Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pomóżcie czekam na odpowiedz


marewski

Rekomendowane odpowiedzi

mam kilka pytań...

stało się, wkroczyłam na drogę miłości,

kiedyś już to przechodziłam, oczywiście miałam depresję,

ale jakoś udało mi się ją przezwyciężyć z tym, że przestałam marzyc i myśleć o związkach, przestałam wierzyć, że kiedykolwiek będę akurat w tej "dziedzinie" szczęśliwa....

jak już mówiłam, wróciło, zjawił sie ktoś kto znaczy wiele...

 

moje pytania to:

-co to jest związek dwojga ludzi???

-dlaczego ludzie są ze sobą, mają dzieci, spotykają się???

-czym jest miłość??

-co to znaczy kochać???

 

 

nie wynikają one z niedojrzałości, ale ze zwątpienia,

braku wiary w drugiego człowieka, nieprzespanych nocy, braku odpowiedzi na pytania, braku tego, co mi niedawno odebrano....

 

 

Nie potrafię normalnie funkcjonować i mam wrażenie, że jest coraz gorzej, że ciąży nade mną fatum, choć dość sporo czasu poprzednio poświęciłam na walkę ze sobą i dojrzałe podejście do życia...

 

nie wiem nic, wiem tylko, że nie chcę brać leków... bo one pomagają mi tylko na chwilę....

 

potrzebuje pomocy, tylko nie wiem jak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niektórzy twierdzą, że miłośc jest lekiem na wszystko...........

była.............

a teraz nie wiem, czym jest życie,

mam serdecznie dośc, nie umiem ogarnąc siebie, nie potrafię zyc,

nie potrafię spac, nie potrafię iśc przed siebie, dręczą mnie złe sny i jakieś manie...

 

nigdy tak na to nie reagowałam, przysięgam, że nigdy przez taką porażkę...

 

wypaliłam się, bo co za dużo to niezdrowo, obawiam się, że nikt nie jest w stanie mi pomóc wrócic do normalności...

jest mi dobrze jak moge posiedziec samej w pokoju......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm.. zycie jest tak okrutne ze spotyka akurat nas takie cierpienie ktoremu tak ciezko sie przeciwstawic.. pytania ktore zadalas tez czesto sobie zadaje i wiem ze kazdy sam w sobie musi na nie znac odpowiedz a jesli nie zna to na pewno kiedys odnajdzie.

mam serdecznie dośc, nie umiem ogarnąc siebie, nie potrafię zyc,

nie potrafię spac, nie potrafię iśc przed siebie, dręczą mnie złe sny i jakieś manie...

po prostu jestes pustka..? to ciezkie chwile ale beda lepsze.. mam nadzieje ze ktos jeszcze napisze cos pokrzepiajacego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-co to jest związek dwojga ludzi???

 

przyjazn plus sex

 

-dlaczego ludzie są ze sobą, mają dzieci, spotykają się???

 

bo boja sie samotnosci

 

-czym jest miłość??

 

reakcja biochemiczna w mozgu w odpowiedzi na bodziec wzrokowy w postaci atrakcyjnego osobnika

 

-co to znaczy kochać???

 

byc szczesliwym nawet gdy z logicznego punktu widzenia powinno nam byc smutno

 

 

 

ps

 

nie analizuj milosci, uczuc, nie dumaj co bedzie, nie gdybaj, poprostu badz spontaniczna, daj sie poniesc temu uczuciu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ps

 

nie analizuj milosci, uczuc, nie dumaj co bedzie, nie gdybaj, poprostu badz spontaniczna, daj sie poniesc temu uczuciu

 

nia analizowalam, nie dumalam, nie gdybalam, bylam spontaniczna, dalam sie poniesc temu uczuciu-po raz pierwszy w zyciu udalo mi sie tego dokonac, ale teraz przygniata mnie ciezar, dostalam kopniaka, ktory boli i sladu nie umiem zatrzec... nie umiem po prostu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stworzenie, zabrzmi to banalnie ale naprawdę czas tu to leczy. Nie będę gołosłowny i powiem Ci, co dokładnie leczy - nauczysz się kochać siebie i żyć szczęśliwa sama, dzięki czemu będziesz mogła być z kimś "naprawdę" - nie uwieszać się na kimś, ale być razem, szanować się, być dla siebie więcej niż najlepszymi przyjaciółmi, po prostu być razem :smile: A doświadczenia, cóż, pozwalają odróżnić osoby, którym naprawdę na Tobie zależy i na których Tobie zależy.

