Skocz do zawartości
Nerwica.com

Uzależniony od seksu


hank.m

Rekomendowane odpowiedzi

witajcie... :)

jestem tu nowa... mam za sobą leczenie z uzależnienia od seksu... właściwie to odkryłam to w czasach, kiedy nfz nie refundował i nie uznawał uzależnienia os seksu, wiec sama musiałam sobie radzić... :/ bardzo wtedy pomogły mi wspólnoty samopomocowe, dobrzy ludzie i terapeuci... właściwie to chciałam wam napisać, ze i z tego da się wyjść :) dla mnie było to trudne - ale teraz cieszę się zdrową seksualnością w trwałym związku opartym na bliskości i Miłości... :) a czasem traciłam już nadzieję.. odwagi!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pieprzenie takie, wszystko można modulować biologicznie

 

gdy byłem po zabiegu przez 8 tygodni(!!!) zero seksu z partnerką i żadnej masturbacji nawet, a wiesz dzięki czemu-środek nazywa sie donezepil (lek na pamięć),czemu to tak działa nie wiem, ale miałem kontrole nad wszystkim

 

teraz po mirtazapinie to tez czasem aż dziewczyna włazi na mnie bo nie mam ochoty

 

ewentualnie spróbuj jakieś ssri

 

na sucho nie dasz rady

 

przy paleniu fajek tez miałem mniejsze potrzeby

 

ziółka uspokajające

 

możliwości jest wiele, rusz dupe!!! i przestań się użalac nad sobą

 

leki modulują psychike, powtórze sie na sucho nic nie ugrasz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

khaleesi, problem w tym, że uzależnienie od seksu nie ma nic wspólnego z libido. Można mieć niskie libido i być erotomanem. (...) Jednak leki to tylko wspomagacze, brane na początku terapii. Tutaj potrzeba terapii prowadzonej przez specjalistę od leczenia uzależnień, seksuologa.

Wyleczony erotoman, to jak wyleczony alkoholik, może stać się przykładnym mężem.

 

i dodam: żoną... ;) ja nie brałam leków - źle na mnie działają, zwłaszcza antydepresanty... na psychoterapie załapywałam się z innych powodów (patrz: info gdzieś wyżej) - cierpię tez na zaburzenia lękowo-depresyjne i kompulsywne objadanie się...

moje uzależnienie polegało nie na podwyższonym libido (właściwie mało miało wspólnego z sexem ;))... rozładowywałam napicie, lęki przez sex - internetowy, telefoniczny czy przygodny... właściwie realnych facetów było niewielu - pewnie niektórzy wyśmialiby mnie i całe to moje uzależnienie, gdyby wiedzieli, że to tak "mało"... mój problem istniał raczej w odczuwaniu przymusu i braku kontroli... na tym, że robiłam rzeczy, których ni chciałam robić... nie mogłam przestać i nie mogłam przewiedzieć, czy i kiedy zacznę... łatwiej było mi totalnie zrezygnować z seksualności niż ją sobie "dawkować"... z seksem (czy jedzeniem) mam podobnie jak alkoholik z alkoholem... jak porównałam kryteria to wszystko jest podobne... podobne sposoby leczenia jak na alkoholizm podziałały na mnie...

w tej chwili - w słabsze dni - w sensie stresu czy ww. wspomnianych zaburzeń - muszę być czujna... wiem, ze łatwo "niezauważenie" mieć nawrót... już to raz przerabiałam - dziękuję, więcej nie mam ochoty...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczynacie mi pomagać. Tyle chyba mogę powiedzieć, sam nie zwalczę tego bo to jest silniejsze, nie wiem jak musiałby się zapierać. Przyznam się że przez to mój statek tonie. Zacząłem czytać książki może w tym odnajdę jakieś wyciszenie i zapomnienie. Staram się mniej myśleć, choć nawet czytając przychodzą brudne myśli. Nagle przychodzi chęć masturbacji lub poszukania sobie partnerki do zrobienia tego razem, jednak z każdym przeczytanym zdaniem, mówię sobie w myślach "muszę doczytać do końca i dopiero", po czym zapominam na chwilę i moje emocje opadają, czasem bywa tak, że później już mi się nie chce.

