Skocz do zawartości
Nerwica.com

toksyczna teściowa?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

Nie wiem czy mam prawdziwy problem czy jest on tylko w mojej głowie dlatego piszę o radę. Napisze jak to wygląda z mojej perspektywy ( subiektywnie). Moja teściowa uprzykrza mi życie. Przez jej zachowanie i to że mój partner na nie pozwala straciłam całą radość życia i entuzjazm, który kiedys miałam na myśl o planowaniu wspólnego życia. On jej jedynakiem, teściowa jest samotna, bezrobotna, nie ma znajomych, jest schorowana (problemy z kregoslupem). Mieszka w innym mieście niż my ale ze względu na to że chce być bliżej syna i nie chce być sama na starość, planuje przenieść się tam, gdzie my zdecydujemy osiąść na stałe. Ja bardzo sie tego boję. Już teraz są codzienne rozmowy z mama, ona za kazdym razem podkresla jaka jest chora i ze bedzie wymagala pomocy itp, nawet przy zakupach. Ma ogromny wplyw na mojego partnera, miesza mu w glowie i omawia KAZDA decyzje dotyczaca jej spraw z nim. On tez z nia wiele spraw konsultuje. Ja czuje sie troche wyautowana, na marginesie. Ona ma pieniadze. Ja nie. Jest osoba despotyczna, szantazuje mojego mezczyzne emocjonalnie (wedlug mnie), potrafi go obrazic bo cos robi nie po jej mysli, traktuje go jak dziecko, ktore sobie nie poradzi, kontroluje i musi wiedziec WSZYSTKO co on robi w zyciu, kazda wazniejsza decyzje.... Czesto zwraca sie do nas po matczynemu, per dzieci, traktuje po macoszemu, jakbysmy byli malymi dziecmi a mamy po 30 lat. Kiedy chce cos wiedziec, a nie dostaje informacji albo cos jest nie po jej mysli czesto sie denerwuje i obraza. Ja jestem na wykonczeniu psychicznym. nie mam radosci z zycia, boje sie o przyszlosc. On mowi ze to sie zmieni kiedy zamieszkamy blizej siebie, ze bedzie normalnie bo nie bedzie juz tak daleko i sie uspokoi. My ciagle sie o nia klocimy. O te czeste rozmowy itp. argument byl taki ze ona jest samotna i schorowana. potrzebuje rodziny. Ja jestem przerazona i zrezygnowana, zaczelam odbierac ja jako rywalke, wiem ze to chore ale tak czuje, jakby rywalizowala ze mna o czas, uwage swojego syna. sama kilka razy powiedziala (kiedy przegiela w swoim zachowaniu, wszela jakas panike) ze boi sie odrzucenia.... Co ja mam robic? Gdzie szukac pomocy? prosze o radę...pomozcie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, rozmawiałam z nim o tym wiele razy. Czasem wydaje się że mnie rozumie, uspokaja, że wszystko sie wyprostuje, że on przeciez chce miec wlasne zycie itp. Ale to czasami ma takie przebłyski zrozumienia. Częściej jest tak, że ma w głowie tylko to że mama jest potrzebująca ( choć z mojej perspektywy nie jest az tak jak to wyolbrzymia - ma 50 lat), samotna, chora itp... Mam wrażenie że był cały czas wychowywany w poczuciu oddania długu wdzięczności matce. Matka urasta do rangi guru, nigdy nie mówi o niej negatywnie, bądx że się myli, albo nie ma o tym czy o tamtym pojęcia. Traktuje ją jak wyrocznie a ona sama ma siebie za taką właśnie wyrocznie, która wie najlepiej co dla jej synka dobre. Ciągle mąci mu w głowie odnośnie pracy. Tego kim ma być w życiu i co osiągnąć, w związku z czym on ciągle szuka swojej ścieżki mając juz 30 lat... Widze że ona sam nie wie czego chce, jest wyczerpany tym że ciągle brak stabilizacji, pewności jutra. To wynik mącenia jego mamy, destabilizacji naszego związku i jego życia ale też oczywiście to że on na to pozwala to jest druga kwestia. Jego mama zachowuje sie jakbym ja nie istniała czyli nie interesuje jej to że ja nie chce takiego chaosu w zyciu, tych zmian które ona często proponuje i uskutecznia... mam wrażenie że destabilizuje nasze życie i czeka ąz sama zrezygnuje bo dla mnie to jest juz nie do wytrzymania. A on sie temu poddaje. Skończyły mi sie argumenty. Nie mam przewagi w tej walce... moja ostatnią deska ratunku jest to forum. Czy powinnam sie udac do psychologa? Czy wizyta we dwoje cos da w tym przypadku??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szukająca, jest widocznie od matki uzalezniony, mozecie isc do psychologa, ale i tak jak sam nic nie zrobi w tym temacie to i tak co Ty mu powiesz, co psycholog mu powie to bez znaczenia. Wydaje mi sie ze jemu jest tak dobrze...to w koncu dorosły facet a nie chce nic z tym zrobic. Bo po co? Mamusia mu pomoze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szukająca,

