Skocz do zawartości
Nerwica.com

Praca a pobyt w szpitalu


lunatic

Rekomendowane odpowiedzi

Mam ogromny problem z którego nie widze wyjścia. Od jakiegoś czasu moje samopoczucie się pogarsza, z powodu nacisków ze strony rodziny poszedłem do stałej pracy w samopoczuciu które to mocno utrudniało, teraz utrudnia jeszcze bardziej.

Pracując nie jestem w stanie rozpocząć jakiegoś silniejszego leku przez jego skutki uboczne, to juz praktycznie pracę uniemożliwia.

Od kilku miesięcy moje leczenie farmakologiczne to kombinowanie z lekami tak aby móc wytrzymać dany dzień w pracy.

Niestety mam wszystkich przeciwko sobie. Decydując sie na pobyt w szpitalu bede miał awanturę w domu z nie wiadomo jakimi konsekwencjami dla mojego stanu, do pracy tez prawdopodobnie nie bede miał powrotu. Decydując się na dalsze trwanie w sytuacji jaka jest skazuje się na codzienną męczarnie z koniecznością pracy w złym samopoczuciu, moze byc jeszcze gorzej bo tendencja jest spadkowa, słabe leki bo tylko takie moge brac bez wywołania jakichs silnych skutków ubocznych prawdopodobnie nie bedą wystarczające.

Praca jest mocno wymagająca wysiłku umysłowego w dodatku wśród ludzi i z ciągłym kontaktem z klientami, dlatego każde wyraźne pogorszenie stanu byłoby od razu zauważone i miałoby swoje konsekwencje. A SSRI u mnie na początku albo silnie zamulają albo podnoszą lęk do napadów paniki wlącznie.

L4 bez pobytu w szpitalu tez odpada, miałbym wtedy dość nerwową sytuacje w domu która mogłaby sprawić ze powrót do lepszej formy mógłby być niemożliwy.

Być moze nie widze wyjścia bo mój stan obecnie jest depresyjny i wszystko widze negatywnie, dlatego moze ktoś inny widziałby jakieś rozwiązanie

Byłbym wdzięczny za jakieś sugestie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale właśnie te słabsze leki nie wyciszają niczego, biore od dwóch tygodni lek Coaxil, on u mnie po raz kolejny (kiedyś go brałem 2 razy) intensyfikuje emocje i problemy z którymi sobie nie radzę i które zostały od dawna skumulowane, tak jakby odkopuje te emocje które były tłumione przez leki silniejsze albo sam je podwyższa do nienaturalnego poziomu, sam już nie wiem

organizm za długo nie wytrzymuje tego natężenia myśli, czuje sie jakby mi miało rozsadzić głowe od tego wszystkiego z czym sobie nie radze i w konsekwencji kończy się napadem lękowym

 

-- 08 lut 2015, 11:42 --

 

taki miałem plan zeby chodzić do pracy i isć w tym czasie na terapie, ale te objawy są coraz bardziej nasilone i po prostu nie nadaje się do pracy w takim stanie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej lunatic, widzę że masz faktycznie problem. Ja widzę tylko jedno wyjście. Olać rodzinę, wziąć urlop albo L4 w pracy i iść do szpitala. Uważam że tylko specjaliści są w stanie faktycznie pomóc. Sam nie możesz się ciągle leczyć. Rodzinie wyjaśnij, że to jest konieczne i nie masz innego wyjścia, bo jeśli nie pójdziesz do szpitala, to może stać się rodzinna tragedia. Ty najlepiej wiesz co czujesz, nie można się tak długo męczyć. Znajdź jakiś ośrodek, może nawet w innym mieście niż Twoje. Wyjedź, odetnij się od rodziny, jeśli ma na Ciebie zgubny wpływ. Koleżanka mi kiedyś mówiłam, że w Warszawie jest dobry ośrodek i że oczywiście leczenie jest refundowane przez NFZ.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lunatic, isc do lekarza rodzinnego z kartka od psychiatry ze sie leczysz i potrzebne l4 lekarz zwykły Ci wystawi, wez na 3 tygodnie i siedz w domu. Natomiast niestety praca z ludzmi jest bardzo stresujaca...moze sprobuj szukac innej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agusiaww,

