Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Barth, nikt nie pisze, bo w sumie, nie wiadomo co napisać. Na podstawie Twojego opisu nie da sie nic wywnioskować, tzn. nie postawimy Ci diadnozy. Moim zdaniem powinieneś się udać do specjalisty, a jeśli już byłeś, to zwyczajnie powiedzieć, że nie pomaga. Potrzebna Ci profesjonalna diagnoza - nam nie napisałeś nic o swoich problemach, które mogłyby wywołać nerwicę, a jedynie o objawach.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To może spróbuj ponownie? Zdarzają się marni lekarze, czasem my jesteśmy nie gotowi... Ale to nie powód, by ''na złość cioci odmrozić sobie uszy''. Wybierz się do specjalisty, to żaden wstyd. Jakbyś był chory na raka, tez byś sie zniechęcił po 1 próbie?

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje sie to być nerwicą lękową, lub nerwicą natręctw, jeśli odczuwasz silny dyskomfort gdy na siłę spróbujesz myśleć o czymś innym, niż o tych zagrożeniach.

 

To normalne, że bagatelizujesz, gdy Ci mija normalne, ale szkodliwe. Powinnaś skonsultować się ze specjalistą i być szczera w tej rozmowie...

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam - szperajac po internecie natknąłem się na to forum.

 

Mój problem wygląda następująco.

 

Od jakiegoś roku mam problem z oddychaniem - poprostu czesto czuje potrzebe głebokiego wdechu tak jakby mi brakowało powietrza - kiedy wstaje po nocy czuje sie w miare dobrze natomiast popoludniu sie to nasila.

 

Jak się to zaczęło myślałem że może coś z płucami - robiłem prześwietlenie płuc, spirometrie i wszystko było dobrze ( dodam że trenuje również sztuke walki i praktycznie codziennie mam ruch - z kondycją jest dobrze, ale to oddychanie bardzo mi przeszkdza w trenowaniu )

 

Dodam tylko że po alkoholu - np kiedy pojde na jakas impreze też lepiej mi się oddycha

 

Inną rzeczą jest to że czesto mam uczucie scisku serca oraz takie uczucie "świeżbu" - miałem robione badania serca które również pokazały że wszystko jest w normie.

 

 

Ostatnio byłem u lekarza i od 4 dni biore Atarax.

 

Być może ktoś z forumowiczów miał podobny problem do mnie ?

Z góry dziękuje za odpowiedzi i pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytam rozne objawy i nie moge znalezc kogos kto mialby to co ja - powiedzcie mi, mieliscie cos takiego ze odczuwaliscie lek caly czas, non stop?

Ja od dokladnie roku mam niepokoj nonstop, nie bylam ani razu zrelaksowana, ani razu glosno sie nie smialam, nie znajduje absolutnie nigdzie ucieczki od tego stanu. Opanowalam w miedzyczasie ataki paniki, wrocil spokojny sen, ale dni sa straszne. Zupelnie jakby lek byl we mnie, wryl sie w moje cialo i dusze, niezaleznie od mojej woli. Depersonalizacja mnie wykancza. Powoli odchodze od zmyslow. Ma ktos tak?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mój lęk objawia się w kontaktach z innymi ludźmi. wtedy drżą ręce, poci sie ciało a w gardle jedna wielka klucha i niemoc wypowiedzenia słowa, no i serce wali jak oszalałe, wtedy czekam tylko na to kiedy bedę mogła uciec i schować się sama ze sobą. no i ta ocena innych ludzi, miesza mi w głowie strasznie. kiedy mówie o tym bliskim odpowiadają że to zwykła nieśmiałość a nie choroba. może ja panikuję, przecież ludzie mają większe problemy, ale co zrobic jeżeli to nie pozwala mi normalnie żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich!

Jestem całkiem tu całkiem nowa.odnalazłam tą stronkę bedąc dzis w wielkiej desperacji,rozpaczliwie szukając odpwiedzi...

po 10 latach bycia w toksycznym zwiazku rok temu w koncu zdecydowalam sie na zakonczenie go.dlaczego tak dlugo z tym czekalam,wykanczana psychicznie,poniewierana...dlatego ze nie bylo tak przez caly czas ,pojawilo sie dziecko i robilam to dla niego,wiem ze bez sensu,teraz to wiem...jakos sobie wtedy radzilam,wydawalo mi sie,ze mam w sobie sile i pokonam to wszystko,nie dam sie wykonczyc.

