Skocz do zawartości
Nerwica.com

Poczucie bezsensu zycia


zwirunio

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

Jestem nowa na forum, nie mam z kim porozmawiać o moich problemach, właściwie to nikt mnie nie rozumie. Wszyscy twierdzą, że i tak mam dobrze. No i faktycznie patrząc z boku wszystko może wydawać się piękne. W ubieglym roku skonczylam studia pierwszego stopnia (mam 23 lata) w miescie w poblizu miejscowosci w której się wychowałam. Latem wyszlam za mąż, pozniej zaczelam studia magisterskie na jednej z warszawskich uczelni. Teraz mieszkamy w Warszawie. W miedzyczasie wygralam duzy konkurs dotyczacy innowacji. Niestety mam wrazenie ze to wszystko nie moja bajka. Na dane studia poszlam tylko dlatego ze namowil mnie na to juz teraz moj maz, a ze jestem uparta i zawsze staram sie konczyc to co juz zaczelam, postanowilam sie na nich przemeczyc. Ale naprawde jest mi ciezko. Placze nad tymi ksiazkami nie mam sily, meczy mnie sama mysl o tym ze musze isc na uczelnie , czesto musze prosic meza o pomoc, bo wielu zagadnien nie rozumiem. Ogolnie uwazam ze studia techniczne sa nie dla mnie. Z checia bym je zostawila ale nie wiem w jaki sposob udaje mi sie zaliczac na calkiem przyzwoite oceny, i to powoduje wyrzuty sumienia i ciezko byloby mi ot tak je rzucic. Ogolnie rzecz biorac jak mam zjazd cala sie trzese, mam biegunke, nie moge sie skupic, mecze rodzine... No ale to tyle o studiach. Zaczynam coraz czesciejmyslec ze wielkim bledem byl moj slub. Moj maz ma zupelnie inne podejscie niz ja do zycia. Bardzo nastawia sie na pieniazdze. Za wszelka cene.. Zalozyl sie z jakims kolega ze przed 30 zarobi pierwszy milion, i chyba faktycznie tak chce zrobic. Ja z kolei jestem bardzo spokojna, niesmiala, nie gonie za pieniedzmi. Nie mamy normalnego zycia bo albo ja sie ucze albo on siedzi w tym komputerze i ciagle cos robi. Strasznie sie dusze.

Mieszkamy w Warszawie w centrum miasta. Ja pochodze ze wsi i sama ta zmiana powoduje ze czuje sie nieswojo. Chcialabym wrocic na wies. Kocham tam przebywac kocham zwykle prace na wsi, kocham zwierzeta lubie sie nimi opiekowac, mam dosc tej nauki. Ale wiem ze moj maz nigdy nie zrezygnuje ze swoich ambicji. Juz nie wystarcza mu Warszawa, chce wyjechac za granice i zabrac mnie. Ja czuje ze jest ze mna coraz gorzej, maz wymaga ode mnie abym byla super specjalista w zawodzie w ktorym sie ksztalce ( ja tego nie chce :(). Coraz czesciej placze, zamykam sie w sobie, unikam kontaktu ze znajomymi, czesto mam okropne bole glowy i brzucha, czasem mysle o rozwodzie. jedynie oparcie mam w mamie. Co myslicie o moim problemie? Czy to depresja? nie wiem w jaki sposob mam sie ratowac, blagam pomozcie ;(

 

-- 10 sty 2015, 08:39 --

 

Dodam ze te stany bezsilnosci i bezsensu zycia pojawialy sie u mnie juz wczesniej, czesto w sytuacjach stresowych reaguje bardzo stresogennie, nie moge spac w nocy i chcialabym nie zyc :( Mam wrazenie ze ciagle podejmuje bledne decyzje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zwirunio,