z tego co piszesz wygląda, że matka uwikłała Twojego parrtnera w relacji ze sobą. To raczej nie wróży nic dobrego, ponieważ on prawdopodobnie nawet tego dobrze nie widzi. Terapia może pomóc pod warunkiem, że to on najpierw odczuje potrzebę uniezaleznienia się od matki. jakoś tego na razie nie widzę po tym co piszesz. Chaos i mętlik` jest naturalnym stanem w takich symbiotycznych relacjach i będzie to miało duży wpływ na Ciebie, bo po prostu tak będzie wyglądało Wasze wspólne życie, nigdy nic nie będzie pewne a decydujące zdanie będzie miała teściowa.

Co można teraz zrobić ? Proponowałabym przerwę w związku, może się mu coś rozjaśni pod kopułą, a Tobie wsparcie ze strony terapeuty, bo nawet jeżeli on będzie chciał coś z tym zrobić to i tak to wygląda na b. trudny zwiążek.

Uważaj na siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj,

sytuacja jest poważna dlatego że jesteście małżeństwem a żyjecie we trójkę, tak nie może być, wasze problemy musicie rozwiazywac sami a twój mąż musi zacząć podejmować samodzielne decyzje bo inaczej sytuacja będzie nie do zniesienia dla ciebie. Powinnaś koniecznie porozmawiać z psychologiem, twój mąż też a najlepiej zapiszcie się na terapie par, polecam dobrego terapetę xxxxxxxxxxxxxx, która przyjmuje w Psychomedic.pl, bardzo dobry terapeuta, na pewno wam pomoże xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx Mam nadzieje,że wszystko się ułoży

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

mam podobną sytuację. Jesteśmy ze sobą od 15 lat (od 10 jesteśmy małżeństwem). Zawsze było spokojnie, w zasadzie bezstresowo. Trochę przeżyliśmy, ale zawsze dawaliśmy radę, wydawało mi się, że tworzymy fajny związek partnerski. Nagle czar prysł, a może ja odzyskuję wzrok. Mój mąż jest człowiekiem spokojnym, uczciwym, kochającym, ale momentami jest taką pierdołą, że mam ochotę go zabić !!! Chodzi o relacje ze swoimi rodzicami. To już starsi ludzie, po 70-tce. Ojca nigdy nie było w domu (marynarz), na matce spoczywał ciężar wychowania dzieci (syn, córka). Teściowa jest osobą, która musiała dawać sobie radę w każdej sytuacji i za to ja podziwiam, jednak ma ten swój charakterek ... Wszystko pod kontrolą, potrafi zadbać o swoje interesy jak nikt, zresztą teść jest chyba lepszy. Do tej pory nasze stosunki były dość poprawne ( mieszkali ok. 400 km od nas) Były zakusy, że zamieszkają z nami i będzie nam wszystkim wspaniale. Jednak ja od samego początku byłam i nadal jestem temu przeciwna. Mamy już poukładane życie, swoje nawyki, potrzeby, świetnie dogadujemy się z synem (14 lat). I pech chciał, że teściowa poważnie zachorowała (nowotwór), ze względu na większą dostępność do placówek medycznych i lekarzy ( mieszkamy w dużym mieście) od 1,5 miesiąca mieszkają razem z nami. Zważywszy na powagę sytuacji, nie wyobrażałam sobie, że możemy inaczej zareagować. I wszystko byłoby ok, no właśnie byłoby .... We własnym domu czuję się jak służąca, nie dość, że praktycznie ja utrzymuję nasz dom ( rachunki, zakupy, kredyty), to po pracy mam zajebisty podwójny etat w domu !!!

