Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Hej. Poszerzam krąg poszukiwań odpowiedzi na moje pytanie i jest to mó pierwszy post na tym forum. Zaczęło się 1,5 roku temu gdy byłem jeszcze namiętnym palaczem marihuany. Jeszcze nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale w moim mózgu, a co za tym idzie i zachowaniu, zaczęły zachodzić pewne zmiany. Stałem się podejrzliwy, zacząłem knuć teorie spiskowe, w końu pojawiły się omamy słuchowe. Bliska i serdeczna mi osoba to zauważyła i doradziła bym się wybrał do lekarza. Rozpoznano u mnie zespół paranoidalny. Biorę lek - Rispolept 3,5 ml w jednej dawce na dobę. Objawy psychodeliczne ustąpiły, omamów już nie mam, teorie spiskowe też ustąpiły. Pojawił się jednak inny problem, a właściwie uczucia. Mogę je podzielić na trzy kategorie: lęki, niepokoje, wkrętki.

1. Lęki - zacząłem bać się zmian, stałem się strachliwy, odwaga gdzieś zniknęła. Lęk przed wyjazdem, lęk przed nową szkołą, lęk przed nową pracą (w ostatniej wytrzymałem 1 dzień - czułem się bardzo niepewnie i wręcz niezdolny do jej wykonywania, kurier), lęk przed poznaniem nowych ludzi (to ostanie poniekąd wynika z wkrętek o czym w dalszej częsci), obawa przed akceptacją w oczach innych ludzi.

2. Niepokoje - niezidentyfikowany niepokój, nie wiem kiedy i skąd się bierze, np. siedzę w domu cały dzień wszystko jest ok i nagle wieczorem ten niepokoj, czuję się wtedy dziwnie, trochę mnie nosi i cięzko zebrać myśli, nie wiem co ze sobą zrobić, a myśli podświadomie każą mi wyjść na zewnątrz, przejść się i uspokoić. Jedno piwko samotnie na ławeczce też pomaga i do końca dnia jest już dobrze.

3. Wkrętki - najbardziej zatruwające mi życie. Polega to na tym, że przebywając w gronie min. 3 osoby (w tym ja) odnoszę wrażenie, że gdy rozmawiają te dwie towarzyszące mi osoby, to mówią o mnie. Np. ktoś mówi "zamknij się" do komputera, a ja myślę że to podtekst skierowany do mnie. Albo mam koszulkę Big Star i ktoś mówi "ale z niego wielki ch**", a ja się wkręcam, że to o mnie. Albo "trzeba go zgnoić" a ja myślę, że to o mnie. Czy to w poważnym tonie głosu czy żartobliwym często się wkręcam, że chodzi o mnie. Czasami się czuję dobrze i to zjawisko nie ma miejsca, czasami jednak coś we mnie "puszcza" i się zaczynam wkręcać w ten sposób. To całkowicie paraliżuje me myśli, nagle robi sie pustka, moja głowa robi sę ciężka a ja już tylko słucham i analizuję każde kolejne zdanie, które usłyszę, oczywiście na swoją niekorzyść.

 

Czasami lęki łączą się z niepokojami lub też wkrętkami. Ma to miejsce np. w sytuacji gdy nagle wchodzę w grono nieznajomych albo mało znanych mi osób, toczy się dyskusja, snują jakieś opowieści. Ciężko mi się odnaleźć, jestem mało pewny siebie i nie potrafię się odezwać. Gdy byłem zdrowy raczej też byłem małomówny, ale w takich sytuacjach poczucue humoru mnie nie zawodziło, rzuciłem jakiś komentarz i było smiesznie, teraz utraciłem tą zdolność. Nie wiem na co się patrzeć, gdzei zawiesić wzrok, jak się zachować. Choć z tym też różnie bywa, gdy przebywam w grupie rówieśników zdaża się, że czuję się dobrze i tylko mało mówię, a przyjdzie zjazd rodzinny i łapie mnie to dziadostwo.

 

Do tego cały czas chodzę zamotany, trochę oderwany od realiów i problemów tego świata, ale to akurat mam od urodzenia:) a i leki pewnie w tym pomagają.

