Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wasze pytania |depresja|, czyli '' CO ZROBIć?''


anita27

Rekomendowane odpowiedzi

Witam!

A ja wiem czego najbardziej potrzebuję. Chciałabym się komuś wyżalić, może razem byśmy coś zaradzili na moje ułomności, bo ja sama nie potrafię ;( Chodzi mi o taką prawdziwą, szczerą rozmowę, choćby na gg.. Tylko z góry mówię, że musi to być osoba cierpliwa, lubiąca słuchać i najlepiej sama cierpiąca na jakieś zaburzenia, żeby mogła mnie zrozumieć. Jacyś chętni? Jeśli tak to piszcie na prywatną wiadomość, wymienimy się numerami gg, albo mailami..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A, więc Witam Was wszystkich. Nie wiem po co to piszę, może mi sami dacie odpowiedź na to pytanie. Przyczyną tego co piszę jest totalna pustka, która mnie ogarnęła i już sobie z tym nie radzę może pomożecie? A więc zacznę od początku:

 

Od urodzenia do 12 roku życia było cudownie, dziecko jak każde. Wracałem ze szkoły potem szedłem na dwór w szkole najbardziej lubiany (ktoś tam kiedyś jakieś konkursy robił), lecz zawsze nieśmiały. ALE wszystko co piękne musiało się skończyć wraz pojawieniem się u mnie piersi (związane z dojrzewaniem), byłem chudy ze sterczącymi sutami*(tak to ujmę), przestałem wychodzić z domu, to wciąż mnie prześladowało, zacząłem obklejać się taśmą, żeby nie było widać... Kompleks mnie wyniszczał, dostałem internet do domu i zacząłem grać w gierki online... To było w połowie klasy 6, wciąż miałem kolegów i ustaliliśmy, że pójdziemy do tej samej klasy z profilem, niestety ja się nie dostałem, bo zawaliłem 1 spr (gierki). Tak się denerwowałem przed pójściem do szkoły, siedziałem w łazience i płakałem, powtarzając sobie będzie dobrze. No i w dzień rozpoczęcia na szczęście miałem paru starych kolegów z klasy, było dobrze 1-2 oczywiście przestałem wychodzić, zacząłem się zachowywać jak dziecko komputera, mało gadatliwy, mało obyty z ludźmi... I znów kolejna porażka życiowa dostałem się do ostatniej preferencji wyboru jeśli chodzi o technikum. Też było dobrze przez 1 miesiąc potem dostałem zaczęły się zaczepki coraz trudniej mi było, sennośc straszna, ogólne objawy depresji. Teraz jest mi lepiej, ale nie wiem czy lepiej potrafie przespać 15h straciłem całkowitą chęć do zycia, jest mi wszystko obojętne w szkole czuję się jak na kursie przetrwania, który oblewam i oblewam wciąż i wciąż, ale ciągne. Nie wiem dlaczego? Dla rodziny napewno. Wstając rano mam taką nerwówke, że aż mnie boli żołądek na myśl, że muszę iść do szkoły i czuć się jak (wywlekana szmata). Myśli samobujcze są nie do zniesienia raz mam taką ochote skoczyć z okna, że myślę, że to zrobie oglądne wiadomości i już przechodzi idę spać, budzę się o 2 rano i znów... Raz jest super a za 5min cholernie jest mi źle. Głupio mi nawet iść na dól do sklepu... Mysle se, a jescze mnie zapyta o coś a ja nie będę wiedzieć... Raz to było przedwczoraj udało mi się dostać tabletki na sen i już miałem wziąść całe opakowanie i popić wódką, ale nagle mi się dobrze zrobiło i tego nie zrobiłem. Teraz tylko patrze na zegarek i modlę się aby czas stanął...

 

Ale się rozpisałem... Może ma ktoś jakieś refleksje na ten temat. :o Dodam, że pozbyłem się wszystkich przyjaciół (olewając ich). Brak sensu życia mnie dobija. Po co to ciagnąć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jetes sam!!!

Przechodzilem przez podobne problemy a raczej przechodze.

Wlasnie stracilem prace przez to jaki jestem (nie przez to jak pracuje).

