Skocz do zawartości
Nerwica.com

Przyjaciółka z depresją


Dusiorek

Rekomendowane odpowiedzi

Luktar, miałam tę samą myśl, że nie dałabym rady :D. Chyba przede wszystkim dlatego, że bardzo się rozpraszam i kontakt wirtualny mnie męczy. Właściwie dzięki temu zmęczeniu już nie tworzę tak bardzo toksycznych relacji :).

Vian, chciałam się podzielić fantazją, a nie argumentem. Za dużo do czytania i analizy, po prostu nie wyrabiam, więc podzieliłam się ogólnym wrażeniem, skojarzeniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam na fb na kompie , ale naprawdę nie przyszło mi do głowy, że gg na telefonie nie działa :(, więc nawet go nie włączałam na kompie. Sama też skoro mnie widziałaś mogłaś się spytać czy dostałam Twoje wiaodmości, nie raz nie dochodziły.

Ekhm, z mojego pierwszego postu w temacie (mówiłam Ci to też przez telefon bardzo wyraźnie i jasno)

Napisałam na gg, nie odpowiadasz. Widzę Cię na facebooku (czyli w necie jesteś), piszę tam, bo może na gg nie doszło, też nie odpowiadasz. Myślę sobie, może teraz nie możesz albo coś. Ale następnego dnia też nic. No to się wkurzyłam

Nie rób znowu ze mnie debila, że się wściekłam, bo nie weszłaś na gg. Wściekłam się, bo serio wypróbowałam i tę opcję, i tę, i w sumie telefon mi tylko został, ale zadzwonić nie mogłam i lipa. A cały czas widziałam Cię buszującą po sieci. No, maila jeszcze mogłam napisać, ale uznałam, że jak ignorujesz moje wiadomości i na gg, i na facebooku, to mail raczej na wiele się nie zda.

Zresztą wściekłam się, pokrzyczałam, przeszło mi.

 

Odzywałam się, nie zawsze jasne, bo gdy miałam wolną chwilę KAŻDY nagle coś ode mnie chciał. Pryzjaciel z Niemiec poczuł się olany, mój chłopak chciał spędzić ze mną czas, ciotka już czekała, aż posprzątam, poprasuję, zrobię co do mnie należy itd. Naprawdę nie było mi łatwo i jeśli mi nie wierzysz, powołuję się na to, jak wcześniej często rozmawiałyśmy. Zawsze byłas dla mnie ważna. Jednak w ostatnim czasie naprawdę jedyne czego chciałam to dobrnąć do tamtego piątku, kiedy to się skończy...

I dlatego przydaje się umiejętność stawiania priorytetów, czego albo nie umiesz, albo świadomie mnie zepchnęłaś gdzieś na koniec znowu wychodząc z założenia, że lepiej mnie olać niż kogoś tam, bo ja zrozumiem.

 

Cały czas powtarzasz, że to było "czasowe". No dobra, TERAZ masz czas, ale Dusiorek, spójrz prawdzie w oczy - Twoja robota to nie była fizyczna harówa po 12h na dobę, tylko zwyczajne 8h plus godzinka na dojazd mniej więcej, a do tego w miarę spokojnie mogłaś sobie w tej pracy i na fb posiedzieć i poczytać, i smska wysłać okazjonalnie. Do tego miałaś przez większość tych 2 mcy chłopaka, jakieś obowiązki domowe, jakichś znajomych - innymi słowy najnormalniejsze życie na świecie. Ostro to było może ze 2 ostatnie tygodnie. No i źle się czułaś ileś dni, też nie cały czas przecież, a przynajmniej nie na tyle, żeby Ci to w kontaktach z ludźmi przeszkadzało. Nie zapominaj, że ja przecież Ciebie znam i masz rację, jakiś tam niewielki kontakt był i że ja nie czuję się olana przez tydzień, ja się czuję olana generalnie poza momentami, okresami krótkimi... Więc ja się Ciebie pytam, co jak skończysz studia za kilka miesięcy i znowu pójdziesz do pracy? Wtedy przecież nie zniknie chłopak, ciocia, przyjaciel z Niemiec i "wszyscy co coś od Ciebie chcieli", a ja nie mam ochoty na powtórkę z rozrywki, odstawienie na bok i focha, że tego nie rozumiem.

