I choć nie przytuli, nie poda mi dłoni i nie poradzi.

to jednak jest mi wierna i mnie nie zdradzi.

 

Ta piosenka to "Stan", powiew wiatru i uderzenie morskiej fali

tak samo jak inne zbiera swe ofiary.

 

18.03.2005

Insp. Eminem Stan

N.Y

 

 

 

"Lekcja miłości"

 

Czy nauczę się kochać wreszcie

Czy poznam uczucie piękne, odwieczne.

Dające szczęście, poczucie bezpieczeństwa.

Spełnienie, stan euforii, zrozumienie, uniesienie.

 

Czy odkryję kiedyś jedną z teorii miłowania?

Czy poznam jej smak cudowny pachnący zapach

dotyk delikatny, sztukę oczarowywania.

Zauroczenia prawdziwego, uczucia najczystszego

najgłębszego, nic nie pragnącego w zamian,

nic oprócz tej samej miłości w darze.

 

Czy odnajdę osobą, która ofiaruje mi wszystko co posiada,

swą duszę i ciało, swe ramiona, oczy, usta, uśmiech,

słodki głos, ciepły dotyk, przytulenie, dwóch ciał połączenie...

Całą siebie, przy której popadłbym w wieczne zmysłów utracenie.

 

Czy ktoś mnie kiedyś jej smaku nauczy?

Czy ktoś wskaże mi drogę do swojego serca?

Pokaże mi miłości mapę, otworzy bramę szeroko...

Swoim uczuciem skruszy lód z serca mojego.

Zabije samotność, pustkę, zagubienie brak celu sensu, zwątpienie...

Przywróci wiarę nadzieję, pokaże lustro na którym jestem dzieckiem...

 

17. i 18. 04.2005

N.Y.

 

 

 

 

 

Gdybyśmy wtedy odeszli

 

gdybyśmy wtedy odeszli

nie zostawiając za sobą śladów i tropów

gdybyśmy wtedy odeszli

zostawiając za sobą przeszłość

i nie oglądali sie za siebie

to piekło by sie skończyło

i zła przyszłość nie byłaby nam pisana

 

 

gdybyśmy wtedy odeszli

trzymając sie silno za ręce

gdybyśmy wtedy odeszli

nauczyła byś mnie miłości

zły sen mógłby sie nie sprawdzić

te krzyże nie byłyby twoje,

nie bylibyśmy smutni dzisiaj wtedy może

poznałbym co to jest prawdziwa rodzina

 

 

gdybyśmy wtedy odeszli

nie umiem płakać, a płakać mi sie chce

gdybyśmy wtedy odeszli

nie byłoby na Ciebie podniesionej reki

nie zobaczyłabyś juz więcej butelki

nie zarażalibyśmy sie nawzajem choroba życia

(każdy inna mutacja)

i nie płakalibyśmy teraz

razem lecz osobno

 

 

gdybyśmy wtedy odeszli

może odnaleźlibyśmy szczęście na nowo

gdybyśmy wtedy odeszli

bo cierpienie nie musiało być nam pisane

ja nie pisałbym wierszy

a przynajmniej tych smutnych

 

 

gdybyśmy wtedy odeszli

wsiedli w tramwaj w jedna stronę

gdybyśmy wtedy odeszli

i juz nie wrócili nigdy nie byłabyś chora

 

smutek i żal i gdzieś daleko nadzieja

Napisany 2005.04.30

 

 

Wiesz.

 

Spotkałem Cię przypadkiem,

nie spodziewałem się zobaczyć Cię już więcej

a jednak...

Twoje oczy znów stanęły na mojej drodze,

tylko przez moment... jakbym robił im zdjęcie.

Nic nie zdążyłem z nich wyczytać,

zbyt krótka była to chwila.

Zobaczyłem tylko w nich uśmiech, promyk słońca.

Obecny także nz twych delikatnych ustach - jak płatki róży.

Nic nie zdążyłem Ci powiedzieć oprócz słowa dzień dobry...

 

a w myślach list -

wkładany do twojej torebki

"wczorajsze wspomnienie"

Czy go odnalazłaś, przeczytałaś, zrozumiałaś

spaliłaś, zachowałaś, zapomniałaś?

