Skocz do zawartości
Nerwica.com

Cześć, nie potrafię sobie pomóc...


LonelyDay

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć, piszę bo mam już dość bezczynnego czekania aż coś się zmieni, oszukiwania się , że pewnego dnia ktoś wyciągnie do mnie rękę i pomoże. Niestety nie potrafię nikogo poprosić o pomoc, a zdaje sobie również sprawę, że samemu raczej nie dam rady, wiec jestem w typowym pacie... Zostaje tylko internet, i tak trafiłem tutaj. Mam 23 lata, męczy mnie samotność, od ponad 4 lat nie miałem dziewczyny, znajomych coraz węższe grono i coraz częściej spędzam dnie sam w 4 ścianach. Generalnie nie potrafię nawiązywać nowych znajomości i relacji z ludźmi, unikam ludzi, zbędnych kontaktów i sytuacji. Nigdy przed nikim się nie otworzyłem, tylko trochę przed była dziewczyna i jedynie w smsach. Poznaliśmy się przez internet, bo na żywo praktycznie nie jestem w stanie zagadać do kobiety. Oczywiście nie był to udany związek, nie potrafiłem okazywać uczuć, rozmawiać i nie miałem pojęcia o jej potrzebach więc w końcu mnie zostawiła dodając, że jestem samotnikiem i wtedy zacząłem myśleć, że nie jestem w stanie zbudować żadnego związku i jestem skazany na samotność. Bardzo brakuje mi bliskości fizycznej i psychicznej... Czuję smutek jak o tym myślę, ale na codzień jestem raczej apatyczny. Czasem mam krótsze okresy 1-2 dni gorszego nastroju kiedy zdarzy mi się płakać, przeważnie jednak duszę w sobie wszystkie uczucia i robie się obojętny. Pewnie jakbym się dowiedział, że rano będzie koniec świata to jeszcze bym się wieczorem spać położył :) nie wiem czy jest jeszcze coś na czym mi zależy, nie wierzę w boga, ludzie, w tym najblizsza rodzina jest mi raczej obojętna. Relacje z matką okreslilbym jako płytkie, a z ojcem jeszcze bardziej, mieszkamy pod jednym dachem a czasem mam wrażenie jakbyśmy byli dla siebie obcymi ludźmi np. Na ulicy mijamy się bez słowa. Nie jestem ekspertem ale wydaje się że przez takie wychowanie w poczuciu samotności, braku wsparcia, zainteresowania czy zwykłej rozmowy ze strony rodziców sam potem nie potrafiłem budować głębszych relacji z rówieśnikami. Nie wiem czy dobrze myślę czy po prostu znalazłem sobie wytłumaczenie swojej nieudolności? W zasadzie wszelkie kontakty społeczne sprawiają mi trudność, chciałbym pewnego dnia widząc uśmiechniętych rozmawiajacych ze sobą ludzi nie czuć zazdrości. Nie mam kontroli nad swoim życiem i przeraża mnie świadomość że uciekają najlepsze lata mojego życia. Nie potrafię sobie pomóc ani z nikim porozmawiać. Pewnie coś ważnego pominąłem ale nigdy z nikim o tym nie rozmawiałem. Nauczyłem się udawać przed ludźmi, że jest ok i tak kolejny rok leci. Przepraszam, że tak chaotycznie to wszystko napisane ale w głowie tyle nigdy nie wypowiedzianych myśli i nawet tego posta pisało mi się strasznie ciężko, dużo łatwiej by mi było odpowiadać na konkretne pytania. Chciałbym sprecyzować swój problem i jego przyczyny, żeby zacząć z tym w końcu jakoś walczyć. Nie wiem czy dobrze myślę i czy powinno się w ogóle schematyzowac w ten sposób ale moim zdaniem to wygląda jakoś tak : 1. Plytki kontakt i relacje z rodzicami (brak zainteresowania, zrozumienia, wsparcia, rozmowy, okazywania uczuć itd.) > 2. poczucie samotności, braku wartości, niska samoocena > 3. nieumiejętność nawiązywania kontaktów i relacji z ludźmi, nieumiejętność okazywania uczuć, nieśmiałość >4. unikanie, izolowanie się > 5. samotność > 6. apatia, pustka > 7. depresja miał ktoś podobnie? Jak z tego wyjść samemu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj LonelyDay :D

 

Generalnie nie potrafię nawiązywać nowych znajomości i relacji z ludźmi, unikam ludzi, zbędnych kontaktów i sytuacji. Jak z tego wyjść samemu?

