Skocz do zawartości
Nerwica.com

NN rozkazuje: "musisz o wszystkim opowiadać"


Papik

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć.

 

Już powoli nie wyrabiam.

 

Mam stwierdzoną NN. U mnie objawia się przede wszystkim nerwicą myśli.

Cierpię na to cholerstwo od kilku lat. Kiedyś bardziej skupiało się na rytuałach, ale obecnie dotyczy tego, co mam w głowie.

Co konkretnie?

 

- jestem gejem, pedofilem, zoofilem, i innym DZIWNOfilem...

- nie kocham swojej dziewczyny

 

To mam niemal cały czas, ale jakoś nauczyłem się sobie z tym radzić. Raz lepiej, raz gorzej.

Ostatnio jednak pojawił się u mnie jeden konkretny problem, otóż...

 

pani nerwica zamęcza mnie, aby o WSZYSTKIM mówić swojej dziewczynie. Mieszkam z nią, jest mi bliska, traktuję ją jak przyjaciela. Niestety, ona nie do końca rozumie tę chorobę, a często też nie chcę o pewnych rzeczach słuchać. I w sumie ja ją rozumiem. Kto chciałby słuchać o takich rzeczach? No ale ja nie mogę i męczę się i w końcu pękam i coś mówię, a to to, że wydaje mi się, że jestem tym albo tym, a to to, że mogę jej nie kochać (wiecie jak to ją musi boleć?!?!?), albo chcę jej opowiadać jakieś wydarzenia z przeszłości... I robi się syf, problem, nerwy, płacz...

BOŻE!

 

Właśnie, wydarzenia z przeszłości.

Czyli co?

 

Opowiadanie o poprzednich związkach albo o problemach rodzinnych. Naturalne, że obecna partnerka nie chce słuchać o tym, jak było mi w łóżku z poprzednią, prawda? I NN to wie... I to wykorzystuje. Albo problemy rodzinne. Stare, zamierzchłe czasy. Kiedyś miałem bardzo napięte stosunki z ojcem, raz mógł mnie nawet zabić. Pewnie by się nie odważył, ale taka sytuacja była. I ona była straszna. Z tego już nic nie zostało, obecnie mam z nim stosunki, rzekłbym nawet bardzo dobre, jesteśmy dobrymi kolegami, po prostu wtedy mu coś odwalało. No i właśnie. Po co więc o tym wspominać? No po co? A moja nerwica męczy mnie, żebym o tej sytuacji opowiedział mojej dziewczynie. A wiem, że gdy to zrobię, to po pierwsze ona nie uwierzy, że on się zmienił, po drugie przestanie go szanować, a po trzecie będzie to dla niej szok, bo dowie się tego dopiero TERAZ, a przecież od tego czasu minęło już dobre dziesięć lat...

 

Poradźcie, co robić. Wspomóżcie dobrym słowem. Bo nie chcę pęknąć. Wiem, że to bzdurna nerwica, bo nie ma tu nic strasznego, o czym musiałbym rozpowiadać na lewo i prawo, ale wiadomo jak jest - wie się o tym, a i tak człowiek ulega...

 

Biorę Paroxinor - 2,5 tabletki dziennie.

Do lekarza chodzę raz na 2-3 miesiące.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Papik, też choruję na nn i bardzo dobrze Ciebie rozumiem. Natręctwa rozkazują, zrób to, zrób tamto. Znam dobrze to uczucie, kiedy choroba przejmuje kontrolę nad Twoim życiem... Strasznie ciężka jest walka z nn, ale można ją wygrać. Leki trochę pomagają, ale nie do końca. Najlepiej chodzić jeszcze na terapię, ponoć poznawczo-behawioralna jest najlepsza na natręctwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Papik jeżeli masz potrzebę powiedzenia czegoś drugiej osobie (dziewczynie, ojcu, znajomym...) to tak zrób, nie blokuj tego, bo to Cię będzie żreć i stracisz tylko energię i poczujesz się jeszcze gorzej. Przez takie analizy - powiedzieć czy nie powiedzieć, a jak powiem to, co się stanie, a jak nie powiem to też będzie źle...popadniesz w błędne koło i pojawi się lęk, napięcie...i następne myśli. Co się stanie, jak powiesz swojej dziewczynie o wydarzeniu sprzed 10 lat? Na pewno rozładujesz napięcie i poczujesz się lepiej. A to jak ona na to zareaguje to już jej problem i też nie możesz brać do siebie zachowań innych ludzi. Nie analizuj tego - każdy człowiek jest inny, ma inną wrażliwość i jest wolnym człowiekiem w wyrażeniu siebie. Twoja dziewczyna nie rozumie twoich zaburzeń i ma do tego pełne prawo.

