Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy takie bezwzględne podejście do życia jest ok?


Asembler

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie. Być może niefortunnie zatytuowałem wątek, nic innego nie przychodziło mi do głowy by go lepiej opisać. Od dawna wydawało mi się to czymś na tyle normalnym, naturalnym, że w ogóle nie zwracałem na to uwagi, dalej wydaje mi się to czymś naturalnym i właściwym, tylko, że ostatnio często konfrontowałem to podczas dyskusji z innymi osobami i dla każdego z kim rozmawiałem było to nienaturalne i obce mu podejście i był totalnie przeciwnego zdania.

 

Już piszę o co mi chodzi. O przeciwstawienie <>, rozumu, myślenia przyczynowo-skutkowego, intelektualnego podejścia do danego zagadnienia czy sfery życia, podejścia analitycznego ... o przeciwstawienie tego kierowaniu się i odbieraniu rzeczywistości, kształtowaniu swoich postaw w oparciu o emocje, uczucia, subiektywne postrzeganie świata.

 

Jestem gorącym zwolennikiem tego pierwszego podejścia i staram się je stosować. Uważam, że rozum ma pierwszeństwo nad uczuciami, emocjami i rozum powinien nad nimi zapanować, ujarzmić je, starać się kontrolować. Uznaję, że emocje, uczucia są czymś naturalnym nie ma nic złego w tym, że występują, chodzi mi tylko i wyłącznie o to by je kontrolować, traktować tak jak krew wypływająca podczas skaleczenia albo ból po uderzeniu się w palec u nogi. Jest to naturalny, zdrowy sygnał informacyjny, nie należy tego zagłuszać, zwalczać. Chodzi tylko o kontrolę i ustawienie priorytetów, żeby żadnej decyzji nie podejmować na podstawie uczuć, emocji, przesiewać wszystko przez sito rozumu i przeanalizować.

 

Przykład. <> uważam za coś naturalnego, ale jednocześnie za chemię, biologię, raczej jako naturalną słabość, którą należy przezwyciężyć. "Czuję" zakochanie do kobiety, ok, to naturalny chemiczny proces, nie mam do siebie o nic pretensji, chodzi o to by nie miało to żadnego wpływu na moje zachowanie, postrzeganie rzeczywistości, wszystko przeanalizować. Na przykład taka postawa wydaje mi się wręcz wrogą:

 

"lalalala, już trzeci raz spotykam się z tą kobietą na kawie, jakoś tak mi lepiej z nią spędza się czas, czuję takie ciepło w środku, chyba się zakochałem, następnym razem zaproszę ją do kina i spróbuję pocałować, tak fajnie mi z nią jest, nie wiem co to, ale mam nadzieję, że ona czuje to samo do mnie, chyba się po prostu kochamy, super, niech ten stan trwa jak najdłużej, czuję motyle w brzuchu, teraz do następnego spotkania będę ją miał przed oczami gdy je zamknę, jupppiiiii."

 

Oczywiśćie wyolbrzymiam, przesadzam, upraszczam opis, ale mam nadzieję, że dzięki temu można lepiej zrozumieć o jaką postawę mi chodziło. A prawidłowe podejście wydaje mi się następujące:

 

"Spotyma się z nią już trzeci raz, czuję do niej pozytywne emocje i uczucia, to może i dobrze, ale nie powinno to mieć żadnego wpływu na decyzję czy dalej budować z nią relację czy nie, musże się przyjrzeć i przeanalizować dokładniej nasze spotkania, na razie za wcześnie, zobaczę co będzie dalej, miłość to akt woli, a nie to czy czuję ciepło w sobie jak patrzę jej w oczy w restauracji, być może w przyszłości wyniknie z tego stały związek i narzeczeństwo, być może to będzie partnerka mojego życia, żeby się przekonać pójdę krok dalej i zaproszę ją na bardziej intymne spotkanie".

 

Zresztą nie tylko (a może i przede wszystkim nie o to!) o relacje damsko męskie chodzi, związki, zakochania. Akurat byłem z kilku związkach i nie mam jakiś traumatycznych przeżyć. Chodzi mi o ogólne moje podejście do bardzo niskiego priorytetu jaki w ludzkiej egzystencji powinny zajmować subiektywne wrażenia, uczucia, emocje (obok popędów i pragnień) i ogólne "intelektualne" podejście i szczegółowe rozważanie wielu kwestii, od ogólnych agadnień do poszczególnych codziennych czynności.

