Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak zacząć pracować?


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

1. Praca marzeń

 

Po studiach otworzę kawiarnię, a po sukcesach w jej prowadzeniu zainwestuję w następne lokale. Po kilku latach udanej działalności na tym rynku wypromuję markę i wprowadzę system franczyzowy. Chcę pracować wśród ludzi, którzy przyjemnie spędzają swój czas i zapewnię im odpowiednie warunki do randkowania, plotkowania czy pisania kolejnej aplikacji webowej. Być może błędem młodości jest myśl, że prowadzenie kawiarni będzie dla mnie znacznie prostsze i, co za tym idzie, przyjemniejsze, niż wykonywanie setek projektów jako np. informatyk. Jednak największą zaletą tej działalności jest dla mnie to, że w takim miejscu, jak kawiarnia, nawet najbardziej zabiegany człowiek zostawia tam swoje stresy i wynagradza swoją ciężką pracę, poznaje nowych ludzi lub w przyjemnej atmosferze czerpie inspirację do działania.

 

Potrzebuję nabyć doświadczenia w pracy w kawiarni, więc marzę o pracy w... kawiarni.

 

2. W jakiej jestem sytuacji?

 

Od urodzenia mieszkam z rodzicami w Bydgoszczy. W mojej opinii to miasto jest beznadziejne pod wieloma względami, również pod kątem pracy. Nie brakuje tutaj chyba tylko szpitali, ale mimo to na wizytę u specjalisty czeka się od trzech miesięcy do kilku lat. Ojciec utrzymuje mnie i matkę. Ona ma problemy z psychiką i wypadła z rynku pracy, a ja... też mam problemy, ale chcę sobie z nimi poradzić w przeciwieństwie do niej.

 

Rok temu skończyłem liceum i rzuciłem studia, ponieważ nie wytrzymałem psychicznie bycia samotnikiem wśród dwustu studentów z mojego roku. Źle się czułem wśród ludzi, którzy opierali swoje relacje na imprezowaniu i opowiadaniu, kto jak dobrze się bawił i ile wypił. Poza tym dużo ludzi pali. Ja bez problemu mogę być niepalącym abstynentem, choć okazyjnie mogę coś wypić, ale wśród obcych ludzi mam potrzebę bycia trzeźwym.

 

Mam świetny dojazd do dwóch galerii handlowych. Zauważyłem jednak, że pracują tam ludzie młodzi i piękni, a ja do takich nie należę. Na twarzy mam trądzik i małą zaczerwienioną bliznę po nacięciu ropnia skalpelem. Myślę, że to mnie dyskwalifikuje już na starcie w pracy z klientem. Ponadto najwięcej pracujące tam kobiet.

 

Zastanawiam się nad lekkim makijażem przykrywającym syf, który mam na twarzy. Nie mam pojęcia, ile będzie trwało leczenie, a poza tym leki kosztują.

 

Nie mam prawa jazdy. Nie mam na nie pieniędzy. Poza tym nawet, gdy je zdobędę, jeszcze przez kilka lat nie będzie mnie stać na samochód. Jeżeli nie zdobędę na niego pieniędzy z dofinansowania na firmę, prawdopodobnie nigdy nie będzie mnie na niego stać, skoro ludzie wycofani z życia publicznego zarabiają tylko tyle, by przeżyć.

 

Mój język angielski odżyje dopiero, gdy będę znów na bieżąco z nim obcował. W samotności odeszła mi ochota na wszystko, a mój mózg nie jest w stanie niczego się nauczyć.

 

