Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witam


spioszeczek

Rekomendowane odpowiedzi

Hej,

 

zarejestrowłem się tutaj bo nie mogę sobie poradzić z życiem.

Trochę o mnie.

Mam 32 lata. Bez pracy.

Od 18 roku życia do 28 sporo piłem alkoholu. Od 4 lat pije. Po terapi i aa.

Piłem bo nie mogłem sobie poradzić przez całe życie z emocjami i uczuciami ( szkoła = stres (ból brzucha), dziewczyny = stres, jazda komunikacja = stres itp ).

Od 12 lat lat jestem z dziewczyną w związku.

Związek sobie wisi na włosku. Nie wiem dlaczego to trzymamy.

Moja dziewczyna denerwuję się na mnie że nie pracuje. W sumie sie jej nie dziwie.

Nie chodzę do pracy bo sie boje wychodzić. 2 lata temu siedziałem w domu przez prawie 1 rok nie ruszajac sie z domu. Mialem pietra ze nie wyrobie sie do WC. Teraz jest troche lepiej.

Moge isc do sklepu.

Przez 3 ostatnie lata mialem dwie mysli samobójcze, takie konkretne. Nie mialem jaj zeby to skonczyc.

Nie wierze we wlasne sily, mialem juz kilka fajnych ofert pracy ale w ostatniej chwili cos wymyslalem ze by nie isc. (strach caly czas strach)

Od kilku lat mam problemy ze snem, budze sie po kilka razy w nocy.

Sam juz nie wiem co robic, w sumie chcial bym wszystko olac, spakowac sie i isc przed siebie, ale.... nie mam jaj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj :D

 

Bierzesz jakieś leki czy lecisz "na sucho" ? Tu dużo osób ma podobne problemy, więc nie czuj się sam ze swoimi. Być może w związku tkwisz z przyzwyczajenia albo boisz się zostać sam ze swoimi problemami, ale to tylko luźne spekulacje :? Prawdopodobnie nie uświadamiasz sobie tego, jak jest naprawdę - bardzo często u ludzi działają tzw. mechanizmy wypierania. Nie dziwię się, że boisz się podjąć decyzji o zatrudnieniu się gdzieś na stałe. Nie masz doświadczeń w tej materii, a to co nieznane zazwyczaj nas przeraża :bezradny: Z Twojego opisu wynika, że masz problem z bardzo niską samooceną - nie napisałeś o sobie ani jednego pozytywu :( Ale nie martw się - wszystko w życiu przychodzi z czasem ... a czas jak wiadomo to pojęcie względne, więc czasem czekamy i czekamy :? Pozdrawiam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brałem przez jakiś czas Sulpiryd ale czułem się po nim strasznie. To było 2-3 lata temu.

Co do związaku, też się zastanawiałem czy to nie zostało tylko przyzwyczajenie :(.

Czekanie... to coś czego nie lubie :)

Chciałem mieć mięśnie - ee tam tyle czasu trzeba poświecić.

Chciałem się czegoś nauczyć np: programowania. 1-2 tygodnie zajwaki i koniec.

Dlatego zacząłem pić, szybkie "zrobienie sobie dobrze" :P .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ucieczka w używki w niczym Ci nie pomoże. Nie zamierzam wygłaszać żadnych umoralniających komunałów, bo nie na tym rzecz polega. Mówię z własnego doświadczenia, bo też to przeszłam. Problemy ze snem pociągnęły za sobą decyzję o zwiększeniu dawki przyswajalnego alkoholu. Piłam, bo nie spałam. Organizm się jednak uodparniał, więc piłam coraz więcej. Na początku niewinnie, później do utraty świadomości. Kiedy % przestały skutkować, sięgnęłam po narkotyki. Przez kilka tygodni byłam żywą reklamą laboratorium małego chemika. Szybko jednak rzuciłam ten syf, gdyż sama skonstatowałam, że bardziej mi to szkodzi niż pomaga. Dla kilku godzin uniesień nie widziałam powodu, żeby następnego dnia przeżywać katusze na "zjazdach". Więc piłam dalej. Będąc pod wpływem alkoholu dotknęłam ostateczności. W środku nocy trafiłam do szpitala na płukanie żołądka, spędziłam ponad tydzień na odtruciu, gdzie próbowałam się zagłodzić. Będąc na wpół trupem poszłam do szpitala psychiatrycznego, gdzie spędziłam 12 tygodni na terapii psychodynamicznej.

Alkohol w niczym Ci nie pomoże. Pogłębi tylko Twoją frustrację, podwoi żal i zwielokrotni poczucie skrajnej beznadziei. To bardzo zły doradca. Sam zdajesz sobie sprawę z tego, że masz problem, a to już duży postęp. Szukasz pomocy, o czym świadczy Twój wpis na forum. Sięgnij rady specjalisty, umów się na spotkanie z psychiatrą. My, laicy, cierpiący wraz z Tobą na podobne bądź całkiem odmienne schorzenia, możemy tylko dodać Ci otuchy, opowiedzieć o swoich przeżyciach, mentalnie poklepać po plecach stwierdziwszy: "No, stary, rozumiem Cię doskonale" ale nie wystawimy Ci diagnozy. Pędzikiem do lekarza, ot co. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pomyłka w 1 poście. Od 4 lat NIE pije :P

Poszedł bym do lekarza, ale nie ukrywam że nie chce mi się znów szukać jakiegoś który będzie ze mną chciał pogadać a nie tylko spławić.

