Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dzień dobry :-)


hasselti

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem tu nowa i chciałam się z wami przywitać. Mam na imię Milena i mam 18 lat.

Może pare słów o mnie; Od 3 lat męczę się z chorobą afektywną dwubiegunową. Nigdy nie szukałam pomocy w internecie, za każdym razem jakoś sobie radziłam. Teraz nie daję rady i chciałabym z kimś porozmawiać, z kimś o podobnych problemach. Wierzę, że nie tylko ja się czuje teraz tak, jak się czuję.. Zawsze leżałam na całodobowych, w czerwcu skończyłam 18 lat i postanowiłam leczyć się na dziennym. Diagnoza to:Zaburzenia afektywne dwubiegunowe - epizod depresyjny (F31.3). Chodziłam tam, bo chodziłam, zero poprawy.. wyszłam tylko z papierkiem. Jestem zawiedziona, bo terapia trwała aż 3 miesiące. We wtorek idę do szpitala na oddział całodobowy, dla dorosłych i boje się co mnie tam czeka. Czuje się jak śmieć. W lipcu przeszłam epizod maniakalny i wyprawiałam bardzo durne rzeczy. Wstyd mi o tym pisać, nawet lekarzowi wstydzę się o tym mówić. Mam wyrzuty sumienia, czy kiedyś się ich pozbędę?chyba do następnej górki... Czy jest tu choć jedna osoba chętna do rozmowy? Bardzo potrzebuję teraz wsparcia, a nie mam nikogo kto by mógł mi je zapewnić.. dlatego tutaj jestem. Dziękuję za poświęcony czas. :'(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć! Ja mam co prawda schizofrenię (nawrót choroby po 14 latach spokoju), ale jak mi zaczynała choroba, to też robiłam głupie i dziwne rzeczy. Na przykład wyszłam z domu, przeszłam chyba z 10 km po jakichś polach, łąkach, spałam pod krzakiem i w jakiejś opuszczonej stodole. A jako nastolatka potrafiłam spędzać całe dni siedząc pod biurkiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Schizofrenia to na pewno straszna choroba. Poznałam w szpitalu kilka osób z tą chorobą, niekiedy nie rozumiałam co do mnie mówią.

 

Ja się boję co mnie czeka na oddziale, teraz jestem w depresji i mam dziwne obrazy w głowie, że ktoś mnie zacznie dusić poduszką w nocy i tego typu. W ogóle doszły mi dziwne lęki, kiedy się kąpie to myślę, że zemdleję i nikt nie udzieli mi pomocy, dlatego szybko z wanny uciekam. Nawet sie umyć nie zdąże.. albo, (wiem, zabrzmi to śmiesznie) rura pęknie i mi coś klatkę przestrzeli. Tak samo kiedy suszę włosy, że coś w suszarce wybuchnie. Nie mam tak zawsze, tylko kiedy wracają mi stany depresyjne. Nie odbieram telefonów, nie wychodzę z domu, sporo śpię, dużo jem. Dlatego postanowiłam iść na oddział, bo to bardzo przeszkadza mi w codziennym funkcjonowaniu. Na domiar tego piję sporo alkoholu. Kilka dni temu znalazłam się na sorze, bo wpadłam w atak paniki. Miałam 1,3 alkoholu w krwi.. psychiatra po rozmowie zaproponowała mi szpital. Wstydzę się powiedzieć co tak na prawdę mnie męczy.