 

Jeszcze raz zaznaczę, nie ma we mnie takiej sytuacji że nie mam uczuć czy emocji, albo uważam że należy je stłamsić i zabić, że same w sobie są czymś złym. Nie o to chodzi.

 

Jeżeli byłoby to jakieś zaburzenie osobowośći czy coś takiego to pod jakimi hasłami, kierunkami szukać :D Nie omieszkam tego tematu poruszyć także na swojej psychoterapii, na którą uczęszczam od pół roku, ale mam nadzieję, że i ten temat nie założyłem na darmo.

 

Ma ktoś albo podobnie, albo zupełnie przeciwnie???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mnie walą uczucia. Analizować też mi się nie chce. I dzięki temu wyśrodkowuję.lubię być wesoły, szczęśliwy itp ale nie przywiązuję wielkiej wagi do tego co czuje. Jestem osobą podejrzliwą a mimo to nie wpadam w paranoję bo mam do tego dystans. Analizować w sumie trochę lubię wiadomo dzięki temu kontrolujesz sytuacje na ile się da ale wiele spraw biorę na wyczucie. Coś w ten deseń ;)

pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ja mam inaczej. Czuję się wręcz w wewnętrznym obowiązku do cały czas rozumowego definiowania rzeczywistości, szczegółowego analizowania konkretnych przypadków i codziennych sytuacji pod kątem ogólnych norm. Rozumem, intelektem wręcz spisać regulacje danej dziedziny życia tak by nic nie/ jak najmniejszy fragment pozostawał(o) do swobodnej interpretacji na podstawie uczuć, emocji, ogółem subiektywizmu.

 

To co mam wspólne z twoim podejściem to wydaje mi się, że chęć kontroli swojego życia, chociaż u mnie to przybiera postać w domknięcie tego co / jak / gdzie / kiedy / ile / jak długo / etc robić na podstawie jasnych, konkretnych, ostrych przepisów / nakazów / zakazów / wzorców... a u Ciebie wręcz przeciwnie...aczkolwiek podejście do emocji, uczuć i chęci kontroli wydaje mi się zbliżona :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie o to chodzi, że nie kręci mnie "luz", "wolność", "swobodność", "swawola", samodzielne interpretacje na podstawie odczuć w danej chwili. I nie jest to wyraz żadnej traumy, sam rozumową drogą doszedłem do takiej postawy, stopniowo, a całościowa moja wizja wydaje się cholernie logiczna, więc ciężko mi ją podważyć samemu nawet. I co dalej? Nawet jak będę miał dzieci, żonę to to wszystko co napisałem o swoim sposobie postrzegania rzeczywistości będzie aktualne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem tej twojej potrzeby wielkiej kontroli własnych emocji. Rozumiem że mniej emocjonalnie w porównaniu do ogółu podchodzisz do wielu spraw. Ja mam tak samo. Masz większy dystans niż większość. No i dobrze. Ale po cholerę chcesz tak mocno się kontrolować. Na łeb dostaniesz prędzej czy później z takim podejściem. Piszesz że cały czas analizujesz wszystko pod względem obowiązujących norm. Przecież je doskonale znasz więc po co ciągle o tym myślisz? Wrzuć na luz.

Co złego jest w swobodzie wolności i reagowaniu pod wpływem emocji? Chodzi tylko o to żeby nie wybuchać i wiedzieć co się robi ( nie cały czas o tym myśleć)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważam emocje i uczucia za coś co prawda naturalnego, ale niskiego, na równi z popędami. Dosadny przykład: przy atrakcyjnej kobiecie mężczyzna może mieć erekcje co jest naturalne, ale czymś skrajnie nieodpowiednim byłoby gdyby zaczął w tym momencie .... . Trzeba się kontrolować. Ten przykład jest akurat skrajny i bardzo fizyczny, ale zasada jest ta sama, tylko emocje nie są tak namacalne. Co innego posiadać, mieć, a co innego im ulegać i pod ich wpływem reagować lub postrzegać rzeczywistość.

