Skocz do zawartości
Nerwica.com

życie czy już po życiu...rozważania hipochondryka


stracony

Rekomendowane odpowiedzi

Czuję się jak bym powoli umierał, co chwilę protestują inne części ciała i Co chwilę dochodzą nowe objawy. Do wszystkiego staram sie przyzwyczajać i jakoś iść dalej na przód w życiu. W uszach dzwoni od lat, kolana coraz bardziej wysiadają i skrzypią, podobnie od niedawna mam z trzeszczącą szyją ( początki zwyrodnienia na RTG). Kręgosłup lędźwiowy też od lat pobolewa. Starość jak nic, tylko do tego dochodzi cały czas uczucie zmęczenia, wiecznej senności, odrealnienia i mgły umysłowej. Do tego średni ból w piersiach promieniujący do pleców, piekące( czasami mocno) lub przynajmniej mrowiące podeszwy stóp i dłoni oraz jakby minimalne mrowienie twarzy, okresowe swędzenie w uszach no i jakby ból mięśni w kroczu. Do tego podejrzenie zaćmy i ból głowy od wiosny ale po prawdzie tak jakby teraz mniejszy lub się do niego przyzwyczaiłem. Nie muszę nawet chyba mówić, że moje nerwy są w strzępach bo nie wiem co ze sobą zrobić, gdzie iść i jak sobie pomóc.

Dawniej leczyłem depresję ale nie czuję teraz, że to depresja(dystymia), jak już to bardziej nerwica ale czy na pewno? Wyniki wszystkich badań mam w normie, jedynie znacznie podniesione trójglicerydy i ustawiczny brak witaminy B12. Witaminę przyjmuję w zastrzykach co miesiąc od 2 lat i dopiero w tym roku lekko przekroczyłem dolna granicę.

Oczywiście mam podejrzenia co mi jest i jestem przekonany, że mam boreliozę. Kleszcza nigdy nie widziałem ale za to byłem przez coś gryziony, 25 lat temu bardzo brzydko i w tym roku także paskudne i brzydko wyglądające ugryzienie. Podstawowe testy oczywiście wyszły ujemne ale, że mają 30% dokładności to się wcale nie dziwię.

Po co to wszystko piszę? Troche by się wyżalić a może ktoś mi podpowie co ze sobą robić. O boreliozie wiem bardzo dużo i im więcej wiem tym mniej mam ochoty coś z tym robić. Wiem, że na forum są osoby leczące się, ale dla mnie sama diagnoza boreliozy oznacza wyrok a nawet nie wiem czy ją faktycznie mam. Wszystkie objawy pasują.

Więc leczyć się mogę, najpierw bardzo droga diagnostyka a potem nawet jak nic nie wyjdzie to nie ma pewności, czy faktycznie nie mam borelki. Niestety medycyna jest w tym zagadnieniu jeszcze w powijakach, nie ma wiarygodnych testów ani metody leczenia. Pewnie można, długie lata zażywać końskie dawki antybiotyków, które czasami komuś pomagają a czasami jak czytałem wykańczają jeszcze bardziej.Są zioła, które dla niewtajemniczonego brzmią jak czarna magia i też nie są dla organizmu obojętne. No i koszty tego wszystkiego, tego sie boję najbardziej tym bardziej, że niedługo strace pracę a bardziej fizycznie pracować nie dam rady bo po 5 minutach wysiłku padam na pysk :( . Parę stówek na leczenie przez kilka lat i do tego możliwe okresy pogorszenia zdrowia nie dają otuchy...... no i nie ma żadnej gwarancji, że po np 3 latach faszerowania sie antybiotykami bedzie się wyleczonym. No i jestem sam, mogę liczyć tylko na siebie.