Są to wyrzuty sumienia. W manii dużo imprezowałam, piłam - w ogóle schudłam, bo się głodziłam. Chciałam perfekcyjnie wyglądać. Poznawałam wielu ludzi, niczego się nie bałam, byłam tak bardzo otwarta i odważna. Sypiałam z nowo poznanymi chłopakami, wstyd mi o tym powiedzieć lekarzowi. Nawet zgodziłam sie na sponsoring! Wylądowałam w szpitalu z odwodnienia. I na tym moje szaleństwo sie zakończyło. Teraz codziennie z tym walczę, obwiniam siebie, wyzywam, Ci ludzie do mnie piszą, dzwonią, ja nie odbieram telefonu. Nie otwieram drzwi kiedy ktoś puka bo boje się, że to właśnie ktoś z nowo poznanych osób. Czy w trakcie brania leków nie powinien wystąpić żaden epizod? Ja biorę leki a i tak występują co jakiś czas, chciałabym żyć w ciągłej górce bo bym teraz się tym tak nie przejmowała i miała gdzieś zdanie innych ludzi. A teraz nie mogę na siebie patrzeć, czuje wstręt do siebie. Mam zepsutą reputacje, byłam za bardzo otwarta. Nie zniosę tych wyrzutów sumienia, najchętniej to ciągle bym spała, żeby ogłuszyć swoją głowę... :'( Czy ja muszę lekarzowi o tym wszystkim mówić? wstydzę się, nie chcę żeby odebrano mnie jak jakieś ścierwo...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, ze jeśli naprawdę chcesz wyzdrowieć, to powinnaś opowiedzieć o wszystkim, być absolutnie szczera. Ja opowiedziałam o molestowaniu, kiedy byłam w psychiatryku jako nastolatka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy będę się w stanie przełamać. Ordynator oddziału rozmawiał ze mną, spojrzał na ostatni wypis i spytał co się dzieje a ja odpowiedziałam krótko i zwięźle, że źle się dzieje. Spytał czym objawiała się moja mania, co się wówczas działo, a ja spojrzałam na niego i przez pół minuty słowem się nie odezwałam, bo nie wiedziałam co mam powiedzieć... Nie każdy psychiatra jest taki wyrozumiały, jeden z oddziału dziennego zasugerował mi, że może jestem nimfomanką.... to wybuchłam śmiechem. Boje się, że kolejny będzie mi wygłaszał swoje hipotezy. Fakt, mam podwyższony popęd, ale nie cały czas. :oops: A jak powiedziałam, że mam problem z alkoholem to zaproponował mi odwyk. Dlatego boje się rozmawiać otwarcie z lekarzami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hasselti, cóż innego niż odwyk móglby zaproponować lekarz po takim stwierdzeniu pacjenta? Z nimfomanią to było pytanie, czy wyraźna sugestia lekarza? Pewne pytania niestety trzeba zadać, nawet jeśli pacjent odpowiadając, czuje się o coś posądzany. Sam się prawie obraziłem albo walnąłem tekstem w stylu "pan teraz żartuje"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W czasie remisji nie pije w ogóle, nie odczuwam takiej potrzeby. Jak złapie mnie tzw "pałer" to piję dla przyjemności, a w depresji też zdarza mi się popić... mam wtedy na wszystko wbite i nie obchodzi mnie czy zapije się na śmierć. Wtedy pochłaniam duże ilości alkoholu, większe niż w górce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem twojego posta, pogrubię to co i ja mam ;)

 

