Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dziwne zachowanie terapeuty


mkl

Rekomendowane odpowiedzi

Przedwczoraj spotkała mnie bardzo niemiła sytuacja na sesji, mój terapeuta podjął decyzję o przedwczesnym zakończeniu terapii. Jest mi cholernie ciężko i nie wiem co o tym myśleć, jeśli ktoś to przeczyta prosiłbym o komentarz jak powinienem odczytać zachowanie T.

 

Na Terapię chodziłem ponad półtora roku, zazwyczaj 2 razy w tygodniu, w nurcie psychodynamicznym. Początek był obiecujący, szybko złapaliśmy dobry kontakt a ja bezgranicznie ufając w kompetencje terapeuty ( 10 letnie doświadczenie, bardzo dobre opinie, certyfikowany w Krakowskim Centrum Psychodynamicznym ) naprawdę mocno ukierunkowałem się na zmiany. Po przepracowaniu pierwszych miesięcy objawy lękowe znacznie ustąpiły, epizody depresyjne też występowały co raz rzadziej. Od samego początku terapeuta był dla mnie bardzo wymagający, argumentując to że jestem osobą która nadużywa granice innych osób, wobec tego nie było żadnej taryfy ulgowej, chociaż niektóre zachowania T wydawały mi się trochę absurdalne to akceptowałem je, tłumacząc sobie, że to on jest tutaj autorytetem więc na pewno ma racje. Kiedy np jeden upalny dzień przez rozpoczęciem sesji poprosiłem o szklankę wody, terapeuta odmówił twierdząc, że próbuję go nadużyć i rozwalić strukturę. W miarę upływu czasu terapeuta zaczął w moim odczuciu czepiać się o co raz to dziwniejsze sprawy, w każdym moim zachowaniu doszukiwał się drugiego dna. Przykładowo, podczas jednej z sesji z kieszeni na fotel wypadł mi pendrive czego nie zauważyłem. Po sesji terapeuta znalazł go i zadzwonił do mnie z pretensjami i zapytał dlaczego zamontowałem u niego ukrytą kamerę z podsłuchem. W końcu dał sobie przetłumaczyć, ale później na sesji stwierdził, że zrobiłem to podświadomie po to aby sprowokować go. Tego typu analizy Terapeuty budziły we mnie wewnętrzny opór a kiedy mówiłem mu o tym, że czuje się z tym źle, odpowiadał, że on mnie nie ocenia, on ocenia same zjawisko. Wpędzało mnie to w jeszcze większe poczucie winy. Przez tego typu sytuacje nie raz zastanawiałem się nad zakończeniem tej terapii, ale zawsze kiedy podejmowałem ten temat, terapeuta tłumaczył to tym, że próbuję wyciąć naszą relację i jest to przejaw masochistyczny. Zawsze, na wszystko znajdywał wytłumaczenie co jeszcze bardziej mnie irytowało bo czułem się momentami jak jakiś debil intelektualny. Zapewne było to też po części spowodowane moimi zaburzeniami, w chwilach krytyki często przyjmuję tzw obronę narcystyczną co utrudnia przyjęcie do siebie argumentów terapeuty - on tak twierdził. No ale ostatecznie niemal zawsze kończyło się to tak, że jakimś cudem udawało mu się przeciągnąć mnie na swoją, jak to nazywał jasną stronę mocy.

 

Przyszedł jednak dzień ( około miesiąca czasu temu ) kiedy mój opór wobec jego uwag okazał się tak wielki, że nie widziałem szansy na jakikolwiek kompromis. Problemem okazał się internetowy hazard, Ale o tym za chwilę. W owym czasie bardzo mocno pokłóciłem się z matką. Zawsze bardzo mocno to przeżywam bo w dzieciństwie miałem praktycznie tylko ją, ojciec nigdy nie angażował się w wychowywanie. Kiedy po mału zacząłem wychodzić z wieku nastoletniego co raz bardziej męczył mnie fakt, że matka próbuje podejmować za mnie wszelkie nawet najbardziej błache decyzje. Zawsze musiało być tak jak ona chce. Kiedy postanowiłem to zmienić, matka odseparowała się ode mnie emocjonalnie, totalnie przestała się mną interesować. Dzisiaj, w wieku lat 30 rozumiem że to była z jej strony miłość warunkowa, czyli fałszywa. Tak naprawdę to chyba mogę siebie nazwać sierotą. Mimo tego, cały czas zabiegam o jej przychylność, cały czas wierze że uda mi sie jakoś ta relacje odbudować. Po każdej większej sprzeczce z matką wracają mi bardzo silne objawy depresyjne i uczucie napięcia, tym razem było podobnie. Chyba właśnie z tego napięcia i alkoholu totalnie straciłem głowę i odreagowałem to wszystko bezmyślnie przewalając kasę w internetowym kasynie.