 

Co do norm, to przecież życia by mi nie starczyło, żeby wszystko sobie "rozpisać", bardziej mam cel maksymalnie ułożyć chociaż swoje codzienne sytuacje. Zjadłem lody, nie ma problemu. Ale czy litr lodów to już będzie obżarstwo, rozrzutność? Nie? a 2 litry, 3 litry? To tylko najprostszy przykład, a życie codzienne sprawia, że mocuję się z dziesiątkami różnych zagadnień.

 

I tu właśnie, jakbym każdą czynność, najprostszą, rozkładam na czynniki pierwsze to bym zwariował i to by był absurd, dlatego poszukuję jakiś konkretnych, sztywnych norm by raz coś "załatwić" i być odciążonym.

 

3 piwa na imprezie ok? ok, a 4, 5, 8, 12? Wszystko niby zależy od czasu, miejsca, samopoczucia, zmęczenia, dyspozycji dnia, charakteru spotkania.... a jednak, a może gdzieś konkretnie przeprowadzić "cięcie" np "trzy piwa i basta, lepiej się tego trzymać sztywno chociaz zdaje się, że jak do tłustego jedzenia na długim przyjęciu wypije jeszcze dwa to nic mi nie będzie". Nie jestem żydem, ale tu pomocne byłoby takie coś jak talmud, to tak, to nie, tyle, ile.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Uważam emocje i uczucia za coś co prawda naturalnego, ale niskiego, na równi z popędami. Dosadny przykład: przy atrakcyjnej kobiecie mężczyzna może mieć erekcje co jest naturalne, ale czymś skrajnie nieodpowiednim byłoby gdyby zaczął w tym momencie .... . Trzeba się kontrolować.

Oczywiście, są pewne normy których należy przestrzegać w społeczeństwie. A przykład, który podałeś, byłby karalny.

 

Co do norm, to przecież życia by mi nie starczyło, żeby wszystko sobie "rozpisać", bardziej mam cel maksymalnie ułożyć chociaż swoje codzienne sytuacje. Zjadłem lody, nie ma problemu. Ale czy litr lodów to już będzie obżarstwo, rozrzutność? Nie? a 2 litry, 3 litry? To tylko najprostszy przykład, a życie codzienne sprawia, że mocuję się z dziesiątkami różnych zagadnień.

Po prostu lubisz mieć takie uporządkowane, przewidywalne i spokojne życie, skoro chcesz mieć kontrolę nad codziennymi sytuacjami. Nie da się ustalić granicy, jaka ilość zjedzonych lodów będzie obżarstwem. Możesz zjeść litr lodów w ciąg dnia i żadnego pełnowartościowego posiłku, czy wtedy to będzie obżarstwo? Kalorycznie nawet nie zrealizujesz pewnie swojego dziennego zapotrzebowania (chociaż to może zależy od lodów i dodatków :smile: ).

 

Nie za bardzo rozumiem wyznaczanie sobie takich granic. Boisz się, że ludzie pomyślą, że opychasz się jak świnia bo zjadłeś 2l lodów? Albo, że pijesz za dużo? Niby ogólnie potępia się jakieś zachowania, albo trzeba znać umiar, chociaż w niektórych grupach są one akceptowane lub wręcz pożądane... wszystkim nie dogodzisz.

Nie da się wszystkiego wykalkulować i przewidzieć. Założysz, że opanujesz swoje emocje i zrobisz tak i tak, a wcale może nie pójść według Twojego planu, mimo że wszystko przeanalizowałeś na spokojnie. Ludzie są różni, kierują się emocjami, mogą mieć gorszy/lepszy dzień, mogą z nieznanych powodów zachować się zupełnie inaczej niż zwykle.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważam emocje i uczucia za coś co prawda naturalnego, ale niskiego, na równi z popędami. Dosadny przykład: przy atrakcyjnej kobiecie mężczyzna może mieć erekcje co jest naturalne, ale czymś skrajnie nieodpowiednim byłoby gdyby zaczął w tym momencie .... . Trzeba się kontrolować.

Oczywiście, są pewne normy których należy przestrzegać w społeczeństwie. A przykład, który podałeś, byłby karalny.

