Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wasze pytania |depresja|, czyli '' CO ZROBIć?''


anita27

Rekomendowane odpowiedzi

wow.

kazik wymiata. i ciezkie brzmienia . mocno, glosno w uszach- i zycie staje sie lepsze. chociaz ostatnio slucham

briana eno- cos zupelnie spokojniutkiego. taki ambient.

fajnie ze juz umowiles wizyte. napiszesz jak poszlo?

pozdrawiam.

 

Kazik poprzez swoje teksty ma bardzo dobre podejście do otaczającego świata, to mi się podoba, odpowiednie dla mnie rytmy :)

 

Mnie niedawno naszło na Klaus'a Doldinger'a - Das Boot, nie wiem, jeden utwór, a jakoś mi zapadł w pamięć.

 

Postaram się napisać.

 

"Zabrali mu słońce...", co? Dobre słowa.

 

I niestety poznali z nocą...

 

A to tak jak ja. Ostatnio Coma mi zapadła ("Leszek Żukowski" czy choćby "Zaprzepaszone siły wielkiej armii" - Twoi rodzice mieliby powód do mówienia, że słuchasz muzyki działającej negatywnie na Ciebie ;)

 

Im wystarczy, że słyszą o zamordowaniu matki nazwanym aktem łaski ("Akt łaski" NAS), na mnie taka muzyka ma pozytywny wpływ, zresztą słucham jej nie od dziś.

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

metal, reagge, punk.

je też.. ja też heh tego słucham.. głównie reagge, punk no i ska .. i tylko ta muzyka poprawia mi humorek!

 

za tydzień w sobotę mam zamiar jechać na Leniwca.. no właśnie mam zamiar.. żebym tylko się udało :( bo ze mną to jest różnie raz czegoś chcę a za chwilę już nie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no to moze powinnismy zalozyc subforum o temacie "dapresyjna muza rules":)))))

 

ja tam zaluje tylko ze moj jedyny szkolny kolega rowniez glaniarz z ktorym doniedawna bylam nierozlaczna zaczal sie kolegowac z grupka laleczek w tipsach:(( zawet zdejmuje glany zeby moc isc z nimi na impreze z door selection:(( no i oczywiscie juz ze mna nie chce mu sie gadac:(

 

hans jak lubisz pankowe granie to polecam kapelke Mc'Lusky, poza polskimi Analogsami moja ulubiona;)))

trzymaj sie .

 

---- EDIT ----

 

Hans, byles??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już pisałam, że od sześciu lat choruję na depresję i nie potrafię jej pokonać.

Jestem DDA czy li dorosłym dzieckiem alkoholika, chociaż mój tata nigdy nie przyznał się, że ma problem i nigdy nie pozwolił sobie pomóc. Cztery lata zabił się w malignie alkoholowej dokładnie drugiego stycznia. Kochałam go pomimo tego, że krzywdził mnie mamę i siostrę. Odkąd pamietam w domu zawsze były awantury. Tata bił mamę, która z biegiem czasu przestała być bezbronna i starała się bronić. Pamietam jak mama zabierała mnie do babci po każdej z awantur, a ja tęskniłam za tatą i nie do końca rozumiałam dlaczego nie mogę z nim być. Zawsze było mi go bardzo żal.

 

Dzieciństwa nie miałam. Nie wolno mi było w wakacje zostać dłużej na dworze niż do 19-nastej. a wiadomo , że najlepsza zabawa rozkręca się po zmroku. Ja wtedy musiałam być już dawno w domu. Pamietam kiedyś nie zastosowałam

się do tego i wtedy tata zamknął mnie na balkonie i kazał mi tam klęczeć z podniesionymi rękami. Czułam strasznie upokorzona czułam, że nic nie znaczę. Miałam wtedy gdzieś około ośmiu lat i wtedy po raz pierwszy pomyślałam, że chciałabym nie istnieć. Niegdy nie byłam dostatecznie dobra dla rodziców, zawsze porównywali mnie z innymi i w tym porównaniu wypadałam kiespko. Dostawałam czwórkę a oni mnie pytali czemu nie piątkę.

Mama też mnie krzywdziła.Nie dawała mi matczynej miłosci i zrozumienia. Pamiętam jak kiedyś z ciekawości sięgnęłam po papierosa.Przyłapała mnie na tym. I przez dwa tygodnie szukała pretekstu, żeby mogła mi przylać, zabraniała płakać , bo groziła, że powie ojcu.

