Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak się żyje w związku ???


Loopy'7

Rekomendowane odpowiedzi

Kochani. Wracam tu do Was po jakiejś przerwie. Mieliście ode mnie trochę wytchnienia :mrgreen: Ale teraz do rzeczy.

 

Bardzo proszę Was o podzielenie się ze mną doświadczeniami, jak to jest być / żyć z drugą osobą na co dzień w związku. Nie chodzi mi o spotkania raz na tydzień w parku czy restauracji, ale codzienne życie. Chętnie wysłucham zarówno osoby doświadczone w tej materii, jak również tych, którzy na razie są sami, ale jakieś wyobrażnia na ten temat na pewno mają.

 

Chcę się w końcu dowiedzieć, czy warto się w ogóle w TO pakować :? Jakie są plusy, a jakie minusy wspólnego życia, mieszkania ...

 

Proszę się ze mnie nie nabijać, nie spamować i nie pisać, że Loopy jest ciapkowatym miśkiem, który pomylił adresy :!: Loopy niczego nie pomylił. Wy tu piszecie o tak różnych rzeczach, że nie wydaje mi się, aby taki temat był nie na miejscu.

 

Pozdrawiam

 

Loopy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam dobrą Żonę i dobrze mi z Nią . Nigdy nie chciałbym wrócic do życia w pojedynkę . Owszem bywają chwile trudne w Związku ( z moimi schorzeniami psychicznymi i pociągami do nałowgów ) ,,, ale samotność to najbardziej przeeeeee-jebana rzecz na świecie .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Loopy, moze najpierw powiedz dlaczego Ty chciałbyś /lub nie / z kims byc :?: Każdy medal ma 2 strony, co jednemu sie podoba, drugiego dusi i denerwuje....

Na pewno będąc z kims mozna sie dzielic codziennymi obowiazkami, opłatami itd. Jest do kogo zagadac przy sniadaniu i wieczorem, isc do kina, jechac na wczasy. Czyli niby łatwiej. Trudniej, bo wspólne przedsięwziecia wymagaja kompromisów, nie działa sie juz w/g własnego widzimisie, tyko trza uwzgledniac druga osobę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Jedynym słusznym pytaniem jest "czy osoba x będąc w związku z osobą y jest szczęśliwa ..i odwrotnie". Każda osoba ma inne życiowe priorytety, potrzeby, oczekiwania itd.

 

Mi się wydaje, że reguła może brzmieć w ten sposób.. Jeśli otrzymasz więcej niż poświęcisz to będziesz ze związku zadowolony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie widzę zbyt wielu plusów wspólnego mieszkania. Do minusów zaliczyłabym na pewno kompletny brak prywatności i codzienne naruszanie świętego spokoju. Jeśli dodatkowo lubimy inną muzykę, inny odpoczynek, inną kuchnię, denerwuje nas hałas i ciężko nam się skupić to będzie bardzo źle. Jeśli lubimy spać samemu to też słabo. Możliwe, że jak ktoś ma duże mieszkanie czy dom to wtedy nie ma z tym problemów, nie wiem. Chyba dużo zależy też od tego w jakich warunkach zostaliśmy wychowani, jak ktoś prowadził takie życie stadne na małej powierzchni tj. miał rodziców i rodzeństwo to na pewno nie jest tak nasiąknięty potrzebą ciszy i prywatności jak ktoś, kto miał puste pokoje a w nich ciszę. Ja wspólne mieszkanie znosiłam bardzo, bardzo źle, bardzo, bardzo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie widzę zbyt wielu plusów wspólnego mieszkania. Do minusów zaliczyłabym na pewno kompletny brak prywatności i codzienne naruszanie świętego spokoju. Jeśli dodatkowo lubimy inną muzykę, inny odpoczynek, inną kuchnię, denerwuje nas hałas i ciężko nam się skupić to będzie bardzo źle. Jeśli lubimy spać samemu to też słabo.

I tego się właśnie najbardziej obawiam, Lenka :( Do tego wspólna łazienka ... to mnie chyba najbardziej przeraża :?

 

A jak to widzą inni ... ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tego w ogóle nie widzę, to jak wizja horroru, musiałabym mężulka zamykać na kilka godzin na balkonie, żeby odsapnąć. no i zimą pojawiłby się problem i koniec końców musielibyśmy się i tak rozstać. :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo ja nie jestem w żadnym związku i zastanawiam się, czy warto być :? Czy to tak trudno zrozumieć ? Jestem dziwakiem, ze swoimi przyzwyczajeniami, ale i ... cholerną potrzeba bliskości drugiej osoby.

Ale nie wiem, czy jestem na to gotowy, co mnie ewentualnie czeka :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chcę się w końcu dowiedzieć, czy warto się w ogóle w TO pakować :?

