Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wasze pytania |depresja|, czyli '' CO ZROBIć?''


anita27

Rekomendowane odpowiedzi

Hej,

Dzieje mi sie cos dziwnego, patrze ludzi wokol, zakochanych, po awansie, ukladajacych sobie zycie i pierwszy raz w zyciu czuje jakas dziwna zawisc...zazdroszcze im tego, nie potrafie sie zdobyc na szczere mile slowo, czuje ze ich nienawidze za to ze tak im dobrze...

Co mam z tym zrobic?

Ktos z was tak mial? Jak sobie z tym radzicie...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem co zrobić. Ten stan trwa już od kilku tygodni. Wszystko zaczęło się od neuroleptyku w zastrzyku, który unieruchomił mnie na pewien czas, powodując takie objawy jak szczękościsk, drżenie mięśni, przymusowe patrzenie do góry. Potem objawy minęły, wygasły, ale zamiast tego pozostała pustka.

 

Teraz nie potrafię cieszyć się kompletnie niczym. Świat stracił dla mnie wszelkie barwy. Nie działa na mnie muzyka, nie interesują oglądane filmy, nie cieszą książki. Z książkami wiąże się także kolejny problem: nie potrafię się na nich skupić, wzrok przelatuje po tekście i niczego z niego nie wychwytuje, nie rozumiem tego co czytam. To boli, ponieważ czytanie zawsze sprawiało mi dużą przyjemność - teraz ją straciłam. Czytałam gdzieś, że nieumiejętność czytania to aleksja - nie sądzę, żebym cierpiała na to schorzenie, ale i tak jest mi źle z istniejącym stanem rzeczy.

 

Poza tym straciłam apetyt i bardzo dużo śpię. Nie mam praktycznie żadnych znajomych, nie mówiąc już o przyjaciołach. Żyję niczym prawdziwy pustelnik.

 

Wegetuję z dnia na dzień, nie potrafiąc zająć się niczym konkretnym. Może ktoś wie, jak mogłabym zapełnić te ciągnące się minuty, które nie przynoszą mi żadnej radości? Co zrobić ze swoją samotnością?

 

Jest mi coraz trudniej. Biorę leki, niedawno zwiększyłam dawkę, ale obawiam się, że Coaxil jest tutaj za słaby.

 

Zmienić lek? Zapisać się na terapię?

 

Sama już nie wiem :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc pustelniczko pustka brak przyjacioł niechęć do samego sibie mozemy uscisnąc sobie dłoń i co stym zrobic jak dalej z tym zyc ja od tygodnia biorę paxtin lek przeciw lękowy,depresyjny sa takie dni ze uśmiecham sie do ludzi a propo ludzi jak to jest ze slowa potrafia zawładnąc człowieka psychiką moj problem mam problemy z pamięcią nipotrafie sie skupic pustka w glowie znajomi zauwarzyli ze cos zemną nie tak smieja sie ze mnie nipotrafie sie z tym pogodzic uciekam ale niewiem dokąd boje sie spotkan z ludzmi jak ja bym chciał poznac jakąs dziewczyne z podobdymi problemami czy ja jestem sam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wierzę, że sobie poradzisz

 