 

Na kolejnej sesji potwiedziałem o kłótni z mamą i utracie pieniędzy. Terapeuta stwierdził, że jeśli nie zlikwiduje konta i nie przestanę grać, nie widzi sensu kontynuowania terapii. Miałem przestać grać od zaraz. Nie jestem typem hazardzisty i nigdy nie miałem z tym tematem żadnych problemów ale w tym momencie świadomość utraty dużej sumy pieniędzy sprawiła, że trudno było mi sie pogodzić z ich utratą, dlatego postanowiłem najpierw odzyskać chociaż połowę pieniędzy a następnie usunąć konto. Kasę odzyskałem, konto tak jak obiecałem usunałem i z radością podzieliłem się tym faktem na kolejnej sesji. Mój terapeuta stwierdził jednak, że moje zachowanie było narcystyczne ponieważ jego zdaniem grając powtórnie i wygrywając zrobiłem mu to specjalnie na złość aby go zdewaluować i poniżyć. Moich tłumaczeń, że chciałem po prostu odzyskać kasę, nie przyjął. Usłyszałem mnóstwo cierpkich słów pod swoim adresem i pytań dlaczego taki jestem, że niszczę naszą relację itp. Strasznie mnie to zezłościo, na koniec sesji wychodząc dosyć mocno zamknąłem drzwi wejściowe do pokoju, a w przedpokoju zdenerwowanym głosem odpowiedziałem dzień dobry współpracowniczce terapeuty. Cała ta sytuacja jeszcze bardziej mnie zdołowała w kontekście wcześniejszej sprzeczki z matką.

 

Nadszedł czas przedwczorajszej sesji. Zanim dojechałem na miejsce, tuż przed rozpoczęciem sesji zadzwoniłem do T. przeprosić, że spóźnię do maksimum 5 minut bo stałem w korku ( mam 35km do placówki ) ale on akurat prowadził z kimś rozmowę telefoniczną. Kiedy wszedłem do gabinetu, T. przywitał mnie w korytarzu posępną miną, jakbym mu kogoś z rodziny wymordował. Przywitałem się i zapytałem co Pan taki dzisiaj smutny. Odpowiedź terapeuty - Bardziej interesuje mnie czy po ostatniej sesji ma Pan jakieś refleksje? W tym momencie, bez głębszego zastanowienia odpowiedziałem, że nie mam. Terapeuta odparł na to, że w takim razie musimy zakończyć terapię. Na pytanie dlaczego, odpowiedział, że skoro nie mam żadnych przemyśleń na temat swojego zachowania, nie ma zamiaru kontynuować ze mną współpracy. Nie zdążyłem nawet wyjaśnić, że od czasu kłótni z matką nasiliły mi się objawy depresyjjne. Terapeuta kontynuował stwierdzając, że "przykro mi, że nie widzi Pan jak wiele daję energii w tą relacje a Pan jej tego nie docenia." Zapytałem co właściwie zrobiłem, na co usłyszałem, że niszczę struktury placówki i że "już 4 osoby ostrzegały go przede mną". Strasznie dziwnie się wtedy poczułem, to był żal, złość, bezradność poplątana z agresją. Powiedziałem - "przecież sam Pan namawia mnie żeby nie tłumić agresji więc teraz ma Pan pretensje o to że mocniej zatrzasnąłem drzwi?" W tym momencie dowiedziałem się, że istnieje różnica pomiędzy zdrową agresją a agresją dokonaną z premedytacją i że pokazałem swoje prawdziwe oblicze, sadystycznie i z premedytacją wyżywając się na nim i na całej placówce. I tu właściwie nastąpił koniec, mineło 10 minut sesji, usłyszałem że to po prostu koniec i on nie zamierza mnie dalej leczyć. Strasznie mnie to zbulwersowało, powiedziałem mu, że ja tego tak nie zostawię. Terapeuta: "oo znowu zaczyna Pan szantaż emocjonalny". Po kilku minutowej cieszy dodał " ewentualnie, za jakiś czas jeśli zobaczę w Panu zmianę, może powrócimy do terapii". W tym momencie nie wytrzymałem już nerwowo, powiedziałem "wie Pan co? Pocałuj mnie Pan w dupę!" Wyszedłem z gabinetu, na przedpokoju zostawiłem stówkę i szybkim krokiem opuściłem budynek.