 

proponuje wenlafaksyne lub SSRI. Na wenli prawdopodobnie nie bedziesz nic czul, wiec nie bedziesz tego robil - poza tym ciezko uprawiac seks czy masturbowac sie kiedy nie masz erekcji. Do tego bedziesz mial problem z wytryskiem - to wszystko moim zdaniem bardzo zminimalizuje twoje checi i zapedy, poza tym nie bedziesz mial z tego nawet chwilowej przyjemnosci. Te tabletki to nie tylko fizyczne dysfunkcje zwiazane z seksem, ale rowniez psychiczne - staniesz sie dziecikeim ieswiadomy swojej seksualnosci - przybajmniej ja tak mam, a czytajac forum rowniez masa innych osob. Ja teraz na fluoksetynie kompletnie stracilem libido i pociag do kobiet. Filmy pornograficzne traktuje to dla mnie bajki w ktorych dorosli ludzie robia kompletnie dla mnie niezrozumiale rzeczy. No, ale pewnie tego nie wezmiesz bo sie bedziesz bal innych skutkow ubocznych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety nie trafiłeś, to nie byłem ja. Nigdy nie miałem okazji proponować seksu żadnej z kobiet przesiadujących na tym forum.

 

Co do waszych propozycji leków, nie mogę się jeszcze ustosunkować do działania, ale możliwe że spróbuję, bo chyba to jest ostateczny warunek.

 

Dzisiaj zostałem w domu nie ruszyłem na spotkanie, chociaż miałem okazję spotkać się na seks. Wczoraj było identycznie. Ale jeszcze ta cholerna masturbacja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli miałbym coś zwalczać to po równo nadmiar myśli o seksie jak i poczucie winy. Poczucie winy to też nie jest dobra rzecz, powoduje że patrzymy na siebie z pogardą, nie mamy szacunku do samych siebie, czujemy się jacyś grzeszni, brudni i nieczyści. Podążanie za głosem wyrzutów sumienia to ten sam zew co podążanie za pożądaniem. Człowiek tak łatwo daje się ponosić chwilowym emocjom, istna sinusoida. Brak wolności. Tej gadki o uzależnieniach nie mogę słuchać, bo miałem dłuższą styczność z ruchem AA i ci ludzie są miałcy. Można z tego zrobić etap życia, ale nie kończyć na filozofii anonimowych, która jest filozofią negacji. Negacji uzależnienia. Nie można z tego co negatywne robić rzeczy pozytywnej, którą jest światopogląd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie potrafię już walczyć, bo to wszystko jest bez sensu, ja się nie zmienię. Taki się urodziłem i mam nadzieję że taki szybko umrę. Nienawidzę siebie. Życie jest takie bez sensu. Nikogo nie mam, nikt mnie nie lubi, a to umawianie traktuję jako chwilę kiedy mogę z kimś pobyć. Dziś znów umawiam się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hank.m,

przypuszczam, że nie spodoba ci się to, co napisze... ale gdy twierdzisz, ze "ja się nie zmienię, taki się urodziłem..." to... masz racje... :( to jak samospełniająca się przepowiednia, jesteś - albo stajesz się tym, co myślisz... jeśli sam siebie zobowiązujesz to trwania w stanie destrukcyjnego uzależnienia, to tak będzie... mówisz i masz...

całkiem dobrze pamiętam jeszcze piekło czynnego sexoholizmu -poczucia nienawiści do siebie, załamania, rozpaczy, depresji i totalnej bezsilności... jak wyłam w ciemności, jak chciałam umrzeć... a potem kolejna "randka", masturbacja - chwila "odżycia", by obudzić się z kacem i beznadzieją... bolało zwłaszcza, gdy już mi się wydawało, ze jestem uzdrowiona... poczucie wstydu i upokorzenia, gdy miałam nawrót...

