Skocz do zawartości
Nerwica.com

Głód miłości,szybkie zakochiwanie się.


HarajukuAino

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie,

 

Wiem że ma to znaczenie i podkreślę to.Jestem z rodziny DDD. Również dodam, iż jestem bardzo wrażliwą osobą.

Jak w temacie nie jest to główny problem z którym się borykam lecz bardzo utrudnia mi to życie i funkcjonowanie

z osobami które odczuwają do mnie ambiwalentny stosunek.

A więc łatwo się zakochuję ( nie mylić z prawdziwym kochaniem kogoś).Szybko się fascynuję nawet kogoś nie znając.Zostawiam swoje ważne sprawy by tylko porozmawiać z tą osobą.Nie mogę przestać myśleć i tak jakby myśl o tej osobie sprawia,że czuję się lepiej.Wzrasta poczucie wartości itp.Często wkręcam sobie różne rzeczy.Dajmy na to; jakaś tak koleżanka jest dla mnie miła( ona woli dziewczyny),fajnie nam się gada i wkręcam sobie że ja tez jestem les i że ona chyba mnie lubi itp...

Czy aż tak bardzo potrzeba mi uwagi? Co to za nienormalny głód miłości.Na razie nie mam jak pójść na terapię.Czy można samemu

przestać tak reagować? Nie chce być postrzegana jak jakiś miłosny psychol.Chce normalnie mieć znajomych bez żadnych podtekstów

(miłosnych).

 

Dziękuję bardzo i będę wdzięczna za każdą wskazówkę:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak się nie dostało ciepła od matki tu później szuka się go byle gdzie. Jak tylko poczuje się ciepło to od razu chce się przyssać i jak najwięcej go nabrać.

Jak się nie dostało akceptacji/pochwały od ojca, to często człowiek nakręca się jak tylko zobaczy kogoś, kto jest autorytetem (szef, trener) i zaraz chce mu zaimponować i jak najwięcej jej nabrać.

Niestety nawet po przyjaźni, chodzeniu ze sobą, pochwałach zostaje głód. Trzeba go nazwać, zaakceptować, samemu jakby zająć się tym dzieckiem, uznać jego istnienie, dać mu coś dobrego. Tyle wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak się nie dostało ciepła od matki tu później szuka się go byle gdzie. Jak tylko poczuje się ciepło to od razu chce się przyssać i jak najwięcej go nabrać.

 

nie piłam mleka matki, wewnętrzne dziecko wychodzi ze mnie porami i ciężko je okiełznać. zakocham się w trzy setne sekundy w kontrolerze biletów i wg psychoterapeutki, póki się porządnie nie przepracuję na kozetce, mam się w żadne konfiguracje damsko-męskie nie wikłać, bo sobie ponoć tylko zaszkodzę (potwierdzam z autopsji).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znacie powiedzenie "ma mnóstwo przyjaciół ten kto w szczęściu pływa,zważ że w nieszczęściu jako ich ubywa"więc żeby cię lubili czy kochali musisz tryskać zdrowiem.każdy tzw zdobywca typu putin,lenin,hitler,stalin,tusk nie był rakowcem ani chorym psychicznie i dożyli póznej starości.nie ważne co zrobili.pojebane nie?nie zapominajmy jednak że my ludzie jesteśmy tylko kolejnym gatunkiem ssaków tyle że wymyśliliśmy umieralnie,klatki i groby dla tych niezdrowych i tym samym niewygodnych i nieatrakcyjnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak jak przytoczyła pewna osoba.Nie jest to TYLKO niedojrzałość.To taka chęć troszczenia się o kogoś, jednocześnie wielkie uzależnienie od drugiej osoby.W samotności, nawet wśród znajomych czy rodziny czuje się taką pustkę.W sumie to nienawidzę siebie i ta osoba daje mi na przykład poczucie bycia kimś innym.Pewnym siebie itp.Nie wiem...może chęć uwagi też ma tutaj swój udział.To jest głębsze niż się wydaje.

W sumie od mamy dostałam sporo miłości. Ojciec był agresorem,wymagający perfekcjonista itp,chyba tylko przytulał mnie kiedy byłam caaaałkiem mała.

W sumie i tak czeka mnie terapia,bo sporo mam gówna " na sobie".Dla osób które tego nie przeżywają wydaje się to śmieszne ale dla mnie to straszne cierpienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja uwazam ,ze to niedojrzałosc ,osoby dojrzałe i swiadome potrafia sobie znaleźc jedna osobe i nie fascynuja sie wtedy innymi osobami , od tej jednej cha akceptacji ,zrozumienia i zaufania skanie z kwiatka na kwiatek jest niedojrzałe i gówniarskie, nie mam takich potrzeb, tez miałam kłopoty z rodzicami i to spore, albo dorosnij albo całe zycie fascynuj sie kims co chwile innym i tak naprawde całe zycie wtedy nie bedziesz miała tego czego szukasz i tyle, pewne rzeczy trzeba po prostu zrozumiec dot ego potrzeba madrosci