 

Bardzo żałuje tego ostatniego zdania, bo mam teraz straszne poczucie winy za te słowa. Przesłania mi to trochę całość sytuacji i nie jestem w stanie obiektywnie tego ocenić. Zastanawiam się, o tu tak właściwie chodzi? Czy to była prowokacja z jego strony a tak naprawdę to moja reakcja wszystko zniszczyła? A może w czasie rozmowy telefonicznej którą odbył bezpośrednio przed sesja mogła go wyprowadzić z równowagi, może się z kimś pokłócił i odreagował to na sesji? Potwierdzeniem byłaby ta jego grobowa mina. Dopuszczam tez opcje taką, że mój terapeuta jest po prostu osobą mniej więcej tak samo zaburzoną jak ja i mimo, mimo jego niewątpliwie ogromnej praktyki lekarskiej. Bo jak mam inaczej zrozumieć to, że gość z dnia na dzień kończy 2 letnia terapię, dlaczego żądał ode mnie refleksji kiedy nie byłem na to gotowy, wreszcie jak mógł powiedzieć że "4 osoby ostrzegały go przede mną" - chodziło mu o supervisorów? Myślałem że supervisora ma się tylko jednego, chyba że miał na myśli współpracowników z placówki. Nie rozumiem też jak można mieć pretensje do pacjenta z zaburzeniami nerwicowo depresyjnymi o to że przejawiał agresję, to tak jakbym poszedł do lekarza rodzinnego i zaczął mu kaszleć w gabinecie, a ten wyrzuciłby mnie z przychodzi zarzucając że rozsiewam mu zarazki.

 

Od 2 dni czuję się jak zbity, porzucony pies. Zawsze reaguje bardzo emocjonalnie na wszelkie symptomy porzucenia, to chyba jakas forma stresu pourazowego po tym jak mama sie ode mnie odseparowała. Dzisiejszą noc nic nie spałem, nie mam nawet siły wstać z łóżka, apetytu zero, głowę mi rozsadza, bardzo się boje, że z nerwów zachoruję na coś poważnego :(

 

Nie wiem czy gdybym wiedział, że tak to się wszystko zakończy to poszedłbym na tą terapię.. czy dziś moje poczucie szcześcia jest chociaż odrobinę większe niż przed terapią? Na pewno pomogła mi wiele zrozumieć, ale na dzień dzisiejszy moja głowa jest jak tak przeorana jak 2 linia metra w Warszawie.

 

Przepraszam za tak długaśny post, próbowałem jak najkrócej ale chyba nie potrafię inaczej pisać..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakbym czytała Mrożka, gdyby ktoś chciał pokazać karykaturę psychoterapeuty pracującego metodami psychoanalitycznymi, to lepiej by tego nie zrobił. I ten finał, kiedy wyprowadzony z równowagi rzucasz "niech mnie pan pocałuje w dupę" - kulminacyjny moment sztuki w teatrze absurdu. A to przecież życie.

 

Po pierwsze nie przejmuj się, po drugie nie przejmuj się.

 

Dla mnie terapia psychodynamiczna to jakaś parodia. W ogóle założenia psychoanalizy mi nie leżą - że za wszystkim co robimy stoją jakieś nieuświadomione przez nas uczucia, konflikty itp (bla, bla,bla), za to nasza świadomość nie ma za wiele do roboty. Nie kwestionuję istnienia podświadomości, ale jak można wszystko do niej sprowadzać? I jak budować podmiotowość pacjenta, skoro ciągle mu się pokazuje, że chce czegoś innego niż myślał, w dodatku nie daje mu się żadnej pozytywnej inspiracji do zmiany tylko międlenie?

 

Denerwuje mnie też zbyt wielkie przywiązywanie wagi do "relacji" pacjenta z terapeutą. Owszem, według mnie jest ważna, nie każdy będzie się czuł dobrze z każdym, trzeba mieć zaufanie, żeby się przed kimś otworzyć i lepiej lubić swojego psychologa, ale na litość, prawdziwą relację to możemy mieć z przyjacielem, chłopakiem, ciocią, a nie z terapeutą. A już najbardziej mnie irytuje narcyzm terapeutów, którzy zachowują się jakby relacja z nimi była odzwierciedleniem całego życia pacjenta i przez analizę samej tej relacji mieliby go leczyć.

 

Chodziłam prawie 3 lata do znanego terapeuty, który się nieraz udziela medialnie i były podobne akcje, z tym że nieco mniej groteskowe. Kiedy się spóźniłam, to zawsze to musiało mieć jakąś nieuświadomioną przeze mnie przyczynę. Nieraz wchodziłam na terapię i nie wiedziałam od czego zacząć i milczałam, on też milczał i to mogło trwać z 15-20 minut (płatnych), a jak wreszcie coś powiedziałam, to stawało się to tematem do rozmowy, dlaczego akurat od tego zaczęłam, z czym mi się to kojarzy, bla, bla, bla. Każda pierdoła miała jakieś ukryte znaczenie, dzieciństwo było niekończącym się tematem (choć niewiele to wnosiło), ciągle szukał mojej stłumionej złości, aż w końcu dowiedziałam się, że potrzebuję innego typu terapii i że pora się rozstać. I w tym akurat miał rację.

