Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wasze pytania |depresja|, czyli '' CO ZROBIć?''


anita27

Rekomendowane odpowiedzi

boczas, Całkiem możliwe, że relacje Twojej żony z jej rodzicami, są relacjami toksycznymi.

 

Jak najbardziej są toksyczne. Prawdopodobnie Twoi obecni teściowie byli i są nadopiekuńczymi rodzicami, a to sprawia, że Twoja żona na wiele waszych małżeńskich decyzji będzie patrzyła oczami rodziców. To zabrzmi brutalnie, ale nadopiekuńczy rodzice zwykle wychowują niedojrzałe emocjonalnie i zależne od siebie i od innych dzieci. To nie jest w porządku, że Twoja żona broni racji swoich rodziców. Nawet najlepsze rady teściów, mimo że mogłyby być trafne jednak ingerują w sferę waszych małżeńskich decyzji. Ja mam podobnych rodziców. Od roku siostra jest mężatką. Razem z mężem rozpoczęli budowę domu. Mój ojciec nagminnie się we wszystko wtrąca. Już mu zwracałem uwagę, że to nie jego sprawa - budowanie tego domu, ale on nie odpuszcza. Nie wiem na ile jeszcze szwagrowi starczy cierpliwości. Najlepszym rozwiązaniem jest spokojne i oparte na rzeczowych argumentach przekonanie żony, że wyprowadzka jest najlepszym sposobem załagodzenia konfliktu. Razem tworzycie nową rodzinę, macie dziecko i ta właśnie rodzina powinna skupiać najwięcej waszej uwagi, a nie rodzina generacyjna. Zamieszkanie u Twoich rodziców też może różnie wyglądać. Najlepiej pójść na swoje, choć zdaję sobie sprawę, że względy finansowe też odgrywają tu ważną rolę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlos, zadam wam pytanie ?????PO CO WAM TO GÓWNO???Zamiemiacie się po nich w jakiegoś Batmana albo super laskę????? To gówno.Nic więcej.Same klopoty z tego .Ludzie ...myślcie!!!! To nie boli!!!!!!!

 

I podchodzisz do nas tak jak niemcy do żydów. Bez obrazy ale Ty pomyśl i zauważ, że PALILIŚMY a nie palimy. Każdy człowiek uczy się na własnych błędach. To , że byliśmy głupi dało nam w kość i teraz za to płacimy. Poza tym, ja nie paliłem tego zbyt długo ani dużo, w nałogu nie byłem.Ty natomiast potraktowałaś nas jak zwykłych narkomanów. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mmnie dlugotrwale palenie wywolalo nerwice i depreche,wydaje mis ie ze itak bym sie nabawila tych chorobsk,ale jaranie to wszystko przyspieszylo :roll:

 

identycznie bylo ze mna a jeszcze sie dojebalem amfetamina i ekstaza :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ewaryst7-skonczylam chociaz jak to pisze to nie jestem do konca pewna swoich slow:P masz racje zdrowko najwazniejsze chodze do psychologa staram sie odzyskac rownowage

