Skocz do zawartości
Nerwica.com

Orzeczenie o stopniu niepełnosprawności w depresji


hanails

Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie,

Od czerwca 2013 (przed 21 rokiem życia) leczę się na zaburzenia lękowo-depresyjne. Zarówno farmakoterapia jak i psychoterapia nie przynosiły jednak rezultatów. W lutym 2014 podjęłam próbę samobójczą, po której trafiłam pierwszy raz do szpitala. Ze szpitala dostałam diagnozę depresji z objawami psychotycznymi ponieważ wystąpiły u mnie urojenia. Z do tego momentu zebraną dokumentacją medyczną złożyłam wniosek o przyznanie renty socjalnej. Renta została mi przyznana na 2 lata i orzeknięto całkowitą niezdolność do pracy na ten okres. Od września do grudnia 2014 znów przebywałam w szpitalu z powodu zaostrzenia objawów pomimo leczenia. Tym razem dostałam diagnozę zaburzeń depresyjnych. Dodam iż do każdej z trzech stawianych mi diagnoz dodawano zaburzenie osobowości (kolejno: schizoidalne, unikające i ostatnio chwiejnej emocjonalnie) oraz mam problem z samookaleczaniem. Przez cały czas biorę leki i z tego co rozmawiałam z moją lekarką jeszcze długo będę musiała je brać. Do tego uczęszczam na psychoterapię. Teraz postanowiłam starać się o orzeczenie o stopniu niepełnosprawności, bo chcę spróbować wrócić na studia, a wiem, że istnieje coś takiego jak stypendium specjalne dla osób niepełnosprawnych. Jeśli dostałabym umiarkowany stopień niepełnosprawności mogłabym się starać również o zasiłek pielęgnacyjny. Moje pytanie brzmi czy na tak "pospolitą" chorobę jak depresja mam w ogóle szanse na dostanie takiego orzeczenia ? Czy mam szanse na stopień umiarkowany czy raczej lekki ? Przeczytałam, że ZUSowskie orzeczenie o całkowitej niezdolności do pracy jest równoznaczne z umiarkowanym stopniem, ale "przemiła" Pani przy Komisji do Spraw Orzekania wybiła mi to z głowy, argumentując iż "ich" Komisja to odrębny urząd i o ZUSie nic nie chciała słyszeć.

Pozdrawiam i dziękuję :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak to jest z przyznawaniem niepełnosprawności w przypadku depresji, ale wydaje mi się, że ze wszystkimi swoimi zaburzeniami dostaniesz orzeczenie i to stopień znaczny. Pospolitość choroby nie ma nic do rzeczy.

W orzecznictwie nie uznają orzeczeń z komisji ZUS-owskiej, bo ZUS orzeka nie tyle o samej niepełnosprawności (czyli chorobie), co o niezdolności do pracy, niezależnie od choroby. Natomiast podobno w druga stronę tak się może zdarzyć, że ZUS uzna orzeczenie z orzecznictwa lub przynajmniej bardzo będzie się nim kierował.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

podepnę się pod temat,

Ostatnio po wizycie u psychiatry, skierował mnie on do psychologa. Poszedłem się umówić na spotkanie i pierwsze co usłyszałem, od szanownej pani psycholog, to pytanie czy staram się o orzeczenie. Przyznam, że mnie zamurowało. Czy w Polsce nie można zwrócić się do lekarza specjalisty, tak po prostu, żeby nie dostać już łatki za przeproszeniem `wariata` ? Czy nie można po prostu porozmawiać o swoich problemach? Po tym pytaniu, stwierdziłem, że lepiej nie ujawniać się ze swoimi zaburzeniami nigdzie, bo i tak nie będą z tobą rozmawiali normalnie. W ogóle, jak ktoś chce się podleczyć, na kasę to to jest chyba u nas nie możliwe, a kogo stać na prywatne konsultacje. W Polsce zostajemy skazani na siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to i ja bym się chętnie podpięła pod temat i zapytała was o radę, może ktoś ma podobne doświadczenia i zechce się nimi podzielić.

W zasadzie od 11 lat (z przerwami) leczę się już z powodu depresji, mam za sobą próbę samobójczą i pobyt w szpitalu. Cała ta walka z chorobą zaczęła mi się już przed 18 rokiem życia (nie wiem,czy ma to znaczenie przy depresji, ale czytałam gdzieś, że przy nerwicy tak). Obecnie mam zdiagnozowane ChAD, przyjmuje leki, chodzę na terapię. Za 2 miesiące zaczynam chodzenie na oddział ambulatoryjny (najprawdopodobniej nie na standardowe 3 miesiące a na pół roku, a w zasadzie możliwe nawet, że w trakcie zmieni się to na leczenie w szpitalu, bo już zauważyłam, że wszyscy lekarze mi to wróżą).

Moja sytuacja wygląda tak,że nie jestem w stanie zacząć szukać pracy... Po prostu nie jestem w stanie wziąć się za moje życie, bo już od dłuższego czasu nawet nie potrafię myśleć o jakiejkolwiek przyszłości, boje się wychodzić z domu, mam silne myśli samobójcze. Wszystko jest mi obojętne, nawet to czy żyje. Boje się własnego cienia.

Dochodzi do tego fakt - mieszkam sama z narzeczonym, on pracuje ja nie. Zawaliłam studia 2 razy przez depresje, bo nie byłam w stanie funkcjonować jak normalny człowiek. Mamy marne 1000 zł na miesiąc, a wiadomo, trzeba leki wykupić, za mieszkanie zapłacić...