 

Z biegiem czasu jak przestałam się bać taty stałam się rozjemcą pomiędzy rodzicami. Potem stałam się dla nich rodzicem. Mama oczekiwała, że będę za nią podejmowała decyzje. Nigdy nie zapomnę maturalnej klasy. Mama rozsypała się zupełnie i znalazła się w szpitalu psychiatrycznym. A ja sama z tatem młodszą siostrą i babcią, która u nas mieszka. Tata pił a ja musiałam nadrabiać miną przed mamą, żeby nie martwiła się o to co w domu. W domu musiałam łagodzić złości taty, żeby babcia i siostra miały spokój. iprzy tym wszystki uczyłam się do matury i do olimpiady. Pamiętam jak czekałam kiedy wreszcie zacznę studia i uwolnię sie od domu. Udało się na studia dostałam się bez egazaminów.

 

Po pierwszym roku nie chciałam wracać do domu, więc poszłam do pracy. Pracowałam w sklepie spożywczym, którym kierowało małżeństwo. Z biegiem czasu szef zaczął się do mnie przystawiać, klepać mnie po pupie i takie tam, próbowałam się bronić, nie pozwalać mu na to, ale on szantażował mnie na różne sposoby, a mnie zależało na pracy bo nie chciałam wracać do domu. W końcu doszło do najgorszego bo szef mnie zgwałcił. Przez wiele lat trzymała to w sobie i nikomu nie mówiłam. Powiedziałam to dopiero po jakiś trzech latach swojemu obecnemu mężowi. Wciąż trudno mówi mi się o gwałcie, ale próbuję. Przez cały czas jak pracowałam rodzice próbowali na mnie wywrzeć nacisk żebym wracała do domu, ale ja się nie godziłam na to, chciałam mieć swoje zycie, bez nich. W końcu oni postanowili mnie się wyrzec. Zostałam zupełnie sama i wtedy się rozsypałam wtedy zaczęłam chorować. Miałam pomoc obcych ludzi, a rodziców niewiele obchodził mój los.

 

Przez chorobę straciłam drugi kierunek studiów nie dałam rady. Nie chcę już więcej oddawać chorobie.Lata męki smutku i rozpaczy, dwie próby samobójcze to chyba dość, ale ciągle nie potrafię się z tym uporać, nie mogę się od niej uwolnić. Jestem trochę jak dziecko we mgle i nie wiem dokąd iść. To nie jest tak, że nie wiem co to jest depresja czy jak się ją leczy.Mam za sobą pracę magisterską o depresji. Teraz mam nadzieję napisania doktoratu o stygmacie choroby psychicznej. Jednak jest mi ciężko i źle. Brak sił i taka pustka w środku. Jak tu żyć dalej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak sobie czytam to forum to co piszecie na nim i właśnie sobie uświadomiłem że też mam depresje i że to jest choroba z którą da się walczyć bardzo wam dziękuje za otwarcie oczów

 

zuziu podziwiam cię za zdobycie wykształcenia też jestem DDA i niestety nie miałem tyle sił żeby szkołe skączyć masz męża ma cię kto wspierać i masz teraz dla kogo żyć

pozdrawiam i życze wesołych świąt

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej

Jestem tu nowa.

Chcialabym Wam napisac co mi dolega.

To pewnie bedzie dlugi post i chaotyczny, ale moze jednak przeczytacie.

Nie wiem czy to depresja czy jakas nerwica. Nikt nigdy nie powiedzial co mi tak naprawde dolega.

Zaczelo sie to kilka lat temu, kiedy skonczylam podstawowke. Poszlam do technikum, nowe twarze, nowe osoby, nauczyciele. Nie znalam nikogo.

