Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

a prawdziwi przyjaciele to jeszcze cie na niego namówią...takie jest moje zdanie...chyba sie nie myle:)

 

[ Dodano: Wto Maj 02, 2006 3:04 pm ]

deprim masz złe doswiadczenia..niektórzy rozumieja ...fakt ciezko zrozumiec cos czego sie samemu nie doswiadczyło ...ale kazdy jakies sytuacje stresujące nerwowe w zyciu miał...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja z moja nerwicą wegetatywna żyłam ponad 10 lat i było dobrze nie leczyłam jej i ogólnie wszystko było ok ( miałam różne co jakis czas problemy z sercem ale przestałam sie nimi przejmować) , tyle tylko że przez swoja głupote(picie alkoholu) doprowadziłam sie do nerwicy lekowej . Teraz wychodze z założenia że same obiawy nerwicy wegetatywnej nie są takie straszne , mozna z nimi żyć pod warunkiem że sie prowadzi odpowiedni tryb życia tzw higieniczny(sport, zdrowe odzywianie, żadnych używek) no i oczywiście relaks,gdybym bardziej na to uważała to pewnie teraz nie miałabym nerwicy lekowej!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anies28 dobrze powiedziane "niektorzy", o tym ze mam nerwice garstka osob wie, jak powiedzialem to kolezance ona odpowiedziala -Chyba zartujesz sobie, dalej zmiana tematu lubie ja, ale nie wszystko wszystkim mozna powiedziec...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie trąbię wszystkim,że mam nerwicę ale moja najlepsze koleżanki wiedzą i całkiem spokojnie sobie z tym radzą, nawet jedna kiedys wpadła jak mialam atak tachycardii to otworzyła okno zrobiła sobie herbatkę i dalej jest ok.

Przynajmniej nie muszę im się w razie czego tlumaczyć.

Jakoś mimo wszystko są ludzie dla ktorych jest to do zaakceptowania , a ja nie muszę się jeszcze denerwować, że jak mnie dopadnie w ich obecności to jeszcze się będę musiała ich reakcją denerwować.

To daje pewien luz psychiczny.

Oczywiście nie każdemu bym powiedziała....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja całkiem Cię rozumiem deprim. Nie wszystkim można ufać...czasem to trudno powiedzieć komuś że mam nerwicę, i trochę mi słabo...nawet jeśli komuś powiem a ta osoba będzie się bardzo starała to nie zrozumie mnie. Każdy przechodzi w życiu jakieś trudne chwile ale nerwicę może zrozumieć tylko druga osoba, która ją ma...no i może dobry psycholog albo psychiatra, ktory ma na co dzień do czynienia z tymi dolegliwościami..ja zrazilam się do pomocy fachowców, ponieważ moja rodzina zawsze wpajała mi że jak ktoś chodzi do psychologa albo psychiatry to jest nienormalny...czasami bardzo się w tym wszystkim gubię i sama nie rozumiem co się ze mną dzieje...jak mam iść do psychologa albo psychiatry dostaję ataku...kiedyś przed wejściem do gabinetu dostałam strasznego lęku....patrzyłam się w lusterko i myślałam że jestem nienormalna mam schizofrenię..teraz gdy zaczęlam wchodzić na forum...zrozumiałam że podłożem moich objawów są różne lęki a nie schizofrenia...

 

[ Dodano: Wto Maj 02, 2006 4:42 pm ]

Ktoś kto nigdy nie miał nerwicy nie wie jaka to męczarnia ją mieć...gdy nie można poradzić sobie z emocjami i sobą...a stan duszy uwidocznia się na ciele, gdy ma się podwyższone ciśnienie, drży całe ciało, nie można odychać, kołuje się w głowie...kiedyś moi niby znajomi starali się zrozumieć bo było kilka osób które wiedziały o mojej sytuacji ale zawsze mieli jakieś ale...myśleli że leki, psycholog i psychiatra załatwi sprawę gdy tu niestety to nie wszystko... :arrow:

 

Aby wszystko odbudować potrzeba naprawdę wiele pracy zrozumienia....

A ja zaliczam się do tych która nie wierzy w kurację lekową. Tabletki pomagają ale tylko na chwilę...