 

Długo i mocno spię, mam problemy ze wstawaniem. Jeśli intensywnie śniłem w nocy to wstaję już zmęczony z uczuciem pełnej i cięzkiej głowy. Rankami i popołudniami różnie się czuję, najwięcej energii i najmniej zaspania mam wieczorem i w nocy.

 

Byłem już u dwóch psychiatrów i dwóch psychologów. Opowiedziałęm o wszystkim. Psychiatrzy mówią tylko "brać leki". Z psychologiem mogę tylko o tym porozmawiać, a już bardziej pomaga mi rozmowa z bliską mi osobą, która lepiej rozkminia trapiące mnie problemy niż psycholog. Pytanie do forumowiczów, może ktoś wiedzący o co chodzi, kojarzy lub poznaje objawy i wie co to jest i co z tym robić? Czy to objawy wywodzące sie z mojej choroby, czy może rozinęły się równolegle jakieś fobie, nerwice? Generalnie to: O CO CHODZI?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gabi82

 

I o to właśnie chodzi. W nerwicy myślisz, lub boisz się, że zachorujesz psychicznie, że jesteś chory/a, bo wiesz, że to cię dzieje z tobą nie jest powiedzmy normalne. A osoba chora na schizofrenię, będzie słyszała np. głos Boga i będzie twierdziła, że on jest prawdziwy, że ona jest wybrana, że jest absolutnie normalna, itd, a kontrargumenty będzie ignorowała, negowała, będzie tworzyła całe historie odnośnie swojej "choroby" - stanu w jakim jest, dowody na to, że jest naprawdę tak, jak ona to widzi, słyszy, czuje - i to nawet całkiem "logiczne" historie i teorie. Takie jak opisałem w poście wyżej - że nie mam ręki, bo kosmici mi ją porwali, a osoba z nerwicą będzie szukała racjonalnego wytłumaczenie tego co się z nią dzieje i najbardziej realnym (dla niej) jest np. choroba psychiczna. Dodatkowo trzeba napisać, że osoby chore na schizofrenie są zazwyczaj bardzo inteligentne i potrafią bardzo dobrze "grać", udawać, że wszystko jest już ok, że faktycznie to co się działo było nienormalne, byle tylko wyrwać się np. ze szpitala - a w "głębi ducha" być nadal absolutnie przekonanym, że to ona jest normalna, a inni nie i że to ona np. ma zbawić świat. To główna różnica między schizofrenią, a nerwicą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agapla....to nie tak. Wiele lat temu mialam bardzo, bardzo silne stany lekowe, wychodziłam z tego z 6-7 lat, bez farmakologi i udało sie. Pozostała winda i samolot. Winde juz przezwyciezyłam, jeszcze niedawno wchodzilam po schodach nawet na 13 pietro, teraz jezdze, nie sama ale jezdze i juz jest OK. Teraz juz nie rezygnuje z niczego z wyjatkiem tych lotów. Bardzo, bardzo chciałam, 2 tyg. wybierałam fajną wycieczke, chciałam tak zeby ze 2-2,5 h leciec, tak nie za dlugo, bylam dobrej mysli, myslalam ze dam rade.....ale w ostatniej chwili rozwalił mnie lęk, nawet nie ze spadne, ale ze przez dwa tyg. bede w takim stresie jak wczoraj, ze w dopadną mnie dolegliwosci fizyczne w samolocie wynikajace ze zmiany cisnienia + te lękowe, a nikt mi samolotu nie zatrzyma. Jeden dzien tych cierpien lękowych wystarczyl, wszytko mi sie przypomniało. Ludzie sie boją samolotow, ale nie wpadają w hiterie na 2 tyg przed lataniem.

 

I pomyslalam czy to warto, czy warto tak cierpiec, meczyc swoją psyche i ciało....Moze kiedys sprobuje, na razie ide do lekarza pogadac czy da sie cos z tym zrobic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O Boze, winda. Kiedyś tego nienawidziłam z całego serca. Wyobrażałam sobie, że się urywa ta cała linka trzymająca to wielkie stalowe pudełko i ...

Ale w końcu uświadomiłam sobie, że nie taka straszna winda, jaką sobie maluję. :lol:

 

Jeszcze "tylko" pozostało mi się wyleczyć z lęku do ludzi, rozmowy, sytuacji społecznych, WF'u (naprawdę! :lol: ), grupowych gier, samej siebie, głupich wyobrażeń, że zwariuję, czasem szkoły, spojrzeń ludzkich, myśli innych na mój temat, swojego przewrażliwienia, UTRATY KOGOŚ BLISKIEGO, niepowodzeń, "zamulenia" :lol: ....