Tez mam mysli samobojcze, jakos staram sie zyc.

moze napisz na prw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki, ja się bardzo staram naprawdę, żeby to moje życie było jak najbardziej normalne, staram się też dużo czasu spędzać ze znajomymi, bo przy nich czuje się zdecydowanie lepiej.. ale głupio mi iść z tym do lekarza, nie wiem naprawdę co robić.. czasami chciałabym o tym z kimś porozmawiać ale to tylko czasami, trochę mam wyrzuty sumienia jak się tak nad sobą użalam, bo przecież każdy ma jakieś problemy no nie? Myślę że jakoś sobie z tym poradzę, mam taką nadzieję. Pozdrawiam :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poki jest tylko szkola to nie jest bardzo zle, gorzej jak musisz wziasc odpowioedzialnosc za rodzine a tu przyslowiowa dupa.

Dobrze tez ze maz okresy kiedy czujesz sie dobrze, ja obecnie czujue sie albo zle albo bardzo zle.

 

Co do smierci to niechcialbym aby moja smierc poszla na marne, czasem mam marzenie ze poswiecam zycie w jakiejs waznej sprawie, np, ratuje jaks ladna dziewczyne przed rozpedzonym pociagiem a sam gine a potem ludzie mowia "Ten Sebastian to byl jednak ktos"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W walce z depresją już wiele przeszedłem. Myślę, że jestem na prostej drodze. Patrzę trochę z dystansem na chorobę. W moim przypadku mogę określić dokładnie dzień, kiedy poprostu zacząłem się czuć źle, kiedy sobie wszystko odpuściłem i odrzuciłem ten świat.

Czy mieliście też taki przypadek, że depresja/nerwica uderzyła widocznie z dnia na dzień?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W gorzowie jest psychiatra Sterna przyjmuj na ulicy drzymaly kolo łażni czyli dawnego basenu w samym centrum gorzowa, jego żona jest psychologiem ale ja proponuje isc najpierw do niego bo on jako psychiara moze przepisywac leki a chyba tej dziewczynie trzeba pomóc lekami wtedy sie wyciszy i bedzie mogla podjąć terapie. na necie są infrmacje gdzieprzyjmuje i jego numer telefonu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, dla mnie nie ma żadnego sensu... Sam nie wiem jak to opisać, zresztą sam nie wiem po co pisze posta na tym forum... Może dlatego że w "realu" nikt tak naprawdę mnie nie słucha?? Heh, forum o depresji o nerwicy, a tak naprawdę chyba nie mam nic z tych rzeczy.. Sam nie wiem, kiedyś myślałem że mam, ale teraz doszedłem do wniosku że po prostu starałem się znaleźć jakieś wytłumaczenie dla swojego "nie mogę, nie umiem, nie jestem w stanie", ale z drugiej strony już nie umiem inaczej patrzeć na świat, tylko na czarno. Zdarzają się chwile (czasem nawet dłuższe, a raz miałem rekord 2 tygodnie z bananem na twarzy), ale potem wszystko się rozsypuje, wystarczy jedna myśl, jedna mała myśl... I wszystko co budowałem powiedzmy przez tydzień rozlatuje się łatwiej niż domek z kart... Ciągłe otępienie, obojętność, zmęczenie przeplata się z okresami w których króluje rozpacz, strach, chęć ucięcia tego wszystkiego... Staram się teraz tego nie ukazywać, jeżeli przebywam wśród ludzi, jest to bardzo męczące, potem jak już jestem sam to sypie się totalnie, pękam. Ale jednak dalej przed ludźmi "tryskam humorem", bo wiem ilu ludzi ode mnie odbiło przez mój ciągły zły humor, pesymizm... Co prawda za często się nie widuje z ludźmi ale jak już jest sytuacja. Dla nie których rzeczą którą by chcieli zobaczyć przed śmiercią jest szczery uśmiech na mojej twarzy... Heh. Mam normalny dom, mam co jeść, ubrać na dupę, jakiś tam znajomych, szkołę która miała być dla mnie czym dobrym a jest odwrotnie. Powinienem być w miarę zadowolony, w końcu inni nie mają nic. Mam szanse na rozwój, po przez szkołę, a jednak w ogóle już mi na niej nie zależy... Coraz częściej zawalam sprawy z nią związane. Żadnej pracy nie potrafię się podjąć, bo wiem że prace też zawale, z prostego powodu, że nie potrafię się rano podnieść z łóżka. Jest to dla mnie nie możliwe. Jakbym był przyspawany, albo sparaliżowany. Dwumiesięczny okres kiedy pracowałem, był dla mnie naprawdę straszny. Ciągłe paranoje, strach że zrobię coś nie tak, że zawale, strach przed tym że nie zrobiłem określonych rzeczy w określonej kolejności doprowadzało mnie to prawie że do obłędu. Nie zapaliłem o tej o której powinienem zapalić, nie ubrałem się w takiej kolejności w jakiej powinienem, i tak jeszcze parę innych rzeczy. Jedynym plusem tej pracy było to że miałem pieniądze na alkohol... Nie pomaga on mi zbytnio ponieważ pod wpływem staje się agresywny i głupi. Kiedyś tak nie było. Ale nie umiem sobie odmówić napicia się bo przez chwile czuje się zrelaksowany, spokojny, paranoje gdzieś uciekają. No ale za chwile już się włącza agresor, który teraz pojawia się nawet na trzeźwo. Boje się przebywać wśród ludzi bo mam coraz większą ochotę po prostu podejść do kogoś i zacząć go bić. Po alkoholu to już w ogóle... Coraz większe poczucie pustki, wypalenia, nie chęci do czegokolwiek. Kiedyś znałem osobę którą nic nie cieszyło, zastanawiałem się jak to możliwe, przecież jest tyle wspaniałych rzeczy. Cały świat jest fajny. Teraz już wiem jak to jest, kiedy wszystko jest szare, nudne, nie daje jakiegokolwiek zadowolenia. Świadomość "mnie samego" dobija mnie. Ciągle przymulony, nie potrafiący podjąć nawet prostej decyzji, w stylu gdzie idziemy na piwo, bez chęci do życia, działania, bo tak naprawdę co ja mogę zdziałać? Już nie wiem, co się ze mną dzieje. Mam ochotę wyjść i nie wrócić... Ale jednak przez parę rzeczy tego nie robię. Bo ciągle mam w głowie jak zareagują na to osoby, który prawdopodobnie mają mnie w dupie. I tak lecę ku samemu dnu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gabriel drażniły mnie Twoje odpowiedzi :)ale w sumie to masz świętą racje najgorzej się użalać nad sobą,ale wiem jak cięzko jest się podnieść :? poddałeś mi genialną myśl ostatnio:) Trzeba żyć i wykorzystać życie tak jak chcemy wtedy nadamy mu sens....hehe,juz tak kiedys miałam tyle że wtedy powiedziałam "chce przedawkować życie' i prawie się udało