 

pozdrawiam wszystkich zagubionych, nadwrażliwych

 

[ Dodano: Wto Maj 02, 2006 4:46 pm ]

Większość osób zazwyczaj się ode mnie odwróciło, bo nie potrafili zrozumieć tego wszystkiego..czułam się tak jakbym żyła w innym świecie

oni swoje i ja swoje...po pewnym czase stracili po prostu cierpliwość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Smutna już gdzieś pisałam moja lekarka mi powiedziała że leki to tyko moment przejściowy.Zanim się podejmie leczenie trzeba się zastanowić , czy chcesz si ę wyzwoli ć z tej choroby czy nie. Czy będziesz się leczyć czy nie.Jeżeli nie to nie ma sensu zaczynać.Bo po pierwsze leki są drogie, a po drugie nie będzie efektu leczenia. Leki są po to by w pierwszej fazie leczenia pomagały wyjść na prostą .U niektórych wystarczają

nawet zioła.Póżniej musi być psychoterapia, aby nerwica nie powróciła.Przemyśl to sobieZyczę mądrego wyboru.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj agapla, ja ze swoich doświadczeń wiem że może być trochę spokoju.Miałam takie chyba 2 lata. Tylko jak póżniej życie daje nam za mocno po tyłku, nerwica wraca i to ze zdwojoną siła..Dłatego po tych kilkunastu latach oddałam się w ręce specjalistów. Nareszcie czuje się lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

napiszcie jak odreagujecie po np leku albo po stresujacym dniu ,moze smieszne to ale ja np wracajac z imprezy albo zz roboty w nocy lubie se troche podrzec puche ;] wiem ze budze ludzi ale uff jaka ulga;]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurde ja równiez mam ochote iśc do lasu i sie wydrzeć za wszystkie czasy...ale jakoś mi głupio....hehe. To chodzi juz za mna od x czasu......normalnie Ci zazdroszczę...... Ale bede musiał sie w koncu wybrać....... :D:D:D