Do mojego terapeuty od alko trafiłem po 3 latach poszukiwań. Wcześniej byłem u kilku psychiatrów, psychologów i każdy zamiast mnie słuchać odwalał jakaś swoją gadkę ( jak z książki ) i następny i następny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawet nie zauważyłam, że napisałeś pije zamiast nie pije :P Sens w każdym razie zrozumiałam.

 

Może warto poszukać informacji o terapii uzależnień w pobliżu Twojego miejsca zamieszkania ;) Także tutaj na forum w wątkach - Miasta. Może trafisz na kogoś, kto przeszedł taką terapię i coś Ci doradzi, do kogoś pokieruje. Ale nie ograniczaj się tylko do tego forum. I przede wszystkim odpowiedz sobie na pytanie, czy kwestia uzależnienia od alko jest w tej chwili Twoim największym problemem. Jasne, że dobrze byłoby się z tym zmierzyć. Ale mam wrażenie, że Ty w ogóle potrzebujesz terapii i przede wszystkim dobrze dobranych leków, które wyciągną Cię ze stanu, w którym obecnie tkwisz. Ja np. o bezsenności mogłabym książkę napisać, a okazało się, że jest rozwiązanie ( co prawda śpię wyłącznie na lekach od 10 lat, ale lepsze to niż gdybym w ogóle nie spała :pirate: )

To, że Sulpiryd okazał się niewypałem nie oznacza, że z każdym lekiem tak będzie ( zresztą to dość stary lek i faktycznie może dawać dużo skutków ubocznych ). Nieraz trzeba wypróbować kilka leków, zanim trafi się na ten właściwy :bezradny: Nie należy zniechęcać się na starcie, bo sam widzisz, że pogłębia to tylko rozżalenie i pcha człowieka w łapy nałogu. Powodzenia ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki :)

mam trochę stracha ale postaram sie żyć tu i teraz :).

A praca to jako sprzedawca w sklepie rtv, agd, elektronika itp.

W sumie może nie być zle. Mam aspiracje na trochę lepszą pracę ( no chyba że mam maksymalnego doła to nie mam aspiracji ).

Wszystko w swoim czasie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki :)

mam trochę stracha ale postaram sie żyć tu i teraz :).

A praca to jako sprzedawca w sklepie rtv, agd, elektronika itp.

W sumie może nie być zle. Mam aspiracje na trochę lepszą pracę ( no chyba że mam maksymalnego doła to nie mam aspiracji ).

Wszystko w swoim czasie.

Od czegoś trzeba zacząć, a to wydaje się całkiem spoks Arbeit. Będę trzymała kciuki, żeby było OK :D Dawaj co jakiś czas znać, jak Ci leci ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wlasnie zerwała ze mną narzeczona. SUPER.

Wcale mi się nie chcę iść do roboty od grudnia, nic mi sie nie chce.

Wszyscy mnie wykańczają.

Mam ochotę skończyć z tym wszystkim.

jezuniu nie wiem co się ze mną dzieję, wszyscy mnie wykańczają psychicznie (rodzina i narzeczona ). Już mam rozwolnienie, jest mi słabo i chce mi się rzygać.

Co ja mam ze sobą zrobić ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

spioszeczek, znam trochę Twoją historię i sam pisałeś, że z panną od dawna byłeś już bardziej z przyzwyczajenia. Może akurat ta zmiana wyjdzie Ci na lepsze. Postaraj się zdać na przeznaczenie. Pracę już znalazłeś, może teraz również pora na kolejny nowy rozdział w życiu. Lepszy rozdział :P Ale póki co, faktycznie przydałoby Ci się jakieś wsparcie z zewnątrz - masz już nas na forum, teraz kolej na dobrze dobrany lek / ewentualnie psychoterapię i jesteś stary jak nowy :smile: Pamiętaj, że z mojej strony zawsze możesz liczyć na wsparcie i zrozumienie. Pisz, jak tylko będziesz potrzebował się wygadać czy nawet pomarudzić. Powodzenia ;)

 

Jeżeli po jakimś czasie okazałoby się jednak, że nadal przeżywasz to rozstanie, to może być dowód na to, że mimo wszystko nadal coś do tej dziewczyny czujesz i w takim przypadku warto byłoby powalczyć o tę relację :!: Na razie po prostu obserwuj swoje odczucia i nie nakręcaj się niepotrzebnie na zapas.

Pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiem co pisałem, ale jesteśmy ze sobą 13 lat i jakoś nie wyobrażam sobie życia bez niej. Jest kiepsko ale przynajmniej znany grunt. Boje się zmian jak cholera, że sobie nie poradzę itp.

Nie mam sily psychicznie i fizycznie by isc do lekarza.

Chyba sobie strzele zaraz hydro i może usnę :(

 

Pisz, jak tylko będziesz potrzebował się wygadać czy nawet pomarudzić. Powodzenia ;)

 

Dzięki. Jak ty będziesz potrzebować się wygadać to tez dawaj znać, tylko teraz muszę się sam ogarnąc jezeli dam rade.

 

-- 10 gru 2014, 09:03 --

 

Hej,

 

jest lepiej.

 

-- 24 sty 2015, 13:27 --

 

no i zostawiła mnie definitywnie :( .

Tęsknie za nią ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×