 

Niedawno też w szpitalu zorganizowali mi rozmowę z psychoterapeutą dynamicznym i on, nie znając mnie, miał już jakieś koncepcje na mój temat, nie powiedziałam nic na tematy seksualne, a on zaczął się wypytywać i wmawiać mi, że na pewno mam z tym jakiś problem.

 

Jeśli potrzebujesz terapii, to znajdź kogoś innego, różni terapeuci mają różne metody pracy, spróbuj może w innym nurcie.

Z opisu, to ten Twój terapeuta sam wymaga leczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, dziękuję za merytoryczny i krzepiący post, poświęciłaś trochę swojego czasu i energii na jego napisanie - dzięki!

 

Również, jestem zdania, że terapeuci praktykujący nurt psychodynamiczny nazbyt często doszukują się przyczyn w podświadomości, a przecież tak jak napisałaś, nie należy zapominać o tym że zyjemy i potrafimy odczuwać tu i teraz. Napiszę więcej, od jakiegoś czasu zauważam u siebie dosyć przykre skutki uboczne, mianowicie zaczynam sam przesadnie analizować i doszukiwać się wytłumaczenia dla niektórych zachowań innych osób, np ostatnio napisałem tutaj pewnej osobie z forum, że podświadomie odrzuciła możliwość terapii i nie poszła na umówioną sesję, gdzie realność okazała się taka, że po prostu nie miała takiej możliwości. Co raz częściej też sam analizuję i doszukuję się drugiego dna w swoich własnych zachowaniach a to zazwyczaj kończy się poczuciem winy. Trudno mi bowiem podejść do tego bezosobowo i wyzbyć się oceny - o co prosił mnie terapeuta - kiedy myślimy o samym sobie. Być może z perspektywy drugiej osoby, jemu przychodziło to dużo łatwiej.

 

 

Domyślam się, że pisząc o parodiowości terapii psychodynamicznej nie odnosiłaś się do niej jako ogółu. Napisałem to aby za chwilę nie zrobiło się tutaj zbiegowisko krzykaczy którzy obsmarują nas za te słowa krytyki. Wydaje mi się, że jest to najbardziej specyficzna i najtrudniejsza forma terapii, która na wczesnych etapach może przynosić korzyści pacjentowi, jednak kiedy trafia się na freud`owskich fanatyków bardzo łatwo jest przekroczyć zdrową granicę i zbliżyć się do miejsca gdzie bilans zysków i strat płynących z ciągłego analizowania wszystkiego przestaje być dodatni i prowadzi do pogorszenia stanu pacjenta. A przecież, docelowo, chcemy żyć w poczuciu szczęścia.

 

 

Kilka dni temu przeżyłem silne załamanie nerwowe, nigdy nie sądziłbym, że zakończenie terapii może tak źle na mnie wpłynąć. Sam nie wiem czy bardziej odczułem utratę relacji, czy to poczucie winy za niepowodzenie tak bardzo nasiliło we mnie objawy depresyjne. W każdym bądź razie zamierzam bardziej otworzyć się teraz do ludzi i bardziej zadbać o relacje i to będzie chyba najlepsza forma terapii dla mnie.

 

Wytrwałości w walce z codziennymi trudami życia refren,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mnie psycholog powiedziała że nie wolno nikogo usunąć, nawet zaburzonego pacjenta który jest agresywny. a wrzeszczenie na pacjenta to jakaś kompletna paranoja, zaprzeczenie sensu samej terapii.

 

nie wracaj nigdy więcej do tego pseudo-psychologa. nie miej wyrzutów sumienia. i tak Cię okradał biorąc pieniądze po każdej sesji i wykonując taką fuszerkę.

;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim ostrożnie z ocenami...takiej mogłaby dokonać osoba trzecia, która zapoznałaby się z relacjami obu zainteresowanych...ze strony tego terapeuty (nie ważne w tym momencie czy jest zaburzony czy nie) wyglądałoby to zapewne zupełnie inaczej i miałby swoje argumenty na słuszność decyzji, którą podjął.

 

Co do autora posta, to wydaje mi się, że warto byłoby przyjrzeć się temu co się podziało, bo mi to wygląda na jakąś "powtórkę z rozrywki" czyli powtórzenie Twojej historii. Zajęcie się tym tematem daje szansę na jego przepracowanie...najlepiej byłoby u tego samego terapeuty, ale skoro zrezygnował, to może u innego...certyfikowanego przez PTP (psychologiczny lub psychiatryczny). KCP w Krakowie nie jest instytucję certyfikującą a jedynie szkolącą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Krytykuję metodę, ponieważ u swych podstaw ma pewien obraz człowieka i leczenia, który oceniam negatywnie. Psychoanaliza przynosi wiedzę, która na swój sposób może mieć sens, ale nie ma według mnie raczej mocy terapeutycznej i nie prowadzi do przemiany. Nie daje żadnej motywacji do przemiany, bo jest nihilistyczna.