 

Przypominasz mi o tym, co kiedyś było. Ja Ci przypomnę, że wtedy miałaś dla mnie dużo czasu, bo siedziałaś całe dnie w domu i się zwyczajnie nudziłaś często. Grałaś w jakieś gry, miałaś faceta, który nie miał dla Ciebie czasu, a jak do niego pojechałaś, też się nudziłaś. No to jasne, że mogłaś mi poświęcać czas, który miałaś w nadmiarze.

 

Zapytaj na spotkaniu mojego faceta ile razy jemu odmawiałam spotkań, bo po prostu nie nadążałam.

Raczej powinnam się zapytać, ile razy się udało. ;-)

Ale to bez sensu, bo ja nie mam ochoty konkurować z Twoim facetem czy kimkolwiek innym, ja już za stara jestem na tupanie nogą o uwagę. Nie miałam i nie mam zamiaru wchodzić między Was. Dla mnie z chłopakiem możesz siedzieć non stop choćby, bylebyś znalazła i trochę czasu dla mnie. A jeśli go będziesz miała mniej, to żebyś też go jakoś rozsądnie podzieliła, a nie "Vian może poczekać kilka miesięcy". Nie poczeka, bo wtedy to nie przyjaźń, tylko kolegowanie się w porywach. A jeśli Cię to przerasta - powiedz po prostu, zrozumiem. A jeśli jest ok, to sobie o, to

 

Ja Ci jasno mówię, czego bym chciała, a chciałabym w sumie niewiele. Spotkania raz na kilka tygodni, w dzień, normalnie, w weekend, w 4 oczy, bo sorry, ale ja przy Twoim facecie nie będę rozmawiać o swojej depresji o jakichś problemach osobistych. On nie jest moim przyjacielem. Dłuższej rozmowy raz na parę dni czy tydzień, może być przez net. Zainteresowania się, że jak do Ciebie piszę, to może coś ważnego, zamiast olania z automatu. Nauczenia się kategoryzowania spraw, czyli możesz nie mieć czasu, jak chcę o dupie maryni pogadać, ale jak jest problem jakiś poważny, to mogłabyś spróbować się zmobilizować szybciej i postawić to przed lajkami pod komciami chłopca na fejsie. Takie rzeczy.

 

wydrukuj, przepisz, przyklej nad biurkiem, DODAJ do tego, jaka byłaś w ostatnich miesiącach i sprawa załatwiona. Jak będziesz CHCIAŁA I MOGŁA dać z siebie coś więcej ekstra, jak nie - też dobrze.

 

@Luxtar & Mamre

No problemo, bo ja z zasadniczą większością ludzi też bym się nie mogła przyjaźnić, bo oni mnie denerwują a ja pewnie ich. ;-) Dusiorek jest bardziej przyjacielska, ale ona z kolei ma dużo przyjaciół, to też jej pewnie przykro nie będzie. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny, znać przecież z postów, że głupie ani nic z tych rzeczy nie jesteście, naprawdę nie widzicie ani cienia absurdu w taaaak obszernym i detalicznym omawianiu swojej całkowicie prywatnej sprawy na forum? To już nie rozkmina do publicznej debaty, z tego zrobił się dialog. Więc co wy tu w ogóle robicie? :shock: Wymyka mi się to rozumowo, choć może ja nie jarzę i to ze mną jest coś nie tak :?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

harlancoben, cóż, u mnie to wszystko na freestylu jest, bo ja pewnie nawet bym się w temat nie wcięła, gdyby mi oczy nie wyszły na wierzch po przeczytaniu, jaka jestem. :P Potem poszło siłą rozpędu. Zażenowana akurat szczególnie ja przynajmniej nie jestem, bo tu akurat pisze się różne, dla mnie o wiele bardziej intymne i osobiste rzeczy z najróżniejszych powodów, więc i ten ujdzie w tłoku.