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się z wami nie zgadzam jak można nadać życiu sens?? ja jakoś nie potrafię.. dla mnie to nie jest użalanie się nad sobą tylko poważny problem, zresztą sama mam podobny :-|

 

qweasdzxc może też zacznę pić, bo chciałabym choć przez krótką chwile poczuć sie normalnie:!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nadać sens samemu.... Zapomniałem jakie to proste. Już się do tego zabieram, tylko na szybko pozbędę się strachu, paranoi i towarzyszącej mi rozpaczy. Bez obrazy.

Buuuu picia nie polecam. Na jednych działa tak że czują się normalnie, a na innych że wszystko się potęguje i jest się w gorszym stanie niż na trzeźwo... Kac na drugi dzień to też nic miłego, zwłaszcza jak się nie pamięta wszystkiego...

Jakoś nie szukam tu odpowiedzi/pomocy?, bo wiem że nikt mi nie pomoże, po prostu chciałem wyrzucić co nie co z siebie. Może znajdzie się ktoś kto to całe przeczyta i coś wyciągnie dla siebie? Sam nie wiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

qweasdzxc ja bym chciała ci jakoś pomóc tylko nie bardzo wiem jak :(

Ja też jestem już bardzo zmęczona życiem, nie mam siły rano wstać z łóżka, w każdej wolnej chwili śpię, bo przynajmniej wtedy nie myślę. Udawałam kiedyś jak ty, że wszystko jest OK, bo myślałam że ze mną jest coś nie tak, że jestem nienormalna. Ale teraz nie mam już siły udawać jest mi smutno to jest i nic na to nie poradzę. A moi "przyjaciele" heh kiedyś miałam ich mnóstwo teraz zostało kilku, bo po co w sumie przejmować się kimś takim jak ja!

A teraz muszę iść do szkoły a tak mi się nie chce :cry: nic spadam 3maj się! papa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

qweasdzix, nikt nie twierdzi, ze to jest proste, tutaj zapewniam cię, że nikt ci nie pomoże chyba że użalanie się nad twoim ciężkim losem u innych to nie ma sprawy, też mogę popłakać. Bo nie rozumiem jakiej pomocy oczekujesz. Zrozumienia, porad do kogo się zgłosić, jak zmienić swoje życie, jakie proszki powinieneś brać. Z tym to do tomakina, on ci poleci wiadro magnezu, b12 i olej z oliwek. Jeżeli to ci pomoże to może spróbuj. Jezeli chciałeś coś wyrzucić z siebie to ok, w sumie po to to forum jest. Tutaj większość osób boryka się ze swym lękiem i depresją, fakt niektórzy mają bardziej przesrane ale pomyśl że schizofrenicy mają jeszcze gorzej ;) , jeżeli to cię pocieszy. Nie masz żadnego pomysłu jak nadac sens swemu życiu, żadnego? No to sorki ale jakiś tam Franek czy inna Zocha z forum na pewno ci nie pomoże. ja też bujam dzień w dzień w obłokach ale walcze z tym bo tylko życie w realu może dać przyjemność a marzenia są ok tylko gorzej jak wypełniają całe życie i potem są konfrontowane w realu a to boli.