próbowałam to akceptować, że tak mam i będę miała, ze jestem uszkodzona... ale konsekwencje były coraz boleśniejsze i poważniejsze...

i w końcu się zawzięłam, poczułam - tak totalnie w środku - że ja już tak nie chcę, ze albo wychodzę z tego, albo zdechnę... poczułam, że zrobię wszystko, absolutnie wszystko - nawet gdyby mi ktoś kazał stanąć na środku miasta i odśpiewać marsyliankę w czapce clowna i dałoby mi to uzdrowienie - zrobiłabym to... i to było początek drogi w górę...

teraz wiem, że nie ma sensu pytać się JAK? CZY DAM RADE?, gdy nie mam w sobie odpowiedzi, ze CHCE... gdy będzie chcę, znajdzie się tysiące sposobów na "jak"...

 

i jeszcze jedno... chodzi o to, żeby już nie walczyć... przestać walić się młotkiem po głowie i wmawiać sobie, że nie rozbijesz głowy... ode mnie nie masz błogosławieństwa na kolejna "randkę"... jestem jednak gotowa wesprzeć cię w pójściu pod prąd i górę... :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hank.m, To że to nie ustępuje od razu to nic dziwnego. Nie spodziewaj się od razu cudów. Walcz dalej, krok po kroczku. Prawda że nie ma się całkowitej władzy nad sobą, ani się nie jest doskonały, nie jest prosta do przyjęcia, ale jak ją przyjmiesz to upadki nie będą Cię aż tak bardzo bolały.

Myślę że bardziej wartościowe jest to że postawiłeś sobie dobry cel niż to że nie wychodzi to z dnia na dzień.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie potrafię już walczyć, bo to wszystko jest bez sensu, ja się nie zmienię. Taki się urodziłem i mam nadzieję że taki szybko umrę. Nienawidzę siebie. Życie jest takie bez sensu. Nikogo nie mam, nikt mnie nie lubi, a to umawianie traktuję jako chwilę kiedy mogę z kimś pobyć. Dziś znów umawiam się.

hank.m Z tego, co piszesz, wynika, że czujesz się bardzo samotny i tak naprawdę te spotkania z kobietami na seks, oprócz samej przyjemność ze współżycia, dają Ci także możliwość chwilowego obcowania z drugim człowiekiem. Dla mnie to jest jeszcze bardziej niepokojące niż samo uzależnienie od seksu. Bo jak Ty masz walczyć, starać się, gdy masz poczucie, że jesteś sam, zarówno z tym problemem, jak i całym życiem ? Dlatego terapia byłaby wskazana, bo pomogłaby Ci uporządkować swoje życie na wielu płaszczyznach i zrozumieć mechanizmy swojego postępowania, a nie tylko uwolniła Cię od obsesyjnych myśli o seksie. Jak na moje oko, to jest u Ciebie wierzchołek góry lodowej, problem z seksoholizmem. To tak, jak u anorektyka czy bulimika, tak naprawdę nie samo jedzenie jest przecież źródłem kłopotów. Zazwyczaj wszystko bierze się z braku akceptacji siebie i poczucia wyizolowania, niezrozumienia przez innych. Żal mi Ciebie, bo dobrze wiem, co to samotność i poczucie bycia inną ... Dobrze, że wchodzisz na forum, dzielisz się swoimi przeżyciami. Nie zamykaj się w sobie ... ludzie są od tego, żeby Ci pomóc, choć nieraz trafi się i taka osoba, która jeszcze dokopie, ale niestety świat nie jest idealny. Pozdrawiam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

użalanie się nad sobą jest cholernie niemęskie

A kto tak powiedział :shock: ??? Kolejny stereotyp !