 

Myślę, że nie jesteś sam z takim problemem. Wiele osób tu na forum przeżywa podobne emocje i równie trudno albo wcale nawiązuje relacje z innymi. Ja niby nie mam z tym problemu ... ale co z tego, skoro w realu moi rówieśnicy nigdy mnie nie lubili ( zresztą nadal tak jest :bezradny: I niby mam to w dupie, ale i tak czasem boli ) Dopiero tutaj na forum znałam trochę wsparcia, akceptacji ... i nie czuję się już taka samotna :great: Myślę, że dobrze tu trafiłeś. Jeżeli zostaniesz na dłużej, to może wkręcisz się jakoś w to forumowe życie. Na początku człowiek jest lekko oszołomiony ilością osób, różnych wątków praktycznie na wszelkie możliwe, życiowe tematy, ale po jakimś czasie zaczyna traktować to miejsce jak swój drugi dom. Spróbuj ! Może i Tobie się uda. Nic nie ryzykujesz ... poza tym, że od przebywania na nerwica.com można się poważnie uzależnić :shock: ( to tak z własnego doświadczenia )

 

Obojętność do świata, o której piszesz i która odczuwasz, jest typowa dla osób z depresją. Może warto pomyśleć o jakims leczeniu. To tylko taka moja luźna sugestia. Nie ma co się całe życie męczyć ze sobą. A nierozwiązane problemy psychiczne mają zazwyczaj tendencję do nawarstwiania się i pogłębiania.

 

Ze swojej strony pozdrawiam Cię serdecznie i zachęcam do częstego odwiedzania naszych forumowych progów ;) Piszę w imieniu swoim i mam nadzieję ... także innych forumowiczów ...

 

Arasha

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2. poczucie samotności, braku wartości, niska samoocena > 3. nieumiejętność nawiązywania kontaktów i relacji z ludźmi, nieumiejętność okazywania uczuć, nieśmiałość >4. unikanie, izolowanie się > 5. samotność > 6. apatia, pustka > 7. depresja

 

Trafiłam tu właśnie z podobnymi problemami, także o ile to jakiekolwiek pocieszenie - nie jesteś sam;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