 

"Będą chwile zwątpienia jak cień, w cieniu tym odpocznij i dalej idź"

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Im bardziej studiuję to forum(od depresji po nerwicę natręctw) tym więcej nie rozumiem. Jestem zupełnie skołowany bo nie wiem co mi jest tak naprawdę. Czytając różne posty stwierdzam z całą pewnością że mam wszystkiego po trochu. Mam wszystkie, klasyczne objawy depresji. Mam lęki, natrętne myśli. Mam jakąś formę fobii społecznej. Czy to możliwe że mam wszystkie choroby naraz? Czy może jedna wynika z drugiej, jeśli tak która z której? W jaki sposób ogarnąć ten mętlik, który mam w głowie, zrobić z niego jakąś spójną całość i przedstawić lekarzowi? Pomóżcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, Ty nie musisz tego spójnie przedstawiać lekarzowi- on jest od tego, by postawić diagnozę, nie Ty.

Prawdopodobnie jedna choroba wynika z drugiej-musisz prześledzić sam, która była pierwsza. Ale prawdopodobnie nerwica zapoczątkowała depresję. Generalnie-nie przejmuj się tym. Ważne, że o tym wiesz, że chcesz się leczyć i zmienić się. To jest najważniejsza sprawa. A z problemami pracuj, jak będą wypływać-krok po kroczku, objaw za objawem, po malutku. 3mam kciuki za powodzenie. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wroc myslami do poczatku choroby i ustal co ja wywolalo

 

Psychologia mówi że fundamentem zdrowej psychiki są: poczucie bezpieczeństwa, wsparcia, miłości w dzieciństwie. Nigdy tego nie miałem bo ojciec pił. W dalszym życiu były narkotyki, alkohol, tak przez kilka lat. Nigdy też nie miałem dziewczyny tak na poważnie. Nigdy nie byłem zakochany. Miłość - takie banalne a potrzebne w życiu jak powietrze. Podsumowując, nie trzeba psychologa żeby stwierdzić przez co mam zaburzenia. Wiem dlaczego ale w ogóle mi nie lepiej z tego powodu...

 

Jeśli chodzi o moje wątpliwości co do choroby to chcę to ustalić ponieważ ja już byłem u lekarza. Przebywałem nawet w klinice leczącej takie rzeczy, dodam że bardzo drogiej i bez większych efektów. Myślę że nie powiedziałem o wszystkim doktorowi, nieświadomie oczywiście, ja po prostu powoli uświadamiam sobie swój stan. Teraz zmieniam lekarza i chcę wyznać mu jak najwięcej i jak najdokładniej żeby trafił w leki itd. Po prostu chcę szybko poczuć się lepiej bo jak już pisałem w poście pt. "Mam dość" jest coraz gorzej i tracę resztki nadziei. Jeśli poprawa nie nastąpi szybko to trafię do zakładu bez klamek albo na cmentarz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mhh... Dobrze, że nad sobą pracujesz, dobrze, że szukasz w sobie przyczyn. Ale to jest powolny proces-nie da się zmienić samego siebie w 5 minut. Pannanikt ma rację, prędko do lekarza. Nie miej wyrzutów sumienia, że wcześniej czegoś nie wiedziałeś, że przemilczałeś coś u lekarza. Nadal masz szansę to naprawić. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem co się ze mną dzieje. Siedziałam na łóżku i nagle zaczęłam płakać. Od rana wszystko jest mi obojętne, nic prawie nie jadłam. Boję się czegoś panicznie, boję się, że zaraz umrę. Ten lęk jest tak potężny, że zbiera mnie na wymioty i kark sztywnieje. Cała się trzęsę. Ja nie chce brać już tych pieprzonych tabletek! ja nie wiem co się ze mną dzieje do cholery :cry: to wszystko spieprzyło mi życie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzymaj się. To szybko mija. Takie ataki są dosyć krótkie. Postaraj się myśli skierować na inny tor. Myśl o miejscu które lubisz, o jakieś zielonej trawie. Nie daj się lękowi. Ostatnio miałem podobny atak. Pierwszy w moim życiu. Czy to może być skutek źle dobranych tabletek?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem co się ze mną dzieje. Siedziałam na łóżku i nagle zaczęłam płakać. Od rana wszystko jest mi obojętne, nic prawie nie jadłam. Boję się czegoś panicznie, boję się, że zaraz umrę. Ten lęk jest tak potężny, że zbiera mnie na wymioty i kark sztywnieje. Cała się trzęsę. Ja nie chce brać już tych pieprzonych tabletek! ja nie wiem co się ze mną dzieje do cholery :cry: to wszystko spieprzyło mi życie...