Nie wiem kompletnie co robić, czy się diagnozować za grubą kasę a potem leczyć aż do wyczerpania wszystkich oszczędności czy czekać aż całkiem padnę i już nic nie będę w stanie ze sobą zrobić. Nie jestem tak do końca sam, mam dziecko, które potrzebuje ojca i wsparcia... ale wykończony finansowo w niczym jej nie pomogę, wykończony fizycznie tym bardziej do niczego się nie przydam. Wiem, sam sobie muszę odpowiedzieć na pytania a jak na razie kręcę się w kółko i nie moge ruszyć dalej, nie mam siły ruszyć dalej.

No i nie wiem czy powyższe rozważania mają sens bo od 3 dni mam duże problemy z bezsennością. Jestem zestresowany, bo ostatnim razem prawie sie przez to przekręciłem, 2 miesiące bezsenności. Tylko, że to był efekt odstawienia neuroleptyka, teraz liczę że to chwilowe i przejdzie i że to tylko efekt kuracji gripexem, o którym po fakcie poczytałem wiele złych opinii. Gorsze od mojej nękającej mnie senności jest tylko to - permanentna bezsenność. Tej nocy po zomirenie na szczęście usnąłem, ale ze strachem czekam na kolejną noc :zonk:

 

-- 02 paź 2014, 15:35 --

 

ps.

proszę o poprawienie tego byka w temacia :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

próbowałem psychoterapii jak miałem depresję.... roczna nie pomogła nic. Od tamtego czasu się zmieniłem, potrafię docenić uroki życia, mieć marzenia. Tylko wszystko rozbija się o stan w jakim jestem. To nie jest normalne. No i psychoterapia nie pomoże na moje wysiadające stawy, szum uszny i mój ostatni "wynalazek" czyli piekąco/pulsujące stopy i dłonie. Idę za jakiś czas na oddział neurologiczny na jakieś badanie, bo wygrzebałem być może moją starą chorobę która powraca to może się zlitują i zastanowią się nad pieczeniem. Już się trochę przyzwyczaiłem a i pierwsze objawy były jakby mi ktoś do bardzo gorącej wody kończyny włożył, teraz to tylko przystawienie do ciepłego termoforu pod lekkim napięciem ( a stopy w tym czasie mogą być lodowate)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, problem z pieczeniem to może być bartonella, chociaż nie jestem pewny czy przy niej pieką też dłonie. Równie dobrze może to być jednak neuropatia ( powodów może być kilka) lub inna choroba immunologiczna, co sie nie ruszy to gorzej wygląda.

Wiem Wiolu, masz to szczęście, że masz wsparcie i możesz coś z tym robić i życzę Ci w tym sukcesów.

-------------

Bezsenność chyba mi przeszła, na wszelki wypadek przyjmowałem wapno aby odczulić organizm. Noc przespana bez wspamagaczy, spałem jak kamień. Rano wstałem zmęczony i z chęcią by znów sie położyć, ale to i tak sukces i powrót do normalności. :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

stracony, Dłonie mnie też piekly , a czasem uszy paliły żywym ogniem i robiły się czerwone, chociaż o takim objawie nigdzie nie czytałam, myslę , że ma to też jakiś związek .Ale oczywiście masz racje , że powody mogą być rózne, aczkolwiek w połączeniu z innymi objawami o których wspominasz wygląda to na bb i koinfekcje. Sprawdź ten trop bez roztrząsania co będzie dalej, tego nikt nie wie i nie ma sensu zadręczać się na przyszłość , Trzymam za Ciebie kciuki ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

stracony,

Rafał wiadomo że ci cięzko , nie masz wsparcia w drugiej osobie zeby przez to przejsc takiego na co dzień, ale porób powoli badania , eliminuj po kolei inne przyczyn i ciągla moze zapisuj objawy na kartce zeby nie zapomiec nic i po pół roku np. dokładnie przeanalizuj wszystkie objawy z kartki z lekarzem, przyczyn moze byc kilka a i diagnoze czasem trudno postawic.Trzymam kciuki za ciebie , bedzi lepiej mam nadzieje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×