 

Być może to przeszłość, wewnętrzne konflikty, może i niska samoocena nakręcają twoją nerwicę. Ale wszystko jest w myślach - to twój umysł generuje te myśli i to twoja uwaga siedzi w tych myślach, a nie w rzeczywistości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Papik, jak Malarz cieni, ma racje warto zaufać terapii.

 

Natrętne myśli albo czynności coś wewnątrz wywołuje. Coś cię wewnątrz mocno trapi i frustruje to źródło tworzy stres a stres zmienia się w natrętne myśli albo czynności.

Wiesz dlatego kiedy zaczyna nachodzić cię to uczucie zapytaj sam siebie "dlaczego muszę to robić?"

 

Jak człowiek nachodzą natrętne myśli np. jestem pedofilem, chce zrobić tej osobie krzywde trzeba zadać sobie wewnątrz pytanie "dlaczego tak myśle" i zadawać sobie to pytanie aż w końcu sami poznamy to co nas wewnątrz trapi i się z tym pogodzimy.

Tak naprawde sami wiemy co nas wewnątrz trapi trzeba czasem tylko się do tego dokopać bo stres może naprawde to mocno zakryć.

 

tu dalej skopiuje ok bo raz to opisywałem

Dlatego kiedy zaczyna się u ciebie jakaś natrętna myśl zapytaj siebie wewnętrznie dlaczego tak myślisz? Pytaj się tak wewnętrznie dlaczego tak myśle, dlaczego tak myśle aż w końcu przełamiesz te myśli i poznasz problem. Bo tak naprawde wiesz co cię męczy tylko te natrętne myśli tak to zagłuszają że tego nie załważasz.

 

(Oglądałeś pewnie na filmach sceny że ktoś jest przybity i nie chce gadać o tym co go trapi, a jak w końcu przyjaciel go zmusi do powiedzenie przełamuje się i poczuje lepiej z tym jak powie; bo to tak działa musi sami się poznać i przyznać co nas trapi )

 

tak działa jak poznamy to co nas trapi jest nam lepiej a jak się z tym pogodzimy wewnątrz będziemy wolni) Dlatego kiedy myśl przychodzi pytaj tak siebie wewnątrz,

 

Pytaj tak siebie: Dlaczego tak myśle, dlaczego tak myśle. Każde takie pytanie będzie taką presje wywoływało aż wkońcu przełamie te bariere stresu i wewnątrz przyznasz się co cię tak wewnątrz trapi.

 

Tak samo jak czujesz się przygnębiony pytaj siebie wewnętrznie dlaczego jesteś przygnębiony, dlaczego, dlaczego, aż w sam wewnętrznie poddasz się presjom pytań i przyznasz sie do tego co cię trapi.

 

Jak nachodzą cię natrętne myśli pytaj się wewnętrznie dlaczego tak myślisz aż sama sobie odpowiesz. Wtedy poznasz źródło nerwicy a potem wystarczy się z tym pogodzić co będzie łatwe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Papik jeżeli masz potrzebę powiedzenia czegoś drugiej osobie (dziewczynie, ojcu, znajomym...) to tak zrób, nie blokuj tego, bo to Cię będzie żreć i stracisz tylko energię i poczujesz się jeszcze gorzej. Przez takie analizy - powiedzieć czy nie powiedzieć, a jak powiem to, co się stanie, a jak nie powiem to też będzie źle...popadniesz w błędne koło i pojawi się lęk, napięcie...i następne myśli.