Siedzialam z jedna dziewczyna. I ktoregos dnia na lekcji zlapal mnie taki okropny kaszel. Nie przechodzil mi. I ta dziewczyna kazala mi przestac. I od tamtej pory cos mi sie stalo z glowa. Nie chcialam chodzic do szkoly, balam sie ze znow mnie ten kaszel zlapie. Skonczylo sie na tym ze zmienilam i klase. Przeszlam z technikum do zawodowki. Nie bylo lepiej ale dobrze. Zaczelam miec przy sobie butelke wody. Czy to zima czy lato ja zawsze wode mialam. jakos bylo mi latwiej. Dziewczyny byly spoko. Przezylam te 3 lata pozniej 3 lata technikum. W miedzy czasie poznalam mojego meza. Czesto wychodzilismy ale ja nadal nosilam wode ze soba. Zadalam mature i poszlam do studium 2 letniego. I znow moja nerwica sie pogorszyla. Zaczely sie praktyki w UM. Przez tydzien czasu nie chodzilam na nie. Wbilam sobie do glowy ze bedac wsrod obcych ludzi stanie mi sie cos z czego beda sie smiac. Np ze zaczne wymiotowac. Mama zabrala mnie do psychiatry, ta wysluchala dala leki. No wiec zaczelam brac leki i jakos przezylam miesiac pratyk. Ale niestety to co wbilam sobie w glowie zostalo. Kiedy skonczyly sie praktyki przestalam brac tabletki. I tak jakos zylam. Na nastepny rok znow praktyki tyle ze tym razem jakos je przetrwalam. Przestalam chodzic do kosciola sama bo balam sie ze zrobi mi sie slabo ze bede wymiotowac. Kiedy myslalam o slubie ze bede stac na srodku kosciola i Ci wszytscy ludzie beda sie na mnie patrzec czulam ze mi nie dobrze. Ale twierdzilam ze do slubu mi przejdzie. w polowie 2 roku studiow zaszlam w ciaze, byla to ciaza planowana. Niestety nie utrzymalam jej. strasznie sie denerwowalam kiedy jezdzilam do lekarza, ciaglo mnie na wymioty.

To sie tak ciaglo takie myslenie ale nigdy nie bylo tak zle jak teraz. Nie wychodze sama dalej niz do sklepu czy w kolo bloku. Nie chodze do kosciola, do lekarza z dzieckiem chodzi ze mna maz. Zreszta wszedzie ze mna chodzi. Choc wiem ze nie bardzo chce. Nie jezdze sama autobusami. Rok temu bylismy na wakacjach nad morzem. Boze co ja wtedy przezywalam. Tak bardzo pragnelam byc w domu. CHwilami myslalam ze wykituje. Kiedy wracalismy cieszylam sie a z drugiej strony bylam przerazona ze tyle km przed nami. Kiedy przyjechalismy do domu bylo gorzej. lezalam na lozku i zastanawialam sie czy ja przezyje jeszcze 40 lat, co bedzie jak mamy mi zabranie. to bylo straszne, zapisalam sie do psychiatry ta posluchala oczywiscie poplakalam sie. Dala lek ale powiedziala ze zacznie dzialac po miesiacu. Wiec jak na drugi dzien wpadlam w panike ze zanim te leki zaczna dzialac to ja sie wykoncze takim mysleniem. Poprosilam meza zebysmy pojechali tam spowrotem i jakis inny lekarz dal mi jeszcze jeden lek. Wtedy sie uspokoilam.

Moze powiem to tak, bo pisze i pisze i sama nie wiem co.

Wbilam sobie do glowy po olejnej ciazy i urodzeniu dziecka ze bedac z nim gdzies dalej sama, zlapia mnie takie mysli ze zrobi mi sie slabo, zemdleje, zwymiotuje i co wtedy bedzie z dzieckiem. Do tego mam jeszcze jeden problem kiedy sie denerwuje musze odrazu do kibelka i to tak bardzo mi sie chce ze az mi niedobrze. Nie znosze tlumow ludzi, boje sie ich. boje sie wyjazdu gdzies dalej z dala od domu. Leki biore ale nie codziennie, zapominam. Pracuje ale w bloku obok. ale jak pomysle ze kiedys bede musiala poszukac innej pracy np na drugim koncu miasta. Chcialabym tez zrobic prawo jazdy ale znow boje sie jezdzic z obcym facetem. Ja nie wiem jak funkcjonowac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakie bierzesz te leki? No to nie zapominaj ich brac, chyba to wazne, zeby sie wyleczyc... A jak bierzesz antydepresanty to musisz je brac regularnie, inaczej ich skutecznosc moze znacznie spasc. No i oczywiscie jak najszybciej zapisz sie na psychoterapie, a zobaczysz - kiedys bedzie wszystko w porzadku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Biore Setaloft i doraznie Oxazeman. Na terapie owszem poszlabym, ale to musialby maz ze mna jechac. Po prostu musze miec poczucie ze on tam jest ze na mnie czeka ze nie odjedzie.