 

No ale generalnie masz rację i nawet w sumie chciałam dopisać, że telenowelę obyczajową chyba możemy dokończyć na priv kanale, ale odkryłam, że postu nie mogę edytować ( :o ), więc stwierdziłam, że poczekam, może ktoś coś napisze... :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja Cię podziwiam za cierpliwość i chęci, bo mnie osobiście chybaby krew zalała i cała bym się spociła, gdybym natrafiła na elaborat opisujący losy mojej z kimś relacji i szczegóły mojej osobowości tam zawarte. To jak wizja horroru trochę :P

Btw. dobrze się Ciebie czyta, ładnie piszesz bardzo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja bym nie miała nic przeciwko - gdyby tam faktycznie były szczegóły mojej realnej osobowości, przecież się nie podaje nazwisk ani danych żadnych. Wręcz się ucieszyłam, bo bardzo długo słyszałam tylko "ja nie wiem co robić", więc to była dla mnie jakaś zmiana w dobrą stronę. Ale jak weszłam i przeczytałam o sobie, że jestem terrorystką, którą się trzeba zajmować jak niemowlakiem i która zmusza ludzi do siedzenia całe noce ze sobą, to mnie o --> :shock: <--- tak wytrzeszczyło. A na dokładkę moja przyjaciółka, zamiast to wyprostować i wyjaśnić, że to nie tak, to rozbrajająco tłumaczy, że ja jestem roszczeniowa manipulantka przez depresję. No halo... To już nie był krok w dobrą stronę, bo nie wiem czemu to służyć miało - chyba usprawiedliwieniu kopnięcia mnie w tyłek. Dodatkowo to upokarzające było, bo ja bym nigdy czegoś takiego nie zrobiła i gardzę emocjonalnymi szantażami.

 

To nieładnie, Dusiorek... Bardzo nawet nieładnie.

 

A ja bardzo dziękuję za komplement, chociaż mam wrażenie, że bardzo chaotycznie piszę. Śpię bardzo mało od kilku miesięcy i trudno mi skupić myśli. Ale jak mówisz, że jest ok, to ja się cieszę. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bittersweet,

Gdybyś mi dała jeszcze chociaż jeden przykład osoby która to potrafi. Albo jakiś przykład tego radzenia sobie. Bo ja sobie tego absolutnie nie wyobrażam.

hmm, moge Ci podac ew. na sobie, wczoraj miałam paskudnego doła, typowe hustawki nastrojów, rano jestem happy, wieczorem umieram ;) czasami bez powodu, czasami wystarczy drobiazg zeby wywołac zjazd. Kiedys obwianiałm najczesciej innych że zrobili cos, co mnie tak zdołowało, albo siebie obwiniałam ze nie potrafie sobie radzic z najprostszym stresem i to wywoływało u mnie cała lawine destrukcyjnych zachowań. Teraz wiem, jak w miarę kontrolowac taki stan, nie obwiniać nikogo o to co sie ze mną dzieje. Kiedys nie miałam takiego wglądu w siebie.

To ofc nie znaczy, ze opanowałam swoje zaburzenie, tylko ze troche lepiej sobie radze /czasami/

 

Ale jak można np kontrolować lęk albo poczucie że jest się kimś bezwartościowym?

Można albo to tłumić, co ja robiłam dotychczas, albo się zmienić i przestać się bać oraz zmienić zdanie na swój temat. I ta zmiana siebie jest wyleczeniem.

Nie muszę juz kontrolowac swojego lęku ponieważ on został ze mnie wykasowany. I tak się powoli u mnie dzieje.