 

Według mnie można sobie przeanalizować jakieś rzeczy z dzieciństwa, jak wychowanie wpłynęło na czyjąś osobowość i obraz świata, ale nie wiem czy ta wiedza uzdrawia. Może. Ale ciągłe doszukiwanie się podświadomych motywów w różnych zdarzeniach już w ogóle dla mnie nie ma sensu, dlatego, że uważam, że to przez świadome działania i wybory człowiek buduje siebie, a psychoanaliza to dekonstruuje, ale nic nie daje w zamian. Jeśli się mylę i coś daje, to chętnie się dowiem co. Albo jeśli komuś pomogła, to chętnie się dowiem w czym. Może ktoś ma lepsze doświadczenia niż ja.

 

Psychoanaliza dla mnie, to jak interpretacja wiersza - może być uzasadniona i spójna, ale ktoś może mieć inną, równie spójną i samopotwierdzającą się.

 

To, jak mówię, moja opinia, ale z tego co kojarzę, to w badaniach ze dobrze ten nurt terapii nie wypada.

 

Co do terapeuty mkl, też czytając miałam wrażenie, że ma paranoję, ale po przemyśleniu obstawiam, że takie wrażenie wynika ze sposobu opisu.

 

-- 15 gru 2014, 00:46 --

 

/KRAKOWSKIE CENTRUM PSYCHODYNAMICZNE, J. Shedler „Skuteczność terapii psychodynamicznej”/:

 

Ludzie, umyślnie i nieumyślnie, robią bardzo dużo rzeczy aby uniknąć tych aspektów doświadczenia, które są problematyczne. To unikanie (w terminach teoretycznych obrony i opór) może przybrać proste formy, takie jak opuszczanie sesji, spóźnianie się, czy bycie wymijającym. Mogą to być też formy subtelne, trudne do rozpoznania w zwyczajnym dyskursie społecznym, na przykład subtelne zmiany tematu, gdy pojawią się określone idee, skupianie się na ubocznych aspektach doświadczenia, zamiast na tym co psychologicznie znaczące, odnoszenie się do faktów i zdarzeń z pominięciem afektów, skupianie się na okolicznościach zewnętrznych, zamiast swojej roli w kształtowaniu wydarzeń i tak dalej.

 

http://betkowski-coaching.home.pl/wp-content/uploads/2012/06/Skuteczno%C5%9B%C4%87-terapii-psychodynamicznej.pdf

 

Czyli jeszcze zanim się spóźnię, mój terapeuta wie dlaczego. Jeśli zmieniam temat, to nie dlatego, że coś jest dla mnie nieistotne. Każda zmiana tematu oznacza, że chcę pominąć nieświadomie coś istotnego.

To mnie właśnie przy moim ostatnim kontakcie z terapeutą psychodynamicznym zniechęciło, że ma z góry gotowe szablony i bez względu na to, czy siedzę na fotelu ja czy Zosia Iksińska, będzie te szablony do nas przykładał.

 

-- 15 gru 2014, 00:55 --

 

Relacja pomiędzy terapeutą a pacjentem jest sama w sobie ważnym związkiem interpersonalnym, który może stać się głęboko znaczący i naładowany emocjonalnie. Jeżeli w czyichś związkach i sposobach interakcji z innymi występują powtarzające się motywy, zazwyczaj pojawiają się też one w jakiejś formie w relacji terapeutycznej. Na przykład, osoba, która ma tendencję do nieufności wobec innych może być podejrzliwa wobec terapeuty

 

Podczas rozmowy z psychodynamicznym byłam nieufna, bo nie podobało mi się to, co mówił. W tym samym czasie miałam robiony profesjonalny test osobowości z którego wyszło, że mam duże i nierealistyczne wręcz niekiedy zaufanie do innych ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do autora posta, to wydaje mi się, że warto byłoby przyjrzeć się temu co się podziało, bo mi to wygląda na jakąś "powtórkę z rozrywki" czyli powtórzenie Twojej historii. Zajęcie się tym tematem daje szansę na jego przepracowanie...najlepiej byłoby u tego samego terapeuty, ale skoro zrezygnował, to może u innego...certyfikowanego przez PTP (psychologiczny lub psychiatryczny). KCP w Krakowie nie jest instytucję certyfikującą a jedynie szkolącą...

 

 

Byłem przekonany że Krakowskie Centrum Psychodynamiczne jest jednym z ośrodków certyfikowanych przez PTP i oznacza to, że każdy certyfikat wydany przez KCP należy traktować na równi z certyfikatem wydanym bezpośrednio w Polskim Towarzystwa Psychologicznego.

