Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak sobie radzić z agresją i nienawiścią?


Candy14

Rekomendowane odpowiedzi

Masochistą raczej nie jest ale w sumie dużo lepszy ode mnie nie jest. Co prawda jeszcze mnie nie wyzywa ani nie podnosi na mnie ręki ale bardzo często wszczyna kłótnie, krzyczy bez powodu na koty, raz roztrzaskał gitarę i wmawiał mi, że to moja wina.

Podczas wczorajszej kłótni zwymyślał moją pracę i moją rodzinę co dosyć często się zdarza, nawet jeśli powodem kłótni jest porządek w mieszkaniu (to jest główny powód naszych awantur)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eh, tak naprawdę to w przypływie złości już nie raz mu mówiłam żeby się wynosił z mojego życia i że go nienawidzę. Nigdy mnie nie posłuchał. Po ochłonięciu się godziliśmy a po kilku dniach było znów to samo.

Mimo wszystko się kochamy (oprócz momentów mojego szału bo wtedy go nienawidzę z całego serca)

Oprócz tego za dużo nas łączy (wspólne mieszkanie, koty, długi itd) Nie tak łatwo jest się rozstać.

Z drugiej strony mamy tylko siebie. Takie trochę łapanie się brzytwy...

 

Jednak wiem, że gdybym poznała kogoś innego to mogłoby wyglądać to bardzo podobnie. Tzn mogłabym trafić na kogoś spokojniejszego jednak to wcale nie musiałoby wykluczać mojej agresji

 

-- 13 gru 2014, 20:52 --

 

Pomimo braku odzewu wypowiem się ponownie ponieważ widzę, że temat jest odsłaniany. Zresztą nie tylko dlatego to zrobię. Drugim powodem jest fakt, że nie mam z kim gadać.

 

Od momentu założenia tego tematu zaczęłam analizować problem i doszłam do pewnego wniosku.

Moja nienawiść chyba nie bierze się z kosmosu.

Jak już pisałam w temacie to obiektem moich negatywnych uczuć są moi bliscy. Myślę, że dzieje się tak dlatego ponieważ to moi bliscy (aktualnie mój facet) wyrządzają mi krzywdę. Obcym ciężko jest mnie skrzywdzić, zazwyczaj nie mają też takich intencji a nawet gdyby tak było to nie byłoby to tak bolesne. Już dawno zauważono, że najgorsze ciosy są od osób zaufanych.

Chyba jestem idealistką ponieważ chyba skrycie marzę o idealnych relacjach międzyludzkich. Fakt, że jest zupełnie odwrotnie dodatkowo mnie frustruje.

Moimi najlepszymi przyjaciółmi i towarzyszami są zwierzęta. Wierne, lojalne bez złych intencji. Nie krzywdzą...

Chciałabym żeby tak samo było z ludźmi. Jest to niemożliwe i dlatego ich nienawidzę.

 

Druga sprawa to zauważyłam, że z moim facetem zawsze się kłócę przed weekendem. Chyba nie pamiętam żadnego weekendu, urlopu czy dnia wolnego, który byśmy spędzili w zgodzie. Nawet sprawdziłam datę kiedy założyłam ten temat. Oczywiście była niedziela. Dziś za to jest sobota i od wczoraj nie gadamy. Jestem przekonana, że zmieni się to w poniedziałek po pracy. Strasznie mnie to męczy.

Zawsze szukałam winy w sobie. Stwierdziłam nawet, że cierpię na zaburzenie, które uniemożliwia mi głębsze relacje z ludźmi. Może to i prawda jednak nie dzieje się to bez przyczyn.

 

Na pewno wiele winy jest z mojej strony, jednak dam przykład wczorajszej kłótni. Myślę, że nie tylko mnie szlag by trafił.

 

Wczoraj mój facet mówił o imprezie integracyjnej, na którą chce zaprosić osoby, z którymi współpracuje, w celu poprawienia relacji. Dodał, że mnie oczywiście ze sobą na tę imprezę nie weźmie. Odpowiedziałam, że zdaję sobie z tego sprawę po czym z ironią odpowiedziałam, że może jednak wbiję się na tę imprezę na siłę i zrobię mu taki wstyd jaki on mi ostatnio zrobił.

Mianowicie

Jakiś czas temu zostałam zaproszona na pewną imprezę służbową. Pomimo kilku próśb czy mogę być na tej imprezie z osobą towarzyszącą kategorycznie mi zabroniono. Mimo to mój facet bez mojej zgody wbił się tam, upił się, zaczepiał ludzi i robił zamieszanie. Przez tą sytuację straciłam możliwość współpracy z tą firmą i już więcej nie dostałam od nich żadnych zleceń.

On oczywiście upiera się, że nic złego nie zrobił a po tym jak zwróciłam mu uwagę wielce się obraził i nie będzie ze mną rozmawiał z pewnością przynajmniej do końca tygodnia, ponieważ psuję mu powietrze.

Dodam, że to była moja jedyna taka impreza i słuchałam przez miesiąc, że nigdzie mnie nie puści. Dlatego też prosiłam żeby mógł być tam ze mną. On wielokrotnie chodził na takie imprezy i nigdy w życiu nie zabraniałam mu na nie chodzić, on nigdy też nie robił nic w tym kierunku żeby wziąć mnie ze sobą.

Szlag mnie trafia jak widzę jaki to urażony chodzi i jest przekonany o swojej świętości

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tkwie w bardzo podobnej sytuacji, Evia. Moj facet prowokuje mnie podczas klotni i nieelegancko sie do mnie zwraca, wiedzac jak bardzo wyzwala to we mnie zlosc. Czesto zdarza mi w przyplywie szalu rzucic na niego z rekoma. Zdaje sobie z tego sprawe, ze nie powinnam, ze tak byc nie moze, ale to zawsze jest impuls silniejszy ode mnie. Najgorsze jest wlasnie to, ze tylko on gra mi tak na emocjach... czekam na dzien kiedy bede na tyle silniejsza od tego, ze nie dam sie w ten sposob sprowokowac. Poki co od kilku dni znow ze soba nie rozmawiamy, a jesli juz to warkniemy cos mimochodem. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×