Tylko mam nadzieje ze nie złapie mnie żaden leśniczy..... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tez mam olbrzymie problemy z koncetracja. a skoro nie potrafie sie skoncentrowac to odpuszczam jakies zadanie, a skoro odpuszczam to unikam a skoro unikam to staje sie bezradny i tak niewiadomo kiedy zamyka sie kolko nic nie robienia - niskiej samooceny, refleksji ze juz koniec studiow a ja sie wszystkiego boje bo na niczym nie potrafie sie skoncentrowac i nawet przez to do konca nigdy sie nie okreslilem. zaczalem chodzic na behawioralno - poznawcza. mam rok do konca studiow, chcialbym wreszcie zeby jakos to wyszlo.trzymajcie kciuki za mnie - ja bede za Was. motywujmy sie, chwalmy malymi sukcesami i powoli do przodu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Smutna ja też myślałam że jestem nawiedzona :)bo żaden z czterech moich lekarzy nie wyprowadził mnie z błedu,dopiero jak poznałam ludzi takich samych jak ja zaczełam myslec i to był przełom w mojej chorobie.Nie mam juz takich mysli . Gdy chcesz komus powiedziec o swoich cierpieniach nie kazdy musi to zrozumiec ,bo ludzie boja sie czegos o czym nie maja pojecia i dlatego duzo znajomych umyka, ale jak powiesz osobie ktora to samo czuje ze masz kołatania ,ze masz telepke to wszyscy wiedza co to jest.Ja mam przyjaciołke tez chora z ktora sie spotykam bardzo czesto ,przy pierwszym spotkaniu u mnie w domu powiedziałam jej ze jesli cos ja wezmie to niech robi co chce nawet moze biegac po mieszkaniu :) ona natomiast powiedziała mi ze jesli bede miała ochote to moge u niej nawet polezec na dywanie :) chodzi mi o to ze dla nas wszystkie te dziwne zachowania sa normalne ,ale sama swiadomosc ze druga osoba to rozumie juz duzo daje.Ja mam problem z wyjsciem sama na dwor i w duze skupiska ludzi,moja kumpelka zaprowadziła mnie w takie skupisko ale cały czas trzymałysmy sie za rece,dziwnie to wygladało ale dla mnie nic sie nie liczyło tylko to ze ona jest obok ze wie co ja czuje no i ze mnie trzyma,chociaz obok był moj mąż.A znajomi no coz nie kazdy moze wszystko zrozumiec i nie mozna miec do nikogo o to pretesji :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam dosyc dziwna dorywcza prace na recepcji hotelu gdzie nic sie nie dzieje. jakas godzine temu napisalem posta, ze mam problemy z koncentracja po czym udaje mi sie wynotowac kilka rzeczy do pisanej pracy zaliczeniowej. pojawia sie klient zwalniam na chwile komputer. sam dostaje jakis euforycznych mysli : ze wszystko bedzie jednak dobrze, ze sie uda , ze zrobie kilka rzeczy ktore planuje, po czym siadam z programem jakiegos teatru i opisy poszczegolnych sztuk niemal mnie rujnuja "zagubienie, niespelniona milosc, sen, narkotyki". Rujnuja na zasadzie, ze czuje ze je niemal przezywam i sam jestem swiadkiem i bohaterem takich historii w moim zyciu.Koncze to czytac i pojawiaja sie pytania czy ja aby jestem normalny i czy ciagle nie bede sobie musial powtarzac ze jak cos bede robil i probowal odsunac rzeczy ktore dzialaja na moja wyobraznie wlasnie w ten sposob to jakos mi sie uda. Ale co jesli cala rzeczywistosc jest surowcem ktory moj umysl przetwarza w ten sposob? Zaczynam sie bac ze wszystko postrzegam w tych kategoriach i wszystko jest dla mnie zagrozeniem a raz szansa. globalizacja, stosunki miedzyludzkie. wszystko. CZY TO NORMALNE? czy tez macie podobnego rodzaju odbiory rzeczywistosci. prosze o komentarz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiele sztuk. czytalem opisy. nie wiem jak Wy ale ja boje sie tez np zmian ktore zachodza we wspolczesnym swiecie w jakims stopniu. Ostatnio czytajac cos w gazecie o fali emigrantow o przesuwaniu sie srodka ciezkosci gospodarki w strone Chin (chyba juz dawno zostal przesuniety) "pomyslalem ze wszystko przez chinczykow i wszystko porozdawane". Sam juz nawet nie wiem czy nie dopatrzylem sie hipohondrycznie w tej mysli poczatku schizofrenii i urojen - bo co niby chinczycy na swoj sposob maja wspolnego ze studentem z krakowa? jakkolwiek pamietajcie o tzw. efekcie motyla - wzsystko jest ze soba powiazane. Czasami sie z siebie smieje i tych mysli ale coraz czesciej towarzyszy im juz tylko dodatkowy stres w postaci bolu glowy i wcale nie ma ..."przekroczenia granicy cierpienia za ktora pogodny usmiech sie zaczyna".

be in touch

/grzesiek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak. chociaz czasami juz sie gubie czy wiem wiecej niz inni, czy to tylko lek przeze mnie przemawia. wyglada na to ze jedni bardziej pierwotnie skoncentrowani sa na dzialaniu - inni na mysleniu. ja i pewnie Wy to ta druga kategoria.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hahhahahaaha ja twardo obstawiam przy "za" :) eee tam zmiany osobowości hahahah przypuszczam że w realu uśmialibyśmy się do łez ze swoich wynaturzeń :) w domu mi mówią co mnie to wogóle obchodzi i czasami (co dziwne przy naszej przypadłości) myślę że jestem ponad miarę inteligentny bo za dużo rozumię :) ale po rozmowach z innymi szybko wracam na ziemię :) [i tak mi się wydaję że jestem ponad inteligentny :twisted: ]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zanim zaczely sie ataki i nerwica cala fala zaczelam miec problemy ze snem... podobnie jak deprim nie moglam spac z powodu wojny w Iraku,doszly jeszcze niepokoje lalkami barbi,ktore tworza negatywny obraz samej siebie w glowach malych dziewczynek i hip-hopu... myslalam nad tym co sie dzieje ze swiatem, dokad zmierza.

Z tego to widze... to naturalna kolej rzeczy w rozpoczeciu lub trakcie nerwicy. Poklady zlosci i energii jakie w sobie tlumimy... kazdy z innego powody, sa przelewane na zamartwianie sie doslownie wszystkim...zamiast wykorzystac swoja energie i zlosc na pozytywne dzialanie my to odwracamy i powoli niszczymy samych siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×