3 tygodnie moga nie wystarczyć bo ostatnio tyle się meczyłem z paroksetyną i w ogole nie przechodziły mi skutki uboczne i nie było żadnej poprawy

poza tym nie wiem jak to byłoby odebrane w pracy ze ide na takie długie l4, pracuje dopiero 3 miesiące, ostatnio jak sie fatalnie czułem wzialem 1 dzien urlopu na żadanie i juz kierowniczka sie czepiała o to ze tyle pracy sie przez to nawarstwiło, ta praca jest okropna, nienawidze jej, moze nie tyle praca co ludzie jacy tam są

więc jezeli 1 dzien wolnego był takim problemem to co dopiero 3 tygodnie czy dłużej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz to co rzuca po oczach w Twojej wypowiedzi jest to, że Twoja rodzina będzie na Ciebie zła, że pójdziesz do szpitala. Masz żonę i dzieci czy mieszkasz z rodzicami? Twoja rodzinna powinna Cię wspierać, jeżeli czujesz iż potrzebujesz hospitalizacji to Twoja decyzja, a rodzina nie powinna Ci tego urudniać. Możesz być tym stanem coraz bardziej przytłoczony i w końcu pęknąć - w złości wygarnąć swojej rodzinie, że patrzysz tylko na nich a nie na siebie. To Ty jesteś najważniejszy, to Twoje życie.

 

Prawdą jest, że jak eksperymentuje się z lekami to rzeczywiście ciężko pracować. Nie wiadomo jak dany specyfik na Ciebie zadziała, ustawienie leków czasem trwa długo, więc faktycznie ciężko pracować. Jak ma się już ustawione leki to wtedy jest już z górki.

 

Pomyśl też czy ta praca, zarobki i Twoje stanowisko są warte tej męczarni. Czy jakbyś stracił tę pracę to trudno byłoby Ci znaleźć podobną? Jeśli tak, to próbuj L4, nie możesz założyć na 100%, że nie będziesz mógł wrócić do tej pracy. Możesz też postarać się o zasiłek z Mopsu + niepełnosprawność (a to czasem pomóc w szukaniu pracy, pracodawcy dostaja jakies dofinansowanie za zatrudnienie takiego pracownika) obecna stawka to 153 zł i renta z Zusu ok. 620 zł (mi wydali na okres dwóch lat)

 

A co do Coaxilu jak ostatnio rozmawiałam ze swoim lekarzem ( a to orydynator kliniki zaburzen afektywnych) powiedział, żebym sobie dała spokój z tianeptyną, bo to placebo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

depresja24h,

tak jak pisałem na początku osoby w rodzinie mam przeciwko sobie i dlatego moje leczenie jest utrudnione, bo oni niczego nie rozumieją, ewentualny pobyt w szpitalu traktują jak wyjazd na wakacje i ucieczke od pracy, mieszkam z rodzicami

praca nie jest warta niczego, męczę sie w niej i tylko czekam az bede mógł wyjsć, ale dzięki temu mam pod tym względem spokoj w domu ze nie słysze dogryzania ze siedze i nic nie robie, jakbym miał jakiś wybór nigdy w takim samopoczuciu jakim byłem bym do zadnej pracy nie poszedł i nie ma sensu szukania zadnej innej dopoki tak sie bede czuł

najbardziej sie wlasnie boje tego ze mnie bedą meczyc i znow dogryzac ze mialem prace i z niej zrezygnowalem, to ze przez zły stan zdrowia to im w ogole nie przetłumaczysz, bo nikt nie jest w stanie tego zrozumiec, chorobe organiczną ludzie rozumieją, problemów psychicznych nie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też mieszkam z rodzicami, ale moi się tak nie zachowują. Są wyrozumiali. Powiedz im, że masz myśli samobójcze i chcesz się zabić, jak Cię wyśmieja to wiej...