Pod koniec września wyjadę do innego miasta. Spróbuję studiować zarządzanie lub jakiś ambitny humanistyczny kierunek (filozofia, historia), który umożliwi mi zmianę myślenia i oparcie swojego filozoficznego podejścia o fakty. Dla mnie przebrnięcie przez pierwszy rok jest o wiele trudniejsze, niż dla ludzi, którzy czerpią przyjemność z przebywania wśród wielu ludzi. Ja lubię relacje intymne, w cztery oczy, ewentualnie dwanaście oczu. Dlatego w pracy też chcę pracować w małej, w miarę stabilnej ekipie ludzi. Wiem, że duża firma nie zapewni mi drugiej z wymienionych rzeczy, ale we własnej sieci już o to zadbam, wprowadzając odpowiedni system wynagrodzeń, w którym pracownicy będą ponosili większą odpowiedzialność za prowadzenie lokalu, ale też będziemy pracowali na zasadzie partnerstwa (z tego, co zaobserwowałem, w kawiarni każdy wykonuje mniej więcej tak samo ciężką pracę, więc pensje ludzi będą podobne i prawdopodobnie dzięki temu będą lepiej ze sobą współpracować, a ponadto postaram się dobierać ludzi tak, by byli najlepszymi przyjaciółmi, a nie konkurentami), a nie hierarchii znanej z korporacji, która według mnie pogłębia problemy społeczne i... jest przestarzała. Ile tysiącleci można zniewalać ludzi...

 

Marnuję swoje życie, siedząc przed komputerem. Udało mi się pozytywnie spędzić jedynie kilkanaście dni przez półtora roku. W jaki sposób?

 

Odbyłem szkolenie WOŚP. Następnie byłem wolontariuszem na Woodstocku i Finale WOŚP. Poza tym również jako wolontariusz pomogłem dwóm rodzinom otrzymać Szlachetną Paczkę. Oprócz tego w każdy wtorek spotykam się z młodzieżą gimnazjalną i ze szkół średnich na różnego rodzaju warsztatach jako wolontariusz "miejski", choć pragnę to pociągnąć już głównie tylko po to, by to "odhaczyć", ponieważ różnica wieku jest dla mnie zbyt duża, a organizacja średnia. Pewnie spędzę tam kilka pracowitych i przyjemnych dni, ale na pewno nie kilkanaście.

 

Jeżeli chodzi o zdrowie, mam niewyleczony trądzik i inne zmiany skórne niewiadomego pochodzenia oraz zęby, które wymagają wyrwania i założenia na nie aparatów, by je wyprostować.

 

Powyżej opisałem się głównie negatywnie. W rzeczywistości jestem też pozytywnym człowiekiem. Wymaga to ode mnie wiele wysiłku, bliskości relacji, głębszego sensu wkładanej pracy i... po prostu wolę, gdy inni mnie oceniają. Choć mogę szczerze przyznać, że jestem... szczery, ambitny, wrażliwy, przyjacielski, dyskretny, skrupulatny, sumienny i... jak się postaram i komunikacja miejska nie zawiedzie, również punktualny.

 

3. No to co?

 

Czy rzeczywiście trądzik i płeć dyskwalifikują już na starcie w ubieganiu się o pracę w kawiarni i innej, w której bezpośrednio obsługuje się klientów?

 

Jeżeli nie, czy do sieci kawiarni, które znajdują się w galeriach handlowych lepiej przejść się osobiście z CV, zadzwonić czy czekać na ofertę w Internecie, która może nigdy nie nadejść w moim mieście?

 

Czy list motywacyjny jest zawsze potrzebny, czy tylko w przypadku, gdy nie idzie się osobiście zanieść CV?

 

Jeżeli praca w kawiarni odpada, czy nie lepiej będzie wyjechać z Polski i robić to samo, co tutaj (praca na produkcji, pomocnik magazyniera i co tam jeszcze...) za większe pieniądze i przede wszystkim oswajać się z językiem angielskim, olać studia (których mogę nie zdać, które mogą nie być dla mnie pozytywnym doświadczeniem, po których i tak będę musiał liczyć na siebie i jednym z niewielu plusów studiowania, jaki widzę jest możliwość udzielania się w Inkubatorze Przedsiębiorczości itp. biznesowych kołach zainteresowań) i w przyszłości zatrudnić się tam z dobrą znajomością języka np. w wymarzonej kawiarni? (lecz tutaj niestety należy przemyśleć kwestię zdrowia - wolę coś robić niż nic nie robić tu, gdzie mieszkam...)

 

A może iść w poniedziałek do agencji pracy (Workservice, Randstad) i robić byle co i byle gdzie?

 

Jak nie zacznę teraz żyć własnym życiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że jedynym powodem by nie wyjechać z Polski by były studia. Ale to zależy jakie masz ambicję i motywację by coś robić. Bo nie warto się pchać w coś, co jest nie dla Ciebie i z góry skazane na porażkę. Sam to oceń.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×