A może problemem jest to,że ciągle robisz coś czego nie chcesz tak naprawdę,starasz się zaspokajać oczekiwania innych względem Ciebie,ale żyjesz wbrew sobie,wbrew swoim pragnieniom,albo te pragnienia

głęboko pochowałaś..dlatego jesteś nieszczęśliwa,czujesz,że się dusisz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zwirunio, tez tu mieszkam. Zycie w duzym miescie jest zazwyczaj pogonia za pieniedzmi, ale nie tylko one sa najwazniejsze. Wazne sa tez relacje i zaspokajanie potrzeb obydwojga partnerow. Jezeli zle sie czujesz z tym co robisz, to zmien to. Nie musisz jechac za granice, mozesz zostac tu. Na pewno te problemy Cie przytlaczaja i warto wybrac sie do psychologa, zebys ustalila w rozmowie z nim czego chcesz i nawet jak bedzie trudno to sie tego trzymaj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Włańie mam poczucie ze wszystko robie wbrew sobie, ale nie mam tyle odwagi aby cos zmienic :( Chciałabym wrocic na wies. Interesuje się pszczelarstwem. Razem z tatą założyliśmy własną pasiekę. Pierwszą rodzinę pszczelą złapaliśmy razem bo osiadła na jednej z jabłoni w naszym sadzie :) Ogolnie jestem bardzo przywiązana do tego miejsca, lubie prace na wsi. Najbardziej relaksuje sie na spacerach po łąkach, lasach... Bardzo ciezko mi bylo to zostawic i do tej pory nie moge sie z tym pogodzic, tesknie za tym i bardzo mi tego brakuje. Nawet mialam upatrzone miejsce gdzie chcialabym postawic swoj wlasny dom.. Niestety jestem pewna, z nigdy nie bede tego miala. Czasem rozmawiam z mezem i mowie mu ze te nowe zycie nie do konca mi pasuje, ale coz... On tego nie zmieni. Jest informatykiem, nie zamieni pracy przed komputerem na prace na wsi... Najgrosze jest to, ze mam poczucie ze to ja wszystko musze podporzadkowywac a on od siebie nic nie daje... wydaje mi sie ze to nie jest zdrowe podejscie, mimo ze naprawde go kocham :( no ale tak, przeprowadzilam sie ze swojej ukochanej wsi do duzego miasta, zmienilam nawet kierunek studiow bo na magisterskich studiuje juz cos innego (...bardziej oplacalnego), zmienilam wyznanie, zmienilam cale zycie. Caly czas to w sobie dusze ale nikomu nic nie wypominam. Ogolnie jest mi bardzo zle :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozmawiam od paru dni z mezem, mowie mu ze chce cos zmienic, ze nie jestem szczesliwa... Jednak tak jak myslalam nie przynosi to efektow. On nie poswieci swietnych perspektyw ktore daje mu obecna praca. W sumie poniekad go rozumiem. Ciezko pracowal zeby byc w tym miejscu. I mysle ze zle czulabym sie z tym ze pozbawilam go szczescia kosztem swojego. Nie wiem zupelnie co mam robic, chodze zalamana, nie moge sie na niczym skupic, nie potrafie nawiazac juz z nikim normalnego kontaktu. Tak bardzo mi brakuje spokoju wewnetrznego:( Caly dzisiejszy poranek spedzilismy nad rozwazaniem sensu naszego slubu. Maz doszedl do wniosku ze on mnie bardzo kocha a ze ja bardziej od niego kocham swoja wies i ze to ona daje mi szczescie i ze powinnam tam wrocic. Pamietam jaka bylam szczesliwa z nim przed slubem, bylam wszystkiego pewna, dlatego jeszcze bardziej przeraza mnie to co sie ze mna dzieje :( Teraz Juz sama nie jestem pewna swoich uczuc, naprawde nie wiem co czuje i co bedzie dla mnie najlepsze. A co jesli naprawde go nie kocham..... Moze faktycznie powinnam od niego odejsc, moze znalazlby kogos od kogo bardziej czuje ta milosc:( On twierdzi ze to jego wina bo on caly czas widzial ze najbardziej zalezy mi na tamtym zyciu i nie pozwolil mi byc szczesliwa. Mam wrazenie ze moje malzenstwo sie rozpada, mam wrazenie ze moje cale zycie sie wali. Nie wiem jak mam sie uratowac:( Jestem ciagle zestresowana tymi studiami, mam wszystkiego dosc:( Uwazacie ze powinnam sie zglosic z tym do jakiegos specjalisty? Mysle ze sama sobie z tym nie poradze a nie wiem gdzie molabym sie zglosic. Jesli tak dalej bedzie to chyba umre z zalu i nerow :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgrosze jest to, ze mam poczucie ze to ja wszystko musze podporzadkowywac a on od siebie nic nie daje... wydaje mi sie ze to nie jest zdrowe podejscie, mimo ze naprawde go kocham :( no ale tak, przeprowadzilam sie ze swojej ukochanej wsi do duzego miasta, zmienilam nawet kierunek studiow bo na magisterskich studiuje juz cos innego (...bardziej oplacalnego), zmienilam wyznanie, zmienilam cale zycie.