Dżejem słoneczko, chciałabym bardzo sobie poradzić, bo muszę pracować, żeby przeżyć. Nie ma innej opcji. Tylko męczy mnie pytanie: czy osoba z depresją może sobie poradzić w nowej pracy? Kiedy czujesz się jak się czujesz, myśli są czarne, nic się nie chce, a Twoja samoocena jest niska. Leczę się, ale dopiero od niecałego miesiąca a wiadomo, że to trwa nieraz bardzo długo.Ciężko mi, tym bardziej, że moja depresja powstała na tle mojej poprzedniej pracy. Było mi tam bardzo źle i teraz patrzę na wszystko przez pryzmat tamtej pracy. Wszystko porównuję i ciągle widzę podobieństwa. Dlaczego człowiek dla drugiego człowieka może być taki podły? dziękuję Ci bardzo za dobre słowo...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej oldstory, wiem jak Ci ciężko i doskonale Cię rozumiem. Jeśli Ci to doda otuchy to powiem, że takich ludzi jak Ty jest dużo na świecie, nie jesteś jedyna. Spróbuj zapisać się na psychoterapię. Niech to będzie pierwszy krok, proszę. Taki mały kroczek do przodu... Potem zrobisz następne i następne... Będzie dobrze, zobaczysz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Źle mi , czuję się tak jakbym była za szybą , a obok mnie płynie życie. Owszem -nawet pracuję , czasami mam chwile dobrego samopoczucia , ale generalnie nie jest dobrze. Stałam się płaczliwa , pusta w środku , tak niewiele mnie cieszy, czuję ciągłe zmęczenie , ale nie mogę spać , budzę się.. Po skórze chodzą mi jakieś ciary , takie uczucie nagłego zimna i gęsia skóra.. Biorę od roku czasu Luxetę -do pewnego czasu było nawet nieźle , funkcjonowałam w miarę normalnie , ale od jakiegoś czasu pojawiły się problemy z miesiączką- częste- to trzech razy w miesiącu. ginekolog przepisał mi regulon , biorę go ósmy dzień , a moje samopoczucie jest coraz gorsze. Pytałam i mojego psychiatrę i ginekologa , czy te leki nie będą kolidować ze sobą , czy nie wywołają depresji.Zapewniali mnie ,że nie , ale moje samopoczucie świadczy o czymś zupełnie innym. Jestem między młotem , a kowadłem . Z jednej strony te częste krwawienia mogą doprowadzić do poważnych problemów , a z drugiej strony widmo ostrej depresji przeraża mnie...Boże , poradźcie mi , co ja mam robić..Już wolę się wykrwawić , niż przeżywać to piekło..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem co się ze mną ostatnio dzieje..

Mam 23 lata, jestem od 2 lat z facetem, mieszkamy razem i kochamy się.

Od pewnego czasu, konkretnie od momentu gdy On zmienił pracę, bardzo się zmieniliśmy. On zamknął się w sobie, ucieka w piwo, nie mówi, nie okazuje mi uczuć (choć są dni gdy jest cudownie). Woli siedzieć bezczynnie i patrzeć się w telewizir / ścianę niż zrobić coś, żeby nie myśleć wciąż o problemach w pracy.

Ja w efekcie tych zmian (dodatkowo wpływ chyba mogą mieć tabletki antykoncepcyjne?) zaczynam mieć jakieś dziwne stany psychicznego niepokoju. Zaczynam wariować, podczas gdy staramy się spokojnie rozmawiać, wykrzykujemy do siebie morze przykrych słów, wpadam w jakąś niewytłumaczalną panikę, płacz, słowootok.. a gdy sytuacja ucichnie (z reguły On nie wytrzymuje i wychodzi) to ja wpadam w taki "niebyt" - płaczę, jest mi wszystko jedno, boli mnie "złamane serce" i moja :niedoceniona kobiecość" i jest mi wszystko jedno ze wszystkim...

 

 

Jak sobie radzić? Obydwoje chcemy ratować ten związek.

Po drodze gdzieś się obydwoje pogubiliśmy...

 

Jak mam sobie radzić z "napadami depresji" - i czy to wogóle mogę tak nazywać??

 

Poradźcie kochani!

 

 

pozdrawiam,

 

colacola

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, serdecznie witaj na forum!

Po pierwsze-nie nazywaj swoich problemów wariactwem-w ten sposób tylko je demonizujesz ;) I w ten sposób pozwalasz sobie, by nad Tobą panowały.

Twój partner może mieć depresję, ale to określić może tylko lekarz po szczegółowym wywiadzie. Wygląda na to, że główny problem leży w nowej pracy-warto się wspólnie zastanowić, jak to zmienić, jak usunąć źródło stresu. Być może warto pomyśleć o psychoterapii?

A problemy w związku-szczerze rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać. Bez przerzucania się pretensjami, bez kłótni, z najlepszymi chęciami.