nie załamuj sie ja mam to teraz prawie co dziennie każdego ranka,tez przez długi,długi czas miałem z tym spokój,ale ostatnio wróciło,ale sie nie poddam przecież było dobrze,nie boje sie leków one sa dla ludzi,doraźnie lepiej coś wziąć niż się męczyć .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Patrząc na to forum i już wcześniej zastnawiałam się, czy nie mam może objawów depresji. Ostatnio szczególnie się to nasiliło. Ciągle dopadają mnie czarne myśli, uważam, że jestem nikomu niepotrzebna, mam zły nastrój, zaczynam wspominać jakieś dawne wydarzenia mając wrażenie, jakby się wszystko u mnie skończyło. Ciągle się tylko boję, że wszyscy mnie zostawią i nie będą zauważać. W wakacje martwiłam się, że źle je spoędzam, że je marnuje, teraz, kiedy jest szkoła też ciągle sobie coś znajduje do martwienia się. Wydaje mi się, jakby mi czegoś brakowało, jakby wszystko było za szklaną szybą, odległe i bezosobowe. Zaczęłam ostatnio mieć wrażenie "duszenia się",ale nie jest to szczególnie intensywne. Jestem dosyć chuda,często mi się nie chce jeść (szczególnie rano). Ostatniozastanawiałam się, kiedy tak naprawdę szczerze się śmiałam. Smieję się bardzo rzadko, choć w szkole jestem uważana za wesołą, śmieszną dziewczynkę (w swojej grupie), przez co niektórzy ludzie nie traktują mnie poważnie. Ciągle dopada mnie jakiś marazm, melancholijny nastrój... MOże to przez dojrzewanie, ale zawsze taka byłam i czuję się podobnie z różnymi wahaniami od dobrych paru lat... Nie wiem,czy mam jakieś zaburzenia depresyjne, czy po prostu się nad sobą użalam? A jesli się użalam, to co mam zrobić, żeby przestać? JAk mam dobry nastrój to wydaje mi się od jakoś szczucznie utrzymany i nieprawdziwy... Mam takie p[rzekonanie czasem,jakby wszystko zawsze miało iść źle. Ale nigdy nie miałam myśli samobójczych tak na poważnie. Tylko ciągle myślę i dochodzę do jakichś głupich wniosków, niby oczywistych, a jednak załamujących i wszystko się wydaje takie kompletnie bez sensui nijakie. Co powinnam zrobic? Chodziłam do psychologa przez rok, ale on raczj skupiał się na moich relacjach z mamą i nie było to takie "głębokie". I mało żeby wiedział. Potem stwierdził, że jestem zdrowai ewentualnie zaleca terapię grupową. To skoro jestem zdrowa, to co mi jest?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panno P-jeśli czujesz się źle ze swoimi stanami-to znaczy, że nie są takie bylejakie. Może warto pomyśleć o wizycie u psychologa? Koniecznie innego? Być może tego nie poinformowałaś o swoich problemach, albo je zbagatelizował. Nie znam Cię-trudno mi ocenić, na ile to czarnowidztwo, na ile depresja. Ale bez względu na diagnozę- zawsze warto iść dalej i szukać swojego szczęścia. Może potrzebujesz jakiegoś zajęcia, by zając myśli i nie rozpamiętywać przeszłości.

Co to bycia "wesołą" dziewczyną-mam to samo. Czasami mam wrażenie, że ja nie mam prawa mieć depresji, mi nie wolno być smutną, bo otoczenie postrzega mnie inaczej niż się czuję. Ale to już problem otoczenia, nie mój.

Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co to bycia "wesołą" dziewczyną-mam to samo. Czasami mam wrażenie, że ja nie mam prawa mieć depresji, mi nie wolno być smutną, bo otoczenie postrzega mnie inaczej niż się czuję

 

Ja mam dokladnie tak samo. Dokladnie. Obwiniam sie ze mam depresje chociaz nie mam do niej prawa. Bo zawsze bylam wesola, rozesmiana i z nadmiarem energii. Jaka ty madra jestes Goplaneczko!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co ci jest? przeciez sama to powiedzialas:) " czujesz sie nikomu niepotrzebna"

 

a tak przeciez nie jest, mnostwo ludzi w potrzebie, zreszta nie tylko ludzi bo i zwierzakow, potrzebuje pomocy

zglos sie do schronsika dla zwierzat i pomagaj jako wolonatariuszka, albo pomagaj dzieciom w domu dziecka, albo staruskzom robic zakupy