 

Tak się jakoś utarło w społeczeństwie. Dlatego niedawno w dziale Depresja w temacie o chorej Mamie któregoś z użytkowników pisałem, że faceci w depresji cierpią podwójnie. Nam nie "wypada" tego pokazywać. My mamy być silni, męscy, twardzi, pewni siebie, zdrowi, dobrzy w łóżku, świetnymi ojcami etc etc.

 

Znalazłem:

A na nas ciąży wielka presja. Mamy być męscy, zdrowi, silni, dobrymi mężami, dobrymi kochankami, świecić rodzicielskim przykładem etc etc. Depresja nam to wszystko odbiera, czując taką presję, tracimy wszystkie wymienione przeze mnie wyżej cechy. Czując, że nie możemy temu wszystkiemu sprostać, jednocześnie nie pokazując że coś nam jest (bo "nie wypada" nam tego robić), w depresji pogłębiamy się jeszcze bardziej i wycofujemy z wszystkich aspektów życia.

 

Taka jest prawda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

slow_down, ale jak sam widzisz, w praktyce różnie z tym bywa. Każdy człowiek ma przecież prawo do słabości, bez względu na płeć. Faceci nie są w tym względzie jakimiś cyborgami :pirate: Równie dobrze mógłbyś napisać, że facetowi nie wypada brać psychotropów i faktycznie sporo gości tak uważa i tylko niepotrzebnie się męczą. Dobrze, że świadomość społeczna jednak z roku na rok się zmienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, a gdybym powiedział, że jakieś psychotropy sobie ćpam dla fazy, to sytuacja byłaby wprost przeciwna - uznano by mnie za zajebistego, wyluzowanego faceta na czasie.

Na czasie, no właśnie. Żyjemy w chorych czasach. Nasze społeczeństwo jest dziwne - uczy tolerancji wobec mniejszości seksualnych, wobec czarnoskórych... Ale tolerancji wobec ludzi leczących się psychicznie już się nikomu nie wpaja. Bo nadal człowiek biorący leki na depresję = niepoczytalny, świr itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znalazłem:
A na nas ciąży wielka presja. Mamy być męscy, zdrowi, silni, dobrymi mężami, dobrymi kochankami, świecić rodzicielskim przykładem etc etc. Depresja nam to wszystko odbiera, czując taką presję, tracimy wszystkie wymienione przeze mnie wyżej cechy. Czując, że nie możemy temu wszystkiemu sprostać, jednocześnie nie pokazując że coś nam jest (bo "nie wypada" nam tego robić), w depresji pogłębiamy się jeszcze bardziej i wycofujemy z wszystkich aspektów życia.

 

Taka jest prawda.

 

Serio? Ja mam to w dupie. Po co przejmować się tym, co społeczeństwo o nas sądzi? W dodatku tak chore i patologiczne jak nasze? To jest moje życie i jeżeli chcę się nad sobą użalać w depresji, to będę to robił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znalazłem:
A na nas ciąży wielka presja. Mamy być męscy, zdrowi, silni, dobrymi mężami, dobrymi kochankami, świecić rodzicielskim przykładem etc etc. Depresja nam to wszystko odbiera, czując taką presję, tracimy wszystkie wymienione przeze mnie wyżej cechy. Czując, że nie możemy temu wszystkiemu sprostać, jednocześnie nie pokazując że coś nam jest (bo "nie wypada" nam tego robić), w depresji pogłębiamy się jeszcze bardziej i wycofujemy z wszystkich aspektów życia.

 

Taka jest prawda.

 

Serio? Ja mam to w dupie. Po co przejmować się tym, co społeczeństwo o nas sądzi? W dodatku tak chore i patologiczne jak nasze? To jest moje życie i jeżeli chcę się nad sobą użalać w depresji, to będę to robił.

I to jest zdrowe podejście do sprawy :great: Mam takie samo !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×