Jest mi tak strasznie ciezko, zwlaszcza ze nie mam w nim oparcia. Moze to spowodowane jest tym ze jego matka tez ma problemy z psychika, brat uposledzony i ojciec ledwo zipiący. A on w tym wszytskim sam.

Kiedys taka nie bylam. A teraz siedziac w aucie i patrzac na ludzi jak spokojnie sobie chodza bez zadnych problemow z glowa to az im zazdroszcze. Tez kiedys jezdzilam sama, po meza do pracy i z kolezankami na piwo. A teraz to mnie przeraza

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej. jestem nowa. no i mloda.mam 15 lat. może to tylko taki wiek. tego nie wiem. chcialam sie upewnić. wydaje mi sie ze moge mieć depresje ale niczego nie jestem pewna.to sie zaczelo w wakacje. przezyłam pierwsza milość i wogole czego wogole bardzo żaluje. nigdy nie wierzyłam w miłosc i dalej nie wierze.

 

na początku to wygladalo jak choroba. czułam sie coraz gorzej.coraz częściej mdlałam.coraz więcej rozmyślalam o sensie wszystkiego. no ale chlopak wspierał mnie . poznałam zupełnie inny swiat. potem zerwał. oczywiście trochę poplakalam ale kiedy przestałam o tym myslec przeszlo mi. kiedy nie zapotykam jego imienia i nazwiska wogóle go nie pamiętam.

 

niestety to uczucie zostalo. przytylam od tego czasu 6 kilogramów. coraz częsciej bylo mi slabo. w szkole czasem trzesły mi sie rece. nawet bez stresu. poprostu. tak sie budziłam. miałam coraz gorsze samopoczucie.nie wiem kiedy, po co i dlaczego ale zaczela sie okaleczać. chyba usłyszałam gdzieś o tym. i że to niektorym pomaga. więc jak kiedys wpadlam w rozpacz, taka nieuzasadniną zaczelam walić pięścią w ściane. faktycznie. wyładowywalam sie. później coraz drastyczniejsze metody az wkońcu doszlo do tego że miałam pokaleczoną całą rekę lewa rekę od nadgarstka do łokcia. to już zaczelo być zagospodarowanie teremu(czyli mojej skóry). nie było na tej rece wolnego ,zdrowego miejsca a ja pragnełam wiecej. nawet nie moge tego zrozumieć.

 

Z czasem przyszly mysli samobojcze. nigdy specjalnie nie lubiłam życia ale teraz to była nienawiść do niego. z mysli samobojczych przeszlam do konkretnych planów.teraz nie jestem pewna żadnego dnia. nie jestem pewna czy sobie czegos nie zrobie. w tej najgorszej chwili zbieralam leki ale nie zdązylam ich użyć. dla odprężenia kiedys zaczelam pleśc sznurki.takie roburki.wońcu to przeszlo w sznur i jeszcze trochę a da się na tym powiesic

 

nie mialam się komu wyplakać. kiedy znalazlam już taką osobe to wysluchała mnie kilka razy. później wysłała do pedagog, pedagog do psycholog a kiedy tam nie chjcialam chodzic poszlam do psychiatry.

 

nie umiem z ludxmi rozmawiać. nigdy tego nie umielam więc z psychiatrą tez mi nie idzie. nie umiem jej tego opowiedziec. więc mysli ze przesadzam.

 

dodam sie mam straszną pamiec i koncentracje. nie umiem przez to tabliczki mnożenia, zapominam słów i kolejności liter w alfabecie.

 

dostalam od psychiatry lekkie leki antydepresyjne i usłyszalam że nie mam żadnej psychozy.

 

w czwartek mam nastepną wizytę.boję się że nie dam rady jej powiedziec całej prawdy i znowu mnie odeśle z niczym.

 

te leki najwyraźniej nie skutkuja bo nie ma żadnej poprawy. w prawdzie mialam okres obojętności.nie myślalamm, nic nie czułam. poprostu robilam to co trzeba by zyć i tyle. ale to wszytko wrócilo kiedy zdałam sobie sprawe że dalej nie jestem szczęśliwa.

 

powiem jeszcze tylko ze na innym forum opisalam sytuacje w domu i ludzier uznali ze jestem molestowana. nie wiem czy to ma cos z tym wspólnego.oczywiście tego nikomu nie powiem.

