Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co tak naprawdę dają leki?


zyxxyz

Rekomendowane odpowiedzi

No właśnie. Kto czytał mój wątek (ja-chyba-wariuj-t51967.html) ten wie. I tak od tamtej pory zbieram się do zapisania się do psychiatry, ale zawsze mam jakieś zastrzeżenia, bo tak naprawdę nie wiemy ile te leki mogą nam dać. Jak czytam o skutkach ubocznych, objawach przy odstawianiu, o tym, że ludzie po odstawieniu znowu zaczynają się gorzej czuć, to tak naprawdę co te leki dają? Po co to jest w ogóle? Mam brać to dożywotnio, żeby to i tak już beznadziejne życie jakoś przeżyć w miarę przyzwoicie? Chodzę na psychoterapię, ale to mnie zaczyna już denerwować, bo w takim tempie to ja wyzdrowieję na łożu śmierci. :roll: Jestem na studiach a nie korzystam z pełni. Inni się bawią, mają znajomych, przyjaciół, a ja nie potrafię. Po prostu. Aż mi łzy w moich oczach się pojawiają jak to piszę... Naczytałem się książek z metodami jak sobie radzić z różnymi problemami natury psychicznej, chodzę na terapię a czuję się jak jakiś zużyty przedmiot, który nadaje się do wyrzucenia, bo nic z niego nie będzie. Ja już jestem zmęczony. A leki tak naprawdę nie mogą mi pomóc, bo co z tego, że na początku się wyciszę, jak to potem wróci? Terapia mi nie pomaga na tyle, żebym mógł powiedzieć, że mam udane życie. Ja już nie potrafię. Jestem osobą, która tłumi emocje, przerabiam to na terapii... No ale jak mam to zmienić, skoro ja się boję wyrazić swoje zdanie? Po prostu mam lęki, nie umiem bronić swojego zdania, wolę milczeć. Nawet w rodzinie ukrywam swoje poglądy, bo wiem, że są inne i nie zostanę zaakceptowany.

 

No ale dobra, bo zaczynam się znowu wylewać, a to już Was na pewno nudzi, bo ile można o tym samym... Napiszcie proszę, co Wam dają leki... Bo mnie kurwica już trafia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zyxxyz, Hej.

A ile czasu uczęszczałeś na tą terapię? Na zaburzenia pracuje się przez całe życie..., nie można dojść do ładu i składu przez rok uczęszczania na terapię.

Może warto mieć swoje zdanie i mieć dystans do innych, a przede wszystkim do siebie?

 

Leki mogą wyciszyć, ulżyć, uspokoić, ustabilizować, to zależy... przy objawach somatycznych mogą być niezbędne. Natomiast profilu osobowościowego, myślenia i mechanizmów, wedle których żyjesz i funkcjonujesz nie zmienią. Tu niezbędna jest psychoterapia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zyxxyz, nie myślisz samodzielnie.

teorie spiskowe, etc- to cos czym zajmuja sie profesorowie na studiach,nic w tym szokujacego. Ty za szybko adaptujesz czyjs swiatopoglad,chłoniesz jak gąbka "fakty"o ktorych źródło nawet nie pytasz,nie sprawdzasz, nie dociekasz, nie wchodzisz w zadna polemikę, nie smiesz nawet krytykowac.

zresztą, brakuje Ci pasji,a to jest nieodzowne by w życiu do czegoś dojść.

Z wiekiem człowiek i tak się zmienia, więc czy chcesz czy nie chcesz będziesz ewoluował, pytanie tylko w którą stronę. No i tutaj znaczenie ma środowisko w którym się obracasz- ludzie. Jeśli odczuwasz ich niedosyt to znajdź wreszcie pasję,a znajdą się i pasjonaci.

Jesli emocje nie pozwalają Ci płynnie funkcjonować to miej jaja, by pójść po leki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zima, podoba mi się twój fragment o pasji.

 

Wkleję aż piosenkę.