 

teraz mam spokoj,zmagam sie jedynie z miejska dzungla i walcze troche o przetrwanie bo wychowuje sama dziecko,wynajmuje mieszkanie

itp,radze sobie jakos czasem gorzej czasem lepiej,uspokoilam sie,odetchnelam z ulga..az tu nagle pewnego dnia zaslablam,totalnie opadlam z sil,zabralo mnie pogotowie i zaczelo sie szukanie przyczyny mojego zlego samopoczucia,zawrotow glowy,problemow z oddychaniem(co ciekawe glownie na zewnatrz),arytmii.

zrobialm rezonans,tomografie,kregoslup szyjny lekkie nieprawidlowosci nie mogace powodowac takich objawow jednak,mnostwo badan i nic,wszystko ok.

otropeda skierowal mnie na psychoterapie twierdzac,ze przypuszcza iz moge miec nerwice lękową,zaczynam ją w przyszlym tygodniu,ale czy to mozliwe??

teraz kiedy zyje juz duzo spokojniej,nikt mnie nie meczy i zaczelam sobie radzic?wczesniej w tych najgorszych momentach staralam sie nad soba panowac,teraz mam wrazenie,ze nie kontroluje niczego...nie moge normalnie egzystowac,boje sie wyjsc na zewnatrz,tego,ze zaczne miec zawroty glowy,ze zemdleje albo przestane oddychac,bezpiecznie czuje sie tylko w domu....

zawsze wszystko drazylam,analizowalam,bylam bardzo ambitna,zbyt samokrytyczna,z niska samoocena.bardzo wazne bylo to co mysla o mnie inni,wazniejsze niz to co mysle o sobie sama,jak wypadne...

pytania,czy jestem na tyle interesujaca by moc zwrocic czyjas uwage a jesli nawet tak sie juz stalo to napewno ktos ma w tym jakis cel bo przeciez nie moge byc ciekawa i wartosciowa dla kogos tak po prostu...

przez fakt ze jestem ponad miesiac na zwolnieniu praktycznie nie mam juz pracy,nie wiem jak ogarne to wszystko,moje dziecko,siebie i jak przetrwam w tej dzungli,czuje sie taka bezradna,nie ufam nikomu,wydaje mi sie,ze kazdy sprzyja mi tylko pozornie i chce mnie skrzywdzic...

boje sie schizofrenii i nie wiem co dalej....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hm... cóż moge powiedzieć, współczuje,ale jak zaczniesz chodzić na terapie do dobrego lekarza napewno ci pomoże, nie na mawiam Cię do brania leków ale może sie zastanów teraz leki sa bardzo bezpieczne i dobre,załagodzą objawy,a psychoterapia powinna usunac skutk. Bedzie dobrze. leki pomogłby ci np. w pracy żebyś nie zawaliła sprawy. Polecam także książki takie jak"pokonac lęki i fobie" czy"oswoić lęk". Jeżli jesteś z warszawy moge ci pożyczyć :) pomogą Ci one zrozumieć kilka ważnych dla Ciebie spraw których nie jesteś świadoma a w praktyce naprawde mogą pomóć!!! życze powodzenia, nie poddawaj się! Bedzie dobrze im szybciej zaczniesz sie leczyc tym szybciej wyzrowiejesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moja szefowa zatrudnila juz kogos na moje miejsce wiec szukam czegos nowego,troche to ponad moje sily w tym momencie lecz nie mam wyjscia.dziekuje wam,caly czas mam jeszcze nadzieje,ze to jednak nie jest to tylko jakas chwilowa niedyspozycja,ale zaczyna do mnie docierac

ze chyba jednak nie i mam coraz wieksza swiadomosc swojego problemu.

ciezko znalezc dobrego lekarza,dobry psycholog zdarza sie rzadziej niz dobry internista,ale licze na swoj fart chociaz w tej kwestii :D

książki chetnie pozyczę :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak :) moj bol byl taki jak opisywal ktos wyzej tyl glowy i kark pulsowala mi glowa z jednej strony mialem wrazenie ze mam galaretke :( robilem tomografie nic nie wyszlo nie zapomne jak ten mlody neurolog przepisal mi alprox od tamtej pory przysiegam ze nigdy mnie juz nie bolala glowa :) ale znam ten bol i nie zazdroszcze z drugiej strony i tak wolalem miec bol glowy niz brak tchu i sie dusic tego w nerwicy najbradziej sie boje mnie zabija brak powietrza !!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, że liczysz się z tym, że to może być nerwica. Im więcej będziesz wiedziała o sobie, tym dla Ciebie lepiej, bo będziesz wiedziała co się z Tobą dzieje. Nie bój się schizofrenii, nie jesteś na nią chora i nie będziesz.

 

Co do tego, że nerwica zaatakowała w dziwnym momencie, hm, moim zdaniem ona była w Tobie już dawno. Widzisz, to nie jest kaszel, na nerwicę składa się wiele różnych czynników, przeżyć, które są w ludziach, aż raz kiedyś odpali się jakiś cyngiel i ona przybiera gorsze formy - te które opisałaś np. Nie wiem, myślę, że wcześniej miałaś potwornie dużo na głowie żeby mieć na nerwicę czas.