 

no i moje pytanie. czy uważacie że mam jakas psychozę?

co ja właściwie mam teraz robić?

czy przepadkiem nie dramatyzuje?

 

prosze o szybką odpowiedź

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...a może to wszystko nie ma najmniejszego sensu...

Może lepiej odejśc zapomniana, odżucona, kochająca lecz niekochana...

Ja już chyba nie mam na to wszystko siły, przerosły mnie problemy życia codziennego...

A miało byc tak pięknie, miało nie wiac w oczy nam... a tu wieje, cholernie wieje...

Poszedł sobie, zamknął drzwi i poszedł, stwierdził, że nie dorósł, że nie podoła zadaniu bycia głową rodziny...

Poszedł i nie wraca, nie pyta, nie dzwoni to chyba nie kocha... a ja???

Ja kocham, tą samą młodzieńczą (naiwną) miłością co kiedyś ale już nie tak...już nie tak mocno...ja mu chyba tego nie wybacze!! Głupia- poszedł sobie-ale musi wrócic, musi!!!! Zapomniał o nas???

Ja nie chce o tym myślec, chce się cofnąc w czasie, uciec od problemów??? Ale jak??? Chyba tylko... ale jak i czy wtedy będzie lapiej??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie, na początku zaznaczę że problem nie dotyczy mnie, a mojego kolegi, który popadł w bardzo moim zdaniem silną depresję, jest ona do tego stopnia silna że myśli o samobójstwie.

Zacznę może od początku mój kolega, którego od tego momentu będę nazywać P. poznał w pracy dziewczynę, stanął w jej obronie, dla niej poświęcił właściwie swój wizerunek, ponieważ moim zdaniem ona nie zasługiwała na to, ale to był jego wybór. Byli ze sobą przez jakiś czas, on zostawił dla niej swoją dziewczynę i wydawało się że ta nowa była z nim z wdzięczności, tak jak się wszyscy spodziewali rozstali się po niedługim czasie, teraz dziewczyna go oczernia w oczach wspólnych znajomych, co rusz P. dowiaduje się nowych nie prawdziwych rzeczy o sobie. Teraz nie ufa nikomu, ona go nadal dręczy z niewiadomego powodu, ja nieświadomie przelałam czarę goryczy, zaczął płakać, a przez jego umysł zaczęły przewijać się myśli samobójcze, w tym stanie jest zdolny do tego aby się zapić na śmierć, szkoda chłopaka, poznałam go trochę i chciałabym mu pomóc ale nie wiem jak. Mogę go wspierać, ale jestem mężatką nie chcę aby w chwili tego swojego amoku nie zrozumiał moich intencji opacznie. Pomóżcie, jeśli macie jakieś dodatkowe pytania pytajcie, postaram się na nie odpowiedzieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie

 

Chciałabym się z wami czymś podzielić.