Biore leki które mnie przymulają na tyle,że czasami muszę czytać jedno zdanie po 3 razy żeby je zrozumieć. Do tego dochodzi fakt, samookaleczeń, które zresztą też ciągną się za mną latami - wiadomo, ze żaden pracodawca nie zatrudni mnie z całymi łapami w ranach i bliznach (z moim brakiem wykształcenia zresztą, w grę wchodzi tylko coś w stylu pracy w sklepie, gdzie ręce są przecież widoczne).

Kumulując to wszystko... czy ja mam jakieś szanse na jakąkolwiek pomoc, skądkolwiek? Na orzeczenie o niepełnosprawności, zasiłek, rentę?

Przepraszam,jeżeli moja wypowiedź jest trochę chaotyczna, naprawdę ciężko mi ostatnio skleić jakiekolwiek zdanie w całości...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Void23 jak najbardziej masz szanse i na orzeczenie i na rentę. Prawdopodobnie dostałabyś znaczny stopień i całkowitą niezdolność. Znam podobne przypadki. Nic nie zaszkodzi spróbować.

 

myślisz? Jako, że ponowiłam leczenie dopiero 3 miesiące temu i to u nowego lekarza, trochę boje się go spytać co o tym sądzi, bo nie chcę, żeby pomyślał,że chce tylko wyciągnąć kase :/.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Void23 moim zdaniem nie jest ważne kiedy ponowiłaś leczenie, ale od kiedy w ogóle masz problemy. To, że musiałaś wznowić leczenie świadczy o tym, że to dotychczasowe nie pomagało i jednie Ci się pogarsza.

Myślę, że powinnaś powiedzieć lekarzowi, bo i tak on będzie musiał wypisać papiery. Może przecież przeczytać w historii Twojej choroby jak się zaczęło, jakiego leczenia próbowałaś i jakie to efekty (słabe) przynosi i oceni Twój stan obecny. Chyba zauważy, ze nie dajesz teraz rady, więc jak miałby chcieć, żebyś normalnie funkcjonowała?!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Void23 moim zdaniem nie jest ważne kiedy ponowiłaś leczenie, ale od kiedy w ogóle masz problemy. To, że musiałaś wznowić leczenie świadczy o tym, że to dotychczasowe nie pomagało i jednie Ci się pogarsza.

Myślę, że powinnaś powiedzieć lekarzowi, bo i tak on będzie musiał wypisać papiery. Może przecież przeczytać w historii Twojej choroby jak się zaczęło, jakiego leczenia próbowałaś i jakie to efekty (słabe) przynosi i oceni Twój stan obecny. Chyba zauważy, ze nie dajesz teraz rady, więc jak miałby chcieć, żebyś normalnie funkcjonowała?!

 

Może masz racje, chyba powinnam z nim pogadać na ten temat. W każdym bądź razie,mega Ci dziękuje za odpowiedź, podniosła mnie trochę na duchu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lecze sie w poradni psychiatrycznej od ok 20 lat,hospitalizowany byłem 3-krotnie ;lecze sie tez u neurologa i pulmonologa-dostałem lekki stopień niepełnosprawnosci który mi nic nie daje wymiernego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zbychu 1977 no to pocieszyłeś Void23 !

Ja znam dwa przypadki, że osoby miały depresję i nerwice lub fobie, stwierdzone w młodości (jako dzieci lub nastolatki). I nie były wcześniej hospitalizowane a mimo to dostały najwyższy stopień. To wszystko zależy od komisji. Ale próbować warto, bo może się udać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem w trakcie wyrabiania grupy. O rente też się starałem ,ale nie dostałem po 3 komisjach. Mam już lekki stopień ze względu na nogę. Liczę na to ,że podbiją mi na umiarkowany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć!

Piszę do Was, żeby się poradzić, bo nie wiem, czy jakiekolwiek działania w tej sprawie mają sens.

Mam przyznany lekki stopień niepełnosprawności z racji na epilepsję, na którą leczę się od 4 roku życia. Jednakże od ubiegłego roku zaczęłam chodzić do psychiatry, który zdiagnozował u mnie depresję, nerwicę lękową i zaburzenia osobowości. Wcześniej w sumie byłam tylko "diagnozowana" przez psychologów przy okazji spraw rozwodowych - moja mama rozwodziła się z ojczymem, który ogólnie piekło nam zgotował, stąd te badania i rozmowy z psychologami. Po pierwszej wizycie u psychiatry dostałam skierowanie na psychoterapię, na którą dostałam się dość szybko, jednakże skutki całego leczenia nie są zbytnio widoczne, wręcz cały czas mam zmieniane, zwiększane dawki leków, bo nawet jak nie mam napadów paniki to się duszę (badania miałam robione, wykluczyły wszystkie symptomy somatyczne, więc przypisuje się to nerwicy). No i jest tak, że potrafi być dwa tygodnie względnie okej (poza objawami nerwicy, ale chociaż te myśli depresyjne gdzieś uciekają), a potem znowu zaczyna się robić po prostu strasznie. Z racji zaburzeń psychicznych nigdy nie byłam hospitalizowana. Stąd moje pytanie - czy mam po co w ogóle starać się o podwyższenie stopnia? Stopień lekki dużo mi nie daje, a z umiarkowanym miałabym nawet więcej możliwości rozwoju, gdyż studiuję i wiem, że dla osób ze stopniem znacznym i umiarkowanym są ciekawe programy i opcje. Z góry dziękuję za odpowiedź :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×