Niestety to wcale tak nie działa :bezradny: Powiem i mam już spokój. Owszem, powie jedną rzecz, niby chwilowy, względny spokój, ale zaraz mózgownica podsuwa kolejną rzecz, którą koniecznie trzeba się podzielić, bo przecież znowu może się coś stać. I tak bez końca. Tu nie ma dobrych rozwiązań. Bo to jest właśnie istotą NN. Niestety zaburzenie to nie jest mi obce, też miewałam różne okresy, były i takie, kiedy musiałam koniecznie o czymś powiedzieć matce, chociaż nie chciałam. Były też inne okropnie wkurzające rzeczy, jak np. potrzeba wyrzucania okularów przez okno i biegania po nie w środku nocy, rozlewania wody z kubków, cofania się na ulicy, czytania pięć razy tej samej linijki ... generalnie nieustanna potrzeba kontrolowania wszystkiego wokół. I jedno co mogę powiedzieć ... żadne z tych zachowań kompulsywnych nie przynosiły na długo spokoju. Dalej trzeba było wykonywać rozkazy :blabla:

 

Być może to przeszłość, wewnętrzne konflikty, może i niska samoocena nakręcają twoją nerwicę. Ale wszystko jest w myślach - to twój umysł generuje te myśli i to twoja uwaga siedzi w tych myślach, a nie w rzeczywistości.

Z tym się akurat zgodzę. Tylko niewiele sama z tym mogę póki co zrobić ... A bardzo bym chciała :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Arasha mój post nie jest o tym jak pozbyć się natrętnych czynności, myśli, itp. jest o tym jak nie tracić energii na zbędne analizy zachowań innych ludzi, tego jak nas oceniają, czy wydarzeń na które nie mamy wpływu. druga kwestia dot. niezatrzymywania w sobie emocji - jeżeli masz potrzebę zrobienia czegoś, powiedzenia co myślisz, zaspokojenia swojej potrzeby, a nie ma to związku z nerwicą to można, a nawet trzeba to zrobić, pod warunkiem że nie krzywdzimy siebie i innych. odkładanie w sobie emocji też nie jest dobrym rozwiązaniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Później odniosę się do wszystkich wypowiedzi. Teraz akurat jestem poza domem i chcę tylko do jednej.

 

J-23 to co napisałeś, jest dla mnie... niedobre, bo mówisz, że warto o tym powiedzieć. No ale właśnie. Ja wiem, że jak opowiem jej te wszystkie rzeczy to ona będzie skrzywdzona i będzie cierpieć. Bardziej liczyłem na utwierdzenie mnie w przekonaniu, że NIE WARTO mówić o rzeczach, które były dawno temu i nie mają żadnego znaczenia albo są kompletnymi idiotyzmami.

 

Dokładnie, będzie tak jak pisze Arasha... Powiem jej o tym jak wyglądał konflikt z ojcem, pojawi się pedofilstwo, powiem jej o pedofilstwie, pojawi się zoofilstwo, powiem jej o zoofilstwie, pojawi się, że jej nie kocham i tak dalej, i tak dalej, i tak dalej... A w niej to wszystko będzie rosło. Mimo, że będzie wiedzieć, że to NN, to gdzieś tam w głowie tej zdrowej osoby to wszystko będzie... I po co to? Po co, skoro to bzdury, które nie są prawdą, albo wydarzyły się dawno, dawno temu i nie mają obecnie żadnego znaczenia...?

 

Zdrowy człowiek potrafi wiedzieć czego nie mówić, czego nie. My, chorzy też. Ale... My mamy w głowie to cholerstwo, które nam każe to robić....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardziej liczyłem na utwierdzenie mnie w przekonaniu, że NIE WARTO mówić o rzeczach, które były dawno temu i nie mają żadnego znaczenia albo są kompletnymi idiotyzmami.

 

Jeżeli NIE WARTO to niech tak zostanie, koniec i kropka, nie analizuj tego, bo szkoda czasu i energii. Dobra psychoterapia powinna Ci pomóc pozbyć się tych myśli natrętnych - wiem, jak one potrafią męczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeżeli masz potrzebę zrobienia czegoś, powiedzenia co myślisz, zaspokojenia swojej potrzeby, a nie ma to związku z nerwicą to można, a nawet trzeba to zrobić, pod warunkiem że nie krzywdzimy siebie i innych. odkładanie w sobie emocji też nie jest dobrym rozwiązaniem.