Stwierdzono u mnie jakiś czas temu przewlekłą depresje. Mój stan był naprawdę poważny, staciłam jakąkolwiek chęć do życia, a właściwie to marzyłam tylko o tym żeby się zabić, ale nie umiałam tego zrobić. Kilkakrotnie siedział z żyletką w ręku, nacinałam nawet trochę skórę, ale na szczęście coś mnie powstrzymywało. Mój dzień wyglądał tak, że wstawałam około godziny 14 lub 15 szłam coś zjeść, obejrzałam coś w telewizji i szłam spać dalej. Konsekwencje były takie, że straciłam wszystkich znajomych, zawaliłam studia, a na koniec doprowadziłam do tego, że nie mogłam już wyjść normalnie z domu bo paraliżował mnie strach. Bałam się wszystkiego, a przede wszystkim innych ludzi ich wzoku, tego co sobie o mnie pomyślą. Zostałam całokowicie sama, moja rodzina nie rozumiała co się ze mną dzieje, uważali że jestem leniwa i do niczego się nie nadaje. W końcu postanowiłam pójść do psychologa, niby trochę pomogło ale marzenie o śmierci nie przemijało. Potem był psychiatra i leczenie farmakologiczne. Z początku myślałam, że to jest to budziłam się szczęśliwa, byłam aktywna, ale niestety tylko chwilowo. Mój organizm szybko przyzwyczaił się do leków i wszystko wróciło do poprzedniego stanu. Aż w końcu stał się cud !!! To co teraz napisze może wydać się wam naiwne, pewnie jakiś czas temu sama bym tak pomyślała,ale proszę przeczytajcie to do końca. Poznałam któregoś dnia bardzo sympatyczną osobę, o dziwo potrafiłam z nią rozmawiać i nie przerażało mnie to. W pewnym momencie ta osoba wyciągnęła Biblie. Od razu pomyśłam sobie, o nie jakiś nawiedzony, który teraz bęzie mi mówił że to przez to że co niedzielę nie chodzę do kościoła, że nie przestrzegam postu itd. Ale tak się nie stało. Czytał tylko pewne fragmenty a potem razem dyskutowaliśmy na ich temat. Byłam zdziwiona, że w Bibli jest tyle wartościowych wskazówek na temat zwykłego codziennego życia (dodam tylko ze nie znałam Biblii, poza tym co tam kiedyś słyszałam w kościele) Najcenniejsza informacja była taka, iż zeby nawiązać kontakt z Bogiem nie potrzebuje żadnych pośredników (w domyśle ksiądza itd), że nie musze modlić się do kogoś o wstawiennictwo u Boga, gdyż dla Niego wszyscy jesteśmy równi i tak samo wartościowi, że moja modlitwa jest tak samo ważna jak np papieza. W przeszłości w kościele katolickim czułam się bardzo zagubiona i przytłoczona różnymi obowiązkami, bez których według kościoła czekało mnie potępienie. Zraziłam się wtedy i wycofałam z chodzenia do Kościoła. Dzięki tej osobie dowiedziałam się że chrześcijanie to nie tylko katolicy, że jest bardzo dużo chrześcijańskich wspólnot i Kościołów w każdym mieście. Ja trafiłam do takiego Kościoła i to zmieniło moje życie. Poczułam, że ktoś mnie kocha, że nigdy nie jestem sama i że kiedy tylko poproszę Bóg mi pomoże. Poznałam tam wspaniałych ludzi, szczrych, uczciwych, uśmiechniętych. Razem modliliśmy się o uzdrowienie dla mnie. I może trudno w to uwierzyć moja depresja minęła, a ja nawet nie wiem kiedy. Zdobyłam prawdziwych przyjaciół, których ufam ponad wszytko, skończyłam studia, wkrótce wychodzę za mąż, jestem szczęśliwa pogodna pełna energii i wiem, że wszytko to jest zasługą mojego najlepszego przyjaciela, opiekuna, nauczyciela - Jezusa Chrystusa. Bez niego moje życie nadal wypełnione by było pustką i ciemnością.

Nie wiem jak odbierzecie to moje wyznanie, ale proszę nie skreślajcie od razu tego co napisam, proszę przemyślcie to. Moim pragniem jest by pomagać innym ludziom, którzy cierpią z powodu depresji, bo wiem co to znaczy i wiem jak trudno samemu sobie z tym poradzić. Jeśli chcielibyście o tym porozmawiać - możecie do mnie napisać mój email to mkm58@wp.pl lub gg 6908437

Pozdrawiam was gorąco

Nie poddawajcie się - bo z każdej sytuacji jest wyjście :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hey jestem tu nowy kolezanka podala mi Wasze forum heh oby chwala jej byla za to :D

 