Jeszcze niedawno czytanie proroctw o końcu świata budziło u mnie wielki lęk, teraz czytam to z obojętnością. Nie wysilam się przy tym na kontrolowanie tego co czuję.

 

A to co opisujesz, to efekt większej świadomości siebie. Czyli przedtem byłaś mniej śiwadoma, teraz jesteś bardziej a to znaczy że się zmieniłaś i masz już troszkę inną osobowość, zdrowszą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może faktycznie powinnam bardziej w temacie wyjaśnić, moje "zjebanie sprawy", niż wady Vian, ale posta pisałam czując frustrację i gubiąc się w tym wszystkim.

 

Wiem, że nim Vian mi wybaczy minie kupa czasu, o ile w ogóle, ale nawet Wy macie dość czytając nasz dialog. Ja też mam dość. Nasza wymiana zdań wyglądała bardzo podobnie i twała też ze 2 miesiące - mailowo. Maile miały po parę stron. Nie umiemy się dogadać. Każda próbuje złapać drugą za słówko, albo temat jest drążony wielokrotnie, co jest zrozumiałe z punktu widzenia pokrzywdzonej Vian - bo temat nie jest dla niej zamknięty. Z mojego punktu widzenia - nie rozumiem czemu po raz enty mam się tłumaczyć, czemu nie miałam czasu, co było moim priorytetem, czy czemu chciałam ją wspierać.

 

Łatwo powiedzieć, że nic się nie oczekuje, ale co? Czy ktoś z Was byłby z przyjaciółką, która by powiedziała "nie sprostam zadaniu wspierania Ciebie, więc nawet nie będe próbować?". Vian to wspaniałomyślnie z Twojej strony, że tak mi pozwoliłaś, ale choć nie jestem dla drugiego człowieka w stanie zrobić tego co Ty, to takie podejście, jakbym chociaż nie spróbowała, byłoby dalekie z kolei od mojej definicji przyjaźni. Dawałam ile mogłam i kiedy mogłam. W ostatnim czasie z kolei pomijając fakt, że praktycznie nie mogłam jeszcze pogubiłam się w tym, czego Ty chcesz. Nawet jak już wydawało mi się, że idzie ku dobremu okazywało się, że się mylę.

 

Jestem już skłonna zgodzić się z Tobą we wszystkim, byleby skończyć te kłótnie. Nie wiedziałam, że znajdziesz ten temat, ale tak był on pisany ze zmęczeniem i frustracją z zaistniałej sytuacji i zamiast w końcu nakreślić mi, czy Ty jednak chcesz się ze mną spotykać, skoro już mam ten czas, czy jednak nie, wracamy do punktu wyjścia, do wszystkich praktycznie tematów, które pojawiły się w tych mailach. Nie wiem jak Ty Vian, ale ja nie mam do tego cierpliwości.

 

Powiedziałaś w weekend, że nie chcesz się ze mną widzieć - byłas zdenerwowana i piszesz mi teraz że nawet nie próbowałam tego wyjaśnić - to świetnie oddaje mój stan. Nie próbowałam, bo naprawdę wolę pokornie schylić głowę i wziąć na siebie winy za wszystko, byleby właśnie zakończyć te kłótnie, które mnie po prostu strasznie męczą. Sama też nie odkręciłaś tego, więc prawdopodobnie na ten weekend nie pojawiłaby się żadna kolejna propozycja z mojej strony, o co pewnie znowu byłabyś zła. I tak w kółko.

 

Możemy się nakręcać i wściekać o to, że nie miałam czasu jak pracowałam, ale po co skoro już nie pracuję? Wiesz jak wyglądał mój plan zajęć mniej więcej, mimo to przeprosiłam Cię za tamto i wytłumaczyłam, że bałam się Ci proponować spotkania na które raz miałaś chęć raz nie. Moje tłumaczenia się nie zmienią w zależności od tego jak długo na ten temat pogadamy. Tego już nie zmienię. Przykro mi.