nikt89- ehh pare razy sprobowalam przesada, ale wiedzialam, ze "to" to dopiero moze poryc czlowiekowi gar, ach te przklete narkotyki dusze nieczyste:)teraz spotykamy sie na forum psychologicznym:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tekla, pewnie to nie jest odpowiedz jakiej sie spodziewasz bo nie będzie "Tuuuuuuuuuuuulę", ale dziewczyno, co jakiś czas czytam Twoje posty i co dwa miesiące kolejny dramat. Zawsze na ten sam temat. Chyba się domyślasz, co jest Twoim słabym punktem t.j. albo nieumiejętność podtrzymania związku albo nieumiejętność pogodzenia się z tym, że uczucia nie zawsze są trwałe. Nie tylko Ty jedna zrywasz znajomości i nawiązujesz nowe, więc może czas aby porozmawiać o tym z psychologiem. No chyba, że potrzebujesz zainteresowania własną osobą i zdobywasz to w tak okrętny sposób jak forum internetowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tekla, ale nie chodzi o to czy się starałas czy nie, bo napewno każdy chce dla własnego związku najlepiej, tylko o sposób podchodzenia do rozłąki itd. Cokolwiek bym tutaj nie napisał i tak do Ciebie nie trafi, z tego oto prostego powodu, że każdy musi sobie sam na własną rękę wykształcić mechanizm radzenia sobie z różnymi sytuacjami i to nazywa się "praca nad sobą". Chyba nie uważasz za każdym razem naiwnie, że z tym oto chłopakiem będziesz do końca swoich dni i nic nigdy się nie zepsuje między wami. A jeżeli tak myślisz, to masz bardzo duży problem adaptacyjny, który się leczy u psychologa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja bylam w nałogu.kilka lat temu.jarałam jak najęta i czasem wciągałam białe.teraz patrząc z perspektywy czasu dopiero dociera do mnie jak sobie zryłam psyche.i tak jak ktos juz wspominał-to wszystko nasiliło tylko objawy mojej choroby bo byc moze bez tego nie byłoby tak zle :roll: ostatni raz po kilkuletniej przerwie zajarałam jakis rok temu nie miałam zadnych schiz ale nie ciągnie mnie więc nie jaram bo boje sie nawrotu objawow choroby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja powiem tak:ile mozna mieszkac z własnymi rodzicami???bo chyba nie do konca zycia???zwłaszcza po slubie.przeciez kiedys trzeba odciąć pępowine!zapytaj zony kiedy chce to zrobic,za 10,20 lat??przeciez nie moze patrzec tylko na siebie,potrzebujecie jako OSOBNA badz co badz rodzina własnego zycia i troche intymnosci.według mnie zona jest poprostu niedojrzała emocjonalnie.co do rozwiązania to proponuje powiedziec jej o tym wszystkim.niech nie patrzy na to wszystko tak egoistycznie,pozatym czułabym sie jednak troche oszukana...przed slubem mowila ze chce sie wyprowadzic a po slubie juz nagle nie.ehh...związki :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Są przypadki gdzie mieszkanie z rodzicami się udaje. Znam takie małżeństwa. I jest ok. Ale to wymaga też chęci i umiejętności niewtrącania się ze strony rodziców. Podzielenia - ta część domu Twoja a ta Twoja. Tak, żeby mimo bliskości być u siebie. A nie u rodziców.

 

U mnie to by chyba nie miało szans. Ale są przypadki gdzie się udaje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja uwazam ze nawet najbardziej wyrozumiali rodzice beda miec jakies ale predzej czy pozniej i nawet najbardziej wyrozumiali młodzi tez.mozna mieszkac z rodzicami owszem ale nie długo albo najlepiej wcale.nie ma to jak u siebie nikt sie nie wtrąca nikt nie gada mozna robic co sie chce i kiedy sie chce a nie np.on ma ochote na bara bara a ona nie bo rodzice moga usłyszec....nosz dziecinada :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sumie to miałem na myśli mieszkanie we wspólnym domu a nie u rodziców. Te przykłady co znam to wejście oddzielne - z oddzielnych stron domu i z oddzielnym ogrodzeniem. Teściowa się wykazała i zamurowała drzwi którymi się kiedyś dało między częściami domu przechodzić. Bo stwierdziła, że sama sobie nie wierzy, że nie będzie wpadać i się wtrącać. A jak ma wyjść na ulicę, obejść dokoła i wejść z drugiej strony to tak samo jak do kogoś innego na ulicy. No i i tak musi wcześniej zadzwonić czy nie będzie przeszkadzać.

 

Znam też przypadek ze wspólnym wejściem - ale dom i tak osobny, dwie kuchnie, jedni drugim nie wchodzą w paradę. Trzeba poprostu mieszkać u siebie a nie u teściów czy rodziców. Nawet jeżeli to ten sam dom.

 

Masz pełną rację midzi. I w kwestii bara bara i ogólnie każdej. Warto się u siebie czuć swobodnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie szukajcie, szukanie nic nie daje, a nawet jesli to trafiamy na kogos kogo najlepiej bylo by wogole nie poznawac...bo pozniej rozstana w klutniech placze i bol po utrafie kogos bo jestesmy zaslepieni czyms takim jak milosc...to samo przyjdzie nie wiecie kiedy, tylko nie czekajcie w domu, wychodzcie do ludzi na imprezy, nawet jesli ich nie lubiecie, jak wiadomo zwiazek to nie tylko piekne chwile ale problemy i wyrzeczenia, bez nich nic sie nie uda, przemyslcie to

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek nerwica, nie bądź takim pesymistą;) znam ludzi dużo gorzej wyglądających od Ciebie, a jednak znaleźli swoja druga połowę, i są szczęsliwi;) to jest jednak racja, trzeba wyjśc do ludzi, bo jeśli siedzisz w domu to jakim cudem możesz kogoś poznać??;)

 

midzi11, też mam takie podejście :lol: tylko mam nadzieje że mój książe z bajki niedługo się zjawi, bo moja cierpliwośc niestety ale ma swoje granice :>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×