Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czego NIE mówią lekarze


planB

Rekomendowane odpowiedzi

Podłączam się, warto zerknąć zanim się rozpocznie leczenie psychiatryczne:

Film: "Chemiczna wolność" - dostępny na YT po polsku

"Blaski i cienie psychiatrii" Rochelle Macredie - warto przeczytać, żeby mieć świadomość z jakim rodzajem nauki mamy do czynienia.

Interesujący materiał również tutaj: http://kefir2010.wordpress.com/2012/03/31/zabijanie-i-okaleczanie-psychotropami-mocny-tekst-oskarzam-lekarzy-media-kartel-farmaceutyczny-o-zbrodnie-z-art-konwencji-genewskiej-dotyczacej-zbrodni-ludobojstwa/

 

Jeśli te materiały powodują złość, to dobrze. O to w nich chodzi, bo spoglądają na problem z więcej niż jednej strony, forowanej przez media, lekarzy psychiatrów, oraz część społeczeństwa. A wiadomo w walce z wrogiem jakim może być nasz niedostatek psychiczny warto poznać wroga z każdej strony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bracie, siostro kimkolwiek jesteś :) Miło przeczytać, że ktoś też patrzy na szamanów w kitlu z nieco innej perspektywy. Jak się ciężko choruje, to warto "zmarnować" nawet kilka godzin na poczytanie i pooglądanie takich materiałów. Być może chociaż jedna zagubiona owieczka zastanowi się zanim odda się w ręce psychiatry i pozwoli z siebie zrobić dysfunkcyjną roślinę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakich lekarzy masz na myśli w zaburzeniach psychicznych? Mi tak chodziło po głowie, że chyba osoba mająca problem z nastrojem może się równie dobrze udać do endokrynologa, tam przynajmniej diagnoza jest obiektywna i sprawdzalna, a nie na słowo honoru jak w przypadku psychiatrii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

robotnica, Nie Ty jedna. Ja też swoje zeżarłem. Niestety to jest pasożytniczy system żywiący się problemami ludzkimi. Automaty do wystawiania recept. I to już kur** nawet dzieciom 2 letnim na ADHD, bo przecież jak 2 latek się za dużo rusza to chory jest.

 

Takie żerowanie na ludziach "bez wyjścia" nieco. W złym stanie każdy weźmie ten syf, byle tylko ulżyło. To zrozumiałe. Szkoda, że nie ma kampanii mówiących o tym jak działa ten biznes.

 

Człowiek naje się tego syfu, ogłuszy, otępi, ale odstawia to i nie dość, że z medycznego pkt widzenia depresja musi wrócić po odstawieniu, to jeszcze problemów to nie rozwiązało. Dokładnie po to samo ludzie biorą narkotyki przecież, chleją alkohol itd. To kolejne znieczulenie, a życie musi boleć, bo nikt nie obiecywał, że będzie ono słodkie i przyjemne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a życie musi boleć, bo nikt nie obiecywał, że będzie ono słodkie i przyjemne.

gdyby tak było ludzkość by wygineła w ciągu jednego pokolenia poprzez zbiorowe samobójstwo a każdy kot domowy by zdechł młodo na taśmociągu poprzez poderżnięcie gardła nożem mechanicznym i wrzucenie do oparzarki- każdemu po równo i ani ludzie ani świnie domowe nie były by biedne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nieboszczyk, Ludzkość właśnie dlatego nie wyginęła, bo była przyzwyczajona do rozmaitego rodzaju bólu. Logiczne, że nie trzeba cierpieć, że nie to jest istotą życia, ale ból każdy (fizyczny i psychiczny) jest elementem naturalnym w życiu. Współcześnie jest inaczej, więc jeśli kiedyś mielibyśmy wyginąć w trakcie 1 pokolenia, to wyłącznie teraz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