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam podobny problem, bo wystarczy, że porozmawiam z jakąś dziewczyną parę razy, będzie trochę uśmiechu, zrozumienia, i już zaczyna się lawina nadziei, fantazji itd. Już wyobrażam sobie ew. związek. Choć u mnie to wynika bardziej z tego, że nie miałem jeszcze dziewczyny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też miałam podobny problem, co zrobić jak jest się cholernie głodnym (miłości) to człowiek chce zjeść cokolwiek szybko i łapczywie ;-) Tak z perspektywy czasu myślę, że to był ten sam mechanizm. Ja miałam bardzo długo problem z własną kobiecością i szukałam jakiegokolwiek jej potwierdzenia. Taki banał, a na lata wywrócił życie do góry nogami. I tak dobrze, że masz świadomość, że to problem, ja to chyba byłam w tak ślepym ciągu, że każde "zakochanie" brałam za miłość, za wszystko albo nic, na zawsze, na amen. Jak się nie wyniosło miłości z domu to na początku albo się jej szuka albo od razu nienawidzi albo...(tu można wstawić jeszcze jakieś doświadczenie;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja uwazam ,ze to niedojrzałosc ,osoby dojrzałe i swiadome potrafia sobie znaleźc jedna osobe i nie fascynuja sie wtedy innymi osobami , od tej jednej cha akceptacji ,zrozumienia i zaufania skanie z kwiatka na kwiatek jest niedojrzałe i gówniarskie, nie mam takich potrzeb, tez miałam kłopoty z rodzicami i to spore, albo dorosnij albo całe zycie fascynuj sie kims co chwile innym i tak naprawde całe zycie wtedy nie bedziesz miała tego czego szukasz i tyle, pewne rzeczy trzeba po prostu zrozumiec dot ego potrzeba madrosci

 

Z całym szacunkiem, ale kto Ci powiedział że dajmy na to ja ' skaczę z kwiatka na kwiatek" ?. Bywają i takie przypadki,ale raczej nie z tych samych pobudek które występują u mnie.

Ja szczerze to zakochuje się TYLKO w jednej osobie i nie widzę nikogo innego...i właśnie w tym problem, bo zaniedbuje inne sprawy,ludzi itp.

Wiem na czym polega zdrowy związek i nie jestem niedojrzała,choć ludzie którzy 'chowali' się w toksycznym domu chyba zawsze pozostaną w pewnym stopniu niedojrzali i niepełnosprawni emocjonalnie.

 

-- 05 lis 2014, 17:46 --

 

Ja też miałam podobny problem, co zrobić jak jest się cholernie głodnym (miłości) to człowiek chce zjeść cokolwiek szybko i łapczywie ;-) Tak z perspektywy czasu myślę, że to był ten sam mechanizm. Ja miałam bardzo długo problem z własną kobiecością i szukałam jakiegokolwiek jej potwierdzenia. Taki banał, a na lata wywrócił życie do góry nogami. I tak dobrze, że masz świadomość, że to problem, ja to chyba byłam w tak ślepym ciągu, że każde "zakochanie" brałam za miłość, za wszystko albo nic, na zawsze, na amen. Jak się nie wyniosło miłości z domu to na początku albo się jej szuka albo od razu nienawidzi albo...(tu można wstawić jeszcze jakieś doświadczenie;-)

 

 

W wciąż mam problem ze swoją kobiecością. Nawet wypowiedzenie tego słowa sprawia mi trudność "/

Chyba tak jest, że jeśli dziewczynki w wieku dorastania nie mają oparcia w ojcu,nie są przez niego szanowane,kochane itp,potem

zatracają kobiecość,pewność siebie,wpadają w nieudane związki i tak dalej.

Nie zdziwię się jeśli miałaś podobnie.

Ja dalej nie wiem kim jestem.Takim trochę chłopakiem i dziewczyną ( zależy od sytuacji)- mechanizm obronny chyba...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja szczerze to zakochuje się TYLKO w jednej osobie i nie widzę nikogo innego...i właśnie w tym problem, bo zaniedbuje inne sprawy,ludzi itp.

 

typówka, typówka-niezdrówka

 

zastanawiam się tylko, na kogo wyrastają takie niezdefiniowane byty? na takie zdziwaczałe pięćdziesiątki w ekscentrycznych ciuchach, karmiące gołębie, które okoliczna dzieciarnia ostrzeliwuje z procy odchodami? albo sfrustrowane kobiety nadużywające alkoholu samotnie wieczorami w zaciszu domowym? wiem, że to może zbyt daleko idące prognozy, ale mnie z wiekiem coraz trudniej sobie z tym poradzić, bo nie mam już nastu lat, gdy można było być chłopczycą, kiedy to jeszcze nie trzeba się wpychać w ramy partnerki, czy żony albo matki. ja się zupełnie nie czuję kobietą, niby wiem, że to moja biologiczna płeć i nawet się maluję, ale zastosowanie określenia 'kobieta' lub 'kobiecość' w odniesieniu do własnej osoby uważam za niemalże kuriozalne. często wchodzę w rolę chłopca, lub jakiegoś pożal się Boże unisexu, nie umiem się określić, a w relacjach uczuciowych pozostaje do odegrania już tylko rola dziecka. więc każde niepowodzenie w miłości odbieram jak odtrącenie przez rodzica, czyli powtarzający się schemat zapamiętany z dzieciństwa, tak samo bolesny za każdym razem i okupiony wielkimi histeriami i płaczem.