 

Jeśli psychicznie masz czuć się lepiej, nie myślałeś aby wynająć sobie pokój w jakimś akademiku (czasem zostają im wolne miejsca) albo w mieszkaniu studenckim, zależy gdzie mieszkasz, ceny są różne. Zamieszkaj sam, bo leczyć się w patologii czy nawet chodzić na terapię to ciężko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

depresja24h, nie sądzę, żeby mieszkanie studenckie było najlepszym miejscem dla osoby mającej potrzebę pójścia do szpitala. Tam to się dopiero można zdołować i nabawić jeszcze większej nerwicy, widząc zdrowych, zupełnie inaczej funkcjonujących ludzi. Nie jest to żadna alternatywa. Poza tym, aby wynająć pokój czy mieszkanie potrzebna jest kasa i to nie mała, a autor wątku ledwo radzi sobie w pracy :bezradny:

Myślę, że tylko i wyłącznie szczera rozmowa z rodziną i racjonalne, rzeczowe argumenty. Może z czasem coś do nich dotrze :pirate: Prawdopodobnie Twoi rodzice lunatic są z pokolenia osób, w którym co tu dużo mówić, nie słyszało się tyle o zaburzeniach nastroju, co teraz :? Ale to nie znaczy, że maja prawo je ignorować, jako coś nieistniejącego. Wytłumacz im, że naprawdę się męczysz i każdy kolejny dzień to walka z samym sobą !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jakakolwiek rozmowa o tym jest niemożliwa z prostej przyczyny, to oni przyczynili się do mojego stanu i mam to wprost napisane w jednym wypisie ze szpitala

jeżeli komuś nie zależy na teoretycznie bliskiej osobie i rujnują jego zdrowie nie ma zadnego sensu z nimi o niczym rozmawiac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kiedyś się mogłem wyprowadzić bo miałem takie możliwosci ale wpadłem w pułąpke SSRI, one tak potrafią zobojętnić problem ze w ogóle sie go przestaje dostrzegać i zamiast dążyć do zmiany tego co jest złe tkwi się w jednym miejscu bo nie odczuwa się ze coś jest źle wiec nie ma motywacji zeby to zmienić

a na tych lekach byłem całkowicie zobojętniony na tą sytuacje, mogli mi dogryzać ile chcieli a ode mnie sie wszystko odbijało jak od ściany

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Arasha, Cóż, dla mnie gorsze byłoby żyć z ludźmi, którzy mnie nie rozumieją i wykańczają psychicznie. Wyzywanie i jakieś docinki od bliskich osób by jeszcze bardziej mnie wykańczały i potęgowały myśli samobójcze. A te rozmowy z nimi... "starych korzeni nie przesadzisz" jak ktoś przez kilka lat zachowuje się tak samo to wątpie aby coś go zmieniło, chyba że doszłoby do tragedii. Ja bym sobie nie dała, wolałabym zachować godność niż dać się poniżać.

 

Pokój w akademiku w dużym mieście kosztuje ok. 400 zł (plus nie trzeba podpisywać umowy) Mieszkanie studenckie zależy od miasta i standardu i mówię oczywiście o pokoju. Mi się kiedyś udało wynająć kawalerkę w Krakowie w centrum za 800 zł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lunatic,

Myślałeś o wyprowadzce z domu i usamodzielnieniu się?Może to będzie najlepsza terapia..chociaż być może

"szokowa" na początku,

w tym kraju? gdziekolwiek nie szukalem pracy to mogłem liczyć na najniższa krajowa, jak sie za to usamodzielnić? a jak nastąpi znów pogorszenie i bede musiał zrezygnować z pracy to wtedy pod most pojde?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 lat temu konczylem studia, zreszta nieważne, sytuacja jest bez zadnego optymalnego wyjscia, kazde ma jakies złe strony

pozostaje zycie wspomnieniami jak przez chwile byłem kiedyś szczęśliwy, to jedyna rzecz której mi ani ta choroba ani nic innego nie jest w stanie zabrać

dzieki za zainteresowanie tematem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×