Aha, twoja paranoja, ból i rozpacz same nie odejdą, raczej będą narastać ;) Gorzka prawda

 

Buuu, przykładów masz sporo wokół siebie jak nadać życiu sens. Trzeba tylko postarać się i z nich skorzystać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby moje życie miało sens nie pisałabym na tym forum, raczej cieszyłabym się życiem i myślę, że z wami jest podobnie aczkolwiek może się mylę!

A co do qweasdzxc to nie wiem dlaczego się tak uwzięliście. Dla mnie chłopak ma nie tylko depresję ale wydaje mi się poważny problem z alkoholem, w realu nikt nie chce go słuchać, nie ma żadnego wsparcia a kiedy napisał na forum jeszcze spotkał się z krytyką osób które powinny go rozumieć lepiej niż ktokolwiek inny .. Pewnie dla was też się użalam nad sobą, siedzę i płacze zamiast szukać "sensu życia" dla mnie to nie jest takie proste! Dla mnie sens ma raczej śmierć, a nie życie. To jest jedyna pocieszająca myśl że życie nie trwa wiecznie!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

buu rozumię Cię doskonale bo jeszcze kilka miesięcy temu myślałam tak samo jak TY też byłam bardzo nieszczęśliwa i jedynym rozwiązaniem i wyjściem z sytuacji była śmierć,ta myśl towarzyszyła mi wszędzie w samochodzie ,przy oknie ....cały czas tylko jedno w głowie skończyć z sobą,ale w końcu złamałam się i poszłam do lekarza mimo że nie byłam w stanie nic powiedzieć odrazu przepisał mi leki...teraz tez zdarzają się dołki i ogólnie też nie widze jakiegoś sensu swojego życia ale trzeba żyć a zawsze znajdzie się "coś"lub "ktoś" kto nada sens :)

a nawet jesli nadal będziesz twierdził że tak nie jest to" żyj tak jakby każdy dzień miał być Twoim ostatnim ";) Będzie dobrze .Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tam nie chcę umierać. Ciągle pracuję nad tym jak poprawić sobie humor, samopoczucie bo zauważyłem, że gdy ja jestem wyluzowany i w miare szczęśliwy to i otoczenie stara się być mi życzliwe. Po za tym większośc z nas jest młoda, jezeli teraz będziemy tacy zgorzkniali i beznadziejni to jak nasze życie będzie wyglądało za 15 lat? Rzeczywiście wtedy trzeba będzie kropnąć sobie w łeb. Ja nie piszę w ten sposób bo jestem jakimś zdrowym dupkiem który twierdzi że wystarczy jedynie wziąśc się w garść. Takie porady można w tyłek sobie wsadzić przy depresji. Myślę jednak, że nalezy pracować nad sobą, nad swoimi uczuciami itd. Wiem doskonale co to jest depresja, kiedy łeb boli, klucha zatyka gardło a łzy same bez powodu cisną się przez oczy. Ale musimy jakoś dać radę i znaleźć coś co nas interesuje i co daje nam przyjemność bo inaczej rzeczywiście lepiej kropnąć sobie w łeb!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wiesz co, nie strasz mnie że jeszcze będę żyła 15 lat!!

A tak poważnie to zazdroszczę ci naprawdę!! Nawet nie wiesz jak chciałabym żyć normalnie być pogodną, wesoła, beztroska dziewczyną, cieszyć się życiem itd. itd.

Mam 20 lat a czuję się jakbym żyła co najmniej 70. Nie mam żadnych planów, marzeń, żyję z dnia na dzień praktycznie czekając na śmierć. Po co to odwlekać, i tak kiedyś muszę umrzeć, ale z drugiej strony się boję, może nie tyle śmierci co bólu, cierpienia. Ech szkoda, że to wszystko nie może być prostsze.. Wiem, że to co mówię może być dla kogoś szokujące przecież każdy chce żyć mi też jest przykro, że nie potrafię myśleć inaczej. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×