Jak sobie coś przypomnę , to i tak nie dopiszę. Podsumowując, to ogólnie się boję prawie wszystkiego związanego z powyższymi rzeczami.

Tu opisałam.. góra 10 % .

 

Nie czytałam wszystkich komentarzy ale z całego serca życzę, byscie zwalczyli swoje lęki. :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, jak ludzie moga upierac sie przy tym ze 'miekkie' dragi sa nieszkodliwe. Nigdy nie wiadomo do czego ma sie predyspozycje, a ludzi ktorzy chocby tylko po samej trawie wpakowali sie w cos bylo tu juz sporo.

 

Ale do rzeczy - zgadzam sie z przedmowczynia, powinienes rozmawiac z lekarzem. Jesli chcesz dowiedziec sie czegos o psychozie w ktora na jakis czas popadles i o tym co moze byc dalej, to odpowiedniejsze moze byc to miejsce:

http://schizofrenia.evot.org/forum/

Tam pare osob pisalo o zespole paranoidalnym, moze Ci pomoga.

 

Pozdrawiam (+powodzenia i trzymaj sie z daleka od marihuany)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nonenow,masz racje tak to jest z tą nerwicą :?

dzięki za pelne rozwianie moich wątpliwosci,teraz wiem ze chory na schizofrenie nie jestem,wlasciwie to o tym wiedzialem ale ten lęk....wiecie jak jest :?

mimo wszystko dziękuje za wyczerpujące odpowiedzi

pozdrawiam wszystkich 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

porusze temat reinkarnacji wciaz sie boje co zrobic? Bo ja sobie wyobrazam to tak umiera sie, rodzisz sie na nowo i tak w kolko i sie nic nie pamieta wiec po co zyc? Nie lepiej odrazu sie zabic? Pomozcie mi bo ja glupieje na prawde chce aby ktos mi pomogl kogo sie nie pytam to nie zna odpowiedzi i tak sie tego boje ze leki non stop sie mnie trzymaja co robic? :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

CHODZI O TO ŻE: masz zespół paranoidalny (a być może i schizofrenię paranoidalną) i niestety jedyne co możesz zrobić to BRAĆ LEKI. Wszystkie wspomniane objawy WYWODZĄ SIĘ Z CHOROBY, nie są to dodatkowe nerwice ani fobie.

 

Jeśli masz dodatkowe pytania chętnie służę poradą.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Suzuki nikt nie wie jak to jest i co jest po śmierci, są tylko domniemania i setki najrozmaitszych teorii. Poczytaj literaturę na ten temat pojęcia śmierci w różnych kulturach a na pewno znajdziesz jakąś wersję która Ci się spodoba i uspokoi (znajdź sobie coś w co uwierzysz i z czym będziesz się czuł dobrze). Może na poczatek sięgnij po to:

 

Ariés Philippe - Człowiek i śmierć

 

Jeśli poczujesz się lepiej możesz sobie np. mówić że po śmierci trafisz do raju gdzie będziesz miał 100 niewolnic spełniających Twoje naskrytsze marzenia erotyczne :) Albo że np. Twoje obecne życie się powtórzy tyle że będziesz miał nad nim pełną kontrolę i spełni się w nim wszystko czego pragnąłeś a nie udało się za pierwszym razem.

 

Moja teoria jest taka że po śmierci po prostu "urywa nam się film" - przestajemy istnieć, mózg umiera. Tak więc nie ma nad czym myśleć ani rozważać ani się czymkolwiek przejmować: gdy już urwie się nam film to już nic nie będzie nas obchodziło, bo przecież już nad nie będzie.