Tyle ze nawet niewiem jak zaczac sam niewiem czy to nerwica czy strach przed samym soba czy jeszcze cos innego ... Ogolnie mam 22 lata adam na imie mieszkam sam a w sumie z psem cholerna pustka dzien w dzien puste 4sciany czy rano jak wstajesz czy wieczorem i tak puste 4sciany. Mam swoja firme i tak sie uklada ze kompletnie nie musze poswiecac czasu nawet na ta firme wszystko robia ludzie heh ale mniejsza z tym Ogolnie od jakiegos czasu jak chyba wiekszosc ludzi stwierdzilem ze czeba by sie ustabilizowac psychicznie (mowa tu o rodzinie dzieciach) bylem w zwiazku 20 miesiecy wszystko fajnie super poza tym ze czasami sie poklucilismy ale w kazdym zwiazku sa jakies sprzeczki. Niestety z czasem stalo sie to tak natarczywe ze sie niedalo wytrzymac i zesmy sie rozstali szczerze uwazam ze to nawet lepiej bo sensu ten zwiazek niemial .. zauwazyc bym chcial jeszcze ze wiekszosc swego mlodzieczego zycia spedzilem na zabawach i poznawaniu zycia doglebnie dlugosc zwiazku to bylo max 2tyg partnerek blisko 100 jesli chodzi o sprawy lozkowe itp. wszystko bez uczucia poprostu zabawa ... ale zmierzajac do sedna sprawy 10 dni temu napisala do mnie kolezanka z gim z ktora sie nie widzialem blisko 5lat zerowy kontakt byl miedzy nami wiedzialem tylko ze wpadla zaraz po gim i urodzila corke ... odezwala sie napisala co tam slychac bym napisal jak bym chcial odnowic znajomosc to mysle sobie co mi tam napisalem pogadalismy 2 dni okazalo sie ze ma juz 2 dzieci ktore maja 3latka i rok ze z tamtym chlopkiem juz nie jest taka gadka szmatka co tam u nas ogolnie miala przyjechac akurat w weekend tydzien temu bo chodzi do szkoly zaocznie wiec stwierdzilismy ze umowimy sie na piwo tak pogadac w realu ... w sobote rano wpadla na pomysl piszac mi smsa ze przyjdzie rano na kawe mysle co mi szkodzi przyszla pogadalismy od poczatku czulem ze mnie kokietuje spojrzenia dlugie bez slow przyblizenia ocieranie sie jej ciala o moje itp ( cza zauwazyc blondynka 165cm blekitne oczy szczupla jak modelka - po dwojce dzieci prawdziwy szok) chwile to trwalo az same nasze usta sie spotkaly i tak juz sie ciagla zostala na caly dzien potem impreza wieczorem w klubie pocalunki dotkniecia itp poprostu okazywanie uczuc z 2 stron ciagle czy podczas tanca czy siedzac przy stoliku potem wrocilismy odprowadzilem ja i pozegnanie na klatce majac 8lat praktyki w sprawach milosnych pierwszy raz czulem taka przyjemnosc ten jej dotyk pocalunki wyszlo jak wyszlo skonczylismy u niej potem niedziela spedzona do popoludnia odwiozlem ja autem do domku pozegnalismy sie wszystko ok super extra szczesliwy do domu wrocilem postanowilismy ze sobie damy szanse bedac razem poniedzialek minal spokojnie we wtorek spotkalismy sie poszlismy na spacer z jej dziecmi wszystko fajnie chlopczyk odrazu mnie zaakceptowal i wogule super wszystko dzis jes sobota a mnie cos rozwala od srodka ze jej niema kolomnie ze nie czuje jej dotyku nie widze jej oczu i poprostu ogarnia mnie taka pustka ze najchetniej bym cos rozwalil ew bym krzyczal zapewne zauroczenie czy cos takiego tyle ze nigdy nie czulem takiej pustki takiej checi by to wszystko byla prawda eeh przeraza mnie wizja ze sie moge obudzic i ze stwierdze ze to byl sen czy mozliwe ze lovelas jak mnie nazywali za malolata sie zakochal ze to jest to co tak bardzo chce ta rodzina ten dom bo myslac nad tym od wczoraj stwierdzam ze chce a jednak sie boje boje ze sie nie uda ..;/ eeeh cza zauwazyc ze mam problemy z alkoholem pije troche nadmiernie co powoduje wieksza ilosc przemyslen i coraz wieksza niepewnosc narastajaca wemnie ... :(:( :( :( jednym slowem totalna lipa ani niewiem co robic ani nic eeeh .... :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich.Leczę się na depresję od roku,od momentu kiedy straciłam swoją najlepszą 12 letnia przyjaiółkę-corkę.Tak naprawdę nie chodzi mi o samo wyleczenie,jest mi wszystko jedno.Tabletki pomagają mi koncentrować myśli na czymś innym.Ale to wszystko jest nic nie warte.Wiem,że któregoś dnia przedawkuję i skończy sie piekło na ziemi.Boje się bólu więc nie wyskoczę z balkonu,nie rzucę się pod pociąg.Całą nadzieję pokładam w psychotropach.Trochę zaczęłam eksperymentować z tymi tabletkami.poprostu chciałabym zasnąć i się nie obudzć.Jak byłam małym dzieckiem bałam sie zamknąć wieczorem oczy myśląc,że ich nie otworzę,teraz jest odwrotnie.CZY NIE MOŻNA BY BYŁO UDOSTĘPNIĆ WYKONYWANIE EUTANAZJI DLA LUDZI ZDROWYCH INACZEJ?Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