 

Zajrzałem teraz na stronę internetową placówki którą prowadzi mój były terapeuta i znalazłem to:

 

-Absolwent Uniwersytetu Gdańskiego oraz Szkoły Psychoterapii Psychodynamicznej w Krakowskim Centrum Psychodynamicznym

-Członek Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Psychodynamicznej

-Współpracuje z Krakowskim Centrum Psychodynamicznym oraz doświadczoną kadrą Psychologów, Psychoterapeutów oraz Trenerów działających na terenie XXXXX oraz całego kraju

-Od 2000 roku prowadzi terapię indywidualną i grupową z osobami dorosłymi i młodzieżą.

-6 lat doświadczenia w pracy w Ośrodku Interwencji Kryzysowej w XXXXX

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do autora posta, to wydaje mi się, że warto byłoby przyjrzeć się temu co się podziało, bo mi to wygląda na jakąś "powtórkę z rozrywki" czyli powtórzenie Twojej historii. Zajęcie się tym tematem daje szansę na jego przepracowanie...najlepiej byłoby u tego samego terapeuty, ale skoro zrezygnował, to może u innego...certyfikowanego przez PTP (psychologiczny lub psychiatryczny). KCP w Krakowie nie jest instytucję certyfikującą a jedynie szkolącą...

 

 

Byłem przekonany że Krakowskie Centrum Psychodynamiczne jest jednym z ośrodków certyfikowanych przez PTP i oznacza to, że każdy certyfikat wydany przez KCP należy traktować na równi z certyfikatem wydanym bezpośrednio w Polskim Towarzystwa Psychologicznego.

 

Zajrzałem teraz na stronę internetową placówki którą prowadzi mój były terapeuta i znalazłem to:

 

-Absolwent Uniwersytetu Gdańskiego oraz Szkoły Psychoterapii Psychodynamicznej w Krakowskim Centrum Psychodynamicznym

-Członek Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Psychodynamicznej

-Współpracuje z Krakowskim Centrum Psychodynamicznym oraz doświadczoną kadrą Psychologów, Psychoterapeutów oraz Trenerów działających na terenie XXXXX oraz całego kraju

-Od 2000 roku prowadzi terapię indywidualną i grupową z osobami dorosłymi i młodzieżą.

-6 lat doświadczenia w pracy w Ośrodku Interwencji Kryzysowej w XXXXX

 

 

Z tego opisu nie wynika nawet czy jest psychologiem.

Może być np. absolwentem Pedagogiki...ukończył KCP i jest sobie członkiem Towarzystwa. Swoją drogą czy ma certyfikat tego Towarzystwa?

To, że ukończył szkolenie w KCP czy innej szkole, nie oznacza, że ma certyfikat. Każde szanujące się Towarzystwo ma na swoich stronach listę certyfikowanych terapeutów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ciągłe doszukiwanie się podświadomych motywów w różnych zdarzeniach już w ogóle dla mnie nie ma sensu,

A dla mnie ma duży sens.

mkl, podświadomie wyszukał sobie takiego zaburzonego terapeutę psychodynamicznego, bo chciał w ten sposób znaleść dowody na to że terapia psychodynamiczna nie tylko nie pomaga ale jest bezsensowna. I ma dowody na to:

-był dla mnie bardzo wymagający,

-niektóre zachowania T wydawały mi się trochę absurdalne

-Kiedy np jeden upalny dzień przez rozpoczęciem sesji poprosiłem o szklankę wody, terapeuta odmówił twierdząc, że próbuję go nadużyć i rozwalić strukturę.

-W miarę upływu czasu terapeuta zaczął w moim odczuciu czepiać się o co raz to dziwniejsze sprawy, w każdym moim zachowaniu doszukiwał się drugiego dna. Przykładowo, podczas jednej z sesji z kieszeni na fotel wypadł mi pendrive czego nie zauważyłem. Po sesji terapeuta znalazł go i zadzwonił do mnie z pretensjami i zapytał dlaczego zamontowałem u niego ukrytą kamerę z podsłuchem. W końcu dał sobie przetłumaczyć, ale później na sesji stwierdził, że zrobiłem to podświadomie po to aby sprowokować go

-Przez tego typu sytuacje nie raz zastanawiałem się nad zakończeniem tej terapii, ale zawsze kiedy podejmowałem ten temat, terapeuta tłumaczył to tym, że próbuję wyciąć naszą relację i jest to przejaw masochistyczny.

-No ale ostatecznie niemal zawsze kończyło się to tak, że jakimś cudem udawało mu się przeciągnąć mnie na swoją, jak to nazywał jasną stronę mocy.