 

J-23 Kapuję, co masz na myśli, tylko że, w tym co piszesz jest coś niespójnego ... Bo z jednej strony uważasz, że należy zaspokoić swoją potrzebę ( w tym przypadku powiedzenia tego, co nas nurtuje ), a z drugiej - że nie ma to związku z nerwicą. A przecież autor wątku wyraźnie zaznaczył, że te myśli, które nie dają mu spokoju i szukają swego ujścia w słowach wynikają z nerwicy natręctw. On sam jest tego świadomy. Tylko inna sprawa, świadomość czegoś przy tym zaburzeniu wcale nie spowoduje, że postąpimy właściwie, czy tak jakbyśmy chcieli. Całą istotą NN jest robienie tego co z logiką nie ma nic wspólnego :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardziej liczyłem na utwierdzenie mnie w przekonaniu, że NIE WARTO mówić o rzeczach, które były dawno temu i nie mają żadnego znaczenia albo są kompletnymi idiotyzmami.

 

Jeżeli NIE WARTO to niech tak zostanie, koniec i kropka, nie analizuj tego, bo szkoda czasu i energii. Dobra psychoterapia powinna Ci pomóc pozbyć się tych myśli natrętnych - wiem, jak one potrafią męczyć.

 

Oj, przyjacielu... jakby to było takie proste to bym nie był chory i nie chadzał do psychiatry. Przy NN mogę sobie mówić, ba, WIEDZIEĆ, że NIE WARTO, ale i tak nic mi to nie daje, bo w końcu głowy, gdzieś w piersiach coś Cię uciska i przypomina o tym mówiąc, że JEDNAK WARTO... To nie jest takie proste...

Arasha ma rację, to że ja jestem świadomy, że powinienem robić tak i tak nie znaczy, że tak zrobię. Zdrowy człowiek by nie miał problemów, ale chory, który ma "bardzo przekonującą towarzyszkę życia" je ma...

 

Terapia poznawczo-behawioralna.. Może to jest jakiś pomysł?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Papik, spróbowałeś tego co ci opisałem? kiedy nachodzi cię to natrętne uczucie że musisz komus opowiedziec

zapytałeś siebie wewnętrznie "dlaczego musze to zrobić?". Jak się tak zapytasz i poznasz co cie wewnątrz trapi poczujesz się lepiej.

 

Natrętne myśli, czynności wywołuje coś co nas wewnątrz trapi. To wywołuje stres a stres wywołuje natrętne myśli albo czynnosci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rikuhod, tak próbowałem nie raz. I nic... "Bo tak należy", "bo trzeba być zawsze szczerym", "bo nie chcę mieć żadnych tajemnic"... Nic innego z tego nie wyciągnąłem. Nie zauważyłem niczego, co mnie wewnątrz trapi, poza tym, że cholerna nn każe mi mówić o wszystkim przykrym, złym i niepotrzebnym mojej dziewczynie...

 

Mam nadzieję, że temat "nie umrze". Może Wasze porady pomogą...

Spróbuję wszystkiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Papik, wiesz nie wiem x__x

ale czasem trzeba wewnętrznie pogodzić sie z powodem, albo go sobie przetłumaczyć, więc jeśli to jest powodem

"Bo tak należy", "bo trzeba być zawsze szczerym", "bo nie chcę mieć żadnych tajemnic"

 

Sądze że mogą być dwie przyczyny.

 

1) musi to być związane z twoim charakterem i jakoś powiązane z twoimi własnymi przekonaniami. Szczerość musi być dla ciebie bardzo ważną cechą. Trzeba mieć przekonania ale zawsze trzeba być otwartym na nowe. Trzeba poszerzać swój kodeks moralny o nowe zasady aby móc więcej dobra i być jeszcze bardziej uczciwym i dobrym. Na tym polega uczenie się jesteś zawsze na nową wiedze, czasem nawet coś co na pozór wydaje się durne, może w rzeczywistości być bardzo mądre.