Czy miał jakiekolwiek dla ciebie znaczenie?

 

08. i 10.05.2005

 

 

 

 

"One way ticket"

 

Jadę w nieznane,

gdzieś na północ od Big Apple.

Blisko? Daleko? Nie wiem

Nie mam pojęcia...

Chcę oderwać się od

szarej rzeczywistości,

od polskiej Ameryki

od ameryki większości Polsków,

gdzie tydzień jest jednym długim dniem,

a weekend jest zbyt krótki...

Pragnę dogonić marzenia,

chociaż jedno z nich spełnić.

Zobaczyć coś, zwiedzić, obejrzeć,

zapamiętać i zachować w sercu na wieki,

zabrać je później ze sobą do Polski.

Zobaczyć coś więcej poza stolicą świata,

świątynią pieniędzy, biznesu

i biednych bogatych ludzi.

Uciec jak najdalej...

 

do Suffern, bo tam właśnie zmierzam,

pociągiem w jedną stronę,

gdyż w kieszeni mam

tylko "one way ticket".

 

14.05.2005

Penn. Station N.Y

 

 

 

"Nie ma bohaterów"

 

Zakopałeś wspomnienia z Placu,

utopiłeś je na tamie,

zostawiłeś je na trzepaku pod blokiem,

pozwoliłeś żeby zmiażdżył je,

jadący na Kaliską pociąg.

 

Zburzyłeś mur co łączył.

Zbudowałeś mur co dzieli.

Zerwałeś rysunki ze ścian.

Twe dziecinne blizny się wytarły.

 

Odkopuje wspomnienia z Placu

Ratuje je tonące na tamie.

Zbieram je spod trzepaka.

Ratuje przed nadjeżdżającym pociągiem.

 

Buduję mur co łączy.

Burzę mur co dzieli.

Przyklejam wiersze na ścianę.

Me dziecinne blizny są nadal wyraźne.

 

Nie ma bohaterów powiedziałeś...

nie ma ich...dawno już umarli

Tak jak umarli inni co ciebie zapomnieli

Tak jak umarli ci co ciebie rozumieć przestali

Ich grób tylko pozostał

i trumna z ich ciałami,2 metry pod ziemią

zakopani żywcem...

 

Zmienił się świat, zmieniłeś się ty

to już nie te czasy kiedy

wspólnie wklejaliśmy do albumu naklejki

Czas tamten minął bezpowrotnie.

Zmieniłeś się, dorosłeś, otworzyłeś oczy

To był szok...

Nie pierwszy i ostatnia twoim życiu

A obraz twych szarych oczu widoczny

jest już tylko w albumie

 

Wywiad na kasecie już dawno nieaktualny

choć nie do końca,

twój szkielet rozumu i serca pozostał nienaruszony

to tylko z róży opadły płatki

Zapytasz mnie pewnie

-Zostały tylko kolce?

-Tak, lecz nie na zawsze

Wyrosną nowe

Piękniejsze, czerwone bardziej niż krew,

co w tobie płynie...

 

Nie wiem jak z Tobą rozmawiać przyjacielu,

tak długo nie patrzyłem w twoje oczy

tak długo nie ściskałem twojej dłoni

Brakuje tego

(Nie jesteśmy na bieżąco)

Dlatego inna rozmowa...

ta przez linię ponad oceanem

a inna co drugi dzień pod kioskiem

na metalowym szlaku

 

Dopiero tam poznałem cię naprawdę

Twoje oblicze, twe ja odgadłem

Lecz ja niewiele w zamian Ci dąłem

Wierz mi nie jestem ideałem

Tak samo jak ty nigdy nie będę święty

(i nie chcę nim być, to moje prawo)

Tak jak ty, ja sam jeszcze swej duszy nie poznałem.

Noszę w sobie tajemnicę - sam dla siebie jestem zagadką.

Otwieram swe serce, czasami też wegetuję...

Nie znam miłości (bez której żyć się nie da), uczę się jej dopiero...

Patrząc wstecz dużo mi umknęło...

Wiele szans zmarnowałem, wielu rzeczy nie potrafiłem dostrzec...