heh :P też mam podobnie... Doskonale Was rozumiem. Nie wiem, czy Wy też to macie, że rodzi się w Was taki gniew jak widzicie innych ludzi szczęśliwych? Ja np. mam chłopaka, fakt - nie zawsze mnie rozumie, często sie kłócimy... Ja nabawiłam się nerwicy, trochę też przez to, że nie mogłam znieść widoku jego i jego kupli wraz z dziewczynami takich szczęśliwych.... Ja nigdy tak nie miałam, a oni mam wrażenie nie przepadają za mną. Rzadko zapraszają, a właściwie nie zapraszają w ogóle. Może głupio zabrzmię, ale zabolało mnie to jak cholera, kiedy dowiedziałam się że poszedł na 18-tkę jakiejś panienki z okolicznej wsi, a o moich urodzinach zapomniał. Ja zawsze kupowałam mu czekoladę chociaż, a bywały i droższe prezenty... nie chodzi tutaj o jakość i cenę, ale o gest. Chciałam w dniu 22 urodzin usłyszeć, że mnie kocha. Niestety była tylko awantura. Ojjjj dużo było takich sytuacji. Ostatecznie dogadaliśmy się, ale nie przestaje doskwierać świadomość, że musiałam się o swoje upomnieć... Cóż, że teraz przyjeżdża co weekend, pisze w co 2 sms-ie, że kocha, jak ja już zrozumiałam, że nie jestem człowiekiem, któremu należy się szacunek. Najgorsze jest to, że nie wiem co robię źle. W szkole tez tak było. Śmiali się, że tylko się ucze, że wyglądam jak stara baba z powodu ubrań - rodzice nie pozwalali mi się stroić do szkoły. Byłam zaszczuta, nieśmiała. Mam do tej pory problemy z nawiązywaniem kontaktów. Mieszkam w akademiku - sama mam pokój - tuż obok są 2 dziewczyny - bardzo fajne, ale one bardziej ze soba niż ze mną gadają. Obie kujonki, a zawsze ktoś proponuje im imprezę. Ile ja bym dała, zeby mnie ktoś tak zaprosił.... tzn. zaprosił ze 3 razy w ubiegłym roku tak pod koniec i miałam wrażenie, że się wkupiłam w towarzystwo... ale nie, to zupełnie nie tak. Oni mi łaskę zrobili, że zaprosili. Także, depresyjne klimaty są też niestety moimi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trafiłam tu właśnie z podobnymi problemami, także o ile to jakiekolwiek pocieszenie - nie jesteś sam;)

 

Chyba nie powinno się pocieszać nieszczęściem innych ale... U mnie to działa :) świadomość, że są ludzie z podobnymi problemami, a wielu z dużo większymi pomaga, nie wiem jak u Was? Ludzka psychika jest ciężka do ogarnięcia :)

 

Nie wiem, czy Wy też to macie, że rodzi się w Was taki gniew jak widzicie innych ludzi szczęśliwych

 

Hmm nie wiem czy to gniew, raczej frustracja i nienawiść do samego siebie ale nie przeszkadza mi, że ludzie są szczęśliwi tylko, że ja nie jestem :)

 

Myślę, że nie jesteś sam z takim problemem. Wiele osób tu na forum przeżywa podobne emocje i równie trudno albo wcale nawiązuje relacje z innymi. Ja niby nie mam z tym problemu ... ale co z tego, skoro w realu moi rówieśnicy nigdy mnie nie lubili ( zresztą nadal tak jest :bezradny: I niby mam to w dupie, ale i tak czasem boli ) Dopiero tutaj na forum znałam trochę wsparcia, akceptacji ... i nie czuję się już taka samotna :great: Myślę, że dobrze tu trafiłeś. Jeżeli zostaniesz na dłużej, to może wkręcisz się jakoś w to forumowe życie. Na początku człowiek jest lekko oszołomiony ilością osób, różnych wątków praktycznie na wszelkie możliwe, życiowe tematy, ale po jakimś czasie zaczyna traktować to miejsce jak swój drugi dom. Spróbuj ! Może i Tobie się uda. Nic nie ryzykujesz ... poza tym, że od przebywania na nerwica.com można się poważnie uzależnić :shock: ( to tak z własnego doświadczenia )

 

Obojętność do świata, o której piszesz i która odczuwasz, jest typowa dla osób z depresją. Może warto pomyśleć o jakims leczeniu. To tylko taka moja luźna sugestia. Nie ma co się całe życie męczyć ze sobą. A nierozwiązane problemy psychiczne mają zazwyczaj tendencję do nawarstwiania się i pogłębiania.

 

Ze swojej strony pozdrawiam Cię serdecznie i zachęcam do częstego odwiedzania naszych forumowych progów ;) Piszę w imieniu swoim i mam nadzieję ... także innych forumowiczów ...