justicae, dla mnie to tez bylo kiedys smieszne myslenie o tym ze Bog moze mi pomoc.A tydzien temu kupilam moja pierwsza biblie!Nie wiem jak to opisac ale czulam ze musze ja miec.To jak wsparcie bez krytyki.Wydaje mi sie ze ludzie czasem maja taki zamet w glowach ze duchowe wsparcie jest nam potrzebne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nawet nie wiem od czego zacząć :/ mam 37 lat przebywam po za granicami kraju , choć często bywam w Polsce . Jakiś czas temu zaczęło mi się pogłębiać chyba stany depresyjne :( ciągłe myślenie , szukanie dziury w całym , same złe myśli itp. Duży wpływ ma chyba na to kraj w którym jestem , "Dania" hmm nienawidzę tego kraju , ale siedzę tu dla kasy nie ma się co czarować . W ostatnim czasie doszło mi coś kolejnego , nie wiem jak to nazwać :/ obsesja fobia a może jeszcze jakoś inaczej . Bardzo dużo paliłem papierosów i w ostatnim czasie zaczęło mi coś mocno dokuczać , jakieś duszenie w klatce itp , ogólnie mój stan oceniłbym na hmm beznadziejny chyba . Teraz już bardziej przechodząc do tego o co mi chodzi , dostałem jakiejś obsesji że mam pewnie raka . Może to komuś wydać się śmieszne lecz mnie to nie bawi :/ , ktoś może napisać idź do lekarza i się zbadaj , pewnie i tak można by zrobić ale jest problem :( czuję jakbym trafił w zamknięte koło , strach paniczny przed chorobą a z drugiej strony brak odwagi by iść do lekarza bo co będzie jak potwierdzi :/ psychika może tego nie wytrzymać :/ Już teraz jest problem bo non stop myśli , mówią że jak trwoga to do Boga hmm i tak jest , proszę bym mógł żyć :/ zaczynam o tym myśleć zaczynają się skręty żołądka , momentami nie wiem co mam robić :( Nie pamiętam już kiedy miałem ostatnio jakiś dzień z którego byłbym zadowolony , non stop złe samopoczucie , jakieś osłabienie , non stop wrażenie że jak nie rak to może mnie zawał jakiś trafić :( chyba dostaję na głowę :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam

 

 

wedlug mnie powinienes jak najszybciej zglosic sie do psychologa niema co zwlekac. sam napisales ze stany depresyjne poglebiaja sie i jeszcze ta fobia ze masz raka albo zawal cie moze trafic. przechodzilem przez cos podobnego tylko z innymi chorobami, wszystkie objawy wskazywaly na te choroby (nawet lekarz pierwszego kontaktu myslal ze jestem na to chory) tylko ze te objawy nie byly przez te choroby tylko przez strach, lek ze jestem na to chory, a wszystko zaczelo sie od kaszlu i troche podwyzszonej temperatury. wiec niema co sie bac i szybciutko do lekarza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiem że tak by było najlepiej ale to mówi logika a strach nie pozwala , swoją drogą pozdrowienia dla pewnej pani psycholog którą poznałem na necie i super nam się rozmawiało i gdy poprosiłem o pomoc to olała temat bo stwierdziła że ona ma urlop :/ ręce mi opadły , w każdym razie sam wiem że nie jest dobrze :/ ale jeśli trafię do lekarza i potwierdzą się moje przypuszczenia to hmm bardzo kiepsko to widzę . 3 lata temu zmiażdżyło mi palec od nogi hmm po miesiącu okazało się ze weszło w nogę zakażenie i pan doktor sobie stwierdził że może być czasami konieczna amputacja tyle że nie wiadomo czy stopa czy więcej :/ ręce mi opadły 2 miesiące wcześniej wziąłem kredyt hipoteczny masakra 1000 myśli na minutę (co ja teraz zrobię itp , za co utrzymać rodzinę , z czego spłacać ) skończyło się na amputacji jednego palucha , jakimś cudem odpowiednio udało się dobrać antybiotyk i wyszło jak wyszło . Za dużo chyba historii miałem by tu opowiadać , w każdym razie dziękuję za jakąkolwiek odpowiedź .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×