Trzymajcie się oboje cieplutko-myślę, że skoro oboje macie dobre chęci, wszystko dobrze się ułoży :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale On nie chce isc do zadnego lekarza. twierdzi ze samo przejdzie...

a ja nie radze sobie ze swoimi hustawkami nastrojow. raz mam ochote sie zabic, raz sie smieje z tych klotni, raz mi sie nie chce totalnie nic.

moze jak odstawie tabletki to minie?

nie wiem, co robic zeby jak dawniej cieszyc sie z malych spraw, jak slonce za oknem.. itp.

czuje sie wypalona, pusta i bez sensu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale tabletki antykoncepcyjne nie mają chyba aż takiego wpływu.

Tłumaczenie, że wszystko minie to wymówka, jak poczytasz forum, bardzo częsta. W myśl zasady: moje problemy nie są ważne lub nie są poważne. Możecie sobie poradzić bez specjalisty-potrwa to jednak trochę dłużej.

Trudno się cieszyć, gdy ma się kłopoty-nie obwiniaj się o brak chęci. Zatroszcz się o siebie, oderwij myśli. Może macie możliwość wyjazdu? Choćby na weekend? Żeby porozmawiać, wypocząć...

Jeśli natomiast Twoje stany bardzo Cię niepokoją-sama idź do lekarza. Nie warto dać się ściągnąć kłopotom w depresję...

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyglada na to, że Twój partner nie radzi sobie ze stresem w nowej pracy ... natomiast Ty nie radzisz sobie z Tym jak on odreagowuje te stresy.

Możliwe, że sprawę komplikują tabletki "aty-aty" (więc doradzam zrobić stosowne badania) może się okazać, że nie powinnaś ich zażywać lub je zmienić.

Ratowanie związku:

zastanów się co najbardziej boli cię w zachowaniu partnera, jeżeli są to rzeczy, które może zmienić postaraj się mu to powiedzieć. Postaraj się jednak nie stosować dyrektywy, bo rozkazów chyba nikt nie lubi. Ważne jest aby podać mu powody dla których przestajesz być przy nim szczęśliwa bo czasami można sobie nie zdawać sprawy z tego co robimy nie tak. Uczciwa i szczera rozmowa może bardzo wile zmienić.

Rozmowa może jednak nie wystarczyć. Uważam, że ważnym elementem jest sposób spędzania czasu we dwoje. Czyli postaraj się organizować rużnego rodzaju atrakcje np spacer, wycieczka za miasto, basen, rower .... coś co lubicie robić razem i sprawia wam dużo frajdy. Może wspólna kompiel z bobelkami oraz świecami ....

Umiejętność wybaczania ...

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 1:19 am ]

Za nim poszukasz sobie psychologa, zastanów się czego od niego oczekujesz i co jest celem terapii? Zastanów się jak sobie wyobrażasz ta terapie? Najlepiej zapisz sobie na kardce tzw Kontrakt Zawierający te wszytkie oczekiwania. Podpisz się pod nim i zapisz na nim date. Terapia może być skuteczna ale tylko gdy jesteś szczera sama przed sobą i przed terapeutą dlatego terapeuta powinien być naprawdę dobry, w przeciwnym razie może tylko zaszkodzić.

Istotne jest by nie zostawiać problemu samemu sobie .... bo być może teraz nie jesteś chora ale nie pozwul by ten stan się rozwijał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

właściwie to nie wiem od czego zacząć..

przez ostatnie 3 lata spotkało mnie mnóstwo przykrych rzeczy

moja matka jest po rozwodzie ponad 1,5 roku - wcześniej przez 2 lata prawie co dzień awantury, policja etc. Ojczym mnie nienawidził, to miedzy innymi przez niego mam tak wypaczoną psychikę, nigdy nie słyszałam od niego dobrego słowa, za to zawsze wyzwiska typu: ku... itp

Kiedy doszło do rozwodu i ojczym dostał nakaz eksmisji, byłam szczęśliwa, już nie musiałam bać się powrotów do domu, ciągłych awantur, wyzwisk, bijatyk

Matka kiedys była dla mnie wszystkim dlatego zawsze o nią się najbardziej bałam

Niestety teraz między nami jest bardzo źle

Momentami jej po prostu odbija

Teraz te wyzwiska padają z jej ust :((

Mam młodszą siostrę, o 11 lat (ma teraz 10 lat), fajny był z niej dzieciak ale teraz wszytsko jej wolno