Tak,możesz spotkać kogoś zajebiście wartościowego,twój żywot może nabrać sensu,rozmachu,"kolorów",poczucie osamotnienia i spora część problemów które "kisiły" się wewnątrz może wyparować,relacja tego typu może cię odmienić na lepsze,będziesz ciekawszy,weselszy,bardziej żywy,nagle otworzy się przed tobą milion nowych perspektyw.

W razie kłopotów jest też wierny towarzysz(ka) w tym przypadku,która jednak cię nie porzuci i pomoże.

"You're not alone"

Czasem "my" jest znacznie fajniejsze i ciekawsze jak samo "ja"

 

Chcę się w końcu dowiedzieć, czy warto się w ogóle w TO pakować :?

Nie,możesz trafić na kogoś,kto będzie OK na początku,ale potem zacznie cię wykorzystywać,zrówna twój świat i psychike z ziemią,zrobi z ciebie niewolnika,śmiecia i kupe ekskrementów,zostawiając potem ciebie i twoją psychę w stanie gorszym jak talibowska ziemianka (gównoschron) po bombardowaniu przez Hamerykańskie B-2 albo inny wynalazek.

A jedyne co ci zostanie,to toksyczne uzależnienie i upodlenie,znienawidzisz siebie i ludzi do cna,w końcu zdechniesz mentalnie we "własnym sosie" hejtu,urazy,żalu do siebie,świata i bezsilności.

 

Nie ma jednoznacznej odpowiedzi,czy warto,czy nie,zależy jaki jesteś,na kogo trafisz,na ile jesteś skłonny do kompromisu,co czujesz do 2 strony,jakie trudności was spotkają,jak do nich podejdziecie...ble ble ble.

Loteria,może wygrasz,może nie,zaś nawet jeśli wyda ci się że "wygrałeś" - po iluś latach może się okazać że to najgorszy zakład w żywocie jakiego się podjąłeś i boleśnie zbankrutujesz orając gębą w życiowym dnie.

A być może wygrana będzie towarzyszyć dopóki kostucha nie przyjdzie zakończyć rozgrywki.

 

"No risk,no fun"

Do tego wspólna łazienka ... to mnie chyba najbardziej przeraża :?

Jeśli taka - wybacz jeśli ci umniejszę -bzdura może spowodować ewentualny rozpad związku,to darowałbym sobie relacje tego typu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na pewno będąc z kims mozna sie dzielic codziennymi obowiazkami, opłatami itd. Jest do kogo zagadac przy sniadaniu i wieczorem, isc do kina, jechac na wczasy.

Twój opis pasuje mi raczej do współlokatorów niż do małżeństwa/konkubinatu.

Pominęłam aspekty bliskosci psychicznej i fizycznej, bo wydaja mi sie oczywiste. Poza tym trudno znaleźć jakies jednoznaczne wyznaczniki związku... czy plusy/minusy bycia w zwiazku, kazdy postrzega to inaczej, jak widac po postach.

 

Co do łazienki jezeli Loopy jest prawnikiem /jak twierdzi/ spoko stac go na dom czy mieszkanie w którym każdy bedzie miał własna łazienke czy sypialnię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie polecam życie w związku. Jest człowiekowi łatwiej przechodzić przez życie, no i jest się z kim pościać czy dla odmiany pokłucić. Jednak związki to też nie sielanka - trzeba się postarać dla tej drugiej osoby, trzeba szukać kompromisów, docierać się itp itd. Ale warto!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do tego wspólna łazienka ... to mnie chyba najbardziej przeraża :?

Jeśli taka - wybacz jeśli ci umniejszę -bzdura może spowodować ewentualny rozpad związku,to darowałbym sobie relacje tego typu.

No co ty, to jest poważna sprawa. Ktoś będzie robił kupę tam gdzie ty?!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do łazienki jezeli Loopy jest prawnikiem /jak twierdzi/ spoko stac go na dom czy mieszkanie w którym każdy bedzie miał własna łazienke czy sypialnię.

To nie takie proste i oczywiste moi mili :bezradny: Po pierwsze jestem dopiero na początku mojej kariery prawniczej i nie zarabiam kokosów. Owszem stać mnie na utrzymanie i podstawowe potrzeby, a czasem i małe szaleństwo ( jak choćby utrzymanie mojej kochanej papugi Agaty - a wierzcie, że jest to istota bardzo wybredna pod wieloma względami, wymagająca, humorzasta ( trzeba jej zmieniać klatkę raz na 3 miesiące ), a przez to generująca spore koszta ...

 

Co do 2 łazienek, to pewnie będzie mnie na taki luksus stać za 20 lat, a wtedy to sobie już kobiety na pewno nie znajdę, skoro teraz mam problemy. To co dopiero będzie później :shock: ??? Z drugiej strony wspólna łazienka jest krępująca, a poza tym ja jestem strasznym pedantem w tych kwestiach.

 

Radźcie więc dalej ( popijając browarka :P ) ... a ja się będę uważnie tym waszym sugestiom przyczytywał.

Loopy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×