Kochana, zdecydowanie zbyt dużo poświęceń jak na jednego człowieka ... taka prawda. Nie można się czuć szczęśliwym, rezygnując ze wszystkich swoich marzeń, pragnień, predyspozycji, a nawet wyznania dla drugiej osoby. Nikt nie ma prawa tak wiele od nas oczekiwać. Nie dziwię się, że tak dużo w Tobie obecnie wątpliwości, smutku, a jednocześnie złości na siebie / męża / życie, że nie możesz się realizować w sposób, w jaki byś chciała. Uważam, że na dłuższą metę to kompletnie nie ma sensu ... jesteś bardzo młoda ... możesz dużo w swoim życiu zmienić, ale do tego potrzeba dojrzeć, w czym powinno Ci pomóc spotkanie z psychoterapeutą, a być może także wizyta u psychiatry, jeśli czujesz, że już tego nie ogarniasz i coraz bardziej zatapiasz się w smutku i żalu ... to nie są dobre uczucia, jeżeli przedłużają się w czasie bez perspektyw na zmianę. W skrajnych wypadku mogą doprowadzić nawet do załamania nerwowego, dlatego zachęcam Cię, żebyś nie zwlekała z udaniem się po fachową pomoc. W Warszawie możliwości pod tym względem są na pewno większe niż w małym miasteczku czy na wsi. Więc skorzystaj z tego ... przynajmniej jakiś pożytek z mieszkania w dużym mieście ;) Trzymam za Ciebie kciuki, przede wszystkim za trafne, mądre i przemyślane decyzje, nie podejmowane pod wpływem chwili, ale głębszych przemyśleń, rozważenia wszystkich za i przeciw tkwienia w układzie, w jakim obecnie się znajdujesz. Być może właśnie jakaś osoba z zewnątrz ( psychoterapeuta, przyjaciółka ) pomoże Ci spojrzeć na Twoje obecne życie bardziej obiektywnie, bez emocji. Pozdrawiam serdecznie ;) ( i odzywaj się, co postanowiłaś i jak sobie radzisz ... tu zawsze możesz liczyć na wsparcie i ciepłe słowo, a czasem jak trzeba także kopniaka motywacyjnego ). Arasha