Matka miała starsza siostre która ją gnębiła, więc niestety teraz cały czas uważa, ze ja chce to samo zrobic mojej siostrze:(( na początku bardzo się starałam, toteż młoda zawsze się do mnie "lepiła"; teraz mam to gdzieś

Nawet jak chcę dobrze, wychodzi źle. zawsze jest ten sam komentarz: ze jestem zazdrosna, że jestem dla młodej niedobra

Jakby tego było mało, matka ostatnio coraz częsciej znajduje powody by się do mnie nie odzywać; zawsze przyczyną jej złego humoru jestem ja. często też odnoszę wrażenie, ze lubi mnie szantażować - ostatnio obiecała kase na 4-dniowy wyjazd nad morze, jednak do konca nie wiedziałam czy ją dostanę, bo nie chciała mi jej dać; podobnie było w maju, jechałam do Zakopanego na parę dni bo sie zgodziła, niecałą dobę przed wyjazdem jej się przypomniało ze ja jednak nigdzie nie pojadę :(( w końcu osiągnęłam swój cel, ale tak okropnego dnia jeszcze nie miałam

Do tego dochodzi kolejny problem: juz wczesniej słyszałam od niej wyzwiska typu k... choć tak naprawdę mam prawie 21 lat a pierwszego faceta miałam parę m-cy temu.

Niestety mój pierwszy związek był najgorszym co mnie mogło spotkać: facet mnie zdradził, wszystko skończyło sie nagle, z dnia na dzień. byłam załamana. teraz poznałam innego 3 m-ce temu..ale nie potrafie sie z tego cieszyć tak jak powinnam

z nim czuję się bardzo dobrze ale jak mam wracać do domu to jestem załamana:((

poza tym jak narazie nie potrafię mu zaufać, boje się ze znów zostawi mnie kolejny :((odnoszę wrażenie, ze matka cieszyłaby sie jakby to zrobił :(( juz nieraz mi to wygarnęła.. tak jak wcześniej gdy byłam sama, często mówiła, ze każda normalna kogos ma..a takiej jak ja żaden nie będzie chciał

mam bardzo niska samoocenę: zarówno przez sytuację w domu (zawsze czułam się jak piąte koło u wozu) jak i przez ślady po trądziku. sa momenty ze nienawidzę samej siebie, nie mogę na siebie patrzeć, czuję się gorsza:(( coraz bardziej się wszystkim przejmuję

od ponad roku poza 4 dniami spedzonymi z moim chłopakiem nad morzem, nie było innych wesołych

nie wiem co zrobić :((

mam myśli samobójcze

nienawidzę swojego życia

jak sobie z tym poradzic

jak zaufac obecnemu chłopakowi? a jesli nie zaufac to jak nabrać do tego dystansu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że zabrzmi to schematycznie, ale wybierz się do specjalisty, naprawdę. Trzymam kciuki, żeby wszystko poszło w końcu w dobrym kierunku :-(

Ja nadal nie uśmiecham się, ale uwierzyłem, że w końcu taki dzień nastanie. Wierzę, że i u Ciebie tak się niebawem stanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego co opisujesz twoje, życie jest pełne tragedji. Zwłaszcza ostatnie lata nie były dla ciebie łatwe. Cała wasza rodzina ... czyli mama Ty i siostra miałyście ostatnio bardzo ciężko. Byłoby cudownie gdybyście znalazły dla waszej 3 dobrego psychologa, który pomugłby wam wyjść na prostą. Niestety często ofiary przemocy nie chcą słyszeć o pschologu. Postaraj się jednak przekonać mamę do tego pomysłu. Radzę jednak wybrać dobrego specjaistę. Taki co zna się na rzeczy. Jak już go znajdziecie to taka osoba powinna spełniać rolę medjatora, który pomoże wam znaleść wspólny jeżyk. Myślę, że mama napeno cię kocha a słowa, które kieruje do ciebie (k....) są wynikiem silnego stresu i frustracji. Napewno wiele macie do zrobienia by na nowo nauczyć się żyć "normalnie" ale pomyśl ile kobiet nigdy nie odchodzi od takich tyranów jak twój ojczym bo nie ma na to śiły ani odwagi wam się to udało dlatego wieżę, że teraz uda się również dojść do siebie. Aby zabliźniły się takie rany trzeba czasu jednak napeno możecie być jeszcze bardzo szczęśliwą rodziną czego wam życzę z całego serca. Zapraszam również do przeczytania moich postów jak ja poradziłam sobie z traumą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Allines, nie jesteś już dzieckiem, może czas sie wyprowadzić i zacząć samodzielne życie? Zastanów się, co jest dla Ciebie ważniejsze, strach przed nowym czy Twoje szczęście.