 

jestes potrzebna, tylko istoty ktorym jestes potrzebna nie wiedza ze ty chcesz im pomagac

 

potrezbujesz glebszego sensu w zyciu, a to da ci tylko pomaganie innym :)

wiec nie siedz i nie rozmyslaj co ci jest tylko rozwiaz problemy innych, a twoje same znikna momentalnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

vegge- to nie tylko tak, że czuję się niepotrzebna. Czy można to uznac za dobre, jeśli będę pomagać innym po to, żeby poczuć się potrzebna, szlachetna i wspaniałomyślna? Czy to, że popatrzę na proboemy innych, rozwiąże moje własne? Według mnie nie. Oczywiście jest to sposób na niemyślenie wiecznie o sobie i zrobienie czegos pożytecznego. Ale moje problemy i tak nie znikną. Zawsze pozostaną we mnie. Nie mogę tak po prostu uciec i robić z siebie aniołka, udając, że wszystko już jest ok. Dobrze, martwię sie, może się nad sobą użalam i jestem słaba psychicznie. Ale chciałabym siebie poznać i "zając się" sobą. Może to egoistyczne, ale przecież prawda jest taka, że każdy jest w pewien sposób egoistyczny, więc jak wspomniałam, np. taka pomoc nie byłaby tak naprawdę bezinteresowna. Bo wtedy te "biedne dzieci i zwierzaki" są jak przedmioty, którym się okazuje łaskawość, żeby pokazać własną władzę. Fakt, chciałam czymś się zająć, ale myślałam raczej o czymś mniej "ckliwym";) CHaiałam do telefonu zaufania, ale jestem za młoda:D Nie twierdzę tutaj, że pomaganie innym jest złe, nie jest, nie można zaprzeczyć, ale według mnie nie powinno się w ten sposób robić terapii.

Ale może alergicznie reaguje na takie rzeczy, bo przypominają mi się mąrdości w stylu Bravo;) Z czym się zgodzę, to to, że robienie czegoś i bycie aktywnym sprawia, że mniej się zastanawia. Ale nie chce sobie na siłę "zapchać" czasu, żeby nie myśleć. Poza tym nie chcę być potrzebna gdzieśtam, wiadomo, że jak komuś coś daję (pomoc) to jestem mu potrzebna. Ale włąściwie nie ja, tylko ta pomoc. Raczej mówię o tym, że czuję się niepotrzebna jako ja, nie jako dwie nogi i ręce do robienia zakupów babciom. Po prostu jestem przewrażliwiona i czasem czuję, że brakuje mi właśnie takiego czegoś, żeby ktoś kochał mnie nie za to, jaka jestem, ale że w ogóle. Cokolwiek zrobię. Staram się tak podchodzić do przyjaźni czy miłości. ALe może się właśnie mylę, nie mówię, że Twoje argumenty są złe, może Tobie coś takiego pomogło. Ja mam złóe doświadczenia ze "szlachetnością i właściwym postępowaniem". Czasem czułam się taka włóąściwa i odpowiednia, a w tym szara, mętna i nijaka. A teraz chcę się poczuć kolorowa. I niekoniecznie bosko-niebieska.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panna P, jeśli coś dla kogoś robić, to tylko jeśli ma się na to ochotę. W tym co piszesz nie ma nic złego. Więc weź się do roboty i rozwijaj się duchowo. Pomóż sobie, a nie obwiniaj się, że to egoistyczne. Pomaganie innym, jak zauważyłaś, po to, aby sobie coś udowodnić lub siebie dowartościować nie ma w sobie nic szlachetnego. Pomaganie musi płynąć z Ciebie, z Twojej duszy. Dopiero wtedy jest szczere i prawdziwe, nawet, jeśli osoba, której chcesz pomóc, uważa, że się co do niej mylisz.

Polecam, jak moi poprzednicy, znalezienie innego psychologa i zajęcie się na poważnie sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech, myślałem, że jestem już ponad to...

 

W tą sobotę mam wesele kuzyna. Przybija mnie to, że będzie to kolejne wesele w rodzinie, kiedy będę sam... :/ Koleżanka, na którą liczyłem - niestety ma pracę tego dnia... Nie chcę znów wysłuchiwać zapytań i dobrych rad wszystkich ciotek...

 

A jeszcze wczoraj z siłą wodospadu dobiło mnie spostrzeżenie, że po tym weselu to ja będę teraz najstarszym wolnym facetem... :(

 

Pewnie jeszcze dłuuugo, albo i na zawsze....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×