Hej. Jestem tu nowa. Nazywam się Magdalena i mam 23 lata. Od bardzo bardzo dawna mam problemy z kontaktami z ludźmi. Zawsze w szkole byłam kozłem ofiarnym. Nigdy nie miałam prawdziwych przyjaciół, jako nastolatka straciłam kompletnie znajomych z którymi mogłabym spedzać czas po szkole. Moje nastoletnie życie to siedzenie w domu, uzależnienie od komputera i zwykła nuda. W wczesnym dzieciństwie nie było kolorowe. Zapamiętane obrazy to pijany ojciec, kłótnie rodziców i próba ich pogodzenia, bicie pasem, płacz. W szkole wieczny kozioł ofiarny od podstawówki aż po liceum* i teraz na studiach nie jest kolorowo. Bywałam wysmiewana publicznie, ośmieszana itp. Odbyłam staż, miałam praktyki szkolne w technikum. W ostatnim roku odbyłam 2 próby pójścia do pracy. Niestety były nieudane. W jednej restauracji nie umiałam obsługiwać kasy fiskalnej miałąm problemy z odbieraniem telefonów (cała się trzęsłam) na dodatek zostałam wyzwana od ku**y. i jeszcze inne niemile epizody sie wydażyły w 1 i 2 dniu pracy, że się poryczałam i zrezygnowałam. Ostatnio byłam na kursie kasy fiskalnej i również dzień przed panikowałam, ryczałam do poduszki, na drugi dzień wiele miałam sobie do zarzucenia rzeczy na które powinnam zwracać uwage w czasie pracy (kurs kasy fiskalnej na żywca w super m. ). Na drugi dzień nie sniło mi sie tam wracać. Teraz zaczyna się rok studencki. Trzeci ostatni rok licencjata - już zaczęły mi się koszmary zwiazane z powrotem do szkoły. Panicznie boję się zajęc w grupie w której nikt mnie nie chce. Boje sie wgl coś powiedzieć. Czuje sie gorsza od innych, boje sie kompromitacji. Czasami mówie głupoty i potem ktoś ma z tego ubaw. Z chłopakiem mi się nieukłada przez mój egoizm zwiazany z tym że mam tylko jego, nie potrafie życ włąsnym zyciem. Zazdroszcze mu pracy, jego pewności siebie, tego że jego stosunki ze znajomymi są lepsze. Ma też swoje nałogi których ja nieakceptuje. W sprawach intymnych też nam się nie układa. Rodzice mieli jakos rok ,2 temu taki okres w którym byli skłóceni, ja to co powyżej wszystko przezżywałam łącznie z ich kłótnią i zachorowałam. Kardiolog przepiał mi sympramol i propranolol. Z echa, ekg i innych stwierdził niedomykalność płatka zastawki trójdzielnej czy jakoś tak. Nie mogłam spać po nocach nawet do 4-5 rano. Budziłam się cała sie trzęsąc, z palpitacja serca i myślałam że dostane zawału i umrę. Z płączem dzwoniłam do chłopaka. Oczywiście ja od tamtej pory miałam inne zdanie niż lekarz kardiolog. Uważałam, że to nerwica. Myślalam ze skieruje mnie do psychiatry, psychologa czy cos. Niestety nie. Teraz gdy czuję, że nie mam wsparcia od nikogo.. nawet od chłopaka z którym jestem 5 lat, postanowiłam tu napisać. Chłopak twierdzi, że to rodzice powinni mi pomóc nie on gdyż jest dla mnie obcą osobą. Nie czuję od niego zadnego wsparcia. mam na mysli pocieszenie, próbę znalezienia wyjścia z sytuacji, planu wyjscia z tych problemów. Na dodatek wszystkiego od 10 lat cierpię na średnio nasilony trądzik. Nic nie pomaga, a trądzik rozprzestrzenia się na inne części ciała - Posladki klatka piersiowa, plecy. Kupywałam steki 1000 maści za pieniądze ze stażu. Załowałam sobie od słodyczy, fast foody po piwo i ciuchy. Nie mam siły walczyć już z czym kolwiek, nie mam zadnego wsparcia. Rodzicom sie nie zale ,bo oni zawsze tylko mnie krytykowali i obwiniali mnie za wszysko. Mówiac ze coś się wydażyło przeze mnie albo ze czegos nie dopilnowałam, nie zrobiłam. Jestem załamana. Mam czasami myśli samobójcze. Często wyję jak na siebie patrzę wstydzę sie isc na basen , jezioro, bez makijazu sie nie ruszam. Nie mogę cieszyć się wakacjami tak jak bym chciała. Zyję w ciągłym stresie i nie znajduję wyjścia z żadnej z tych sytuacji.

Podsumowując boję sie ludzi i pracy. Oznacza to że najprawdopodobniej cierpię na fobię społęczną. Czesto sie denerwuję na chłopaka i ogólnie kłóce sie o pierdoły co oznacza ze najprawdopodobniej cierpię tez na nerwicę. Codziennie wstaję załamana ze względu na swój wygląd (trądzik głownie), nie odczywam zadnej przyjemnosci podczas zblizenia wiec to wskazuje ze cierpie na depresje. Chcę ale boję się dzwonić po lekarzach. Ciągle odkłądam to na później. Jak już się odważę to trzęsę się jak galareta. Zadzwonienie gdziekolwiek to dla mnie lada wyzwanie. Jutro mam zaplanowane zadzwonic do pobliskiego miasta gdzie przyjmuje psychiatra i psycholog. Niestety dojazd bedzie mnie kosztował a ja nie pracuję. Wgl boję sie tych wizyt, ze gdy bede mówic nic nie bedzie miało ładu i składu, ze bede gadać bez sensu i ciezko mi będzie sklecić normalne zdanie po polsku. Zadaje sobie ostatnio wciaz pytanie.. CZY JA NAPRAWDE JESTEM Z TYM SAMA? CZY JUZ NIC MI NIE POMOŻE? CZY TYLKO ŚMIERĆ MI POMOŻE UWOLNIĆ SIE OD PROBLEMÓW?

 

To co podkreśliłem to nie do końca, ale miałem epizody że się na mnie ktoś wyżywal, wyśmiewał :)

Jeszcze kilka wspólnych z innych części posta, ale nie aż tak dużo aby je wyróżniać.

Damy radę, trzeba ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×