 

Wizyta u specjalisty Ci sie przyda - łatwiej będzie Ci poradzić sobie nie tylko z tym, o czym wiesz, ale z tłumionymi rzeczami, które mogą jeszcze wyjść - jednak żadna terapia Ci nie pomoże, jeśli nie usuniesz źródła problemu.

 

Nie trzyma Cię w domu nic, czego nie możesz ''kopnąć w tyłek''. To zależy tylko od Ciebie.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie rozwiązanie może nie jest najgorsze ale ja wiem z doświadczenia, że nie wyjaśnione sytuacje w domu ciągną się za nami nawet gdy nie mieszka się już z mamą. Tak to juz jest, że się kocha rodziców mimo wszytko. Dodam jeszcze, że bardzo dużą siłę ma wybaczenie i bezwarunkowa miłość.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:14 am ]

dlatego zachęcam do terapi rodzinnej aby w następnym kroku mudz się wyprowadzić z domu bez ciążącego balastu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

obecnie nie mam kasy na wyprowadzkę, narazie studiuję -niestety nie mam własnej wypłaty co jest jednym z moich głównych problemów

co do moich kontaktów z matką to watpię czy tu można mówić o miłości: obecnie to zastanawiam sie czy ją jeszcze "tylko" nie lubie czy już nienawidzę; chcę by się ode mnie odczepiła, by przynajmniej nie dogryzała na każdym kroku

 

poza tym co wymieniłam dochodzi jeszcze kilka innych problemów: nie dostałam się na wymarzony kierunek studiów - i to nie raz a 3 razy :(

próbowałam znaleźć sobie coś innego ale to cały czas nie daje mi spokoju

do tego mam problemy ze skórą-leczyłam się na trądzik, w końcu udało mi się wyprosić matkę by mi dała na leczenie, lecz niestety i tak już zostały blizny, przez które czuję sie brzydka :( momentami nie mogę na siebie patrzć :( w ogóle mam kompleksy na punkcie właśnego wyglądu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech... wiem, jak to jest. Ratuj się, dziewczyno. Myśl przede wszystkim o sobie, już nie o niej. Może to brutalne, ale dla mnie nie ma usprawiedliwienia na wyzywanie czy poniżanie kogoś. Z jednej strony nie zgadzam się z Ksenią, że to wyraz jakiejś frustracji, ale z drugiej strony wiem jak to jest - ciągnie się to za nami całe życie. Jeżeli nie weźmiesz się sama za siebie, to wyprowadzka tu nic nie da. Ja sama liczyłam na cud, wyprowadziłam się, jestem na swoim, i pomimo tego, że mam męża, dwójkę dzieci, to wystarczy jeden telefon od mojej matki, a ja mam ochotę iść się zabić. Mam potwornie przez nią zaniżone poczucie własnej wartości - tak jak Ty. I dopiero teraz, tak na prawdę zaczęły się moje kłopoty. To co działo się jak z nią mieszkałam to nic, bo miała nade mną kontrolę i mogła się wyzywać kiedy tylko chciała. A teraz dopiero ją krew zalewa. Trzymaj się

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moja mama chodzi na grupy wsparcia współuzależnionych (ojciec jest alkoholikiem) i tam nauczyła się jednego, co teraz wpaja mnie - "wszystko jest ważne ale JA dla siebie samej jestem najważniejsza". Zwłaszcza gdy w gre wchodzi zdrowie psychiczne. Więc w żadnym razie nie powinnaś sobie żałować tych kilka dziesięciu złotych...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×