 

-- 16 paź 2014, 12:23 --

 

Temat już będzie do zamknięcia. W końcu udało nam się porozumieć z Vian i myślę że będzie juz dobrze między nami :)

 

Dziękuję Wam za cierpliwość :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale jak można np kontrolować lęk albo poczucie że jest się kimś bezwartościowym?

Można albo to tłumić, co ja robiłam dotychczas, albo się zmienić i przestać się bać oraz zmienić zdanie na swój temat. I ta zmiana siebie jest wyleczeniem.

Nie muszę juz kontrolowac swojego lęku ponieważ on został ze mnie wykasowany. I tak się powoli u mnie dzieje.

Jeszcze niedawno czytanie proroctw o końcu świata budziło u mnie wielki lęk, teraz czytam to z obojętnością. Nie wysilam się przy tym na kontrolowanie tego co czuję.

Z każdym swoim problemem radze sobie inaczej, lepiej lub gorzej, gdybym chciala omówic wszystkie aspekty mojego zaburzenia, to internetów by nie starczyło. Odniose sie tylko do lęków, bo to w miare prosty temat dla mnie - czesc lęków ignoruje, po prostu robie to czego sie boje nie zwazajac na samopoczucie. Wiem, ze najgorsze jest bac sie lęku, to mnie najczesciej paralizuje, nie sama sytuacja stresowa, bo wtedy działam i sobie jakos tam radze. Czesc leków i stresów mi to wyeliminowało, bo tak jak normalsi zauwazyłam, ze nie ma czego sie bać i przestałam sie bac. A niektóre lęki po prostu sa i nic tego nie zmienia, niezaleznie od pozytywnych doswiadczeń. Czasami mam wrazenie /ale nie jestem pewna/ ze na sytuacje stresowe reaguje z dużym opóźnieniem, czyli niby wszystko ogarniam a potem zwijam sie z bolów psychosomatycznych.

To uwazam za rdzeń zaburzenia osobowosci, a mianowicie pewna niewyuczalnosć, czy tez nieumiejetnosc oduczenia sie pewnych reakcji. Ale byc moze i to jest do przejscia, być moze skuteczna i konsekwentna terapia, byc moze odpowiednia farmakoterapia.. nie wiem, pewnie do końca nikt nie wie, jak jest. Mozg jest w 90% niezbadanym obszarem.

 

Dusiorek i Vian nie chcialam sie wtracac wiecej żeby nie podgrzewac atmosfery, ale uznałam ze przeciez piszecie na publiku wiec sobie pozwole ;) odniosłam wrazenie ze konflikt miedzy Wami to kwestia interpretacji pewnych spraw, kazda widzi inaczej :arrow: czy szklanka jest do połowy pusta, czy do połowy pełna. Chyba dobra opcja jest oddzielenie przeszłosci gruba kreską, bo teraz juz nie dojdziecie, która prawda była prawdziwsza i sluszniejsza.

Zastanawiam sie tylko, czy na przyszłośc bedzie potrafiły pogodzić swoje oczekiwania wobec siebie i róznice w interpretacji Waszych kontaktów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cieszę się ze wam się udało dojść do porozumienia.

Ja chciałam tylko zauważyć co wg mnie stanowiło głowny punkt niezgody.

Ty piszesz: Możemy się nakręcać i wściekać o to, że nie miałam czasu jak pracowałam,

Natomiast Vian czuła żal o coś innego, o to że ją stawiałaś na samym końcu pod względem ważności swoich spraw do załatwienia czyli że czuła się dla ciebie nieważna.

Dla mnie jest ten żal zrozumiały, bo moja koleżanka zawsze też tłumaczyła mi że nie ma czasu do mnie przyjechać, bo musi załątwić tyle innych ważniejszych spraw. I wymieniała mi co dla niej jest ważniejsze od przyjaźni ze mną, a były w tym spotkania nawet z osobami o ktorych mówiła że ich nie lubi. Ale wiedziała że ja jestem tak wyrozumiała że poczekam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×