Teściowa jest jakby spokojniejsza (chyba przez otrzymywaną chemię) poleguje, no niech odpoczywa, ale teściu szlag mnie trafia. Nie dość, że za przeproszeniem przygłuchy ( nie chce iść do laryngologa, bo aparat słuchowy to obciach) i telewizor wyje aż się szyby trzęsą, to wszędzie go pełno, wszystko go interesuje nawet to co nie powinno. Mam wrażenie, że nawet w łazience stoi za lustrem. Oddaliśmy rodzicom swoją sypialnię, myśląc, że będzie im tam wygodnie niż w pokoju gościnnym, a także że będziemy mieć więcej prywatności, bo kiedyś pójdą do tego pokoju i dadzą nam pożyć. Nic z tego. po pracy przyjeżdżamy i się zaczyna. Codziennie gotuję obiad na następny dzień ( bo jedno się odchudza, drugiemu w zastraszającym tempie zmieniają się smaki i jeszcze w piątki post ...) w telewizji oczywiście sport, sport i jeszcze raz sport (kurde jak na stadionie), syn zabukowany w swoim pokoju, mąż albo jest na treningu, albo dzielnie asystuje swojemu tatusiowi przed telewizorem i siedzą jak w kinie, teściowa śpi. A mnie szlag trafia, bo nogi wchodzą mi w cztery litery, powieki opadają na oczy i żeby głupiego papierosa wypalić, to sterczę na dworzu jak gwizdek. Nadchodzi 22.30 magiczna godzina ( może nareszcie usiądę na chwilę), teścia czasami trzeba delikatnie poprosić, że może byśmy poszli już spać, bo wstajemy ok. 5.30 rano (czasami się nie obrazi i nie łypie na mnie jakby chciał zabić) i jesteśmy nareszcie sami, może trochę pogadamy ... marzy mi się i co ???? mój mąż jest strasznie zmęczony, bo rano wstaje.... k....wa ciśnie mi się na usta i idzie, a mnie się chce płakać i wyć do księżyca. Wszystko powywracało się do góry nogami, nie mogę zadać nawet najgłupszego pytania teściom, dotyczącego choćby pojechania gdzieś na dłuższy spacer do parku ( oczywiście jak jest pogoda i dobrze się czują) widzę panikę w oczach i czuję się tak jakbym im powiedziała żeby już sobie od nas pojechali, chyba postanowili za przeproszeniem u nas poumierać. Nie wiem co robić, nie chcę być służącą we własnym domu, jak już uda mi się z mężem porozmawiać o tych chyba tylko moich problemach i spostrzeżeniach, to jest brak reakcji, chyba mu tak dobrze. Ja po wczorajszej niedzieli (zamieniliśmy z mężem dosłownie dwa zdania) mam ochotę spakować mnie i syna, zabrać psa i pójść gdzie nogi poniosą. Eh .... co robić?!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mysza1969,

Rozumiem, że propozycja zamieszkania u Was teściów była bezterminowa ?

 

To może potrwać ale ponieważ to Ty w tyłek na tym dostajesz, a reszta sobie spokojnie może TV oglądac, spać, trenować i bukować się w swoim lofcie, to niestety TY też potrzebujesz zadziałać.

Rozumiem, że teściowie są gośćmi i do budżetu się nie dokładają ? To porozmawiaj kulturalnie na ten temat. Może trzeba zatrudnić pomoc domową albo zamawiać catering ? Najlepiej jedno i drugie. Może TV przenieść do sypialni rodziców, bo Wy jesteście zmęćzeni i potrzebujecie sił do pracy ?

Masz prawo do swojego odpoczynku a teściowie mają obowiązek dokładać się do swojego utrzymania i nie muszą się zachpowywać jak stado Hunów.

Obmyśl sobie coś, porozmawiaj najpierw z mężem, później przedstawcie to teściom.

 

Przyjmuję opcję, że nikt nie będzie chciał gadać w tej sprawie, bo to łatwe nie jest, więc wyjedz na dni kilka. W pilnych służbowych sprawach. Odpoczniesz chwilę i dojdziesz do ładu z myślami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×