 

Każdy człowiek, w tym nawet nie podzielający mojej skrupulatności i rygoryzmu, uzna za niedopuszczalne gdyby w podanym przeze mnie przykładzie mężczyzna zaczął wbrew woli kobiety naprzykrzać się fizycznie. Dla mnie także czymś nieodpowiednim, zasługującym na napiętnowanie byłaby postawa mężczyzny na skutek tego chwilowego impulsu zaczynającego masturbować się w ukryciu i samotności albo pod wpływem tymczasowej zachcianki i chemii swojego ciała proponującego współżycie z kobietą, na co ona choćby i ochoczo przystała. Na pewno akceptowalnych przeze mnie zachowań nie można rozszerzyć do wielkiego balonu "wszystko co jest legalne, wszystko co nie jest zabronione przez prawo", będącego tylko rezultatem tymczasowej umowy społecznej. Np poza pierwszą skrajną postawą, dwie następne są jak najbardziej przez prawo dozwolone / w ogóle przez prawo nie regulowane, przez obecne luzackie normy społeczne także akceptowalne.

 

Co do norm, to przecież życia by mi nie starczyło, żeby wszystko sobie "rozpisać", bardziej mam cel maksymalnie ułożyć chociaż swoje codzienne sytuacje. Zjadłem lody, nie ma problemu. Ale czy litr lodów to już będzie obżarstwo, rozrzutność? Nie? a 2 litry, 3 litry? To tylko najprostszy przykład, a życie codzienne sprawia, że mocuję się z dziesiątkami różnych zagadnień.

Po prostu lubisz mieć takie uporządkowane, przewidywalne i spokojne życie, skoro chcesz mieć kontrolę nad codziennymi sytuacjami. Nie da się ustalić granicy, jaka ilość zjedzonych lodów będzie obżarstwem. Możesz zjeść litr lodów w ciąg dnia i żadnego pełnowartościowego posiłku, czy wtedy to będzie obżarstwo? Kalorycznie nawet nie zrealizujesz pewnie swojego dziennego zapotrzebowania (chociaż to może zależy od lodów i dodatków :smile: ).

Dlatego można ustawić granicę prewencyjnie na przykład litr lodów w ciągu tygodnia, nie więcej jak 300 ml dziennie, to tylko przykład, nie obrazowałem sobie tych wielkości. Zresztą podany przykład z lodami też wydaje mi się błahy, to był tylko dość namacalny mechanizm, który odnoszę do poważniejszych spraw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, człowiek powinien kontrolować swoje emocje i popędy a rozum jest nad emocjami w hierarchii. Ale te normy faktycznie zalatują osobowością anankastyczną. Kontrola polega raczej na tym żeby postępować zgodnie z logiką ale ta logika niekoniecznie wskazuje na przymus stosowania rygorów. Lepiej wyluzować i tyle :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Popieram Twoje myślenie, w tym sensie że emocje powinno się kontrolować, ale z Twojej wypowiedzi wynika, jakby były one czymś niższym, zwierzęcym i złym. A tak też nie jest. Generalnie to co rządzi ludźmi, to uczucia. Nawet tymi racjonalnymi ludźmi. Dla przykładu, jeśli ktoś odmawia sobie różnych uniesień i przyjemności, żeby budować swoją przyszłość materialną, to też robi to dlatego, bo status materialny daje mu poczucie bezpieczeństwa/wyższości społecznej i dowartościowania/spełnienia/zapewnia byt jego dzieciom, a wszystko to również sprowadza się do uczuć.

W ogóle jeśli celem człowieka jest dążenie do szczęścia, które jest niczym innym jak odczuwaniem pozytywnych emocji, nie można tego umniejszać. Względne pozostaje jedynie to, jakie są dokładnie te pozytywne emocje i co je sprawia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asembler, jako dziecko i młoda nastolatka miałam identycznie jak Ty ;) Nawet kłóciłabym się w ten sam sposób co Ty w tym temacie gdybym go założyła :) Zmieniłam to gdy doszłam do wniosku, że ludzie inaczej zawierają znajomości i mają inne relacje niż ja. Stwierdziłam, że też chcę kolegować się, przyjaźnić a może i kochać tak jak inni. Wiedziałam, że to uwolni różne rzeczy których nie znam, ale podjęłam ryzyko. To było gdy miałam 12 lat, teraz mam 24 i ponieważ korzystałam z pomocy kiepskich psychologów i psychiatrów dopiero niedawno dowiedziałam się, że mam zaburzenia osobowości. Co ciekawe, poszło to w drugą skrajność czyli osobowość lękliwą, unikającą. Gdybym wcześniej trafiła na dobrego terapeutę pewnie moje życie nie straciłoby na ogarniętości.