 

Otwieram swe serce na innych

tych bliskich i dopiero poznanych

Porzucam nieśmiałość, burzę tę ścianę płaczu -

dzieło murarza, dziecka kilkuletniego, któremu

nikt nie pokazał drogi i którą to drogą

samo dziecko iść nie chciało...

Tak sam sobie jestem winny, przyznaję się

poddałem się bez walki.

Teraz pokutuję za to, odpowiedzialności nie uniknę...

lecz nie jest powód do szram na nadgarstku.

Choć czasami mam chwilę gdy o nich marzę.

By ktoś je zauważył, zwrócił uwagę,

zapytał - dlaczego?

lub po prostu uderzył w twarz

i powiedział -"Głupi jesteś..?

 

Mam obawy przed spotkaniem się z Tobą.

Tak naprawdę nie wiem co się stanie

gdy ponownie spojrzę w twoje oczy.

Co zobaczę a co ty zobaczysz w moich.

Nie będę udawał kogoś kim nie jestem

Nie wiem czy poznasz moją twarz

Czy poznasz moją duszę

Czy to ta sama, inna, prawdziwa, fałszywa?

 

Ty też masz na pewno obawy,

czy nasza przyjaźń wytrzyma próbę czasu

(a mapy przyjaźni jeszcze nikt nie stworzył)

Czy będą nas łączyć muzyka, papieros i wspomnienia,

i nic poza tym...

Czy przeczytamy swe książki na nowo?

Czy samo słowo przyjaźń z którym na ustach się pożegnaliśmy

będzie święte czy zakopane?

Mam nadzieję, że się tak nie stanie

Wolę nie mieć przyjaciół niż mieć w sercu zakłamanie

Być sztuczny, narzucać się komuś,

wchodzić w drogę, tego nie chcę,

powiem jak Grzesiuk - ja wysiadam

 

Dobrze wiesz chyba że jesteś moim autorytetem

i że teoje słowo dużo dla mnie znaczy

Każda rada ,pocieszenie wszystko co dajesz

z siebie najlepszego.

Wiem jednak też że nie jesteś idealny i popełniasz błędy

lecz mimo wszystko szanuję Cię bardzo.

Nie wiem czy wiesz czy się domyślasz...

nie mówiłem Ci nigdy tego...

Byłeś dla mnie jak ojciec ,którego w zasadzie nie miałem,

i choć jestem starszy od Ciebie

Zawsze będę dla Ciebie Młodym.

Chciałbym kiedyś jednak żebym to ja był ci podporą ,

pocieszeniem słowem i czynem pomocny.

 

Nie będę Ci nic obiecywał

może nasza przyjaźń przetrwa

a może nie to będzie zależało od nas samych

czy do niej dorośliśmy czy nie...

 

03.09.2005

 

 

 

 

Moje urodziny II

 

Kończę dzisiaj dwadzieścia lat…

Ok. 2.05 w nocy czasu nowojorskiego,

dokładnie minęło dwadzieścia

lat mojego życia

Czy były to lata stracone?

Czy dużo się przez ten czas nauczyłem??

Jakie szanse wykorzystałem,

A jakie przeciekły mi przez palce…

Jakie będzie następne dwadzieścia lat?..

Czy miną tak szybko ja te pierwsze minęły…

Kim będę za dwadzieścia lat?

Czy stanę się kimś lepszym?

Czy odnajdę wreszcie siebie…

Wkroczyłem w dorosłe życie,

Cały czas wkraczam, uczę się…

Uczę się przede wszystkim kochać…

…o czym będę myślał za

Dwadzieścia lat o 8.05 rano

…ale czasu polskiego…

 

05.09 2005

Lynbrook, N.Y.

 

 

 

Mój american dream

 

 

W życiu piękne są tylko chwile…

A ja mam w ręku one way ticket,

czyli w jedną stronę bilet.

… i myśli w głowie.

O powrocie do ojczyzny,

do kraju przodków i matki

oraz mojego serca, które zakopałem na Placu…

 

Powinienem był wrócić gdy

nie było jeszcze za późno…

Nie podjąłem ryzyka,

Ameryka zamuliła mi oczy…

Nowojorska Statua Wolności –

wrota kraju imigrantów

powiedziała mi:

„Polski nie ma dla Ciebie

I nie będzie już więcej”.