 

i tu nie chodzi o żadne skakanie z kwiatka na kwiatek, to zupełnie nie ten rodzaj niedojrzałości, który omawiamy... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oooo, tak samo mam. Ja się angażuję całą sobą, wszystko inne olewam. Nie mogę przestać o nim mysleć. Nie wyobrażam sobię życia bez niego i cierpię kiedy nie jesteśmy jakiś czas razem. Kiedy mnie zostawia - w 99% tak jest, to wpadam w jakąś depresję i autodestrukcję z powodu pustki, braku perspektyw. Dla mnie ojciec w dzieciństwie mógłby nie istnieć. W dzieciństwie wyobrażałam sobie, że moi rodzice się rozwodzą i moja siostra zostaje z ojcem a ja z matką. Może dlatego tak mam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

HarajukuAino, Jest dokładnie tak jak napisałaś. Ja akurat chowałam się bez ojca, a jak go poznałam to chyba tylko po to żeby zdeptał resztki moich złudzeń swoim poniżaniem itd. Dodatkowo matka- bardzo piękna i silna od dziecka chciała żebym była chłopcem, a skoro już nie byłam chłopcem to żebym została dzieckiem. Nie wiem ile masz lat, u mnie było najgorzej tak do ok 23 roku życia. Potem było źle i strasznie, a dzisiaj widzę nawet pewne korzyści powstałe w skutek takiego wychowania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

HarajukuAino,

sama powiedziałs ze zakochujesz sie co chwile, a jesli ktos sie czestozakochuje to co z tego ze w jednej osobie jak za chwile w innej, gówniane gadanie jak dla mnie , chocby psychiczne zakochiwanie sie w kims tot ez jest skanie z kwiatka na kwiatek, jakby ie patrzec, przyczyn amnie nie interesuje albo zmadrzejesz albo nigdy nie bedziesz miała miłósci

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

harlancoben, Trochę czarne te twoje prognozy na przyszłość. Ja nie mam pojęcia jaka będę po 50, ale widzę że czas działa tu zdecydowanie na moją korzyść. Przyznam, że nie pomyślałam o tym, że niepowodzenie w miłości mogłam traktować jak powtórkę odtrącenia przez rodziców, zresztą czy można mówić o nieudanej miłości gdy tej miłości zwyczajnie nie było?

 

Ciekawi mnie jakie są/ były wasze matki, jako kobiety i jako matki? Nauczyły was czegoś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

HarajukuAino,

sama powiedziałs ze zakochujesz sie co chwile, a jesli ktos sie czestozakochuje to co z tego ze w jednej osobie jak za chwile w innej, gówniane gadanie jak dla mnie , chocby psychiczne zakochiwanie sie w kims tot ez jest skanie z kwiatka na kwiatek, jakby ie patrzec, przyczyn amnie nie interesuje albo zmadrzejesz albo nigdy nie bedziesz miała miłósci

 

 

Widze tutaj znieczulicę i wyczuwam arogancję:)

" PRZYCZA MNIE NIE INTERESUJE"...jak Cię nie interesuje to po co tu jesteś i piszesz i się wymądrzasz pokazując jaka to

" zdrowa psychicznie" jesteś. Miałam wrażenie że ten portal powinien być miejscem wsparcia jak i miejscem na dyskusję, a nie

wkopywaniem kogoś w jeszcze większe doły." Albo się zmień ,albo jesteś do dupy". Szczerze? Twoje zdanie mnie również nie interesuje bo raczej nic jeszcze do dyskusji nie wniosłaś:) Tak jak sama wspomniałaś Twoje gówniane gadanie:)

 

 

PS: Co chwile...NIE znaczy co godzinę, co miesiąc. Zakochiwanie się z łatwością ale za to SILNE.

Za to ja mam nadzieję ze Ty wiesz co to prawdziwa miłość.

 

-- 09 lis 2014, 15:10 --

 

Zastanawia mnie tylko, czy jest jakiś sposób by jakoś te 'nieprawdziwe" uczucia zminimalizować.To znaczy bez terapii się nie obejdzie bo wiele rzeczy jest też nieuświadomionych,ale może jest sposób by samemu jakoś przestawić myślenie ...hmm.

Ja chyba nie potrafię się przyjaźnić tak po prostu.Kiedy tylko osoba poświęci mi więcej uwagi,wpadam w taki wir obsesji.Jeszcze dodatkowo jeśli wspaniale rozumiem się z tą osobą to już mieszanka wybuchowa.Zaczynam być zazdrosna o tę osobą nawet jej nie znając.Tak jakbym chciała by poświęcała uwagę tylko mi.Już jako małe dziecko byłam bardzo zazdrosna o rówieśników...

Szybko uzależniam się od osób.Nie umiem się cieszyć swoim towarzystwem w samotności, sam na sam, a szkoda :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×