 

Na tym polega nauka w szkole, jesteś otwarty na nową wiedze. Poznałeś coś czego do końca nie rozumiałeś, ale ponieważ byłeś otwarty na nowe informacje (nie walczyłeś mówiąc co za głupty i nie chciałeś przyjąć) tylko słuchałeś i przyjąłeś te wiedze.

 

Najważniejsze to by zawsze przyjmowac wiedze, bo nawet jeśli się z nią nie zgadzamy (bo nie musimy ale wysłuchać i sznować warto) to możemy coś z tego wyjąć.

 

Sądze że nerwica i stres mogła nasilić twoje podeście do szczerości. Przez to troche nad tym nie panujesz.

 

Jeśli zrozumiesz że trzeba szanować wole innych i jak nie chcą słuchać to musisz to zaakceptować.

(wiem że nie chcesz tego opowiadać i nie panujesz nad tym :( mówie to tylko ponieważ możesz mieć w sobie zbyt zakodowaną szczerość, a czasem jak usłyszy się coś znaczącego może to na twój charakter mocno wpłynąć i zmienić cię wewnętrznie/ to właśnie próbuje :D)

 

2)Druga możliwość to taka że te wydarzenia ciągle cię mocno trapią i sam nie możesz sie z nimi wewnętrznie pogodzić. Dlatego mówisz o tym innym aby poczuć sie lepiej, bo dręczą wewnętrznie zbyt mocno abyś sam mógl sobie z tym poradzić.

To czasem jest trudne :( ale musisz tak czasem podejście "wale to co było w przeszłości" nic nikomu się jeszcze nie stało trzeba skupić się na tym co teraz, życie za krótkie jest aby ciągle się gapić wstecz.

 

To brzmi dziwnie :( ale staram sie wewnętrznie na ciebie wpłynąc, powiedzieć coś co ci przebije te mentalną bariere abyś mógł iść dalej bez oglądania się wstecz :D

 

 

3)Możliwe że obie te rzeczy tak naprawde cię trapią, po prostu bądź otwarty na nowe przekonania i słowa co do ciebie mowie, respektuj wole innych aby ich nie krzywdzić,

musisz po prostu darowac sobie te wydarzenia z przeszłośc, podejść że masz już to gdzieś chce iść do przodu bez oglądania się wstecz

 

mówie troche ostro sorry x_x ale chce poprostu przebić w tobie te męntalną bariere.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm,

 

Powiem wam że mam tak samo pisałem pod tym nickiem 2 lata temu, i też mam tak że coś mi mówi że nie kocham dziewczyny. Kurcze wydawało mi się że kocham, a teraz mam myśl / uczucie że jak zakończe związek to minie wszystko i będe miał spokój, jak ktoś chce to może przeczytać moją historię.

 

Na terapii kiedyś psycholog zasugerował mi że mam te wszystkie objawy bo nie potrafię się rozstać z dziewczyną, przestraszyłem się ale może to być prawda. Już nie chodze na terapię - chce isć do seksuologa/psychologa, moze macie kogoś do polecenia w Warszawie.

 

Ale zawsze myślałem że to ja wybieram z kim chce żyć, np że chce żyć z moją obecną dziewczyną, a to jednak wygląda że tak nie działa. Ja chce - a serce / umysł mówi mi że nie chce. Przewalone. Dawno tak słabo się nie czułem - chciałem pogadać z ksiedzem, z moją dziewczyną. Mówię jej o wszystkim związanym z moimi problemami. Ale już jesteśmy 5 lat. Nigdy jej nie zdradziłem. 2 razy zrobiłem przykrość, nigdy się nie kłóciliśmy - a teraz powiedz jej że jej nie kochasz. Ale chciałbym pokochać.

 

Z drugiej strony boję się że jak skończe ten związek to dalej będzie dupa i przesrane życie z NN (o ile to NN - w mojej historii można zobaczyć przez co przechodziłem) - teraz mam zablokowany umysł jakby ktoś go sciskał, nie czuje żadnych emocji poza smutkiem i łzami które napływają, do całego śwaita i wszystkich ludzi mówię z dystansem, straciłem otwartośc, kiedyś byłem duszą towarzystwa, rozkręcałem wszystkie imprezy a teraz ledwo żyję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×