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

Bardzo dziekuje za wsparcie i pomoc z Waszej strony. To bardzo wazne, tym bardziej ze juz nikt z bliskich nie ma sily sluchac moich problemow ani w nich uczestniczyc... Powiem tak. Te moje czarne wizje, mysli i w ogole beznadzieja ciagnie sie za mną już wiele miesięcy. Ale musze Wam powiedziec ze jakies pare tygodni temu moje problemy ktore dotyczyly glownie tego ze sie duze w Warszawie i chce wszystko zmienic, zupelnie zmienily swoj charakter, z biegiem czasu zaczelo to sie przekstalcac w cos innego. Mianowicie cala wine za wszystkie niepowodzenia zaczelam zrzucac na studia... W pewnym momencie doprowadzilam sie do takiego stanu ze juz omdlewalam z powodu stresu, nie moglam jesc spac, tym bardziej sie uczyc. A uczylam sie na sile, bo jak juz wczesniej wspomnialam uparcie zawsze musze konczyc to co zaczelam.. Totalnie sie zapuscilam, przestalam o siebie dbac codziennie tylko plakalam nad tymi ksiazkami i powtarzalam ze nie chce juz przez nie zyc. Juz pomijajac inne przykre objawy jakie dawal moj organizm. Ciagle myslalam tylko o tych ksiazkach nie potrafilam sie zrelaksowac. ( No i co prawda co jakis czas znow przewijaly sie moje mysli ze nie chce tym bardziej byc w tej Warszawie- ale to juz wtedy nie byl glowny problem) No i po ktoryms zjezdzie bylam juz tak wyczerpana i wykonczona tym wszystkim ze postanowilam sie zapisac do psychologa na za 2 dni. No coz... Za ów 2 dni odwolalam wizyte wmowilam sobie ze "a tam jakos sama sobie poradze". Aaa no i jeszcze nie wspomnialam ze wszyscy moi bliscy włącznie z mężem zaczeli mi radzic zeby rzucic te studia albo wziąć urlop dziekanski. Ze po prostu musze od tego wszystkiego odpoczac wziac sie za siebie. Mialam pojsc do psychologa po to aby jakos mnie nakierowal, pomogl znalezc droge.... Niestety nie dalam sobie w ten sposob pomoc. Spisalam na karte sobie wszystkie za i przeciw tej przerwie w nauce ( wyszlo oczywiscie mniej wiecej po rowno...) no i stwierdzilam ze problemy sa po to aby je pokonywac a nie przed nimi uciekac bo bede uciekac cale zycie. Postanowilam zostac na studiach. No i dalej meczylam sie z tymi zaliczeniami. W ten weekend mialam sesje. Dodam ze mimo mojej panicznej obawie przed nauka, studiami (naprawde boje sie otwierac materialy a nawet wchodzic na kampus bo zle mi sie kojarzy :( ) mam dobre oceny poki co nie mialam zadnych poprawek. No i coz przed tym weekendem znow strasznie panikowalam cala sie trzeslam, meczylam zadreczalam . Widocznie moj problem nie minal. Dzis czuje ze zaczynam znow sie przejmowac jakimis problemami, mam wrazenie ze ciagle szukam nowych:(. Nie mam sily juz tak dalej zyc... znow siedze i zastanwiam sie czy dalej ciagnac te studia...

A co do zaburzen adaptacyjnych wlasnie sobie poczytalam i dochodze do wniosku ze moze faktycznie cos w tym jest. Czytalam jakby o sobie... Najgorzej ze gdy czytalam o depresjach czy nerwicy lekowej to tez mi wszystko pasuje... Nie mam pojecia jak mam sobie pomoc. Przepraszam ze tak Was drecze tym problemem, mam swiadomosc tego ze na swiecie sa gorsze tragedie ale nie moge przezwyciezyc wlasnego umyslu, caly czas tocze z nim jakas przekleta walke :(

 

-- 15 lut 2015, 23:14 --

 

nie wiem skad u mnie takie wahania emocji, raz glownym problemem jest to innym razem co innego... ehhh

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zwirunio, na pewno z jednej strony zbyt wiele zmian wprowadziłaś do swojego życia, a były one też niezgodne z twoimi zainteresowaniami. Problemy z emocjami pojawiły się z wielu już wymienionych czynników. Wydaje mi się, że konsultacja z lekarzem jest szczególnie wskazana dlatego że istnieją trudności w relacjach z bliskimi. Nie marnuj czasu i nie staraj się uparcie sama walczyć z tym problemem. Może właśnie teraz jest ten moment aby skonsultować się z psychologiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zwirunio, na pewno z jednej strony zbyt wiele zmian wprowadziłaś do swojego życia, a były one też niezgodne z twoimi zainteresowaniami. Problemy z emocjami pojawiły się z wielu już wymienionych czynników. Wydaje mi się, że konsultacja z lekarzem jest szczególnie wskazana dlatego że istnieją trudności w relacjach z bliskimi. Nie marnuj czasu i nie staraj się uparcie sama walczyć z tym problemem. Może właśnie teraz jest ten moment aby skonsultować się z psychologiem.
Witam serdecznie! Jestem nowym użytkownikiem forum. Mam "prawdopodobnie" zdiagnozowaną dystymie. Swój prawdziwy portret psychologiczny wystawiłam sobie sama przy pomocy internetu. Z problemem żyję od 2005 roku-to już 1o lat. Chwilami też mam poczucie bezsensu życia, mimo,że posiadam dwoje dzieci. Żyje niezgodnie z własnymi potrzebami i marzeniami. Tu gdzie "istnieje" też nie jest moje miejsce. Chcę... (jak niżej napisałam)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×