Szyderczy uśmiech na twarzy miała.

Nadzieję w mym sercu powoli zabijała…

Powoli odradzałem ją w sobie,

że Polska istnieje,

nie tylko w moim sercu…

Pogodziłem się z myślą, że

zbliża się mój powrót,

Odliczałem dni, godziny, minuty,

aż do podjęcia ostatecznej decyzji,

tym impulsem był „marzyciel Kolorado”…

 

Tak było wczoraj, powiedziałem czas już…

A dziś zastanawiam się czy ucieczka stąd

to dobre posunięcie, czy może

największy błąd mojego życia…

O tym dopiero się przekonam.

Czy wykorzystam kolejną szansę, którą

życie mi daje?

Czy nauka zaczynania na nowo

nie pójdzie na marne?

Muszę odnaleźć siebie ponownie,

tam w kraju…

gdyż tu już część siebie zdążyłem poznać,

swe imię, jego znaczenie odgadłem.

Część siebie, teraz zostawiam tu,

w martwych budynkach ze szkła i betonu,

w kartonowych domkach,

na mostach wyobraźni i rzeczywistości,

w tych nieboskłonie, który obejmował

mnie przez półtora roku, na który jednak

z niechęcią patrzyłem.

Nie zakopuję wspomnień z Placu,

Gdyż takiego tu nie posiadam,

nie oswoiłem żadnego, a żaden

mnie nie oswoił…

Może jedynie Place marzeń niespełnionych

Seaport, Union Square, a po polsku –

Piotrkowska i Plac wolności.

 

Czy była to wyrwana kartka z kalendarza

mojego życia?

Nie nie była; choć były momenty kiedy

tak o tym myślałem…

Nie był to okres bezowocny,

na wiele rzeczy otworzyłem oczy,

na inne niestety przymknąłem…

wielu rzeczy mnie tu życie nauczyło,

dostałem za swoje,

lecz wielu też nie mogłem lub nie chciałem pojąć…

 

Zostawiam siebie w ludziach,

których tu poznałem, którzy dali mi szansę,

którzy byli dla mnie rodziną, przyjaciółmi,

nieznajomymi na ulicy.

Szczególnie tym, którym powierzałem swoje wiersze,

swe serce, lecz czasami też obojętność

i chorobę wspomnianego już martwego serca,

które nie potrafi kochać…

 

-Czy nie żal wyjeżdżać Ci stąd teraz?

Gdyby mnie ktoś tak zapytał na początku

mojego pobytu odpowiedziałbym mu:

-Płakać po tym syfie?!

A teraz… to już inna bajka.

Mam nadzieję, że będę płakał!

Chcę płakać po tym syfie,

całym mym wnętrzem, duszą i sercem…

bo będę miał za czym tęsknić,

za miejscami, osobami, magicznymi wspomnieniami,

które obecne są w mym sercu i umyśle.

Będzie we mnie jeszcze długo żywy obraz

tego świata, którego nie pokochałem, ale

do którego zdążyłem się przyzwyczaić, ażeby

łatwiej byłoby mi tu żyć, oddychać, marzyć,

który z początku był mi obcy, wrogi

z czasem jednak nauczyłem się w nim żyć.

 

Chciałbym płakać też po powrocie do Polski,

płakać gdy zobaczę ojczystą ziemię,

bliskich, rodzinę i przyjaciół i…mój plac

Muszę odkopać swe serce…

Boję się, że nie dostanę szansy wrócić tu.

Do tego przepełnionego słodką goryczą

świata, do nowojorskiego syfu, bałaganu,

który będę wspominał z wielkim sentymentem.

Statua, która z początku była klawiszem

w więzieniu jakim był i jest NYC, stała mi się obojętna,

przyzwyczaiłem się do niej

i ona do mnie…

Chciałbym zobaczyć ją z bliska, dotknąć

Poczuć jej siłę, odczytać symbole,

lecz tego nie zrobię…

Odprowadzę ją tylko wzrokiem

i ona mnie swoim odprowadzi…

 

 

Napisany krótko przed wyjazdem z USA bez daty…

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×