psychiatrzy nie powiedzą, że dostanie się pierdolca gdy się przejrzy na oczy, nikt mi nie powiedział przez 9 lat brania tego syfu, że dziś, gdy go odstawiłam, będę zastanawiac się czy mój szczery śmiech z chamskiego wierszyka na fb jest naturalny, czy naturalne jest to poczucie wolności, radośc, smutek, strach itp. Do tej pory chemicznie pędzone, od dziś nie, jest to dla mnie nowe i czuję się jak niemowlę które uczy się siadac... chuj już z objawami odstawiennymi, bo na to lekarstwa dla mnie to kawa i gorący prysznic, nie są tak dokuczliwe... ale nie wiem, czy naturalne jest to co czuję, to że mam cięty język, to kim jestem... do tej pory pędzona chemicznie, jestem jak ptak wypuszczony nagle z klatki który nie wie, gdzie leciec...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ehh, żal mi tych, którzy myśleli, że leki są cudownym panaceum na lata wrytych w mózg schematów, wg których podążaliście całe życie zmieniając je w koszmar. I później narzekanie, że leki nie działają, że szkodzą, że nie rozwiązują problemów. No wyobraźcie sobie, że nie rozwiązują....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko zależy od zaburzenia i otoczenia. To są dwie najbardziej istotne sprawy.

 

Mi żal jest niektórych psychiatrów, którzy myślą że robią dobro. Niektórzy pomagają normalnie, po prostu.

 

Edit: leki zmieniają widzenie świata. I to może być szok dla niektórych. Nie wiesz kiedy się w nie wj...ebiesz. Nie zauważasz tego. Możesz stracić dużą część osobowości [tej duchowej też to się wszystko łączy] gdy się wytworzą nowe powiązania.

 

Myślę, że dojrzałość to zgoda na to. Czasami nie możemy się zgodzić, bo to jedyne wyjście, by nie zniknąć z Ziemi.

 

Ale życie po lekach raczej nie jest łatwe. Nie piszę o sertralinie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo po niej jest się łatwiej podnieść z łóżka niż po 150 mg klozapiny. Oczywiście zależy od dawek. Tak się odniosłam np. do nerwicy. Ktoś sobie żyje w mieście, mieszka, pracuje i trudno mu jest z nerwicą to bierze sertralinę.

 

Ktoś jest skazany na mieszkanie na wsi, z dala od społeczeństwa, gdzie panuje śmierć w powietrzu to bierze większe kosy.

 

 

edit: chyba nigdy się nie nauczę pisać poprawnie logicznie. Nie umiem pisać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja uważam, że życie po lekach jest cudowne. Organizm odpoczywa od chemii, którą w siebie ładujemy, odżywa wątroba, nerki, serce, układ wydalniczy, skóra i co najważniejsze - nasz mózg. Wracają emocję, o których dawno zapomnieliśmy. I wszystko jest naprawdę pięknie do czasu aż ten właśnie mózg nie upomni się o swoją dawkę tej chemii i koło się zamyka. To jest do doopy. Ja nie żałuję, że weszłam w leki. W sumie mogę sobie tak do śmierci brać, robić przerwy, brać, co mi szkodzi. Żałuję tylko, że psychuszka, która przepisywała mi pierwszy lek nie powiedziała, że tak to właśnie będzie wyglądać, że to goowno prawda, że po ulotkowym leczeniu podtrzymującym i psychoterapii choćbyśmy nie wiem jak byli "naprawieni" kupa w mózgu zrobi się jeszcze większa i nie ważne co człowiek by robił będzie musiał żreć lek, żeby mściwy mózg nas nie samounicestwił. Może to brzmi psychotycznie, ale właśnie uważam, że mózg zwyczajnie się mści (nie dosłownie rzecz jasna) za to, że prochami grzebie się w jego delikatnej strukturze. Nikt tak naprawdę nie wie co w tym mózgu kiedy się dzieje, a podaje się ludziom leki, które mają naprawiać jakiś mechanizm, który kiedyś ktoś sobie wymyślił nie mając na to w zasadzie żadnych dowodów. Dlatego przeraża mnie przepisywanie ludziom leków na jesienną chandrę czy stres w pracy. Ale tak jest łatwiej, prościej i przyjemeniej... Do czasu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×