Myślę, że terapia Ci dużo da bo zachowa w Tobie "ogarniętość" do której dojdą umiejętności związane z emocjami. Jeśli uczucia i to jak ludzie ich używają Cie ciekawią to jestem pewna, że terapia nieźle Cie zaskoczy, pozytywnie :)

Terapizuj się a nie wyluzowywuj ;)

 

"I tu właśnie, jakbym każdą czynność, najprostszą, rozkładam na czynniki pierwsze to bym zwariował i to by był absurd, dlatego poszukuję jakiś konkretnych, sztywnych norm by raz coś "załatwić" i być odciążonym." - mechanizm obronny :) i nie ma znaczenia, że uświadomiony i kontrolowany, mechanizm to mechanizm

 

Co do posiadania dzieci - zafundujesz im skrajny chłód emocjonalny nawet jeśli będziesz spełniał ich emocjonalne potrzeby - bo dzieci nie kontrolują emocji tylko są spontaniczne w odczuwaniu, przeżywaniu i wyrażaniu przez co będą wyczuwać, że Ty kontrolujesz je wobec nich.

 

Na jaką terapię chodzisz? Jak postępy, dowiedziałeś się czegoś ciekawego? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja uważam, że każdy może mieć sposób myślenia jaki chce i nie ma tego konkretnego, lepszego podchodzenia do rzeczywistości.

Tak naprawdę zarówno romantycy jak i intelektualiści dużo zyskują i dużo też tracą odcinając się od przeciwstawnego odbioru rzeczywistości.

Negowanie wartości uczuć może też mieć swoje negatywne konsekwencje, w końcu po to te uczucia są,żeby były,a pojawiły się przed tak rozwiniętym intelektem jaki posiada dzisiejszy człowiek.

Podam może dwa przykłady tego,co może się stać,jeśli będziesz posługiwał się tylko rozumem.

1. Spotykasz super laskę i zakochujesz się ale jednocześnie starasz się panować nad tym i nie pozwalasz sobie na spontan, na "unoszenie się", jesteś raczej spokojny, zrównoważony i zaplanowany. Nie każda laska lubi takich facetów, wiele związków się rozpada, bo ktoś tam był tzw. "chłodnią".

2. Bardzo często spotykany i niestety jest on skutkiem naszej socjalizacji,a właściwie tego elementu,który każe nam oceniać ludzi wyłącznie zdroworozsądkowo.

Mianowicie, wyobraź sobie,że idziesz ulicą i podchodzi do Ciebie jakiś typek i pyta się o drogę do najbliższego sklepu, prosi przy tym, żebyś go zaprowadził. Ty odczuwasz dziwny niepokój w środku i nie ufasz temu człowiekowi ale jako człowiek rozumny szybko wypierasz te "niedorzeczne" myśli, bo przecież ten człowiek nic nie robi tak właściwie, tylko pyta o drogę. Postanawiasz go zaprowadzić,a ten przykłada Ci nóż do szyi i żąda pieniędzy. To skrajny przykład ale wiele ofiar przestępstw czuło,że z napastnikiem coś jest nie tak zanim zaatakował, natomiast nie posłuchali intuicji bo od dziecka uczy się nas, że po pozorach się nie ocenia, że nie wolno być niegrzecznym, że trzeba być zawsze poważnym, nie ulegać histerii itp.

 

To takie przykłady, oczywiście Ty sam wybierasz jak chcesz żyć. Ludzie unoszący się emocjami też łatwo nie mają, włączając w to problemy osobiste i zawodowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To skrajny przykład ale wiele ofiar przestępstw czuło,że z napastnikiem coś jest nie tak zanim zaatakował, natomiast nie posłuchali intuicji bo od dziecka uczy się nas, że po pozorach się nie ocenia, że nie wolno być niegrzecznym, że trzeba być zawsze poważnym, nie ulegać histerii itp.

 

To takie przykłady, oczywiście Ty sam wybierasz jak chcesz żyć. Ludzie unoszący się emocjami też łatwo nie mają, włączając w to problemy osobiste i zawodowe.

 

Ludzie unoszący się emocjami i Asembler są po dwóch stronach tego samego kija ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×