 

Natik tu każdy z nas wie co znaczy lęk przed pracą, wychodzeniem z domu, zawroty itd. Wiele osób jednak pracuje, wychodzi. Przecież udawało Ci się to wcześniej, czemu znów nie miałoby być jak dawniej? Uwierz w siebie. Masz dla kogo się wyleczyć. Nie ma jednak złotego środka, nie wstaniesz jutro i wszystkie lęki odejdą, ale spokojnie, poznaj siebie, zaakceptuj taką jaka jesteś i powoli idź przez życie dalej. Może jeszcze poznasz jakiegoś miłego kolegę? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, miałaś problemy stłumione i opancerzone w sobie - teraz zaczęły wychodzić. Terapia na pewno Ci pomoże, a ''odśrodkowego'' doświadczenia, zrozumienia problemów i leków innych, otwartości na nie, a także zdobytej podczas leczenia znajomości siebie samej, nikt Ci nie zabierze :smile:

 

Trzymam kciuki, pisz, gdy będziesz miała ochotę. I pozdrów dzieciaczka :D

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie myślę,że wcześniej faktycznie hamowałam to w sobie,tłumiłam emocje a teraz może jakoś podświadomie je uwalniam i wypuszczam na zewnątrz.jednak tylko w taki sposób jestem w stanie się ich pozbyć i chyba własnie to zrozumiałam...bo ile moge w sobie pomieścić,sa jakieś granice przecież tym bardziej że drobna jestem :D

nie moge się doczekac tej terapii,pogadać z kimś kto w końcu mnie zrozumie i spojrzy na moj problem nie jak na kolejne pole do popisu dla Nati a jak na fakt który istnieje i jest niepodważalny.

Tak mi ktoś ostatnio właśnie powiedział,ze wmawiam to sobie tą całą nerwicę by zabłysnąc i zwrocic na siebie uwagę...no co za bzdura...

cieszę się,ze moge liczyć na Wasze rady i bardzo bardzo Wam za nie dziekuję.kolegów fajnych znam kilku:)ale dopoki nie uporam sie z sama sobą nie zbliżam się do nikogo by nie obarczać swoimi problemami juz na starcie,muszę zrobić najpierw ze soba porzadek.

wracam powoli do mej muzycznej pasji,mam sporo czasu bo jestem wciaz na zwolnieniu i zaczynam rozgladac sie za nowym mam nadzieje ciekawszym zajeciem,oby starczylo mi na to wszystko siły...

dzieciaczek dziękuje za pozdrowienia i również pozdrawiamy wszystkich :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sens życia nie tkwi w życiu tylko w Tobie i musisz chcieć go dostrzec,nawet jeśli wszystko się wali.Twoje istenienie to sens,wszystko ma jakiś cel i nic nie dzieje sie tak po prostu.czasem tylko po to by pozwolic nam stać się lepszymi i silniejszymi.nie zawsze dostaje sie to co się chce a czesto to czego najmniej sie pragnie,jednak dzieki temu potrafimy odróznic to co dla nas zle od tego co daje nam radosc i szczescie,inaczej bysmy sie troche pogubili:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio wstaje prawie codziennie z bolem serca lub pieczeniem w okolicy i natychmiast ogarniaja mnie mysli o tym co zle zrobilem w przeszlosci.Czasami drecza mnie bardzo dziwne tematy np. rozne przedmioty ktore kupilem zostaly zle uzyte i mimo iz sa nowe oraz dzialaja bez zarzutow ja czekam tylko kiedy sie zepsuja i bede mogl je wyrzucic poniewaz np. bateria byla nieprawidlowo naladowana co skraca jej zywotnosc, a niestety nie da sie jej wymienic -dla mnie jest to kolejny element ktory bedzie mnie dreczyl.Niemoge wiec normalnie zyc i planowac zycie bo ciagle mysle ze najpierw musze poukladac wlasnie wyzej opisane tematy co z kolei jest niemozliwe gdyz nie mam kasy zeby cokolwiek wymienic na nowe.Moze to brzmi jak fobia dwunastolatka a ja mam grubo po dwudziestce jednak nie daje sobie z tym rady -wstaje rano i niechce mi sie po prostu nic robic a w pracy zalewa mnie potem kilkukrotnie mimo bardzo lekkiego wysilku, no i to serce ciagle mnie boli a waga od kilku lat jest za niska moze nie drastycznie ale jestem chudzina -zona niestety cierpi najbardziej ,mimo faktu iz bardza ja kocham nie moge normalnie z nia rozmawiac poniewz od razu mnie cos wkurza i dialog polega na tzw.odburknieciach a nie normalnej rozmowie .Mam tez inne fobie juz za soba lub w trakcie a takze lekomanie i kompleksy ale ta najbardziej mnie wykancza-moze ktos cos poradzi jak z tym walczyc i co robic bo chcialbym wreszcie zyciem sie zajac a wiecej mam mysli o smierci gdyz boje sie ze wreszcie dopadnie mnie jakis zawal lub cos innego przy takim trybie zycia?Z gory dziekuje za odpowiedzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