-Terapeuta stwierdził, że jeśli nie zlikwiduje konta i nie przestanę grać, nie widzi sensu kontynuowania terapii

-Mój terapeuta stwierdził jednak, że moje zachowanie było narcystyczne ponieważ jego zdaniem grając powtórnie i wygrywając zrobiłem mu to specjalnie na złość aby go zdewaluować i poniżyć.

-Kiedy wszedłem do gabinetu, T. przywitał mnie w korytarzu posępną miną, jakbym mu kogoś z rodziny wymordował.

-Zapytałem co właściwie zrobiłem, na co usłyszałem, że niszczę struktury placówki i że "już 4 osoby ostrzegały go przede mną".

-W tym momencie dowiedziałem się, że istnieje różnica pomiędzy zdrową agresją a agresją dokonaną z premedytacją i że pokazałem swoje prawdziwe oblicze, sadystycznie i z premedytacją wyżywając się na nim i na całej placówce.

 

mkl,

Jeżeli to wszystko wytrzymałęś to znaczy że może wcale nie potrzebujesz terapii?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-Absolwent Uniwersytetu Gdańskiego oraz Szkoły Psychoterapii Psychodynamicznej w Krakowskim Centrum Psychodynamicznym

czyli nic nie wiadomo i z tego opisu nic nie wynika prawidlowy opis kwaliikacji powinien wygladac tak jak np. Krzysztofa Jadkowskigo

Jestem psychologiem i psychoterapeutą z dwudziestoletnim doświadczeniem w pracy terapeutycznej z dorosłymi. Posiadam certyfikat psychoterapeuty psychodynamicznego Krakowskiego Centrum Psychodynamiczngo. Mam uprawnienia oraz doświadczenie w prowadzeniu warsztatów, szkoleń i treningów interpersonalnych (certyfikat trenera PTP).

Swoją pracę poddaję stałej superwizji.

 

Jestem członkiem Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Psychodynamicznej.

 

-- 15 gru 2014, 18:21 --

 

lucy1979, nie szukaj wymowek :nono:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren,

Ale ciągłe doszukiwanie się podświadomych motywów w różnych zdarzeniach już w ogóle dla mnie nie ma sensu, dlatego, że uważam, że to przez świadome działania i wybory człowiek buduje siebie, a psychoanaliza to dekonstruuje, ale nic nie daje w zamian.

Czesciej dzialamy/myslimy nieswiadomie niz swiadomie, szczegolnie przy naszych zaburzeniach to widac.

 

-- 15 gru 2014, 18:07 --

 

mkl, Miales po prostu pecha, ale nie poddawaj sie i poszukaj kogos kompetentnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-Absolwent Uniwersytetu Gdańskiego oraz Szkoły Psychoterapii Psychodynamicznej w Krakowskim Centrum Psychodynamicznym

czyli nic nie wiadomo i z tego opisu nic nie wynika prawidlowy opis kwaliikacji powinien wygladac tak jak np. Krzysztofa Jadkowskigo

Jestem psychologiem i psychoterapeutą z dwudziestoletnim doświadczeniem w pracy terapeutycznej z dorosłymi. Posiadam certyfikat psychoterapeuty psychodynamicznego Krakowskiego Centrum Psychodynamiczngo. Mam uprawnienia oraz doświadczenie w prowadzeniu warsztatów, szkoleń i treningów interpersonalnych (certyfikat trenera PTP).

Swoją pracę poddaję stałej superwizji.

Jestem członkiem Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Psychodynamicznej.

Czasami taka szkola bardziej potrafi wyksztalcic niz sam certyfikat, Kaja. Wielu konczy szkoly w innym kierunku, choc tez psychologicznym i robi po tym certyfikat w nurcie w ktorym ma zamiar pracowac.. Np. moja T. jest analitykiem i fakt / ma certyfikat, ale konkretnej szkoly w tym zakresie nie skonczyla.. psychologia kliniczna na jakims tam Uniwersytecie, jesli dobrze sie orientuje. A to jednak nie to samo co np. Krakowska Szkola Psychoterapii Psychoanalitycznej.

No ok. diagnosta + analityk tez dobre polaczenie, jednak to nie to samo gdyby zostala wyszkolona przez KSPP.

 

Troche zeszlam z tematu, wiec dalej nie rozwijam.

 

-- 15 gru 2014, 18:38 --

 

A taka terapia psychodynamiczna polega na wydobywaniu tego co siedzi w podświadomośći i nas kontroluje, rządzi nami, do sfery świadomej, po to właśnie aby można było działać świadomie.