 

Arasha

 

U mnie jest trochę inaczej, rówieśnicy mnie raczej lubili, sam nie wiem czemu, może po prostu nie wchodziłem nikomu w drogę i nie miałem wrogów. Kontakty jakoś tam się nawiązywało tylko potrzebowałem duuuzo więcej czasu niż inni. Ale od razu stwarzalem dystans, stawiałem mur i nie dopuszczalem nikogo. Mogę całkiem swobodnie rozmawiać na neutralne tematy w których posiadam jakaś wiedzę np. Polityka i ogólnie tematy światopoglądowe. Problem zaczyna się przy bardziej osobistych sprawach, jak mnie ktoś zapyta jak spędziłem wakacje czy sylwestra wymyślam różne bajki i staram się uciąć temat, bo co mam powiedzieć, że spędziłem sylwestra w domu? albo, że pojechałem sam na kilka dni gdzieś za granicę bo nie miałem z kim, dopiero by się patrzyli :) dziękuję za miłe słowa i powitanie, również pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

popieram piszących o tym że świadomość tego że nie jest sie jedyną osobą taka zakręconą jest jakimś pocieszeniem. Ja też tak myślę. Pisałam juz że nim tu trafiłam , szlag mnie trafiał jak patrzyłam na tych wszystkich "normalnych". Dzis jest mi miło wiedzieć że nie jestem jedyna, choc może to podłe. Ostatni raz poddałam się swojej nerwicy w czwartek, ale i tego sameg dnia odniosłam sukces. Może to za wcześnie, może świadomosc brania tabletek ale w moim odczuciu widze świat inaczej. Nawet problemy sie zmniejszyły. Idę do przodu :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mam równie idiotyczne wrażenie, że większość z tych postów napisałem ja. Można się nabawić jakiś fobii przez to :P. LonelyDay, czy to nie jest też tak, że masz też problemy z asertywnością? W większości tematów jakie czytałem, ktoś kto opisuje swój przypadek w swojej wypowiedzi za coś przeprasza. Ty na przykład za chaotyczne pisanie. Mimo, że tak nie jest i daję sobie uciąć łeb, że też o tym wiesz. Ale jak bys tego nie napisał nie czuł bys się raczej z tym dobrze prawda? Chyba, że to moja jakaś fobia. Tak czy siak, ja też jestem nowy. Mam nadzieję, że uda mi się jakoś zintegrować. Chociaż jak dotąd próby nawiązania kontaktu z jakimiś grupami przez internet kończyły się fiaskiem... piepsz...a cisza w eterze. Więc nie poddaję sie euforii na razie :D. Reasumując mam nadzieje, że uzyskasz Zen. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trafiłeś w dziesiątkę :) zdecydowanie asertywność to rzecz nad którą muszę mocno popracować. Dobrze, że szukasz kontaktu, powodzenia. Napiszę oczywistość o której chyba każdy już wie, ale najłatwiej wejść w grupę przez pasje/hobby, z doświadczenia polecam. Odsuwa na bok złe myśli i samotność, co prawda tymczasowo ale dobre i to :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Świetne forum. Choruje od kilku lat i nic ani nikt prze ten czas nie zmotywowal mnie do walki o lepsze zdrowie jak ten serwis.

Jestem chory ale nie moge jednoznacznie wskazac choroby. Wystepuje wiele objawow ktore charakteryzuja choroby takie jak Zespol Aspergera, cyklotymia i dystymia. Do tego dochodza lęki, które objawiają się kuciem w brzuchu i uściskiem w klatce piersiowej.

Objawy tych chorob towarzysza mi bez przerwy od kilku lat z roznym nasileniem.

Moze mieliscie podobne problemy albo znacie kogos kto je mial i udalo mu sie z tego wyleczyc. . Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lunarfly - ja miałem przez całe lata młodości i studiów coś takiego, że gdy znajdowałem się w sytuacjach stresowych a z racji trybu życia było to bardzo często to ten stres powodował i mnie bóle brzucha to było strasznie dokuczliwe ponieważ wydawało mi się, że przechodzę bez szwanku a potem samoistnie i to często po pewnym czasie zwijałem się z bólu nie rozumiejąc przyczyny. I powiem Ci szczerze, że samo mi przeszło, z czasem/z wiekiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×