az tu nagle pewnego dnia zaslablam,totalnie opadlam z sil,zabralo mnie pogotowie i zaczelo sie szukanie przyczyny mojego zlego samopoczucia,zawrotow glowy,problemow z oddychaniem(co ciekawe glownie na zewnatrz),arytmii.

zrobialm rezonans,tomografie,kregoslup szyjny lekkie nieprawidlowosci nie mogace powodowac takich objawow jednak,mnostwo badan i nic,wszystko ok.

 

Tez miałem takie objawy i tez niewiadomo co to było może to nastepne stadium choroby :cry: . Dla mnie Nerwice biorą się przez otoczenie i presje jakie wywiera na nas. Niemogac spełnic oczekiwan innych wpada sie w coraz to głebsze dołki i na tym budduje sie nerwica. Trzeba nauczyc sie zyc dla samego siebie nie patrzac co mysla inni ale jak to zrobic :?: kiedy sie jest takim wrazliwym... Ostatnio czytałem fajny artykuł gdzie tłumaczyli to jako uzależnienie tak jak człowiek uzależnia sie od używek tak jest uzależniony od otoczenia :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam otoczenie w dupie. Tzn ludzi mi obojętnych, sąsiadów, obywateli miasta itd. Zależy mi tylko na rodzinie i kilkunastu znajomych, ale też nie tak, że ważne jest dla mnie żeby mnie za wszelką cenę lubili. Jestem sobą, jestem wobec nich szczery, nie robię głupot. Jak mnie ktoś nie akceptuje, to pech. a szczęście kilka osób akceptuje :).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio wstaje prawie codziennie z bolem serca lub pieczeniem w okolicy i natychmiast ogarniaja mnie mysli o tym co zle zrobilem w przeszlosci.Czasami drecza mnie bardzo dziwne tematy np. rozne przedmioty ktore kupilem zostaly zle uzyte i mimo iz sa nowe oraz dzialaja bez zarzutow ja czekam tylko kiedy sie zepsuja i bede mogl je wyrzucic poniewaz np. bateria byla nieprawidlowo naladowana co skraca jej zywotnosc, a niestety nie da sie jej wymienic -dla mnie jest to kolejny element ktory bedzie mnie dreczyl.Niemoge wiec normalnie zyc i planowac zycie bo ciagle mysle ze najpierw musze poukladac wlasnie wyzej opisane tematy co z kolei jest niemozliwe gdyz nie mam kasy zeby cokolwiek wymienic na nowe.Moze to brzmi jak fobia dwunastolatka a ja mam grubo po dwudziestce jednak nie daje sobie z tym rady -wstaje rano i niechce mi sie po prostu nic robic a w pracy zalewa mnie potem kilkukrotnie mimo bardzo lekkiego wysilku, no i to serce ciagle mnie boli a waga od kilku lat jest za niska moze nie drastycznie ale jestem chudzina -zona niestety cierpi najbardziej ,mimo faktu iz bardza ja kocham nie moge normalnie z nia rozmawiac poniewz od razu mnie cos wkurza i dialog polega na tzw.odburknieciach a nie normalnej rozmowie .Mam tez inne fobie juz za soba lub w trakcie a takze lekomanie i kompleksy ale ta najbardziej mnie wykancza-moze ktos cos poradzi jak z tym walczyc i co robic bo chcialbym wreszcie zyciem sie zajac a wiecej mam mysli o smierci gdyz boje sie ze wreszcie dopadnie mnie jakis zawal lub cos innego przy takim trybie zycia?Z gory dziekuje za odpowiedz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, mam 18 lat i jestem tu nowy.

Mój problem, jak każdy zresztą z opisanych na forum jest poważny.

 

Otóż męczy mnie dłuższe przebywanie z ludźmi.

Chodzi mi o zajmowanie kogoś rozmową..

Stresują mnie sytuacje, kiedy zostaje z kimś sam na sam w jednym pomieszczeniu...

 

Wydaje mi się, że jestem taki strasznie zwykły. Chciałbym być dobry i pomagać ludziom, ale nie potrafie sam siebie zaakceptować.

Nigdy nie miałem dziewczyny... Po prostu boje się, że bym ją zanudził.

 

Nie piszę tego postu, żeby się komuś wygadać, ale proszę osoby doświadczone o pomoc albo chociaż jakieś pocieszenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×