 

PS. Dlaczego odrzuciłeś chrześcijańską teorię raju? Nie podobają Ci się aniołki czy co? A może tak bardzo zgrzeszyłeś że boisz się piekła? :|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Deunia!! Ja miałam tak że w nocy chodziłam spać z Rodzicami, bo bałam się sama przezyć nocy kiedy mnie brało. Teraz staram się sama przezwyciężać lęk i męczę się czasami całą noc, a zasypiam dopiero nad ranem :cry: Ale są dni,że od razu zasypiam (bardzo lubię być przytulana do kogoś, czuć bliskość drugiej osoby, czuje się wtedy bezpieczna :smile: ) Ja tez podjęłam decyzję o wizycie u specjalisty, bo sama czasami juz nie daję rady! Pozdrawiam!! Trzymaj się :D

 

[ Dodano: Pią Wrz 22, 2006 6:15 am ]

dlaczego z tej choroby nie idzie się wyleczyc raz na zawsze?? :? Pozdrawiam wszystkich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiesz co mi jeszcze pomogło odkąd znalazłam się na tym forum? Bardzo podoba mi się niektórych podejście do nerwicy i sama wprowadzam to w moje życie i naprawdę działa - mianowicie walcząc z nią musisz być pogodzona z tym , że ona jest w tobie ale zwyczajnie olej ją (na tym polega moja walka z nią), kiedy czujesz się źle czy nadchodzi atak, powiedz sobie, że wiesz że to ona i nic innego i spróbuj sprowadzić myślenie na coś innego, wziąć kilka głebokich wdechów, przymknąć oczy i złapać drzemkę czy coś podobnego. Gdy boli cię głowa, weź Apap lub Ibuprom z myślą że ją chrzanisz a zobaczysz 15-20 min i poczujesz się lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co Suzuki ,jak mam podobny dylemat,panicznie boje sie smierci i tego co po niej,choc wierze w Boga,moze za słabo,i dlatego Bóg mne tak doswiadcza ,ale w chwilach totalnego zwatpienia nastepuje u mnie nagły zwrot na lepsze,mialem juz tak kilka razy.Idz na jakas psychoterapie poza tym rozmawiaj z Bogiem, bo mnie wysłuchuje,i mi pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mej nie jest tak łatwo sie z tego wyleczyć bo trzeba by było jeszcze raz się urodzić i na nowo poznawać świat i jeszcze mieć od urodzenia u boku psychologa który wszystkie jego zawiłości Ci na bieżąco wytłumaczy. Nerwica jest w Nas w naszych myślach i żeby się jej pozbyć trzeba dużo wysiłku i wyrzeczeń żeby zmienić swoje stare Ja i uodpornić się na otaczającą nas przyszłość. A to wszystko jest bardzo trudne dla ludzi takich jak my wrażliwych, i bardzo często wsłuchanych we własne doznania i myśli. Ciężko jest zmienić charakter ,własne zasady i pojmowanie tego wszystkiego co wokoło się dzieje. Jesli ktoś to potrafi wszystko w sobie zmienić i zrozumieć to może uważać się za szczęśliwca pozbawionego nerwicy. Dlatego jednym się udaje a inni muszą poświęcić więcej czasu. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

całkowicie sie zgadzam z Dąbrówką - ja mialem to samo a nawet gorzej - na myśl o przejechaniu samochodem z miasta do `miasta analizowałem na mapie czy po drodze sa jakieś szpitale "jakby co", o podróży pociągiem mogłem zapomnieć a o samolocie nawet nie myśleć. Ale dobra kuracja i wiara w siebie pomogły - w tym roku szalałem na urlopie jeżdżąc w tak odległe od cywilizacji rejony, o jakich kiedyś mogłem pomarzyc - po prostu zmieniła mi się psychika i postanowiłem przełamać się - pomogło. Oczywiście wspomaganie farmakologiczne było ale bez awaryjnych silniejszych leków - to trzeba w sobie złamać :!::D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz,Dąbrówka, w moim przypadku to nie jest takie proste. Chciałabym żeby w końcu sobie poszła, bo życie ze świadomością, że ona we mnie jest powoduje, że stale o tym myślę i nagle przywala wszystkim objawami z taką siłą, że mam coraz mniej sił by to zwalczyć. Chciałabym pozbyć się jej całkowicie, wyrwać jak bolący ząb i zwyczajnie spokojnie żyć dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam, a ja myślę że dobrze jest też znaleźć sobie jakies zajęcie oprócz pracy - nie wiem pies (spacery), sport, czy jakąś pasję (zwiedzanie itp.) To odwraca uwagę od nerwicy bo wciąga. A ważne jest aby odwracać mysli od nerwicy - to nasz mózg za to odpowiada

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×