:brawo: I wszystko na temat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodziłam prawie 3 lata do znanego terapeuty, który się nieraz udziela medialnie

Słyszałam że ci znani wcale nie są znów takimi dobrymi terapeutami, bo zamiast skupiać się na doszkalaniu i zdobywać doswiadczenie w praktyce, oni zajmują się przede wszystkim teorią, karierą naukową i zdobywaniem sławy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To trudny do oceny temat. Opisujesz swoje zachowanie tak jak je widzisz. Z zewnątrz to może wyglądać inaczej. Wystarczy posłuchać dwóch osób by stwierdzic różnicę. Kiedyś mój starszy syn poskarżył się koleżance, że my młodszemu naprawiamy rower za swoje pieniądze, a jemu nie chcemy. Oburzona przyszła do mnie za tak nierówne traktowanie dzieci. Zapomniał dodać, że jemu kupiliśmy nowy specjalistyczny bardzo drogi rower dla duzych osób (ma 2 metry) a młodszemu wyreperowaliśmy jego stary rower. On ten nowy zaraz popsuł, wiec prosiliśmy by wydał własne pieniądze na naprawę. Długo mu tłumaczyliśmy, ale nie zrozumiał i czuł się pokrzywdzony mimo tego, że wydaliśmy na niego 6 razy tyle pieniędzy niż na brata. Może tak być, że też nie rozumiesz co robisz innym osobom i jak się czują. Ja przed terapią też wiele rzeczy nie rozumiałam i mnie złościły i dopiero teraz to rozumiem. Może być też, że terapeutka ma jakiś nierozwiązane problemy. Ale by zrobić certyfikat trzeba mieć własną terapię. Nie trzeba o tym pisać, bo rozumie się to samo przez się. Wiem, że osoby uzależnione często nadużywają innych. Jeśli grasz hazardowo powinieneś się nad tym zastanowić. Powtarzam się, ale ja byłam zadowolona z terapii i to bardzo. Jeśli masz blisko spróbuj może tu będzie lepiej. [ur=http://www.linia-zdrowia.pl/oferta/oferta-dla-doroslych/psycholog-dla-doros%C5%82ych.htmll]psycholog okolice Warszawy i Wołomina[/url]

 

-- 19 gru 2014, 10:27 --

 

przepraszam nie umiem wklejać linków może teraz się uda dobry psychologhttp://

 

psycholog okolice Warszawy i Wołomina

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oburzona przyszła do mnie za tak nierówne traktowanie dzieci.

 

wydaliśmy na niego 6 razy tyle pieniędzy niż na brata

 

To w sumie koleżanka miała rację, że JEST nierówność, idąc Twoimi kategoriami.

 

To raz, a dwa - być może syn poczuł, że dostaje od Was mniej emocjonalnie i stąd ta skarga do kogoś obcego na nierówność,

a rower to tylko wierzchołek góry lodowej? Może generalnie się czuje zazdrosny o młodszego? Albo z komunikacją u Was na bakier, stąd pośrednio to wyraża przez koleżankę? Może brakuje mu granic, jasności zasad itp.

 

Także warto na sytuację popatrzeć z perspektywy szerszej, biorącej pod uwagę wszystkie strony, całą relację, a nie z punktu widzenia tylko Ciebie-rodzica, ani tylko syna, czy tylko pacjenta tj. w temacie. Zarówno Twoje podejście tutaj opisane, jak i podejście autora wątku jest jednostronne, choć u kogoś nam łatwiej wyhaczyć, prawda?;)

 

-- 12 sty 2015, 01:42 --

 

Poza tym, autor wątku nie pytał o namiary, ani nie pisał, że jest z okolic Wołomina..;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz rację. Właśnie to miałam na myśli. Sprawa wygląda inaczej, w zależności od tego kto na to patrzy. On krytykuje terapeutę, a ja chciałam pokazać, że z punktu widzenia terapeuty może to wyglądać inaczej i dałam przykład syna i rodziców. Warto brać pod uwagę zdanie kogoś innego, bo może zawierać cenne wskazówki dla nas. Każdy jest nieobiektywny. Ja jestem z okolic Wołomina, więc to od razu zaznaczyłam, by było wiadomo. Chciałam pomóc, ale nie będę więcej wypowiadać się w tym temacie na forum, bo nie lubię sobie udowadniać, kto ma rację. Każdy ma swoją. Porozmawiam o tej sytuacji na sesji. Ciekawe do jakich wniosków dojdziemy. Twoje uwagi przemyślę. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja myślę inaczej niż Wy.

 

To co zewnętrznie się stało - to NIE posłuchałeś terapeuty, że masz zlikwidować konto i przestać grać.

A reszta działań/sytuacji to konsekwencja tego czynu.

 

I zgadzam się - że opis zawsze jest jednostronny, t. pewnie inaczej niż Ty widzi całe zdarzenie.

Ale myślę, że to t. miał rację a nie Ty ... szczególnie, że jak piszesz - objawy Ci spadły na "początku" terapii.

I to on dobrze zrozumiał twój problem, bo gdyby tak nie było to nic by się w Tobie nie zmieniało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×