[videoyoutube=Mdq0_zZOFLg][/videoyoutube]

 

zyxxyz, leki mogą pomóc. Mózg jest już trochę poznany i wiadomo co powoduje różne emocje. To trochę przerażające, bo miłość przestaje być niezwykła, a staje się zwykłym hormonem. Nie znam się tak jak niektórzy "chemicy" z tego forum, ale pewnie dałoby się jakoś symulować sztucznie zakochanie, itd. Branie leków to pewnego rodzaju "zawierzenie" psychiatrom. Ale tak czy inaczej, skoro twierdzisz że masz problemy i piszesz tutaj to zrobiłeś pierwszy krok. Jeśli nie chcesz tutaj spędzić wiele czasu to polecam jednak leki, mogą załatwić sprawę "od ręki". Wtedy zajmiesz się tym co lubisz. Haczyk jest taki, że i tak się nie ucieknie. Tak jak pisze Monia. Ja jestem w innym położeniu, leki mi nie pomagają na depresję. Muszę umieć z tym żyć.

 

To jakie są twoje zainteresowania?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo chciałbym umieć rysować. Kupiłem sobie przybory, mam książkę, która zawiera liczne metody, wskazówki dla tych, którzy chcą rysować, przeczytałem ją nawet. Ale problem w tym, że nie umiem się za to zabrać, bo mam wrażenie, że jestem nieelastyczny, taki bardzo ścisły i moje rysunki będą bardzo kanciate. Ok, rok temu coś tam rysowałem, ale to patrząc na gotowy rysunek na komputerze. Niby coś tam wyszło, ale jakoś mnie to nie przekonuje. Nawet przy samym pisaniu bardzo dociskam długopis do kartki, tak, że stół się lekko trzęsie jak piszę, a ponadto to co napisałem jest widoczne na następnych stronach w postaci wgłębień... Zawsze chcę, żeby moje litery wyglądały równo. Jakoś na szczęście przy notowaniu na wykładach potrafię pisać bardzo szybko i nie patrzeć na litery, tak żeby zdążyć. Fakt, czasami są to takie bazgroły, że sam potem się głowię, co tam napisałem. A poza tym co do rysowania, to mam wrażenie, że mnie bardziej cieszy efekt końcowy niż samo rysowanie. Bardzo chciałbym np. przedstawiać postaci z filmów, kreskówek, gier tak jak ja chcę i dlatego chcę np. rysować. Ale też jakieś satyryczne rysunki z chęcią bym rysował. Gdy przeglądam czasami prace na deviantART to bardzo zazdroszczę tym ludziom i łapię większego doła, że ja nie mam szans tak nigdy rysować. Moja pani psychoterapeutka powiedziała mi, żebym po prostu zaczął rysować nie patrząc na te moje blokady i dawał komuś do oceny, do pokazania. Może mi się uda...

 

-- 09 lis 2014, 15:59 --

 

A poza tym to i tak nie ma znaczenia, bo ja chyba nie mam co tu robić. Nawet teraz czytając o polityce albo o jakichś gwiazdach to w komentarzach cały czas piszą o tym chujowym spisku! A ja już zaczynam wariować... Przecież kurwa gdzie nie wejdę to zawsze ktoś o tym pisze! A mnie szlag trafia! Ja już nie umiem się na niczym skupić, nie mam na nic ochoty, wszystko mnie przez to zaczyna wkurwiać i w ogóle sensu w życiu nie widzę. Może kurwa moje ołówki to też są opętane i są iluminatami? A może książka, którą kupiłem napisała iluminatka? I ona to robi, żeby innych przyciągnąć? No przecież ja już nie wytrzymuję powoli... Leki pewnie też...

 

Dobra, zamknijcie ten wątek, bo ja Was zanudzę tym. Nie wiem co zrobię, najchętniej bym się zabił, bo mam dość tego życia. Spisków, oszołomów, którzy są pewni swoich bzdur, ukrywania swojej orientacji... Najwyraźniej to prawda, że słabszy osobnik musi wypaść, bo nic z niego nie będzie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×